Na samym początku tego roku w Kazachstanie miały miejsce gwałtowne zamieszki. Podobno ich przyczyną były drastyczne podwyżki cen paliw. Trochę to dziwne, bo ropa naftowa jest podstawowym towarem eksportowym tego kraju i źródłem jego największych dochodów. O co więc chodzi? Na początek wypada podać parę podstawowych informacji o tym kraju, bo one ułatwią zrozumienie tego, co tam się dzieje. Informacje te zaczerpnąłem z Wikipedii.
Pod koniec I tysiąclecia p.n.e. tereny obecnego państwa kazachskiego zamieszkiwały koczownicze plemiona. Później weszły one w skład Kaganatu Tureckiego (552-604). W 751 roku na pograniczu dzisiejszego Kazachstanu i Kirgistanu nad rzeką Tałas doszło do wielkiej bitwy pomiędzy wojskami chińskiej Dynastii Tang a wojskami Kalifatu Abbasydów. Zwycięzcami okazali się ci ostatni. Na przełomie pierwszego i drugiego tysiąclecia w południowo-wschodnim Kazachstanie rozwija się państwo muzułmańskiej dynastii Karachanidów o tureckim pochodzeniu.

W XIII wieku pojawili się Mongołowie. Od tego wieku istniało tu państwo Biała Orda, a od początku XV wieku Chanat Uzbecki. Od 1470 roku zaczęło się kształtować nowe państwo – Chanat Kazachski (1465-1847). W połowie XVIII wieku Kazachstan przyjął zwierzchnictwo rosyjskie. Do Imperium Rosyjskiego został włączony w 1873 roku.
Literacki język kazachski zaczął powstawać dopiero w XVIII wieku. Za jego twórcę i klasyka uważany jest Abaj Ibrahim Kunabajew. Okresem rozkwitu literatury kazachskiej były pierwsze dekady XX wieku.
W 1920 roku ogłoszono powstanie Kirgiskiej Autonomicznej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, która w 1925 roku zmieniła nazwę na Kazachską ASRR. W 1936 roku Kazachska Socjalistyczna Republika Radziecka, jako republika związkowa, weszła w skład ZSRR.

Na skutek rozpadu Związku radzieckiego 16 grudnia 1991 roku Kazachstan ogłosił niepodległość. Następnie przystąpił do Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP). Kazachstan przystąpił też do Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (KBWE). Rozpoczął wymianę handlową z USA i wszedł w skład ONZ. Rok później uchwalił konstytucję, którą dwa lata później poprawiono. W 1993 roku zakończono testowanie bomb atomowych w okolicach Bajkonuru. Język kazachski stał się językiem urzędowym. W 1998 roku stolicą państwa zostało miasto Astana. Dekretem prezydenta z dnia 26 października 2017 roku został wprowadzony nakaz zastąpienia w języku kazachskim cyrylicy alfabetem łacińskim do 2025 roku.

Kolor niebieski na fladze Kazachstanu oznacza niebo oraz narody tureckie i jest związany ze starym kultem Wielkiego Nieba – legendy z dawnej religii koczowników.
Źródło zdjęcia – Wikipedia.
Pionowy złoty ornament nawiązuje do sztuki i kulturalnych tradycji Kazachów i Chanatu Kazachskiego. Złote Słońce to symbol kosmosu i harmonii, a umieszczony pod nim złoty orzeł symbolizuje świat marzeń, ale także wyższy świat, czyli świat Boga.

Godło Kazachstanu ma formę zbliżoną do koła, którego wypełnienie ma barwę niebieską, zaś kontury rysunku – złotą. Kolor niebieski to kolor nieba oraz symbol ludów tureckich. W centralnym miejscu godła znajduje się tzw. szanyrak – element konstrukcyjny górnej części jurty, na którym opiera się jej część odpowiadająca dachowi.
Źródło zdjęcia – Wikipedia.
