Reset

„Reset” to angielskie słowo, znane wszystkim, którym kiedyś „zawiesił się” komputer. W takiej sytuacji nie reaguje on na żadne „bodźce” tj. na klawiaturę i myszkę. I jedyną rzeczą, jaką możemy zrobić, to wyłączyć go i ponownie włączyć. Jeśli mamy trochę szczęścia, to wszystko wróci do normy i znowu będziemy mogli wydawać mu „rozkazy”. Tak to działa w przypadku maszyn, które są urządzeniami prostymi, ale skomplikowanymi. Prostymi, bo działają według określonych procedur. Skomplikowanymi, bo ich skonstruowanie wymaga wielkiej wiedzy, pracy wielu ludzi i wykorzystania wielu surowców i materiałów. Zupełnie inaczej jest z gospodarką, która nie jest urządzeniem prostym, a jednocześnie jest skomplikowana. Problem polega na tym, że jej częściami składowymi są ludzie. A ludzie, to nie są poszczególne elementy maszyny czy urządzenia. Nie rozumieją tego inżynierowie, może nie wszyscy, ale większość. Nie rozumieją tego cybernetycy, którym się wydaje, że ludźmi i społeczeństwami można sterować tak jak maszynami.

Początkowo, gdy wybuchła ta plandemia, jak niektórzy nazywają tę epidemię, to jeszcze nie bardzo było wiadomo, o co w tym wszystkim chodzi. Dziś już wiemy, że jest to działanie planowe, skoordynowane w skali świata. Zbyt dużo tu nielogiczności: jedni mogą pracować i „roznosić” wirusa, inni mają siedzieć w areszcie domowym; w jednych miejscach może gromadzić się więcej osób, w innych – mniej. Skoro nie można zamknąć całej gospodarki, bo nie można, to jaki sens ma zamykanie tylko niektórych jej działów. Jakoś dziwnym trafem uderza to przeważnie w małe i średnie firmy. O co tu chodzi? Czy nie jest to zasłona dymna i usprawiedliwienie dla innych działań?

Czy pod pretekstem walki z „epidemią” nie chce się dokonać resetu gospodarki? Wszystko wskazuje na to, że doszła ona do stanu, w którym nie reaguje na żadne bodźce w postaci wtłaczania w nią kolejnych partii pustych pieniędzy. Jakby „zawiesiła się”. Resetowanie ma więc polegać, tak jak w przypadku komputera, na jej wyłączeniu, przynajmniej częściowym, i ponownym jej włączeniu. Problem jednak polega na tym, że gospodarka to nie komputer.

W maszynach poszczególne elementy działają niezależnie i jak wszystkie są sprawne, to maszyna działa. W przypadku ludzkich interakcji jest inaczej. Wyłączenie pewnych działów gospodarki nie oznacza, że po ich ponownym włączeniu, wszystko wróci do normy. Żeby nie szukać daleko, posłużę się własnym przykładem. Zamknięto zakłady fryzjerskie. Ponieważ odwiedzałem jeden z nich, co dwa tygodnie, to był to dla mnie problem. Strzygę się krótko i źle się czuję z długimi włosami. Kupiłem więc maszynkę i sam się obsługuję. Nie jest to problem, bo, w moim wypadku, wystarczy przejechać nią po głowie. Gdy ktoś ma inne wymagania, to jest zależny od fryzjera. Ale ja już chyba nie wrócę. Może raz na jakiś czas. Ilu może być takich ludzi? Podobnie może być w przypadku restauracji, barów, kawiarni, hoteli, pensjonatów, salonów kosmetycznych, masażu. Można by tak wymieniać bez końca. Niektórzy mogą stwierdzić, że skoro już tyle czasu bez nich się obchodzą, to może i dalej się obejdą. Ale jest i druga strona medalu. Wielu z tych, którzy prowadzili jakąś działalność gospodarczą może dojść do wniosku, że nie warto do niej wracać, bo nie ma gwarancji, że za chwilę rząd znów wszystkiego nie pozamyka. To jest tylko zarysowanie problemu. Ja tylko chciałem uzmysłowić, jak bardzo skomplikowanym organizmem jest gospodarka i jak bardzo nieprzewidywalne mogą być ludzkie zachowania. Ja na początku nawet nie myślałem o zakupie maszynki do strzyżenia włosów.

Problemem jest jednak to, dlaczego gospodarka doszła do ściany? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba zadać sobie inne: czy gospodarka może rozwijać się w nieskończoność? Czy inwestycje mogą cały czas ją pobudzać? Jest wielu takich, którzy uważają, że granicę wzrostu stanowi ograniczoność naszych zasobów naturalnych, a szczególnie źródeł energii paliw kopalnych, że energia odnawialna w postaci energii wiatrowej i słonecznej nie rozwiąże problemu. Jedną z tych osób jest Gail Tverberg.

