Zamach majowy

Najważniejszym wydarzeniem II RP był zamach majowy dokonany w dniach 12-15 maja 1926 roku. Po obu stronach konfliktu zginęło łącznie 379 osób (215 żołnierzy i 164 osoby cywilne), a 920 osób zostało rannych. Bezpośrednią przyczyną zamachu była seria kryzysów gabinetowych w latach 1925-1926. Tak to tłumaczy Wikipedia, z której pochodzą wszystkie niżej przedstawione informacje, poza cytatami dokładnie opisanymi.

No dobrze, ale skąd się wzięły te kryzysy gabinetowe? – Stąd, że nie można było utworzyć rządu większościowego. Sejm I kadencji wyłonił się w wyniku wyborów przeprowadzonych 5 listopada 1922 roku. Został rozwiązany 27 listopada 1927 roku. W jego skład wchodziło 14 klubów poselskich. Najwięcej posłów miały Chrześcijański Związek Jedności Narodowej (endecja) – 169, Polskie Stronnictwo Ludowe „Piast” – 70, Blok Mniejszości Narodowych (Izaak Grünbaum – przewodniczący) – 66, Polskie Stronnictwo Ludowe „Wyzwolenie” – 49, Polska Partia Socjalistyczna – 41. Wszystkich posłów było 444. Tak więc z 14 klubów tylko 5 miało więcej niż 5% posłów. Nie było tego 5% progu. Jeśli dodamy do tego, że oba stronnictwa ludowe i PPS często miały inne cele niż endecja, to widać, że utworzenie rządu większościowego było niemożliwe. A kto nam zaserwował taką ordynację i bez progów? – Piłsudski. I ten sam Piłsudski walczy później z tym, co sam wysmażył. Tylko czy to faktycznie on? Raczej był wykonawcą. Jak zwykle w Polsce stanem normalnym jest paranoja – chciałoby się powiedzieć, gdyby nie fakt, że była to paranoja starannie zaplanowana.

Z tą niemożliwością utworzenia rządu większościowego, to trochę przesadziłem. Rządy większościowe, koalicyjne powstawały i upadały. Upadki były wynikiem tego, że któryś z koalicjantów wycofywał się, brakowało większości i rząd upadał. Najdłużej działał drugi rząd Grabskiego: od 19 grudnia 1923 do 14 listopada 1925 roku. W jego skład wchodziły PSL „Piast”, ChNSP (Polskie Stronnictwo Chrześcijańskiej Demokracji), ZLN (Związek Ludowo-Narodowy), PSL „Wyzwolenie”, SPN (Stronnictwo Prawicy Narodowej – partia konserwatywna i ziemiańska, działająca w latach 1907-1937). Ale niekoniecznie musiał być realizowany taki scenariusz. Pierwszy rząd Władysława Sikorskiego z lat 1922-1923 powstał w oparciu o jedną partię – SPN, a mimo to upadł. Stało się tak podczas głosowania w sejmie w sprawie prowizorium budżetowego. Wielość partii i ich zróżnicowanie programowe powodowało, że pole do manipulacji, dla faktycznie rządzących, stawało się wręcz nieograniczone. Od początku zostało to tak zaprojektowane, by skompromitować polską demokrację, a tym samym Polaków i ich państwo. Tu nie było miejsca na przypadek. Ale jak to wszystko ogarnąć, zrozumieć?

Żeby to wszystko zrozumieć lub przynajmniej próbować zrozumieć, to trzeba zacząć od początku. A tym początkiem był Akt 5 listopada 1916 roku – obietnica powstania Królestwa Polskiego. 14 stycznia 1917 roku powstaje Tymczasowa Rada Stanu, powołana przez niemieckie i austro-węgierskie władze okupacyjne. Po kryzysie przysięgowym w dniu 25 lipca 1917 roku TRS wybrała Radę Regencyjną, która 11 listopada 1918 roku przekazała Piłsudskiemu władzę nad wojskiem, a 14 listopada całość władzy zwierzchniej, po czym rozwiązała się. Tak więc, czy to się komu podoba, czy – nie, to państwo polskie zaczynają tworzyć niemieckie i austriackie władze okupacyjne. Mitem jest więc, że Polacy sami sobie wywalczyli niepodległość. I nie zrobił też tego Piłsudski ze swoimi legionami.

5 listopada 1916 roku w wyniku konferencji w Pszczynie władze niemieckie i austro-węgierskie wydały proklamację z podpisami swych generalnych gubernatorów von Beselera i Kuka, zawierającą obietnicę powstania Królestwa Polskiego, pozostającego w niesprecyzowanej „łączności z obu sprzymierzonymi mocarstwami”. W akcie tym nie określono granic przyszłej monarchii, a jej status wyrażało słowo „samodzielne”, zamiast – „niepodległe”. Dokument zawierał też sformułowania dotyczące polskiej armii.

Po bitwie pod Kościuchnówką, w której I Brygada Legionów Polskich, walcząca po stronie Austro-Węgier, zapobiegła przerwaniu frontu przez wojska rosyjskie, generał Erich Ludendorff, generalny kwatermistrz Armii Cesarstwa Niemieckiego, napisał list do władz w Berlinie, postulując utworzenie zależnego od Niemiec państwa polskiego i zbudowanie polskiej armii. Jego zdaniem mogło to dać Niemcom zwycięstwo na froncie wschodnim.

Akt 5 listopada wywołał protesty państw Ententy. 15 listopada rząd rosyjski zaprotestował przeciw rozporządzaniu Królestwem Polski przez okupantów oraz ponowił uroczyście przyrzeczenie stworzenia Polski złożonej z wszystkich ziem polskich, która po zakończeniu wojny będzie miała prawo z całą swobodą samodzielnie urządzić swoje życie narodowe, kulturalne i gospodarcze pod berłem panujących rosyjskich na zasadzie jedności państwowej. Oświadczenie to poparły Wielka Brytania, Francja i Włochy.

Po rewolucji lutowej w 1917 roku i obaleniu caratu, rząd tymczasowy księcia Lwowa 17/30 marca 1917 roku zadeklarował: Naród rosyjski, który zrzucił jarzmo, przyznaje także polskiemu bratniemu narodowi pełne prawo stanowienia o swoim losie według własnej woli. Rząd Tymczasowy dopomoże do utworzenia niezawisłego państwa polskiego ze wszystkich terytoriów, w których Polacy tworzą większość, jako rękojmię trwałego pokoju w przyszłej, nowo zorganizowanej Europie.

Tymczasowa Rada Stanu, ustanowiona przez niemieckie i austro-węgierskie władze okupacyjne w Królestwie Polskim, powstała w styczniu 1917 roku. Została ona utworzona na podstawie rozporządzeń generalnych gubernatorów warszawskiego i lubelskiego z 6 grudnia 1916 roku. Inauguracja TRS odbyła się 14 stycznia 1917 roku na Zamku Królewskim w Warszawie, gdzie generalni gubernatorowie warszawski i lubelski wręczyli członkom dekrety nominacyjne. Na drugim posiedzeniu Rady, w dniu 17 stycznia, wybrano wydział wykonawczy, w skład którego wchodziło 9 osób, w tym Józef Piłsudski (Referat Wojny).