W tradycji kazachskiej symbolizuje on dom, a w szerszym pojęciu także pokój. Umieszczenie go w godle nawiązuje do symbolu nieba, jakim jest niekiedy szanyrak. Po obu bokach godła znajduje się wizerunek Tulpara – mitycznego skrzydlatego konia. Ich postacie wzorowane są na tych znajdujących się na hełmie, jaki posiadała złota figurka człowieka sprzed 2,5 tys. lat, wykopana w rejonie Ałmaty i świadcząca o istnieniu w owym czasie na terenie Kazachstanu wysoko rozwiniętej kultury, spokrewnionej z kulturą dzisiejszych Kazachów.
Wizerunek mitycznych koni symbolizuje służbę, w tym przypadku zarówno służbę obywateli państwa, jak i służbę państwa dla dobra obywateli. Ich skrzydła symbolizują marzenie o zbudowaniu silnego kwitnącego kraju. Świadczyć także mają o czystych zamiarach i dążeniach do osiągnięcia harmonii w społeczeństwie, zgodnego współżycia z przyrodą i pokoju. W dolnej części godła znajduje się napis z nazwą państwa: QAZAQSTAN. Do 1 listopada 2018 roku obowiązywała wersja z zapisem w cyrylicy. Godło Kazachstanu zostało oficjalnie zatwierdzone przez parlament 4 czerwca 1992 roku. Zastąpiło ono godło z czasów Związku Radzieckiego, które w żaden sposób nie nawiązywało do kultury, specyfiki i tradycji Kazachstanu.
Na portalu ZeroHedge ukazał się ciekawy artykuł After Kazakhstan, The color revolution era is over (Po wydarzeniach w Kazachstanie kończy się era kolorowych rewolucji), którego autorem jest Pepe Escobar. Link do oryginalnego tekstu tu: https://www.zerohedge.com/geopolitical/escobar-after-kazakhstan-color-revolution-era-over. Jest to, w mojej ocenie, bardzo ciekawa i gruntowna analiza tego, co wydarzyło się w Kazachstanie. Ma ona tylko jedną wadę. Nie wyjaśnia najważniejszego: jaki był cel tego zamieszania?
»To, co wydarzyło się w Kazachstanie, coraz bardziej przypomina próbę zamachu stanu pod dowództwem USA, Turcji, Wielkiej Brytanii i Izraela, udaremnioną dramatycznie przez ich eurazjatyckich adwersarzy…
Rok 2022 rozpoczął się od „podpalenia” Kazachstanu, poważnego ataku na jedno z kluczowych ogniw integracji eurazjatyckiej. Dopiero zaczynamy rozumieć, co tam się stało.
W poniedziałek rano przywódcy Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ) odbyli nadzwyczajną sesję, aby omówić wydarzenia w Kazachstanie.
Prezydent Kazachstanu Kassym-Jomart Tokayev ujął to zwięźle. Zamieszki były „ukryte za nieplanowanymi protestami”. Celem było „przejęcie władzy” – próba zamachu stanu. Działania były „koordynowane z jednego ośrodka”. I „zagraniczni bojownicy byli zaangażowani w zamieszki”.
Prezydent Rosji Władimir Putin poszedł dalej: podczas zamieszek „wykorzystano technologie Majdanu”, nawiązując do ukraińskiego placu, na którym protesty w 2013 roku obaliły nieprzyjazny NATO rząd.
Broniąc szybkiej interwencji sił pokojowych OUBZ w Kazachstanie, Putin powiedział: „konieczne było natychmiastowe zareagowanie”. OUBZ będzie obecny „tak długo, jak będzie to konieczne”, ale po zakończeniu misji „oczywiście cały kontyngent zostanie wycofany z kraju”. Siły mają wyjść jeszcze w tym tygodniu.
Krótko mówiąc: „Kraje OUBZ pokazały, że nie pozwolą na wprowadzenie chaosu i „kolorowych rewolucji” w obrębie swoich granic”.
Putin był w stałym kontakcie z kazachstańskim sekretarzem stanu Erlanem Karinem, który jako pierwszy użył właściwej terminologii do wydarzeń w swoim kraju: to, co się wydarzyło, to „hybrydowy atak terrorystyczny” zarówno sił wewnętrznych, jak i zewnętrznych, wymierzony w obalenie rządu.
