Obchody rocznicy 11 lipca ’43

80-ta rocznica rzezi wołyńskiej jest doskonałą okazją do eskalowania konfliktu polsko-ukraińskiego. Ciągłe epatowanie tą zbrodnią, jej okrucieństwem jest skutecznym sposobem na podsycanie emocji i podgrzewanie atmosfery wzajemnej wrogości. Nie tędy droga, ale chyba tak ma być. Jednym z przejawów zarządzania tym konfliktem było, w mojej ocenie, emocjonalne wystąpienie Piotra Korczarowskiego, dziennikarza telewizji eMisja, przed pomnikiem powstania warszawskiego po zakończeniu marszu dedykowanego pamięci Polaków, którzy zginęli w trakcie rzezi z 11 lipca 1943 roku.

Poniżej wybrane fragmenty jego wypowiedzi:

Witajcie moi przyjaciele, witajcie wy wszyscy, którzy nie tylko czujecie się Polakami, ale widać po was, że nie wyrwano was z polskich korzeni. To jest bardzo ważne. Ostatnio powiedział, uświadomił mi to pan Stanisław Srokowski, jakże też związany z naszym środowiskiem. Mówi: Zobacz ilu Polaków po II wojnie światowej zostało wyrwanych z polskich korzeni, które przez setki lat były kultywowane, choćby właśnie tam na Kresach. To była gruba kreska, która oddzieliła nas od naszej Polski i my tu o nią właśnie dziś walczymy. O kontynuację tej wielkiej, pięknej naszej Polski, w której czujemy się jak w domu. A jak się czujemy naprawdę teraz? To widać po pierwsze po tych pustkach, których widzowie nie widzą. Ale my zdajemy sobie sprawę, że jest nas niewielu, ale nie aż tak niewielu.

Był przede wszystkim w Warszawie powstańczej słynny legion wołyński i to byli dokładnie ci sami, którzy mordowali rok wcześniej naszych przodków w Małopolsce i na Wołyniu, tam na naszych Kresach.

Jak powiedziałem wszystko to było oparte na tym, że oni chcieli walczyć z Rosją i ja tu widzę właśnie uzasadnienie, dlaczego obecnie władze Polski tak chętnie wybielają te zbrodnie ukraińskie, bo oni uważają, zresztą to chyba Roman Dmowski powiedział, że są ludzie w Polsce, którzy bardziej nienawidzą Rosji niż kochają Polskę. I to jest właśnie obecny rząd, który z najgorszym diabłem pójdzie, byle na Moskala.

xxx

O jakiej naszej Polsce Mówi Srokowski? O Kresach, na których Polacy zawsze byli mniejszością? Polacy wyrwani z polskich korzeni? Przecież w większości na ziemie poniemieckie przesiedlano mniejszości kresowe, najwięcej Ukraińców. Nawet karta przesiedleńca była drukowana w dwóch językach: polskim i ukraińskim. Dlaczego Kresy mają być ważniejsze od Polski? Kim jest Srokowski?

Jeśli w Warszawie walczył legion wołyński, to znaczy, że na Wołyniu działało zorganizowane wojsko lub partyzantka. Kto to wszystko zorganizował i kto im płacił? Przecież nie zrobili tego ci chłopi z widłami czy piłami.

Są ludzie w Polsce, którzy bardziej nienawidzą Rosji, niż kochają Polskę – tak miał powiedzieć Dmowski. Znamienne jest to, że nie powiedział, że są Polacy w Polsce, którzy bardziej nienawidzą Rosji, niż kochają Polskę. I chyba dobrze wiedział, co powiedział. Większość tego, co napisał Dmowski, to jakaś grafomania, teksty czy książki pisane na zlecenie, bo prawdopodobnie był masonem. Jednak pod koniec życia chyba przejrzał na oczy i napisał bardzo wartościowy esej Przewrót popowstaniowy. Można go w całości przeczytać w blogu o tym samym tytule. Tu tylko krótki fragment (wytłuszczenia W.L.):

Rosnąca szybko warstwa oświecona, tzw. inteligencja, kształtowała się bardzo niejednolicie. Powstanie potężnie podcięło siłę cywilizacji polskiej na Litwie i Rusi. Skutkiem tego, w tych głównie stronach, zaczęła się zjawiać młodzież polska, zrywająca z tradycją do tego stopnia, że aż głosząca pogardę dla wszystkiego, co polskie. Żyła ona pod urokiem rewolucyjnej umysłowości rosyjskiej. Różnice cywilizacyjne i moralne między Polską zachodnią a wschodnią pogłębiły się, później zaczęły się one znów zacierać, ale nierychło jeszcze czas naprawi to, co te lata popowstaniowe zrobiły.

