Podział Niemiec

Zjednoczenie Niemiec doprowadziło do dwóch wojen światowych. Im bliżej było końca II wojny światowej, tym częściej zastanawiano się nad tym, jak ma wyglądać świat powojenny, a w nim – Niemcy. O tym pisał również w swoim dziele Druga wojna światowa Winston S. Churchill. Poniżej wybrane fragmenty:

Problem okupacji Niemiec przez głównych aliantów rozpatrywano od dawna. Latem 1943 roku utworzony przeze mnie komitet rządowy, kierowany przez pana Attlee, po konsultacji z szefami sztabu, zalecił okupację całego obszaru Niemiec, jeśli chcemy doprowadzić do efektywnego ich rozbrojenia. Zalecił również podział kraju na trzy mniej więcej równe części, z Brytyjczykami na północnym zachodzie, Amerykanami na południu i południowym zachodzie oraz Rosjanami na wschodzie. Berlin miał być oddzielną wspólną strefą, okupowaną przez wszystkich sojuszników. Te zalecenia zostały zatwierdzone i przekazane Europejskiej Komisji Doradczej, w skład której wchodzili wówczas ambasador rosyjski Gusiew, ambasador amerykański pan Winant i z naszej strony sir Wiliam Strang z Foreign Office.

Tak więc najpierw Niemców solidnie dozbroili Amerykanie i Anglicy, o czym w blogu „Zwycięzcy tracą rozsądek”, a teraz ci sami Amerykanie i Anglicy zastanawiali się nad ich skutecznym rozbrojeniem. I komitet rządowy, utworzony przez Churchilla i kierowany przez Attlee, składu którego nie znamy, po konsultacji z szefami sztabu, zalecił okupację całego obszaru Niemiec. Zalecenia zostały zatwierdzone (przez kogo?) i przekazane Europejskiej Komisji Doradczej. Innymi słowy, prawdziwi decydenci byli ukryci.

W tym czasie przedmiot rozważań wydawał się być czysto teoretycznym. Nikt nie potrafił przewidzieć, kiedy i jak nastąpi koniec wojny. Armie niemieckie nadal okupowały olbrzymie obszary europejskiej części Związku Radzieckiego. Jeszcze rok dzielił nas od momentu postawienia przez brytyjskich i amerykańskich żołnierzy stopy w zachodniej Europie i blisko dwa lata od wkroczenia do Niemiec. Propozycja Europejskiej Komisji Doradczej (a więc to już była propozycja EKD – przyp. W.L.) nie wydawała się na tyle pilną, aby dyskutować ją w Gabinecie Wojennym. Jak wiele podobnych godnych pochwały planów na przyszłość, opracowanych z ogromnym wysiłkiem, spoczęła na półce, podczas gdy wojna toczyła się swoim torem. W tych czasach panowała powszechna opinia, że Rosjanie nie zechcą kontynuować wojny po odzyskaniu swego terytorium i że naówczas zachodni sojusznicy będą musieli dołożyć wielkich starań, aby przekonać ją do utrzymania wysiłku wojennego na stałym poziomie. Dlatego też kwestia sowieckiej strefy okupacyjnej w Niemczech nie była dla nas zagadnieniem priorytetowym i nie stanowiła przedmiotu dyskusji angielsko-amerykańskich. Nie podejmowano też jej podczas konferencji w Teheranie.

Kiedy spotkaliśmy się w Kairze w listopadzie 1943 r. w drodze powrotnej z Teheranu, amerykańscy szefowie sztabu poruszyli ten temat, ale z własnej inicjatywy, a nie na żądanie Rosjan. Strefa okupacyjna pozostała więc kwestią czysto akademicką, traktowaną jako coś, co było zbyt dobre, by mogło być prawdziwe. Powiedziano mi jednak, że prezydent Roosevelt chciałby zamienić strefy brytyjską i amerykańską. Wynikało to z chęci zapewnienia siłom amerykańskim bezpośredniego kontaktu z portami morskimi, aby ich linie komunikacyjne biegły bezpośrednio do morza i nie musiały przechodzić przez Francję. To zagadnienie wiązało się z mnóstwem problemów technicznych i miało wpływ na wiele szczegółowych planów, z operacją „Overlord” (operacja związana m.in. z lądowaniem wojsk w Normandii 6 czerwca 1944 roku – przyp. W.L.) włącznie. W Kairze nie powzięto żadnych decyzji, ale później zagadnienie to stało się przedmiotem długiej korespondencji między mną a Prezydentem. Sztab brytyjski uważał pierwotny plan za lepszy, a poza tym wprowadzenie tej zmiany wiązałoby się z wieloma komplikacjami. Odniosłem również wrażenie, że amerykańscy koledzy naszych szefów sztabu raczej podzielają ich poglądy na tę sprawę. Na konferencji w Quebecu we wrześniu 1944 roku osiągnęliśmy ostateczne porozumienie odnośnie podziału stref.

