Mistyka finansów c.d.

W poprzednim blogu pisałem, że finanse nie są takie trudne do ogarnięcia. Są jednak trudne, gdy nie znamy mechanizmów działania systemu bankowego oraz nie zdajemy sobie sprawy z tego, że wszelkie przekręty dokonują się na styku: państwowy – prywatny. Bez tej wiedzy nie zrozumiemy wszystkich tych afer, które miały miejsce w owym „urodzajnym” roku 1990 i nie mniej “urodzajnym” roku 1991. W pewnym uproszczeniu można powiedzieć, że afera FOZZ to było dzieło odchodzącej już władzy komunistycznej, a afera Art-B, to dzieło tej nowej, demokratycznej.

Ten blog jest kontynuacją poprzedniego, ale w obu tych blogach nie chodzi mi o pokazanie, jak to było naprawdę. To jest tylko środek do celu. Celem jest uzmysłowienie innym, że państwo może i jest formą organizacji społeczeństwa, ale przede wszystkim jest to organizacja przestępcza, a politycy to zwykli złodzieje i gangsterzy. Co innego, gdy tak się powie i na tym zakończy, bo niby każdy to wie, ale czym innym jest pokazanie tego na przykładach, które nie pozostawiają złudzeń, że to naprawdę zwykli gangsterzy i złodzieje, których nazywa się politykami. Tak było ponad 30 lat temu i tak jest dzisiaj i dotyczy to polityków wszystkich partii.

Przygotowania trwały długo, bo przejście od jednej rzeczywistości do drugiej wymagało zmiany przepisów dotyczących działalności gospodarczej, prawa bankowego, prawa pracy i jeszcze wielu innych. Jak w przypadku każdego przełomu, gdy wali się jeden porządek, a drugi jeszcze nie powstał, jest to dobry moment do przeprowadzenia wszelkiego rodzaju malwersacji: w mętnej wodzie dobrze łowi się ryby. Zwykły człowiek był zupełnie zdezorientowany, zagubiony w tym chaosie i przytłoczony pojęciami, których nie znał: wolny rynek, przedsiębiorczość, spółki z o. o., handlowe, biznes, giełda, akcje, inwestycje, rynek kapitałowy itp. I w wielkim tym chaosie wielkich złodziei uważano za ludzi rzutkich, przedsiębiorczych, odważnych. Powstawały listy najbogatszych Polaków, czyli największych złodziei i gangsterów. Takie to były czasy: Once Upon a Time in Poland. – Dla tych młodszych, którzy mogą nie zrozumieć aluzji, podpowiedź: Once Upon a Time in America. Resztę wyjaśni wujek Google.

Podstawowe informacje pochodzą z Wikipedii. Dwa pojęcia wymagają przybliżenia. Art-B kojarzy się przede wszystkim z oscylatorem ekonomicznym, który miał ukryć prawdziwą aferę i z holdingiem, bez którego ta afera nie mogłaby zaistnieć.

Art B (skrót od Artystyczny Biznes) – polska spółka z ograniczoną odpowiedzialnością z siedzibą w Cieszynie, później z siedzibą Biura Krajowego spółki w Warszawie, założona przez Bogusława Bagsika i Andrzeja Gąsiorowskiego, działająca w latach 1989-1991.

Według mediów współwłaścicielem „Art B” był Izraelczyk Meir Bar, co nigdy nie zostało wiarygodnie potwierdzone. Firma zasłynęła za sprawą wykorzystania oscylatora ekonomicznego, dzięki któremu właścicielom udało się kilkadziesiąt razy oprocentować w bankach tę samą wpłatę (tzw. „afera Art B”).

Spółka została założona w 1989 roku w Cieszynie z kapitałem zakładowym 100 tys. PLZ (równowartość ok. 1000 PLN w 2017). W 1990 roku podniosła swój kapitał zakładowy do kwoty 300 mld PLZ (ok. 437 mln PLN w 2017). Zajmowała się handlem praktycznie wszystkimi towarami i dobrami – od kawy i herbaty, przez sprzęt RTV (współpraca z GoldStar – dzisiejsze LG, w tym montownie w Polsce), samochody, aż po dzieła sztuki. Art B w krótkim czasie przekształciła się w holding 3 tysięcy spółek (w innym miejscu Wikipedia pisze o 200 spółkach), zatrudniających około 140 tysięcy osób i obracający bilionami ówczesnych złotych. Jako pierwsza spółka w Polsce otrzymała koncesję na handel bronią.

