3 maja kojarzy się nam, a przynajmniej mnie, z Konstytucją 3 maja. W tym roku obchodzimy okrągłą rocznicę. Mija 230 lat od tamtego wydarzenia. To było w 1791 roku. Gdy do tej daty dodamy 130 lat, to wyjdzie nam rok 1921. A więc 100 lat temu też wydarzyło się coś, o czym powinniśmy pamiętać. Właśnie wtedy, 3 maja, wybuchło trzecie powstanie śląskie, te najważniejsze, bo najbardziej brzemienne w skutkach. Górny Śląsk to obecne województwo śląskie i opolskie. Tak jest od 1999 roku, gdy wprowadzano reformę administracyjną. Planowano wtedy utworzyć województwo górnośląskie w jego historycznych granicach, ale na skutek veta prezydenta Kwaśniewskiego dokonano jego podziału na dwa województwa. Niemcy dzielili Śląsk na trzy części: Oberschlesien – Górny Śląsk ze stolicą w Opolu, Mittelschlesien – Średni Śląsk ze stolicą we Wrocławiu i Niederschlesien – Dolny Śląsk ze stolicą w Legnicy.
Historia Górnego Śląska, zwłaszcza ta średniowieczna jest bardzo poplątana. Co nie powinno dziwić, skoro jego władcą na przełomie XII i XIII wieku był Mieszko I Plątonogi. W 1348 zostaje on włączony do Korony Czeskiej. W 1526 roku Królestwo Czech wraz z Górnym Śląskiem dostaje się pod władzę Ferdynanda I Habsburga. W 1740 roku król pruski Fryderyk II Wielki zajmuje prawie cały Górny Śląsk. Można więc powiedzieć, że od tego momentu zaczyna się niemiecka historia Górnego Śląska. A to już się wiąże z powstaniami śląskimi.
Od tego momentu, jak pisze Wikipedia, zaczyna się etap intensywnej germanizacji, bo na ziemiach tych dominuje ludność polska. Już w 1744 roku wprowadzono zakaz używania języka polskiego w sądownictwie. W 1754 roku wprowadzono zakaz zatrudniania w szkołach nauczycieli bez znajomości języka niemieckiego, a w 1763 powszechny obowiązek nauczania tego języka we wszystkich szkołach podstawowych. W 1764 roku zwolniono wszystkich nauczycieli, którzy nie znali języka niemieckiego.
Informacja, że wprowadzono powszechny obowiązek nauczania języka niemieckiego w szkołach podstawowych jest niepełna, bo nie wynika z niej, czy automatycznie zabroniono nauki w języku polskim. W PRL-u też wprowadzono powszechny obowiązek nauki języka rosyjskiego w szkołach podstawowych w klasach V-VIII i w szkołach średnich, ale my nadal uczyliśmy się w języku polskim. Drugim językiem obcym, obowiązkowym w szkołach średnich, był język zachodni. Był to najczęściej angielski, rzadziej niemiecki i francuski. Tak było w całej Polsce, oprócz Górnego Śląska. Tam językiem zachodnim nie mógł być język niemiecki.
W 1763 roku osiedlono na Górnym Śląsku 61 tysięcy Niemców, a przez następne 40 lat około 110 tysięcy. Akcja osiedleńcza to był niewątpliwie proces zmierzający do zmiany stanu etnicznego regionu. W 1810 roku wydano zakaz używania języka polskiego w nabożeństwach odprawianych w kościołach ewangelickich. Z tego faktu można wysnuć wniosek, że spora część ludności polskiej była wyznania protestanckiego, bo gdyby to było zjawisko marginalne, to nie odprawiano by tych nabożeństw w języku polskim. Dążono więc do schematu: Polak – katolik, Niemiec – protestant. Tylko czy to był interes Niemiec jako państwa? Łatwiej przecież było zgermanizować poprzez wiarę niż język. A skoro zrezygnowano z tego, to może nie był to element polityki niemieckiej, tylko tej stojącej ponad nią. Polak – katolik, to wróg, ale Polak – protestant, to już jest problem. Czyj więc to był zamysł? A fundamentalne założenie endeckiego systemu wartości? – Polska musi być katolicka, albo wcale jej nie będzie. Cóż takiego stałoby się Polakowi, gdyby był protestantem? Czy rzeczywiście to był interes narodu polskiego, by być katolicką wyspą pośród wrogich wyznań? Łatwiej wtedy wzniecać nienawiść, prowokować konflikty i wojny. Walka z Kościołem katolickim to była walka z Polakami.