Gail Tverberg jest aktuariuszką, chyba już emerytowaną. Ponadto zajmuje się problematyką ograniczoności zasobów naszego świata. Na swoim blogu „Our Finite World” zamieściła ciekawy artykuł: „COVID-19 and oil at $1: Is there a way forward?” (COVID-19 i ropa po 1$: Czy jest jakieś wyjście?). Wydaje mi się, że warty przybliżenia. Ja przedstawiam go w pewnym skrócie. Zachęcam jednak do odwiedzenia strony, bo oryginalny tekst zawiera wykresy, które dobrze obrazują pewne tendencje w ujęciu historycznym. Tu link: https://ourfiniteworld.com/2020/04/21/covid-19-and-oil-at-1-is-there-a-way-forward/

Według niej żyjemy w świecie samo-organizującej się gospodarki, której składnikami są biznes, klienci, rządy i stopy procentowe. A naszym podstawowym problemem są ograniczone zasoby naszej planety i to, że ludność świata przekroczyła liczbę, dla której zasoby naturalne są za małe. Za małe dla tej zglobalizowanej gospodarki. Pewne kluczowe jej obszary można byłoby uratować, przynajmniej czasowo, gdyby mogły działać jako niezależne od siebie części. Znaczyłoby to, ni mniej ni więcej, jak tylko odejście od globalizacji.

1. Porównuje gospodarkę do ręcznej pompy. Żeby popłynęła woda, trzeba nacisnąć dźwignię, a do tego potrzebna jest energia. Jednym słowem, do napompowania wody potrzebna jest na wejściu energia. Podobnie jest z gospodarką, tyle że warunków, jakie trzeba spełnić, by uzyskać odpowiednie dobra jest o wiele więcej. Są to:

  • Energia ludzka.
  • Energia uzupełniająca taka jak uzyskiwana w wyniku spalania biomasy, energia zwierząt, elektryczność i paliwa kopalne.
  • Inne źródła to żyzne gleby, świeża woda i różnego rodzaju surowce.
  • Dobra kapitałowe wypracowane w poprzednich pokoleniach. To mogą być fabryki i maszyny do nich.
  • Administracja i wsparcie rządu, uwzględniające prawo, drogi i szkoły.
  • Zaangażowanie biznesu i jego innowacyjność.
  • Sektor finansowy zapewniający ciągłość obrotu pieniądzem.

Jeśli więc spełnione są powyższe warunki wstępne, to w ich wyniku otrzymamy:

  • Żywność i możliwości jej przyrządzania i gotowania.
  • Inne dobra takie jak domy samochody, ciężarówki, telewizory, ropa.
  • Usługi takie jak edukacja, ochrona zdrowia i turystyka.

2. Po to, by gospodarka funkcjonowała właściwie niezbędny jest wzrost zużycia energii uzupełniającej tj. paliw kopalnych. Najlepiej rozwija się ona, jeśli odpowiednio do jej wzrostu rośnie wykorzystanie tej energii. Wzrost gospodarki obejmuje przyrost ludności i wzrastający poziom życia. Gdy mamy do czynienia z kryzysem, to spadają też ceny ropy i jej zużycie. Tak było w czasie wojny secesyjnej w Ameryce około 1860 roku, w latach 30-tych. Podobnie było w latach 1991-2000 po upadku ZSRR i jego sojuszników.

3. Zanim jeszcze pojawił się wirus Covid-19, to gospodarka światowa doszła do ściany. Dlaczego tak się stało? Różnie to można interpretować.

Problem Chin. Dopóki gospodarka Chin opierała się na własnych zasobach taniego węgla, to rosła. Tak było w latach 2002-2012. Kłopoty zaczęły się po roku 2012, gdy dynamicznie rozwijającej się gospodarce zaczęło brakować własnej energii i trzeba było uzupełnić braki importem. Zaczęło się od spadku produkcji cementu w 2017 roku. W 2018 roku nastąpił spadek sprzedaży samochodów.

Dług. Zbyt wielki jego przyrost. Jeśli gospodarka światowa załamie się, jego spłata okaże się niemożliwa. Wzrost zadłużenia w stosunku do produktu krajowego brutto sugeruje taki scenariusz.

Stopy procentowe zbliżone do zera sugerują, że gospodarka dochodzi do granic swoich możliwości. W czasach prosperity one rosną, ale to nie przeszkadza w rozwoju.

Rosnące zróżnicowanie wynagrodzeń. Wynika ono głównie z rozwoju technologii i globalizacji. Jednak niskie wynagrodzenia przeciętnych ludzi prowadzą do ograniczenia ich konsumpcji i spadku poziomu życia.

Zbyt niskie ceny towarów. Ludzie zarabiający mało nie są w stanie pozwolić sobie na zakup wielu dóbr. Ten ich brak siły nabywczej powoduje, że ceny produktów końcowych są zbyt niskie dla producentów, by mogli je sprzedawać z odpowiednim zyskiem. Ceny ropy już w 2019 roku były zbyt niskie dla ich producentów.