W nocy z 31 lipca na 1 sierpnia 1991 roku obaj właściciele wyjechali do Izraela, gdzie później Gąsiorowski otrzymał obywatelstwo, natomiast Bagsik został aresztowany w 1994 roku w Szwajcarii, na podstawie wniosku o ekstradycję wydanego w Polsce i skazany w 2000 roku. W 2004 przedterminowo wyszedł na wolność. Przegrał wszystkie odwołania od wyroków przed polskimi sądami, ostatecznie wniósł skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu (do dzisiaj nie rozpoznana). Zarzuty dla Gąsiorowskiego i Bagsika dotyczą oszustw wobec „systemu bankowego” na sumę 4,2 biliona starych złotych, czyli 420 mln PLN.

W 2014 roku Witold Gadowski w tygodniku „w Sieci” w rozmowie z byłym szefem krakowskiej delegatury WSI w artykule pt. „Mundur z niejedną plamą” ujawnił nowe fakty odnośnie tzw. „Afery Art-B”:

„Gdy oni nam wywlekli FOZZ, to przecież nie mogli się spodziewać, że pozostaniemy bierni. Walnęliśmy ich Art-B” – taka wypowiedź ciągle tłucze mi się po głowie, kiedy zastanawiam się nad fenomenem wojskowych służb informacyjnych i ich wpływem na wydarzenia ostatnich 20 lat.

Kronika Art-B:

  • 04.05.1989 – rejestracja spółki „Art-B” (Bogusław Bagsik 40% (później 55%) udziałowcem i prezesem spółki;
  • 1991 – Bogusław Bagsik na 8 miejscu na liście 100 najbogatszych polaków tygodnika „Wprost”;
  • 01.01.1991 – decyzja o finansowaniu przez Art-B tajnej operacji Mosadu w Polsce pod kryptonimem Most;
  • 14.04.1991 – wykupienie rocznej produkcji „Ursusa” ratujące firmę przed bankructwem za 200 mld PLZ (20mln ówczesnych dolarów lub nowych złotych);
  • 20.06.1991 – Art-B przekazało Telegrafowi 57 mld zł (ok. 5,7 mln dolarów);
  • 01.08.1991 – wyjazd Bagsika i Gąsiorowskiego z Polski;
  • 13.08.1991 – wystawiony list gończy za Bogusławem Bagsikiem;
  • 13.08.1991 – wystawiony list gończy za Andrzejem Gąsiorowskim;
  • 14.11.2013 – Sąd rejonowy dla Warszawy-Mokotowa, Wydział XVI Karny uchylił nakaz aresztowania dla Andrzeja Gąsiorowskiego;
  • 03.07.2015 – Sąd Okręgowy w Kaliszu umorzył sprawę Andrzeja Gąsiorowskiego, który był oskarżony o przywłaszczenie na szkodę spółki Art-B ponad 71,7 mln zł. Sprawę umorzono ze względu na jej przedawnienie.

Według tego oskarżenia Andrzej Gąsiorowski – wiceprezes i współwłaściciel spółki Art-B – miał uczestniczyć w nabywaniu za pieniądze spółki 37 mln dolarów, których większość została wytransferowana za granicę. Ponadto miał kupić dla siebie samochód marki BMW o wartości 70 tys. zł, a także dla siebie i żony nieruchomość w Cieszynie. Miał też wraz z innymi osobami przekazać na konto w Zurychu pod pozorem zawartej umowy ponad 35 mln zł jako zapłatę za dostawę nigeryjskiej ropy (umowa ta nie została zrealizowana).

Holding – organizacja grupująca podmioty gospodarcze (np. spółki), samodzielne pod względem prawnym i organizacyjnym, ale pod względem finansowym uzależnione od jednego z nich (podmiotu dominującego). Podmiot dominujący posiada udziały w podmiotach zależnych, dzięki czemu może kontrolować skład zarządu oraz działalność tych podmiotów. Istotą holdingu jest zarządzanie oraz kontrolowanie działalności wielu podmiotów zależnych przez jedną organizację. Odbywa się to dzięki zależnościom kapitałowym lub personalnym. Holding jest zatem formą kumulacji kapitału. Kumulacja może następować poprzez przejmowanie słabszych przedsiębiorstw, najpierw w swoich branżach i pokrewnych, a później także w innych obszarach gospodarki. Innym sposobem jest celowe wyodrębnienie z przedsiębiorstwa „matki” samodzielnych pod względem prawa lecz uzależnionych ekonomicznie przedsiębiorstw „córek” (filii). Zależności matka-córka ogólnie mają charakter drzewiasty i mogą być rozbudowane, np. spółka „matka” posiada większość udziałów w kilku spółkach „córkach”, które z kolei posiadają udziały większościowe w spółkach najniższego piętra zarządzania. Jednak taki model zależności w holdingach nie jest jedyny – występują też bardziej złożone sieci powiązań, w tym kapitałowych.

