“Cud nad Wisłą”

Czasem mam wrażenie, że Polacy lubią mity, żyją nimi i każde ważniejsze wydarzenie, im bardziej oddalamy się od niego w czasie, tym bardziej nimi obrasta i dociekanie prawdy nikogo nie interesuje. Tak było i jest w przypadku tzw. Cudu nad Wisłą. Jedni przypisują to zwycięstwo geniuszowi Piłsudskiego, inni – Rozwadowskiego, jeszcze inni informacjom polskiego wywiadu i złamaniu szyfrów sowieckich. Są również tacy, którzy uważają, że to zasługa francuskiego generała Weyganda. Natomiast Józef Mackiewicz w powieści „Lewa wolna” poświęcił temu zagadnieniu jeden rozdział, który zatytułował „Nie ma cudów”. I z właściwą sobie precyzją i bez emocji opisuje ten słynny manewr. Poniżej fragment tego rozdziału:

Sześć lat temu, jesienią 1914 roku, naczelne dowództwo rosyjskie, po zwycięstwie w Galicji i klęsce w Prusach Wschodnich, projektowało punkt ciężkości operacji wojennych przerzucić na lewy brzeg Wisły. Ale w zamiarze tym uprzedzone zostało przez połączone armie niemiecko-austriackie, które w końcu września 1914-go w łącznej sile około 20 korpusów same przeszły do natarcia po obu stronach górnej Wisły. Przy czym główne uderzenie wojsk niemieckich szło lewym brzegiem Wisły z zadaniem opanowania Dęblina, kluczowego celu całej operacji. Jednocześnie wojska austriackie dokonać miały wzdłuż prawego, południowego brzegu Wisły, manewru oskrzydlającego od południa z wyjściem na tyły przeciwnika, po sforsowaniu Sanu.

Ten na wielką skalę zakrojony ofensywny manewr i jego wykonanie, mimo dużego sukcesu początkowego, oparty był wszakże na strategicznym błędzie. Mianowicie odsłaniał całe lewe skrzydło głównego trzonu natarcia wojsk niemieckich na Dęblin, i podstawiał je pod uderzenie przeciwnika z północy. Błąd strategiczny rzucał się w oczy, i po prostu napraszał się, by go wykorzystać. Dostrzeżony od razu przez dowództwo rosyjskie, nieomal odruchowo wywołał w odpowiedzi kontrmanewr rosyjski.

Polegał on na tym, aby przy jednoczesnym stworzeniu silnej bariery obronnej wokół Dęblina, skoncentrować w rejonie między Warszawą i Łowiczem 2-gą armię, w składzie II-go Syberyjskiego i I-go Syberyjskiego korpusów, do której miały jeszcze dojść dwa korpusy 5-tej armii – w specjalną „Grupę Uderzeniową Naczelnego Wodza”. Osłonięta od zachodu kawaleryjskim korpusem gen. Nowikowa, potężna ta pięść spaść miała na odsłonięte lewe skrzydło głównych, atakujących sił niemieckich, i zadać im druzgocącą klęskę. Ostateczny termin natarcia wydzielonej „Grypy Uderzeniowej Naczelnego Wodza” wyznaczono na 21 października.

Dowództwo niemieckie jednak, uzyskawszy zawczasu informacje o koncentracji „Grupy Uderzeniowej”, zarządziło w ostatniej chwili śpieszny odwrót, aby wyprowadzić wojska spod wzniesionej nad nimi pięści przeciwnika. W ten sposób do rozgromienia Niemców nie doszło. Wszelako klasyczny kontrmanewr rosyjski sam przez się doprowadził do zwycięstwa i odrzucenia niemiecko-austriackiej ofensywy nieomal do przedmieść Krakowa, i prawie do granic Śląska.

Manewr ten, w odwróconym kierunku, powtórzony został przez wojska polskie sześć lat później, w bitwie warszawskiej – przez niektórych przezwanej „Cudem nad Wisłą” – w sierpniu 1920-go roku. Dziwnym bowiem zbiegiem okoliczności wytworzyła się nieomal dosłowna sytuacja strategiczna.

Łuk Wisły z dopływami, na północnym wschodzie Bugu-Narwi, i na południowym wschodzie Sanu – w schematycznym oczywiście ujęciu – tworzy rozwarty X. Odwracając go zatem do góry nogami otrzymamy ten sam rysunek. Przy czym obydwa punkty docelowe: ofensywy niemieckiej w październiku 1914 – Dęblin, oraz ofensywy bolszewickiej w sierpniu 1920 – Warszawa, znajdą się w analogicznym położeniu.

Identycznie jak w roku 1914-tym Austriacy zapuścili się u południowego wierzchołka X-u celem sforsowania Sanu w głębokim obejściu – takoż w 1920-tym u północnego wierzchołka X-u zapuściła się 4-ta armia sowiecka celem sforsowania Wisły w głębokim obejściu na Włocławek.

