Rewolucja goździków

Kiedy tak przyglądam się coraz uważniej tym wszystkim wydarzeniom na świecie, które miały miejsce w dalszej czy bliższej przeszłości, czy obecnie, to coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nic nie dzieje się przypadkiem i spontanicznie, choć media i opracowania historyczne starają się nas przekonać, że tak właśnie jest. Chodzi oczywiście o politykę. Jednym z takich wydarzeń była tzw. rewolucja goździków w Portugalii w 1974 roku. Dawno temu to było, więc większość ludzi może nawet nie wie o niej. Ja ją pamiętam, bo ówczesne media, szczególnie główne wydanie dziennika telewizyjnego, zamieszczało wiele informacji o tym, co wówczas działo się w Portugalii. Trudno się dziwić. Socjalistyczne państwo sympatyzowało z tą rewolucją, a raczej „rewolucją”.

„Rewolucja goździków – wojskowy zamach stanu w Portugalii w 1974 roku. Doprowadziła do obalenia dyktatury Manuela Caetana – następcy Antonia Salazara. W konsekwencjo doszło do przywrócenia swobód obywatelskich i politycznych oraz dekolonizacji portugalskich posiadłości w Afryce i Azji.

Zamach miał miejsce 25 kwietnia 1974 roku. Za jego organizację i przeprowadzenie odpowiedzialni byli lewicowi oficerowie zrzeszeni w Ruchu Sił Zbrojnych (MFA) – organizacja skupiała głównie młodych kapitanów, lecz patronat nad nimi objęli generałowie Francisco da Costa Gomes i Antonio de Spinola. Spiskowcy zajęli sztab generalny, siedzibę rządu, radio i telewizję znajdujące się w Lizbonie i Porto. Premier Marcelo Caetano schronił się w koszarach Gwardii Republikańskiej. Po tym, gdy sam przyznał, „nie spotkał nikogo, kto by chciał walczyć w obronie rządu”, sam oddał się w ręce puczystów. Zamach stanu został przeprowadzony pokojowo, a jedynymi ofiarami była czwórka obywateli zastrzelonych przez funkcjonariuszy policji politycznej podczas oblężenia jej siedziby. Organizatorzy rewolucji zostali masowo poparci przez obywateli, którzy w geście poparcia armii wyszli na ulice.

Sygnałem do rozpoczęcia zamachu było nadanie przez lizbońskie radio pieśni Jose Alfonsa „Grandola, Vila Morena”. Nadało ją 25 minut po północy katolickie Radio Renascenca. Nazwę rewolucji dały białe i czerwone goździki, jakimi Celeste Caeiro (portugalska pacyfistka) obdarowała biorących udział w puczu żołnierzy, za jej przykładem poszli kwiaciarze i inni mieszkańcy Lizbony. Kwiaty wetknięte w lufy karabinów stały się symbolem rewolucji.”

Tak tę rewolucję opisuje Wikipedia. Skoro więc premier Caetano przyznał, że „nie spotkał nikogo, kto by chciał walczyć w obronie rządu”, to czy to była rewolucja? Najwyraźniej trudno było zmobilizować Portugalczyków do protestu i ta Portugalia Salazara, trwająca jeszcze od czasów przedwojennych, najwyraźniej odpowiadała Portugalczykom. Trzeba było więc posłużyć się wojskiem.

„Ruch Sił Zbrojnych (MFA), Ruch Kapitanów – konspiracyjna organizacja w wojsku portugalskim w latach siedemdziesiątych XX wieku, skupiająca głównie młodych oficerów, niezadowolonych z warunków służby wojskowej i ciągłego prowadzenia wojen w koloniach. Członkowie MFA różnili się pomiędzy sobą w poglądach politycznych i społecznych: liberalno-demokratycznych, socjalistycznych, komunistycznych i ultralewicowych, ale wspólne było w nich przekonanie o konieczności demokratyzacji Portugalii i przeprowadzenia dekolonizacji. Od lipca 1974 roku MFA była najważniejszą siłą w rządzie, a przewagę w nim miały grupy lewicowe, w tym komuniści, których przedstawicielem był premier pułkownik Vasco Goncalves. W marcu 1975 roku utworzona została i postawiona na czele państwa Rada Rewolucji. Tymczasem w samym MFA występowały coraz większe tarcia pomiędzy socjalistami, ultralewicą i komunistami. Ultralewica podjęła nieudaną próbę kolejnego zamachu 25 listopada 1975 roku. Od tego czasu prądy umiarkowane zyskały przewagę w MFA. W latach 1976-1982 Rada Rewolucji stanowiła ciało doradcze prezydenta oraz nastąpił rozpad MFA, który tracił znaczenie na rzecz władz cywilnych.” – Wikipedia.