W Polsce termin ten jest stosowany z umocowaniem prawnym (ustawa: prawo bankowe), tożsame jest pojęcie grupa kapitałowa, z tym że obejmuje ona tylko związki kapitałowe, a nie personalne.

Spółki holdingowe posiadają osobowość prawną niezależnie od tego, czy są spółkami zależnymi (córkami) czy spółkami uzależniającymi (spółkami matkami). Możliwości podejmowania decyzji władczych przez spółki dominujące powoduje, że mamy tu do czynienia z organizacją o względnie trwałych zależnościach i jednoznacznie określonej hierarchii. Holding tworzą co najmniej dwa podmioty prawno-gospodarcze – podmiot kontrolujący i podmiot kontrolowany. Natomiast więź, która te podmioty łączy, stanowi istotę holdingu.

Struktury holdingowe można klasyfikować według wielu kryteriów. Zgodnie z kryteriami sposobu powstawania wyróżnia się holdingi powstałe w wyniku wydzielania przedsiębiorstw, łączenia przedsiębiorstw i powstałe na bazie przedsiębiorstw wielozakładowych. Powstanie przedsiębiorstw na bazie przedsiębiorstw wielozakładowych przebiega następująco:

  • przekształcenie przedsiębiorstwa wielozakładowego w jednoosobową spółkę Skarbu Państwa,
  • utworzenie spółek podporządkowanych na podstawie art. 16 ustawy o prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych (ustawa weszła w życie 1.08.1990 roku),
  • utrzymanie spółki „pierwotnej” jako spółki dominującej,
  • prywatyzacja holdingu.

Prywatyzacja holdingów powstałych na bazie przedsiębiorstw wielozakładowych musi przebiegać w sposób umożliwiający utrzymanie układu holdingowego, tzn. takiego, w którym spółka dominująca zachowuje większościowy pakiet akcji lub udziałów w spółkach podporządkowanych.

Nietrudno zauważyć pewne podobieństwo pomiędzy tym, jak jest zorganizowany holding i diaspora żydowska: członkowie jednej organizacji są w drugiej, a drugiej w trzeciej itd. W holdingu każda spółka jest samodzielna pod względem prawnym i organizacyjnym, a więc może zakładać oddzielne konto w banku. Jeśli więc taki holding tworzy kilkaset spółek, to ile operacji bankowych mogą one wykonać? I jak to ogarnąć w krótkim czasie? To jest też ta „mistyka finansów”.

Oscylator ekonomiczny – mechanizm ekonomiczny opracowany w 1989 roku i wykorzystany przez prezesów spółki Art-B do zwielokrotnienia kapitału, zwany później oscylacją ekonomiczną kapitału.

Oscylator ekonomiczny polegał na lokowaniu pieniędzy w bankach, a następnie pobieraniu czeków „potwierdzonych” (tj. gwarantowanych przez bank) na ulokowane kwoty i – w dalszej kolejności – na realizowanie tych czeków w innym banku, gdzie zakładana była kolejna lokata, pobierany kolejny czek gwarantowany itd. W warunkach panującej hiperinflacji i jednoczesnej niedrożności systemu przepływu informacji międzybankowej (była to wymiana informacji off-line, a dokumenty przesyłane były zazwyczaj pocztą, kurierami lub – rzadko – telegraficznie) informacja o tym, że czek został zrealizowany w innym banku docierała nierzadko po kilku dniach lub po tygodniu, a do tego czasu lokata stworzona z tych samych pieniędzy była oprocentowana w kilku bankach równocześnie. Sprawnie działający oscylator w ciągu niespełna dwóch lat uczynił z jego twórców bardzo majętnych ludzi.

Generalny Inspektor Nadzoru Bankowego – Tomasz Świackiewicz – już w grudniu 1990 dostrzegł nieprawidłowości w obrocie kapitału holdingu Art-B, ale zgromadzone przez niego informacje zostały zbagatelizowane przez ówczesnego Prezesa NBP – Władysława Bakę, skutkiem czego dopiero po pół roku prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie. Ówczesny szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego – Maciej Zalewski – ostrzegł Bagsika i Gąsiorowskiego kilkanaście godzin przed szykującym się aresztowaniem (potwierdził to sam Bagsik, Zalewski został za to skazany prawomocnym wyrokiem sądu na karę dwóch i pół roku pozbawienia wolności). W nocy z 31 lipca na 1 sierpnia 1991 roku, dwie godziny przed zamknięciem dla nich granic kraju, obaj właściciele Art-B wyjechali do Izraela.

