Liberum veto

Ostatnio pojawiła się oddolna inicjatywa przedsiębiorców, którzy mają już dość zakazów, które uniemożliwiają im prowadzenie działalności i zarabianie na życie. Iskra wyszła z gór, dlatego sprzeciw określono mianem Góralskiego Veta. Inicjatorzy protestu odwołują się w ten sposób do tradycji I Rzeczypospolitej i to jej liberum veto ma symbolizować ten oddolny ruch. Czy rzeczywiście jest to oddolny ruch? Czy rzeczywiście sądy, tak same z siebie, wydają wyroki korzystne dla przedsiębiorców? W Ameryce zablokowano, jeszcze urzędującemu wówczas prezydentowi, komunikowanie się poprzez media społecznościowe, a u nas, zbuntowana restauracja w Cieszynie wykorzystuje Facebook do komunikowania się z innymi, chcącymi iść w jej ślady, a Facebook ich nie blokuje. – Zastanawiające. Restauracja ta rozpoczęła swoją działalność w połowie lipca 2019 roku pod nazwą „U trzech braci”. Czy ci „bracia”, to tutaj tacy przypadkowi? Ja dobrze pamiętam początki Solidarności, nadzieje i entuzjazm, jaki nam towarzyszył i rozczarowanie, jakie później przyszło i refleksja, że to była ustawka. Kontrolę nad nią szybko przejęli ludzie z KOR-u. Skończyło się to stanem wojennym, który został wprowadzony bezprawnie.

Argument, że to, co robi rząd, jest bezprawne, jest wyjątkowo naiwny. Tak, jak naiwna jest wiara w to, że sądy wydają korzystne dla przedsiębiorców wyroki. Jeśli takie wydają, to dlatego, że tak mają robić. Być może celem tej akcji, jak dla mnie, zaplanowanej z premedytacją, jest wprowadzenie ostrzejszych rygorów, gdy Góralskie Veto rozejdzie się po kraju i nagle zacznie „wzrastać” liczba zakażonych. Dla rządu nie jest problemem sfabrykowanie odpowiednich statystyk. One od początku nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

Rząd, gdyby chciał, to w pięć minut spacyfikowałby to Góralskie Veto i tę cieszyńską restaurację. Stan wojenny z 1981 roku z dnia na dzień spacyfikował cały kraj. Inna sprawa, że rząd przygotowywał się do tego, prawdopodobnie, od jesieni 1980 roku, a może jeszcze wcześniej. A czy teraz on do czegoś nie przygotowuje się? Tego nie wiemy, ale taka „bezradność” rządu budzi niepokój – takie podpuszczanie. W 1981 roku też tak to wyglądało.

Wyskoczył ten przywódca Góralskiego Veta, Sebastian Pitoń, z nawiązaniem do tradycji I Rzeczypospolitej i jej liberum veto. No to spójrzmy, co to była za tradycja i czy rzeczywiście warto do niej nawiązywać.

W wyniku unii z 1569 roku Korona Królestwa Polskiego i Wielkie Księstwo Litewskie zostały przekształcone w związek dwóch państw, które łączyła:

  • osoba wybieranego wspólnie króla
  • sejm
  • polityka zagraniczna
  • system monetarny (wspólna waluta, ale odrębne jej bicie w każdym kraju)

Osobne były:

  • skarb
  • wojsko
  • kancelaria i urzędy ministerialne

Podstawowe zasady i elementy ustroju Rzeczypospolitej określano od 1573 roku mianem złotej wolności. Składały się na nie:

  • nietykalność osobista
  • wolna elekcja monarchy przez ogół szlachty
  • sejm
  • pacta conventa
  • wolność wyznawanej religii
  • rokosz – prawo szlachty do buntu przeciwko królowi, gdy ten złamie prawo lub naruszy zagwarantowane przywileje
  • liberum veto – prawo każdego pojedynczego deputowanego do sprzeciwienia się decyzji większości na sejmie
  • konfederacja – prawo do tworzenia lokalnych lub ogólnopaństwowych związków szlachty w celu osiągnięcia określonych celów politycznych

Tak to opisuje Wikipedia, ale nie wspomina o sejmikach, których znaczenie było nie mniejsze niż sejmu, a może nawet większe. To był kluczowy element ustrojowy I Rzeczypospolitej. Ale o nim w dalszej części bloga.