W książce zamieszczono mapkę stref okupacyjnych uzgodnionych w Quebecu we wrześniu 1944 roku. Strefa amerykańska i brytyjska obejmowały obszar byłego RFN-u. Przy czym obszar w okolicy Bremy z dostępem do morza należał do strefy amerykańskiej. Strefa radziecka obejmowała obszar byłej NRD i dalej na wschód do granicy niemiecko-polskiej z 1937 roku.

Strefy okupacyjne. Po środku, na różowo, zaznaczony obszar, z którego Anglicy i Amerykanie wycofali się w lipcu 1945 roku. Tzw. Ziemie Odzyskane stanowiły pierwotnie część radzieckiej strefy okupacyjnej. Źródło: Wikipedia.

Prezydent, najwidoczniej przekonany przez swych wojskowych, siadywał z wielką mapą rozłożoną na kolanach. Pewnego popołudnia w obecności większości sztabowców, uzgodnił ustnie ze mną, że dotychczasowy układ zostaje utrzymany, pod warunkiem, iż Stany Zjednoczone otrzymają bezpośredni dostęp do morza w strefie brytyjskiej. Brema i przyległe do niej Bremerhaven wydawały się wystarczające na potrzeby amerykańskie i zgodziliśmy się, że przejdą one pod ich kontrolę. Podjęte decyzje ilustruje załączona mapa. Uważaliśmy, że jest zbyt wcześnie, aby rozmawiać o francuskiej strefie w Niemczech, a nikt nie wspominał o strefie rosyjskiej.

W Jałcie, w lutym 1945 roku, plan z Quebecu został przyjęty bez większych dyskusji jako robocza wersja do niezakończonych negocjacji odnośnie przyszłej wschodniej granicy Niemiec. Odłożono go do czasu rokowań nad traktatem pokojowym. Armie sowieckie w tym dokładnie momencie przekraczały swoje przedwojenne granice i życzyliśmy im wszelkich sukcesów. Zaproponowaliśmy natomiast porozumienie odnośnie stref okupacyjnych w Austrii. Stalin, po pewnych perswazjach, zgodził się na moją propozycję, aby wydzielić Francuzom część ze strefy brytyjskiej i amerykańskiej, co wiązało się również z miejscem dla nich w Sojuszniczej Komisji Kontrolnej. Wszyscy rozumieli, że uzgodnienia dotyczące stref okupacyjnych nie mogą zakłócać operacji wojskowych. Berlin, Pragę i Wiedeń mógł zdobyć ten, kto doszedłby do nich pierwszy. Żegnaliśmy się na Krymie nie tylko jako sojusznicy, ale i przyjaciele, stojący w obliczu wciąż jeszcze potężnego wroga, z którym nasze armie prowadziły zaciekłe i nieustanne walki.

Dwa miesiące, które minęły od tego czasu, przyniosły gwałtowne zmiany sięgające aż do korzeni wszystkich zjawisk. Niemcy Hitlera były pogrążone, a on sam stał na krawędzi zguby.

Rosjanie walczyli już w Berlinie. Wiedeń i większość Austrii znalazły się w ich rekach. Cały kontekst stosunków między zachodnimi sojusznikami a Rosją stał się płynny. Wszystkie problemy przyszłości stały się nie rozstrzygnięte. Triumfujący Kreml zdążył już złamać i odsunąć na bok porozumienia zawarte między nami w Jałcie. Nowe niebezpieczeństwa, przypuszczalnie tak samo straszne, jak te, które właśnie udało się pokonać, wyrastały przed podzielonym i umęczonym światem.