Identycznie jak gros sił niemieckich uderzało na północ od dolnego ramienia X-u (Wisły), z zachodu na wschód, na Dęblin, tak teraz gros sił bolszewickich uderzało na południe od górnego ramienia X-u (Bugu-Narwi), ze wschodu na zachód, na Warszawę.

Identycznie jak w październiku 1914-go Niemcy podstawili pod uderzenie z północy swe odsłonięte lewe skrzydło głównych sił, tak teraz bolszewicy podstawili pod uderzenie z południa swe odsłonięte lewe skrzydło głównych sił.

Identycznie wydzielone zostały z frontów obronnych „Grupy Uderzeniowe Naczelnego Wodza”, w roku 1914 rosyjska, w 1920 polska; z identycznym zadaniem natarcia na otwarte skrzydło nieprzyjaciela; w październiku 1914 spod Warszawy na wojska atakujące Dęblin, w sierpniu 1920 spod Dęblina na wojska atakujące Warszawę od wschodu.

W obydwu wypadkach plan kontrmanewru należał do rzędu nie jakichś oryginalnych, czy zgoła genialnych koncepcji strategicznych, lecz do najbardziej elementarnych założeń sztuki wojennej. – Toteż w roku 1914-tym nikomu nie przyszłoby nawet do głowy wytaczać spór, kto był właściwym autorem tego planu obronnego: naczelny wódz W. Ks. Mikołaj Mikołajewicz, szef sztabu gen. Januszkiewicz, czy gen.- kwatermistrz Daniłow?!

W roku 1920-ym wybuchł zacięty spór o to, kto jest autorem tego kontrmanewru: naczelny wódz Józef Piłsudski, szef sztabu gen. Rozwadowski, czy przybyły do Warszawy na czele misji francuskiej gen. Weygand?…

2 thoughts on ““Cud nad Wisłą”

  1. ” O polityce i historii trochę inaczej ”

    Czy przyjdzie taki czas kiedy ludzie będą dysponowali jedną ( historyczną ) prawdą ? :

    ” 2023-04-10 (Poniedziałek) @ 10:38:21 ( jeszcze ciepłe 🙂 )

    Niemcy i Rosjanie wypierali ze Środkowej Europy agenturę brytyjską i francuską.
    To Brytyjczycy utworzyli w Rosji masonerię, która w 1937 r. zorganizowała w ZSRR ludobójstwo, które zakończyło plany Żydów niemieckich stworzenia z Europy mocarstwa lądowego.

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Misja_Mi%C4%99dzysojusznicza_do_Polski

    Polska była używana przez wrogów Niemiec i Rosji od stuleci. “

    Like

    • “Czy przyjdzie taki czas kiedy ludzie będą dysponowali jedną ( historyczną ) prawdą ?” – Pewnie nie, bo historia zmienia się w zależności od tego, kto rządzi i jakie cele ma do zrealizowania. Ja pamiętam czasy, gdy publiczne mówienie źle o Związku Radzieckim było godzeniem w sojusze i z tego względu karalne, bo zagrażało bezpieczeństwu państwa. Dziś o tym samym Związku Radzieckim, który teraz nazywa się Rosją, mówienie dobrze jest, jak na razie, tylko napiętnowane, ale wszystko jeszcze przed nami. Tak na marginesie, pamiętam, że jako dziecko dziwiłem się, że starsi ludzie mówili “Rosja”, a mnie uczono w szkole, że “Związek Radziecki”.

      Co do tej masonerii, to pewnie ma Pan rację, ale wcześniej masonerię rosyjską stworzyli żołnierze Napoleona.

      W blogu “Przed rewolucją” pisałem:

      Mnie uczono, że Rosji nie można pokonać. Połamał sobie na niej zęby Napoleon i Hitler. Tylko czy aby na pewno o to chodziło w tych wojnach? Rosja została pokonana, tak jak Ameryka, i oba kraje są całkowicie zależne od Żydów. Prawdziwe wojny wygrywa się tak, jak robi to ta nacja. W wyprawie Napoleona na Moskwę wcale nie chodziło o pokonanie Rosji, tylko o kontynuację rewolucji francuskiej. Chodziło o to, by dwa najpotężniejsze kraje były zależne od narodu „wybranego”. I tak też się stało. Idee rewolucji francuskiej niesione przez wojsko napoleońskie, padły na podatny grunt wśród wojsk rosyjskich i rosyjskiej arystokracji, przynajmniej części z niej.

      Napoleon podbił całą Europę i zaprowadził w niej swoje, a raczej swoich mocodawców, porządki. Rosji nie podbił i nie zaprowadził tam swoich porządków, ale zasiał ziarno, które wydało obfity plon w postaci rewolucji październikowej. I może tym należy tłumaczyć fakt, że nie było rewolucji marksistowskiej w Europie zachodniej, bo ona była tam wcześniej, więc już nie było takiej potrzeby. Natomiast taka potrzeba była w Rosji.

      Liked by 1 person

Leave a comment