Złotówka

Ostatnio wpadła mi w ręce jednozłotowa moneta. Złotówka jak złotówka, już chyba nic, albo prawie nic, nie można za nią kupić. Ale odłożyłem ją sobie jako dowód na to, że nic na tym świecie nie dzieje się przypadkowo, że wszystko jest wcześniej planowane. Jej wartość numizmatyczna jest żadna, bo jest zużyta, a numizmatycy cenią monety w stanie menniczym, czyli takie, które zaraz po wybiciu trafiają do kolekcjonerów.

Cóż więc jest w niej takiego szczególnego? Jest nią data bicia tej monety – 1990 rok. Pamięć ludzka jest ulotna i mało kto pamięta, w którym roku miała miejsce w Polsce denominacja złotego. A było to w 1995 roku. Nazywa to się denominacją, ale to była faktycznie wymiana pieniędzy. Dziś nie jest to żadna tajemnica, kiedy bito tę złotówkę, bo pisze o tym Wikipedia. I z niej pochodzą poniższe informacje.

W latach 80-tych z powodu kryzysu gospodarczego i załamania systemu gospodarki planowej w Polsce zaczęło dochodzić do coraz wyższej inflacji. W latach 1989-1990 wystąpiła hiperinflacja, która osiągnęła poziom 1395%. Narodowy Bank Polski pod koniec lat 80-tych rozpoczął przygotowania do denominacji. Warunkiem umożliwiającym jej przeprowadzenie był spadek poziomu inflacji poniżej 10% i gwarancja utrzymania się jej niskiego poziomu przez dłuższy czas. W wyniku realizacji planu Balcerowicza zdołano po 1990 roku zahamować inflację i ustabilizować gospodarkę. Ostatecznie decyzję o przeprowadzeniu denominacji podjęto w 1994 roku.

Wikipedia nie pisze, skąd wziął się ten kryzys gospodarczy. Ale w tej samej Wikipedii można przeczytać, że inflacja w 1980 roku wynosiła 9,4%, w 1981 – 21,2%, w 1982 – 100,8%, w 1983 – 22,1%, w 1984 – 15%. Czyż to nie dziwne, że największa inflacja nastąpiła po wprowadzeniu stanu wojennego. Ktoś coś wtedy sobie załatwił i w kolejnych latach inflacja zmniejszyła się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Ponowny jej wzrost nastąpił w roku 1988 – 60,2%, w 1989 – 251,1%, w 1990 – 585,8%, w 1991 – 70,3%. I znowu zadziałała czarodziejska różdżka. W ciągu jednego roku udało się zmniejszyć inflację aż ośmiokrotnie. Cud! Cud nad cudy!

Warunkiem przeprowadzenia denominacji był spadek inflacji poniżej 10% – pisze Wikipedia – i ostatecznie decyzję podjęto w 1994 roku. W tym roku inflacja wynosiła 32,2%, w 1995 – 27,8%. A więc warunek nie został spełniony, a mimo to podjęto decyzję o jej wprowadzeniu.

Mennica państwowa w grudniu 1990 roku rozpoczęła bicie monet z myślą o wprowadzeniu ich do obiegu po denominacji. Początkowo były to monety 1, 2, 5, 10, 20, 50 gr i 1 zł, w 1994 roku dodano nominały 2 i 5 zł w miejsce planowanych wcześniej banknotów.

Pierwszy projekt nowych banknotów został sporządzony przez Andrzeja Heidricha w latach 1987-1989 na polecenie NBP. Zostały sporządzone dwie serie, pierwsza przedstawiała pisarzy, a druga polityków. Jednak zrezygnowano z ich produkcji i nie weszły do obiegu.

Kolejna seria banknotów została przygotowana w 1987 roku według projektu Waldemara Andrzejewskiego o nominałach od 1 zł do 500 zł. Zostały podpisane do druku dnia 1 marca 1990 przez prezesa NBP. Ich produkcję rozpoczęto w fabryce Giesecke & Devrient GmbH w Monachium. Produkcja trwała między końcem 1990 roku a lutym 1992. Jednak nie weszły one do obiegu z powodu słabego zabezpieczenia przed fałszowaniem, a także błędów w produkcji w postaci złego kształtu godła Polski, braku napisu „Rzeczpospolita Polska”. Większość produkcji zniszczono, a niewielką część pozostawiono dla kolekcjonerów.

Z tego opisu wynika, że przekręty robiono również na projektach banknotów, a w drugim przypadku nawet na produkcji, a nawet ktoś jeszcze chciał zarobić na sprzedaży kolekcjonerom, świadomie nie do końca zniszczonych, wadliwych banknotów, które, przy takich usterkach i błędach, w ogóle nie powinny były być kupione.

W związku z takim obrotem sprawy na przełomie 1993 i 1994 roku została zaprojektowana kolejna seria banknotów o nazwie „Władcy Polski”, o nominałach 10, 20, 50, 100 i 200 zł., której autorem ponownie był Andrzej Heidrich. Zrezygnowano z banknotów o nominałach 1, 2 i 5 zł, które zostały zastąpione monetami. Zostały podpisane do druku w dniu 25 marca 1994 roku. Pierwsza seria została wydrukowana w londyńskiej wytwórni De La Rue. Seria weszła do obiegu w dniach 1 stycznia (10, 20, 50 zł) i 1 czerwca (100, 200 zł) 1995 roku.

