W dniu 20 kwietnia w budynku Werchownej Rady, dawniej budynku Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej, Konfederacja Korony Polskiej przedstawiła swoje stanowisko w sprawie deklaracji uczestników VII Europejskiego Kongresu Samorządów odnośnie utworzenia unii polsko-ukraińskiej. Panel dyskusyjny zatytułowano „Europa w poszukiwaniu przywództwa”. Bardzo to zastanawiające. Czy to znaczy, że Europa nie ma przywództwa, czy może następuje zmiana tego przywództwa, a o czym my jeszcze nie wiemy. Coś jednak musi być na rzeczy, skoro tak zatytułowano panel, a „polscy” politycy tak otwartym tekstem mówią o unii polsko-ukraińskiej.
Ja o możliwości powstania takiej unii piszę od dawna, ale myliłem się. Na podstawie tego, co już się dzieje w relacjach polsko-ukraińskich, a o czym pisałem w poprzednim blogu, wyraźnie widać, że to nie żadna unia, tylko ukraińska okupacja. Jeśli człowiek, który zdjął ukraińską flagę z budynku urzędu w Pucku i ją podeptał, będzie karany z ukraińskiego kodeksu karnego, to już lepszego dowodu chyba nie potrzeba. Polska flaga była niejednokrotnie bezczeszczona, nawet robili to Ukraińcy w Polsce, i „polskie” władze i sądy nie dopatrywały się w tym żadnego przestępstwa.
Żyjemy pod ukraińską okupacją, ale dopóki nikt tego głośno nie powie, to większość ludzi tego nie dostrzeże. Przedmiot czy zjawisko nie nazwane nie istnieje. O tym dobrze wiedzą wszyscy propagandyści, ale wiedzą też oni dobrze o tym, że jak czegoś nie ma i to coś, czego nie ma, nazwie się, to ta nazwa będzie zastępowała byt. Mamy więc okupację ukraińską, a politycy chcą to nazwać unią polsko-ukraińską. Unia jest wtedy, gdy obie strony mają równe prawa, a taki przypadek na Zachodniej Ukrainie, którą wielu nazywa jeszcze Polską, nie zachodzi. Ja wiem, że dla większości jest bardzo trudno pogodzić się ze stanem faktycznym, ale to już nie wróci. Ni z tego, ni z owego, nie mamy już Polski od pierwszego. W tym wypadku od 24 lutego.
Marta Czech, rzecznik prasowy Konfederacji Korony Polskiej, mówiąca z wyraźnym ukraińskim akcentem, powiedziała:
„We wtorek 12 kwietnia, w czasie VII Europejskiego Kongresu Samorządów w Mikołajkach, odbył się panel dyskusyjny zatytułowany „Europa w poszukiwaniu przywództwa”. Dlaczego o nim mówimy? Ponieważ w trakcie tego panelu padła powtarzana przez wszystkich jego uczestników deklaracja utworzenia unii polsko-ukraińskiej. Z doniesień medialnych wiemy, że uczestnikami wydarzenia byli m.in. sam prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz, pan marszałek województwa dolnośląskiego Cezary Przybylski, poseł Maciej Gdula z Nowej Lewicy czy prezes Porozumienia sam pan Jarosław Gowin.
Zwróćmy uwagę, że na przestrzeni wieków politycy, mający na uwadze dobro swojej ojczyzny, zwykli mawiać: handel, przyjacielskie stosunki – ze wszystkimi narodami; sojusze – z żadnym. Słowa te, maksymę tę przypisuje się trzeciemu bodajże prezydentowi Stanów Zjednoczonych Tomaszowi Jeffersonowi, ale po nim powtarzali ją inni rozmaici, zacni mężowie stanu, mając na uwadze dobro własnego narodu. Tymczasem urzędujący w Polsce robią dokładnie na odwrót – kosztem swobodnej wymiany handlowej, kosztem dobrze, sprawnie funkcjonującej gospodarki, kosztem przyjaznych stosunków z innymi państwami – oferują nam, proponują nam mętne, eksploatujące Polskę sojusze i tak, podczas gdy na zachodzie Polski jesteśmy już mocno wycięczani unią europejską, a w zasadzie eurokołchozem, na wschodzie proponuje nam się ukrokołchoz, a może powinniśmy powiedzieć kondominium euro-ukro kołchozowe. Zadajemy pytania: Czy mówimy w tym momencie o nowym tworze politycznym, o nowym stanie geopolitycznym? Jaki to ma wpływ na Polskę, jakie ciągnie, pociąga za sobą konsekwencje? – Na te pytania i inne odpowiedzą kolejni mówcy.”
