Reformacja

Reformacja – ruch religijny wyrosły na podłożu konfliktów społeczno-politycznych XV-XVI wieku, który doprowadził w XVI wieku do powstania niezależnych od papiestwa kościołów protestanckich. Poprzedziły go ideowo herezje średniowieczne z wiklefizmem i husytyzmem na czele; u jego podstaw leżały rozwijające się w późnym średniowieczu (XIV-XV w.) dążenia do zerwania z formalizacją życia religijnego w ramach instytucji kościelnych, do uzupełnienia bądź nawet zastąpienia oficjalnej liturgii indywidualnymi rozmyślaniami i ascezą. W prądach tych (tzw. devotio moderna) znalazło wyraz zarówno pogłębienie rozumienia religii w szerokich kręgach społecznych, jak rosnący brak zaufania do oficjalnego kościoła, krytykowanego ogólnie za skostnienie, zeświecczenie i nadużycia jego hierarchii z papiestwem na czele. Próby reformy kościoła od wewnątrz (koncyliaryzm) załamały się, a humanizm zaatakował intelektualne podstawy średniowiecznej doktryny kościelnej. Do fermentu umysłowego dołączył się społeczny: dążenie feudałów do zagarnięcia dóbr duchownych, ogólna niechęć do uciążliwych opłat na rzecz kleru, u niektórych krytyków kościoła połączenie postulatu reform kościelnych z żądaniem naprawy najjaskrawszych krzyw społecznych. W tych warunkach wystąpienie M. Lutra w Wittenberdze (1517) spotkało się z poparciem dużej części ludności Niemiec. Powstanie rycerzy (1522-1523) i chłopów (wojna chłopska 1525), którzy wystąpili m.in. z hasłami radykalnej reformacji zostało wprawdzie stłumione, jednakże za luteranizmem opowiedziała się część książąt, która dostrzegła w nim szansę wzmocnienia swej władzy; w obronie reformacji założyli oni związek szmalkaldzki (1531). Pod protektoratem książąt zaczęto wprowadzać w Niemczech nową administrację kościelną, podporządkowaną świeckiej władzy terytorialnej. Dążenie cesarza Karola V i książąt katolickich do zlikwidowania reformacji siłą spowodowało wybuch wojen religijnych. Kończący je augsburski pokój religijny (1555) przyniósł prawne uznanie podziału wyznaniowego Niemiec: większość księstw północnych (m. in. Saksonia, Brandenburgia) pozostała luterańska, południe zaś (z Bawarią na czele) katolicka. Układ ten zapewnił Niemcom pokój wewnętrzny aż do 1618 roku.

Poza granicami Niemiec luteranizm zyskał sobie zwolenników w krajach skandynawskich, których władcy (Gustaw I Waza w Szwecji 1527, a Chrystian III w Danii i Norwegii 1536) uczynili go religią panującą, oraz w sąsiadujących z Niemcami państwach: Francji, Czechach, Węgrzech i Polsce. Luteranizm przyjęły sekularyzowane państwa zakonne w Prusach i Inflantach. W Szwajcarii część kantonów przyjęła różniącą się znacznie od luteranizmu doktrynę U. Zwingliego (szerzoną przez niego od 1522), część zaś pozostała wierna katolicyzmowi; zwinglianie przyłączyli się później do zwolenników J. Kalwina, działającego (od 1541) w Genewie, skąd kalwinizm promieniował na inne kraje. We Francji zyskał on sobie licznych wyznawców (zw. Hugonotami); doszło tam do 8 kolejnych wojen religijnych, toczonych (z przerwami) 1562-98, a zakończonych Edyktem nantejskim (1598), przyznającym hugonotom znaczne swobody wyznaniowe. Również w podległych Hiszpanii Niderlandach próby zdławienia reformacji siłą doprowadziły do wybuchu powstania (1566), w wyniku którego północne stany kalwińskie oderwały się od Hiszpanii i utworzyły Republikę Zjednoczonych Prowincji (1588). Także i na zachodzie Niemiec kalwinizm opanował szereg księstw i miast. Od 1559 J. Knox wprowadził go w Szkocji (prezbiterianie). W Anglii w wyniku opowiedzenia się Henryka VIII za reformacją, powstał kościół anglikański (1534); zostawiono w nim dawną organizację kościelną, stawiając na jego czele króla, czemu się sprzeciwiali się zwolennicy zreformowania tego kościoła w duchu bezkompromisowego kalwinizmu, zwani w Anglii purytanami.