Tymczasowa Rada Stanu uchwaliła 3 lipca 1917 roku projekt tymczasowej organizacji polskich naczelnych władz państwowych, w którym zarezerwowała dla siebie uprawnienie do powołania regenta. W dniu 25 lipca, po kryzysie przysięgowym, TRS wybrała Radę Regencyjną w osobach Aleksandra Kakowskiego, Zdzisława Lubomirskiego i Wacława Niemojowskiego, a następnie złożyła na jej ręce swój mandat. W tym składzie Rada nie uzyskała akceptacji państw okupacyjnych. Ostatecznie w skald Rady Regencyjnej weszli Aleksander Kakowski, Zdzisław Lubomirski i Józef Ostrowski. 3 stycznia 1918 roku Rada wydała dekret o tymczasowej organizacji Władz Naczelnych w Królestwie Polskim.

Tak więc o składzie Rady Regencyjnej decydowali Niemcy, co jest o tyle istotne, że ta Rada przekaże 14 listopada władzę Piłsudskiemu. Istotny był też ten kryzys przysięgowy. Był on związany z odmową złożenia przysięgi na wierność Królestwu Polskiemu i dotrzymanie braterstwa broni wojskom Niemiec i Austro-Węgier do końca wojny przez żołnierzy Legionów Polskich (głównie I i III Brygady). Miał on miejsce 9 i 11 lipca 1917 roku. Piłsudski, mający największe wpływy w Legionach, zalecił legionistom, by nie składali przysięgi. Większość żołnierzy I i III Brygady demonstracyjnie uchyliła się od niej 9 lipca 1917 roku. Przysięgę złożyła tylko większość żołnierzy II Brygady, od samego początku słabo związanych z Piłsudskim (jej dowódcą był Józef Haller). Żołnierze ci zasilili „Polnische Wehrmacht”, nazwany tymczasem Polskim Korpusem Posiłkowym pod niemieckim dowództwem i rekrutowanym z poboru.

Legioniści, którzy odmówili złożenia przysięgi zostali internowani w dwóch obozach: żołnierze w obozie w Szczypiornie (tam grali w piłkę ręczną i stąd jej nazwa „szczypiorniak”), zaś oficerowie w Beniaminowie. W nocy z 21 na 22 lipca 1917 roku Józef Piłsudski i Kazimierz Sosnkowski zostali aresztowani. Po krótkim pobycie w kilku więzieniach Piłsudskiego przewieziono do Magdeburga, gdzie przebywał w ścisłej izolacji w twierdzy wojskowej. Dopiero w sierpniu 1918 roku umieszczono wraz z nim Sosnkowskiego.

Rozmowa Piłsudskiego z von Beselerem, niemieckim generał-gubernatorem Warszawy, przebiegała w następujący sposób:

– Czy sądzi Pan, Ekscelencjo – powiedział Piłsudski – że Naród da się oszukać frazesem lub obietnicą? Czy myśli Pan, że jeżeli nalepicie orła polskiego na każdy palec u ręki, która nas dławi, to przez to Polacy zaczną uważać morderczy ucisk tej ręki za wyraz miłości i przyjaźni?…

Von Beseler zrywa się, staje przed brygadierem czerwony z uniesienia.

– Herr von Piłsudski! – krzyczy – krótko i węzłowato. W tym wielkim historycznym momencie Polsce potrzeba wielkich ludzi. Pan jest jedynym, jakiego znam, jakiego odkryłem. Niech Pan pójdzie z nami. Damy Panu wszystko: siłę, sławę i pieniądze. Pan zaś odda olbrzymią przysługę ojczyźnie.

Piłsudski słucha, bębniąc palcami po stole.

– Pan mnie nie rozumie, Ekscelencjo – odpowiada spokojnie. – Pan nie chce mnie zrozumieć. Gdybym przyjął Pańską propozycję, wy, Niemcy, zyskalibyście jednego człowieka, ja zaś straciłbym cały Naród.

Dialog ten toczył się w obecności Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego, który był wówczas adiutantem Piłsudskiego. Cytował go Norman Davies w swojej książce Boże igrzysko. „Ja zaś straciłbym cały Naród.” – Powiedział to tak, jakby to on był właścicielem tego Narodu. Trzy lata wcześniej, w sierpniu 1914 roku, w czasie wypadu ze swoją I-wszą Kadrową do Królestwa, przekonał się, że Naród nie chce mieć z nim nic wspólnego. Rozmowa odbyła się przy świadku, chyba tylko po to, by go uwiarygodnić.

Według mnie problem z przysięgą został wymyślony. Miał tylko utwierdzić ówczesną opinię publiczną w tym, że Piłsudski jest wielkim patriotą i bezkompromisowo dąży do pełnej niepodległości. Przez ponad rok siedział on w pełnej izolacji. Któż to wie, co tam się wtedy działo? Kto tam przychodził i jakie snuto plany. I tak siedząc w tym więzieniu 24 października 1918 roku został powołany na Ministra Spraw Wojskowych.

7 października 1918 roku Rada Regencyjna proklamowała niepodległość Polski, powołując się na 14 punktów Wilsona, zaakceptowanych kilka dni wcześniej przez państwa centralne, jako podstawa rokowań pokojowych. 12 października RR powołała gen. Tadeusza Rozwadowskiego na szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.

W piśmie skierowanym do Kancelarii Rzeszy, opublikowanym w Monitorze Polskim Nr 184 z 24 października 1918 roku Prezydent ministrów (premier) Józef Świeżyński podał, że brygadier Józef Piłsudski został powołany na stanowisko Ministra Spraw Wojskowych. Rząd Józefa Świeżyńskiego to ostatni rząd Królestwa Polskiego, powołany 23 października 1918 roku przez Radę Regencyjną. W dniu 4 listopada Rada Regencyjna odwołała rząd Świeżyńskiego w związku z próbą zamachu stanu z dnia 3 listopada, zorganizowaną przez Ministra Spraw Wewnętrznych Zygmunta Chrzanowskiego.

Premier rządu powołuje na stanowisko Ministra Spraw Wojskowych człowieka, który siedzi w więzieniu. W międzyczasie jeden z ministrów „próbuje” dokonać zamachu stanu, co skutkuje odwołaniem rządu i tym sposobem zwalnia się miejsce dla Piłsudskiego.

11 listopada Rada Regencyjna przekazała zwierzchnią władzę wojskową oraz naczelne dowództwo nad wojskiem polskim Józefowi Piłsudskiemu. Następnego dnia powierzyła mu misję utworzenia rządu, ale wobec protestów opinii publicznej zrezygnowała z tego zamiaru (ciekawe, że czasem protesty opinii publicznej są uwzględnianie, ale częściej – nie). 14 listopada RR rozwiązała się, przekazując całość władzy zwierzchniej Naczelnemu Wodzowi Wojsk Polskich Józefowi Piłsudskiemu, który na tej podstawie piastował ją do 29 listopada 1918 roku, kiedy to został ogłoszony w Dzienniku Praw Państwa Polskiego Nr 17 dekret o najwyższej władzy reprezentacyjnej Republiki Polskiej. Tą władzą był Naczelnik Państwa – urząd głowy państwa w Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1918-1922; w okresie istnienia urzędu naczelnikiem państwa był marszałek Józef Piłsudski.