Po dojściu do władzy Ottona von Bismarcka nastąpiło zaostrzenie polityki germanizacyjnej na ziemiach polskich. W latach 1872-1874 prawie całkowicie wyrugowano język polski ze szkół. W 1876 roku wycofano ostatecznie język polski z sądownictwa i urzędów na całym obszarze państwa pruskiego. Rozpoczęła się walka z Kościołem katolickim, który podporządkowano państwu. Nastąpiło też skasowanie klasztorów. Zapewne walka ta miała wywoływać opór wśród polskiej katolickiej ludności. Nic tak skutecznie nie dzieli ludzi, jak różnice na tle religii czy wyznania. Jako mieszkaniec tej części Podlasia, w której prawosławni stanowią większość, doświadczyłem tego osobiście. Nie dziwi mnie więc niemiecka polityka na Górnym Śląsku, mająca na celu zantagonizowanie ludzi na tle religijnym. Jak wspaniale współpracowały ze sobą Prusy i Rosja w polskich sprawach. A gdyby tak Polacy w większości albo chociaż w połowie byli protestantami? Czy Prusy byłyby wtedy tak skłonne do współpracy z Rosją?
Jakoś ta germanizacja postępowała słabo, skoro ponad 70 lat od wcielenia Górnego Śląska do Prus i rozpoczęcia akcji germanizacyjnej i kolonizacyjnej procentowy udział Polaków na tym terenie wynosił 72%, a w 1848 roku niemiecki uczony Rudolf Virchow pisał:
Cały Górny Śląsk jest polski. Gdy tylko przekroczy się Stobrawę, wtedy bez znajomości języka polskiego kontakt z ludnością wiejską i biedniejszą częścią mieszkańców miast jest niemożliwy. Niewiele też pomoże tłumacz. Jest to powszechne zjawisko na prawym brzegu Odry, natomiast na lewym brzegu domieszało się już sporo elementu niemieckiego.
Po zjednoczeniu Prus z Rzeszą Niemiecką (1871), na tereny Dolnego i Górnego Śląska po raz kolejny napłynęła fala ludności niemieckojęzycznej. Jednak wydany w 1923 roku w Niemczech atlas geograficzny i demograficzny Richarda Andreego nie pozostawiał złudzeń. Ludność polskojęzyczna na Górnym Śląsku stanowiła 75% ogółu populacji. Dane te potwierdzają wcześniejsze wyniki wyborów komunalnych z 9 października 1919 roku, w których 70% ludności głosowało na listy polskie. Natomiast na obszarze Górnego Śląska, który przypadł w Plebiscycie stronie niemieckiej, podczas spisu w 1925 roku, pomimo nacisku administracyjnego i propagandy antypolskiej, 151 200 osób zadeklarowało język polski jako ojczysty (11,2% populacji niemieckiego obszaru Górnego Śląska), natomiast 384 600 osób (28,5%) podało, że posługuje się językiem niemieckim i polskim.
W XIX wieku, jak pisze Wikipedia, niemal w każdym mieście Górnego Śląska rozbudziło się życie narodowe działaczy polskich. Tak było m.in. w Bytomiu, Chorzowie, Opolu, Raciborzu, Prudniku. W latach 1871-1914 ukazywało się wiele polskich czasopism. W Chorzowie, zwanym wtedy Królewską Hutą, było ich 12, w Bytomiu – 15 (więcej niż niemieckich), w Opolu – 7, w Raciborzu – 6. Powstawały polskie drukarnie, m.in. w Oleśnie, Mikołowie, Cieszynie, Piekarach Śląskich. Podobnie było na Śląsku Cieszyńskim i na Zaolziu. Wygląda więc na to, że ta germanizacja jakaś taka bezzębna i tolerancyjna.
