Marsz Powstania Warszawskiego

Zbliża się kolejna rocznica powstania warszawskiego i Robert Bąkiewicz przysłał mi maila. Oczywiście nie tylko mnie, ale pewnie dziesiątkom tysięcy innych osób, które kiedyś udostępniły mu swoje adresy pocztowe. W swoim mailu Pamiętamy o Bohaterach! pisze on m.in.:

»Szanowni Pastwo,

z nieustającym podziwem wspominam męstwo konspiratorów Polskiego Państwa Podziemnego, którzy 1 sierpnia 1944 r. karnie stanęli na wezwanie swoich zwierzchników i przez kolejne przeszło dwa miesiące toczyli nierówny, ale zacięty bój o wyzwolenie stolicy. Sama decyzja Komendy Głównej budziła od początku kontrowersje i nadal jest przedmiotem sporów historyków. Nie umniejsza to jednak w żaden sposób przykładnej dyscypliny żołnierzy AK, jak również i tych organizacji, które wskazywały na konieczność stosowania „ekonomii krwi”.

Chylimy czoła, wspominając ich bohaterstwo

Tak jak to zwykle bywało w naszej historii, przeważającą część powstańców stanowili ludzie młodzi, pełni życia. Wchodzili w dorosłość i kształtowali swoje charaktery w horrorze okupacyjnej rzeczywistości, w której każdego dnia groziła im śmierć. Niezliczone tysiące, niekończące się szeregi młodych Polaków celująco zdały egzamin z miłości do Ojczyzny, stając się wzorami do naśladowania dla kolejnych pokoleń. Dzięki twórczości tzw. pokolenia Kolumbów – twórców literackich, którzy wchodzili w dorosłość podczas II wojny światowej i wtedy na ogół debiutowali, możemy zajrzeć w umysły naszych bohaterów i poznać ich rozterki, marzenia, cele.

Pamiętamy też o cierpieniach cywilnej ludności Warszawy, która złożyła wyjątkowo dużą daninę krwi – nie tylko wskutek bezpośrednich działań bojowych, ale także przeprowadzanych przez Niemców z premedytacją masakr.

Żołnierzom i mieszkańcom stolicy składamy hołd

Roty Marszu Niepodległości, przy wsparciu Straży Narodowej i Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, po raz kolejny przygotowują największe społeczne obchody upamiętniające sierpniowy zryw. Z całego serca zapraszam Państwa 1 sierpnia o godz. 17.00. Tradycyjnie zbierzemy się na Rondzie Dmowskiego, by przejść potem w Marszu Powstania Warszawskiego przez Aleje Jerozolimskie i Nowy Świat na Plac Krasińskich. Nasze zgromadzenie zakończy wystąpienie słowno-muzyczne w wykonaniu Norberta „Smoły” Smolińskiego. Zachęcam do przynoszenia na wydarzenie biało-czerwonych flag!

Każdy z nas współtworzy Marsz Powstania Warszawskiego

Nie mam najmniejszych wątpliwości, że jak w poprzednich latach odpowiedzą Państwo pozytywnie na zaproszenie. Po Marszu Niepodległości jest to drugie najliczniejsze z naszych wydarzeń. Tworzymy je oddolnie, z własnej inicjatywy i polegając na życzliwości patriotów, którzy nie tylko dołączają do obchodów, lecz także pomagają nam od strony materialnej. Przemarsz – wbrew pozorom – nakłada na nas konieczność wydatkowania sporych sum, które przeznaczamy na: nagłośnienie, wóz organizacyjny, druk plakatów, ulotek oraz banerów, zabezpieczenie logistyczne oraz ochronę. Ufam, że i tym razem postanowią Państwo partycypować w kosztach przygotowania Marszu Powstania Warszawskiego. Każda wpłata jest dla nas bezcenną pomocą, ale i widomym znakiem, że czują się Państwo współgospodarzami i współorganizatorami rozumiejącymi potrzebę działania razem na rzecz kultywowania pamięci o naszych bohaterach. Uprzejmie dziękując za datki, z niecierpliwością oczekuję spotkania 1 sierpnia na Rondzie Dmowskiego!«

Jak widać Żydzi konsekwentnie postępują zgodnie ze swoją maksymą: wasze ulice, nasze kamienice. Najpierw były procesje, potem doszły pochody pierwszomajowe, a teraz mamy marsze: A ty maszeruj, maszeruj, głośno krzycz – niech żyje nam Wołodia Iljicz. Nie wiem, czym się kierują ci, którzy uczestniczą w Marszu Powstania Warszawskiego i w Marszu Niepodległości? Pewnie część przychodzi tam służbowo, ale większość chyba – nie. Co chcą w ten sposób zyskać? Przecież taki marsz nie ma mocy sprawczej, niczego w ten sposób nie można osiągnąć. Jedyne sensowne wytłumaczenie jego organizowania, to utrwalanie w społeczeństwie pewnej postawy, rzekomo patriotycznej, którą Bąkiewicz tak definiuje:

„Niezliczone tysiące, niekończące się szeregi młodych Polaków celująco zdały egzamin z miłości do Ojczyzny, stając się wzorami do naśladowania dla kolejnych pokoleń.”