Tak opisuje reformację Wielka Encyklopedia Powszechna PWN, Warszawa 1967. Jest to tylko fragment. W dalszej części jest mowa o kontrreformacji, która nie wnosi nic nowego do opisu tego wydarzenia. Podobnie jest w Wikipedii – dużo informacji, ale o tym, co najważniejsze, o roli Żydów, nie mówi się.

Nic nie dzieje się przypadkiem i żeby zrozumieć istotę reformacji, trzeba cofnąć się w czasie, nawet do odległej przeszłości. Reformy Ezdrasza i Nehemiasza odizolowały Żydów od świata zewnętrznego. Ten stan utrwalił później Talmud, który pozbawił ich bezpośredniego wpływu na państwa chrześcijańskie i stworzył faktyczne getto na długo przed tym, zanim uzyskało ono podstawę prawną. Ale każdy kij ma dwa końce. Taki stan uniemożliwiał Żydom realizację ich mesjańskich celów. Tym, co miało zmienić ten niewygodny dla żydostwa stan, była filozofia Mojżesza Majmuni, znanego w Europie pod nazwą Majmonidesa.

Urodził się on w 1135 roku w Kordobie. W tamtym czasie Hiszpania była głównym ośrodkiem żydostwa. Jego przodkowie przez osiem pokoleń byli uczonymi w Talmudzie i członkami kolegium rabinicznego. Pierwszym jego dziełem była apologia tych, którzy pozornie przyjmują inną wiarę. W 1180 roku pojawiło się jego drugie dzieło: Miszna-Tora. Jednak tym najważniejszym był ukończony około 1199 roku „Przewodnik błądzących”. Powstał on w oparciu o zniekształconą filozofię Arystotelesa. Nie znano wtedy w Europie jego dzieł w greckim oryginale, tylko w bardzo pokrętnym łacińskim przekładzie dokonanym przez Żydów. „Przewodnik błądzących” miał wykazać, że judaizm biblijny i talmudyczny da się pogodzić z rozumem, i że poglądy, szczególnie wówczas cenionego, greckiego filozofa prowadzą wprost do judaizmu. Przewodnik ten był pisany w formie listów rabina ben Jehudy do rabina Józefa. Przykład tych myśli poniżej:

„Uznałem, że godzien jesteś tego, aby ci udzielone były tajemnice pism prorockich tj. rozumne wykładanie tych rzeczy, które tajemnicami są dla tych, co klucza do nich nie posiedli.”

„Prawdy będą się w tym dziele ukazywać, aby natychmiast ponownie się ukryć.”

„W tym celu pismo musi się posługiwać wieloznacznymi wyrażeniami, które człowiek przeciętny w zgodzie ze swymi przeciętnymi zdolnościami, natomiast mędrzec na rozumniejszy sposób wykładać powinien.”

„Jeżeli chodzi o ważne prawdy, których nie można, ani powinno się wykładać wyraźnie, jeżeli można je czytelnikowi podać tylko po części, wtedy jest się upoważnionym do utrzymania pewnej pozornej sprzeczności. Wszelako zręczny autor potrafi się tak wówczas urządzić, iż ordynarny (przeciętny – przyp. mój) czytelnik nawet nie zauważy sprzeczności.”

Miało to być, jak zapewnia autor, zgodne z filozofią Arystotelesa. Ale przecież arystotelesowska logika, to narzędzie myślenia stworzone po to, by szukać prawdy i tylko prawdy, a to, co powyżej, to po prostu kpina z logiki.

Niektórzy twierdzą, że wszelka wiedza bierze się z porównań i pewnie coś w tym jest. Jaka jest więc ta arystotelesowska logika? Jostein Gaarder, w swojej książce Świat Zofii, opisał ją bardzo przystępnie:

»Arystoteles starł się udowodnić, że wszystkie rzeczy w przyrodzie należą do różnych grup i podgrup (…). Powiedziałem: królestwo roślin, królestwo zwierząt, królestwo minerałów. Przypomina mi się gra towarzyska, w której jakiegoś nieboraka albo nieboraczkę wygania się na korytarz, a reszta towarzystwa ustala, o czym będzie myśleć. Ów nieborak, kiedy wróci do pokoju, ma odgadnąć, o czym myślą pozostali.