W tamtym czasie pojawiło się też wielu działaczy na rzecz polskości Górnego Śląska. Najbardziej znanym był chyba Wojciech Korfanty. Jego życie oraz kariera, podobne były do losów wielu Polaków z zaboru pruskiego. Ich wspólną cechą było odebranie wyższego wykształcenia w Niemczech. I często nie byli to ludzie, którzy pochodzili z zamożnych rodzin. Do nich należał Korfanty. Jego ojciec był górnikiem.
Korfanty rozpoczął naukę w niemieckiej szkole ludowej. Następnie uczęszczał do katowickiego Gimnazjum Królewskiego, w którym poznał Konstantego Wolnego, przyszłego współautora Statutu Organicznego Województwa Śląskiego i pierwszego marszałka Sejmu Śląskiego. Jego ojciec był kowalem. W 1898 roku Wolny rozpoczął studia na fakultecie medycznym Uniwersytetu Wrocławskiego, ale już na pierwszym roku zmienił kierunek na prawo. Po ukończeniu studiów (1901) pracował jako adwokat na Górnym Śląsku, angażując się jednocześnie politycznie. Po kilkuletniej praktyce sądowej zdał państwowy egzamin asesorski w Ministerstwie Sprawiedliwości w Berlinie. Wraz z Korfantym i Cyrylem Ratajskim (prezydent Poznania, minister spraw wewnętrznych w rządzie Władysława Grabskiego) był aktywny w Towarzystwie Narodowo-Demokratycznym.Gdy pojawia mi się słowo „demokracja”, „demokratyczny”, to od razu zapala mi się czerwona lampka. A więc mamy: ROAD – Ruch Obywatelski Akcja Demokratyczna, Unia Demokratyczna, Unia Wolności, Platforma Obywatelska. Po jednej stronie mamy Narodową Demokrację, a po drugiej – Piłsudskiego i jego obecny odpowiednik – PiS. Naprawdę w świecie nigdy nie dzieje się nic nowego, jak twierdził Hajle Syllasje.
Tak więc patriota, zaangażowany w przywrócenie polskości Górnego Śląska, zdaje egzamin asesorski w Berlinie – bardzo dziwne. Z chwilą wybuchu I wojny światowej zostaje prewencyjnie aresztowany i osadzony w twierdzy w Nysie. Następnie przez trzy lata odbywał służbę wojskową w armii pruskiej. Większość czasu spędził w Janowie Podlaskim. Po zdemobilizowaniu w listopadzie 1918 roku osiadł w Bytomiu. To są informacje z Wikipedii. A jak to było z tą demobilizacją? Józef Mackiewicz w swojej powieści Lewa wolna tak to opisuje:
W listopadzie 1918-go roku kordon padł. To, co potem zaczęło się na tych ziemiach, było więc praktycznie nie tyle bezpośrednio skutkiem rewolucji bolszewickiej z 7-go listopada 1917-go roku, lecz bezpośrednim skutkiem rewolucji niemieckiej z 9-go listopada 1918-go roku.
Cesarskie Niemcy pokonane zostały na zachodzie, i dnia 11-go listopada 1918-go roku zmuszone do kapitulacji i podpisania podyktowanych im przez zwycięzców warunków zawieszenia broni. Wszelako paragraf 12-ty tych warunków, który nakazywał wprawdzie Niemcom natychmiastowe wycofanie ich wojsk z Austrii, Węgier, Bułgarii i Turcji, nakazywał im jednocześnie pozostawać gdzie stali w Rosji tak długo, dopóki Alianci ich przebywanie tam będą uważać – „za pożądane ze względu na wewnętrzna sytuację tych terenów”. W ten sposób kordon regularnych wojsk niemieckich, osłaniających przed rewolucją bolszewicką od Narwy po Dniepr, miał być utrzymany w dalszym ciągu, tym razem w dyspozycji zwycięskich mocarstw zachodnich.