Wmawia się nam, że I Rzeczypospolita była państwem o wspaniałym ustroju, demokracją, jakiej świat nie widział, a liberum veto symbolem wolności. Taką narrację przyjęto po 1989 roku. Wcześniej wyglądało to trochę inaczej. Wielka Encyklopedia Powszechna, powstała za czasów PRL-u, tak pisze:

»Liberum Veto (łac., ‘wolne „nie pozwalam” ‘), w Polsce XVII-XVIII wieku przyjęta potocznie nazwa prawa zrywania sejmu, wyrażanego w okrzyku posła „nie pozwalam” lub „protestuje się”; protest zgłoszony przeciwko jednej z uchwał danego sejmu (bez obowiązku uzasadnienia) unieważniał wszystkie jego uchwały, które traktowano jako całość. Po raz pierwszy zerwał w ten sposób sejm w 1652 roku poseł upicki W. Siciński; w 1669 roku zerwano sejm przed upływem czasu przewidzianego na obrady, a w 1688 nawet przed wyborem marszałka. W pierwszej połowie XVIII wieku za Augusta II zakończyły się uchwałami tylko 4 sejmy, za Augusta III – tylko 1 sejm.

U podłoża liberum veto leżała praktyka wiązania posłów zaprzysięganą przez nich instrukcją, co przyczyniało się do odrzucenia zasady większości głosów („nic na nas bez nas”). Wśród znacznej części szlachty liberum veto uchodziło za „źrenicę wolności”, wyraz „głosu wolnego” szlacheckiej demokracji. W praktyce zasada jednomyślności i liberum veto wiązały się z wpływami wielkich rodów magnackich na sejmikach i sejmach, a także z interwencją państw obcych w wewnętrzne sprawy Rzeczypospolitej (gł. Prusy, Rosja i Francja).

Jednym ze środków zaradczych przeciwko liberum veto było chwilowe zawieszanie lub odraczanie obrad sejmu (limita). Bardziej skuteczne było zawiązywanie konfederacji, do której sejm przystępował, lub powoływanie jej przez sejm. Obowiązywała wówczas zasada większości głosów, a sejm skonfederowany nie mógł być zerwany.

Krytyka zasady jednomyślności i liberum veto oraz pierwsze reformy rozpoczęły się już w XVII wieku. Z postulatami zasadniczych zmian zmierzających do uzdrowienia polskiego sejmowania wystąpili przede wszystkim S. Leszczyński (Głos wolny wolność ubezpieczający 1749), S. Konarski (1760-64), J. Wybicki (1775). Reformy podjęte na Sejmie Czteroletnim zostały poprzedzone wystąpieniami H. Kołłątaja (1788-89) i S. Staszica (1787, 1790), którzy potępiając liberum veto, postulowali zamianę jednomyślności na nowoczesny system zwykłej lub kwalifikowanej większości głosów.

Reforma sejmowa podjęta w 1768 roku niewiele ograniczyła liberum veto, usunęła je tylko ze spraw drugorzędnych; Liberum veto pozostało jednym z praw kardynalnych. Ważniejsza była w tym czasie praktyka stałego konfederowania sejmów. Kres zasadzie jednomyślności i praktyce zrywania sejmów położyła dopiero Konstytucja 3 maja 1791.«

Encyklopedia podaje następujące źródła: W. Konopczyński Liberum veto, Kraków 1918; S. Kutrzeba Sejm walny dawnej Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1922; W. Czapliński Dwa sejmy roku 1652, Wrocław 1955.