Plan Balcerowicza

Leszek Balcerowicz, minister finansów w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, przedstawił założenia swojego planu w październiku 1989 roku. Przewidywał on:

  • reformę finansów państwa w celu odzyskania równowagi budżetowej
  • wprowadzenie do gospodarki mechanizmów rynkowych poprzez uwolnienie cen i wprowadzenie sztywnego kursu złotówki do dolara
  • zmianę struktury własnościowej gospodarki poprzez prywatyzacje i zniesienie ograniczeń w obrocie nieruchomościami

Realizacja tego programu wymagała pozyskania kredytów zagranicznych. Rząd przeprowadził rozmowy z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i uzyskał zgodę MFW na proponowany kształt reform. Dzięki temu uruchomiono fundusz stabilizacyjny w wysokości 1 mld dolarów, który miał pomóc w utrzymaniu stałego kursu złotówki do dolara.

Tak więc wprowadzono do gospodarki mechanizmy rynkowe poprzez uwolnienie cen, ale jednej ceny nie uwolniono – ceny dolara w złotówkach. Trochę wybiórczo działał ten „wolny rynek”.

Pakiet 11 ustaw tworzących Plan Balcerowicza trafił pod obrady Sejmu Kontraktowego 17 grudnia 1989 roku. Ustawy były porcedowane w przyspieszonym tempie, by uniknąć wprowadzania poprawek w komisjach sejmowych. W sejmie panowała zgoda wszystkich partii, że plan należy wprowadzić w proponowanej przez rząd postaci.

Sztywny kurs dolara

Sztywny kurs dolara został wprowadzony w Polsce 1 stycznia 1990 roku. Tego dnia nastąpiło też wprowadzenie tzw. wewnętrznej wymienialności złotego przy ustalonym sztywnym kursie wynoszącym 9500 PLZ (0,95 PLN) za 1 USD. Następnie od 17 maja 1990 roku zmieniono system kursu sztywnego na powiązanie złotego w stosunku do koszyka pięciu walut, składającego się z dolara amerykańskiego (udział 45%), marki niemieckiej (35%), funta szterlinga (10%), franka francuskiego (5%) oraz franka szwajcarskiego (5%). Trwało to do 14 października 1991 roku. W tym dniu wprowadzono, w miejsce sztywnego kursu walutowego, system dewaluacji kroczącej o ustalonej miesięcznie stopie dewaluacji rynkowej 1,8%.

Co z tego wynika?

Inflacja w Polsce w 1988 roku wynosiła 60,2%, w 1989 – 251,1%, w 1990 – 585,8%, w 1991 – 70,3%, w 1992 – 43%. Taki nagły skok inflacji w 1989 roku i jeszcze większy w 1990 roku, a już w następnym jej zjazd, o którym nie można powiedzieć, że z górki na pazurki, tylko na łeb na szyję. To jest dokładnie taki sam schemat, jaki opisałem w blogach o hiperinflacji w Republice Weimarskiej i na Węgrzech. I w obu wypadkach nastąpiła szybka wymiana pieniędzy.

W Polsce przekręt polegał na tym, że ustanowiono sztywny kurs złotówki do dolara, ale oprocentowanie wkładów złotówkowych w bankach było adekwatne do inflacji, czy hiperinflacji. Zupełnie odwrotnie niż w 1982 roku, gdy inflacja była wielka, a oprocentowanie wkładów w bankach nie było rewaloryzowane zgodnie z rosnącą inflacją. Wystarczyło więc sprzedać dolary, kupić za nie złotówki, włożyć je na rok do banku, wyjąć 5 razy więcej i kupić za nie dolary. W ten sposób ze 100 dolarów miało się po roku ponad 500. Problem tylko polegał na tym, że nikt poza wtajemniczonymi, nie wiedział, jak długo zostanie utrzymany sztywny kurs. Bo gdyby, przykładowo, po pól roku zrezygnowano z niego, to cała operacja skończyłaby się stratą. Na tym przykładzie widać, że ta hiperinflacja została wykreowana sztucznie i w określonym celu. Nie mogło się to odbyć bez ścisłej współpracy z zachodnimi bankami i MFW.

Ten mechanizm jest dosyć prosty. To, czego nie rozumiałem, to to, skąd rząd miał dolary dla tych, którzy po roku wybierali wkłady złotówkowe i zamieniali je na dolary. I tu z pomocą przyszła mi Wikipedia, która napisała, że rząd przeprowadził rozmowy z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i uzyskał jego zgodę na proponowany kształt reform. Dzięki temu uruchomiono fundusz stabilizacyjny w wysokości 1 mld dolarów, który miał pomóc w utrzymaniu stałego kursu złotówki do dolara. I wszystko jasne. MFW dał pieniądze na przekręt. A więc 1 mld dolarów do podziału. Ten 1 mld to 1/20 część ówczesnego polskiego zadłużenia. Te pieniądze miały zupełnie inną wartość niż teraźniejsze dolary. Ile to by było na dziś? Wystarczy podzielić przez 20 obecne zadłużenie Polski i otrzymamy żądaną kwotę.

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s