Ale nie stało się zadość paragrafowi 12-mu. Dwa dni przedtem, 9-go listopada, w Niemczech wybuchła rewolucja i od razu przerzucać się zaczęła na wojska polowe. Zwoływano mityngi, powstawały „Rady żołnierzy”, gdzieniegdzie zrywano oficerom epolety, odznaki bojowe, krzyże. Wiele oddziałów z czerwonymi kokardami na mundurach, wypowiadało posłuszeństwo dowódcom, demonstracyjnie ruszyło do domów. Kordon wschodni zaczął się kruszyć, łamać i odtaczać w bezładzie na zachód. Tylko najbardziej zdyscyplinowane jednostki zatrzymały się gdzieś na linii Niemna.
O jakiej więc tu demobilizacji mowa? Janów Podlaski to jest dokładnie ten rejon, o którym pisze Mackiewicz. Od stycznia 1919 roku Wolny pełnił funkcję pierwszego prezesa Śląskiej Dzielnicy Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. To bardzo ważna funkcja. „Towarzystwo gimnastyczne” – to brzmi bardzo niewinnie, ale o tym w dalszej części bloga. Teraz wypada nam wrócić do Korfantego.
W gimnazjum Korfanty założył tajne koło, którego celem było szerzenie kultury polskiej i znajomości literatury. Za negatywne wyrażanie się o Ottonie von Bismarcku został w sierpniu 1895 relegowany z klasy maturalnej, którą ukończył w grudniu tego roku, jako ekstern, po interwencji Józefa Kościelskiego, posła do Reichstagu z Wielkopolski. Jeszcze w tym samym roku rozpoczął studia na politechnice w Charlottenburgu (dzielnica Berlina).
Kim więc był Korfanty, skoro interweniuje w jego sprawie poseł do Reichstagu? Józef Kościelski (1845-1911), jak podaje Wikipedia, arystokrata, poeta, dramaturg, wielkopolski działacz polityczny, mecenas sztuki i filantrop. W 1881 roku ożenił się z Marią Bloch, córką bogatego finansisty warszawskiego, Jana Gotliba Blocha. Utrzymywał przyjacielskie stosunki z ks. Wilhelmem, pruskim następcą tronu, późniejszym cesarzem Wilhelmem II. Reprezentował linię polityczną ugody z rządem pruskim.
Jesienią 1896 roku Korfanty przenosi się na Królewski Uniwersytet we Wrocławiu. Studiował na Wydziale Filozoficznym. Studia przerwał na dwa lata, by zarobić pieniądze na dalszą edukację. Zatrudnił się jako korepetytor u litewskiego arystokraty Witolda Jundziłły. Następnie ponownie podjął studia na tym samym wydziale. Zajęcia z ekonomii politycznej miał u profesora Wernera Sombarta, z którym jeszcze przez wiele lat utrzymywał kontakty. Sombart był Żydem, o czym Wikipedia nie wspomina. To ten sam Sombart, którego cytuję w swoich blogach. Ostatnio w blogu „Imperium”. Widać więc, że Korfantym, jeszcze jako młodzieńcem, pochodzącym z dołów społecznych, zaopiekowali się możni ówczesnego świata.
11 września 1902 roku uczestniczy w spotkaniu mającym na celu reaktywację Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Katowicach. Na zebraniu wybrano go większością głosów na prezesa tej organizacji. Korfanty udzielał się w „Sokole” również po 1918 roku. Zwłaszcza w okresie przygotowań do powstań śląskich i plebiscytów. Skoro tak aktywnie udzielał się w tym okresie, to znaczy, że były to organizacje paramilitarne, które pod pozorem rozwijania kultury fizycznej przygotowywały się do walk zbrojnych. Podstawowa działalność była jak najbardziej autentyczna, bo wojsko, w takiej czy innej formie, musi być sprawne fizycznie, zdrowe i wytrzymałe. A poza tym takie organizacje zespalały ludzi, uczyły ich współdziałania i współpracy. W potrzebie wystarczyło tylko dostarczyć broń. Pierwsza organizacja sokolska powstała w 1867 roku we Lwowie. Następnie pojawiły się one w całym zaborze pruskim. Wzory przychodziły z Niemiec i Austrii. W organizacjach tych skupiali się ludzie o poglądach endeckich. Teraz jest bardziej zrozumiałe, dlaczego wpływy endecji w II RP ograniczały się do ziem zaboru pruskiego.
