Państwo na kółkach

Wydaje się, że sprawy zaczynają się powoli krystalizować i połączenie Polski z Ukrainą jest tylko kwestią czasu. W dniu 28 stycznia na kanale „Bezpieczna Polska” w podkaście zatytułowanym Czas zjednoczyć ugrupowania pozasystemowe/ Kaczmarek i Sykulski od 15:00 Sykulski mówi:

To jest chyba ewenement, że mamy do czynienia z dwoma formacjami politycznymi, których liderzy są obecni od 30-tu lat w polityce. Sięgnijmy pamięcią, nie tylko do początku tego wieku, ale jeszcze do lat 90-tych, kiedy powstało Porozumienie Centrum, Kongres Liberalno-Demokratyczny (KLD) z jednym z liderów – Donaldem Tuskiem. To są ludzie, którzy od 30-tu lat są w polityce. To jest ten układ okrągłostołowy, o którym mówimy. Może mnie widzowie skorygują, ale, na ile ja się interesuję polityką, to nie ma innego przypadku średniej wielkości państwa w Europie, gdzie byłby taki system polityczny. Ale wracam do tego, co powiedziałeś, co jest ważne.

Czy 10 kwietnia 2010 roku to ten kluczowy podział i te dwa obozy, dwie Polski, jak niektórzy mówią? I w tym wszystkim pojawia się rok 2022 luty, 24 lutego dokładnie. I pojawia się problem Ukrainy. Pojawiają się takie głosy jak takiego ośrodka eksperckiego, prywatnej firmy pana doktora Jacka Bartosiaka, firma Strategy&Future, której jednym z analityków jest pan Marek Budzisz, który na przełomie maja i czerwca 2022 roku zaproponował, aby – uwaga! – powołać polsko-ukraińskie wspólne państwo, czyli unię polsko-ukraińską, federację polsko-ukraińską. Co ciekawe, ten sam ośrodek ekspercki, ta sama firma pana Bartosiaka bardzo agresywnie lansuje budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego. Dodam tylko, że wielu amerykańskich generałów wypowiada się wprost, że jest CPK projektem ściśle wojskowym.

W dalszej części, od 27:20, Sykulski mówi:

Niewiele osób mówi i podnosi temat AfD – Alternative für Deutschland, czyli Alternatywy dla Niemiec i to, jakie siły idą po władzę w Niemczech. My bardzo często, my – konsumenci treści, my łatwo przyjmujemy pewne informacje podawane przez media, gdzie mamy CDU, CSU, SPD, ale tak naprawdę idzie bardzo potężna siła do władzy w Niemczech, która nazywa się AfD. Siła, nazwijmy to wprost, antypolska. Ja, jako geopolityk, analizowałem teksty polityczne ekspertów AfD. Ci ludzie mówią językiem Karla Haushofera, czyli jednego z ojców niemieckiej geopolityki, dla Niemców wybitnego geopolityka, a dla Polaków – no, nie! Doskonale wiemy, kim był Karl Haushofer, jaką rolę dla Polaków widział. I widział rolę Polaków przede wszystkim jako po prostu podwykonawców gospodarki niemieckiej. Nie widział absolutnie miejsca dla niepodległości państwa polskiego. I dokładnie taką samą narrację przyjmują eksperci AfD.

AfD jest to partia rewizjonistyczna – partia, która chce rewizji granic, rewizji układów poczdamskich. Ja się bardzo dziwię, że znajdują się w ogóle takie siły polityczne w polskim parlamencie, które śmią zapraszać polityków AfD do polskiego sejmu, bo niestety są tacy politycy, którzy przyjmują taki pióropusz patriotyzmu bogoojczyźnianego, katolicko-narodowego i tak dalej. I ci sami ludzie, którzy są takimi hurrapatriotami zapraszają polityków AfD do polskiego sejmu, czyli polakożerców. Ludzi, którzy nie chcą istnienia niepodległego państwa polskiego. I ci sami politycy, jeszcze naście lat temu, byli wielkimi przeciwnikami Rosji. Uważali, że Międzymorze to jest jakaś wielka szansa dla Polski. Wiemy doskonale, że Międzymorze to nic innego, jak zderzak strategiczny USA i Wielkiej Brytanii. I ci sami ludzie zapraszają dziś polityków AfD.