W Wikipedii możemy m.in. przeczytać:

Liberum veto – zasada ustrojowa Rzeczypospolitej Obojga Narodów, dająca prawo każdemu z posłów biorących udział w obradach Sejmu do zerwania go i unieważnienia podjętych na nich uchwał.

Zasada ta powstała z zasady jednomyślności, a ta z kolei ze wspólnotowego charakteru Rzeczypospolitej, która w istocie rzeczy stanowiła federację ziem. Każdy z posłów był wybrany przez lokalny sejmik i reprezentował jeden okręg. Tym samym brał na siebie odpowiedzialność wobec sejmiku za wszystkie decyzje, które zapadną na Sejmie. Natomiast podejmowanie decyzji przez większość wbrew woli mniejszości (choćby tą mniejszością był tylko jeden sejmik) uznawano za łamanie zasady równości ustrojowej. Za zasadą jednomyślności przemawiały istotne względy praktyczne. W dawnej Polsce nie istniał bowiem urzędniczy aparat egzekucji prawa, utrzymywany przez samo państwo z pieniędzy podatników. Obowiązujące prawo egzekwowane było przez szlachtę – czy to indywidualnie, czy też zbiorowo. Funkcjonowanie władzy wykonawczej zależało więc od dobrowolnego wsparcia wszystkich obywateli. W takich warunkach próby egzekucji prawa niemającego za sobą powszechnego poparcia musiałyby więc być nieskuteczne lub – co gorsza – mogłyby prowadzić do wojny domowej.”

Jest to opis dosyć ogólnikowy i nie bardzo wiadomo, jak to wyglądało w praktyce. Norman Davies w swojej książce Boże Igrzysko opisuje to bardziej szczegółowo:

»Podstawową jednostką życia politycznego w Polsce i na Litwie był sejmik (zarówno ta nazwa, jak i nazwa „sejm” wywodzą się od starego czeskiego słowa ‘sejmowat’ – „zbierać się” lub „zwoływać”). Wykrystalizował się na przestrzeni XV w. z wcześniejszych form spotkań organizowanych przez szlachtę, przeważnie w celach wojskowych, i przekształcił się w stałą instytucję doradczą we wszystkich prowincjach Królestwa, a później Rzeczpospolitej. Moment przełomowy w jego dziejach nadszedł w r. 1454 w Nieszawie, na początku drugiej wojny krzyżackiej, kiedy to król zgodził się przyjąć zasadę, że nie będzie ani zwoływał wojska, ani też nakładał podatków bez uprzedniej konsultacji ze szlachtą. Od tego czasu szlachta każdej dzielnicy spotykała się w krótkich odstępach czasu dla omówienia własnych interesów w dziedzinie polityki i ustawodawstwa oraz rozważenia polityki króla. Gdy z biegiem czasu ustaliła się instytucja sejmu i trybunału koronnego, każdy sejmik ziemski wyznaczał delegatów, którzy mieli dbać o lokalne interesy swojej „ziemi” w okresach działalności centralnych organów ustawodawczych i sądowych. W XVI w. odbywały się już cztery rodzaje spotkań – czasem w tym samym czasie, czasem zaś kolejno. Sejmik poselski był zwoływany w celu wybrania dwóch posłów, których zadaniem było przekazywanie sejmowi „instrukcji” od szlachty danej prowincji; sejmik deputacki wybierał dwóch deputatów do trybunału koronnego, sejmik relacyjny zbierał się dla rozważenia uchwał; sejmik gospodarski wreszcie zbierał się dla zarządu nad handlem i skarbem danej prowincji oraz dla przeprowadzenia uchwał sejmowych w sprawach dotyczących podatków, służby wojskowej i użytkowania ziemi. Na zakończenie obrad sejmik wydawał ‘lauda’, czyli „postanowienia”, które miały pełną wagę prawną na terytorium objętym jego kompetencjami. Rezolucje te nie wymagały zatwierdzenia przez króla.