Korfanty był w latach 1903-1912 i 1918 posłem do Reichstagu oraz pruskiego Landtagu (1903-1918), w którym przystąpił do Koła Polskiego, podczas gdy śląscy Polacy przystępowali do Niemieckiej Partii Centrum (Zentrum). W 1905 roku zainicjował w Katowicach wydawanie pisma górnośląskiej endecji „Polak”, którego był redaktorem naczelnym i właścicielem.
6 czerwca 1918 roku wygrał wybory uzupełniające do Reichstagu z prawie dwukrotną przewagą nad swoim niemieckim konkurentem. Pomimo że opowiadał się za oderwaniem od Cesarstwa Niemieckiego Śląska, Wielkopolski i części Pomorza, zyskał nawet poparcie Niemców. W latach 1918-1919 był członkiem Naczelnej Rady Ludowej będącej rządem Wielkopolski podczas powstania wielkopolskiego. W 1920 roku był Polskim Komisarzem Plebiscytowym na Górnym Śląsku. Po niekorzystnej dla Polaków interpretacji wyników plebiscytu, proklamował i stanął na czele III powstania śląskiego. Jego decyzje były dziwne i niezrozumiałe. Korfanty nie wierzył w powodzenie powstania, widząc w nim jedynie zbrojną manifestację, która miała polegać na zwróceniu uwagi Komisji Międzysojuszniczej mającej dokonać podziału terenu plebiscytowego pomiędzy Polskę i Niemcy. Dlatego zarządził wstrzymanie walk jeszcze w czasie, gdy inicjatywa na froncie należała do Polaków. Zupełnie tak samo jak Piłsudski w 1920 roku albo w czasie Bitwy na Bzurą w 1939 roku. No to jaka była różnica pomiędzy endekami i piłsudczykami? Czy naprawdę chodziło o Polskę, czy o realizację celów swoich mocodawców? Bo to, że Korfanty też miał takich, to chyba nie ulega wątpliwości, po tym, co powyżej napisałem. Piłsudczycy mieli swoich, a endecy swoich. I nie zdziwiłbym się, gdyby to byli ci sami.
Obrońcy Korfantego twierdzą, że Polacy mieli przewagę w starciach z bojówkami nacjonalistycznymi, ale nie mieliby żadnych szans z regularną armią niemiecką, zaś ostateczną decyzję w sprawie Górnego Śląska i tak podjęła Komisja Międzysojusznicza niezależnie od wyników walk, które mogły stanowić jedynie argument posiłkowy. To wszystko jednak nie zmienia faktu, że utrata inicjatywy powstańców nastąpiła dopiero po decyzjach Korfantego.
Te wszystkie fakty, które przytaczam czerpię z Wikipedii. Jeśli więc Wikipedia pisze, że obrońcy Korfantego twierdzą, że powstańcy nie mieliby szans z armią niemiecką, to ja się pytam: a skąd miałaby się tam wziąć armia niemiecka? Wojsko niemieckie zostało wycofane po pierwszym powstaniu. Na teren plebiscytowy weszły wojska alianckie: angielskie, włoskie i francuskie.
Były trzy powstania śląskie:
- I powstanie śląskie od 16 sierpnia do 24 sierpnia 1919 roku
- II powstanie śląskie od 20 sierpnia do 25 sierpnia 1920 roku
- III powstanie śląskie od 3 maja do 5 lipca 1921 roku
Pierwsze powstanie przygotowała polska, nielegalna organizacja wojskowa – Polska Organizacja Wojskowa Górnego śląska (POW GŚ). Skierowane było przeciwko niemieckiej administracji i niemieckim właścicielom zakładów przemysłowych. Nie miało ono jasno sprecyzowanych celów i walczono przeciw oddziałom regularnej armii niemieckiej. Słabość polskich oddziałów i brak koordynacji ich działań spowodował jego upadek. Teren walk objął tylko powiaty południowo-wschodnie: rybnicki, pszczyński, bytomski i katowicki.
Drugie powstanie przygotowano staranniej i w krótkim czasie powstańcy opanowali cały górnośląski okręg przemysłowy, z wyjątkiem większych miast, w których stacjonowały wojska alianckie lub silnie oddziały niemieckiej policji bezpieczeństwa. Powstanie zakończyło się po uzyskaniu zapewnień o likwidacji tej policji i powołaniu w jej miejsce polsko-niemieckiej policji plebiscytowej.