Mamy więc taką sytuację, że wojsko, któremu nie chce się walczyć, czyli wykonywać podstawowej funkcji, do której zostało powołane, to wojsko dokonuje zamachu stanu, czyli obala rząd, którego nie trzeba obalać, bo nikt go nie usiłuje bronić. A wszystko to za sprawą konspiracyjnej, czyli tajnej organizacji w wojsku, której nie ma prawa tam być, bo wojsko to zbrojne ramię rządu, służące do obrony państwa i jego rządu. I ta tajna organizacja dzieli się na partie polityczne i oddaje władzę Radzie Rewolucji, która staje się ciałem doradczym prezydenta. Czy nie mogło tak być, by rządząca dyktatura, która nie była żadną dyktaturą, ustąpiła i nastały rządy demokratyczne? Wygląda na to, że chyba nie mogło tak być.

Tak przy okazji, to przypomina mi się inna rewolucja, opisana w blogu „Kryzys sueski”:

»Rewolucja egipska (gdzie się nie obejrzysz, to tylko rewolucje!) 1952 roku, to rewolucja Wolnych Oficerów, przewrót wojskowy przeprowadzony w Kairze 23 lipca 1952 roku przez tajne ugrupowanie Wolnych Oficerów. To także rewolucja społeczna, jaka po nim nastąpiła.

Wolni Oficerowie – nielegalna, konspiracyjna organizacja wojskowa powstała w armii egipskiej w 1949 roku. Jej członkowie zorganizowali rewolucję egipską w 1952 roku i utworzyli po niej w kraju nową elitę władzy. Powstała ona z inicjatywy Gamala Abdela Nasera. W 1951 roku kierownictwo organizacji liczyło dziesięciu wojskowych w stopniu majora lub podpułkownika, urodzonych pomiędzy 1917 a 1922 rokiem, pochodzących, z nielicznymi wyjątkami, ze średnich warstw społecznych. Do 1952 roku grupa Wolnych Oficerów liczyła 327 członków na ogólną liczbę 5500 oficerów egipskich.

Tajna i nielegalna organizacja, a więc nie ma wątpliwości, że masońska, a skoro powstała z inicjatywy Nasera, to znaczy, że i on był masonem, a jego „nieznanymi przełożonymi” byli zapewne Żydzi.

Wolni Oficerowie nie sformułowali konkretnego programu politycznego. Program ogólny sformułowany w 1951 roku zakładał walkę z nierównościami i niesprawiedliwością społeczną, wymianę klasy panującej, zlikwidowanie zależności od Wielkiej Brytanii i podjęcie walki z imperializmem, likwidację feudalizmu, rozwój gospodarki przy ważnej roli inicjatywy prywatnej i równocześnie aktywnym udziale państwa. Członkowie organizacji sympatyzowali z różnymi środowiskami politycznymi. Niektórzy należeli do Stowarzyszenia Braci Muzułmanów. Spora grupa należała w przeszłości do partii Młody Egipt. Niektórzy mieli związek z Komunistycznym demokratycznym Ruchem Wyzwolenia Narodowego. Ali Sabri (generał i polityk tureckiego pochodzenia) kontaktował się z ambasadą Stanów Zjednoczonych. W ten sposób o Wolnych Oficerach wiedziała amerykańska dyplomacja i wywiad, odnosząc się przychylnie do organizacji. W marcu 1952 roku wyższy urzędnik CIA Kermit Roosevelt rozmawiał w Kairze z niektórymi członkami organizacji, po czym w sporządzonej analizie uznał ich organizację za korzystną dla swojego kraju, alternatywną wobec rządów króla egipskiego Faruka, co oznaczało, że USA powinny zaakceptować przeprowadzenie przez nich wojskowego przewrotu.