W internecie jest dostępny raport Świackiewicza z 3.01.1991 roku, w którym szczegółowo opisuje on cały mechanizm działania tego oscylatora. W nim pisze on m. in.:

„W obowiązującym obecnie systemie – okres naliczania odsetek od środków na rachunkach bankowych zamyka się między datą uznania rachunku określoną kwotą, a datą jego obciążenia. Innymi słowy o rozpoczęciu lub zaprzestaniu naliczania odsetek decyduje data księgowania na rachunku środków, a nie data wykonania operacji ze względu na relatywnie długi czas trwania rozliczeń międzybankowych i międzyoddziałowych zwłaszcza realizowanych przy udziale poczty – rozbieżność między tymi datami (operacja – księgowanie) jest na ogół znaczna.”

W dalszym ciągu przedstawia przykłady ilustrujące sposób działania tych rozliczeń i pisze:

„Z przedstawionych wyżej przykładów wynika, że rozliczenie klientów banku za pomocą czeków rozrachunkowych może być dla banku niekorzystne z punktu widzenia płaconych odsetek, a rozliczenie poleceniem przelewu – korzystne.

Biorąc pod uwagę, że zakres rozliczeń za pomocą czeków rozrachunkowych jest – dotychczas – znacznie mniejszy niż rozliczeń poleceniem przelewu (które są nadal główną formą rozliczeń między jednostkami gospodarki uspołecznionej) można naszym zdaniem ocenić, że – w skali globalnej – korzyści osiągane z omawianego tytułu przez banki są wyższe od korzyści uzyskiwanych przez klientów.

Wyrażamy opinię, że wyeliminowanie przedstawionych wyżej nieprawidłowości wynikających z funkcjonującego systemu rozliczania odsetek od środków na rachunkach byłoby możliwe przy wprowadzeniu zasady naliczania odsetek przy przyjęciu za podstawę datę wykonania operacji, a nie – jak obecnie – daty księgowania w banku.

Reasumując powyższe GINB wnioskuje, by zainteresowane departamenty NBP zmodyfikowały obowiązujące przepisy w zakresie rozliczeń pieniężnych oraz naliczania odsetek celem m.in. zabezpieczenia płynności banków oraz ograniczenia obrotu czekami gwarantowanymi (bez pokrycia), dzięki któremu klienci mogą uzyskiwać znaczne środki finansowe nie angażując własnych.”

Z tego raportu wynika, że straty ponoszone przez bank z tytułu rozliczeń za pomocą czeków były znacznie mniejsze niż zyski z rozliczeń za pomocą poleceń przelewów. Więc oscylator był tylko tym, co miało odwrócić uwagę od prawdziwej afery. I żeby było ciekawiej, to wykorzystanie oscylatora nie było sprzeczne z prawem. Takie były procedury w banku i ktoś, kto zatwierdził lub stworzył je, mógł o tym poinformować właścicieli spółki Art-B, czy kogoś, kto faktycznie nią kierował. Bagsik i Gąsiorowski to tylko słupy.

Joanna Solska w „Polityce” 21.07.2011 w artykule Bagsik i Gąsiorowski 20 lat po wielkiej ucieczce pisze:

»Wiosną 1991 r. do Krzysztofa Pietraszkiewicza (dyrektor w Urzędzie Rady Ministrów) zaczęły dochodzić sygnały, że w bankach dzieje się coś złego. Ktoś masowo puszcza do obrotu czeki. Z Art B wypłynęło ich 6,2 tys.

16 czerwca 1991 r., u szczytu powodzenia artystów biznesu, dzwoni do nich Maciej Zalewski, ówczesny szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego przy prezydencie Lechu Wałęsie. Zaprasza na rozmowę dwa dni później. Kontakty są bardzo intensywne, Maciej Zalewski bywa w Pęcicach, panowie spotykają się też w znanych restauracjach. Dowiadujemy się o tym prawie rok po ucieczce Bagsika i Gąsiorowskiego z kraju z wywiadu, jakiego Maciej Zalewski, polityk Porozumienia Centrum i były podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta, udziela „Gazecie Wyborczej” (ukazuje się 17 lipca 1992 r.). W kraju mówi się już o tym, że artyści podczas licznych spotkań z polskimi prokuratorami w Izraelu (dokąd uciekli i obaj są jego obywatelami) wskazują na Macieja Zalewskiego jako tego, który ostrzegł ich przed aresztowaniem. Później sąd uwolni go od tego zarzutu, ale skaże na 2,5 roku wiezienia za wymuszenie od Art B pożyczki dla spółki Telegraf. Miała być medialnym imperium PC.

