Niemcy i Żydzi

Johann Frey (Ahasver) napisał w kwietniu 1917 roku w Zurychu memoriał, który odkryto w 1919 roku i opublikowano w Gazette de Lausanne w dniach 30 września, 2 i 4 października. Tekst ten pochodzi ze zbioru Adolfa Nowaczyńskiego „Mocarstwo anonimowe”, które ukazało się w Polsce w 1921 roku. Poniżej jego fragment dotyczący Europy wschodniej:

„My natomiast żydzi wschodni jesteśmy tylko żydami i tym być chcemy, gdy tymczasem żyd paryski jest w najlepszym wypadku członkiem wspierającym naszej społeczności…

Wiadomo przecież, że w Moskwie owych kilku milionerów żydowskich najenergiczniej się krzątało koło tego, by utrzymać zakaz mieszkania w Rosji Środkowej biednych żydów, nienależących do gildii, albowiem to wytwarzałoby niemiłą konkurencję…

Stojąc na tym jedynie racjonalnym stanowisku, musimy dziś, gdy bije godzina 12-ta na zegarze wojny światowej, jasno i wyraźnie wobec całego świata powiedzieć, czy to się podoba lub nie naszym współwyznawcom paryskim i londyńskim, że interesy narodu żydowskiego, tej masy liczącej siedem milionów jednostek w Kurlandii, na Litwie, w Polsce, Galicji, na Węgrzech domagają się bezwzględnie i stanowczo absolutnego zwycięstwa Niemiec na całej linii.

A faktem jest niewątpliwym, że z owych dwunastu milionów żydów świata aż siedem milionów żyje na równinie sarmackiej między Niemcami a Rosją, o jednej kulturze i mowie, że nie da się ich stamtąd wysadzić; następnie, że nieprzebrane bogactwa Rosji może eksploatować tylko niemiecka pilność i niemiecka energia na korzyść gospodarki całego świata: wreszcie że tylko żydzi mogą pomóc ekspansji niemieckiej na wschód, jak i wszędzie. Bo nie tylko język żydowski, jako język niemiecki (Mittelhochdeutsch) łączy żyda i Niemca; pokrewieństwo duchowe obu narodów sprawia, że przy zdobywaniu ekonomicznym całego świata wzajemnie się absolutnie uzupełniają. Bez agentów żydowskich niemieckie towary nie byłyby zdobyłyby rynku światowego. To samo poczucie rzeczywistości, ten sam duch przedsiębiorczy, ta sama zdolność przystosowywania się i ujmowania klienta, stare zrozumienie wielkiej wartości wciąż rosnącego obrotu, gdyby nawet chwilowo koszty produkcji przewyższały ceny sprzedaży, ta sama łatwość kredytu, to samo zrozumienie konieczności unieszkodliwienia konkurencji – oto, co żydów robi naturalnymi sprzymierzeńcami Niemców w ekonomicznym podboju świata.

Gdziekolwiek rośnie wpływ żydowski, tam automatycznie rośnie wwóz niemiecki; nawet w Rosji, która barbarzyńskimi rogatkami chciała się zabezpieczyć przeciwko temu prawu natury. Niemcy zawdzięczają wzrost swego wwozu agentom żydowsko-niemieckim, pochodzącym przeważnie z rosyjskiej Polski. Bez fabrykantów niemieckich świat nie mógłby istnieć, a bez żydowskich sprzedawców fabrykaty te nie byłyby sprzedane. Gwałtowne ograniczenie niemieckiej produkcji pozbawiłoby żydów najważniejszego środka utrzymania. I na odwrót, oddanie żydów pod panowanie obce, nie niemieckie, pozbawiłoby Niemców ich najlepszych agentów i ich najruchliwszych pionierów.

Już w drugim roku wielkiej wojny światowej zwycięski oręż niemiecki przez zajęcie Polski, Kurlandii, Rumunii wywalczył to rozwiązanie i trzeba tylko utrzymać na trwałe to, co kosztowało tyle krwi i ofiar. A to nam obiecał kanclerz niemiecki, rozumiejąc dobrze interesy niemieckie i żydowskie, że zostanie utrzymane. Kraje, które dzielą Niemcy od Rosji, tej największej kolonii świata, muszą na stałe pod majestatem niemieckim stać się nową ojczyzną żydowską, skąd żydzi będą całemu światu sprzedawali wytwory niemieckiego przemysłu i skąd wywozić się będzie dla ludności niemieckiej płody rolne.