Zawiła sieć hybrydowa
Prawie nikt o tym nie wie, ale w grudniu ubiegłego roku inny zamach stanu został dyskretnie udaremniony w stolicy Kirgistanu, Biszkeku. Kirgiskie źródła wywiadowcze przypisują nagłe pojawienie się wielu organizacji pozarządowych działaniom Wielką Brytanii i Turcji. To wprowadza zupełnie nowy ogląd sytuacji: powiązane z NATO wywiady mogły przygotowywać jednoczesną ofensywę kolorowej rewolucji w Azji Środkowej.
Podczas moich podróży po Azji Środkowej pod koniec 2019 r., przed Covid, było oczywiste, że zachodnie organizacje pozarządowe – fronty wojny hybrydowej – mocno usadowiły się zarówno w Kirgistanie, jak i w Kazachstanie. Jednak są one tylko jednym z ogniw wojny hybrydowej prowadzonej w Azji Środkowej i Azji Zachodniej. Tutaj widzimy skoordynowane działania CIA i US Deep State, MI6 i tureckiego wywiadu.
Kiedy prezydent Tokajew mówił nie wprost o „jednym centrum”, to miał na myśli „tajemną” amerykańsko-turecko-izraelską salę operacyjno-wywiadowczą z siedzibą w południowym centrum biznesowym Ałmaty. W tym „ośrodku” było 22 Amerykanów, 16 Turków i 6 Izraelczyków koordynujących grupy terrorystyczne, szkolone w Azji Zachodniej przez Turków, a następnie stopniowo przerzucane do Ałmaty.
Operacja zaczęła się rozkręcać na dobre, gdy siły kazachstańskie – z pomocą wywiadu Rosji/OUBZ – odzyskały kontrolę nad zdewastowanym lotniskiem w Ałmaty, które miało zostać przekształcone w centrum przyjmowania zagranicznych dostaw wojskowych.
Organizatorzy całego zamieszania musieli być zaszokowani i wściekli na widok tego, jak OUBZ tak szybko zareagowała na operację w Kazachstanie. Kluczowym elementem było to, że sekretarz rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Nikołaj Patruszew już znacznie wcześniej zorientował się o co chodzi w tym zamieszaniu.
Nie jest więc tajemnicą, dlaczego rosyjskie lotnictwo i wojsko transportowane samolotami, a także ogromna niezbędna infrastruktura wsparcia, były praktycznie gotowe do działania.
Już w listopadzie uwaga Patruszewa była skoncentrowany na pogarszającej się sytuacji bezpieczeństwa w Afganistanie. Tadżycki politolog Parviz Mullojanov był jednym z nielicznych, którzy podkreślali, że na dzikich terenach północnego Afganistanu włóczyło się aż 8000 aktywistów salafickich dżihadystów, których ściągnięto z Syrii i Iraku.
Większość z nich to ISIS-Khorasan – lub ISIS, odtworzone w pobliżu granic Turkmenistanu. Część z nich została przetransportowana do Kirgistanu. Stamtąd bardzo łatwo było przekroczyć granicę z Biszkeku i pojawić się w Ałmaty.
Po tym jak imperium opuściło Kabul, Patruszew i jego zespół szybko zorientowali się, w jaki sposób ta rezerwowa armia dżihadystów zostanie wykorzystana wzdłuż 7500-kilometrowej granicy między Rosją a „stanami” Azji Środkowej. Tłumaczy to m.in. rekordową liczbę ćwiczeń przygotowawczych przeprowadzonych pod koniec 2021 r. w 210. rosyjskiej bazie wojskowej w Tadżykistanie.