A więc zakończenie jednego konfliktu musi zrodzić nowy konflikt, gdyż bez niego, zgodnie z dialektyką heglowską, nie ma rozwoju i postępu. Muszą być ścierające się ze sobą „teza” i „antyteza”, dwie przeciwstawne idee, które w trakcie tego starcia tworzą nową jakość, czyli „syntezę”. W okresie międzywojennym świat był wielobiegunowy, po II wojnie światowej stał się dwubiegunowy: USA – ZSRR. Po 1989 roku stał się jednobiegunowy: USA. Po kryzysie z 2007 roku w Ameryce staje się znów wielobiegunowy, choć z powoli zaznaczającą się przewagą Chin. Czyli nic nowego. Wszystko już było.

Moje zaniepokojenie tym wiele mówiącym rozwojem wypadków było widoczne już przed śmiercią Prezydenta. On sam, jak można wnioskować z wymienionej korespondencji, był pełen obaw i zdenerwowania, o czym świadczy chociażby opisana w jednym z poprzednich rozdziałów wymiana depesz z Mołotowem, dotycząca incydentu w Bernie. Pomimo zwycięskiego marszu armii Eisenhowera, prezydent Truman w drugiej połowie kwietnia stanął w obliczu groźnego kryzysu. Od pewnego czasu ze wszystkich sił starałem się uzmysłowić rządowi Stanów Zjednoczonych, jak wielkie zmiany zachodzą w sferach politycznej i wojskowej. Nasze zachodnie armie wkrótce znajdą się poza granicami stref okupacyjnych, ściskając Niemców między nami a zbliżającymi się ze wschodu Rosjanami.

12 czerwca prezydent odpowiedział na moją depeszę z 4 czerwca stwierdzając, że trójstronne porozumienie o okupacji Niemiec zostało zatwierdzone przez prezydenta Roosevelta „po długich rozważaniach i szczegółowych dyskusjach” ze mną i w związku z tym nie jest możliwe odwlekanie wycofywania wojsk amerykańskich ze strefy sowieckiej w celu wywarcia nacisku na osiągnięcie porozumienia w innych sprawach. Sojusznicza Komisja Kontrolna nie może rozpocząć działalności, zanim te wojska nie zostaną wycofane. Również zarząd wojskowy, pełniony przez naczelnego dowódcę wojsk sojuszniczych, winien być zakończony i bez zwłoki podzielony między między Eisenhowera i Montgomery’ego. Pisał dalej, że zdaniem jego doradców opóźnienie wycofywania wojsk aż do naszego spotkania w lipcu spowoduje pogorszenie się stosunków z Sowietami i wobec tego proponował wysłanie depeszy do Stalina.

1 lipca armie Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii rozpoczęły wycofywanie się do przeznaczonych dla nich stref. Towarzyszyły im tłumy uciekinierów. Rosja Sowiecka usadowiła się w sercu Europy. Rozpoczął się etap groźny w skutkach dla całej ludzkości.

Do sprawy Polski powróciliśmy na piątym posiedzeniu, 21 lipca. Delegacja sowiecka chciała, aby zachodnia granica Polski biegła na zachód od Świnoujścia do Odry, z pozostawieniem Szczecina po polskiej stronie, następnie Odrą do ujścia Nysy Zachodniej (Łużyckiej – przyp. W.L.) i wzdłuż niej do granicy z Czechosłowacją.

Truman przypomniał, że zgodziliśmy się podzielić Niemcy na cztery strefy okupacyjne, bazując na granicach z 1937 roku. Brytyjczycy i Amerykanie cofnęli swoje wojska do nowych stref, ale jak widać rząd sowiecki przydzielił Polakom własną strefę, nie konsultując tego z nami. Strefę tę należy jednak przyjmować za część Niemiec, gdyż inaczej nie można będzie policzyć reparacji i rozstrzygnąć innych kwestii niemieckich. Stalin sprzeciwił się tezie, że dał Polakom ich własną strefę okupacyjną. Stwierdził, że rząd sowiecki nie mógł ich powstrzymać. Niemiecka ludność wycofała się na zachód razem ze swoim wojskiem. Pozostali tylko Polacy. Armia sowiecka potrzebowała ludzi do administrowania terenami na tyłach. Nie jest przygotowana do jednoczesnego prowadzenia walk, oczyszczania terytorium i tworzenia własnej administracji. Zdecydowano więc, aby to zadanie powierzyć Polakom.