Naród z tak kolosalną energią i ekspansywnością, jak Niemcy, nie potrzebuje bariery, nie potrzebuje ściany, przeciwnie musi posiąść cały system mostów, po których olbrzymi wywóz jego toczyłby się gładko za granicę. Kraje, jak Kurlandia, Litwa, Polska, Galicja, Węgry, Rumunia, muszą być wychowane przez administrację do tego, by potroiły swą wydajność rolną i dostarczały sił roboczych i żołnierskich światowej potędze niemieckiej. Zamieszkali tam żydzi będą pośrednikami między tymi dwiema kulturami tak nierównej wartości.

Mimo wrodzonej niechęci do postępowego ładu świata żyjące na wschód od Niemiec, a bardziej rozwinięte narody uznały już tę dziejową konieczność i do tego się zastosowały. Postępowy element węgierski nie tylko bez wahania stanął podczas wojny po stronie Niemiec przeciwko opozycji reakcyjnego madziarstwa, ale bardzo się przyczynił do przyśpieszenia rozwiązania tej kwestii przemocą. W Rumunii wpływy antysemickie spowodowały przechylenie się na stron Rosji. Toteż na skutki tego kroku nie trzeba było długo czekać.

Nikt chyba nie zaprzeczy, że Galicja stoi kulturalnie i ekonomicznie wyżej od rosyjskiej Polski, nawiedzonej silną agitacją panslawistyczną i antysemicką. Przeciwko wszelkim tradycjom narodowym, a z poświęceniem różnych „świętych nakazów patriotycznych” Galicja, kierowana przez liberalne koła środkowej Europy, wybrała sobie natychmiast miejsce u boku Niemców, a nawet starała się porwać za sobą swych braci z Polski rosyjskiej do walki o postęp. Niestety, stuletnie panowanie rosyjskie nie pozostało bez stałego a rozkładającego wpływu na duszę polską, i tylko śród ludności żydowskiej w Polsce rosyjskiej sprawa niemiecka znalazła wiernych zwolenników.

Ale wśród dwóch milionów żydów polskich i czterech milionów żydów rosyjskich nie było ani chwili wątpliwości, z kim naród żydowski powinien trzymać. Z chwilą wypowiedzenia pierwszej wojny, serca wszystkich żydów były po stronie Niemców. Wszystko, co żydowskie lub co czuło po żydowsku, było w obozie niemieckim mimo barbarzyńskich prześladowań ze strony Rosjan i denuncjacji ze strony Polaków, silnie pomagając sprawie Niemców. Był to zawsze widok wzruszający z jaką radością, z jak szczerym ciepłem żydzi witali żołnierzy niemieckich. W przeciwieństwie do ludności polskiej, która politycznie zaszczuta, widziała w wybawicielach tylko Prusaków, żydzi z całego serca wiwatowali na cześć wkraczających Niemców zarówno w Warszawie i Lwowie, jak w Temeszwarze i Bukareszcie.

Do przyszłej niemieckiej kampanii ekonomicznej celem zdobycia Rosji i reszty świata już dziś przysposabia się polskich żydów i ukazuje się im najświatlejsze horoskopy…

Musimy starać się o to, byśmy w Polsce, a może i nawet w całej Rosji, dostali się pod berło niemieckie. W tej walce na życie i śmierć cała nasza nadzieja opiera się na zwycięstwie niemieckim, które może być jedynie źródłem naszej potęgi. Mimo przestrogi piotrogrodzkiego korespondenta „Times’a” wszystko, co jest żydowskie i co z żydami trzyma, musi zwycięstwo Niemiec uważać za swoje własne zwycięstwo.”

Ten tekst to tylko fragment tego memoriału. Nowaczyński wybrał tylko to, co dotyczyło Europy wschodniej i Polski. W zasadzie to nawet trudno go komentować, bo wszystko zostało opisane w sposób jasny i klarowny. Pomimo że ukazał się dokładnie 100 lat temu, to nic nie stracił ze swojej aktualności, bo i też nie mógł. Pewne zasady są niezmienne.