James Bond mówi po turecku
Szukanie odpowiedzialnych za tę nieudaną kazachską operację z konieczności zaczyna się od tych najczęściej podejrzewanych: od amerykańskiego Deep State, które prawie że „wyjawiło” swoją strategię w raporcie korporacji RAND z 2019 r., Extending Russia. Rozdział 4, dotyczącym „środków geopolitycznych”, szczegółowo opisującym wszystko, od „udzielania śmiercionośnej pomocy Ukrainie”, „promowania zmiany reżimu na Białorusi” i „zwiększania wsparcia dla syryjskich rebeliantów” – wszystkie zakończone niepowodzeniami – po „zmniejszenie wpływów Rosji w Azji Środkowej.”
To była główna koncepcja. Wdrożenie przypadło siłom połączonych wywiadów MI6 i tureckiego.
CIA i MI6 inwestowały w podejrzane firmy w Azji Środkowej co najmniej od 2005 r., kiedy to zachęcały Islamski Ruch Uzbekistanu (IMU), wówczas bliski Talibom, do siania spustoszenia w południowym Kirgistanie. Jednak nic z tego nie wyszło.
Coś się zaczęło zmieniać od maja 2021 roku, kiedy Jonathan Powell z MI6 spotkał się z przywództwem Jabhat al-Nusra, które udziela schronienia wielu środkowoazjatyckim dżihadystom. Spotkanie miało miejsce gdzieś na granicy turecko-syryjskiej w pobliżu Idlib. Umowa polegała na tym, że ci „umiarkowani buntownicy” – w terminologii amerykańskiej – przestaną być określani jako „terroryści”, o ile będą postępować zgodnie z antyrosyjskim programem NATO. To była jedna z kluczowych decyzji, po której nastąpiło przerzucanie ich do Afganistanu i innych państw w Azji Środkowej.
Genezy wypadków w Kazachstanie należy szukać w czerwcu 2020 roku, gdy szefem MI6 został Richard Moore, były ambasador w Turcji w latach 2014-2018. Moore może nie jest tak inteligentny jak Kim Philby, ale pasuje do profilu: wściekły rusofob i marzący o stworzeniu Wielkiej Turanii, która promuje panturecką konfederację tureckojęzycznych ludów z Azji Zachodniej i Kaukazu po Środkową Azję, a nawet republiki rosyjskie w dorzeczu Wołgi.
MI6 jest głęboko zakorzeniony we wszystkich „stanach” z wyjątkiem autarkicznego Turkmenistanu, sprytnie wykorzystując panturecką ofensywę jako idealny sposób do przeciwstawienia się Rosji i Chinom.
Sam Erdogan mocno zaangażował się w ideę Wielkiej Turanii, zwłaszcza po utworzeniu w 2009 r. Rady Tureckiej. Co ważne, w marcu przyszłego roku odbędzie się szczyt Rady Konfederacji Państw Tureckojęzycznych w Kazachstanie. Oczekuje się, że miasto Turkiestan w południowym Kazachstanie zostanie nazwane duchową stolicą świata tureckiego.
I tu „turecki świat” wchodzi we frontalne starcie z integrującą rosyjską koncepcją Partnerstwa Wielkiej Eurazji, a nawet z Szanghajską Organizacją Współpracy (SCO), która, co najważniejsze, nie rozważa Turcji jako jej członka.
Wydaje się, że jak na razie, ambicje Erdogana ograniczają się tylko do handlu: po wygraniu wojny w Karabachu przez Azerbejdżan, spodziewa się on wykorzystać Baku do uzyskania dostępu do Azji Środkowej przez Morze Kaspijskie i wraz z tureckim kompleksem przemysłowo-wojskowym liczy na sprzedaż technologii wojskowej do Kazachstanu i Uzbekistanu.
Tureckie firmy już teraz intensywnie inwestują w nieruchomości i infrastrukturę. Równolegle rozwija się „miękka siła” Ankary, która w końcu zaczyna procentować w formie wywierania presji na władze Kazachstanu, zachęcając je do wdrożenia procesu zmiany cyrylicy na alfabet łaciński, począwszy od 2023 roku.
Jednak zarówno Rosja jak i Chiny zdają sobie sprawę, że Turcja wkraczając do Azji Środkowej, reprezentuje NATO, a organizację państw tureckich nieformalnie nazywa się kazachską operacją „protesty paliwowe”.