Towarzystwo postanawia myśleć o kotku Monsie, który właśnie w tej chwili siedzi w ogrodzie sąsiadów. Nieborak wraca z przedpokoju i zaczyna zgadywać. Zebrani mogą mu tylko odpowiadać „tak” lub „nie”. Jeśli nieborak jest dobrym arystotelikiem – a w takim razie wcale nie jest nieborakiem – zabawa może przebiegać następująco: Czy to coś konkretnego? (Tak!). Czy to należy do królestwa minerałów? (Nie!). Czy to coś żywego? (Tak!). Czy to należy do królestwa roślin? (Nie!). Czy to zwierzę? (Tak!). Czy to ptak? (Nie!). Czy to ssak? (Tak!). Czy to całe zwierzę? (Tak!). Czy to kot? (Tak!). Czy to Mons? (Taaak! Śmiech…).

A więc tę zabawę towarzyską wymyślił Arystoteles. Zasługą Platona jest wymyślenie zabawy w chowanego. Uznanie dla Demokryta za wynalezienie klocków Lego już wyraziliśmy.

Arystoteles był pedantycznym porządnisiem, pragnącym zaprowadzić ład wśród pojęć, którymi posługują się ludzie. On to właśnie dał podstawy logice jako nauce. Podał wiele surowych zasad ustalania, jakie sądy i pojęcia są logicznie udowodnione.«

Majmuni był żydowskim mesjanistą. Razem z nim mesjańskie marzenia szerzyli kabaliści. Ich przedstawicielem był w owym czasie Mojżesz Nachmani (Bonastruc de Porta ur. ok. 1195, zm., ok. 1270 roku). Jego śladem podążyli inni. Uczeń Nachmaniego, Salomon ben-Abram ben-Adret, uprawiając kabałę żądał, by jej wykład odbywał się ezoterycznie (dla wybranych), a nie publicznie. Tym sposobem nawet ogół wykształconych Żydów został wyłączony z korzystania z tej tajemnej wiedzy.

Henryk Rolicki w książce Zmierzch Izraela tak to ujmuje:

„Kabalistyka żydowska, ściśle związana z pojętym po żydowsku mesjanizmem, była w dużej mierze skarbnicą tajnej tradycji politycznej. Istotą jej były tajemnice, czyli misteria, o których zdobyciu bez wtajemniczenia nie można było marzyć. Była nauką dla wybranych, chrześcijanie zaś bywali niekiedy za pomocą fałszywego klucza wtajemniczani w kabałę dla konkretnych celów polityki żydowskiej.”

Jest więc kabała swego rodzaju misterium, tajemnicą. Towarzyszą jej tajne związki, niewidoczne na zewnątrz, a faktyczna władza głęboko ukryta. To wszystko sprzyjało organizowaniu różnego rodzaju ruchów rewolucyjnych, które w realiach średniowiecza przyjmowały charakter sekt religijnych i wywrotowych zarazem. Wszystkie one były inspirowane Starym Testamentem.

Pierwsze takie ruchy pojawiają się na większą skalę pod koniec XII wieku w południowej Francji w postaci sekty waldensów, czyli albigensów. Rejon ten nie wchodził jeszcze w skład królestwa francuskiego lecz podlegał pomniejszym władcom, wśród których dominowali hrabiowie Tuluzy. Sąsiadował on z Hiszpanią, która od kilku wieków była pod znaczącym wpływem Żydów i powoli stawał się terenem ich ekspansji.

Nauka albigensów jest dziełem sekty manichejczyków, która pojawiła się w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Jej twórcą był Manes z Aleksandrii, prawdopodobnie Żyd. Przez Bułgarię i Włochy dotarła ona do południowej Francji. Sekta posiadała tu dwa biskupstwa: w Tuluzie i w Albi (stąd nazwa albigensów). Z tego miejsca rozchodzili się oni po całej Europie. Dotarli do północnej Francji, północnych Włoch, do Niemiec i Czech. Wszystkie ich gminy pozostają w ciągłym kontakcie za pośrednictwem tajnych posłańców.

W połowie XIII wieku pojawia się w północnych Włoszech ruch rewolucyjno-religijny, ruch tzw. „braci apostolskich”, który zagroził nawet papiestwu. Sekta ta początkowo rozwijała się na tajnych nocnych schadzkach. Była ona zbliżona do albigensów i utrzymywała z nimi tajne kontakty. W sekcie tej zakazywano własności prywatnej i małżeństw.

Kościół jakoś sobie poradził z tymi sektami, podobnie jak z zakonem templariuszy, który, zamiast walczyć z muzułmanami, zajmował się handlem i bankierstwem. Został też on potępiony za uprawianie tajnych obrzędów i bałwochwalstwo. Rozwiązano go w 1312 roku. Jego wielki mistrz, Jakub de Molay, spalony na stosie w 1314 roku, stał się później symboliczną postacią w rytuałach masońskich. Co ciekawe, to proces templariuszy został poprzedzony wypędzeniem Żydów z Francji w 1306 roku.