Już w pierwszym zdaniu dowiadujemy się, że istniała pewna różnica interesów pomiędzy Żydami Europy wschodniej a tymi paryskimi czy londyńskimi, a pewnie i nowojorskimi. Memoriał został napisany w kwietniu 1917 roku, a więc na pól roku przed wybuchem rewolucji bolszewickiej w Rosji. Państwa centralne, czyli Niemcy i Austro-Węgry walczyły z Rosją z jednej strony i z Anglią i Francją – z drugiej. I w tych państwach Żydzi również wpływali na ich politykę.

Kraje, które dzielą Niemcy od Rosji, tej największej kolonii świata, muszą na stałe pod majestatem niemieckim stać się nową ojczyzną żydowską, skąd żydzi będą całemu światu sprzedawali wytwory niemieckiego przemysłu i skąd wywozić się będzie dla ludności niemieckiej płody rolne.

Ta koncepcja zdaje się być dziś realizowana, choć może nie widać tego tak wyraźnie ze względu na działania amerykańskie, ale prawdopodobnie w dłuższej perspektywie tak to się skończy.

Istnieją teorie głoszące, że I wojna światowa wybuchła dlatego, że świat anglosaski chciał zniszczyć Niemcy, eliminując je tym samym ze światowych rynków. Bardzo możliwe, że tak było, ale Żydzi paryscy czy londyńscy nie wzięli pod uwagę, bądź nie wiedzieli, jak bardzo Żydzi wschodni są uwikłani w różnego rodzaju zależności od Niemców, a Niemcy – od Żydów. Z tego memoriału wynika, że była to idealna symbioza. Nie ulega wątpliwości, że został on wnikliwie przeanalizowany, a wnioski z niego płynące uwzględnione. Świadczy o tym postawa Ameryki wobec Niemiec po zakończeniu wojny. Kredyty na dogodnych warunkach płynęły szerokim strumieniem, podczas gdy Polsce ich odmawiano, a te nieliczne były udzielane na bardzo niekorzystnych warunkach. Gdyby więc światu anglosaskiemu chodziło o faktyczne wyeliminowanie Niemiec z gospodarki światowej, to nie dostałyby one żadnych kredytów na odbudowę zniszczonego przemysłu.

Ale nie tylko kredyty! Zachodni dyplomaci, uzależnieni od Żydów, robili wszystko, by powojenne straty terytorialne Niemiec kosztem Polski były jak najmniejsze. W świecie interesów nie ma miejsca na sprawiedliwość, uczciwość, sentymenty czy etykę. Jest tylko brutalna siła. A jak to działa? Bardzo prosto zostało to opisane: Wy produkujecie, my – sprzedajemy, a jeśli trzeba będzie wyeliminować lokalną konkurencję, to wy będziecie sprzedawać poniżej kosztów produkcji, a na różnicę damy wam kredyt. Jak już jej nie będzie, to sobie odbijecie. To jest klasyczny „wolny rynek” – wolny od konkurencji.

Tak to działało 100 lat temu i wcześniej. I tak to działało w Polsce po 1989 roku. Zlikwidowano polski przemysł w sensie dosłownym – fizycznie, albo cenowo. Później to samo zrobiono z polskim, rodzącym się dopiero handlem. W starciu z Kauflandami, Lidlami itp. ten polski nie miał szans, nie tylko na rozwój, ale i na przetrwanie. Zostaliśmy sprowadzeni do tego, o czym w tym memoriale, czyli do dostarczania taniej siły roboczej i żołnierzy na „misje pokojowe i rozjemcze”. Wprawdzie jest tam jeszcze mowa o rolnictwie, ale i na nie przyszła kolej – już się powoli zwija.

Żydów z Niemcami łączy nie tylko wspólny interes, ale też i kultura. Jidysz powstał na bazie niemieckiego dialektu. Język chyba najbardziej zbliża, co nie zmienia faktu, że także i inne czynniki mają wpływ. Coś jeszcze Żydom imponuje w Niemcach, ale co? Trudno tu wyrokować. Nie ulega jednak wątpliwości, że Niemcy są wyjątkowym narodem, który ma niezwykłe zdolności organizacyjne. Nie było w historii świata narodu, który wykazałby takie talenty. Dwa razy prowadzili Niemcy wojnę na dwa fronty i w obu przypadkach byli bliscy wygranej. To były wielkie wyzwania logistyczne.

