Pustynia

W swojej książce „Imperium” (1993), będącej zbiorem reportaży z podróży w latach 1989-1991 po upadającym Związku Radzieckim, Ryszard Kapuściński opisuje też Turkmenię. Turkmeni w przeszłości byli narodem pustynnym i koczowniczym. W pewnym momencie odniosłem wrażenie, jakby pisał o innym pustynnym i koczowniczym narodzie. To, co w tym opisie najistotniejsze, to cechy jakie wytwarzał pustynny i koczowniczy tryb życia.

Turkmenistan, Republika Turkmenistanu (w okresie ZSRR funkcjonowała nazwa Turkmenia) – państwo położone w Azji Środkowej, na północ od gór Kopet-Dag, pomiędzy Morzem Kaspijskim a Amu-darią. Stolicą państwa jest Aszchabad. Kraj rozciąga się na 1100 km od wschodu do zachodu oraz na 650 km z północy na południe. Powierzchnia – 488 tys. km2. Większość mieszkańców stanowią Turkmeni. Turkmenistan graniczy z Afganistanem, Iranem i Uzbekistanem. Około 80% powierzchni kraju leży na Nizinie Turańskiej. Terytorium Turkmenistanu w większości pokrywa pustynia Kara-kum. W zależności od metodologii pomiaru pustynia zajmuje od 70% do 80% terytorium kraju. – Wikipedia.

Kapuściński tak opisuje Turkmenię:

»Taki Turkmen, który dożył siwej brody, wie wszystko. Jego głowa jest pełna mądrości, jego oczy czytały księgę życia. Kiedy dostał pierwszego wielbłąda, poznał smak bogactwa. Kiedy zdechło mu stado owiec, poznał nieszczęścia nędzy. Widział wyschłe studnie, a więc wie, co to radość. On wie, że słońce przynosi życie, ale wie również, że słońce przynosi śmierć, z czego nie zdaje sobie sprawy żaden Europejczyk.

Wie co to jest pragnienie i co to jest nasycenie.

Wie, że jak jest upał, trzeba się ciepło ubrać, w chałat i baranią czapę, a nie rozbierać się do skóry, jak to robią biali. Człowiek ubrany myśli, a rozebrany – nie. Człowiek nagi może popełnić każde głupstwo. Ci, którzy tworzyli wielkie dzieła, byli zawsze ubrani. W Sumerze i Mezopotamii, a Samarkandzie i w Bagdadzie mimo piekła upałów ludzie chodzili ubrani. Powstały tam wielkie cywilizacje, których nie znała Australia ani równik afrykański, gdzie chodzono po słońcu nago. Można się o tym przekonać czytając historię świata.

Być może ten stary zna odpowiedź na wielkie pytanie Szekspira.

Widział on pustynię i widział oazę, to znaczy widział cały świat, który w ostatecznej ostateczności sprowadza się do tego jedynego podziału. Na świat przychodzi coraz więcej ludzi, w oazach robi się ciasno, nawet w dużej oazie Europy, nie licząc oazy Gangesu, oazy Nilu. Czy ludzkość, która narodziła się na pustyniach, o czym mówią wszystkie świadectwa, nie będzie musiał wrócić tam, gdzie jest jej kolebka? I wtedy do kogo przyjdzie po radę ten spocony mieszczuch ze swoim przegrzanym fiatem, ze swoją lodówką, której nie będzie miał gdzie podłączyć? Czy nie zacznie szukać Turkmena z siwą brodą, Tuarega owiniętego turbanem? Oni wiedzą, gdzie są studnie, to znaczy znają tajemnice przetrwania i ocalenia. Ich wiedza, pozbawiona scholastyki i doktrynerstwa, jest wielka, ponieważ służy życiu. W Europie mają zwyczaj pisać o ludziach pustyni, ze są zacofani, nawet skrajnie zacofani. Nikt nie pomyśli, że tak nie wolno sądzić o ludach, które w najstraszniejszych dla człowieka warunkach umiały przetrwać tysiąclecia, wytwarzając typ kultury najcenniejszej, bo praktycznej, pozwalającej całym narodom istnieć i rozwijać się, podczas gdy w tym samym czasie wiele cywilizacji osiadłych upadło i zniknęło z ziemi na zawsze.