A więc miłość do Ojczyzny polega na tym, żeby z gołymi rękami rzucić się na doskonale uzbrojonego wroga i zginąć. I to ma być wzór do naśladowania dla kolejnych pokoleń. Żadnego wyrachowania, pragmatyzmu, tylko fałszywie rozbudzone emocje i bezmyślność. I taki ma być patriotyzm. Żadnej refleksji, żadnego wyciągania wniosków, no bo jak ktoś zacznie analizować, drążyć temat, to może dotrzeć do niewygodnych faktów i zmienić swój pogląd na to powstanie. A jak będzie maszerował albo oglądał przekazy z takiego marszu, to nie będzie czytał czy szukał w internecie wiedzy, która mogłaby zmienić jego stosunek do niego.

Drugie, co uderza w tym przekazie, to te „niezliczone tysiące, niekończące się szeregi młodych Polaków”. Generał Jerzy Kirchmayer, jak podaje Wikipedia, ocenił, że stan liczebny jednostek AK w Warszawie wynosił około 50 tys. zaprzysiężonych (mężczyzn i kobiet). Zaprzysiężonych, co nie znaczy, że wszyscy oni wzięli udział w powstaniu. Takie to były te niezliczone tysiące, niekończące się szeregi młodych Polaków.

I ten Bąkiewicz każe nam wspominać i czcić „bohaterów” tego kretyńskiego powstania warszawskiego i nie zająknie się nawet nad tym, że państwo polskie od 24 lutego przestało już praktycznie istnieć, bo jeśli to państwo za główny cel postawiło sobie pomoc dla Ukrainy i jej obywateli, to znaczy, że nie jest to już państwo polskie i że Polacy stali się obywatelami drugiej, a może nawet i trzeciej kategorii, a wszystko jest dla obywateli obcego państwa. Tego nie widzi i wcale go to nie martwi. Taki to jego „patriotyzm”, żydowski patriotyzm.

Dowództwu AK i ówczesnym politykom mniej chodziło o Polskę, a bardziej o pobicie Niemców, jak pisał o tym Mackiewicz, a obecnemu „polskiemu” rządowi znowu chodzi mniej o Polskę, a bardziej o pobicie Rosji. Cóż za zadziwiająca analogia! Kto za tym stoi i komu to służy? – że się posłużę tym starym, wyświechtanym komunistycznym zapytaniem z czasów PRL-u.

A wspomniany wyżej Kirchmayer? Wikipedia tak o nim m.in. pisze:

»Jerzy Maria Józef Kirchmayer ps. Andrzej, Adam (ur. 1895 w Krakowie, zm. 1959 w Otwocku) – oficer dyplomowany Wojska Polskiego w II RP, generał brygady Ludowego Wojska Polskiego, współautor planu akcji zbrojnej AK „Burza”, historyk wojskowości, pisarz, publicysta, szef Oddziału Historycznego Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, zastępca profesora w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk.

Syn Kazimierza, adwokata i Wandy z domu Mataczyńskiej. Szkołę powszechną ukończył we Lwowie, a w 1914 roku gimnazjum – Zakład Naukowo-Wychowawczy Ojców Jezuitów w Chyrowie k. Przemyśla (obecnie Ukraina).«

Jakoś tak jest, że jezuici dziwnie mi się kojarzą. W blogu „Peru” pisałem:

„Tupac Amaru II (Jose Gabriel Condorcanqui y Noguera) 1741-1781 – przywódca zakończonego klęską indiańskiego powstania przeciwko Hiszpanom w 1780 roku w Peru. Potomek inkaskiego przywódcy Tupaca Amaru urodził się w Tincie w prowincji Cuzco. Otrzymał jezuickie wychowanie w szkole w San Francisco de Borja. Studiował na uniwersytecie w Limie. Tutaj też kontynuował studia u jezuitów, co znacząco wpłynęło na jego wiarę. Był bogatym plantatorem koki, przedsiębiorcą przewozowym, właścicielem kopalni kruszców i licznych stad bydła. Swoje interesy prowadził w Limie i Buenos Aires.

W tym miejscu można by zapytać, co skłoniło człowieka bogatego, wykształconego i o ustalonej pozycji społecznej do podjęcia takich działań? Czyżby wychowanie jezuickie? A może tę pozycję osiągnął właśnie dzięki jezuitom i w pewnym momencie dostał propozycję nie do odrzucenia? A może po prostu chodziło o budowanie legendy powstań antyhiszpańskich, po to, by Indianie poparli w przyszłości kogoś, kto wystąpi przeciwko Hiszpanom, choć nie będzie Indianinem?”