Niemcy są też czołowym producentem w skali świata. Jeszcze parę lat temu byli największym światowym eksporterem. Obecnie Chiny ich wyprzedzają. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę liczbę ludności obu krajów i fakt, że wiele firm zachodnich przeniosło swoją produkcję do Chin, to nie może to dziwić. Siła niemieckiej gospodarki bierze się stąd, że ona wcale nie opiera się na tych znanych największych markach samochodowych i innych – typu Siemens, ale na wielu drobnych i średnich firmach zatrudniających do kilkuset osób, które wyspecjalizowały się w niszowych produktach i zdobyły rynki światowe. Większość tych firm ma swoje siedziby w małych miastach lub nawet na wsiach. I to jest model bardzo stabilny.

Nie ulega więc wątpliwości, że niemiecko-żydowska symbioza ma solidne podstawy oparte na żywotnym dla obu stron interesie i pewnymi sympatiami dotyczącymi obszaru kultury. Nie jest to dla nas korzystne. Co więcej wszelkie nasze próby stworzenia silnego państwa i gospodarki stoją w poprzek interesów obu adorujących się stron. I tak jak w najlepszej rodzinie, kłótnie bywają, ale żeby wyjść z tego z twarzą, winą obarcza się sąsiadów czy znajomych, zwłaszcza gdy świadkowie wymierają. Wtedy już można tworzyć mity.

Z drugiej strony jest jeszcze Rosja, która dysponuje nieprzebranymi bogactwami naturalnymi. Na samym Uralu jest cała tablica Mendelejewa. A jaki ma interes Rosja? Wymieniać te bogactwa na produkty przemysłowe. To ją łączy z Niemcami i z Żydami. Niemcy oferują produkty przemysłu, a Żydzi – sieci dystrybucji. Jest to układ, w którym Europa środkowa, a szczególnie Polska, cierpi – spętana regułami gry narzuconymi przez silniejszych i zawzięcie broniącymi swych interesów.

Na uwagę zasługuje jeszcze ten fragment:

…Galicja, kierowana przez liberalne koła środkowej Europy, wybrała sobie natychmiast miejsce u boku Niemców, a nawet starała się porwać za sobą swych braci z Polski rosyjskiej do walki o postęp. Niestety, stuletnie panowanie rosyjskie nie pozostało bez stałego a rozkładającego wpływu na duszę polską, i tylko śród ludności żydowskiej w Polsce rosyjskiej sprawa niemiecka znalazła wiernych zwolenników.

Świadczy on o tym, że autor był dobrze poinformowany o sprawach Polski, bo ta próba porwania za sobą braci z Polski rosyjskiej, to nawiązanie do marszu Pierwszej Kompanii Kadrowej z Krakowa do Kielc z zamiarem dotarcia do Warszawy i wywołania powstania. Nic z tego nie wyszło i Kompania wróciła do Krakowa. Dała ona początek Legionom. Na podstawie tego fragmentu można domyślić się tego, jakie było zaplecze Piłsudskiego. To też wyjaśnia, dlaczego nie walczył w 1920 roku z bolszewikami tylko z Rosją carską.

Tylko wśród ludności żydowskiej w Polsce rosyjskiej sprawa niemiecka miała wiernych zwolenników. Jak wiernych? O tym pisał Nowaczyński w 1932 roku w jednym ze swych artykułów:

„Ta wspólność językowa z Niemcami, dziś tak znienawidzonymi, ale nie tak dawno jeszcze ukochanymi, umiłowanymi, jedynymi, dała się nam szczególnie we znaki, podczas czteroletniej okupacji pruskiej. Od samego początku nie było parki bardziej się kochających gołąbków. – Na Marszałkowskiej ulicy taki ścisk jak pewnego dnia sierpniowego (1915), gdy wyjeżdżał książę Ludwik Bawarski, już się nie powtórzył i nie powtórzy! I ten szał patriotycznej radości, że Moskale wypędzeni! No i zaczęły się flirty i amory i do de grubis. Żydowska część ludności stolicy na głos rozmawiała sobie po niemiecku i półniemiecku. Prusacy i Bawarzy mieli wszędzie gratisowych ciceronów… Uradowany tym korespondent „Frankfurter Zeitung” niejaki pan Kapłun-Kogen, pisał (12.8.1915):