Jeszcze przed ostatnim powstaniem psychika inteligencji polskiej była wcale jednolita; w okresie popowstaniowym uległa ona głębokiemu rozbiciu. Wytworzyły się odłamy inteligencji tak mało wspólnego mające między sobą, jakby należały do różnych narodów. Ścierały się między sobą trzy jej typy: zachodni, wyrosły na tradycjach polskich i wpływach europejskich; wschodni, wychowany przez rewolucję rosyjską i jej literaturę; wreszcie żydowsko-polski, reprezentowany przez spolszczonych Żydów i zżydzonych Polaków. Ostatnie dwa w postępowaniu i nawet w ideach często zbliżały się do siebie, ile że w rewolucji rosyjskiej pierwiastek żydowski coraz silniejszą odgrywał rolę. Różnice między tymi trzema typami były o wiele głębsze, niż te, które wytworzył podział narodu pomiędzy trzy państwa. Stwierdzaliśmy to w naszych latach uniwersyteckich, kiedy porozumienie się z młodzieżą Galicji i Poznańskiego przychodziło nam o wiele łatwiej, aniżeli w naszej dzielnicy z młodzieżą typu wschodniego lub żydowsko-polskiego.

xxx

Te typy nie zniknęły. Nie wiem tylko dlaczego w tym kraju Zulu-Gula nie może być normalnie? Brytania – nazwa stosowana potocznie od I połowy XVII wieku na oznaczenie zjednoczonych w 1603 roku unią personalną królestw Anglii (z Walią) i Szkocji, przyjęta oficjalnie od czasu unii realnej (wspólny parlament) obu państw w 1707 roku; nawracano w ten sposób do starej nazwy wyspy z czasów celtyckich i rzymskich sprzed najazdów germańskich Anglów i Sasów. – Wielka Encyklopedia Powszechna PWN.

Mamy więc Wielką Brytanię, w skład której wchodzi Anglia, Walia i Szkocja. Walijczyk czy Szkot mówi po angielsku, tak jak Anglik, ale on nadal jest Walijczykiem czy Szkotem. Nawet Irlandczyk mówi po angielsku tak jak Anglik, ale on też nadal jest Irlandczykiem. Dlaczego więc w Polsce Białorusin czy Ukrainiec, mówiący po polsku jak Polak, nazywa się Polakiem? Jest obywatelem polskim, ale jest prawosławnym Białorusinem czy prawosławnym Ukraińcem lub Ukraińcem grekokatolikiem. Dlaczego wszyscy w Polsce, którzy mówią po polsku mają być Polakami? Czyj to wymysł? – Wiadomo czyj. Dlaczego część wschodniej Polski nie miałaby się nazywać Białorusią, druga część – Ukrainą? Wtedy ci ludzie ze wschodnimi korzeniami musieliby zachowywać się bardziej odpowiedzialnie, bo wówczas nie było by tak, że to Polak zrobił to, czy tamto, tylko było by, że Białorusin, Ukrainiec, Litwin, czy inny czort zrobiło to, czy tamto.