W okresie od 22/29 listopada 1918 roku do 20 lutego 1919 roku jako Tymczasowy Naczelnik Państwa, a od zatwierdzenia go na urzędzie przez Sejm Ustawodawczy 20 lutego 1919 roku do 11 grudnia 1922 roku jako Naczelnik Państwa. Było to świadome nawiązanie do nazwy dyktatury Tadeusza Kościuszki w okresie insurekcji kościuszkowskiej. Kościuszko był masonem, a Piłsudski? Czyli te same siły, które kierowały Kościuszką, kierowały też Piłsudskim.

Urząd Tymczasowego Naczelnika Państwa został powołany na mocy dekretu Józefa Piłsudskiego z 22 listopada 1918 roku o najwyższej władzy reprezentacyjnej Republiki Polskiej, który ustalał ustrój republikański odrodzonej Polski, organizację i kompetencje tymczasowych organów władzy państwowej do momentu ukonstytuowania się wybranego w demokratycznych wyborach Sejmu Ustawodawczego, do którego równocześnie Piłsudski rozpisał wybory w oparciu o ordynację proporcjonalną. W oparciu o tę ordynację został również wybrany Sejm I kadencji, który był źródłem kryzysów gabinetowych, które tak bardzo przeszkadzały Piłsudskiemu. Sam stworzył problem i sam z nim „walczył”.

Naczelnik Państwa miał w państwie najwyższą władzę cywilną i wojskową. Był Naczelnym Dowódcą Wojsk Polskich. Powoływał odpowiedzialnych przed sobą Prezydenta ministrów (premiera) oraz ministrów. Projekty ustawodawcze przedstawiane przez rząd wymagały podpisów właściwego ministra, Prezydenta ministrów i Naczelnika. Miały utrzymywać swą moc obowiązującą pod warunkiem przedstawienia ich do zatwierdzenia na pierwszym posiedzeniu Sejmu Ustawodawczego.

Józef Piłsudski, zgodnie z treścią dekretu, złożył 20 lutego 1919 roku władzę na ręce Sejmu Ustawodawczego, ten powierzył mu nadal funkcję Naczelnika Państwa, określając i ograniczając jego kompetencje w Małej Konstytucji. Naczelnik Państwa był Naczelnym Wodzem, powoływał rząd za zgodą Sejmu i sprawował najwyższą władzę wykonawczą. Wchodził z urzędu w skład Rady Obrony Państwa, powołanej przez Sejm w lipcu 1920 roku i był jej przewodniczącym w okresie zagrożenia państwowości przez wojnę polsko-bolszewicką.

Ustawa przechodnia z 18 maja 1921 roku do Ustawy Konstytucyjnej z 17 marca 1921 w sprawie tymczasowej organizacji władzy zwierzchniej Rzeczypospolitej w art. 2 powierzała Naczelnikowi Państwa dalsze pełnienie praw i obowiązków określonych w Malej Konstytucji do chwili objęcia urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej, wybranego na podstawie nowej konstytucji.

11 grudnia 1922 roku na urząd Prezydenta Rzeczypospolitej zaprzysiężony został Gabriel Narutowicz. Józef Piłsudski złożył urząd Naczelnika Państwa na ręce prezydenta RP Gabriela Narutowicza 16 grudnia 1922 roku. Prezydent został wybrany przez Zgromadzenie Narodowe, czyli Sejm i Senat. Musiał być wybrany, zgodnie z konstytucją, bezwzględną większością głosów. O wyborze Narutowicza zadecydowały głosy lewicy, mniejszości narodowych i PSL „Piast”. Wygrał on dopiero w piątej turze, bo było pięciu kandydatów, którzy stopniowo odpadali. Zdobył 56,01% głosów, a Maurycy Zamoyski 43,99%. Gdyby przyjęto zasadę, że wygrywa ten, który zdobył najwięcej głosów, to Zamoyski wygrałby w pierwszej turze. Zdobył 41,04% głosów. Daszyński – 9,06%, Jan Baudouin de Courtenay – 19,04%, Gabriel Narutowicz – 11,46%, Stanisław Wojciechowski – 19,41%. A gdyby przyjęto zasadę, że do drugiej tury przechodzą dwaj kandydaci z największą ilością głosów, to przeszliby Zamoyski i Wojciechowski. Do drugiej tury przeszli wszyscy kandydaci. W drugiej turze odpadł Daszyński, w trzeciej – Jan Baudouin de Courtenay, w czwartej – Wojciechowski. W pierwszych czterech turach najwięcej głosów miał Zamoyski tj. 41-42%. Tak więc system wyboru prezydenta został tak zaprojektowany, by wygrał każdy kandydat, tylko nie endecki. Tu link: https://pl.wikipedia.org/wiki/Wybory_prezydenckie_w_Polsce_w_1922_roku_(9_grudnia)

Trudno więc dziwić się frustracji, która ogarnęła pewne środowiska. Inna sprawa czy była ona autentyczna, czy pozorowana. Ważne jest to, że sprawiała wrażenie autentycznej, bo po takich wyborach każdy zdrowo myślący człowiek mógł się, mówiąc delikatnie, zdenerwować, żeby nie użyć bardziej niecenzuralnych słów. Zabójstwo Narutowicza dało Piłsudskiemu pretekst do wycofania się z życia politycznego. W maju 1923 roku, po ostrym starciu z gen. Szeptyckim, zrzekł się przewodnictwa Ścisłej Rady Wojennej. Oświadczył, że jako żołnierz nie może bronić rządu złożonego z przedstawicieli partii odpowiedzialnych za śmierć Narutowicza.

Sejm Ustawodawczy działał w latach 1919-1922. Został wyłoniony w wyniku wyborów powszechnych w styczniu 1919 roku na podstawie dekretu Naczelnika Państwa. Do ważniejszych ustaw uchwalonych przez ten sejm należą Mała Konstytucja, Konstytucja marcowa z 17 marca 1921 roku oraz Statut Organiczny Województwa Śląskiego i szeroki pakiet ustaw socjalnych. Sejm Ustawodawczy funkcjonował do momentu ukonstytuowania się wybranego na mocy konstytucji Sejmu i Senatu, co nastąpiło 1 grudnia 1922 roku. Był to Sejm I kadencji.