Trzeba sobie zatem zdać sprawę z faktu, że szlachta uważała się za najwyższą władzę w państwie, sejmiki zaś traktowała jako główną gałąź procesu ustawodawczego. Interesy centralnego rządu stanowiły jedynie jeden z aspektów jej debat, i to bynajmniej nie najistotniejszy. Propozycje ze strony króla, sejmu i urzędników państwowych przyjmowała z dużą rezerwą, jako wyraz zastrzeżeń w stosunku do jej własnej kompetencji; nie czuła się też zobowiązana do uległości i posłuszeństwa. Od posłów oczekiwano ścisłego trzymania się instrukcji: wymagano od nich przysięgi składanej „Wszechmogącemu Bogu w Trójcy jedynemu”, że „będą bronić naszej wolności” i nie dopuszczą „żadnych praw, które byłyby przeciwne instrukcjom”.«

Z tego opisu wynika, że większość spraw załatwiano na poziomie sejmików i posłów wiązały instrukcje od szlachty danej prowincji. Jednak ktoś tym wszystkim musiał rządzić. „W praktyce zasada jednomyślności i liberum veto wiązały się z wpływami wielkich rodów magnackich na sejmikach i sejmach, a także z interwencją państw obcych w wewnętrzne sprawy Rzeczypospolitej (gł. Prusy, Rosja i Francja).” – I pewnie ten wniosek nie jest daleki od prawdy.

W Wikipedii można jeszcze natknąć się na taki fragment:

„Zasada liberum veto była też wyrazem przekonania szlachty, że gdyby prawie wszyscy posłowie szlacheccy ulegli korupcji, to zawsze znajdzie się chociażby jeden nieprzekupiony, który sprzeciwi się przyjęciu szkodliwej ustawy. Jej istnienie związane było z trwającym od dziesięcioleci konfliktem pomiędzy majestatem królewskim i wolnością szlachecką (łac. inter maiestatem ac libertatem), przy czym za potencjalnego sprawcę praktyk korupcyjnych uważano króla.”

Takiego argumentu używa też lider Góralskiego Veta, tłumacząc powód, dla którego odwołuje się do tej tradycji. No cóż, najwyraźniej nie słyszał on o instrukcjach od szlachty danej ziemi, które obowiązywały posła tej ziemi. Ale nie ograniczało się to do samych instrukcji. Był jeszcze jeden czynnik, jeszcze ważniejszy, który całkowicie wypaczał działanie tej „demokracji szlacheckiej”. Temat szczegółowo opisany w blogu „Sztadlani”. Tu przytoczę z niego parę fragmentów.

Ten, który bierze, to jurgieltnik, a ten, który daje to – sztadlan. W tym wypadku jednak nie chodzi o przedstawicieli mocarstw ościennych, korumpujących polskich urzędników. Wikipedia tak definiuje to słowo: Sztadlan – reprezentant gmin żydowskich lub rzecznik interesów Żydów. W okresie I Rzeczypospolitej sztadlan był rzecznikiem Sejmu Czterech Ziem. Sztadlanami nazywano także przedstawicieli gmin żydowskich przysyłanych na Sejm walny lub sejmiki ziemskie w celu niedopuszczenia, również drogą przekupstwa posłów, do podjęcia uchwał niekorzystnych dla Żydów, przede wszystkim w sferze podatkowej.

Ks. dr Stanisław Trzeciak w książce „Talmud o gojach a kwestia żydowska w Polsce”, wydanej po raz pierwszy w 1939 roku, opisuje to bardzo dokładnie i nie jest to, niestety, lektura budująca. Tym niemniej warto chyba poznać tę gorzką prawdę. A pisze on tak:

»Na żydów jako czynnik polityczny w tym czasie niewiele albo wcale nie zwraca się uwagi. Możnowładcy, a później szlachta sprawowała wyłącznie rządy, krępując bardzo często najlepszą wolę Królów. Na żydów nie zwracało się wcale uwagi, a tymczasem ci żydzi, poznawszy, jak pisał w swej odezwie do nich pseudomesjasz Frank, że „szlachta polska, czego wam właśnie potrzeba jest dobra i głupia. Jej królowie nie byli od niej mędrsi, dla was zaś byli zawsze jeszcze lepsi niż ona”, wykorzystywali chytrze i podstępnie wszystkie słabości rządzących i mających władzę i przy pomocy „darów i upominków”, a raczej łapówek dochodzili do nadzwyczajnych wpływów. – Łapownictwo tak rozwinęli i wyspecjalizowali, że wytworzyli osobną instytucję „sztadlanów”, zaopatrzoną w osobnych funkcjonariuszy do przekupywania nawet najwybitniejszych osobistości. Urzędników tych zwanych „sztadlanami” wybierały gminy żydowskie bardzo skrupulatnie na przeciąg kilku lat. Mieli oni przy pomocy pieniędzy, zbieranych przez kahały i okręgi (ziemstwa) żydowskie, interweniować bardzo dyskretnie w urzędach, na sejmikach, na sejmie, u ministrów i na dworze królewskim, by odwrócić grożące żydom niebezpieczeństwa lub nie dopuścić do wyboru na posła człowieka nieżyczliwego żydom lub uniemożliwić ustawę dla nich nieprzychylną.

Przerażający i zgubny wpływ żydów przez łapownictwo kreśli Izak Lewin w krótkim artykule pt. „Udział żydów w wyborach sejmowych w dawnej Polsce”.

Zaraz na wstępie zaznacza, że należy uważać jako fakt, iż „na wybór posłów poniekąd i pośrednio na obrady sejmu wpływali niekiedy – żydzi.

„Była wprawdzie izba poselska reprezentacją jedynie stanową, obejmującą wyłącznie szlachtę oraz wyjątkowo przedstawicieli mieszczaństwa krakowskiego, ale wpływy się w niej odzywały zgoła różnorakie. – W dobie saskiej, kiedy zresztą na kilkadziesiąt zwołanych sejmów doszło do skutku zaledwie 5, postronne te wpływy wzięły już całkiem górę. Co więcej nawet bezpośrednio brali udział w obradach sejmowych ludzie wcale do tego nieuprawnieni. Widzowie na sali sejmowej tamowali obrady zupełnie bezkarnie. Niekiedy spychali ci arbitrzy posłów z ław i zajmowali ich miejsca. Niekiedy atakowali czynnie posłów jeszcze ostrzej, celując np. w głowę przemawiającego posła gruszką lub jabłkiem.

… W takich warunkach nie wyda się już dziwne liberum veto, wstrzymywanie activitatis i inne zwyczaje, które wyryły swe piętno na dawnym sejmie polskim. Czyż więc przy tym procederze trudno było zainteresowanym osobom postronnym znaleźć sobie odpowiedni wpływ?”

Rzecz jasna, jak z tego wynika, że tymi osobami postronnymi, które wykorzystywały „liberum veto”, zrywały sejmy, wstrzymywały wykonywanie powziętych praw i uchwał byli żydzi, łatwo im było znaleźć odpowiedni wpływ przy pomocy pieniędzy i pijaństwa.

„Podobnie łatwo można było wpłynąć i na wybór posłów, których wybierano na sejmikach wojewódzkich i ziemskich, dając im zobowiązujące instrukcje, do których spełnienia zobowiązywali się posłowie pod przysięgą”.

„Wiedzieli o tym dobrze żydzi polscy, że instrukcje poselskie ważyły mocno na sali obrad sejmowych. Wiedzieli, że gdyby w instrukcji zalecono jakąś krzywdę, np. zwiększenie (podatku) pogłównego lub coś podobnego, byłoby później ominięcie grożącej klęski bardzo trudne, a przede wszystkim bardzo kosztowne. Wiedzieli dalej, że każdy poseł może odegrać ważną rolę i że należy wytężyć siły, aby na sejm pojechali deputaci, dobrze wobec żydów usposobieni. Wszczynali tedy energiczne starania w tym kierunku i brali w ten sposób czynny udział w wyborach sejmowych.”«

Z przytoczonych wyżej cytatów wynika, że liberum veto wcale nie było takie liberum, jak niektórym naiwnym wydaje się. Ja mam taką wadę, że jak ktoś odwołuje się do tradycji I Rzeczypospolitej, to od razu zapala mi się czerwona lampka.

