Przegląd prasy

W dniu 9 maja ukazał się na kanale „Myśl Polska” cotygodniowy przegląd polskiej prasy. Dwaj komentujący, Jan Engelgard i Przemysław Piasta, omawiali co ciekawsze artykuły. Na początku Jan Engelgard cytuje zamieszczony w tygodniku „Przegląd” artykuł Marka Czarkowskiego Wasi i nasi oligarchowie. Czy ukraińscy miliarderzy, którzy zdecydują się osiąść w Polsce, zmienią swoje obyczaje? Poniżej fragment ich wypowiedzi.

J.E. Ja tylko wspomnę o Ihorze Kołomojskim, który wykreował Wołodymyra Zełeńskiego, a potem musiał uciekać oskarżony o korupcję. To są elity ukraińskiej władzy. Dlatego że, jak słusznie autor pisze, że jeśli w Rosji prezydent Włodymir Putin decyduje o tym, kto zostanie bogaczem, to na Ukrainie bogacze decydowali o tym, kto zostanie prezydentem.

No i teraz jest pytanie, gdzie są ci wszyscy oligarchowie, którzy trzęśli Ukrainą przez ostatnie kilkadziesiąt lat i właśnie dowiadujemy się z tego artykułu, że w zasadzie na terenie Ukrainy przebywa tylko jeden – Rinat Ahmetow, który był pierwszym oligarchą, który zareagował na apel prezydenta Zełeńskiego i wrócił do kraju. Ale był to przypadek jednostkowy, natomiast pozostali wybrali znacznie bezpieczniejsze miejsce, tzn. południe Francji, czyli Lazurowe Wybrzeże.

I tutaj autor podaje, że dziennikarz „Ukraińskiej Prawdy” Myhajło Tkacz przeanalizował, gdzie oni siedzą i nazwał ten artykuł, zatytułował go następująco: Batalion Monaco. „Ukraińska Prawda” znalazła uchodźców na Lazurowym Wybrzeżu. Oczywiście to szydercza nazwa. Batalion Monaco nie istnieje w sensie militarnym, natomiast chodzi o wszystkich oligarchów, którzy skupili się nad Morzem Śródziemnym. O kogo chodzi? Bracia Ihor i Hrihoryj Surhisowie, miliarderzy i właściciele klubu Dynamo Kijów. Przypomnę, Surhis był jednym ze współorganizatorów z Polską Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w 2012 roku. Milioner Wadym Stolar znany biznesmen, Wadym Jermołajew, Ihor Abramowycz, miliarder i polityk, deputowany do Rady Najwyższej, a także Ołeksander Jarosławski, prezes charkowskiego klubu piłkarskiego Metalist, Konstantyn Żewago, jeden z najbogatszych Ukraińców, czy Serhij Lewoczkin, były szef administracji prezydenta Wiktora Janukowycza. Potem pojawiły się jeszcze inne artykuły. Tak powstały kolejne bataliony: Monaco 2 i Wiedeń, czyli w Wiedniu też są. Ale konkluzja jest taka, że na razie są oni jakby w ukryciu, bo na emigracji, którą wybrali. Natomiast autor kończy swój artykuł tak: Szybko pojawi się pytanie, czy ci nowi ludzie będą chcieli rozwijać swoje kariery nad Dnieprem, czy nad Wisłą? Musimy pogodzić się z tym, że nie będzie powrotu do sytuacji sprzed 24 lutego 2022 roku, gdy między naszym krajem a Ukrainą była granica. Problemy sąsiadów już są, a w przyszłości będą jeszcze w większym stopniu naszymi problemami. A ukraińscy oligarchowie staną się polskimi oligarchami.

Ja przypuszczam, że jeszcze na długo przed wojną związki niektórych tych oligarchów, my niestety nie wiemy proszę Państwa, tutaj z polskim światem politycznym, również były dosyć zażyłe. Przypomnę, że jeden z ukraińskich oligarchów, Pińczuk, finansował Aleksandra Kwaśniewskiego, a ile jest rzeczy, o których nie wiemy. No więc, moim zdaniem jest to bardo ważny artykuł i ma jednoznaczną wymowę, przestrzegającą przed takim rozwojem wypadków. To tyle.