Trzecie powstanie było najważniejsze a przyczyną jego wybuchu były wyniki Plebiscytu i ich interpretacja. Dlatego wypada zacząć od niego. Odbył się on w dniu 21 marca 1921 roku. Objął on 1573 gminy prowincji górnośląskiej w powiatach: bytomskim, katowickim, gliwickim, tarnogórskim, rybnickim, pszczyńskim, strzeleckim, opolskim, lublinieckim, kozielskim, kluczborskim, głubczyckim i części powiatu prudnickiego. Głosowano też w niewielkiej części powiatu namysłowskiego, leżącego historycznie i administracyjnie na Dolnym Śląsku. W głosowaniu udział wzięło 1 190 846 uprawnionych. Frekwencja była więc prawie stuprocentowa (głosowało ok. 98% uprawnionych). W wyniku podliczenia głosów w sposób globalny za Polską opowiedziało się 40,4%, a za Niemcami 59,5% uprawnionych do głosowania. Zgodnie z traktatem wersalskim wyniki głosowania powinny być liczone gminami, a nie powiatami, jak to uczyniono. Taki sposób liczenia był korzystniejszy dla Niemców. Gdyby liczono gminami, to wynik byłby 45,1%.
Sposób obliczania wyników głosowania gminami byłby korzystniejszy dla strony polskiej i doprowadziłby do przyłączenia tych gmin do Polski z pozostawieniem gmin głosujących w większości za Niemcami po stronie niemieckiej – od strony technicznej było to jednak utrudnione, gdyż gminy propolskie często tworzyły enklawy wśród gmin proniemieckich i na odwrót.

W pewnym sensie była to kwadratura koła i trudno było znaleźć korzystne dla obu stron rozwiązanie. Komisja Międzysojusznicza przedstawiła dwie propozycje: angielsko-włoską i francuską. Pierwsza zakładała oddanie stronie polskiej tylko niewielkiej części: część powiatu pszczyńskiego, część powiatu rybnickiego i część powiatu katowickiego. Druga – francuska, proponowała oddanie Polsce wszystkich powiatów wschodnich z całym okręgiem przemysłowym.
Kompromisu nie zdołano osiągnąć i przewodniczący Komisji Międzysojuszniczej przesłał Radzie Najwyższej w dniu 30 kwietnia 1921 wykluczające się projekty:
- proniemiecki, projekt angielsko-włoski (tzw. linia Percival-De Marinis)
- propolski, projekt francuski (tzw. linia Le Ronda, pokrywająca się z tzw. linią Korfantego).
Plany te, za sprawą Wojciecha Korfantego, polskiego komisarza w Komisji Międzysojuszniczej, przedostały się do opinii publicznej. Stało się to powodem wielkich strajków, w których wzięło udział prawie 190 tys. osób oraz polskiej interwencji dyplomatycznej. Polska propozycja opowiadała się za podziałem Górnego Śląska wzdłuż linii Korfantego. Było to zgodne z propozycją francuską. W związku z tym, że dalsze postanowienia nie były korzystne dla Polaków, Wojciech Korfanty, wbrew zakazowi Warszawy, wydał w dniu 3 maja 1921 roku rozkaz o rozpoczęciu III powstania śląskiego. Był jego dyktatorem.
Przebieg powstania dzieli Wikipedia na cztery fazy:
- Pierwsza (3-10 maja) – powstańcy opanowali tereny zakreślone „liną Korfantego”.
- Druga (11-20 maja) – umocnili się na zdobytych rubieżach, broniąc łańcucha opanowanych miejscowości.
- Trzecia (21 maja – 6 czerwca) – gwałtowne walki podczas kontrakcji niemieckiej. Wtedy to rozegrała się bitwa o Górę Świętej Anny, którą powstańcy utracili, podobnie jak Kędzierzyn, ale nie dopuścili do przerwania linii frontu i wtargnięcia Niemców w głąb okręgu przemysłowego; na południowym odcinku frontu bitwa pod Olzą.