x

A więc Marek Budzisz, Ukrainiec jak sądzę, zaproponował na przełomie maja i czerwca 2022 roku powołanie wspólnego państwa polsko-ukraińskiego. Ja o takiej możliwości pisałem w blogu „Finis Ucrainae” z dnia 25 lutego 2022 roku. Nie było to z mojej strony nic odkrywczego. Już wspólna organizacja Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej w 2012 roku i przyznanie Ukrainie meczu finałowego pokazało, że polskie interesy zostały podporządkowane ukraińskim i że Zachód traktuje Polskę jak kraj wschodni, że bliżej nam do Ukrainy niż do Czech czy Węgier. Nie ma się na co obrażać, bo przecież w historii było wspólne państwo polsko-ukrańskie. Powstało ono na krótko przed unią lubelską. Było to jednak państwo, które nie obejmowało tzw. Ziem Odzyskanych. Jeśli więc ktoś dziś mówi o wspólnym państwie polsko-ukraińskim, to prawdopodobnie ma na myśli właśnie takie państwo.

Rzeczpospolita po unii lubelskiej w 1569 roku; źródło: Wikipedia.

Było to wspólne państwo polsko-ukraińskie, które nadal nazywano Koroną. Dlaczego ktoś podjął taką decyzję? Połączenie Korony i Wielkiego Księstwa Litewskiego skutkowało tym, że wielcy feudałowie rusińscy i litewscy zdominowali to nowe państwo. Zanim doszło do unii lubelskiej, na mocy unii w Horodle (1413), 47 rodów szlachty polskiej użyczyło 47 rodom bojarów ruskich i litewskich swych herbów. W praktyce po stronie litewskiej i ruskiej tych rodów było więcej. Tak więc proces unifikacji narodowej stanu szlacheckiego zaczął się znacznie wcześniej. Wspólne państwo polsko-ukraińskie trwało do czasów rozbiorów. Skutki powstania takiego potworka, czyli wspólnego państwa polsko-ukraińskiego w unii z okrojonym o połowę WKL, były tragiczne. Bolesław Prus w swoim szkicu literackim „Ogniem i mieczem” tak pisał:

„Tymczasem w Rzeczpospolitej duch militarny tak upadł, że widzieli to nawet posłowie obcych mocarstw. Dalej – klasa rządząca rozdarła się na trzy wrogie potęgi: wielcy kapitaliści, czyli magnaci, politykowali na własną rękę i stopniowo odsuwali mniejszych kapitalistów, czyli szlachtę, swoją potęgą lub pieniędzmi; dwie te zaś siły razem pracowały nad ograniczeniem władzy królewskiej i – powiedzmy dokładniej – nad obaleniem i zgnojeniem wszelkiej władzy i rządu.

Stosunki były takie, że się Gdańsk naigrywał królowi, który, z drugiej strony, gotując się do wojny z Turcją, nie odbywał narad z senatorami z obawy, ażeby sułtan nie dowiedział się przed czasem o wojnie, naturalnie – za pieniądze!… Dodajmy, że oba stany, rycerski i senatorski, ani chciały słyszeć o zasileniu skarbu albo o powiększeniu armii i że ta garść wojska, jaka była podówczas, cierpiała wszelkiego rodzaju nędzę. Dawne to dzieje, ale trudno o nich myśleć bez bólu. Zbytecznym byłoby dodawać, że w tym kopaniu grobu dla ojczyzny, który już był widoczny za Jana Kazimierza i wcześniej, rej wodzili magnaci. Oni przekupywali szlachtę na sejmach, oni politykowali z obcymi mocarstwami, oni swymi jurgieltnikami obsadzali wszelkie urzędy…”

Prus, podobnie jak wielu innych, dobrze analizuje zjawisko, jakim była Rzeczpospolita, ale, podobnie jak inni, nie wyjaśnia, dlaczego tak było. Przecież ci potężni magnaci nie byli polskimi magnatami tylko rusińskimi i litewskimi. Oni zdominowali to nowe państwo, ale nie czuli żadnego związku z Koroną, czyli Polską. Wojny szwedzkie i postawa Radziwiłła są wystarczającym dowodem na to, by nie nazywać ich Polakami, bo nimi nie byli. Szwedzi zaatakowali Koronę, a Litwin poszedł na układy z królem szwedzkim. Jeśli będziemy udawać, że to było jedno państwo i jeden naród, to nigdy nie dokonamy właściwej analizy.