4. Wirus COVID-19 i związana z nim epidemia staje się problemem, który nie zniknie tak szybko. Przede wszystkim dlatego, że nie da się go tak łatwo pokonać. W wielu przypadkach wirus jest zaraźliwy, gdy występuje w formie bezobjawowej. Może być też zaraźliwy, gdy choroba minie. Bez monstrualnie wysokiej liczby testów nie da się określić czy pilot dostarczający cargo nie jest zarażony. Nikt nie będzie w stanie stwierdzić czy robotnik wracający do fabryki też nie jest zarażony. Próby opanowania tego wirusa są skazane na niepowodzenie.

Co gorsza, z tego co wiemy, nikt nie może liczyć na trwałe uodpornienie się po przebyciu choroby. Osoba, która wydaje się odporna dziś, może nią nie być w następnym tygodniu czy roku. Wydawanie zaświadczenia, że dana osoba jest odporna, wcale nie oznacza, że będzie odporna za tydzień lub rok. Z tych właśnie powodów wydaje się, że pozbycie się tego wirusa jest niemożliwe. Raczej powinniśmy nauczyć się żyć z nim, mając świadomość, że może powrócić w zmutowanej formie. W każdym razie należy liczyć się z tym, że w przyszłości będą nas dopadać różne pandemie. Ludzkie patogeny ciągle ewoluują, a współczesne antybiotyki są coraz mniej skuteczne.

5. W przeszłości gospodarka światowa była zorganizowana jako wiele niezależnych od siebie gospodarek. Każda działająca jako niezależna pompa ekonomiczna. Takie rozwiązanie jest o wiele bardziej stabilne niż jedna ogólnoświatowa, połączona siecią zależności, gospodarka.

Jeśli gospodarka światowa jest zorganizowana jako grupa indywidualnych gospodarek, luźno ze sobą związanych, to ma wiele zalet:

(a) Epidemie nie będą tak groźne.

(b) Każda gospodarka sama decyduje o swojej przyszłości; może stworzyć własny system finansowy; może decydować, co kto posiada; może zadekretować, że płace będą wyrównane lub nie za bardzo wyrównane.

(c) Jeśli w danej gospodarce populacja wzrasta proporcjonalnie do zasobów lub jeśli pogoda, klimat zmienia się na gorsze, to taka gospodarka może upaść, nie wpływając na resztę gospodarek świata. Po okresie zastoju lasy mogą odrodzić się, gleba stanie się bardziej żyzna, co w późniejszym okresie pozwoli na nowy porządek.

(d) Taka gospodarka jest bardziej stabilna, ponieważ nie zależy od prawidłowego działania wszystkiego wszędzie.

6. Działania podejmowane obecnie w związku z wirusem COVID-19, w połączeniu ze złą kondycją gospodarki, skłoniły mnie do wniosku, że gospodarka światowa zmierza ku poważnemu resetowi.

Ostatnio byliśmy świadkami zgodnego działania światowych liderów, którzy w celu opanowania wirusa postanowili pozamykać gospodarki. Nie ma to jednak żadnego sensu:

Zagrożenie głodem. Większość ludzi bez oszczędności nie poradzi sobie bez dochodu przez dłuższy czas, nawet kilka tygodni może być za długim okresem. Dotyczy to szczególnie Indii i biednych krajów afrykańskich. Ofiary śmiertelne z powodu głodu będą prawdopodobnie większe niż 2% śmiertelność z powodu COVID-19.

Zagrożenie, że ceny ropy i innych towarów spadną poniżej poziomu opłacalności dla producentów. Jeśli żywność nie może być sprzedana do restauracji, to jej ceny też spadną. W takim wypadku jej producenci wolą ją po prostu zakopać niż dostarczyć na rynek.

Zagrożenie niespłacalnością kredytów i spadkiem cen papierów wartościowych. System finansowy jest oparty na zobowiązaniach. A one mogą być zrealizowane, gdy będzie ropa i dobra, które produkujemy w oparciu o nią. Gospodarka to samo-organizujący się system. Jeśli rzeczywiście istnieje szansa, że część światowej gospodarki przetrwa, a część – upadnie, to spodziewam się, że samo-organizująca się natura systemu zadziała w tym kierunku.

7. Zresetowana gospodarka światowa będzie wyglądała inaczej. Jej część przetrwa, ale będzie działać w zupełnie innych realiach. Są działy gospodarki, które praktycznie nie działają:

  • System finansowy jest za bardzo rozbudowany. Jest zbyt duże zadłużenie a ceny majątku trwałego sztucznie zawyżone z powodu niskich stóp procentowych.
  • Ludność świata, w stosunku do zasobów, jest zbyt liczna.
  • Zróżnicowanie w zakresie wynagrodzenia i bogactwa jest zbyt duże.
  • Zbyt wiele wydaje się na system finansowy, ochronę zdrowia, edukację, rozrywkę i podróże.
  • Cała ta mobilność współczesnego świata ułatwia tylko zakażenia i przenoszenie chorób.