Wszystko jest bardzo zawikłane. Ten neo-Ottomanizm Erdogana, który popiera Bractwo Muzułmańskie, które nie ma nic wspólnego z ruchem pantureckim, który jest ruchem rasistowskim, zakładającym dominację stosunkowo „czystych” Turków.
Problem polega na tym, że zbliżają się one do siebie, ale też stają się coraz bardziej ekstremalne, w co głęboko zaangażowane są tureckie prawicowe Szare Wilki. To wyjaśnia, dlaczego wywiad z Ankary jest sponsorem i, w wielu przypadkach, obrońcą zarówno ISIS-Khorasan, jak i turańskich rasistów, od Bośni po Sinkiang przez Azję Środkową. Imperium hojnie korzysta z tego toksycznego stowarzyszenia, chociażby w Armenii. To samo stanie się w Kazachstanie, jeśli operacja się powiedzie.
Sprowadź konie trojańskie
Każda kolorowa rewolucja wymaga konia trojańskiego. W naszym przypadku wydaje się, że był nim były szef KNB (Komitet Narodowego Bezpieczeństwa) Karim Massimow, który jest obecnie przetrzymywany w więzieniu i jest oskarżony o zdradę stanu.
Niezwykle ambitny Massimov jest pół-Ujgurem i, teoretycznie, przeszkadzało mu to w jego z góry zaplanowanym dojściu do władzy. Jego powiązania z tureckim wywiadem nie są jeszcze w pełni poznane, w przeciwieństwie do jego bliskich relacji z Joe Bidenem i jego synem.
Były minister spraw wewnętrznych i bezpieczeństwa państwa, generał broni Feliks Kułow, rozsupłał splątaną sieć, wyjaśniając możliwą wewnętrzną dynamikę „przewrotu” wbudowanego w kolorową rewolucję.
Według Kulowa, Massimov i Samir Abish, siostrzeniec niedawno obalonego przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Kazachstanu Nursultana Nazarbayeva, podczas zamieszek nadzorowali „tajne” jednostki „brodatych mężczyzn”. KNB podlegała bezpośrednio Nazarbajewowi, który do zeszłego tygodnia był przewodniczącym Rady Bezpieczeństwa.
Kiedy Tokajew zrozumiał mechanizm zamachu stanu, zdegradował zarówno Massimova jak i Samata Abisha. Wtedy Nazarbajew „dobrowolnie” zrezygnował z dożywotniego przewodnictwa w Radzie Bezpieczeństwa. Abish utrzymał to stanowisko, obiecując powstrzymać „brodatych mężczyzn”, a następnie zrezygnować.
To wszystko wskazywało by bezpośrednio na starcie Nazarbajewa z Tokajewem. Ma to sens, ponieważ podczas swoich 29-letnich rządów Nazarbajew prowadził wielowektorową grę, która była zbyt prozachodnia i która niekoniecznie była korzystna dla Kazachstanu. Przyjął brytyjskie prawo, grał kartą panturecką z Erdoganem i pozwolił wielu organizacjom pozarządowym na promowanie programu atlantyckiego.
Tokajew jest bardzo sprawnym politykiem. Wyszkolony w służbie zagranicznej byłego ZSRR, biegle posługujący się językiem rosyjskim i chińskim, jest całkowicie związany z Rosją i Chinami, co oznacza, że w pełni popiera Euroazjatycką Unię Ekonomiczną. Tokajew, podobnie jak Putin i Xi, rozumie, że destabilizacja Kazachstanu, kluczowego aktora w triadzie, byłaby śmiertelnym ciosem przeciwko integracji eurazjatyckiej.
W końcu Kazachstan reprezentuje 60% PKB Azji Środkowej, posiada ogromne zasoby ropy naftowej, gazu ziemnego i minerałów, ma najnowocześniejsze gałęzie przemysłu wysokich technologii; jest też świecką, jednolitą, konstytucyjną republiką z bogatym dziedzictwem kulturowym.