Rada Regencyjna powstała po kryzysie przysięgowym w lipcu 1917 roku i działała do momentu przekazania władzy Piłsudskiemu w dniu 14 listopada 1918 roku. W tym czasie Rada wraz z podległą jej administracją tworzyła podstawy państwa:

  • ogłosiła niepodległość Polski (Królestwa Polskiego) – 7 października 1918 roku
  • opracowała i wydała szereg aktów prawnych, które stanowiły następnie część porządku prawnego II RP
  • rozpoczęła ogłaszanie powyższych aktów w Dzienniku Ustaw (Dziennik Królestwa Polskiego) oraz Monitorze Polskim, wydawanych nieprzerwanie do czasów współczesnych
  • rozbudowała administrację państwową
  • utworzyła zalążek służby zagranicznej poprzez ustanowienie przedstawicielstw w państwach centralnych, krajach neutralnych oraz na terenie Rosji
  • stworzyła prawne i organizacyjne podwaliny dla zorganizowania Wojska Polskiego (utworzenie urzędu Szefa Sztabu WP oraz uchwalenie tymczasowej ustawy o powszechnym obowiązku służby wojskowej)
  • utrzymywała i rozwijała polskie szkolnictwo i sądownictwo odziedziczone po Tymczasowej Radzie Stanu
  • wprowadziła polskie symbole narodowe – godło i flagę
  • stworzyła podwaliny statystyki polskiej i 13 lipca 1918 roku wydała decyzję o utworzeniu i organizacji GUS

Można więc bez wielkiej przesady powiedzieć, że Piłsudski dostał już prawie gotowe państwo. I to państwo stworzyli Niemcy. Członkami Tymczasowej Rady Stanu byli ludzie przez nich wybrani. Również skład Rady Regencyjnej wymagał zgody władz okupacyjnych. Trzeba też pamiętać, że przez cały ten czas wojska niemieckie stały daleko na wschodzie. Dopiero po wybuchu rewolucji bolszewickiej w Berlinie 9 listopada 1918 roku sytuacja zmienia się; front się rwie, żołnierze dezerterują. W to miejsce wchodzą wojska polskie, które, czy to się komuś podoba czy – nie, zostały utworzone przez Austriaków, a później kontynuowali to Niemcy.

Nie ma się co oszukiwać! Bez zgody Niemców nie powstałoby to państwo. Bo kto by je stworzył? Przekazywali oni stopniowo urzędy i instytucje Polakom, ale to oni decydowali, jacy Polacy przejmą kierowanie nowym krajem. I to oni zdecydowali, że tym wszystkim będzie zarządzał Piłsudski. Prezydent ministrów Józef Świeżyński wysyła 24 października 1918 roku pismo do Kancelarii Rzeszy, w którym informuje, że brygadier Piłsudski został powołany na stanowisko Ministra Spraw Wojskowych. Skąd on wiedział, że Niemcy go wypuszczą? Chyba od nich samych i może to oni kazali mu taki list wysłać. A jego minister próbuje dokonać zamachu stanu. Zamach stanu? – w sytuacji, gdy za wszystkie sznurki pociągają Niemcy! A oni wypuszczają Piłsudskiego po wybuchu rewolucji w Berlinie; całkiem dobry pretekst, niemieckie państwo jest już tak „słabe”, że dalej nie chce go więzić. Może słabe, ale ciągłość pozostaje. I jeszcze ta próba zamachu – lepszej okazji do odwołania rządu nie można było sobie wyobrazić.

Niektórzy uważają, że II RP była niepodległa tylko do zamachu majowego w 1926 roku. I zapewne jest w tym dużo racji. Znalazły się w sejmie siły, które starały się ograniczyć władzę Piłsudskiego, a ograniczenie jego władzy, to ograniczenie władzy Niemiec. Temu celowi służyła Mała Konstytucja i Konstytucja z 17 marca 1921 roku. Piłsudski nie miał zaplecza politycznego, nie miał partii, z którą mógłby zdobyć władzę. Miał tylko wiernych mu legionistów, a z nimi to mógł tylko zrobić przewrót.

Piłsudski krytykował konstytucję marcową, ograniczającą uprawnienia władzy wykonawczej i prezydenta na rzecz parlamentu – z tego powodu nie zgodził się na objęcie funkcji prezydenta RP. Andrzej Garlicki pisał: Zdawał sobie bowiem Piłsudski sprawę, że nie istnieją praktycznie żadne szanse na stworzenie stronnictwa czy obozu politycznego i wygranie tą drogą wyborów parlamentarnych. Konsekwencją nowej sytuacji było odwołanie się do tradycji legionowej: próba stworzenia szerszego zaplecza politycznego w oparciu o środowiska kombatanckie.

Pierwszy zjazd legionistów odbył się 5 sierpnia 1922 roku w Krakowie. Na kolejnych spotkaniach weteranów legionowych konsekwentnie budowano kult Piłsudskiego i podkreślano konieczność podjęcia działań, mających doprowadzić grupę legionową do władzy. Wiedział o tym m.in. minister spraw wojskowych gen. Stanisław Szeptycki, który wydał rozkaz zakazujący oficerom i urzędnikom wojskowym uczestnictwa w działalności politycznej. Wycofał się z niego pod naciskiem piłsudczyków, zezwalając na uczestnictwo w zjeździe legionowym w 1923 roku z zastrzeżeniem, że w przyszłości podobne zezwolenia nie będą wydawane.

28 maja 1923 roku prezydent Stanisław Wojciechowski powierzył misję utworzenia nowego gabinetu Wincentemu Witosowi. W skład rządu weszli przedstawiciele endecji, chadecji i „Piasta”. Po ostrym starciu z gen. Szeptyckim Piłsudski zrzekł się przewodnictwa Ścisłej Rady Wojennej. Oświadczył, że jako żołnierz nie może bronić rządu złożonego z przedstawicieli partii odpowiadających za śmierć Narutowicza. Zapowiedział także wycofanie się z życia politycznego. 3 lipca 1923 roku Piłsudski, podczas przyjęcia pożegnalnego w Sali Malinowej warszawskiego Hotelu Bristol, wygłosił przemówienie, w którym określił endecję mianem „zaplutego, potwornego karła”.

Gdy czytam, że jako żołnierz nie może bronić rządu złożonego z przedstawicieli partii odpowiadających za śmierć Narutowicza, to się zastanawiam, czy ten człowiek był normalny? Odpowiedzialność zbiorowa? Jak można podawać tak idiotyczny powód, tylko dlatego, że Niewiadomski miał poglądy zbliżone do endecji? A z czyjej inspiracji on działał? Kim on był? Był malarzem. 1 marca 1918 roku mianowany kierownikiem wydziału malarstwa i rzeźby w Ministerstwie Kultury i Sztuki w rządzie Rady Regencyjnej. Z polecenia gen. Kazimierza Sosnkowskiego został przyjęty do pracy kontrwywiadowczej w Oddziale II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Walczył w wojnie 1920 roku jako szeregowiec. W 1921 roku zdemobilizowany wrócił na dawne stanowisko w Ministerstwie Kultury i Sztuki.

W czasie procesu przyznał się, że przed wyborem Narutowicza na prezydenta nosił się z zamiarem wykonania zamachu na Józefa Piłsudskiego, uznając go za głównego winnego demokratycznego i lewicowego rozkładu, który trawił jego zdaniem Polskę. Niewiadomski zrezygnował z tego celu po przeczytaniu w prasie deklaracji Piłsudskiego, że nie zamierza ubiegać się o urząd Prezydenta RP. Do pomysłu zamachu powrócił po wyborze na to stanowisko Gabriela Narutowicza (9 grudnia 1922). Niewiadomski został rozstrzelany przez pluton egzekucyjny 31 stycznia 1923 roku. Jego ostatnie słowa brzmiały: Ginę za Polskę, którą gubi Piłsudski.