Ale pomimo tych problemów są pewne działy gospodarki, które można przywrócić do normalności. W niezglobalizowanym świecie to, co dziś uważamy za wartościowe, może być znacznie tańsze. – Wieżowce – ze względu na możliwość rozprzestrzeniania się patogenów. Z tej samej przyczyny transport publiczny może stracić. Produkcja uzależniona od surowców z odległych części świata – podobnie. Lokalna produkcja będzie musiała oprzeć się o lokalne surowce.

Praktycznie cały obecny dług będzie musiał być umorzony. Akcje giełdowe będą miały małą wartość. By ratować cześć gospodarki, rząd będzie zmuszony przejąć ziemie rolną, kopalnie, wydobycie ropy i gazu oraz sieć przesyłu energii elektrycznej. Prawdopodobnie będzie też musiał przejąc banki, towarzystwa ubezpieczeniowe i fundusze emerytalne. Każda samodzielna gospodarka będzie też miała swoją własną walutę. Będzie ona wypłacana tylko pracownikom aktualnie zatrudnionym i będzie wykorzystywana do zakupu ograniczonej liczby towarów lokalnie produkowanych.

8. Poniżej kilka pomysłów dotyczących tego, co może nas czekać:

(a) Nastąpi poważne ograniczenie instytucji rządowych i pozarządowych. Większość tych pozarządowych takich jak ONZ i Unia Europejska zniknie. Wiele rządów i państw również może zniknąć. Niektóre rządy zostaną obalone lub ulegną samolikwidacji w taki sposób jak nastąpił rozpad Związku Radzieckiego.

(b) Kraje, które mają wystarczającą ilość surowców, przynajmniej tych kluczowych, mogą się jeszcze przez jakiś czas rozwijać. Są to:

  • Stany Zjednoczone
  • Kanada
  • Rosja
  • Chiny
  • Iran

(c) Populacja wielkich miast w tych krajach może ulec zmniejszeniu. Takie miejsce jak Alaska może okazać się niekorzystne do zamieszkania.

(d) Europę może czekać cofnięcie się w rozwoju. Jej paliwa kopalne są na wyczerpaniu. W jej niektórych miejscach może nastąpić powrót do wykorzystania siły zwierząt w wielu pracach, jeśli oczywiście takie zwierzęta się znajdą. Mogą pojawić się wielkie protesty i załamanie finansów, jeszcze tego lata. Szczególnie dotyczy to Włoch.

(e) Rządy krajów Bliskiego Wschodu i Wenezueli nie wytrzymają zbyt długo przy tak niskich cenach ropy naftowej. Prawdopodobnie rządy tych państw upadną i jednocześnie nastąpi zmniejszenie eksportu. Populacja tych państw też się zmniejszy. Być może – do poziomu sprzed okresu jej wydobycia.

(f) Produkcja wielu towarów znacznie się zmniejszy. Kanały dystrybucji rwą się. Znikną lekarstwa produkowane w Chinach i Indiach. Jeśli produkcja samochodów nie zostanie przerwana, to będzie odbywać się w poszczególnych krajach i w oparciu o rodzime surowce.

(g) Ucierpi system ochrony zdrowia, bo ludzie będą bali się odwiedzać regularnie lekarza w obawie przed zakażeniem. Edukacja domowa stanie się popularna z pewnym wsparciem ze strony internetu. Restauracje nigdy nie odzyskają dawniejszej popularności.

(h) Bardzo możliwe, że Luzowanie Ilościowe (drukowanie pieniędzy – przyp. mój), nadal praktykowane przez wiele krajów, może czasowo podnieść ceny akcji i domów, ale ostatecznie wystąpią braki wielu towarów. Szczególnie dotyczyć to może żywności, której niedobory mogą być dotkliwe już następnej wiosny. W Indiach i Afryce może pojawić się głód i to już nawet za parę tygodni.

(i) Historia uczy nas, że gdy na rynku nie rośnie podaż źródeł energii, zawsze wzrasta zagrożenie wojną i innymi konfliktami. Nie powinniśmy być zdziwieni, gdy znowu tak się stanie.

Wnioski

Wygląda na to, że dochodzimy do granic możliwości obecnego globalnego systemu ekonomicznego. Wydaje się, że jedynym ratunkiem jest deglobalizacja gospodarki światowej i stworzenie kilku głównych regionalnych gospodarek, działających niezależnie od siebie i z bardzo ograniczonym handlem zagranicznym.

Należy spodziewać się dużych różnic pomiędzy poszczególnymi typami gospodarek. I tak przykładowo, gospodarka zbieracko-łowiecka może sprawdzić się w przypadku niewielkiej liczby ludzi z odpowiednimi umiejętnościami. Ale też gdzie indziej, bardziej nowoczesne gospodarki, będą mogły funkcjonować.