Warszawa jest najważniejszym żydowskim centrum Europy… Żydzi i Niemcy stanowią większość ludności Warszawy… Jest w interesie Niemiec podkreślać ten fakt przy każdej sposobności.

Przyjemne to oczywiście nie jest dziś! takie wywnętrzania wyczytywać, no ale próżno i darmo, jak drukowane to już i zostało, to i zniszczyć się nie da.”

No właśnie! Jak drukowane, to już zostało i zniszczyć się nie da. Zawsze gdzieś jakieś egzemplarze zachowają się. Nawet ten cytowany powyżej memoriał, choć niedostępny dla ogółu, ale odkryty i opublikowany przez szwajcarską gazetę a udostępniony nam przez Nowaczyńskiego, przetrwał drugą wojnę światową i powojenne zawirowania. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza dziś, w dobie internetu, gdy wszystko wydaje się w zasięgu ręki, ale to wszystko, a przynajmniej to co niewygodne, może w ułamku sekundy zniknąć za sprawą jednego delikatnego drgnięcia palca wskazującego.

5 thoughts on “Niemcy i Żydzi

  1. To jest bardzo ważny tekst, bo przypomina starą zależność, która może nabrać jeszcze większej aktualności z chwilą starczego uwiądu Imperium Judeoanglosaskiego. Druga połowa XIX wieku to był wiek Niemiec. Samo powstanie zjednoczonych Niemiec było wynikiem żydomasońskiego spisku. Podobno „ich” celem było wykreowanie potęgi, która podjęłaby walkę z Rosją. Rozumiał to doskonale Otto von Bismarck, który dobrze znał Rosję i póki mógł, starał się zapobiec niszczącej obydwa imperia konfrontacji zbrojnej.

    Wiemy jak „oni” rozumują:

    Iz 60:12 .

    Ogólna przydatność jakiegokolwiek narodu czy kultury mierzy się zdolnością do wykonywania narzuconego przez Sanhedryn działania. A Niemcy są kreatywni, zorganizowani i posłuszni.

    Relacja żydzi – Niemcy to jest jakaś symbioza, ale oczywiście z podporządkowaniem hierarchicznym. Najbardziej znanymi wytworami niemieckiego przemysłu są samochody, w cenie każdego z nich przynajmniej 50% to udział lichwy. A do kogo ta lichwa wędruje? Kto jest właścicielem niemieckiego(?) przemysłu?

    Jeszcze w czasach sprzed upowszechnienia Internetu widziałem wykres, którego niestety nie mogę tu przytoczyć. Wykres pokazywał stopy procentowe narzucone przez Banque de France i Bundesbank na francuskiego franka i markę niemiecką, od 1948 roku do lat 80-tych czy 90-tych. Okazało się że skumulowana stopa lichwy nałożona przez bank centralny była około dwukrotnie wyższa w przypadku francuskiej waluty. To tylko sama wysokość lichwy bez uwzględnienia szokowych zmian podaży pieniądza, które dla przemysłu są jeszcze bardziej destrukcyjne. Powinniśmy mieć świadomość że międzynarodowy sukces niemieckiej gospodarki nie bierze się tylko z geniuszu i pracowitości niemieckich inżynierów czy robotników. Poza tym wątpliwe aby Bosch czy Volkswagen przetrwały z sukcesem „Plan Balcerowicza”.

    W XX wieku żydowsko-niemiecka współpraca miała wiele trudnych chwil. Przykład:

    Tak w 1933 roku wyglądało pudełko zapałek w Ameryce:

    W marcu 1933 roku żydowskie organizacje z Nowego Jorku uchwaliły globalny bojkot niemieckich towarów. Niemiecka gospodarka do wyżywienia narodu potrzebowała importu artykułów rolniczych finansowanych eksportem artykułów przemysłowych. Rząd kanclerza Hitlera natknął się na poważne kłopoty.