Tokajewowi nie zajęło dużo czasu zrozumienie zasadności natychmiastowego wezwania na ratunek OUBZ; Kazachstan podpisał traktat w 1994 roku. W końcu Tokajew walczył z kierowanym przez obcych zamachem stanu przeciwko swojemu rządowi.
Putin m.in. podkreślił, że tylko oficjalne kazachskie śledztwo może dotrzeć do sedna sprawy. Nadal nie jest jasne, kto i w jakim stopniu sponsorował buntujące się tłumy. Motywów jest mnóstwo: sabotować pro rosyjsko-chiński rząd, prowokować Rosję, sabotować BRI, eksploatować zasoby mineralne, turbodoładować „islamizację” w stylu Saudów.
Ta kolorowa rewolucja, dokonana została w pośpiechu, zaledwie na kilka dni przed rozpoczęciem rosyjsko-amerykańskich rozmów na temat „gwarancji bezpieczeństwa” w Genewie, stanowiła rodzaj desperackiego kontr-ultimatum ze strony establishmentu NATO.
Azja Środkowa, Azja Zachodnia i przytłaczająca większość Globalnego Południa były świadkami błyskawicznej reakcji eurazjatyckich oddziałów OUBZ, które wykonawszy już swoje zadanie, mają za kilka dni opuścić Kazachstan. Jak żałośnie skończyła się ta kolorowa rewolucja. Może będzie ostatnią. – Strzeżcie się wściekłości upokorzonego imperium.«
Jaki jest więc cel tych zamieszek? Zapewne dalekosiężny i jak sądzę, Kazachstan jest tylko narzędziem, środkiem do celu, jednym z klocków tego domina, a prawdziwym celem jest osłabienie Rosji. To „Extending Russia”, czyli „rozciąganie Rosji”, to rozciąganie w sensie militarnym. Rosja jest już zaangażowana w konflikt na Ukrainie, w konflikt na granicy polsko-białoruskiej i teraz w Kazachstanie. To jest proces rozłożony na długie lata. On ma doprowadzić do tego, by Rosja w zamian za spokój w Azji Centralnej, czy może też inne korzyści, ustąpiła w Europie. A jeśli jeszcze bardziej „rozciągną Rosję”? – Rosyjski wiceminister spraw zagranicznych zasugerował podczas rozmów Rosja-NATO, dotyczących faktycznego podziału stref wpływu w Europie, że Rosja może wysłać wojska do Wenezueli i na Kubę, żeby Amerykanie poczuli, jak to jest, gdy jest się ze wszystkich stron otoczonym bazami wojskowymi. Dodał też, że nie może wykluczyć tego, że w stosunkach rosyjsko-amerykańskich może dojść do kryzysu podobnego do tego kubańskiego z 1962 roku.
Kiedyś, dawno temu, może jakieś 20 lat temu, czytałem jakąś amerykańską prognozę na temat tego, jak będzie wyglądać Europa za 100 lat. Według niej będzie w Europie środkowo-wschodniej potężne państwo, które będzie obejmowało teren Polski, Ukrainy, Białorusi. Ma ono mniej więcej pokrywać się z obszarem I RP. Wtedy ta koncepcja zupełnie do mnie nie trafiała, bo Polska, Białoruś czy Ukraina, to nie są państwa i narody, które mają potencjał do jej zrealizowania. Ale dziś widzę, że pojawiają się już pierwsze oznaki, że to może się ziścić. Czy za 80 lat czy wcześniej? Nie wiemy, ale to idzie w tym kierunku. Ale też dziś wiem, że to Żydzi dążą do stworzenia takiego państwa, a oni mają siły i środki, by ta prognoza stała się rzeczywistością.
Nie da się tego zrobić bez osłabienia Rosji i jej ustępstw w tym rejonie. Chodzi tylko o to, by władze Rosji miały usprawiedliwienie dla swoich decyzji. Zapewne za cenę pokoju, bo wszyscy będą zmęczeni tymi konfliktami i wojnami, wszyscy się zgodzą na takie rozwiązanie. Dlatego też mamy ten sztucznie wykreowany konflikt na polsko-białoruskiej granicy. Konflikt, który ma na celu osłabienie Łukaszenki. Nowa ekipa jest już przygotowywana. A to tylko jedno z ogniw tego przyczynowo-skutkowego łańcucha.