Nowa gospodarka będzie wymagała mniejszej ilości ludzi i będzie znacznie mniej złożona. Każdy kraj będzie miał swoją walutę, która będzie wykorzystywana do zakupu ograniczonej ilości dóbr produkowanych lokalnie. Spekulacja nie będzie już źródłem bogactwa.

To będzie zupełnie inny świat!

To tyle Gail Tverberg. Pomijając kwestię tej sztucznej epidemii, która na początku wydawała się poważnym zagrożeniem, a w miarę upływu czasu i sposobu w jaki podchodziły do niej rządy światowe, coraz bardziej widoczna była cała sztuczność tego teatru – to pozostałe problemy, które porusza autorka, wydają się być warte zastanowienia i refleksji. Choć oczywiście jej uwagi dotyczące wirusa są spójne i logiczne i z nich też można wywnioskować, że pandemia jest sztucznie wykreowana.

Światową gospodarką rządzi fetysz inwestycji, które sprowadzają się do produkcji. Produkować, produkować, produkować! No właśnie! Nie wyobrażamy sobie świata bez produkcji, a przynajmniej bez takiej produkcji, jakiej jesteśmy świadkami. Wszystko, co zostanie wyprodukowane, musi zostać sprzedane. A kto ma w ręku handel? Ten wielki handel? Zrozumiałe jest więc, że ci, którzy mają w ręku handel, będą zwolennikami niekończącej się produkcji. Będą też mieli po swojej stronie wszelkiego rodzaju producentów. To też jest ich interes, by cały czas produkować i jak najwięcej.

Jeszcze w latach 60-tych Mercedes produkował samochód, który miał przejeżdżać 1 mln kilometrów bez usterek. No cóż – taki samochód na całe życie dla wielu ludzi. I co się dzieje, gdy taki samochód jest produkowany? W pewnym momencie sprzedaż już nie rośnie, a nawet spada. Co mają robić w fabrykach inżynierowie, majstrzy, robotnicy? Co mają robić serwisy? Co mają robić dostawcy surowców i podzespołów? Owszem, wszyscy oni będą mieli pracę, tylko będzie ich znacznie mniej.

W latach 20-tych producenci piór wiecznych w Ameryce produkowali pióra z dożywotnią gwarancją dla pierwszego użytkownika. Wkrótce jednak zadali sobie pytanie: A co będzie jak wszyscy będą mieli pióra z dożywotnią gwarancją? Kto od nas kupi nowe pióra? W latach 30-tych zaprzestali tych praktyk.

Podobno jest gdzieś takie miejsce w Ameryce, gdzie bez przerwy świeci się jeszcze żarówka wyprodukowana na początku XX wieku. Tak przynajmniej było jakieś 10 lat temu. Komu są potrzebne takie żarówki? Z konopi można wyprodukować ubranie, które można nosić sto lat. A co ze współczesnymi telewizorami, lodówkami czy pralkami, które zaprojektowane są na określoną liczbę lat? Ja mam lodówkę, która działa już ponad 50 lat. Komu opłaca się produkować buble, a komu to nie odpowiada? Na pewno nie pasuje to konsumentom. Ale myliłby się ktoś, kto by uważał, że jest to bolączka naszych czasów.

“Nie było tu żywych obrazów, ale jakby wystawa przemysłowa.

– Raczcie spojrzeć, dostojni – mówił. – Za dziewiętnastej dynastii te rzeczy przysyłali nam cudzoziemcy: z kraju Punt mieliśmy wonności, z Syrii złoto, żelazną broń i wozy wojenne. Oto wszystko. Lecz wówczas Egipt wyrabiał… Spójrzcie na te olbrzymie dzbany: ile tu kształtów, a jakie rozmaite kolory!… Albo sprzęty: to krzesło wyłożone jest dziesięcioma tysiącami kawałków złota, perłowej masy i kolorowych drzew… Zobaczcie ówczesne szaty: jaki haft, jaka delikatność tkanin, ile kolorów… A miecze brązowe, a szpilki, branzolety, zausznice, a narzędzia rolnicze i rzemieślnicze… Wszystko to robione u nas, za dziewiętnastej dynastii.

Przeszedł do następnej grupy przedmiotów.

– A dziś – patrzcie. Dzbany są małe i prawie bez ozdób, sprzęty proste, tkaniny grube i jednostajne. Ani jeden z tegoczesnych wyrobów nie może równać się pod względem rozmiarów, trwałości czy piękności z dawnymi. Dlaczego?…

Posunął się się znowu kilka kroków i otoczony pochodniami mówił:

– Oto jest wielka liczna towarów, które nam przywożą Fenicjanie z rozmaitych okolic świata. Kilkadziesiąt pachnideł, kolorowe szkła, sprzęty, naczynia, tkaniny, wozy, ozdoby, wszystko to przychodzi do nas z Azji i jest przez nas kupowane.

Czy rozumiecie teraz, dostojnicy: za co Fenicjanie wydzierali zboże, owoce i bydło pisarzom i faraonowi?… Za te właśnie obce wyroby, które zniszczyły naszych rzemieślników jak szarańcza trawę.”

