Jeszcze w XV wieku Żydzi zdecydowali, że państwem, które ma im zastąpić Hiszpanię będzie Polska. To kraj zamieszkały przez szczere słowiańskie dusze z niezbyt mocno zakorzenioną cywilizacją łacińską. A więc łatwo w nim będzie zdobyć dominującą pozycję. Taki sposób rozumowania potwierdza fakt, że Żydzi rugowani z Niemiec, Czech i Węgier, osiadają w Polsce, choć możliwości powrotu pojawiały się często.
Początkowo Polacy nie byli przyjaźnie ustosunkowani do Żydów. W XIV i XV wieku miały miejsce liczne pogromy pod hasłem uwolnienia się od lichwiarzy. Dochodziło do nich w Poznaniu, Krakowie, Lwowie i w Bochni. Jak widać inicjatywa wychodziła od mieszczan. Później to się zmieniło. Zwrot w ich stosunku do Żydów wywołują humaniści, którzy docierają do Polski i popularyzują kulturę odrodzenia. Od połowy XV wieku sprowadza się tłumaczone na łacinę dzieła hiszpańskich i włoskich Żydów. Czyżby mieszczanie pod wpływem lektury zmienili swój stosunek do nich? Raczej wątpliwe, by oni czytali te dzieła. Ktoś jednak te pogromy wywoływał, a później wygaszał. W polityce chyba nic nie dzieje się przypadkiem.
Włoch Filip Buonacorsi, znany pod pseudonimem Kallimach, co jest charakterystyczne dla tajnych związków humanistycznych, jest przyjacielem Żydów. Król Kazimierz Jagiellończyk uważnie wsłuchuje się w jego dysputy z Żydami i zapewne jest nimi zafascynowany, bo powierza mu wychowanie swych synów. Ale nie tylko! Król otwarcie lekceważy Rzym: sprzyja husytom i nie słucha papieża w sprawach nominacji biskupich.
Złote czasy dla polskich Żydów zaczynają się od wstąpienia na tron Zygmunta Starego – wychowanka Kallimacha. Właśnie wtedy nie uznają oni mianowanych przez niego poborców podatkowych, uzyskują autonomię w zakresie administracji, sądownictwa i szkolnictwa. Za panowania ostatnich Jagiellonów (Zygmunt Stary i Zygmunt August) Polska stała się dla Żydów niezwykle przyjaznym krajem, co nie pozostało bez wpływu na przebieg reformacji, która paraliżowała oddziaływanie Rzymu i poprzez spory wśród licznych sekt rozbijała jedność duchową państwa.
Tolerancja dla husytyzmu utorowała w Polsce drogę reformacji. Po części sympatia ta była wynikiem tego, że wielu polskich studentów uczęszczało do utrzymywanej przez „braci” akademii w Goldbergu (Złotoryja). W 1526 roku Czechy dostają się pod panowanie Habsburgów i rozpoczynają się prześladowania braci czeskich. W 1548 roku około 1000 z nich przeszło do Polski i osiedliło się w Toruniu. Wkrótce rozpoczęli swą działalność. Byli popierani przez niektórych magnatów. Powstał też zbór w Poznaniu.
Ruch luterański przynieśli do Polski Niemcy i propagowali go wśród niemieckiego mieszczaństwa. Jednak kościół augsburski nie zyskał w Polsce uznania. Natomiast kalwinizm – jak najbardziej. Jego głównym ośrodkiem stał się Pińczów, w którym działała „reformowana” drukarnia, w której tłumaczono biblię z oryginału hebrajskiego. Tu była szkoła kalwińska i tu narodzili się bracia Arianie.
Stanowisko króla Zygmunta wobec reformacji było chwiejne. Dopiero przybycie królowej Bony zmieniło ten stan. Nie tylko włoszczyznę przywlokła ze sobą do Polski. Wraz z nią pojawiły się tajne związki, z których miało się później wyłonić polskie wolnomularstwo. Jednym z jej nadwornych lekarzy był Mojżesz Fiszel, a jego matka i córka należały do świty królowej. Na dworze królewskim kręcą się żydowscy bankierzy. Nic więc dziwnego, że stosunek Bony do protestantów był co najmniej dziwny, żeby nie powiedzieć – przychylny.
W 1540 roku powstaje tajne stowarzyszenie dla szerzenia nauk ewangelicznych. Składa się ono z najwybitniejszych uczonych owego okresu. Na jego czele stał Włoch, Franciszek Lismanini, prowincjał zakonu franciszkańskiego, kapelan i spowiednik Bony. Do stowarzyszenia należeli też Jan Trzecieski – pierwszy polski gramatyk, jego syn, Andrzej Trzecieski – uczony i lingwista, Bernard Wojewódka – księgarz i radny miasta. Obaj byli uczniami Erazma z Rotterdamu. Andrzej Frycz-Modrzewski – uczeń Melanchtona, Jakub Przyłuski – wybitny prawnik, Adam Drzewiecki – kanonik kapituły krakowskiej, Andrzej Zebrzydowski – późniejszy biskup krakowski, ulubiony uczeń Erazma, Jakub Uchański – referendarz koronny, następnie arcybiskup gnieźnieński i prymas, który popierał protestantów. Oprócz nich wiele innych wybitnych osób należało do tego stowarzyszenia. Można więc bez przesady powiedzieć, że po stronie reformacji opowiedziała się cała ówczesna polska elita umysłowa.