- Powinniśmy trzymać się stref, które uzgodniliśmy w Jałcie - powiedział prezydent. - Jeśli odstąpimy od tego, reparacje i inne kwestie będą bardzo trudne do załatwienia.
- Nie martwmy się o reparacje - odrzekł Stalin.
- Stany Zjednoczone nie zamierzają ich brać - stwierdził Truman - ale chciałyby jednak uniknąć konieczności dopłacania jakichkolwiek sum.
- W Jałcie nie ustaliliśmy niczego definitywnego w kwestii zachodniej granicy Polski - kontynuował Stalin. - Nikt z nas nie ma więc żadnych zobowiązań.

Zgodziliśmy się, że nowa Polska ma przesunąć swoją zachodnią granicę do linii Odry. Różnica pomiędzy mną a Stalinem polegała tylko na tym, jak daleko ta linia ma sięgać. Słowa „linia Odry” zostały użyte w Teheranie. Nie było to precyzyjnie określone, ale delegacja brytyjska wytyczyła linię, którą mogliby rozpatrzyć szczegółowo ministrowie spraw zagranicznych. Wskazałem, że użyłem słów „linia Odry” jako generalną wytyczną i że nie może być ona sprecyzowana bez mapy.

xxxxxxxx

Kończąc swoje dzieło, Churchill napisał:

Nie biorę odpowiedzialności – poza tym, co zostało tu opisane – za wyniki osiągnięte w Poczdamie. W czasie trwania konferencji zdecydowałem, aby rozbieżności, których nie dało się usunąć przy okrągłym stole ani na codziennych zebraniach ministrów spraw zagranicznych, pozostawić nie załatwione. W konsekwencji ogromny zestaw spraw, co do których brak było porozumienia, spiętrzył się na półkach. Zamierzałem, jeśli zostałbym wybrany, tak jak się wszyscy spodziewali, prowadzić spór z rządem sowieckim na temat tych wszystkich kwestii. Na przykład, zarówno ja, jak i pan Eden nigdy nie zgodzilibyśmy się, aby polsko-niemiecka granica biegła wzdłuż Nysy Zachodniej. Linia Odry i Nysy Wschodniej (Kłodzkiej – przyp. W.L.) została już uznana jako rekompensata dla Polski za ziemie utracone za linią Curzona, ale zagrabienie przez rosyjskie armie terytoriów do, a nawet poza Zachodnią Nysę, nigdy nie było i nigdy nie zostałoby zaakceptowane przez rząd, na którego czele bym stał. Uważałem to nie tylko za punkt honoru, ale i potężny czynnik praktyczny, kształtujący życie dodatkowych 3 milionów przesiedleńców. Pozostało jeszcze wiele innych punktów, w których należało przeciwstawić się rządowi sowieckiemu, a także i Polakom, którzy połknąwszy olbrzymi szmat niemieckiego terytorium, stali się, w sposób oczywisty, marionetkami Rosji. Wszystkie te negocjacje zostały przerwane w połowie i doprowadzone do przedwczesnego zakończenia wskutek wyniku wyborów powszechnych. Mówiąc to nie zamierzam obciążać ministrów nowego rządu, zmuszonych podejmować decyzje bez żadnego poważniejszego przygotowania, którzy oczywiście nie znali mojego zamysłu doprowadzenia do konfrontacji pod koniec konferencji i – gdyby okazało się to niezbędne – prędzej do publicznego zerwania aliansów niż wyrażenia zgody na przekazanie Polakom obszarów za Odrą i Nysą.