To fragment z mojego blogu „Nic nowego”, w którym cytowałem „Faraona” Prusa. Nic się nie zmieniło. Jedyna różnica to taka, że Fenicjan zastąpili Żydzi.

„Faraon” to powieść, za którą Prus powinien był dostać Nobla. Nie dostał, bo choć wcześniej był filosemitą, to po pewnym czasie przejrzał na oczy i zmienił swój stosunek do Żydów, co w praktyce oznaczało pisanie o nich prawdy. No!!! Ale za takie herezje, to trzeba było się pożegnać z Noblem. Sienkiewicz usunął co trzeba ze swojego „Quo vadis” i Nobla dostał. Tak to działa.

Faworyzowanie masowej, globalnej produkcji kosztem jakości i trwałości doprowadziło do zniszczenia lokalnej produkcji, lokalnej sieci dystrybucji i powstania uprzywilejowanej klasy, która jest chroniona poprzez odpowiednie regulacje prawne i faworyzowana nieograniczonym kredytem. Do tego towarzystwa należą również ci, którzy zajmują się dystrybucją czyli handlem. Ta uprzywilejowana klasa ma też swoje potrzeby, stale rosnące (skąd my to znamy? te stale rosnące potrzeby, które może zaspokoić tylko komunizm.), które w miarę tego, jak się rozwija i bogaci, chce zaspokajać. A są one często wyszukane, wyrafinowane, żeby nie powiedzieć perwersyjne. Jak się jest na takim poziomie, na którym podstawowe i nie tylko podstawowe potrzeby są zaspokojone, to chce się doświadczyć czegoś bardziej wyszukanego. Nie zawsze się to udaje, bo życie nie jest wieczne, ale nawet wtedy, gdy wypadałoby już opuścić ten ziemski padół, chciałoby się jeszcze coś przeżyć. Aby jednak to życie przedłużyć potrzeba „części zamiennych”, których mogą dostarczyć tylko inni ludzie. I tu przychodzi z pomocą służba zdrowia, która kiedyś taką faktycznie była, bo służyła zdrowiu pacjentów. Dziś jest to służba śmierci. Doskonale z nią współpracuje przemysł farmaceutyczny, który zajmuje się produkcją takich samych bubli, jak przemysł dóbr codziennego użytku. A więc symbioza: służba śmierci, przemysł farmaceutyczny i wielki kapitał. Do tego dochodzi jeszcze handel dziećmi i ich wykorzystywanie do różnych perwersyjnych i rytualnych celów.

Utrzymanie uprzywilejowanej pozycji wymaga ciągle wzrastającej produkcji i niekończących się inwestycji. Zarówno jedno jak i drugie wymaga surowców naturalnych, których jest ograniczona ilość. Ale też jest inny problem, który zauważa Gail Tverberg. W miarę jak bogaci się warstwa uprzywilejowana, to pauperyzuje się reszta. Gdy ta reszta zaczyna dominować ilościowo, to pojawia się problem. Gospodarka działa na zasadzie wymiany dóbr i usług. Im większa część ludzi jest zaangażowana w tę wymianę, tym bardziej jest ona stabilna i rozwija się. Im mniej, to mamy problem. Jeśli większa część społeczeństwa może zaspokoić tylko najbardziej elementarne potrzeby, to mamy do czynienia z kryzysem. Żadne drukowanie pieniędzy, skierowane tylko i wyłącznie do określonych grup społecznych, nie pomoże. I to jest właśnie ten punkt, do którego doszliśmy. Doszliśmy do ściany. I wielcy tego świata doskonale zdają sobie z tego sprawę.

Przez jakiś czas próbowano ożywiać gospodarkę sztucznymi inwestycjami. Przykładem takiej inwestycji jest remont dworca kolejowego w Białymstoku. Jakieś 10 lat temu ten dworzec został wyremontowany. Aż tu nagle, w zeszłym roku, znowu zaczęto remont. 10 lat dla dworca kolejowego, to niewiele. On nadal wyglądał jak nowy. To jest przykład marnotrawstwa zasobów naturalnych. Podejrzewam, że wiele takich znalazłoby się w Polsce. Ale nie tylko to jest złe. Przecież te wszystkie „inwestycje” dokonuje się w oparciu o kredyt, który nigdy nie zostanie spłacony. A czy coś się stanie, gdy wszystkie te kredyty z pustego pieniądza nie zostaną spłacone? Nic. Tylko ten, który ich udzielił przejmie to, na co zostały one spożytkowane. W ten sposób zostanie zrealizowany podstawowy cel socjalizmu: podział na warstwę uprzywilejowaną i resztę, w której wszyscy będą równi.