Niektórzy myślą, ze człowiek szedł na pustynię z biedy, bo nie miał innego wyjścia. Ale było akurat odwrotnie. W Turkmenii na pustynie mogli iść ci, którzy mieli stada, a więc bogatsi, koczowanie było przywilejem zamożnych. „Pobyt na pustyni – mówi profesor Gabriel – jest zaszczytem, to teren wybrany”. Przejście do życia osiadłego było dla koczownika zawsze ostatecznością, rodzajem życiowej przegranej, degradacją. Koczownika można osiedlić tylko siłą, przymusem ekonomicznym albo politycznym. Nie zna on ceny, którą można zapłacić za wolność, jaką daje pustynia.

Czy można sobie wyobrazić cywilizację ludzką bez tego wkładu, który wnieśli do niej koczownicy? Weźmy Złotą Ordę i państwo Timuridów. Były to największe imperia średniowieczne. Najdłuższy epos literatury światowej, który nazywa się „Manas” i liczy 40 tomów, jest epopeją narodową ludu koczowniczego – Kirgizów. Weźmy rozkwit sztuki indyjskiej pod rządami koczowniczej dynastii Wielkiego Mogoła. Należy wymienić takie zjawisko, jak islam, który trzynaście wieków wpływa na dzieje świata i jest ciągle religią w stanie ekspansji, mającą wyznawców na wielkim obszarze globu, od Senegalu do Indonezji, od Mongolii po Zanzibar.

Ale przede wszystkim w ciągu tych tysiącleci, które nie znały samolotu, a jeszcze wcześniej nie znały statku parowego, koczownicy, ten jedyny lud, który posiadł wspaniałą i niebezpieczną sztukę pokonywania martwych przestrzeni, tworzyli przez sam fakt swoich ciągłych wędrówek pierwszy w dziejach naprawdę światowy system mass-communications, przenosząc z miasta do miasta, z kontynentu na kontynent, z jednego krańca na drugi nie tylko złoto, korzenie i daktyle, ale książki i listy, wiadomości polityczne i relacje z odkryć, oryginały i kopie wielkich dzieł myśli i wyobraźni, co pozwalało w tamtych wiekach rozproszenia i izolacji wymienić osiągnięcia i rozwijać kulturę.«

Ten ostatni akapit, to w moim odczuciu, pochwała i zachwyt nad koczowniczym i pustynnym ludem, jakim byli Żydzi. Trudno się dziwić. Jak napisałem w blogu „Reportażysta”, był Kapuściński ukraińskim Żydem. Nie można więc mieć do niego pretensji o te sympatie. Ale też trudno uwierzyć w to, że to Turkmeni stworzyli światowy system, jak to on ujmuje, mass-communications, czy przenosili z miasta do miasta, z kontynentu na kontynent złoto, książki i listy. Złoto służyło przecież do bicia monety. Czy zatem pustynny i koczowniczy tryb życia był niezbędny, by wytworzyć cywilizację żydowską? Z opisu Kapuścińskiego wynika, że tak.

W reportażu o Azerbejdżanie pojawia się ciekawa informacja na temat tego, czym było Imperium. Pisze on:

„Następnego dnia rozmowa z profesorem Ayudinem Mirsalinoglu Mamedowem. Ciekawy, mądry, ucieszony, bo właśnie po raz pierwszy od 1917 roku pozwolono im założyć Kulturalne Towarzystwo Turkologiczne. Profesor od lat redaguje czasopismo poświęcone turkologii. Nie wszyscy wiedzą, że język turecki (lub: języki tureckie) jest drugim, po rosyjskim językiem Imperium. W języku tym mówi tam około 60 milionów ludzi. Azerbejdżanin nie tylko porozumie się w Ankarze, ale także w Taszkencie i w Jakucku. Wszędzie żyją jego turkojęzyczni bracia. W jakimś sensie były ZSRR to słowiańsko-tureckie mocarstwo. Pomysł Sołżenicyna polegał na tym, żeby się pozbyć elementu tureckiego, żeby zostało tylko mocarstwo słowiańskie.”

Dziś coraz częściej pojawiają się głosy domagające się podziału Rosji, szczególnie z Ukrainy. Ale jak ją podzielić? Według jakich kryteriów: geograficznych, etnicznych? Ukraina też jest wieloetniczna, a Kozacy mają tureckie korzenie. Czy dojdzie do podziału Rosji? Trudno powiedzieć, natomiast Ukraina jest już podzielona i jej dalszy podział nie jest wykluczony.

Leave a comment