Naprawdę trudno uwierzyć w to, że Churchill tak na poważnie traktował spór pomiędzy nim a Stalinem o to, czy granica Polski będzie przebiegała wzdłuż linii Odry i Nysy Kłodzkiej, czy wzdłuż linii Odry i Nysy Łużyckiej. Gdyby przebiegała wzdłuż linii Odry i Nysy Kłodzkiej, to nawet cały Dolny Śląsk nie znalazłby się w obrębie Niemiec. A reszta? Ziemie północno-zachodnie i Prusy Wschodnie pozostawałyby w Polsce. I jeszcze to, że Polacy sami sobie wzięli część radzieckiej strefy okupacyjnej i Stalin czuł się bezradny. Wszystko to był teatr, który miał przygotować opinię publiczną na to, że tworzy się nowy konflikt, że dotychczasowa koalicja rozpada się, że wszystkiemu są winni źli Sowieci.

Trzeba jednak zauważyć, że właściwym momentem do działania w tych sprawach był czas, tak jak to wyjaśniłem we wcześniejszych rozdziałach, kiedy wojska potężnych sojuszników stały naprzeciw siebie w polu, zanim Amerykanie i w mniejszym zakresie Brytyjczycy dokonali odwrotu, na obszarze o długości 400 mil i szerokości sięgającej w niektórych miejscach 120 mil. W ten sposób oddaliśmy Rosjanom samo serce i wielki obszar Niemiec. W tamtym okresie chciałem rozstrzygnąć sprawy, zanim dokonamy tego odwrotu na wielką skalę i kiedy jeszcze sojusznicy zachodni mieli w polu wielkie armie. Zdaniem Amerykanów byliśmy zobowiązani do powrotu na ustaloną granice stref, podczas gdy ja usilnie utrzymywałem, że ta granica może być potwierdzona tylko wtedy, kiedy zyskamy pewność, że cały front od północy do południa jest ustalony zgodnie z wytycznymi i w duchu naszych poprzednich uzgodnień. Niestety nie mogłem zdobyć poparcia Amerykanów dla tego pomysłu i Rosjanie, popychając przed sobą Polaków, posunęli się naprzód, wypierając Niemców i zagarniając jednocześnie źródła żywności tam leżące. Przypuszczalnie dałoby się to jeszcze naprawić w Poczdamie, ale rozpad brytyjskiego rządu narodowego i moje zejście ze sceny w chwili, gdy miałem jeszcze wiele wpływów i władzy, przesądziło o niemożności osiągnięcia zadowalających rozwiązań.

xxxxxxxx

Właściwie to nie bardzo wiadomo, z jakiego powodu nastąpiło takie oziębienie stosunków pomiędzy aliantami. Dlaczego Rosjanie zaczęli okazywać wrogość wobec aliantów zachodnich, a ci stali się jakby spolegliwi? Chyba nie ideologia? Jeśli już, to powinno być odwrotnie. To przecież Amerykanie stworzyli Związek Radziecki, a później, w czasie wojny, wysyłali tam konwoje z bronią. Bez tej pomocy Związek Radziecki nie byłby w stanie oprzeć się Hitlerowi, którego III Rzesza zaistniała tylko i wyłącznie dzięki pomocy finansowej Ameryki. W pewnym momencie Churchill napisał, że gwarancją skutecznego rozbrojenia Niemiec jest stworzenie stref okupacyjnych. A może lepszą gwarancją byłoby ich niedozbrajanie w okresie międzywojennym?

Strefy okupacyjne niczego nie zagwarantowały. Więcej! Umożliwiły powstanie dwóch wrogich sobie bloków, którym przewodziły z jednej strony Stany Zjednoczone, a z drugiej – Związek Radziecki. I zamiast prawdziwego pokoju mieliśmy zimną wojnę, a później wyścig zbrojeń. Stany Zjednoczone i Związek Radziecki, nie mogąc walczyć bezpośrednio ze sobą ze względu na posiadanie broni atomowej, prowadziły ze sobą wojny na terenie innych państw, jak choćby w Wietnamie czy Afganistanie. Później „Imperium Zła” upadło i Europa Środkowa znalazła się w strefie wpływów Stanów Zjednoczonych. I wydawało się, że już będzie bezpiecznie, aż tu nagle Ukraina zapragnęła być w unii i w NATO. I tak doszło do wojny na Ukrainie i Stany Zjednoczone dozbrajają teraz Ukrainę. Ciągle tylko Stany Zjednoczone dozbrajają różne państwa. Któż jest więc tym „Imperium Zła”? Któż tak wywija tymi Stanami Zjednoczonymi, że tak terroryzują one cały świat? Czy na kolejnym etapie rozwoju będzie tak, że terroryzowanie zbrojeniami zostanie zastąpione terroryzowaniem gospodarczym? I czy ten ktoś zacznie w przyszłości wywijać Chinami tak, jak teraz wywija Stanami Zjednoczonymi? Potęga militarna Stanów Zjednoczonych była i jest większa niż kilku innych największych państw łącznie. Czy fabryka świata, jaką stają się powoli Chiny, będzie mogła być użyta do szantażu czy terroru gospodarczego? Czas pokaże.