- Czwarta (7-24 czerwca) – ustanie walk i rozpoczęcie pertraktacji przy pośrednictwie aliantów. Polacy I Niemcy stopniowo wyprowadzali swoje oddziały z terenu plebiscytowego.
Powyższe informacje są sprzeczne z informacjami z zamieszczonej powyżej mapy. Linia opisana, jako wyznaczająca zawieszenie broni 10.05.1921, nie obejmuje Góry Świętej Anny i Kędzierzyna utraconych w fazie trzeciej pomiędzy 21 maja a 6 czerwca. Nie ma też w opisie powstania przez Wikipedię informacji o wstrzymaniu działań przez Korfantego, które podaje pod hasłem „Wojciech Korfanty”. Można jednak z tych opisów wywnioskować, że Korfanty wstrzymał działania na linii zwanej linią Korfantego. Zajął więc więcej niż połowę całego Górnego Śląska i zatrzymał się. Przestraszył się, czy upomnieli go jego mocodawcy?
W blogu „Marzec ’68” pisałem o wojnie sześciodniowej 1967 roku i o tym jak wojska ONZ usunęły się z Półwyspu Synaj, by Żydzi mogli skopać tyłki Arabom. Cyrk! Nieprawdaż? Ale w takim razie, jak nazwać to, co działo się na Górnym Śląsku czasu Plebiscytu? Walczą ze sobą dwa wojska, bo jak je nazwać, skoro oddziały, po obu walczących stronach, zorganizowane są na wzór wojskowy i dowodzą nimi zawodowi wojskowi? I jednocześnie stacjonują tam wojska alianckie: angielskie, francuskie i włoskie. I po co one tam są? Piją herbatkę, wino i opychają się makaronem? To już nie cyrk, to kabaret! Kiedy pisałem blog o „Marcu ’68”, to, opisując sytuację na Półwyspie Synaj, myślałem, że dostrzegłem szczyt absurdu. Jak bardzo się myliłem! Człowiek uczy się całe życie, odkrywa nieznane sobie fakty, a i tak umiera głupi.
Ostatecznie Międzysojusznicza Komisja Rządząca i Plebiscytowa na Górnym Śląsku podjęła 12 października 1921 roku decyzję o jego podziale. Polsce przypadła 1/3 jego terytorium 50% hutnictwa i 76% kopalń węgla. Rada Ambasadorów zaakceptowała tę decyzję 20 października 1921 roku.
Korfanty był jednym z założycieli Frontu Morges (założony w celu walki z sanacją). W kwietniu 1939 roku powrócił do kraju i został aresztowany i osadzony na Pawiaku. Stan jego zdrowia pogarszał się i w związku z tym sędzia śledczy podjął 20 lipca decyzję o jego zwolnieniu. 11 sierpnia przeszedł operację. Jeden z chirurgów, którzy go operowali stwierdził, że owrzodzenia wątroby przypominały uszkodzenia typowe dla zatrucia arszenikiem. Korfanty zmarł nad ranem 17 sierpnia 1939 roku. Cóż można by rzec? Murzyn zrobił swoje i murzyn może odejść. Tak zapewne orzekli jego mocodawcy. Za dużo wiedział i już był niepotrzebny? Ale jego rodzinie pomogli. Skąd taka troska o żonę i dzieci, które zamieszkały w USA? Czyżby pani Elżbieta była Żydówką? Sądząc po tym, jak potoczyły się jej losy po śmierci męża, to chyba tak.
Korfanty został pochowany w grobowcu rodzinnym w Katowicach. Jego żoną była Elżbieta Szprot lub Sprot. Gdy poznała Korfantego była ekspedientką w domu towarowym braci Barasch w Bytomiu. – tak informuje Wikipedia.