„Kluczem do rozumienia każdej firmy jest pytanie, skąd wziął się pierwszy milion – czytamy w wywiadzie. – W przypadku Art B krążyło wiele wersji: czy to pieniądze byłej PZPR, czy zachodniego kapitału, a może finansował ich obcy wywiad? Czy trudno sobie wyobrazić, że jako urzędnik odpowiadający za bezpieczeństwo państwa, próbuję dowiedzieć się czegoś na własną rękę, kiedy nie udaje mi się uzyskać żadnych informacji?”. Z dalszej części rozmowy dowiadujemy się, że nie chodziło tylko o bezpieczeństwo państwa, ważna też była obawa o dalsze losy partii, PC. „Pierwszy pean na cześć Art B ukazał się u was, w »Gazecie«. Mogłem się obawiać, że jest to firma kapitałowa związana z wami i że ona będzie jedną z waszych lokomotyw. Że to wasza firma. Rany Boskie, kupią Ursus, sprzedadzą chłopom ciągniki i Unia [Demokratyczna – przyp. red.] zdobędzie 25 proc. głosów więcej. Poleciałem do Leszka Kaczyńskiego: Leć do prezydenta, bo jeszcze zaraz zaczną nas załatwiać od strony chłopów. Taka sprawa mogła zaburzyć równowagę polityczną w kraju” – obawiał się Maciej Zalewski.

Były polityk, zaprzyjaźniony z artystami biznesu, uważa dziś, że Bagsik i Gąsiorowski finansowali wszystkie liczące się wtedy partie. Wspomogli też finansowo kampanię prezydencką. – Ich ewentualne aresztowanie nikomu nie byłoby na rękę. Po ich ucieczce odetchnęli wszyscy.

Andrzej Gąsiorowski cały czas z tą samą żoną i dwojgiem dzieci mieszka w Izraelu, Bogusław Bagsik w Szwajcarii, często jednak bywa w Polsce. Dzieci są poza krajem, nie mówią po polsku. Przed kilkoma laty „Dziennik” twierdził, że obaj panowie zerwali ze sobą kontakty, gdyż Gąsiorowski wyraził jakoby gotowość wskazania likwidatorowi Art B majątku spółki, ukrytego jakoby przez Bagsika. Żaden z nich nie chce o tym mówić, ale obaj przyznają, że nic ich już nie łączy. Wielu do dziś zastanawia się, gdzie podziały się ich wielkie pieniądze? Po wybuchu afery media podawały, że wytransferowali do Izraela od kilkudziesięciu do 120 mln dol. I dlaczego dwaj tak utalentowani do biznesu ludzie nie pokazali światu, że naprawdę potrafią zarabiać?«

Poniżej fragment rozmowy dziennikarki (N) “Wprost” z prokuratorem Andrzejem Radomskim (R) w obecności prokuratora Sławomira Luksa w dniu 10 grudnia 1991 roku:

R:   Tak. Tak tę sprawę trzeba zrozumieć.
N:   To jest podstawa zarzutu. Został postawiony zarzut zagarnięcia kwoty o wielkiej wartości. 
R:    Krótko mówiąc, ponad 4 biliony złotych (= 400 mill USD)
N:    Co to są te 4 biliony złotych i skąd się one wzięły?
R:    To pieniądze, które - mówiąc w skrócie, zostały wyprowadzone że Skarbu Państwa na rzecz Spółki Art-B w wyniku działania pana Bagsika i Gąsiorowskiego. Mówiąc dokładniej, spółka Art-B miała kilkadziesiąt rachunków w różnych bankach w Polsce. W okresie lipca 1991 na zlecenie Bagsika i Gąsiorowskiego wystawione zostały ogromne ilości czeków z rachunków na których nie było środków własnych. Wystawione czeki sprawiły, że inne banki, do których te czeki trafiły, uznały je za prawidłowe i przekazały środki. Zaliczyły je na dobro Art-B.
N:    Mówimy o  oscylatorze?
R:    Nie, o operacjach czekowych. Oscylator jest marginesem sprawy. Jest ujęty w zarzutach, ale sam sobie zdaję sprawę z faktu, że to jest rzecz wątpliwa. Tu nie ma 100 procentowej pewności zagarnięcia mienia. Ja sam nie mam takiej pewności. Natomiast uznaję, że to było naganne i moim zdaniem sąd powinien rozstrzygnąć, czy to należy traktować jako zagarnięcie mienia społecznego, czy też jako działanie nie naruszające  prawa.
N:     Kto jest poszkodowanym, jakie banki, bo ciągle się mówi: banki, a brak konkretów.
R:     Poszkodowanym jest przede wszystkim NBP.
N:     na 4 biliony złotych?
R:     Na całe 4 biliony złotych!!
N:     jak to jest możliwe, skąd takie obliczenia?
R:     To jest możliwe z 2 przyczyn: z racji określonego w Polsce systemu bankowego i decyzji podejmowanych przez kierownictwo NBP, pana Topińskiego.
N:      To znaczy, że NBP zdecydował o wypłaceniu Bagsikowi i Gąsiorowskiemu 4 bilionów złotych na czeki bez pokrycia?
R:       Nie tak. Ja wystawiam czeki bez pokrycia. Są z książeczki czekowej wystawionej przez Bank Śląski. Ulokowane są przykładowo w Banku Gospodarki Żywnościowej w Legnicy. Po ich złożeniu w BGZ w Legnicy są one zarachowane i wracają do Banku Ślaskiego celem wykupienia. W momencie księgowania BGZ wykazuje te czeki na przychody. Ponieważ każdy z banków ma swoje konto w NBP, to NBP niejako refinansuje, gwarantuje, zapewnia wypłacalność czeków. Zabezpiecza przepływy środków. Mimo że czeki przesłane są do Banku Śląskiego, gdzie ja nie mam środków, to BGZ już ma pokrycie z NBP na te czeki.
N:     A więc mówiąc językiem nieekonomicznym: czy to znaczy że NBP nie może mieć roszczeń finansowych wobec Banku Śląskiego, skoro tam się odbywa operacja?
R:     Właśnie tak jest. Czeki pochodzą z BHK w Katowicach, który jest spółką prywatną. Ale brak w tym banku został pokryty dotacją NBP. Czyli BHK nie ma już niedoboru. Niedobór został przeniesiony do NBP.
N:    czy NBP nie może mieć roszczeń wobec BHK?
R:    Ma!
N:    Rozumiem, że BHK jako wierzyciel Art-B powinien dokonać oceny majątku Art-B i pokryć te stratę.
R:    Tak powinno być, tylko że BHK jest niewypłacalny.
N:    Dlaczego, przecież ma jednak.....
R:    BHK nie jest w stanie zapłacić 4 bilionów złotych bo nie ma takiego kapitału zakładowego, ani też nie ma pokrycia w majątku Art-B. Czy pani się orientuje, jaki jest majątek Art-B?

Fragment pisma Prokuratury Wojewódzkiej w Warszawie wysłanego do Prezesa NBP Andrzeja Topińskiego dnia 19.09.1991 roku:

W toku przeprowadzonego śledztwa w sprawie przeciwko Wojciechowi Prokopowi i innym stwierdzono, że w następstwie operacji czekowych dokonywanych przez pracowników spółki Art-B za wiedzą i aprobatą  odpowiedzialnych i zajmujących kierownicze stanowiska pracowników różnych banków powstał debet w kwocie przekraczającej 4 bln złotych. Debet ten rozumiemy jako spowodowanie rzeczywistego uszczerbku majątkowego w banku prywatnym został wyrównany środkami finansowymi, stanowiącymi własność NBP. Stan ten istnieje od połowy lipca bieżącego roku i nie ma żadnych racjonalnych przesłanek pozwalających na uznanie że BHK SA w Katowicach będzie w stanie zwrócić NBP środki wyłożone na pokrycie tak ogromnego debetu i ewentualnych odsetek. W tych warunkach proszę o udzielenie odpowiedzi czy i  jakie kroki podjęto w NBP w celu zabezpieczenia roszczeń NBP w wysokości odpowiadającej debetowi od dłużnika systemu bankowego tzn. spółki Art-B. 

Fragment odpowiedzi Andrzeja Topińskiego do prokuratora Kazimierza Radomskiego:

Ponieważ ewentualne bankructwo BHK SA spowodowało by zagrożenie dla depozytów pieniężnych ludności złożonych w tym banku na sumę około 50 miliardów złotych, pismem z dnia 21 sierpnia br zwróciłem się do Premiera  Krzysztofa Bieleckiego o decyzje co do celowości wszczęcia postępowania likwidacyjnego wobec tego banku.