Albigensi, wytępieni w południowej Francji, przenieśli się do Niderlandów jako sekta beghardów. Szybko rozprzestrzeniła się ona po Francji, Niemczech i Anglii. Rozwijała się konspiracyjnie pod różnymi nazwami. We Flandrii, jako beghardzi, wywołała powstanie zbrojne w 1358 roku. We Francji działała jako „bracia i siostry wolnego ducha”. W Anglii – jako lollhardzi, we Włoszech jako „bracia apostolscy”, w Czechach ujawniła się jako husyci.

Najradykalniejszą z tych sekt byli francuscy „bracia i siostry wolnego ducha”. Głosiła ona wspólnotę dóbr i wspólnotę kobiet. Jednym z najwybitniejszych jej przywódców był Dawid z Dinant. Do Anglii sektę tę przenieśli tkacze flamandzcy. Już wcześniej działał tam Jan Wycleff. To, czego albigensi nauczali potajemnie, on nauczał publicznie. W praktyce nauka jego była nauką protestantów, którzy pojawili się wiek później. Uczniem Wycleffa był Jan Hus.

Beghardzi, występujący w Anglii jako lollhardzi, wywołali w 1381 roku krwawy bunt chłopski. Powstańcy zdobyli nawet Londyn i zamordowali arcybiskupa. Jednak najgroźniejszy dla Kościoła i porządku społecznego wybuch miał miejsce w Czechach. Henryk Rolicki tak o nim pisze:

»Po spaleniu Husa na stosie organizacje beghardów w Czechach, odtąd zwane husyckimi, rozpadły się na kilka ugrupowań, z których najskrajniejszym byli taboryci, sekta jawnie komunistyczna. Założyła ona miasto na pagórku nad rzeką Łuźnicą i w języku Starego Testamentu nazwała je Tabor. Mieszkańcy Taboru byli znowu przeważnie tkaczami. Taboryci głosili, że sam Bóg (Jehowa Starego Testamentu) ma królować nad ludźmi, zaś ludowi (Izraelowi Starego Testamentu) należy oddać władzę na ziemi. Domagali się zburzenia kościołów i zniesienia władzy monarchicznej, ceł, podatków i na cztery niemal wieki przed rewolucją francuską szermowali hasłem równości. Znieśli również u siebie własność prywatną i wprowadzili wspólność kobiet, proklamując zniesienie rodziny.

Następcami taborytów są „bracia czescy” i „bracia morawscy”. Biskupem „braci czeskich” był autorytet pedagogiki, złowieszczo zapisany w dziejach Polski, sławny Komeński.«

Tajne sekty rewolucyjno-religijne zagrażały Kościołowi i ustrojowi społecznemu. Trudno się oprzeć wrażeniu, że ich siłą napędową byli Żydzi. Cały czas wierni swej tradycji, sięgającej początków chrześcijaństwa, by rozsadzać organizację kościelną od środka. Realizację tego zadania ułatwiało im to, że w razie potrzeby swobodnie i pozornie przechodzili na katolicyzm. Za czasów wojen krzyżowych mnóstwo Żydów, w obawie przed krzyżowcami, przyjmowało katolicyzm, dzięki czemu mogli wnikać w społeczeństwa chrześcijańskie, torując tym samym drogę herezjom i ruchom rewolucyjnym. Wojny husyckie poprzedziły w Europie okres wojen religijnych, a sekta beghardów, pod różnymi nazwami, ponownie pojawi się w okresie reformacji.

Na uwagę zasługuje fakt, że reformacja wybucha w czasie, gdy kryzys w Kościele ma się ku końcowi. Natomiast wcześniejszy ruch Wycleffa i husytyzm miał miejsce w czasie jego największego rozkładu: schizma zachodnia, równoczesne panowanie dwóch lub trzech papieży, a mimo to Kościół wyszedł z tego obronną ręką. Wystąpienia Lutra i Zwingliego przypadają na okres, gdy najgorsze już minęło, jednak dochodzi do rozłamu. Gdyby ruch reformacyjny był skutkiem oburzenia na zgniliznę i zepsucie Kościoła i księży, to właśnie ruch Wycleffa w czasie schizmy powinien był rozwinąć się najbardziej, ponieważ właśnie wtedy rozkład papiestwa był największy. Tymczasem atak generalny nastąpił 100 lat później. Dlaczego tak się stało? Przyczyn należy szukać w Hiszpanii. W 1492 roku wypędzono stamtąd Żydów. Ruch reformacyjny podważył autorytet moralny Kościoła, a tym samym dyskredytował inkwizycję. Był im na rękę. A skoro tak, to zapewne nie bez ich udziału.