P.P. I bardzo słusznie, że przestrzegającą przed takim rozwojem wypadków. W ogóle powinniśmy się strzec różnych zakulisowych rozwojów wypadków w tym obszarze. Ja nie spodziewam się, aby ukraińscy oligarchowie zmienili swoje obyczaje. Skoro nie zmienili sobie tych obyczajów, mieszkając gdzieś na południu Europy, to nie zmienią ich także w Polsce. Zresztą nie widzę powodu, dla którego mieliby w ogóle w Polsce mieszkać. W końcu są miejsca w Europie i na świecie, gdzie klimat jest bardziej przyjazny, infrastruktura na bardzo wysokim poziomie. Tam są po prostu dobre warunki do życia, jeśli ma się oczywiście odpowiednie zaplecze materialne.

Natomiast, gdybyśmy mieli zastosować analogie historyczne, które bywają od czasu do czasu fałszywe, to wchłonięcie ziem ruskich po unii lubelskiej przez Koronę doprowadziło do zaburzenia struktury społecznej i majątkowej w Koronie, a nie – do poprawy struktury społecznej i majątkowej na terenie ziem ruskich do Korony inkorporowanych.

W związku z tym powyższym, szanowni Państwo, przechodzimy do tematu z tygodnika „Do Rzeczy” i temat, który poruszę dziś jako pilny, to temat sarmackiego sojuszu z artykułu Jana Fiedorczuka pod tytułem Tajemnica sarmackiego sojuszu. Cóż to za zwierzę ten sojusz sarmacki? Zaraz się dowiemy, cytuję:

»Polskie władze zapowiadają zawarcie z Ukrainą „sarmackich paktów”, które staną się fundamentem przyszłego sojuszu obu państw. Problem w tym, że rządzący skrzętnie skrywają przed opinią publiczną, na czym tenże sojusz ma dokładnie polegać. Co „sarmacki pakt” ma oferować Polsce, a jakie sprowadzi na nas zagrożenia?«

Otóż to – co ma oferować, a jakie sprowadzi zagrożenia? Co to w ogóle ma być? Wiemy, że gdzieś dzwoni, ale nie wiemy, w którym kościele, dlatego że sprawa jest owiana tajemnicą. To znaczy, że rządzący, raz na jakiś czas, puszczają takie balony próbne, puszczają w opinię publiczną informacje, że jakieś rozmowy się toczą, że jakaś gra trwa, jakieś projekty są przygotowywane, ale nie wiemy przez kogo te rozmowy się toczą, nie wiemy w czyim imieniu, nie wiemy jakie projekty są przygotowywane i nie wiemy, w którym kierunku idą. No, to bardzo niepokojące, jako że zdaje się, że mówimy o materii dość żywotnej dla funkcjonowania nas jako państwa i nas jako narodu. No bo jeśli ktoś szykuje nam państwo wielonarodowe, no to zdaje się, że naród jako suweren w tym państwie powinien jednak mieć coś do powiedzenia. To nie jest tak, że Prawo i Sprawiedliwość z mandatu do sprawowania władzy w Polsce dostało mandat do zrobienia z Polską, co im się żywnie podoba. Oni dostali mandat do rządzenia państwem, rządzenia gospodarką, rządzenia sprawami wewnętrznymi, zagranicznymi, a nie do likwidacji tego państwa. Nikt ich do tego nie upoważniał i do tego prawa nie mają. Szanowni Państwo, nie wiemy tak naprawdę i autor dzieli się tą niewiedzą z nami, są różne przecieki, np. Jakub Kumoch swego czasu powiedział, że te sarmackie pakty, ten układ polsko-ukraiński ma być wzorowany na układzie francusko-niemieckim z 1963 roku. No, jest to jakaś informacja, ale czy możemy się do tej informacji na serio odnieść? Delikatnie rzecz ujmując, nie jestem pewny. Autor, Jan Fiedorczuk, słusznie wskazuje na konkretne zagrożenia. Ja tutaj Państwu zacytuję obszerny fragment:

„Z lakonicznych wypowiedzi polskich polityków wynika, że sojusz z Ukrainą ma opierać się na filarze militarnym i gospodarczym. W pierwszej perspektywie ma być on wycelowany w Rosję. Silny sojusz polsko-ukraiński może rozdawać karty w Europie Środkowo-Wschodniej i trwale wypchnąć Rosję do Azji i wtedy Rosja przestanie być brana pod uwagę w grze europejskiej. To strategiczny cel polskiego państwa – stwierdził w zeszłym roku wiceminister Mariusz Chorała. Nawet jeśli takiemu sojuszowi patronowałyby Stany Zjednoczone z Wielką Brytanią, to ryzyko wplątania Polski, która działałaby niejako obok NATO, w wojnę zwiększyło by się radykalnie. Deklarowanie sojuszy wszak nie oznacza jedynie czerpania profitów, ale niesie ze sobą poważne ryzyko i zobowiązania.”

Szanowni Państwo! Tak, zgadzam się tutaj z autorem. To jest poważne ryzyko, to są poważne zobowiązania. Tylko nie jest tak, że możemy sobie, ot tak, przejść do porządku dziennego nad tym, że rządzący szykują nam tu pod stołem jakieś porozumienie z Ukrainą. To jest w tej chwili jedno z najpoważniejszych zagrożeń, jakie stoi przed naszym państwem w krótkiej i średniej perspektywie.

J.E. Ja przypomnę, przecież mówiliśmy o tym, że w roku 1919 i 1920 już przerabialiśmy to. Tajne układy z Ukrainą Petlury prowadził Piłsudski poza wiedzą opinii publicznej i skończyło się nieomal likwidacją państwa polskiego w wyniku wojny 1920 roku. Nie mówię, że historia powtarza się tak samo, ale kolega tu wspomniał o I Rzeczpospolitej. Mamy tu mapę z tyłu. Teoretycznie robi imponujące wrażenie, ale większość historyków twierdzi, że te kresy wschodnie tak daleko wysunięte i ten ruski mir. I tutaj mam taką propozycję, żeby stosować ten ruski mir obosiecznie. Ruski mir to jest nazwa, której używają Rosjanie, mając na myśli rosyjski świat w sensie kulturowym. Ale ruski mir interpretowany jest u nas jako, no nazwijmy to, cywilizacyjny chaos i bardach. I otóż stwierdzam, ze Ukraina jest częścią ruskiego miru z tymi wszystkimi negatywnymi cechami tego, nawet w dwójnasób, niż w Rosji. Więc próba stworzenia jakiegoś superpaństwa może zakończyć się dla nas tragicznie. Dlatego będziemy śledzić tę sprawę, a nawet alarmować.

P.P. A nawet powiem krok więcej. Ukraina nie tylko jest częścią ruskiego miru, ale stanowi udaną kompilację najgorszych, że tak powiem, cech cywilizacji łacińskiej, niesionej w tamte rejony przez Polskę i cywilizacji turańskiej, niesionej w tamte rejony świata przez Rosję, a wcześniej przez Ruś. Także, tak naprawdę, Ukraina ze względu na swą faktyczną dwukulturowość, stała się nośnikiem najgorszych cech Zachodu i Wschodu i te najgorsze cechy w kreatywny sposób rozwijała. To jest przerażające. Dziś obserwujemy, co się z tym państwem dzieje, jakie realne prawa mają tam obywatele, jak realnie wygląda tam wolność słowa, jak realnie tam wygląda wolność gospodarcza i tak dalej i tak dalej. To jest coś dla człowieka Zachodu, takiego jak ja, wręcz niewyobrażalne.

J.E. No ale niektórzy w imię, i tutaj musimy postawić kropkę nad „i”, wojny z Rosją są gotowi nawet zamordować współczesne państwo polskie. Byle tylko dla tego mirażu.

xxxxxxxx

Wygląda na to, że polskie społeczeństwo jest powoli przygotowywane do nowej sytuacji, w jakiej się znalazło, a które w swojej masie zupełnie nie zdaje sobie z tego sprawy. Zarówno komentujący, jak i autorzy cytowanych artykułów, zdają się nie widzieć słonia w składzie porcelany. Polska jest dziś faktycznie bardziej Ukrainą, niż Polską. Świadczy o tym uprzywilejowanie obywateli Ukrainy względem obywateli Polski i podporządkowanie interesów państwa polskiego interesom upadłego państwa ukraińskiego To jest jakiś koszmar, ewenement na skalę światową, że obywatele obcego państwa, niebędący obywatelami państwa, w którym przebywają, mają większe prawa niż obywatele tego państwa. Określenie „kraj Zulu-Gula” w tym wypadku zupełnie nie odzwierciedla stanu faktycznego.