Członkowie organizacji sympatyzowali z różnymi środowiskami politycznymi. To zupełnie tak samo, jak w Meksyku, gdzie przywódca powstania Miguel Hidalgo y Costilla spotykał się w swoim domu z wieloma osobami i to zarówno Indianami, Metysami, Kreolami i półwyspiarzami. Niektórzy należeli do partii Młody Egipt. W Turcji w XIX wieku istniała masońska organizacja Młoda Turcja. A wszystko i tak pod kontrolą tych, którzy w całym świecie dokonywali przewrotów politycznych w imię „szczytnego” celu, jakim było szerzenie demokracji.

Według wspomnień as-Sadata Wolni Oficerowie rozpoczęli przygotowania do obalenia monarchii w styczniu 1952 roku i planowali prowadzić je przez najbliższe trzy lata. Masowe demonstracje w Kairze w końcu miesiąca miały skłonić przewodniczącego organizacji Gamala Abdela Nasera do przesunięcia terminu na listopad 1952 roku. Natychmiastowe wystąpienie uniemożliwiały niedostateczne wpływy Wolnych Oficerów w kairskim garnizonie. Ostatecznie jednak Naser zdecydował o przeprowadzeniu przewrotu w nocy z 22 na 23 lipca, obawiając się, że organizacja zostanie wykryta i rozbita. Po zwycięskiej rewolucji Wolni Oficerowie utworzyli nowy rząd – Radę Rewolucyjnych Dowódców.«

W maju i we wrześniu 1975 roku włoska dziennikarka, Oriana Fallaci, przeprowadziła dwa wywiady z Mario Soaresem (Oriana Fallaci, Wywiad z historią, Świat Książki, 2016), socjalistą, który stał się pierwszoplanową postacią w życiu politycznym kraju. Został wybrany na prezydenta w 1986 i w 1991 roku. Po zakończeniu w 1996 roku drugiej kadencji, w 1999 roku został wybrany do Parlamentu Europejskiego, gdzie działał do 2004 roku.

We wstępie do tych wywiadów Fallaci zamieszcza swoje uwagi, których fragmenty warto przytoczyć, bo one dobrze opisują ówczesną sytuację i nastroje, jakie wówczas panowały w Portugalii. We wstępie do pierwszego pisze:

»Czterdziestoma procentami głosów wygrała Portugalska Partia Socjalistyczna, to znaczy partia, która walczyła w imię ludzkiego socjalizmu, wolności myśli, pluralizmu, bez którego popada się w dyktaturę. Lecz Partia Socjalistyczna, pomimo zwycięstwa, nic nie znaczyła. Jako druga, z dwudziestoma siedmioma procentami głosów, uplasowała się Ludowa Partia Demokratyczna, której nie można było uznać za naprawdę prawicową, ale która mimo wszystko miała silny głos w kraju. Jednak wszyscy zachowywali się, jakby Ludowa Partia Demokratyczna nie istniała. Z dwunastoma i pół procent głosów, plus czterema procentami swojego wytworu, Ruchu Ludowo-Demokratycznego, przegrała Partia Komunistyczna, to znaczy partia, która zdecydowana była narzucić najbardziej tępy, najbardziej przebrzmiały stalinizm. Jednak to właśnie Partia Komunistyczna wydawała rozkazy, za pośrednictwem prasy, radia i telewizji, gdzie wczorajsi faszystowscy dziennikarze odkryli w sobie nagle skrajnie lewicowych rewolucjonistów. Rozkazywała za pośrednictwem jedynego związku zawodowego, którego przywódcy nie zostali wybrani przez robotników i robili z Pierwszego Maja swoją prywatną własność. Rozkazywała za pośrednictwem zbrojnej milicji kontestatorów, którzy za Ceatana nie śmieli nawet pomyśleć o najmniejszym geście odwagi. Rozkazywała za pośrednictwem wojska, z którym łączył ją tajny sojusz. Jeśli komunistom nie podobała się jakaś gazeta, wojsko tę gazetę zamykało. Jeśli komuniści nie chcieli zgromadzenia ustawodawczego, wojsko deklarowało, że jest skłonne zgromadzenia ustawodawczego nie otwierać. Jak w zerwanym naszyjniku, roztrzaskiwały się jedna za drugą podarowane wolności. Pozostała jedynie wolność słowa, ale ludzie bali się już mówić to, co myśleli. Krytykowano półgłosem, wodząc dookoła podejrzliwym i niespokojnym wzrokiem. Biada, jeśli nie uznali cię za lewicowego albo wystarczająco lewicowego. Było to równoznaczne z okrzyknięciem cię reakcjonistą, kontrrewolucjonistą, faszystą. Tego, kto nie był komunistą, nazywano faszystą. A na wojskowych zgromadzeniach ulubionym hasłem było: „Z nami lub przeciw nam”. Było to również hasło Salazara.