Powojenne przesiedlenia nie zmieniły stanu etnicznego PRL-u, bo na Ziemie Odzyskane przesiedlano przeważnie mniejszości kresowe. Tak więc obecna, dogorywająca już, III RP jest państwem wielonarodowym. I dlatego tak łatwo przychodzi tym „elitom” frymaczenie interesem Polski, która jest dla nich tak samo obca, jak dla Radziwiłła Korona. Dziwi mnie więc oburzenie Leszka Sykulskiego z tego powodu, że obecne „elity” zapraszają do sejmu jawnie wrogich Polsce polityków niemieckich. To przecież nie pierwszy raz. Sasi na tronie Rzeczypospolitej robili wszystko, by doprowadzić do jej rozbiorów.

Norman Davies w książce Boże igrzysko (1999) pisze:

Okres sześćdziesięciu sześciu lat, które dzielą panowanie Jana Sobieskiego od panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego, uważa się często za najbardziej żałosny i upokarzający okres w dziejach Polski. Nieszczęścia, jakie spotkały Polskę (Davies uparcie, jak wielu innych, używa słowa „Polska” zamiast „Rzeczpospolita” – przyp. W.L.) w tym czasie, wyjaśnia się na ogół jej podporządkowaniem obcym interesom zagranicznych władców. Właśnie ten okres miał na myśli Thomas Carlyle, opisując Polskę jako „pięknie fosforyzującą kupę próchna”.

Walące się państwa dynastyczne były zjawiskiem częstym w osiemnastowiecznej Europie i nie istnieje nic, co można przyjąć a priori jako wyjaśnienie faktu, że niektóre z nich – takie jak „Anglia-plus-Walia/Irlandia/Szkocja/Hanower”, prosperowały, podczas gdy inne – takie jak „Polska-plus-Litwa/Kurlandia/Saksonia”, ledwo kuśtykały.

x

Czy aby na pewno nie da się wyjaśnić, dlaczego niektóre państwa prosperowały, a inne były „pięknie fosforyzującą kupą próchna”? No to parę informacji z Wielkiej Encyklopedii Powszechnej PWN (1962-1970):

Monarchia parlamentarna. Wiek XVIII. Głównym aktem ustawodawczym parlamentu, zwołanym po zwycięstwie rewolucji, była ustawa o prawach (Bill of Rights, 1689); ustanowiła ona supremację parlamentu nad władzą monarszą i, wraz z ustawą o następstwie tronu (Act of Settlement, 1701), stworzyła podstawy konstytucyjne nowego ustroju. Ustanowienie pełnej odpowiedzialności ministrów przed parlamentem zmuszało monarchę do ich wyboru spośród większości parlamentarnej, wskutek czego umocni się system dwóch partii, rywalizujących ze sobą o zdobycie większości.

W 1702 wstąpiła na tron Anna, ostatnia ze Stuartów; w 1707 przeprowadziła unię realną Anglii i Szkocji, tworzących odtąd (wraz z włączoną wcześniej Walią) Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii; likwidacji uległa tajna rada i parlament szkocki w Edynburgu, a Szkoci otrzymali przedstawicielstwo w obu izbach parlamentu w Londynie.