Jednak Marek Czarkowski w tygodniku „Przegląd” pisze wyraźnie, że nie będzie powrotu do sytuacji sprzed 24 lutego 2022, gdy pomiędzy Polską a Ukrainą była granica. A skoro nie ma tej granicy, to mamy już do czynienia ze wspólnym państwem. Ale nie wspomina o tym, że ta granica, nieistniejąca już, to granica zewnętrzna unii. Kto więc zaakceptował taki stan? Kto otworzył tę granicę? Najwyraźniej decyzje zapadały gdzieś bardzo wysoko, ponad oficjalnymi władzami unii, a i państwa członkowskie nie miały w tym wypadku nic do gadania. Oznacza to, że gdzieś wysoko zadecydowano, że w tej części Europy nastąpią radykalne zmiany, nawet narażając unię na śmieszność.

Z kolei Przemysław Piasta wyraźnie powiedział: Oni dostali mandat do rządzenia państwem, rządzenia gospodarką, rządzenia sprawami wewnętrznymi, zagranicznymi, a nie do likwidacji tego państwa. Czyżby więc coś wiedział i tylko przypadkiem wygadał się, czy może to nie był przypadek?

Panowie z „Myśli Polskiej” zdają się nie zauważać faktu, że po unii lubelskiej przestało istnieć państwo polskie, zwane Koroną Królestwa Polskiego, a powstał twór zwany Rzeczpospolitą, składający się ze wspólnego państwa polsko-rusińskiego (ukraińskiego) dalej nazywanego dla zmyły Koroną i unii tego państwa z Litwą. Ten twór był wielonarodowy i ta tzw. Korona też byłą państwem wielonarodowym. Ten stan przetrwał do rozbiorów. Tzw. II RP była państwem wielonarodowym i takim samym państwem był PRL, ze względu na przesiedlenie na ziemie poniemieckie mniejszości z Kresów. III RP również była takim państwem.

Nie ma więc racji Przemysław Piasta, gdy mówi: No bo jeśli ktoś szykuje nam państwo wielonarodowe, no to zdaje się, że naród jako suweren w tym państwie powinien jednak mieć coś do powiedzenia. Otóż nikt nam takiego państwa nie szykuje, bo to państwo jest państwem wielonarodowym od unii lubelskiej, a tym bardziej jest nim po przesiedleniach po 24 lutego 2022 roku.

No ale niektórzy w imię wojny z Rosją są gotowi nawet zamordować współczesne państwo polskie. – mówi Jan Engelgard. Tak jest przecież od unii lubelskiej, gdy Korona została wciągnięta do wojny z Moskwą, z którą wcześniej nie graniczyła i nie miała sporów terytorialnych. Nie liczył się polski interes, czyli Śląsk, na którym ludność polska stanowiła większość mieszkańców. Liczył się tylko ruski (ukraiński) i litewski interes obrony ziem dawnej Rusi Kijowskiej, z których powstało Wielkie Księstwo Litewskie, przed zakusami Moskwy, która rościła sobie prawo do tych ziem. I do dzisiaj tak jest, bo dla Rosji tzw. bliska zagranica to właśnie ziemie byłego WKL.

Jeśli wiec ktoś nie rozumie polityki „polskiego” rządu, to musi sobie uświadomić, że od unii lubelskiej dominuje na tych ziemiach żywioł ukraiński, którego interes jest taki sam, jak tych, którzy zdominowali I Rzeczpospolitą i wykorzystali ją do realizacji swoich interesów. Ten, kto tak naprawdę stworzył ten twór, dobrze wiedział, że będzie to twór, który będzie bez końca generował konflikty. Po to go właśnie stworzył. Ale kto to był? Tego chyba nietrudno się domyślić. Żydzi ukraińscy i polscy bawią się Polską i Ukrainą, jak klockami Lego.

Leave a comment