Wojny i konflikty wybuchają zupełnie w innym celu, niż nam się wmawia. Wojna hiszpańsko-amerykańska w 1898 roku trwała tylko niecałe 4 miesiące. Po jej zakończeniu obie strony podpisały traktat, w wyniku którego Hiszpania straciła na rzecz Stanów Zjednoczonych Puerto Rico, Filipiny i wyspę Guam na Pacyfiku. Kuba stała się amerykańskim protektoratem, a nie niezależnym państwem. A wszystko zaczęło się od walki o „niepodległość” Kuby.
Potrzeba było aż dwóch wojen światowych, by powstało państwo Izrael. Zanim ono powstało, było wykupowanie ziemi w Palestynie. Ten sam proces trwa w Polsce. Firmy deweloperskie mają się dobrze. W wielu miastach budowane są apartamentowce i nie tylko. Komu? W Polsce przyrost naturalny jest bliski zeru, jeśli w ogóle jest. Chyba jednak ktoś tam będzie mieszkał. Powoli, powoli zmieniają się nasze realia społeczne i polityczne. I może za jakiś czas okazać się, że „ni z tego, ni z owego nie mamy już Polski od pierwszego”. I jakkolwiek dziwnie by to dla nas zabrzmiało, to osłabianie Rosji, w tym kontekście, nie jest w polskim interesie. A nam cały czas wmawiają, że Rosja chce wojny z Polską.
Witam
Czy pamięta Pan gdzie czytał ta prognozę? Czy to dłuższy tekst, czy tylko wzmianka? Jestem ciekaw bo czasami czytanie takich prognoz po latach bardzo wiele wyjaśnia.
LikeLike
Nie pamiętam. To prawdopodobnie było w drugiej połowie lat 90-tych. To mógł być tygodnik “Wprost” lub “Najwyższy Czas”, a może nawet “Newsweek” albo “Timie”, bo one czasem wpadały mi w ręce. To był artykuł.
LikeLike
Naprawdę nie wiem, co lepsze. Wpływy NATO czy Rosji. Oczywiście daleko w tle obiema stronami kieruje ta sama siła, ale “na powierzchni” toczą wojnę. Wydarzenia na granicy pokazały jak ohydna jest ruska propaganda i ich styl bycia, dla mnie jest to po prostu odrażające. Dlatego w tym konflikcie, mniej lub bardziej pozorowanym, nie będę kibicował Rosji, jak to robi wielu pożytecznych idiotów w Polsce, działających pod dyktando silnej rosyjskiej agentury wpływu. Jeśli Rosja ma upaść lub przegrać tę konfrontację nie będę po niej płakał.
LikeLike
Jedno jest złe i drugie też. Rosją rządzi ta sama nacja, która rządzi Ameryką i politycy rosyjscy są tak samo “niezależni” jak amerykańscy. Tylko słabnięcie Rosji, faktyczne czy pozorowane, będzie oznaczać, że w tej części Europy dokonają się poważne zmiany.
LikeLike
” almost 5000 years ” – oni będą tam trwać:
LikeLike
Nie da się ukryć, że imperium Czyngis-chana było największym imperium lądowym w historii świata.
LikeLike
Ale te “największe imperia” trwają bardzo krótko i wydaje się, że ich głównym celem jest przelew krwi. Taki Czyngis Chan, czy Aleksander Wielki nic wielkiego po sobie nie zostawili poza stosem trupów. Imperia to czyste zło…
LikeLike
Niektórzy, którzy badali problem, uważają, że średni czas trwania imperium to około 300 lat. Głównym celem imperiów jest podbój i grabież, a że natrafiają na opór, to nie może obyć się bez przelewu krwi. To prawda, imperia są złem.
LikeLike