Dzień po pogrzebie rodzina wyjechała do Warszawy. We wrześniu 1939 roku postanowili uciec na wschód. Rodzina rozdzieliła się. Kobiety, w tym Elżbieta, oraz dzieci 17 września 1939 roku trafiły w ręce Sowietów wkraczających na ziemie polskie. Po okresie życia w ukryciu w leśniczówce wróciły do Warszawy. Przedostali się do Krakowa, następnie do Wiednia. Pociągiem przez Rzym pojechali do Paryża. Wraz z grupą rodzin członków rządu na uchodźstwie zamieszkali w majątku pod Angers. Następnie popłynęli statkiem do Wielkiej Brytanii. Elżbieta, jako jedyna z rodziny Korfantych, wróciła w 1947 roku do Polski. Zamieszkała z siostrami w Katowicach przy ulicy Szafranka 9. – Tak to opisuje Wikipedia. Jak możliwe były takie eskapady przez całą Europę, takie swobodne przekraczanie granic i gościnność rządu na uchodźstwie dla ludzi z przeciwnego obozu politycznego?
Po wojnie Elżbieta Korfantowa pobierała emeryturę dla zasłużonych (tzw. renta nadzwyczajna). W jej pozyskaniu pomógł jej Karol Estreicher (Kto zacz? – można wyszukać w Wikipedii.). To ciekawe, że w PRL-u zasłużonymi mogli być ci, których oficjalnie uznawał on za swoich wrogów ideologicznych. A jednocześnie istniały w PRL-u emerytury z tzw. starego portfela. To były bardzo niskie, by nie powiedzieć, głodowe emerytury. Otrzymywali je ludzie, którzy część swojego zawodowego życia przepracowali w okresie przedwojennym. Tak PRL karał tych, którzy mieli pecha urodzić się w niewłaściwym czasie. Ale nie wszystkich tak karał. Niektórych wynagradzał.
Mówi się, że powstanie wielkopolskie i powstania śląskie, szczególnie trzecie, zakończyły się zwycięstwem, w odróżnieniu od powstań w zaborze rosyjskim. Powstania w zaborze pruskim wybuchły w tym samym czasie. Czy to był przypadek?To był koniec wojny, Niemcy osłabione. Dobry moment, chciałoby się powiedzieć. Dobry moment, by upokorzyć Niemcy, by chciały w przyszłości odwetu. W końcu alianci zadecydowali w sprawie Górnego Śląska tak, jak chcieli. A chcieli tak, by jedni wyszli na bohaterów, a drudzy pałali żądzą odwetu. Gdyby chcieli, to mogliby to walczące towarzystwo rozgonić albo nie dopuścić do walk. Mieli przecież wojsko. Ale wtedy nie byłoby bohaterów i tych chcących odegrać się. Mam wrażenie, że polityka jest sztuką tworzenia konfliktów, a nie ich usuwania.
Tak więc wychodzi mi na to, że te powstania, które uważamy za zwycięskie, były takimi, ale tylko dlatego, że ktoś wcześniej postanowił, że takimi mają być, tak jak ktoś wcześniej postanowił, że pozostałe „polskie” powstania mają być przegranymi. Nie ma w polityce miejsca na spontaniczność. Wszystko jest z góry zaplanowane. Czy da się w jakiś sposób udowodnić takie twierdzenie? Jeszcze do niedawna byłoby to niemożliwe i wszystko musiałoby pozostać w sferze domysłów. Jednak od roku mamy dowód na to, że w polityce nie ma przypadków, że wszystko jest wcześniej planowane, znacznie wcześniej niż nam się wydaje. „Pandemia” jest tego dowodem. Na bieżąco widzimy też, jak planują nam kolejne fale zakażeń, a następnie je wygaszają, jak planowo niszczą gospodarkę, a później tworzą fundusze odbudowy. Tu nie ma miejsca na przypadek i spontaniczność. A skoro tak, to znaczy, że i wcześniej nic nie działo się przypadkiem. A więc wszystkie te wojny, rewolucje, powstania ktoś wcześniej planował. Któż to mógł być?
Czym więc było III powstanie śląskie? Wywołał je człowiek, który, jeśli nie był masonem, to był od nich zależny. Zajął połowę Górnego Śląska i wstrzymał działania? Ostatecznie Polsce przyznano około 1/3 spornego obszaru. Czy gdyby nie było tego powstania, to podział byłby inny? Czy Komisja Międzysojusznicza rzeczywiście była podzielona w kwestii podziału Górnego Śląska, czy tylko stwarzano takie pozory?