By mocniej związać Irlandię z Anglią, zniesiono jej raczej pozorną autonomię przez likwidację irlandzkiego parlamentu w Dublinie; w 1800 roku proklamowano unię z Irlandią i państwo brytyjskie w 1801 przybrało nazwę Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii, a w jego parlamencie znaleźli się również przedstawiciele Irlandii. Na obszarze całego państwa zawieszono swobody obywatelskie, stosowano represje wobec wszelkich przejawów opozycji.

x

Mamy więc Zjednoczone Królestwo o jasno i precyzyjnie zaplanowanym ustroju i system dwupartyjny, w którym zapewne obowiązywała dyscyplina partyjna i nie było miejsca na żadne liberum veto czy inne fanaberie. Nawet jeśli posłowie szkoccy czy irlandzcy, bo nieliczni Walijczycy nie liczyli się, mieliby zdanie odrębne, to pewnie ich obowiązywała dyscyplina partyjna. Jednym słowem program rządzącej partii był programem narodu. W 1831 roku Anglia i Walia to 13,9 mln ludności, Szkocja – 2,3 mln, Irlandia – 7,8 mln. W 1871 roku Anglia i Walia to 22,7 mln. Szkocja – 3,4 mln, Irlandia – 5,4 mln. Zmniejszenie się populacji Irlandii to zapewne efekt klęsk głodowych, które zaaplikowali Irlandczykom Anglicy i emigracji. A więc była to unia, ale unia unią, a rządzić i dominować w sensie politycznym musieli Anglicy. Również pod względem zajmowanego obszaru. Nie dziwi więc, że taka unia miała się dobrze. Przy takiej organizacji Ordnung muss sein.

W przypadku potworka politycznego zwanego Rzeczpospolitą było zupełnie inaczej. Zjednoczone Królestwo Polskie (1320-1385) zajmowało obszar 270.000 km2. Wielkie Księstwo Litewskie w momencie unii lubelskiej zajmowało obszar około dwa razy większy. Później po zdobyczach na wschodzie, w okresie największego zasięgu terytorialnego Rzeczypospolitej, było trzy razy większe niż obszar Zjednoczonego Królestwa Polskiego, czyli Polski. W 1618 roku w Rzeczypospolitej było około 4,5 mln Polaków, 0,75 mln Litwinów i 5 mln Rusinów, których dziś nazywamy Ukraińcami. Jeśli dodamy do tego fakt, że w sensie politycznym i gospodarczym Rzeczpospolita została zdominowana przez feudałów rusińskich i litewskich, to możemy wyciągnąć prosty wniosek, że Rzeczpospolita była państwem, w którym pod każdym względem dominowało byłe WKL i jego „kultura”.

Dlaczego więc to państwo nadal nazywano Polską, a jej ludność Polakami, skoro Polacy stanowili w nim mniejszość? Nawet jeśli „elity” tego państwa ulegały spolszczeniu, to było ono bardzo płytkie i uważam, że tak pozostało do dziś. Nawet jeśli ci ludzie uważają się za Polaków, to w głębi duszy co innego im gra. Ta maniakalna nienawiść do Rosji – to te rusińskie (ukraińskie) geny dają znać o sobie. Jeśli więc Marek Budzisz chce połączenia Polski z Ukrainą, to po co? Przecież z logicznego punktu widzenia nie ma to sensu. I RP nie poradziła sobie z Rosją. Po co powielać stare błędy? Chyba że jest jakiś inny cel. Ale na pewno nie jest to polski i Polaków interes.

Niektóre postanowienia unii lubelskiej:

  • wspólny władca wybierany w wolnej elekcji (czyli burdel, serdel, pierdel),
  • wspólny Sejm walny, obradujący w Warszawie, którego izba poselska składała się z 77 posłów koronnych i 50 litewskich, a w skład Senatu weszło 113 senatorów koronnych i 27 litewskich,
  • wspólna polityka obronna i zagraniczna,
  • zachowano odrębne urzędy centralne,
  • zachowano odrębne wojsko polskie i litewskie,
  • zachowano odrębne języki urzędowe (na Litwie język ruski),
  • egzekucja królewszczyzn i podważanie nadań królewskich nie miały zastosowania na Litwie,
  • zachowano w mocy wszystkie dotychczasowe prawa i przywileje, obowiązujące w obu państwach, jak również odrębne sądownictwo i prawo sądowe.