Jak to czytam, to zastanawiam się, czy to był w pełni poczytalny człowiek? Niewiadomski planował zabić Piłsudskiego, ale zrezygnował, gdy przeczytał w gazecie jego deklarację, że nie zamierza on ubiegać się o urząd Prezydenta RP. Do dokonania zabójstwa powrócił po wyborze na to stanowisko Narutowicza. To o co mu chodziło? Chciał zabić Piłsudskiego, ale jak wybrano na prezydenta Narutowicza, to jego zabił. A później, przed plutonem egzekucyjnym, wykrzykuje, że ginie za Polskę, którą gubi Piłsudski. To po co zabił Narutowicza? Albo psychopata, albo wykonywał zadanie zlecone, albo jedno i drugie. Z polecenia Kazimierza Sosnkowskiego zostaje przyjęty w 1920 roku do pracy kontrwywiadowczej w Oddziale II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Sosnkowski to jeden z najbliższych w tamtych czasach, jeśli nie najbliższy, współpracownik Piłsudskiego. Od sierpnia 1918 roku razem z nim w więzieniu w Magdeburgu.

Czy Niewiadomski mógł być przyjęty w 1920 roku do pracy kontrwywiadowczej bez zgody i wiedzy Piłsudskiego? Raczej wątpliwe. Czyli Piłsudski zgadza się przyjąć człowieka o poglądach endeckich. Dziwne to wszystko. Nie można wykluczyć wersji, że Niewiadomski został wynajęty lub zmuszony jakimś szantażem do zabicia Narutowicza. Dla Piłsudskiego doskonały pretekst do wycofania się z życia politycznego i zrzucenia winy na endecję. Kreował się on na wielkiego patriotę. Najpierw nie chciał złożyć przysięgi, taki był bezkompromisowy: tylko niepodległa Polska. A później nie chciał bronić tych, którzy zabili Narutowicza.

We wspomnianym wyżej spotkaniu pożegnalnym w Sali Malinowej Hotelu Bristol mówił:

Prezydent nasz zamordowany został po burdach ulicznych, obniżających wartości pracy reprezentacyjnej, przez tych samych ludzi, którzy ongiś w stosunku do pierwszego reprezentanta, wolnym aktem wybranego, tyle brudu, tyle potworności, niskiej nienawiści wykazali. Teraz spełnili zbrodnię. Mord karany przez prawo. Moi panowie, jestem żołnierzem. Żołnierz powołany bywa do ciężkich obowiązków, nieraz sprzecznych ze swoim sumieniem, ze swoją myślą, z drogimi uczuciami. Gdym sobie pomyślał na chwilę, że ja tych panów, jako żołnierz, bronić będę – zawahałem się w swoim sumieniu. A gdym się raz zawahał, zdecydowałem, że żołnierzem być nie mogę. Poddałem się do dymisji z wojska. To są moi panowie, przyczyny i motywy, dla których służbę państwową opuszczam.

Taka ocena przeciwnika politycznego oznaczała zmianę dotychczasowej formuły działalności politycznej Piłsudskiego, zakładającej dystansowanie się marszałka od rozgrywek politycznych. W tym przypadku występował on jednak jako ten, który podejmie „walkę z wynaturzeniami życia politycznego, których symbolem jest endecja. Walkę o czystość moralną, o etykę życia politycznego. […] Ta płaszczyzna, nazwijmy ją etyczna, była dogodna z wielu względów. Przede wszystkim uwalniała od konieczności prezentowania własnego programu politycznego. Ani w skomplikowanych kwestiach gospodarczych, ani w zaognionych problemach polityki wobec mniejszości narodowych, ani w polityce zagranicznej nie musiał Piłsudski formować propozycji rozwiązań. Było to o tyle ważne, że propozycji tych nie miał i on sam, i jego sztab polityczny.” – Andrzej Garlicki.

Wikipedia cytuje Garlickiego, a ja – Wikipedię, ale ani Garlicki, ani Wikipedia nie zadaje sobie pytania: dlaczego Piłsudski nie miał własnego programu politycznego? Dmowski miał program polityczny. Może zły, może dobry, ale miał. Także Witos miał taki program, inni politycy – też. Czy Piłsudski był od nich głupszy? Chyba nie! Najprostszym wyjaśnieniem jest to, że ktoś inny napisał mu program albo to, że rewolucjonista ma tylko jeden program – destrukcja. Piłsudski nie przestał nim być, wbrew deklaracji, że wysiadł z czerwonego tramwaju na przystanku niepodległość. On tym zamachem zabrał Polakom niepodległość, a właściwie to próbę jej zdobycia poprzez ograniczenie jego władzy. Władza Piłsudskiego to była władza okupanta.

Kwestią sporną pozostaje odpowiedź na pytanie, czy Piłsudski planował przeprowadzenie zamachu na długo wcześniej przed majem 1926. Władysław Pobóg-Malinowski pisał, że marszałek „na kilka tygodni przed upadkiem rządu Grabskiego (listopad 1925) wezwał do Sulejówka prof. Bartla, uprzedzając, że jego właśnie przewiduje na premiera, i polecając mu wyzyskać tych kilka miesięcy na przygotowanie się do oczekującej go roli”. Andrzej Garlicki podaje, że od połowy 1924 roku w otoczeniu marszałka krystalizowała się grupa oddanych mu osób, tworzących ośrodek organizacyjny przyszłego przewrotu. Była to tzw. „Koc-grupa”, w skład której wchodzili: Adam Koc, Bogusław Miedziński, Kazimierz Świtalski, Józef Beck, Ignacy Matuszewski, Kazimierz Stamirowski oraz Henryk Floyar-Reichman. Pomimo tego, tak Andrzej Garlicki jak i Tomasz Nałęcz twierdzą, że trudno mówić o zorganizowanych przygotowaniach do przeprowadzenia zamachu majowego.

Wikipedia nie wyjaśnia, dlaczego Garlicki i Nałęcz uważają, że trudno mówić o zorganizowanych przygotowaniach. Krystalizowała się grupa oddanych Piłsudskiemu osób, tworzących ośrodek przyszłego przewrotu – no to jeśli to nie jest przygotowanie do przewrotu, to co to jest?

Piłsudski opierał się na swoich dawnych towarzyszach legionowych. Nałęcz twierdzi, że było to „zjawisko z pogranicza konspiracji, zbliżone do poufnego działania o charakterze mafijnym. Narodzone w latach walk legionowych, kontynuowane w okresie 1918-1923, nie przestało egzystować w czasie usunięcia się w cień przez przywódcę grupy. Powodowało, że ludzie niezwiązani już organizacyjnie z Piłsudskim, pozostawali nadal bezgranicznie mu oddani. Nie było to bez znaczenia, ponieważ znajdowali się oni prawie we wszystkich ważniejszych dziedzinach życia: we wpływowych instytucjach w wojsku, w administracji państwowej i sądownictwie, prasie, partiach politycznych itd.”

Jeśli ludzie Piłsudskiego byli wszędzie, m.in. w partiach politycznych, to mieli wpływ na politykę tych partii. A więc ich rozwydrzenie mogło być wynikiem obecności w nich jego ludzi. Czy państwo, którego kluczowe organy i instytucje były obsadzone ludźmi marszałka, można uznać za niepodległe, skoro on sam był zależny od kogoś innego? To państwo w latach 1922-1926 starało się dopiero być niezależnym.