Całe centrum organizacyjne reformacji działało pod bokiem dwóch ostatnich Jagiellonów: Zygmunta Starego i Zygmunta Augusta. Nic dziwnego, że Zygmunt Stary był pierwszym w Europie, który oficjalnie uznał reformację w 1525 roku, przyjmując hołd od Albrechta brandenburskiego, wielkiego mistrza zakonu krzyżackiego i nadając mu dobra zakonne, jako świeckie lenno, tzw. sekularyzacja Prus. To posunięcie uznane zostało przez wszystkich historyków polskich za wielki błąd, który w konsekwencji doprowadził do rozbiorów. Ale czy z punktu widzenia króla był to błąd? Jemu bliższa była reformacja niż interes państwa, które chyba było mu obojętne. Tak to jest jak rządzą obcy. W tym samym czasie, brat wychrzczonego Żyda Abrama Ezofowicza, mianowanego przez Zygmunta Starego podskarbim litewskim – Michał Ezofowicz, otrzymuje nobilitację za sprawą tegoż Zygmunta Starego, podczas uroczystości składania hołdu przez Albrechta. Był to jedyny w dziejach Polski przypadek nobilitacji niechrzczonego Żyda.
Za czasów Zygmunta Augusta siły reformacji nadal rosną. Misje dyplomatyczne i polityczne powierza król w ręce jej zwolenników. Są to m.in. Andrzej Frycz-Modrzewski, Jan Łaski, Lismanini. Na najważniejsze stanowiska w państwie mianowani są kalwini. To jest oczywiście bardzo na ręką Żydom, bo kalwinizm jest im przychylny i opiera się na Starym Testamencie. Michał Oleśnicki, pan na Pińczowie, wypędził mnichów z klasztoru, wyrzucił z kościoła obrazy i zaprowadził w nim publiczne nabożeństwo ewangeliczne według zasad i obrządku kościoła helweckiego. Był to pierwszy w Polsce akt wojującego kalwinizmu.
Po śmierci Zygmunta Augusta kandydatem do tronu jest Henryk Walezy, umiarkowany katolik, brat króla francuskiego, Karola IX. Jego kandydaturę wysunęli na początku 1572 roku biskup Walencji J. De Monluc i admirał de Coligny – hugenot. Henryk zobowiązuje się wobec delegacji protestantów polskich do zachowania swobód różnowiercom w Polsce i we Francji. Francuscy hugenoci liczą na to, że ich połączone siły w obu krajach pokonają Rzym i Austrię. Tymczasem 24 sierpnia 1572 roku dochodzi w Paryżu do ich rzezi, tzw. noc św. Bartłomieja. Współodpowiedzialnym za masakrę jest m.in. Walezy. Jego szanse słabną na korzyść kandydata bardziej katolickiego, arcyksięcia Ernesta, syna cesarza Maksymiliana II. Wtedy Żyd, Salomon Askenazy, tajny agent wielkiego wezyra Sokollego, mając za sobą autorytet Turcji, popiera kandydaturę Walezego przeciw Habsburgowi.
21 lutego 1574 Walezy został koronowany w Krakowie. Podczas uroczystości dochodzi do skandalu. Po nocy św. Bartłomieja Walezy nie chce złożyć przysięgi na gwarancje dla różnowierców. Wówczas marszałek wielki koronny, wojewoda krakowski – Firlej, przerwał uroczystości i oświadczył, że nie dopuści do koronacji, jeśli nie będzie wcześniej obiecanych gwarancji. Walezy nie przysięga. Na wieść o bezpotomnej śmierci swego brata, Karola IX, 18 czerwca 1574 roku ucieka potajemnie do Francji i obejmuje tron francuski. Po jego ucieczce, pod wpływem protestantów i Salomona Askenazego, wybrano na króla Batorego. 15 grudnia 1575 roku, wbrew większości senatu, zostaje okrzyknięty przez szlachtę królem. 1 maja 1576 roku koronowano go w Krakowie. Jednak Batory zawodzi ich, bo sprowadza do Polski zakon jezuitów, którego działalność doprowadziła do obrony katolicyzmu. A może nie do końca zawodzi, bo otacza opieką akademię w Wilnie. Za czasów Zygmunta Wazy reformacja słabnie.