Wikipedia, bo z niej pochodzą te informacje, nie informuje, że wśród tych posłów i senatorów koronnych byli posłowie i senatorowie rusińscy, bo do Korony włączono całą południową część WKL, czyli Ukrainę. W praktyce więc posłowie z byłego WKL dominowali w sejmie. Jeśli doda się do tego dominację magnatów kresowych, to moje twierdzenie, że Polska skończyła się wraz z unią lubelską jest jak najbardziej uzasadnione. Wspólna polityka obronna i zagraniczna oznaczała, że nie było żadnej polityki obronnej i zagranicznej. Bo jak prowadzić spójną politykę obronną, gdy nie ma jednolitego dowodzenia i jednego wojska? Jagiellonowie porozdawali magnatom królewszczyzny, czyli ziemie należące do króla, czyli, jak byśmy dziś powiedzieli – rządowe, bo one nie były własnością króla. On nimi tylko zarządzał, tak jak to, co państwowe, nie należy do rządu, tylko do państwa. Rządy się zmieniają, a państwo pozostaje. I tak samo było w przypadku królów. Innymi słowy magnaci rozkradli ziemię królewską za zgodą i aprobatą Jagiellonów, czyli wszystko to, co zostawił Kazimierz Wielki, czyli dorobek jego ojca Władysława Łokietka. To dało im przewagę nad szlachtą. Gdy ta się zorientowała, to wszczęła tzw. ruch egzekucyjny, dążący do odebrania magnatom tego, co ukradli. Ponieważ działo się to w Koronie za czasów unii personalnej, nie mogło to dotyczyć Litwy. Odrębne prawo i sądownictwo. Skąd my to znamy? PO ma swoje prawo i swoich sędziów, a PiS też ma swoje prawo i swoich sędziów.

Jeśli więc porównamy obie unie, czyli Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Rzeczpospolitą, to trudno się dziwić, że Anglik nazwał Rzeczpospolitą pięknie fosforyzującą kupą próchna. Problem jednak polega, że to nie Polacy dominowali w tym państwie, tylko Rusini i Litwini. I to oni byli tymi warchołami i debilami z wygolonymi łbami. A dziś ich potomkowie robią to samo. A co tam! To nie ich państwo. Ważne, żeby Ruskim dołożyć. Tacy sami debile, jak tamci. I tak jak tamci, też na usługach obcych.

Dlaczego tak się stało, że unia angielska mogła działać jako dobrze zorganizowana i sprawna instytucja, a unia polsko-litewska – nie? Przecież obie unie tworzyli ci sami ludzie – Żydzi. Zapewne jednym z najważniejszych czynników, jeśli nie najważniejszym, było wyspiarskie położenie Anglii. To zapewniało bezpieczeństwo i stabilizację. I z takiej pozycji można było skłócać narody kontynentalne, nie ponosząc żadnych konsekwencji i jednocześnie budować światowe imperium. Nie przypadkiem też pozostałe protestanckie państwa mają takie położenie: Australia, Nowa Zelandia. Stany Zjednoczone mają niegroźnych sąsiadów i z obu stron są otoczone oceanami. Szwajcaria leży w górzystym, trudno dostępnym terenie. Skandynawia to półwysep, też w miarę bezpieczny. Tam można było stworzyć dobrze zorganizowane, bogate państwa i nie zagrożone atakiem sąsiadów. Reszta już nie miała być tak stabilna i bogata.

W przypadku Europy środkowej było inaczej. Typowy obszar przejściowy pomiędzy Niemcami a Rosją. Wprawdzie w tamtym czasie Rosja nie była jeszcze potęgą, ale Żydzi wiedzieli, że będzie, bo to oni byli tymi „konkwistadorami”, którzy penetrowali i kolonizowali Syberię. Takie położenie idealnie nadawało się na stworzenie strefy konfliktogennej. Nie mogło więc tu powstać w miarę silne i stabilne większe państwo. Zatem gdy pojawiło się Zjednoczone Królestwo Polskie, to powstało zagrożenie, że może ono za jakiś czas upomnieć się o swoje ziemie utracone, czyli Śląsk i Pomorze. Unia personalna z WKL i wybór Jagiellona na króla Polski przesunął Polskę z Europy zachodniej do wschodniej. Unia realna doprowadziła do powstania nowego państwa – Rzeczypospolitej, która cały swój wysiłek skierowała na wojny z Moskwą i Turcją. W ten sposób wschodnia granica I Rzeszy została zabezpieczona i niezmienna do czasów rozbiorów.

Leave a comment