Wśród zwolenników zamachu stanu było wielu wolnomularzy. Wielka Loża Narodowa Polski czynnie włączyła się w przygotowania do zamachu, urabiając opinię publiczną, propagując pogląd, że „dla Państwa Polskiego konieczne jest, aby marszałek Piłsudski został przywrócony do roli czynnej i twórczej”. Andrzej Strug, jako wielki mistrz lub szef obrządku szkockiego wyższych stopni, odbył kilka rozmów z Józefem Piłsudskim. W toku przygotowań do zamachu stanu doszło do założenia dziennika „Nowy Kurier Polski”.

27 listopada 1925, po utworzeniu rządu Skrzyńskiego (upadł 5 maja 1926), tekę ministra spraw wojskowych otrzymał piłsudczyk gen. Lucjan Żeligowski. 16 grudnia ze stanowiska szefa Sztabu Generalnego zwolniony został, popierany przez endecję, gen. dyw. Stanisław Haller. Czasowe pełnienie obowiązków szefa SG powierzone zostało gen. bryg. Edmundowi Kesslerowi. Żeligowski przywrócił generała Orlicz-Dreszera na stanowisko na stanowisko dowódcy 2 Dywizji Kawalerii w Warszawie. Inne zmiany personalne to mianowanie gen. bryg. Stanisława Burhardt-Bukackiego szefem Oddziału III SG, gen. dyw. Daniela Konarzewskiego szefem Administracji Armii i Mieczysława Norwid-Neugebauera pierwszym zastępcą szefa Administracji Armii. Wszyscy oni byli piłsudczykami.

18 kwietnia 1926 roku Żeligowski wydał rozkaz o zgrupowaniu 10 maja oddziałów w okolicy Rembertowa w celu przeprowadzenia gier wojennych. 8 maja przesłał do Piłsudskiego pismo o treści: „Proszę Pana Marszałka o objęcie dowództwa nad oddziałami skoncentrowanymi w Rembertowie i przeprowadzenie z nimi ćwiczeń międzygarnizonowych.” O tym piśmie gen. Żeligowski nie powiadomił nowego ministra Juliana Malczewskiego.

10 maja 1926 roku Prezydent RP Stanisław Wojciechowski mianował Malczewskiego ministrem spraw wojskowych w rządzie Wincentego Witosa. Jedną z jego pierwszych decyzji był rozkaz nakazujący jednostkom wiernym Piłsudskiemu powrót z manewrów w Rembertowie do garnizonów, ponieważ podejrzewał, że oddziały te zamierzały przeprowadzić przewrót polityczny podczas nieobecności prezydenta Wojciechowskiego w Warszawie. Wojskowi jednak tego rozkazu nie wykonali. Dodatkowo w nocy z 11 na 12 maja zaczęły przemieszczać się w kierunku Warszawy inne pułki. Generał nie mógł przeciwdziałać, ponieważ oddziały, którymi wcześniej dowodził, zostały zawczasu wycofane daleko poza miasto na wniosek poprzedniego ministra spraw wojskowych gen. Lucjana Żeligowskiego.

Generał Malczewski rozkazał wprawdzie obsadzić warszawskie mosty, ale mający wykonać ten rozkaz oficerowie sztabu dowódcy okręgu gen. Kazimierza Dzierżanowskiego byli zaangażowani w spisek. W związku z tym żołnierzom wiernej rządowi Oficerskiej Szkoły Piechoty pod dowództwem mjr. Mariana Porwita udało się jedynie obsadzić 12 maja po południu most Poniatowskiego. Był on przedtem zajęty przez 2 dywizjon 1 pułku szwoleżerów, który wchodził w skład wojsk zamachowców.

Około godziny 17 na moście Poniatowskiego doszło do spotkania Piłsudskiego z prezydentem Wojciechowskim. Mjr Marian Porwit, po przybyciu na most, złożył meldunek prezydentowi, a następnie zameldował się marszałkowi i był świadkiem rozmowy obu polityków. Marszałek chciał ustąpienia gabinetu Witosa, prezydent zażądał natomiast kapitulacji przeciwnika. Według Wojciechowskiego dialog przebiegał w następujący sposób:

Powitałem go (Piłsudskiego) słowami: stoję na straży honoru wojska polskiego – co widocznie wzburzyło go, gdyż uchwycił mnie za rękaw i zduszonym głosem powiedział – No, no! Tylko nie w ten sposób. – Strąciłem jego rękę i nie dopuszczając do dyskusji: Reprezentuję tutaj Polskę, żądam dochodzenia swych pretensji na drodze legalnej, kategorycznej odpowiedzi na odezwę rządu. – Dla mnie droga legalna zamknięta – wyminął mnie i skierował się do stojącego o kilka kroków za mną szeregu żołnierzy. Zrozumiałem to jako chęć buntowania żołnierzy przeciwko rządowi w mojej obecności, dlatego idąc wzdłuż szeregu do swego samochodu, zawołałem: – żołnierze, spełnijcie swój obowiązek.

Prezydent wydał około godziny 14-tej odezwę do żołnierzy, w której podkreślał konieczność dotrzymania przysięgi żołnierskiej i dochowania wierności rządowi.

Po załamaniu się pertraktacji i odjeździe prezydenta mjr Porwit odmówił marszałkowi Piłsudskiemu przepuszczenia go przez most Poniatowskiego. Siłom rządowym nie udało się jednak obsadzić 30-tym pułkiem piechoty Mostu Kierbedzia. Przez niego na drugą stronę Wisły przechodziły siły Piłsudskiego.

Po spotkaniu z prezydentem Piłsudski pojechał do koszar 36-go pułku piechoty. Według relacji osób, które mu wówczas towarzyszyły, marszałek sprawiał wrażenie zmęczonego, zniechęconego i załamanego. Prawdopodobnie liczył na chęć współpracy ze strony Wojciechowskiego, z którym łączyła go dawna znajomość, jeszcze z czasów działalności w PPS. Wobec takiego rozwoju wypadków dowództwo przejął gen. Orlicz-Dreszer i jego szef sztabu ppłk Józef Beck.

Wieczorem 12 maja siły rządowe liczyły około 1700 żołnierzy, podczas gdy oddziały Piłsudskiego – 3500 plus 800 członków Związku Strzeleckiego. O godzinie 20-tej do komendy miasta przybył Piłsudski. Około godziny 21-wszej marszałek zdecydował się na rozpoczęcie mediacji, wzywając Macieja Rataja (Marszałek Sejmu). Przedstawił mu sytuację i podkreślił, że ma znaczną przewagę militarną nad siłami rządowymi. Rataj udał się do Belwederu, jednak Wojciechowski odmówił rozpoczęcia negocjacji. Tymczasem odlecieli do Poznania ministrowie Stanisław Osiecki (resort przemysłu i handlu) oraz Stefan Piechocki (sprawiedliwość), którzy mieli za zadanie przygotować przenosiny rządu do stolicy Wielkopolski.