Na spotkaniu u premiera z udziałem ministra finansów uznano, że krok taki byłby niecelowy. W tej sytuacji istotne znaczenie będzie miał wynik sporu  cywilno prawnego między BKO SA I PKO BP, który przesądzi o tym w czyim majątku zostanie umiejscowiona szkoda. Zgodnie z zasadami prawa cywilnego powinna być ona umiejscowiona w majątku tych banków, które wdały się w ryzykowne operacje i wskutek tego poniosły straty.  Inną sprawą jest kwestia ściągalności udzielonych kredytów. Przy podejmowaniu przez NBP ewentualnej decyzji w sprawie ewentualnego wdrożenia postępowania likwidacyjnego muszą być brane pod uwagę zarówno interesy wkładów deponentów jak  poziom strat  poniesionych przez banki państwowe.

N:    Ale Topiński to nie są żadne układy z Bagsikiem i Gąsiorowskim , on tylko przedstawia pewną sytuację a także i fakt, iż nie jest w interesie społecznym doprowadzenie do bankructwa BHK w Katowicach .
P:     To jest mylne pojęcie. Czyje depozyty ma BHK? Jakiego kręgu ludzi? Czy to jest bank typu PKO, drobnych ciułaczy, którzy ulokowali swoje oszczędności, czy BHK to jest spółka, w której jest 17 czy 15 osób, biznesmenów którzy mają określone układy ....?
N:     I mieliby ponieść odpowiedzialność za tę sytuację ? Pan uważa że nie byłoby straty społecznej gdyby jednak doprowadzić do bankructwa BHK?
P:     Oczywiście, prawo powinno być jednakowe dla wszystkich.
N:     To dlaczego premier to widzi inaczej?
P:     To trzeba się spytać premiera Z tym rezonansem społecznym to proszę wziąć pod uwagę, że BHK posiada aktywa i pasywa i z informacji które posiadamy zresztą od pana Topińskiego wynika, że w momencie ogłoszenia upadku tego banku pasywa zostałyby pokryte aktywami. Bank wyszedłby na zero, wśród klientów nie byłoby osób poszkodowanych przez upadek banku.

Pełny zapis tej rozmowy i pełna treść cytowanych pism tu: http://anga-artb.blogspot.com/2012/08/10-grudnia-1991-rozmowa-nn-n.html

Jak wspomniałem wyżej, „biznes” wtedy się kręci, gdy działa na styku państwowy – prywatny. W tamtym czasie zaczęto wszystko prywatyzować: banki, firmy ubezpieczeniowe, przedsiębiorstwa itp. Ale firmy z branży finansowej, by zachęcać klientów, zawsze podkreślały, że mają gwarancje Skarbu Państwa. Jak wynika z powyższego wywiadu z prokuratorem, NBP stał ponad wszystkimi bankami i je wszystkie kontrolował, łącznie z przepływem gotówki pomiędzy nimi i pokrywał ich straty, co oznacza, że jego władze to też gangsterzy i złodzieje. Ale co się dziwić, skoro gangsterem i złodziejem był Mieczysław F. Rakowski i Jan Krzysztof Bielecki, to dlaczego nie miałby nim być prezes NBP? To, że kradzież odbywa się w białych rękawiczkach i w sposób nader wyszukany, nie oznacza, że nie należy tego nazywać po imieniu. To tylko wyższa forma kradzieży, a złodziej jest złodziejem, nawet jeśli jest premierem czy prezesem banku.

Można sobie oczywiście zadać podstawowe pytanie: dlaczego do zakładania kont posługiwano się czekami, a nie tak, jak to zwykle bywa, że klient przychodzi do banku, zakłada konto i na to konto przelewa pieniądze z innego konta lub kieruje na nie płatności za swoje usługi i towary sprzedawane innym klientom czy firmom. Natomiast czeki służyły kiedyś do tego, by nie wozić ze sobą większej gotówki w obawie przed kradzieżą. Były one bardzo przydatne w podróżach zagranicznych, zwłaszcza do krajów, w których nie brakowało różnych kieszonkowców. Szło się wtedy do banku okazywało czek, bank go zabierał i dawał gotówkę. Klasyczne działanie czeku zostało przedstawione w filmie Vabank II, gdy Kramer w pijanym widzie podpisuje czeki, a Kwinto i Duńczyk realizują je w szwajcarskim banku i dostają walizkę pieniędzy. Czekiem można też było płacić za wiele innych rzeczy, np. za rachunek w restauracji czy za hotel, ale to raczej było powszechne w Ameryce. Był to odpowiednik obecnej karty kredytowej.