To nie jest tak, że „zadymę” można wywołać spontanicznie. To tak nie działa. I w przypadku reformacji było podobnie. Pewne rzeczy musiały być przygotowane wcześniej. W XIII wieku pojawia się we Włoszech prąd humanizmu, nawiązujący do idei świata starożytnego. W 1453 roku upada Konstantynopol. Uczeni bizantyńscy uciekają do Włoch i podsycają go. Dzięki odkryciu rękopisów starożytnych następuje wzmożone zainteresowanie antykiem. Humanizm propaguje indywidualizm, a więc coś przeciwnego dotychczasowemu systemowi opartemu na wartościach wspólnych dla organizacji społecznych czy religijnych. Jego ogniskami są akademie, czyli związki osób interesujących się starożytnością. Nie miały one nic wspólnego z dawnymi uniwersytetami.

Akademie były zakładane przez zwykłych ludzi, którzy spotykali się na zebraniach czy biesiadach i rozmawiali nie tylko o starożytności, ale też o rzeczach, o których publicznie mówić zabraniano. Najsłynniejsza była akademia platońska we Florencji, która, jak sama nazwa wskazuje, zajmowała się Platonem. Była też rzymska i wenecka. Rzymska nigdy nie działała jawnie. Pod pozorem uroczystości czy biesiad unikano odpowiedzialności za niepoprawne poglądy. Z czasem organizacje te nabrały charakteru związków tajnych, a ich członkowie posługiwali się łacińskimi lub greckimi pseudonimami.

Duży wpływ na ruch humanistyczny wywarli Żydzi uciekający z Hiszpanii. Gemistos Plethon (zm. 1450), główna postać akademii platońskiej, był uczniem żydowskim. Nie dziwi zatem, że akademie walczące z filozofią Kościoła, będące pod wpływem Żydów, musiały kryć się ze swoją działalnością.

Humanizm prowadził do konfliktu pomiędzy wiedzą i wiarą. Stał na stanowisku, że postęp wiedzy podważa dogmaty religii. W ten sposób osłabiał autorytet Kościoła. Powoli skłaniał się ku wolności myślenia w zakresie religii, dając podstawy teoretyczne reformacji, a później – w XVII i XVIII wieku – racjonalizmowi tj. religii naturalnej lóż wolnomularskich. Środowiska uczonych i intelektualistów były tymi, w których zajmowano się astrologią, a nawet magią. Astrologami byli przeważnie Żydzi, którzy wiedzę tę przynieśli z Azji. Na dworach panujących i magnatów odgrywali ważną rolę. Od ich horoskopów często zależały ważne decyzje. Tak samo jak w lożach wolnomularskich XVIII wieku, tak i tu kult rozumu i wiedzy idzie w parze z wiarą w zabobony, gusła i magiczne obrzędy. Samo w sobie stanowiło to sprzeczność, ale jak widać nikomu nie przeszkadzało. Podobnie jak obecnie.

Reformacja w Niemczech zaczyna się od sporu o Talmud, a właściwie o treści w nim zawarte i dotyczące chrześcijaństwa. Zakon dominikański, na skutek informacji przekazanych przez neofitę Pfefferkorna, starał się przekonać cesarza Maksymiliana do jego konfiskaty. Utworzono komisję do zbadania, czy Talmud rzeczywiście tchnie nienawiścią do chrześcijaństwa. W skład komisji wchodzili Pfefferkorn, przedstawiciel dominikanów, sprzyjający Żydom arcybiskup Moguncji oraz Reuchlin. To właśnie on był najważniejszą postacią całej reformacji, ważniejszą od Lutra.

Jan Reuchlin (1455-1522) był wtajemniczony w kabałę i podczas pobytu we Florencji został wciągnięty w tajne związki humanistów włoskich. Nosił pseudonim organizacyjny „Capnio”. W Niemczech Żyd, Jakub Loans, przyboczny lekarz cesarza Fryderyka III, wprowadził go w arkana języka i literatury hebrajskiej. Później kontynuował studia w Rzymie pod kierunkiem innego Żyda – Obadiasza Sforno.

Po usunięciu Pfefferkorna z komisji, Reuchlin mógł uchodzić za eksperta, bo nikt poza nim nie znał hebrajskiego. Nic dziwnego, że wydał pomyślną dla Żydów opinię o Talmudzie.