Cechą charakterystyczną okresu panowania reformacji w Polsce było to, że przed nią miasta polskie uzyskiwały przywileje królewskie, zabraniające w nich mieszkać Żydom tzw. privilegia de non tolerandis Judaeis. Po niej, w XVI i XVII wieku, dzielnice żydowskie otrzymują przywileje, że nie wolno w nich mieszkać chrześcijanom tzw. privilegia de non tolerandis Christianis. Widać więc, że te 1000 lat wspólnego życia, wcale nie było takim sielankowym, jak chce prezydent Duda. Wprost przeciwnie! Było raczej oparte na wzajemnej wrogości i nieufności.
W pewnym momencie reformacja miała wyraźną przewagę. Objęła prawie całe Niemcy, kraje skandynawskie, Szwajcarię, Anglię. We Włoszech dominował ruch humanistyczny, a Karol V (król hiszpański), na tle sporu z papieżem, zajął Rzym. We Francji hugenoci poczynali sobie coraz śmielej. Turcy zajęli Węgry. W Polsce cała elita i dwór królewski opowiedzieli się po stronie reformacji. Praktycznie tylko monarchia habsburska pozostała poza jej wpływem. Dlaczego więc reformacja nie zwyciężyła?
Dziwnie to wszystko wygląda. Tak jakby w tych wojnach religijnych wcale nie chodziło o pokonanie przeciwnika, tylko o samo wyżynanie się, ale też nie do końca. Zupełnie tak, jak we współczesnych czy wcześniejszych konfliktach, jak podczas pierwszej i drugiej wojny światowej: strona zwyciężająca raptem wstrzymuje działania. Do tego dochodzą dziwne zachowania poszczególnych osób. Prymas Jakub Uchański popiera protestantów, niby swoich największych wrogów. Batorego faworyzują protestanci i „przepychają” jego kandydaturę, wysługując się szlachtą i wbrew większości senatu, a on sprowadza zakon jezuitów, który ratuje katolicyzm w Polsce a jednocześnie ochrania akademię (protestancką) w Wilnie. Ażeby to jeszcze bardziej zagmatwać, to trzeba dodać, że są opinie wśród zainteresowanych tematem, że zakon jezuitów był spenetrowany przez Żydów, i że sam jego założyciel miał również żydowskie korzenie.
O co w tym wszystkim chodzi? Wgląda to na działanie bez sensu. A może jednak nie bez sensu. Tylko dla kogo z sensem? Czasem odnoszę wrażenie, że cały ten świat jest dla Żydów jedną wielką zabawką, w którym oni bawią się figurkami, ustawiając i przestawiając je, zastępując jedne drugimi, a wszystko wedle własnego uznania czy potrzeb.
Reformacja – kontrreformacja czyli wiedza spoza głównego nurtu.
Wyłowiłem taki koment :
” Kultura łacińska w jej wolnościowym rozumieniu Konecznego, najlepszą ekspresję znalazła w katolickiej Polsce.”
Ech, co antyhistoryczna bzdura, Polska stała się potęgą gdy szlachta stała się w większości protestancka, to był maksimum kulturowy i terytorialny, potem następuje kontrreformacja, katolicyzm zwycięża wśród szlachty, a kraj pod każdym względem bardzo szybko nurkuje.
Rozpad nastąpił dzięki katolicyzmowi, ówczesny szlachcic to mentalna „łacina, dziecina, pierzyna”, zaś tzw., tolerancja utrzymała się wyłącznie dzięki ogromnym prawom szlachty wobec władzy centralnej, gdyż kler żądał stosów i by je zrobił, gdy miał dość siły prawnej.
Papież poparł rozbiory, zaś Jezuici twórcy reformacji, w pewnym momencie przetrwali wyłącznie dzięki opiece Moskwy, inaczej zniknęliby raz na zawsze.
Szlachcic generalnie czuł wyższość i pogardzał klechą, o czym nie raz ubolewał dr Jan Przybył,.wielki ultra katolik.
Uniżenie wobec kleru jaki widzimy obecnie, to jest zasługa chłopskiej warstwy, przenoszącej wzorce feudalne, gdyż KK to 100% odzwierciedlenie struktury feudalnej z Cesarstwa Rzymskiego.
Czytam takie coś : Słowianie jako europejski fenomen wolności / https://skrbh.wordpress.com/2021/12/27/303-slav-czyli-slave-o-tym-jak-najbardziej-wolnosciowy-lud-dal-nazwe-niewolnikom/
LikeLike
Problem polega na tym, że ludzie, w większości, kierują się emocjami i przywiązaniem do swoich poglądów i różnych uprzedzeń. Jak ktoś nienawidzi KK, to będzie go obarczał całą winą i nawet nie zada sobie pytania, skąd wziął się ten KK. Nie zastanowi się też nad tym, dlaczego Moskwa, taka wroga KK, tak się zaopiekowała jezuitami.
LikeLike