    Ten bojkot niemieckich towarów przez globalne żydowskie „głębokie państwo” (tak to się teraz nazywa) wepchnął w kłopoty nie tylko samą Rzeszę Niemiecką, ale również niesłychanie utrudnił położenie żydów w Niemczech. Tam było przecież wielu żydów odgrywających dużą rolę w polityce, gospodarce czy kulturze, którzy nie byli zainteresowani uczestnictwem w niemiecko-żydowskiej wojnie i czuli się całkowicie zasymilowani. Czuli się Niemcami żydowskiego pochodzenia, chcieli być lojalnymi obywatelami Niemiec, a okoliczności zewnętrzne wykreowane w Nowym Jorku zakwalifikowały ich do agentów obcej i wrogiej globalnej organizacji (globalnego żydowstwa).

    Kazus z 1933 roku pokazuje, że sami żydzi w wojnie z konkretnym narodem mogą wepchnąć innych żydów w bardzo kłopotliwą sytuację. Oczywiście żydowska kultura zawiera odpowiednie „memy”, które pozwalają radzić sobie z taką sytuacją, ale fakt jest faktem. Żydzi w żydowskiej wojnie znajdują się po obydwu (wielu) stronach barykady.

    Poza tym możemy się domyślać, że przynajmniej od 1948 roku związek żydowsko-niemiecki ma charakter pan-niewolnik. A my jesteśmy tam niewolnikami niższego sortu.

    Liked by 1 person

    • ” od 1948 roku związek żydowsko-niemiecki ma charakter pan-niewolnik.”-

      – będąc w Niemczech czytałem na wielu info- tabliczkach, że po wojnie Niemcy, w demokratycznych wyborach wybierali sobie na burmistrzów swoich miast … Żydów.

      … a ostatnio, będąc w Wurzburgu widziałem stojących na baczność ( i z długą bronią ) policjantów pilnujących żydowskiego ośrodka kulturalnego “Shalom” … ciekawa spraw z tą teraźniejszą obecnością Żydów w Niemczech – jakieś 200 m od tego ośrodka jest ulica, którą pędzono deportowanych z miasta i okolic Żydów a co upamiętniono stosownymi info- punktami z fotografiami z tamtych czasów … niewątpliwa trauma nakazywałaby Żydom omijać Niemcy szerokim łukiem … a jednak …

      Like

      • … jeszcze jedno a dla mnie charakterystyczne, a’propos tych ż-n relacji – na portalu Salon24.pl gdy była sposobność pisałem : – Niemcy w Niemczech, wbrew pozorom ( bo przykryte odpowiednią, żydowską propagandą ) nie mają nic do gadania … publika rzucała się na mnie z negatywnymi ocenami ( reakcje mówiły mi,że to Żydzi ).

        Like

  2. Poza tym wątpliwe aby Bosch czy Volkswagen przetrwały z sukcesem „Plan Balcerowicza”.

    Nie przetrwałyby, bo w tym planie nie chodziło o likwidację nierentownych zakładów przemysłowych, tylko o likwidację całego przemysłu, by oczyścić przedpole dla produktów przemysłu niemieckiego i nie tylko niemieckiego, którego dystrybucją zajmowali się i zajmują Żydzi. Że był to prawdziwy cel, świadczy o tym polityka w stosunku do banków. One również wykazywały straty, ale ich nie zlikwidowano. Najpierw dofinansowano je ze skarbu państwa, czyli z kieszeni podatnika, a dopiero później sprzedano, jak podejrzewam, za grosze.

    Like

  3. “publika rzucała się na mnie z negatywnymi ocenami ( reakcje mówiły mi,że to Żydzi”

    Po tym można ich poznać. Czasem na początku bywają nawet kulturalni, ale gdy przekonają się, że ich argumenty nie trafiają rozmówcy do przekonania, to często wykonują gwałtowny zwrot i stają się wulgarni i obrzucają dyskutującego inwektywami. Polacy tak się nie zachowują. Nawet jak mają o rozmówcy negatywne zdanie, to reagują inaczej. Ja sam tego doświadczyłem.

    Like

Leave a comment