Tak więc karta kredytowa nie jest niczym nowym, podobnie jak czek nie był żadnym nowym wynalazkiem. Kiedyś, gdy ludziom nie chciało się nosić ze sobą złota, bo za ciężkie i też można było je łatwo stracić, to deponowali je u złotnika i dostawali od niego noty bankowe zaświadczające, że ich posiadacz może wymienić je na złoto u niego zdeponowane albo u innego złotnika w innym mieście. Te noty bankowe, to po prostu banknoty. Po 1971 roku, jak Nixon zawiesił wymienialność dolara na złoto, już u żadnego „złotnika” noty bankowej na złoto nie można było wymienić. Od tego momentu można było drukować dolary bez ograniczeń.

Z wypowiedzi prokuratora Radomskiego wynika, żespółka Art-B miała kilkadziesiąt rachunków w różnych bankach w Polsce. W okresie lipca 1991 na zlecenie Bagsika i Gąsiorowskiego wystawione zostały ogromne ilości czeków z rachunków na których nie było środków własnych. Wystawione czeki sprawiły, że inne banki, do których te czeki trafiły, uznały je za prawidłowe i przekazały środki. Zaliczyły je na dobro Art-B. Z tego wynika, że wypadku tej afery zmieniono funkcję czeku. Nie służył on do dokonania jakiejś płatności czy pobrania pieniędzy tylko do przelania ich z jednego konta na drugie, do czego normalnie służy przelew bankowy. Problem polegał na tym, że przelewu można dokonać z konta, na którym są pieniądze, a czekiem można było „przelać” pieniądze, których nie było na koncie i mieć je realnie na drugim koncie, z którego można było je pobrać lub przelać na konto w Szwajcarii jako płatność za nigeryjską ropę.

Z wypowiedzi prokuratora Radomskiego wynika też, że akcję przeprowadzono bardzo szybko, bo wszystko działo się w lipcu 1991 roku, a w nocy z 31 lipca na 1 sierpnia obaj finansowi „geniusze” uciekają za granicę. I wszystko gra. Jest kradzież, są winowajcy, ale poza zasięgiem polskich organów ścigania, tylko pieniędzy brak. To nie amatorzy jej dokonali, a cała akcja była starannie przygotowywana od dłuższego czasu.

To nie było tak, że ktoś wykorzystał luki w prawie bankowym, bo to prawo bankowe zostało tak zapisane, by można było je wykorzystać, ale o tym wiedzieli tylko nieliczni, pod których to prawo tworzono. § 16 Zarządzenia Prezesa NBP z dnia 11 sierpnia 1989 r. – MP Nr 27 poz. 218 mówi o możliwości posiadania przez klientów nieograniczonej liczby rachunków bieżących. Spółka Art-B została założona 4 maja 1989 roku. Prawo bankowe było najwyraźniej tworzone było pod tę spółkę. Podobnie było w przypadku przekształceń własnościowych. Wielką firmę państwową przekształcało się w jednoosobową spółkę Skarbu Państwa, a w kolejnych etapach dochodziło się w końcu do holdingu. Tak to wtedy wyglądało. Wszystko co państwowe było złe, ale gwarancje państwowego banku już takimi nie były i sam bank też nie był zły. Taka pokrętna ideologia to była.

Czym jest zatem państwo? Jest formą organizacji społeczeństwa, ale jest też, a może nawet bardziej, strukturą mafijną, opanowaną przez różne mafie, które podzieliły między siebie strefy wpływu i jak trzeba, to ich bezwzględnie bronią, czego dowodzi zamach na prezydenta Kennedy’ego. U nas niektórzy próbują nazywać te mafie wojskowymi służbami informacyjnymi, co nie zmienia faktu, że są to mafie. Jeśli nazwę kurę osłem, to nadal to będzie kura.

Kto stracił na tych przekrętach? Skarb Państwa? To jest pojęcie abstrakcyjne, bo co z tego, że NBP starci? Zaksięguje sobie jakoś tę stratę i dodrukuje sobie nowe pieniądze. I znowu będzie gotowe na pokrywanie strat kolejnych prywatnych banków i tuszowanie kolejnych afer. Tracą zwykli ludzie, dla których nowe pieniądze, niedostępne dla nich, oznaczają ich zubożenie i ograniczenie dostępu do niektórych towarów i rynków.

One thought on “Mistyka finansów c.d.

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s