Sztuczna pandemia została wywołana dla ukrycia prawdziwego celu tj. zresetowania gospodarki. Jej efektem, jeśli reset się powiedzie, będzie wyeliminowanie ludzi niezależnych finansowo i tych myślących samodzielnie. Jakiego trzeba było użyć argumentu, by ludzie pozamykali swoje biznesy, by pozostali się w domach? Owszem, wprowadzono odpowiednie przepisy i kary, ale też zadziałał strach i powszechna psychoza. Idę chodnikiem bez maski. Osoba w masce, przechodząca obok mnie, omija mnie szerokim łukiem. Znaczy, że boi się, że zarazi się ode mnie, pomimo że jest w masce. Czyli nie wierzy, że maska chroni, a z drugiej strony wierzy, że chroni, bo ją zakłada. To jest paranoja. Z daleka widzę, jak zbliża się do mnie rowerzysta z opuszczoną maską, ale nasuwa ją, gdy mnie mija. Widzę człowieka, w krótkich spodenkach, na sportowo. Biegnie z maską na twarzy. W okolicy nie ma nikogo. On wierzy, że wirusy COVID-19 latają w powietrzu i tylko czekają na to, by go zarazić. A prędzej nabawi się jakiejś choroby dróg oddechowych i płuc, wdychając swoje wydychane powietrze i jakiejś grzybicy ust. – Tak działa zbiorowa psychoza i strach. Próba przekonywania kogoś, że rozporządzenie Rady Ministrów dopuszcza możliwość chodzenia bez maski ze względu na stan zdrowia i nie jest wymagane żadne zaświadczenie, mija się z celem. Tym samym rząd pośrednio przyznaje, że noszenie masek nic nie daje i może szkodzić zdrowiu. A sami w nich paradują przed kamerami. Kolejna paranoja.

Dzielny wojak Szwejk, gdy go wyrzucono ze szpitala dla psychicznie chorych, stwierdził, że dom wariatów to całkiem sympatyczne miejsce, bo można w nim wygadywać największe głupoty bez ponoszenia żadnych konsekwencji, zupełnie tak samo jak w parlamencie. Wygląda na to, że nic nie zmieniło się od tamtych czasów, a to już ponad sto lat minęło, jak Szwejk wymaszerował na front.

Prawdopodobnie mało osób zdaje sobie sprawę z tego, że jesteśmy świadkami wielkich zmian. Obawiam się, że powrót do przeszłości nie jest już możliwy. To się oczywiście nie stanie z dnia na dzień. Jak będzie wyglądał ten nowy świat? Czy będzie zdeglobalizowany – jak chce Gail Tverberg? Czy zdepopulowany – jak chcą wielcy tego świata? Z pewnością przymus szczepień, w który zostanie zaangażowana służba śmierci, może być pierwszym krokiem do depopulacji, a czipowanie – do podporządkowania. A wszystko to w imię mesjańskich celów narodu, który sam siebie uznał za wybrany. „Źle się dzieje w państwie duńskim” – chciałoby się wykrzyknąć. Gdybyż to tylko chodziło o państwo duńskie! Ale tu chodzi o cały świat!

8 thoughts on “Reset

  1. Jak zwykle ciekawy wpis. Ustęp związany z Gail Tverberg już mniej. Gdzie ona zauważyła tą “samoregulację”? Albo inaczej: czemu nie dostrzega wielkiego regulatora

    Like

    • “Gdzie ona zauważyła tą “samoregulację”? Albo inaczej: czemu nie dostrzega wielkiego regulatora”

      O tej samoregulacji pisze ona na innych blogach. Podaje m.in. przykład tornada, tworzącego się nad oceanem i samoistnie wygasającego po jakimś czasie. I tak samo jest, według niej, z gospodarką. To jest oczywiście kwestia pewnej interpretacji rzeczywistości i tego, czy my jesteśmy częścią przyrody i podlegamy takim samym prawom, czy – nie.

      To, że nie dostrzega wielkiego regulatora, to mnie nie dziwi. Większość tak postępuje. Moją uwagę zwróciła tym, że dostrzega problem skończoności zasobów naturalnych. Sam wielokrotnie zastanawiałem się nad tym, jak długo można drukować pieniądze bez pokrycia i doszedłem do wniosku, że do momentu skończenia się któregoś źródła tych zasobów lub nieekonomiczności jego eksploatowania. Być może dochodzimy do tego momentu w przypadku ropy naftowej. Jeszcze jej nie brakuje, ale opłacalność jej wydobycia drastycznie spada.

      Like

      • //opłacalność jej wydobycia drastycznie spada.//

        Słowo klucz – “opłacalność”.

        Przydałoby się to pojęcie rzetelnie zdefiniować i zastanowić, dlaczego to “opłacalność”, tak a nie inaczej rozumiana, ma być motorem ludzkiego działania. I kogo “opłacalność” dotyczy?
        Tu przykład, jak to na początku lat 90’tych wmawiano Polakom, że polskie przedsiębiorstwa są “nieopłacalne”. Czy ktokolwiek zastanawiał się, dla kogo one są nieopłacalne?…
        Bez tego ciągle operujemy w chorym świecie talmudycznej psychiki “zmotywowanej na SUKCES”…
        I w ten sposób nigdy nie wyrwiemy się z łap okupanta-pasożyda. Nie mamy szans, bo nieświadomie myślimy jak okupant, i napędzają nas te same psychopatyczne dążenia.