Zrozumieć czego chcieli ci wojskowi, było trudno, przede wszystkim dlatego, że oni sami dobrze tego nie wiedzieli. Ekstremiści, ultraekstremiści, staliniści, maoiści, moderaci, ich zamęt ideologiczny był ogromny. Uformowali się na wzór szkoły partyzantów z Mozambiku i Angoli; możliwe, że nie czytali Marksa i Mao Tse-tunga po portugalsku. Nie mówiąc o tym, że portugalski jest językiem o bardzo ubogim słownictwie. Ruch Sił Zbrojnych nie był, jak utrzymywano, spójny i jednolity, lecz szarpany przez frakcje i okrutną rywalizację. Wielu oficerów, którzy uczestniczyli w przewrocie 25 kwietnia, trafiło do więzień razem ze zbirami Caetana. W więzieniu można było znaleźć również anarchistów, winnych gryzmolenia na murach Lizbony zachwycających napisów. „Słońce zaświeci dla nas wszystkich”, mówiły manifesty Portugalskiej Partii Komunistycznej. A anarchiści dodawali poniżej: „O ile nie będzie padać”. „Dziś będą nas tysiące, jutro będą nas miliony”. A anarchiści: „Bo nie stosujecie pigułki”. „Jeśli nie podoba ci się w Portugalii, wyjedź”. A anarchiści: „Ostatni gasi światło”. Podczas dyktatury więźniów politycznych było trzystu, teraz były ich dwa tysiące. W czasach rewolucji jest to nieuniknione, to prawda, ale czy miała miejsce jakaś rewolucja? I na czym polegała? Na tym, że stolica oferowała przedstawienia moskiewskiego cyrku i kubańskiego baletu? Na znacjonalizowaniu banków i przedsiębiorstw, zanim zdecydowano, kto będzie nimi zarządzał? Za każdym razem, gdy wojskowi przejmują władzę, mówią o rewolucji. Mówił o niej również Papadopulos w Grecji, mówił również Pinochet w Chile. I na pewno ci Portugalscy wojskowi byli szczerzy, naprawdę mieli dobre intencje; jednak demagogia, chaos i samowola stanowiły najbardziej rzucający się w oczy element rzeczywistości. Podczas gdy prawdziwi faszyści, prawdziwi reakcjoniści szczęśliwi zacierali ręce. Podczas gdy na usta cisnęły się gorzkie słowa: nie zawsze rewolucje prowadzą ku demokracji, ku postępowi, ku wolności i nie zawsze to, co określa się manem rewolucji, jest rewolucją. Czyż nawet faszyści nie nazywają dziś siebie rewolucjonistami? We Włoszech wiemy dobrze, że czerwień niekoniecznie bywa czerwienią, a czasem jest przykrywką dla czerni, że nierzadko czerwoni albo tak zwani czerwoni mówią tym samym językiem, co czarni, używają tych samych gestów, popełniają te same występki. Co miało się więc stać z Portugalią? Kraj balansował nad przepaścią. Istniało ryzyko, że wyjdzie z tej sytuacji podzielony na pół lub przynajmniej poobijany w wyniku wielkiej szamotaniny i być może zraniony na zawsze.«