Pfefferkorn wystosował publiczne pismo do Reuchlina i ten odpowiedział mu podobną notą pt. „Zwierciadło oczne”, w której atakował dominikanów i bronił Talmudu. Tak bardzo zaangażował się w swej pracy, że powołano go przed specjalny trybunał duchowy (1513). Sprzyjający Żydom arcybiskup moguncki, Uriel von Gemmingen, rozkazał wyrok odroczyć. Jak widać ówczesne sądy i trybunały niczym nie różniły się od współczesnych: odraczają wyroki, usuwają niewygodnych świadków bądź ich nie dopuszczają do głosu. To odroczenie to zwycięstwo Reuchlina i porażka dominikanów. Obawiając się jednak, że odroczony wyrok może być ostatecznie niekorzystny dla niego, wysłał Reuchlin list do Żyda, Boneta de Lates, przybocznego lekarza papieża Leona X, z prośbą o przychylność w jego sprawie. Gdyby ten list dostał się ręce dominikanów, mogliby dowieść życzliwości Reuchlina dla Żydów, ponieważ zawierał on wiele szczegółów, o których nie wspominał w rozprawach publicznych. Papież Leon X nie zorientował się i polecił zbadać sprawę Reuchlina innemu forum duchownemu w Niemczech. A tam teren był już przygotowany i korzystny dla Reuchlina wyrok zapadł w 1514 roku.

Dominikanie odwołali się do papieża, a w Niemczech rozpoczął się wielki ruch w obronie Reuchlina. Ujawniły się tajne związki humanistów w postaci stronnictwa Reuchlinistów. W Rzymie jego sprawą zajęli się Żydzi, choć robili to bardzo dyskretnie, by nie zwrócić na siebie uwagi. W międzyczasie paryski fakultet teologiczny, bardzo prestiżowy wówczas, uznaje obronę Talmudu za odejście od wiary. Z kolei Reuchlin wydaje anonimowo „Listy obskurantów”, satyryczny paszkwil na Kościół i duchowieństwo. Jego wpływy w Niemczech są wielkie i wygląda na to, że drobny z pozoru spór o Talmud, zatacza coraz szersze kręgi społeczne, stając się zarzewiem poważniejszego konfliktu.

Reuchlin w obawie, że wyrok może go pogrążyć, zgłasza gotowość wykazania papieżowi zgodności kabały z nauką Kościoła. Żydzi dostarczyli mu jakieś niedorzeczne pisma, jakąś sfałszowaną chrześcijańską kabałę. Papież dal się przekonać i przychylnie ustosunkował się do kabały i Talmudu. Reuchlin został uniewinniony, bo tą fałszywą kabałą, podsuniętą przez Żydów, wykazał zgodność nauk kabalistycznych a więc i talmudycznych z chrześcijaństwem.

Jak pisze żydowski historyk: „Dopiero dzięki konfliktowi o Talmud znalazła tak doniosła reformacja przyjazną dla siebie atmosferę, bez której ani powstać, ani wzmóc się by nie mogła”. (Henryk Graetz Historia Żydów). Warto o tym pamiętać, że pozornie nic nie znaczący spór może odbić się szerokim echem w społeczeństwie i przerodzić się w rewolucję, bo tym faktycznie był ruch reformacyjny.

A gdzie jest w tym wszystkim Luter? Luter od czasów swoich studiów erfurckich (1501) należał do związku humanistów. Był on narzędziem w ręku innych, raczej agitatorem niż twórcą ideologii. Wprawdzie formalnie stał się, dzięki ogłoszeniu tez (1517) i ściągnięciu na siebie klątwy papieskiej, wodzem reformacji, to jednak rola Reuchlina, a później Melanchtona, była o wiele donioślejsza. Melanchton to grecki pseudonim organizacyjny. Krył się pod nim Filip Schwarzerd, spokrewniony z Reuchlinem, przyjaciel Lutra. Luter był pozbawiony własnej inicjatywy. Był raczej kierowany przez przyjaciół i wrogów.

Luter, chcąc przetłumaczyć Biblię na niemiecki, uczy się hebrajskiego i szuka wsparcia u Żydów. Jednak po jakimś czasie zmienia front. Za nim i inni protestanci, zwłaszcza z konfesji augsburskiej, zaczęli odnosić się do nich niechętnie. Na ile to było szczere? Może nie chcieli być posądzani o to, że chcą podkopać chrześcijaństwo i zastąpić je judaizmem. Nie da się jednak ukryć, że reformacja kładła nacisk na Stary Testament i wprowadzała jego nauki w życie codzienne swoich wyznawców. Znacznie dalej poszli w tym kierunku Zwingli i jego następca Kalwin.