Takie to mądrości opowiada pani Ukrainka, a pozostali też nie lepsi. Buńczuczno- patriotyczne wypowiedzi, z których nic nie wynika, bo nie może, ale na elektorat działa. Nikt z nich jednak nie zająknął się, że Polacy już są obywatelami drugiej, a właściwie trzeciej kategorii, bo prawdziwymi gospodarzami i prawdziwą inteligencją są w tym kraju Żydzi.
Zastanawiam się, co siedzi w głowie tego Żyda Brauna? Zatrudnia na rzecznika prasowego Ukrainkę, która mówi z wyraźnym akcentem ukraińskim. Jej nazwisko to Czech. Kiedyś był taki polityk, ukraińskiego pochodzenia, Mirosław Czech z Unii Demokratycznej i Unii Wolności. No, ale jak ktoś ma takie nazwisko, to Czechem raczej nie jest, ale Żydem jak najbardziej może być, znaczy ukraińskim Żydem. Czy pani Marta Czech to rodzina?
Zdjęcie i podeptanie ukraińskiej flagi to zapewne ustawka. Nikt o zdrowych zmysłach nie zrywałby jej z budynku urzędu. Wszędzie wokół takich budynków jest wiele kamer i zanim ktokolwiek zdążyłby ją zdjąć, to już miałby na karku policję, zwłaszcza w takim małym mieście. Być może ma to na celu pokazanie Polakom, gdzie ich miejsce i przygotowywanie ich do nowej rzeczywistości. A poza tym, to takie działanie nic nie daje. Wszelkiego rodzaju protesty i powstania przynosiły Polakom tylko straty. A podżegaczy było i jest wielu. Jedna nacja ma wielkie doświadczenie w skłócaniu narodów i zapewne zechce z tego skorzystać. Być może to był ich pierwszy ruch. Jakoś mam takie przekonanie, graniczące z pewnością, że to nie sami Ukraińcy wpadli na pomysł, by na polskich urzędach wieszać ukraińskie flagi. Podejrzewam zresztą, że wszystko to, co się dzieje w tej chwili w tym państwie, to wszystko wymyśliła jedna nacja, wyjątkowo wredna nacja. Tak się skłóca narody. Kozacy są na to za durni. Oni potrafią tylko rżnąć i pić na umór. Źle się dzieje w byłym państwie polskim.
Dziś, tj. 21 kwietnia, ponownie pojawił się Braun i pomstował na postępującą ukrainizację Polski, że wszędzie język ukraiński zstępuje język polski, nawet na stronach rządowych i w telewizji. A pod tym filmem ktoś skomentował: „Czy jest coś gorsze od yda? Tak! yd z ukrainy”. Znaczy to, że są Polacy, którzy potrafią trafnie ocenić rzeczywistość i zdają sobie sprawę z tego, kto tu robi nam piekło.
Jeszcze nie minęły dwa miesiące, bo zaczęło się to wszystko 24 lutego, a my żyjemy już w zupełnie innym państwie. To niemożliwe, by taka zmiana mogła dokonać się w tak krótkim czasie bez uprzedniego przygotowania, trwającego może nawet wiele miesięcy, jeśli nie dłużej. Mamy już pewnie ze cztery miliony nowych obywateli, jeszcze obywateli Ukrainy, drugi prawie równorzędny język i szereg nieadekwatnych do sytuacji przywilejów dla ludzi, którzy prawdopodobne tylko w niewielkim stopniu są prawdziwymi uchodźcami wojennymi. I jakoś tak się dziwnie składa, że ci wszyscy „uchodźcy” suną do Polski, a nie na Słowację, na Węgry, do Rumunii, czy na zachód Europy.
A skoro tak, to wypada sobie zadać pytanie fundamentalne: czy ta wojna również nie została zaplanowana i sztucznie wywołana? W oparciu o to, co dzieje się w Polsce, odpowiedź może być tylko jedna – zaplanowana. Jeśli się czyta te wszystkie analizy na temat tej wojny, to jakoś dziwnie nikt nie pisze o tym, o największej od czasów II wojny światowej akcji przesiedleńczej, o zastępowaniu jednego narodu drugim i o wszystkich konsekwencjach, jakie niosą te zmiany. To jest ewenement na skalę światową, a tu cisza, mordy w kubeł. Właśnie dlatego cisza, bo nawet pobieżna analiza tej sytuacji musiałaby, co bystrzejszym, uzmysłowić, że wojna na Ukrainie została zaplanowana i jest konsekwentnie prowadzona: po trupach do celu. I tu widać potęgę wszelkiego rodzaju żydowskich mediów. Ten temat ma nie istnieć w świadomości międzynarodowej społeczności i nie istnieje.