Już wielokrotnie pisałem, że Polska jako państwo skończyła się wraz z unią lubelską. Powstało wtedy nowe – zwane Rzeczpospolitą. W jej skład weszła Korona, do której dołączono Podlasie, Wołyń, Kijowszczyznę i województwo bracławskie oraz tak okrojone Wielkie Księstwo Litewskie. Jednak gwoździem do trumny dla narodu polskiego i jego dorobku materialnego była wojna polsko-szwedzka w latach 1655-1660, zwana też potopem szwedzkim. I nie przypadkowo tak została nazwana, bo zniszczenia były takie, jak po potopie. Relatywnie były one znacznie większe, niż te po I i II wojnie światowej. Wikipedia tak pisze:

Wojna i okupacja prawie całego kraju przez potop wojsk szwedzkich spowodowały w Rzeczypospolitej ogromne straty demograficzne na skutek działań wojennych, głodu, chorób i epidemii (nawet do 40% całej populacji Rzeczypospolitej) zniszczenia materialne (ponad 50% całego majątku), wielkie straty dóbr kulturalnych, zagrabionych przez okupanta, a wreszcie utratę zwierzchnictwa nad Prusami Książęcymi i przypieczętowanie tego samego odnośnie do Inflant. Traktaty welawsko-bydgoskie pozwoliły na umocnienie Brandenburgii na arenie międzynarodowej.

Kolejnym skutkiem wojny są też niepowetowane straty materialne i kulturowe. Pomimo że większość polskich zamków i twierdz poddawała się Szwedom bez walki, zostały zniszczone i złupione jako potencjalne miejsca oporu. Wiele ze świetnych niegdyś rezydencji (Zamek Ogrodzieniec, Zamek w Chęcinach, Zamek w Olsztynie) po potopie szwedzkim nigdy nie zostało odbudowanych i nie odzyskało świetności; wizerunki niektórych znamy tylko dzięki pracom szwedzkiego wojskowego – Erika Dahlbergha. Rozgrabiono nie tylko biblioteki i skarbce, wywożono także relikwie świętych (np. św. Stanisława z Krakowa) czy detale architektoniczne (np. marmurowe delfiny z fontanny w zamku królewskim w Warszawie).

Okupacja Rzeczypospolitej przez Szwecję i Rosję w listopadzie 1655 roku; źródło: Wikipedia.

Pisze Wikipedia o zniszczeniach w Rzeczypospolitej, ale to były zniszczenia w Koronie i to tylko tej sprzed unii, bo jej część ukraińska została zajęta przez Rosję. Szwedzi niszczyli nawet te zamki i twierdze, które nie stawiały oporu. Można więc sobie zadać pytanie: po co? Jedyna sensowna odpowiedź jest taka, że dla samego zniszczenia. Po to, by Korona, czyli Polska była jak najsłabsza, by mogła być łatwiej zdominowana przez, jak to nazwał Dmowski, typ wschodni. Zrujnowana demograficznie i gospodarczo Korona nie mogła oprzeć się dominacji elit z Wielkiego Księstwa Litewskiego, którego Rosja nie zniszczyła, bo niby czemu miałaby niszczyć swoje? Nawet Szwedzi nie zniszczyli tej części WKL, którą zajęli. Ktoś powie, bo Radziwiłł się poddał. No tak, ale mimo że polskie zamki i twierdze poddawały się, to i tak Szwedzi je niszczyli.

I tak powstała ta nowa „Polska”. Polakiem stawał się każdy, kto zmienił wyznanie i język. Wikipedia pisze, że z Wołynia wywodziły się polskie rody magnackie: Ostrogscy, Zasławscy, Zbarscy, Czartoryscy, Wiśniowieccy, Koreccy, Wielhorscy, Czetwretyńscy, Woronieccy, Sanguszkowie, Poryccy. Same rusińskie rody, ale „Polacy”. Nic więc dziwnego, że dla wielu „Polaków” Kresy to ich prawdziwa ojczyzna, a Polska, czyli dawna Korona, Śląsk czy Pomorze – dla nich to nie istnieje.

xxx

Na szczycie NATO w Wilnie 11 lipca prezydent Duda powiedział: Polska nie załatwia nic dla siebie, lecz dla NATO i wschodniej flanki sojuszu, a także dba o interes Ukrainy.

Czy można sobie wyobrazić sytuację, w której prezydent jakiegokolwiek kraju w Europie odważyłby się powiedzieć coś takiego do obywateli państwa, którego jest prezydentem? W mojej ocenie, raczej trudno, ale „Polska” to nie państwo, to stan umysłu. Skoro jednak prezydent Duda powiedział coś takiego, to znaczy, że wie, że może coś takiego powiedzieć. No cóż, skoro w perspektywie jest wspólne państwo polsko-ukraińskie, a raczej ukraińskie, w którym Ukraińcy będą stanowić większość, to wydaje się to zrozumiałe. Zresztą i teraz ludzie z kresowymi korzeniami stanowią większość w tym państwie, więc dla nich taka deklaracja jak najbardziej odpowiada.