Dalej Wikipedia pisze:

„Po agresji III Rzeszy na Polskę był zastępcą szefa Oddziału III (Operacyjnego) sztabu Armii „Pomorze”, został ciężko ranny w Puszczy Kampinoskiej. W okresie okupacji niemieckiej w szeregach Związku Walki Zbrojnej (przemianowanej następnie na Armię Krajową), był szefem sztabu Okręgu Warszawa Województwo i oficerem Oddziału III Komendy Głównej. W konspiracji stracił nogę.

W lipcu 1944 zgłosił się do Ludowego Wojska Polskiego. Początkowo organizował służbę historyczną. Był najpierw kierownikiem Wojskowego Biura Historycznego w Wojskowym Instytucie Naukowo-Wydawniczym, a następnie szefem Oddziału Historycznego Sztabu Generalnego WP. Następnie był oficerem do specjalnych poruczeń szefa Sztabu Generalnego (1947). Po wypełnieniu misji specjalnej, skierowany do Akademii Sztabu Generalnego, gdzie był dyrektorem nauk, a następnie wykładowcą.

W 1948 został usunięty z wojska. W 1950 aresztowany przez funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego pod fałszywymi zarzutami, rok później skazany na karę dożywotniego więzienia. W październiku 1955 zwolniony, w kwietniu 1956 zrehabilitowany. Pracował następnie w Instytucie Historii Polskiej Akademii nauk na stanowisku zastępcy profesora. Zmarł 11 kwietnia 1959 roku.”

A więc oficer dyplomowany Wojska Polskiego w II RP, generał brygady Ludowego Wojska Polskiego, współautor planu akcji zbrojnej AK „Burza”, w lipcu 1944 roku zgłosił się do Ludowego Wojska Polskiego. Później, dla uwiarygodnienia, skazany na karę dożywotniego więzienia, a następnie zwolniony, zrehabilitowany i zatrudniony w PAN na ciepłej posadce.

Jeśli jeszcze do tego dodamy to, o czym pisał Józef Mackiewicz:

„W ostatniej chwili szef BIP-u AK pułkownik Rzepecki-”Rejent”, wystawiał masowo legitymacje AK członkom komunistycznych i prokomunistycznych formacji „Armii Ludowej”, „Polskiej Armii Ludowej”, „Korpusowi Bezpieczeństwa” podziemnych władz cywilnych, członkom PPR-u i innym, którzy walczyli razem w powstaniu warszawskim ramię przy ramieniu.”

Ilu z tych jeszcze żyjących, trzęsących się na wózkach inwalidzkich, „bohaterów”, to komuniści i prokomuniści? Czy można jeszcze bardziej zakłamać historię powstania warszawskiego? Ewidentni zdrajcy, agenci wrogich państw, płatne pachołki Anglii i Związku Radzieckiego są czczeni jako bohaterowie i patrioci.

AK była organizacją zbrodniczą, której celem było wymordowanie polskich patriotów i zburzenie Warszawy. Bez tego nie mógłby powstać PRL w kształcie, w jakim powstał, czyli państwo, którego społeczeństwo składałoby się z ludzi niewyrobionych politycznie, wielonarodowe na skutek akcji przesiedleńczej i z żydowską elitą i inteligencją. Ta elita i inteligencja nie zaistniałyby, gdyby nie zburzono Warszawy i po odbudowie nie zasiedlono jej nowymi ludźmi. A Żydzi odwracają kota ogonem i ze zdrajców robią bohaterów.

W tym procederze burzenia miasta brali udział wszyscy: AK, Anglosasi, Sowieci i Niemcy. To przecież Niemcy zburzyli Warszawę, a czy musieli? Nic na tym nie zyskali, ale zrobili to. Powód dało im AK, a oni to skwapliwie wykorzystali, wykonując zapewne polecenia swoich nieznanych przełożonych.

Że tak było świadczą afery i nieuregulowanie kwestii gruntów warszawskich, bo zburzyć można, ale grunt pozostaje. Większość przedwojennych właścicieli nigdy ich nie odzyskała, chyba że byli Żydami.

2 thoughts on “Marsz Powstania Warszawskiego

  1. ” »Szanowni Pastwo, … ” –

    – ciekawym może być to kto i na czyje polecenie napisał ten, sygnowany jego, Bąkiewicza nazwiskiem tekst ?

    Like

    • Też domyślam się, że to nie Bąkiewicz jest autorem tego tekstu. A kto i na czyje polecenie? Tego raczej nie dowiemy się.

      Like

Leave a comment