Wikipedia pisze też:

„Ogółem w XVII–XVIII wieku sejm zerwano 73 razy. Podział posłów zrywających sejm ze względu na pochodzenie wygląda następująco:

  • 28 posłów z ziem litewskich
  • 24 posłów z ziem Rusi
  • 12 posłów z ziem Wielkopolski i Mazowsza
  • 9 posłów z Małopolski

Trzy razy zerwał sejm reprezentant sejmiku wileńskiego, cztery razy upickiego. W pierwszej połowie XVIII Sejmy zrywano często, natomiast od 1764 roku za panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego liberum veto wyszło praktycznie z użycia, zasada jednomyślności nie dotyczyła bowiem sejmów skonfederowanych. Posłowie zawiązywali więc konfederację na początku obrad, aby zapobiec ich zerwaniu.

Ważnym głosem w kwestii liberum veto jest stanowisko Pawła Jasienicy, który gorąco przeciwstawiał się łączeniu politycznej anarchii z polskością czy też polskim charakterem narodowym, zwracając uwagę, że ani jeden poseł z Poznańskiego nie zerwał sejmu przy pomocy veto, natomiast większość vetujących pochodziła z litewskiej części Rzeczypospolitej. Jasienica nie zgadza się ze stwierdzeniami, że „naród polski przez swoją anarchię sam przygotował rozbiory”. Utrzymuje on, że to nie polskie społeczeństwo, lecz władza przyczyniła się do utraty państwowości. Zwłaszcza ostatni Jagiellonowie w niedostatecznym stopniu dopuszczali do głosu szlachtę, której żądania zwiększenia realnej władzy królewskiej pozostawały w opozycji do łagodnej polityki dworu. Po śmierci Zygmunta II Augusta niedopuszczana do głosu szlachta zmuszona była bez przygotowania wybrać następcę tronu, co gorsza z marnych kandydatów. Gdy pogorszyła się sytuacja międzynarodowa, przyniosło to opłakane skutki.”

I Rzeczypospolita trwała niewiele ponad 200 lat. Liberum veto panowało od polowy XVII wieku do połowy XVIII wieku. Czy była to taka wielka tradycja i czy rzeczywiście jest się do czego odwoływać? Tradycja niewątpliwie niechlubna. Po co więc odgrzewać ten zatruty kotlet? Może po to, by dać innym sygnał, skąd nam nogi wyrastają i po której stronie barykady stoimy.

Gdybym ja chciał nawiązywać do tradycji I Rzeczypospolitej, o której mam jak najgorsze zdanie, to te Góralskie Veto nazwałbym Góralskim Rokoszem, bo rokosz to prawo szlachty do buntu przeciwko królowi, gdy ten złamie prawo lub naruszy zagwarantowane przywileje. Obecnie taki bunt nazywamy obywatelskim nieposłuszeństwem i jest on skierowany, nie przeciwko królowi, tylko przeciwko rządowi i dlatego nie nazywamy go rokoszem, tylko obywatelskim nieposłuszeństwem, bo dziś wszyscy obywatele mają takie prawa, jak niegdyś szlachta.

Z historii, tej prawdziwej, możemy dowiedzieć się o wiele więcej o teraźniejszości, niż wielu się wydaje. I dzięki niej możemy tę teraźniejszość łatwiej zrozumieć. Tylko komu chce się ją zgłębiać i docierać do różnych źródeł, nawet tych oficjalnych, z których też można czasem wyłowić jakąś ciekawą informację.