Nie tylko prezydent Duda dba o interes Ukrainy. Właśnie teraz rozgrywany jest turniej tenisowy w Wimbledonie w Londynie. To najstarszy na świecie turniej tenisowy i najbardziej prestiżowy. Marzeniem każdego tenisisty czy tenisistki jest wygranie go. I tak się złożyło, że właśnie wczoraj, w 80-tą rocznicę rzezi wołyńskiej, „polska” tenisistka Iga Świątek, grająca z ukraińską flagą na czapeczce, zajmująca obecnie pierwsze miejsce w światowym rankingu, grała mecz z Ukrainką, która w trzy miesiące po urodzeniu dziecka wróciła na kort. Był to mecz ćwierćfinałowy, a więc o prawo gry w półfinale, a stamtąd już tylko krok do wielkiego finału. I „polska” tenisistka podłożyła się Ukraince. Była to wyjątkowa okazja do gry w tym wielkim finale, bo losowanie ułożyło się dla niej bardzo szczęśliwie i z najbardziej wymagającą tenisistką mogła spotkać się dopiero w finale. Jak widać polityka okazała się ważniejsza. I tym sposobem Iga Świątek, podobnie jak prezydent Duda, zadbała o interes Ukrainy. Konsekwencje dla niej są takie, że nie wygra tego turnieju i nie wiadomo czy kiedykolwiek go wygra, bo jest wiele młodych utalentowanych tenisistek, które za rok czy dwa będą w stanie wygrywać z najlepszymi. Może też stracić pierwszą pozycję w rankingu, jeśli goniąca ją Białorusinka Sabalenka wygra ten turniej. Ale co Tam! Interes Ukrainy najważniejszy.

xxx

Unia lubelska to był akt, którego podstawowym celem było kreowanie konfliktów. Połączenie dwóch tak różnych organizmów państwowych, w których dominowały odmienne i wrogie sobie wyznania, musiało generować konflikty. Polityka nowego państwa była, jakbyśmy to dziś powiedzieli, jednowektorowa: cała para na wschód. Najbardziej jednak brzemienną w skutkach była decyzja włączenia do Korony części Wielkiego Księstwa Litewskiego, czyli Podlasia, Wołynia, Kijowszczyzny i województwa bracławskiego. I to było państwo polsko-ukraińskie. Tu najgroźniejszy był konflikt na tle wyznaniowym, bo ten konflikt tak naprawdę nigdy nie wygasa. Pośrednio też wchodziła Rzeczpospolita w konflikt z Rosją, która rościła sobie prawo do ingerencji tam, gdzie mieszkali wyznawcy prawosławia.

Wojny na kierunku północno-wschodnim z Rosją i Szwecją osłabiały państwo i stworzyły Szwecji pretekst do zaatakowania Rzeczypospolitej, a właściwie jej części, czyli Korony. Istotą szwedzkiej doktryny było utworzenie z Morza Bałtyckiego wewnętrznego morza Szwecji i stąd wojny o Inflanty. Po co jednak Szwecja zaatakowała całą Koronę, a nie ograniczyła się do południowego wybrzeża Bałtyku? Po to, jak pisałem wyżej, by ją zniszczyć. Nie było tam żadnego innego powodu. Pozostaje tylko pytanie: Kto jej kazał zniszczyć Koronę?

Unia z WKL to dla Polaków jedno wielkie nieszczęście. Polska jako państwo Polaków przestała istnieć, a Polacy jako naród tylko na tym tracili. Przed unią w Koronie nie było praktycznie niewolnictwa. Dopiero Rzeczpospolita stworzyła chłopa pańszczyźnianego, czyli niewolnika. Po unii naród polski został sprowadzony cywilizacyjnie, kulturowo i gospodarczo na dno. Dziś to państwo, to wschodni syf. To już jest Ukraina.

Leave a comment