We wstępie do drugiego wywiadu pisze:

„Armia już nie istniała. Nie istniało już nawet państwo. Uchodźcy zajmowali banki, księża organizowali rozruchy, żołnierze odmawiali służby wojskowej. Wykrzykiwali na przykład, że nie pojadą do Angoli, jeśli nie otrzymają pisemnej, poświadczonej przez notariusza gwarancji, że nie doznają tam najmniejszego draśnięcia. Politycy każdego dnia byli coraz bardziej wykluczani z gry. Żeby działać (a działali), musieli posługiwać się wojskowymi, sprzymierzając się z nimi niemal potajemnie. Każdy miał swojego. Cunhal miał Goncalvesa. Soares miał Melo Antunesa. Maoiści mieli Otela. Co do innych, nie wiadomo. Ale wiadomo było, ze najcięższa walka rozegra się między socjalistami a komunistami. O działającym Zgromadzeniu Ustawodawczym, powstałym w wyniku wyborów, nikt nawet nie wspominał. Na co by się to przydało? Kto by je szanował? Jeżeli weźmie się pod uwagę, że Otelo pozwolił uciec z więzienia pewnym ekstremistom po tym, jak ich aresztował, a teraz potajemnie ich odwiedzał, by z nimi studiować marksizm. To było coś nierealnego. Ponad rok wcześniej wydarzyło się w tym kraju coś, co sprawiło, że historia się zagmatwała i stała się nierealna. A może wykombinowała jakiś żart, happening? Nagle ci sami wojskowi, którzy przez czterdzieści lat stanowili kręgosłup faszyzmu, wznieśli sztandar antyfaszyzmu i stali się obrońcami wolności. Jak gdyby źródłem wolności mogła być raptowna zmiana poglądów.”

„Świat jest teatrem, aktorami ludzie, którzy kolejno wchodzą i znikają.” – William Szekspir. Ta słynna sentencja opisuje dokładnie to, co działo się podczas rewolucji goździków w Portugalii. Bardziej trafnie i lakonicznie nie da się chyba tego ująć. Tak działa polityka i ci, których widzimy na scenie, ale to nie są ci, którzy faktycznie rządzą. Ci, których widzimy, działają jak zaklinacze węży. Wyborcy dają się uwodzić i żyć iluzją, że tym razem będzie inaczej. Nie wiem w czym tkwi siła i urok demokracji, ale nie można zaprzeczyć, że ona jest i że ten urok ma magiczną moc.

2 thoughts on “Rewolucja goździków

  1. Dziś już (nie)oficjalne kolonie organizują korporacje danego państwa.
    Najczęściej jest to USA, które samo w sobie też jest typem korporacji.

    No i rola Kościoła, który też działa jak korporacja przy załatwianiu mocnych roszad kliki u władzy.

    Co do Portugali to już nie ma żadnych szans by odzyskała w najbliższych dekadach swoją pozycję mocarstwa kolonialnego. W sumie to nigdy, ponieważ sami są już neokolonią jak Polska.
    Jedynie ich lokalizacja jest dużo łatwiejsza od naszej. Dlatego też tych samych rozmiarów rewolucje będą mniej dotkliwe dla nich niż dla Polski.

    Liked by 1 person

    • W mojej interpretacji porządek świata przedstawia się tak, że światem żądzą Żydzi za pośrednictwem wybranych przez siebie państw. Wcześniej była to Hiszpania i Portugalia – jako pomocnik, później Anglia i Holandia – jako pomocnik, do których dołączyła Francja. Jeszcze później Stany Zjednoczone bez pomocnika, a obecnie trwa proces kreowania nowego super mocarstwa, czyli przenoszenie tej funkcji ze Stanów Zjednoczonych do Chin. Oczywiście wszystkie globalne korporacje są własnością Żydów.

      Like

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s