        Like

  2. “Tu przykład, jak to na początku lat 90’tych wmawiano Polakom, że polskie przedsiębiorstwa są “nieopłacalne”. Czy ktokolwiek zastanawiał się, dla kogo one są nieopłacalne?…”

    Zły przykład.To, co się działo w tamtym czasie, to była ideologia i polityka. Nie miało to nic wspólnego z ekonomią. Likwidowano polski przemysł, jako nierentowny, zadłużony. A w tym samym czasie dofinansowywano potężnymi kwotami zadłużone banki. Skoro się likwiduje zadłużony zakład przemysłowy, to konsekwentnie należy zlikwidować zadłużony bank. Banki i zakłady przemysłowe były państwowe. Zakłady zlikwidowano, a banki, po oddłużeniu, sprzedano bankom zachodnim. Podobnie można było zrobić z wieloma zakładami, ale nie zrobiono. Chodziło o zrobienie miejsca na polskim rynku zachodnim towarom. Było to potrzebne Żydom, bo handel, ten wielki, jest w ich ręku. Wszędzie sprzedają zachodnie towary i niszczą rodzimy przemysł. To jest ich biznes. Tę tematykę porusza blog “Niemcy i Żydzi”.

    Co do opłacalności czy rentowności przedsiębiorstwa, to sprawa jest prosta. Wszystkie koszty jakie ponosi przedsiębiorstwo przy produkcji jakiegoś towaru muszą być niższe od ceny jego sprzedaży. Musi być zysk. Jeśli go nie ma, to pojawia się pytanie: skąd wziąć pieniądze na pokrycie strat?

    Like

  3. Świetny blog, jednak moim zdaniem trzeba poczekać z jego użytecznością znowu na czasy kiedy PRAWDA będzie w cenie, bo na razie to tylko MEDIA i POLITYKA HISTORYCZNA dochodzą do głosu i przekrzykuje wspomnianą prawdę obiektywną – jeśli takowa istnieje, jeśli do takowej dążymy….

    Dziś nikt nie potrzebuje prawdy, bo do wywołania ‘reakcji emocjonalnej’ wystarczy dobrze skrojone kłamstwo lub tzw you tubowy “podwójny” lub “potrójny szok” znacie te nagłówki ; ). POTEM już na dociekanie prawdy nie starcza sił, bo pojawia się nowy szok który przykrywa ten stary lub to stare kłamstwo… Tak jak z aferami …”dzisiejsze” dochodzenie w starej sprawie np. amber gold przykrywa i ociąga uwagę ludzi od aktualnie dziejącej się afery. Ta aktualna będzie “dochodzona” za 5 lat by przykryć tą następną w przyszłości.

    …Administracja, która ze “służby” przechwyciła stery i wyrodziła się w gangrenę …to kolejne zagadnienie… Tych zagadnień jest zbyt wiele, bo ogarnąć w pojedynkę, działając po pracy w ramach prywatnych nadgodzin dla ratowania Kraju, podczas kiedy ci którzy go niszczą działają w ramach etatów państwowych, są wypoczęci i kiedy jeden z nich zaniemoże to przychodzi nowy i kontynuuje .. : /

    Nie ma już czasu moim zdaniem na dociekanie prawd i historii… nie ma atmosfery na to w czasach gdzie “dach się wali” a “woda wlewa się na pokład” i trzeba zatykać dziury by przeżyć. Tu trzeba mądrego, żeby naprowadzić wszystko na właściwe tory lub jakiejś “interwencji przyrodniczej”… żeby znowu lud docenił wodę, chleb i schronienie.

    Like

    • Dziękuję za dobre słowo. Niestety prawda nigdy nie była w cenie i chyba nie będzie. Taki już jej urok. W czasach Józefa Mackiewicza (1902-1985) też nie była w cenie. Dzisiejszy przekaz medialny, to prawdziwa broń masowego rażenia. Ludzie są atakowani taką ilością informacji, że nie są w stanie tego przetrawić. Coraz to nowe informacje, sączone z godziny na godzinę. Nie ma czasu na refleksję. Jedno wydarzenie goni drugie. I chyba na tym to ma polegać.

      Czy jakiś jeden mądry byłby to w stanie wszystko naprawić? Ci, którzy prowadzą świat na skraj przepaści, to ludzie mądrzy i bardzo inteligentni. I nie działają w pojedynkę. Przeciwwagę chyba też powinni stanowić tego typu ludzie.

      A “interwencja przyrodnicza”, czyli jakiś kataklizm, który “kosiłby” równo dobrych i złych. Ale może rzeczywiście taki reset byłby najlepszy. I kto wie, czy nie jest to jedyne skuteczne rozwiązanie.

      Like

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s