Tajne związki waldensów (albigensów), czyli beghardów, po wojnach husyckich zeszły do podziemia aż do czasu reformacji. Gdy Luter spalił Bullę ekskomunikacyjną papieża i pod osłoną Książąt Rzeszy stawił się bezkarnie na zgromadzeniu w Wormacji, tajne związki rewolucyjne nabrały odwagi i ujawniły się.

W południowej Saksonii wybuchło powstanie przeciw Kościołowi, a w górniczym mieście Zwickau pojawił się ruch rewolucyjny „marzycieli z Zwickau”. Przejęli oni od Żydów „marzenia mesjańskie” i oczekiwali przyjścia królestwa tysiącletniego (ery mesjańskiej), które poprzedzi rewolucja. Ich wodzem był tkacz Mikołaj Storch.

Uczniem „marzycieli z Zwickau” był Tomasz Muenzer, prawdopodobnie Żyd. Był księdzem w Zwickau od 1520 roku. Jako pierwszy z reformatorów usunął łacinę z obrzędów kościelnych i odczytywał z ambony fragmenty ze Starego Testamentu. Zdecydowanie występował przeciw obrazom w kościołach. W Alstaett zorganizował tajne związki rewolucyjne, które miały doprowadzić do wybuchu wielkiego powstania chłopskiego. On i tajne związki anabaptystów (szwajcarscy waldensi) w 1525 roku doprowadzili do wybuchu takiego powstania. Jego stłumienie kosztowało Niemcy 150 tysięcy ofiar. Muenzer został złapany i stracony.

Reformacja objęła prawie całe Niemcy. Podobnie było w Szwajcarii. Z Genewy promieniowała na Francję. Kraje skandynawskie nie pozostały w tyle. Gustaw I Waza, król szwedzki, skonfiskował wszystkie dobra kościelne. Król duński, Fryderyk I, przeszedł na protestantyzm w 1525 roku. Podobnie postąpił zakon krzyżacki, a jego wielki mistrz Albrecht, margrabia brandenburski, otrzymał od Zygmunta I posiadłości zakonne jako lenno (Hołd Pruski, 1525). We Włoszech dominowali humaniści.

Na sejmie w Augsburgu w 1555 roku ustalono w Niemczech zasadę: cuius regio, eius religio (czyja władza, tego religia). Odtąd od panującego zależało, jaką religię jego poddani mieli wyznawać. I tak reformacja głosząca humanistyczne hasło wolności sumienia, skończyła się najsurowszym jego pogwałceniem.

W przypadku Kościoła katolickiego atak reformacji był udany, ale był też drugi – nieudany. Henryk Rolicki tak to opisuje:

»Jest rzeczą niesłychanie ciekawą, że zamachowi na Kościół katolicki towarzyszył w tym samym czasie podobny, choć nieudany, zamach żydów na cerkiew prawosławną. Za panowania Iwana III Wasyliewicza, gdzieś między r. 1464 a 1474 zjawił się w Moskwie pewien żyd litewski, który się wychrzcił i nazwał Teodorem. Począł z cicha podkopywać chrześcijaństwo. Równocześnie niemal (1470 r.) przybył z Kijowa do Nowogrodu żyd kabalista Zachariasz, który począł wtajemniczać w kabałę księży prawosławnych. Na pomoc przybyło im jeszcze dwóch żydów z Litwy, Szmul Skariawy i Mojżesz Hapusz. Dwóch wtajemniczonych w kabałę księży prawosławnych okazało taki zapal do nowej doktryny, że chcieli się dać obrzezać, lecz żydzi nie pozwolili im na to, mówiąc, że gdyby podejrzenie na nich padło, ta okoliczność posłużyłaby przeciw nim za świadectwo, że przeciwnie, powinni zachować reguły judaizmu tajemnie, pozostając jeszcze chrześcijanami i zachowując na zewnątrz ścisłą pobożność.

Sekta judaizująca rozszerzyła się w kościele prawosławnym. Sekciarze na swych sekretnych zebraniach znieważali przedmioty kultu religijnego, ikony i krzyże, i dopuszczali się aktów świętokradztwa. Obaj na początku wtajemniczeni księża, Alexis i Denis, zdołali dostać się w bezpośrednie pobliże wielkiego księcia Iwana III, który zabrał ich z Nowogrodu do Moskwy i mianował arcybiskupami. Obaj arcybiskupi zajęli się tajemnie rozkrzewianiem judaizującej sekty wśród duchowieństwa i na dworze wielkoksiążęcym. Udało im się nawet wciągnąć do spisku Helenę, synową Iwana III, matkę następcy tronu i wiele innych wpływowych osób. Wsparty o tak potężnych popleczników Alexis został metropolitą prawosławnym; żydzi, sprawcy tego niesłychanego zamachu, ulotnili się z Rosji.