Nie tylko Niemcy zostały podzielone na strefy okupacyjne, Austria również. I podobnie jak w przypadku Niemiec były 4 strefy okupacyjne.

Podział Austrii na 4 strefy okupacyjne w latach 1945-1955; źródło: Wikipedia.

I dopiero teraz staje się jasne, dlaczego powstanie w Budapeszcie wybuchło w 1956 roku. 15 maja 1955 roku został podpisany Traktat państwowy w sprawie odbudowy niezawisłej demokratycznej Austrii przez ministrów spraw zagranicznych ZSRR, Wielkiej Brytanii, USA, Francji i Austrii. To spowodowało neutralność tego państwa. Armia Radziecka wycofała się z terytorium Austrii. Węgrzy, podpuszczani przez propagandę z radia Głos Ameryki czy Wolna Europa, liczyli na to, że i oni mogą wyrwać się spod radzieckiej okupacji i stać się krajem neutralnym.

12 września 1990 roku w Moskwie został podpisany Traktat o ostatecznym uregulowaniu w odniesieniu do Niemiec, zwany także Traktatem dwa plus cztery. Punkt drugi tego Traktatu brzmi: Obecne granice są ostateczne, tzn. Niemcy zrzekają się roszczeń wobec innych państw, a granica na Odrze i Nysie Łużyckiej zostanie potwierdzona przez zjednoczone Niemcy w wiążącym prawnie traktacie z Polską.

14 listopada 1990 roku podpisano Polsko-Niemiecki traktat graniczny. Jest to umowa pomiędzy Rzeczpospolitą Polską a Republiką Federalną Niemiec dotycząca uznania granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej. Polska ratyfikowała ją 26 listopada 1991 roku, zaś Niemcy 16 grudnia 1991 roku.

Artykuł 2 tego Traktatu brzmi: Umawiające się strony oświadczają, że istniejąca między nimi granica jest nienaruszalna teraz i w przyszłości, oraz zobowiązują się wzajemnie do bezwzględnego poszanowania ich suwerenności i integralności terytorialnej.

Artykuł 3 brzmi: Umawiające się strony oświadczają, że nie mają wobec siebie żadnych roszczeń terytorialnych i że roszczeń takich nie będą wysuwać również w przyszłości.

Traktaty i umowy są dobre, ale obowiązują one tylko stronę słabszą. Strona silniejsza czy mocarstwo, jak chce to przestrzega postanowień takich umów, a jak nie chce, to nie przestrzega. Postanowień traktatu wersalskiego o demilitaryzacji Niemiec nie przestrzegały Stany Zjednoczone. I nikt im nie podskoczył. Wojna na Ukrainie kiedyś się skończy i wtedy mocarstwa zrobią to, co zechcą. Polska za swoje zaangażowanie na Ukrainie może zostać uznana za głównego winowajcę, no bo przecież udostępniła Amerykanom swoje terytorium do przerzutu broni na Ukrainę, co spowodowało wydłużenie konfliktu i ogromne straty ludzkie i materialne. Brzmi idiotycznie? A jak Stalin powiedział, że to Polacy wzięli sobie część radzieckiej strefy okupacyjnej i on nic na to nie mógł poradzić, to nie brzmiało to idiotycznie? I za takie działanie, za karę, może zostać ona pozbawiona swoich ziem zachodnich, czyli poniemieckich. W międzynarodowej prasie zostanie to odpowiednio naświetlone i wszyscy uznają, że tak rzeczywiście było.

Leave a comment