24 thoughts on “Liberum veto

    • Cóż, pani jest młoda i nie może pamiętać stanu wojennego, który został wprowadzony bezprawnie. Jak rząd chce, to prawo działa, a jak nie chce, to nie działa. Obawiam się, że ci przedsiębiorcy są wpuszczani w kanał. Ja wiem, że są zdesperowani, ale warto zapoznać się z podlinkowanym niżej filmem. Dużo wyjaśnia.

      Like

    • Ja odwoływałem się do polskiej tradycji i tego jak ono działało w I RP. Co do systemu politycznego w Szwajcarii pisałem o tym w blogu “Pomysły” w dziale Polityka.

      Like

  1. https://www.bitchute.com/video/50kEYqeY68wN/

    Pod ww. filmikiem znalazłem wpis, z którego fragment przytaczam niżej:

    „Film odbił się szerokim echem wśród internautów na całym świecie, zbierając tysiące entuzjastycznych komentarzy,” …

    Czyli zakładam, że są to miliony, a jeśli są to miliony entuzjastycznie odkrywających zakryte, to
    zapytam, ile z nich jest żydo-katolikami?
    Przecież wystarczy wejść do pierwszego napotkanego kościoła w dowolnym miejscu na świecie, aby to wszystko usłyszeć, co ta baba mówiła.

    Tę durną babę można z powodzeniem przyrównać do tych wszelkiej maści durnych urzędasów, policjantów, wojaków, pracowników suszp wykonujących bez odrobiny refleksji i empatii skwapliwie polecenia okupanta, a który tak naprawdę weźmie także i ich za łby, jak tylko wykonają swoje zadania, czyli staną się bezużytecznym zagrożeniem.

    Like

  2. W rozszerzeniu tego wpisu jest taka informacja:

    “Przez kilkanaście dni od ukazania się wywiadu na YouTube (na kanale „Truth Matters”), obejrzało go
    prawie 3 miliony ludzi, po czym został przez YouTube usunięty. W uzasadnieniu podano, że film propaguje treści “wyraźnie kwestionujące skuteczność wytycznych lokalnych organów ds. ochrony zdrowia lub Światowej Organizacji Zdrowia dotyczących dystansu społecznego i samoizolacji”, mimo że w nagraniu nie pada ani jedno słowo na temat powyższych kwestii.”

    Liked by 1 person

      • Panie Wiesławie,

        w zasadzie nie potrzeba żadnego pozaziemskiego ciała, aby rozwiązać problem, z jakim boryka się teraz ludzkość.
        Ta sprawa z forsiastymi psychopatami mogłaby zostać rozstrzygnięta na korzyść Ziemian jednym posunięciem.
        Wystarczyło by tylko, żeby któryś mający jaja zlikwidował te gniazda zbójów za pomocą samonaprowadzających się pocisków jądrowych o małej sile rażenia.
        Atak musiałby być szybki i skoordynowany. Liczyłem na Rosję, ale po tym, co ich prezes wyrabia zaczynam wątpić w ocalenie nawet Słowian. Chyba, że zostanie wywieziony z Kremala przez bardziej przytomnych generałów.

        Like

  3. Dzisiaj zlądowałem na łono cywilizacji Białego Człowieka 🙂 – w przeddzień ‘Sylwestra’ mój przyjaciel dał mi 15 min. ( jak za okupacji ) na spakowanie najpotrzebniejszych rzeczy i pojechaliśmy do jego chaty w Puszczy Nadnoteckiej – prawie trzy tygodnie bez dostępu do wszelakich mediów i nawet gdyby wybuchła trzecia to pewnie byśmy o tym nie wiedzieli 🙂 . Takie małe oczyszczenie od tego czym nakazują nam, 24/24/365 żyć. No, jak się okazało, można bez tego żyć – kwestia świadomości.