Po rozmowie z Ratajem Piłsudski spotkał się z przewodniczącym, pozostających w orbicie wpływów PPS, kolejarskich związków zawodowych – Adamem Kuryłowiczem. Według planu piłsudczyków miały one odegrać znaczną rolę w opóźnieniu przyjazdu do Warszawy wiernych rządowi wojsk z Wielkopolski i Pomorza. Siłom Piłsudskiego udało się nocą obsadzić budynek Ministerstwa Kolei. Dzięki temu Kuryłowicz mógł przekazać wytyczne związkom kolejowym, które później znacząco pomogły zamachowcom.

14 maja wojska Piłsudskiego w Warszawie liczyły już około 8500 żołnierzy (plus 800 członków Związku Strzeleckiego), podczas gdy strona rządowa dysponowała około 2200 żołnierzami. Ponadto wojska marszałka posiadały czołgi i samochody pancerne, a wobec braku artylerii po stronie rządowej, szybko zaczęły uzyskiwać przewagę.

Około godziny 13-tej Malczewski, Haller, Rozwadowski i Anders podjęli decyzję o wycofaniu się rządu do Wilanowa. Siedzibą rządu był Pałac Namiestnikowski. Na północ od niego znajdował się Most Kierbedzia, przez który przedostawały się na lewą stronę Wisły wojska Piłsudskiego. Tak więc atak szedł od północy na południe. Początkowo rząd wycofał się do Belwederu, położonego w południowej części miasta. A później – jeszcze bardziej na południe do Wilanowa. O 14-tej prezydent Wojciechowski wyraził zgodę na wycofanie się do Wilanowa.

14 maja weszła w życie decyzja PPS o strajku generalnym. Poparł ją Związek Zawodowy Kolejarzy. Strajk ten odciął stolicę od reszty kraju i znacznie utrudnił sprowadzenie z Wielkopolski wiernych rządowi oddziałów. Po przybyciu do Wilanowa prezydent i rząd naradzali się z dowódcami wojsk lojalnych wobec gabinetu Witosa. Wojskowi byli zdania, że należy przenieść się do Poznania i stamtąd kontynuować walkę zbrojną. Przeciwko temu wypowiedzieli się Wojciechowski i Witos, obawiający się długotrwałej wojny domowej, która byłaby niebezpieczna dla niepodległości państwa. O godzinie 17:30, podczas posiedzenia Rady Gabinetowej (posiedzenie rządu, któremu przewodzi nie premier, ale prezydent), prezydent podjął decyzję o rezygnacji z urzędu i wydał rozkaz wojskom rządowym zaprzestania bratobójczych walk. Również Witos poddał się do dymisji.

To ciekawe, że w 1926 roku Wojciechowskiemu i Witosowi szkoda było polskiej krwi, Witosowi – chłopskiej, w momencie, gdy chodziło o niepodległość kraju i gdy walka miała sens, a w 1939 roku, gdy walka nie miała sensu, Witos nawoływał do walki z najeźdźcą i wówczas nie było mu szkoda chłopskiej krwi. Wojna domowa w tamtym czasie nie była niebezpieczna dla niepodległości, bo jej jeszcze nie było. Niemcy były słabe, bolszewicy odepchnięci, a walka toczyła się właśnie o niepodległość! Piłsudski był wykreowany przez władze okupacyjne niemieckie i austriackie, a później zależał już tylko od Niemców. Sejm Ustawodawczy i Sejm I kadencji to było coś, co wymknęło się spod niemieckiej kontroli i co trzeba było zneutralizować i po to był ten zamach. Walka o niepodległość to jest walka na śmieć i życie. Wtedy był ten moment, a nie we wrześniu 1939 roku, który był skutkiem tego, co wydarzyło się w Polsce w maju 1926 roku.

Zgodnie z postanowieniami konstytucji marcowej, obowiązki głowy państwa przejął marszałek Sejmu Maciej Rataj, który przybył do pałacu w Wilanowie w towarzystwie ppłk. Józefa Becka – przedstawiciela marszałka. Pisma dymisyjne rządu i prezydenta datowane były na 14 maja, jednak Rataj przyjął je dopiero 15 maja. Nakazał Malczewskiemu, Rozwadowskiemu i Hallerowi wprowadzenie natychmiastowego zawieszenia broni z pozostawieniem oddziałów na pozycjach. Oświadczył także, że powoła nowy rząd, w którym znajdzie się Józef Piłsudski. Początkowo Rataj planował utworzenie „rządu pojednania narodowego”, w którym premierem zostałby Jan Dębski. Jednak rankiem 15 maja, po rozmowie z Piłsudskim, zmuszony był powierzyć misję tworzenia nowego gabinetu, wskazanemu przez marszałka, Kazimierzowi Bartlowi.

Jednym z następstw zamachu stanu było uchwalenie 2 sierpnia 1926 roku przez Sejm tzw. noweli sierpniowej. Akt ten usankcjonował przewagę władzy wykonawczej kosztem władzy ustawodawczej, zmniejszył kontrolę parlamentu nad rządem, wprowadził wyłączne prawo prezydenta do rozwiązania parlamentu (wcześniej sejm mógł sam się rozwiązać większością 2/3), a także ograniczył swobodę ustalania prac budżetowych przez izby.

Po zamachu majowym znacznie wzrósł udział wolnomularzy w rządach II RP. Według Ludwika Hassa na stanowisku premiera przed 1926 rokiem nie było żadnego zidentyfikowanego masona. Od 1926 do 1939 roku spośród 16 stanowisk 12 razy premierem był mason, z tego pięciokrotnie Kazimierz Bartel i trzykrotnie Walery Sławek. Ogółem, spośród dziewięciu osób pełniących funkcję premiera po zamachu, sześciu było masonami. Wśród ministrów przed zamachem zidentyfikowanymi masonami było 7%; udział ten wzrósł do 27% po zamachu. W 1938 roku dekretem prezydenta RP Ignacego Mościckiego działalność wolnomularska w Polsce została zakazana, a istniejące loże masońskie zamknięte. Od swojego tradycyjnego stanowiska, popierającego demokrację parlamentarną, odstąpiła masoneria, która poparła zamach stanu Piłsudskiego. Według różnych wersji miała ona uczestniczyć w przygotowaniach do przewrotu. Nic w tym dziwnego. Jeśli demokracja w Polsce powiedziała „tak” dla polskiej racji stanu, to taka demokracja była nie do przyjęcia dla masonerii i jej sługusa – Piłsudskiego.

Siły popierające zamach to: PPS, Stronnictwo Chłopskie, PSL „Wyzwolenie”, KPP i niektóre partie mniejszości narodowych. Siły popierające rząd to: Związek Ludowo-Narodowy, Polskie Stronnictwo Chrześcijańskiej Demokracji i PSL „Piast”.

Jak stwierdził Andrzej Garlicki, przewrót majowy zakończył okres parlamentaryzmu II Rzeczypospolitej, zmieniając nie tylko ustrój, ale i cały szereg stosunków społecznych. Zdaniem historyka „od tego czasu nie prawo pisane stanowiło najwyższą normę, lecz wola zwycięzcy. On bowiem, niezależnie od zachowania dawnych struktur prawnych, miał nieograniczoną możliwość podejmowania decyzji i on był jedyną instancją odwoławczą. […] Na tym – niezależnie od form zewnętrznych – polega dyktatura.”