Dopiero w r. 1487, po trzynastoletnim istnieniu, sekta judaizantów został odkryta przypadkowo, lecz metropolita Alexis dopiero w r. 1503 zmuszony został do ustąpienia. W r. 1504 sobór potępił sektę i sekciarze jeszcze głębiej weszli pod ziemię. Za Iwana Groźnego ujawnili się znowu i w r. 1553 spadły na nich represje. Odtąd sekta ta przeniosła się na Litwę i pod kierunkiem Teodora Kossoja rozszerzyła się wśród prawosławnych tak dalece, że mnich prawosławny Zenobiusz Oleński w dziele naówczas przeciw niej skierowanym tak pisze: „Diabeł skorumpował wschód za pomocą Bahometa (Mahometa), zachód za pomocą Niemca Marcina Lutra, zaś Litwę za pomocą Kossoja”.

I tak szczęśliwy zbieg okoliczności udaremnił ostateczne zwycięstwo sekty judaizantów, którego skutki nie dałyby się wprost obliczyć.«

Cechą charakterystyczną reformacji i okresu ją poprzedzającego jest niezliczona ilość tajnych związków, sekt religijnych, stowarzyszeń i organizacji. Pojawiają się i znikają, przechodzą do podziemia, by po jakimś czasie wydobyć się pod inną nazwą. Wspólnym mianownikiem była daleko posunięta tolerancja cudzych przekonań, z jednym wszakże wyjątkiem – nienawiścią do Kościoła. Tak jak dziś. Widać więc wyraźnie, że model wcześniej wypracowany równie dobrze sprawdza się w demokracji. Jak by powiedział cesarz Hajle Syllasje: „bo w świecie nigdy nie dzieje się nic nowego”. Ta sama mnogość partii politycznych, ich przekształcanie, zmiana nazw, przechodzenie z jednej partii do drugiej, co dowodzi, że nie chodzi o żaden program polityczny, czy ideologię. Wszystko tak samo. W średniowieczu nie mogło być partii politycznych, bo byli królowie i książęta. Obecnie mamy demokrację i sekty, tajne stowarzyszenia, akademie itp. nie są już niezbędne. Zastąpiły je partie, stronnictwa, fundacje, jawne stowarzyszenia. A tym wszystkim kierują potomkowie tamtych, którzy wypichcili reformację. Wszystkie partie polityczne w Polsce, od prawa do lewa, są przez nich kontrolowane i są ich wytworem. Gdzie indziej nie jest pewnie inaczej. Demokracja – z tymi niezliczonymi, zmieniającymi się jak w kalejdoskopie partiami – to żydowski wymysł, służący im i tylko im.

Pozostaje jeszcze jedna kwestia do wyjaśnienia: Humanizm prowadził do konfliktu pomiędzy wiedzą i wiarą. Stał na stanowisku, że postęp wiedzy podważa dogmaty religii. W ten sposób podważał autorytet Kościoła.

Trudne zagadnienie! Kościelną teorię poznania da się streścić w zdaniu św. Augustyna: „Wierzę, abym mógł poznać”. Wiara jest narzędziem poznania, a intelekt ma charakter wtórny. W nauce jest zawsze jakaś wiara, jakiś pogląd na świat, jakaś idea, jakaś wola – a rzeczą rozumu jest tę wolę zanalizować i wykazać. Wszystko i zawsze zmierza ku jednemu: ku „quod erat demonstrandum” (co należało udowodnić). Scholastycy XII i XIII wieku twierdzili, że dla filozofii nie może być prawdą to, co jest fałszem dla teologii. Idąc tym tropem wypadałoby stwierdzić, że w przyrodoznawstwie nie może być prawdą to, co dla filozofii jest fałszem.

To bardzo skomplikowane, ale jeśli przyjrzymy się dążeniom tych, którzy obecnie uparcie szukają życia pozaziemskiego i nie znajdują go, ale dalej szukają, bo wierzą, że ono jest, to parcie to oparte jest tylko i wyłącznie na wierze, a więc kłania się św. Augustyn: Wierzę, abym mógł poznać. – I tym sposobem wróciliśmy do średniowiecza, tak obecnie ośmieszanego, posądzanego o zacofanie, wstecznictwo i co tam jeszcze.

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s