    No i co tam panie w polityce ? – pierwszy, pobieżny przegląd net informacji pokazuje nihil novi. Cały czas, z pewnymi, uzależnionymi od sytuacji modyfikacjami jest to samo czyli walka sił jasności z ciemnogrodem – ku chwale Jahwe 🙂

    Aaaa, nawet nie miałem możliwości złożyć tu noworocznych życzeń więc nadrabiam, tradycyjnie życząc WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ! 🙂

    Like

  4. Czego to psychopaci nie wymyślają w sytuacji, gdy ludzie nie chcą się szczepić.

    Więc covid cyrkowcy uczynili Benedykta XVI swoim występującym niedźwiedziem reklamowym.

    Dziś, między innymi, nadużywane władze stają się skutecznym środkiem wpływania na opinię publiczną w sprawie przyjęcia śmiertelnie niebezpiecznej szczepionki. W tym celu opublikowano raport: „Benedykt XVI (94 l.) i wszyscy jego pracownicy domowi otrzymają szczepionkę Covid-19, powiedział arcybiskup Georg Gänswein niemieckiej katolickiej agencji informacyjnej (KNA)”.

    Celem jest rozbicie opinii publicznej na temat przyjmowania szczepionki. Ten gest ma zagłuszyć ostrzegawczy głos prawdziwych ekspertów i zmusić katolików do masowego szczepienia.

    http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2021/01/byly-i-obecny-papiez-popieraja-ludobojcze-szczepienia-ktore-nie-sa-ani-szczepionkami-ani-lekami-na-covid-19/

    Like

    • Klepie durnoty z tą hiperinflacją. Jeśli celem globalistów jest pozbawienie ludzi ich własności, to hiperinflacja spowoduje, że wszyscy zadłużeni spłacą swój dług za grosze i będą właścicielami swoich domów, firm itp. A tarcza finansowa jest właśnie po to, by wykończyć tych przedsiębiorców. Gdyby ci, którzy z niej skorzystali, mieli spłacić swoje zadłużenie, to przy hiperinflacji, spłacą je za grosze. Jak dla mnie Pitoń jest właśnie agentem tych, z którymi niby walczy. Wyjątkowo podejrzana kreatura.

      Like

  5. Minęły już czasy, kiedy dzieci samodzielnie bawiły się na podwórkach, łaziły po drzewach i grały z przyjaciółmi w piłkę. Obecne pokolenie najmłodszych jest nadmiernie chronione przez rodziców, a nadopiekuńczość nie mija nawet wtedy, gdy dzieci są już dorosłe.
    Dziecięcy czas jest skrupulatnie zorganizowany. Plan dnia współczesnego sześciolatka jest przeładowany różnego rodzaju zajęciami rozwijającymi jego inteligencję, kreatywność i sprawność ruchową. Najmłodsi nie mają już czasu na zabawę czy na zwyczajną nudę.

    Warto obejrzeć ten dokument i zastanowić się, jakie mogą być skutki nadmiernej opiekuńczości oraz czy konieczne jest posyłanie dziecka na lekcje gimnastyki zanim zacznie stawiać pierwsze samodzielne kroki?

    https://www.cda.pl/video/571807aa

    Potem dziwimy się, że mamy tyle nic nie wartych, podatnych na manipulowanie miernot na szczytach władzy, w wojsku, policji, urzędach, etc. … .

    Like

  6. “Wystarczyło by tylko, żeby któryś mający jaja zlikwidował te gniazda zbójów za pomocą samonaprowadzających się pocisków jądrowych o małej sile rażenia.
    Atak musiałby być szybki i skoordynowany.”

    Wszystkich się nie zniszczy. Najprostsze rozwiązanie, ale najtrudniejsze, polega na likwidacji oprocentowanego kredytu i zakazie drukowania pustego pieniądza.

    Liked by 1 person

  7. “Wszystkich się nie zniszczy. Najprostsze rozwiązanie, ale najtrudniejsze, polega na likwidacji oprocentowanego kredytu i zakazie drukowania pustego pieniądza.”

    Lub większościowe przebudzenie owiec i baranów, czego najbardziej się obawiają.

    Liked by 1 person

Leave a comment