Garlicki nie przesadza. Stefan Szczepłek w swojej książce „Moja historia futbolu”, Warszawa 2007, pisze:

Legia jednak rosła w siłę, bez stadionu jej rozwój był niemożliwy. Marszałek Józef Piłsudski przekazał w imieniu wojska któremuś z prezesów klubu – generałowi Romanowi Góreckiemu lub Stanisławowi Rouppertowi – tereny po carskich koszarach między Łazienkowską, Myśliwiecką, Czerniakowską a Kanałem Piaseczyńskim. Marszałek zrobił to tylko ustnie, co wówczas miało moc prawną, ale przed kilkoma laty stało się powodem kłopotów Legii, starającej się o te tereny. Na podstawie decyzji marszałka klub mógł rozpocząć budowę stadionu w 1927 roku.

W 1929 roku na na zjeździe PSL „Piast” Maciej Rataj mówił:

W Polsce od trzech i pół lat żyjemy bez prawa, połamano konstytucję, połamano ustawy. To nie dyktatura. Mamy dyktaturę we Włoszech, mamy w Hiszpanii, ale mamy i prawo. W Polsce od trzech lat nie wie się, co będzie za 24 godziny… W Polsce nie wie się, co będzie jutro, to wszystko zależy od samowładztwa…

Niemcy zaprojektowali polskie państwo. Początkowo miało to być Królestwo Polskie, bo w 1916 roku nie było jeszcze wiadomo, kto wygra wojnę i było to jeszcze przed rewolucją październikową. W listopadzie 1918 roku było już wiadomo, że czas monarchii w Europie powoli kończy się. Zdecydowali więc, że Polska będzie państwem republikańskim. Głównym realizatorem ich planów był Piłsudski. Gdy Mała Konstytucja, a później Konstytucja marcowa ograniczyły jego władzę, to automatycznie wpływ Niemców też się zmniejszał. Wydaje się, że zabójstwo Narutowicza było mordem założycielskim Sanacji. Bez niego nie miałby Piłsudski pretekstu, by wycofać się z polityki, obserwować z boku, jak demokracja kompromituje się i wrócić jako mąż opatrznościowy.

Zamach majowy był starannie zaplanowany. Piłsudski nie miał nad rządem przewagi wojskowej. Wprost przeciwnie! W skali kraju przewaga była po stronie rządu. W Warszawie zyskał przewagę, bo przed zamachem Żeligowski, jako minister spraw wojskowych, odsunął daleko od stolicy pułki wierne rządowi. Po dwóch dniach walk prezydent Wojciechowski podejmuje decyzję o kapitulacji. Przeciwni temu byli generałowie Rozwadowski, Malczewski i Haller, którzy uważali, że należy ewakuować się do Poznania i stamtąd kontynuować walkę. Chyba wiedzieli, co mówili. Przecież to byli wybitni generałowie. Ale chyba też dobrze o tym wiedział Wojciechowski i dlatego tak szybko poddał się do dymisji i nakazał zaprzestanie walk. Sam się wcześniej pięknie uwiarygodnił na moście Poniatowskiego, wykazując niezłomną wolę walki w obronie państwa. Prawdopodobnie był człowiekiem Piłsudskiego lub tych sił, które nim kierowały.

15 stycznia 1919 roku Wojciechowski został mianowany przez Naczelnika Państwa na stanowisko ministra spraw wewnętrznych w gabinecie Ignacego Paderewskiego. 20 grudnia 1922 roku został wybrany przez Zgromadzenie Narodowe na prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, pokonując Kazimierza Morawskiego stosunkiem głosów 298 do 221. Kazimierz Morawski był filologiem klasycznym, profesorem, rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego i prezesem Polskiej Akademii Umiejętności. Jego kandydaturę wysunął Związek Ludowo-Narodowy. To ciekawe, że wybór Narutowicza rodził się w takich bólach i było tylu kandydatów, a tu tak szybko i sprawnie. A więc demokracja, jak chce, to może działać skutecznie, a jak nie chce, to partie się rozwydrzają.

Na początku napisałem, że zamach majowy był najważniejszym wydarzeniem w dziejach II RP, ale był chyba najważniejszym wydarzeniem w historii Polski XX wieku. Nie udało się Polakom zdobyć państwa dla siebie. To właśnie wtedy była jedyna realna szansa na jego zdobycie w walce. Nigdy wcześniej, nigdy później. Walka bratobójcza? W państwie, w którym 1/3 jego ludności nie utożsamiała się z nim. Uważam, że gwoździem do trumny narodu polskiego była unia polsko-litewska i jej skutki: rozwodnienie się na Kresach i jednoczesne otwarcie się na napływ wschodniego żywiołu do kraju. Skutki tego dały znać o sobie właśnie w tym feralnym maju. Odrodzona Polska, składająca się z Królestwa Polskiego, Pomorza, Wielkopolski, Małopolski i części Śląska, ale bez Kresów, byłaby znacznie lepszym rozwiązaniem. Tak! Wiem, że Lwów należał do Korony i powinien był pozostać w Polsce. Wilno było kresowe, w połowie zamieszkałe przez Żydów i w połowie – przez resztę. Nie było to polskie miasto. Bądźmy realistami. Niestety były siły, które dążyły do włączenia Kresów do Polski. Państwo, które miało tak znaczny odsetek wrogiej mu ludności nie mogło sprawnie funkcjonować. W czasie zamachu ludność Warszawy pomagała spiskowcom. Czy to nie jest wymowne? Już chyba nic więcej nie muszę dodawać.

8 thoughts on “Zamach majowy

  1. ” Niech Pan pójdzie z nami. Damy Panu wszystko: siłę, sławę i pieniądze.”-

    – ja, te zacytowaną frazę pokojarzylem z informacja, iż zamach majowy dokonany został w przeddzień wizyty rządowej delegacji Czechosłowacji, podczas której miano podpisać umowy na gospodarczym, politycznym i militarnym polu między naszymi państwami.
    Ktoś poczuł się tym zagrożonym, że … ?

    Like

    • Jeszcze na krótko przed wybuchem II wojny światowej wojskowi polscy i czescy uważali, że sojusz Polski z Czechosłowacją jest szansą na obronę przed Niemcami. Problem jednak polegał na tym, że politycy w obu krajach byli przeciwni tej koncepcji. To pośrednio świadczyło o tym, że w polskim wojsku, pomimo zamachu majowego, uchowało się trochę tej rządowej kadry.

      Like

    • Dziękuję za docenienie! To, co napisałem, można zanegować na dwa sposoby: po pierwsze – wykazać, że fakty, które przytoczyłem są nieprawdziwe; po drugie – wykazać, że, jeśli fakty są prawdziwe, to wnioskowanie jest błędne. Pozdrawiam!

      Liked by 1 person

    • Ha ha, wydali Bernaysa po stu latach! Brawo! Nic to nie da, bo książka ma już w tej chwili tylko wartość historyczną (metody rozwijały się przez ten czas) ale dobrze, że jest na polskim rynku. Książkę należy reklamować jako “dzieło guru Goebbelsa”.

      Like

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s