W dniu 8 września Biuletyn Stowarzyszenia Marszu Niepodległości przysłał mi maila. Tym razem jednak nie Robert Bąkiewicz pod nim się podpisał, ale Stowarzyszenie Patriotyzm i Wolność, które zaprasza na wydarzenie Archipelag Polskości, które będzie miało miejsce 24 września w Warszawie. Poniżej treść tego maila:
Stowarzyszenie Patriotyzm i Wolność zaprasza na wydarzenie Archipelag Polskości.
Szczególnie zachęcamy wszelkiego rodzaju organizacje społeczne (stowarzyszenia i fundacje oraz prowadzące działalność w innych formułach) do zbiorowego uczestnictwa w Archipelagu Polskości poprzez co najmniej wystawienia własnego stanowiska/stoiska z emblematami i materiałami danej organizacji, a najlepiej także wystąpienie własnego podmiotu w postaci 10/15-minutowej autoprezentacji na scenie towarzyszącej, podczas kiedy można opisać, pokazać czy ilustrować charakterystykę własnych koncepcji i działań. W tej sprawie należy kontaktować się z sekretariatem Stowarzyszenia Patriotyzm i Wolność: telefonicznie lub mailowo.
Organizacje społeczne mają bardzo mało okazji do wspólnych spotkań, które mogą nie tylko owocować nowymi kontaktami, ale również współpracą. Im więcej organizacji będzie działać wspólnie, tym ich głos będzie bardziej słyszalny. Pragniemy również stworzyć sieć pomocową dla organizacji, wiemy i rozumiemy problemy z jakimi borykają się organizacje. Chcemy wyjść im naprzeciw, jednak do tego potrzebujemy wspólnych spotkań. Archipelag Polskości jest właśnie taką okazją do zapoznania się, podzielenia się doświadczeniem, ale przede wszystkim wspólnie spędzonym czasem.
Kongres Archipelag Polskości jest nie tylko dla przedstawicieli organizacji pozarządowych, ale również dla osób chcących poznać koloryt polskich organizacji i ich dorobek. Archipelag Polskości jest planowany jako doroczne i rozrastające się wydarzenie społeczno-kulturalne. Jego wizja docelowa to zgromadzenie bez mała wszystkich środowisk i organizacji, dla których patriotyzm i wolność są podstawami światopoglądu i działania. Chodzi o połączenie całego archipelagu dążeń historycznych i rekonstrukcyjnych, kulturowych i religijnych, artystycznych i muzycznych, krajoznawczych i etnograficznych, ideowych i wydawniczych, wychowawczych i edukacyjnych czy gospodarczych i samopomocowych. Poszczególne podmioty kultywujące określony rys polskości powinny się wzajemnie inspirować i zapładniać, aby archipelag stawał się pełnią i jednością, w których odzwierciedla się cały blask polskości. Wspólna przestrzeń oraz prezentacje czy stoiska tworzące poszczególne „wyspy” archipelagu mają dawać uczestnikowi paletę zbieżnych wrażliwości dążących ku fundamentalnej jedności. Archipelag Polskości ma na (dalekosiężnym) celu jednoczenie Polaków wokół wspólnych idei i zadań.
Raz jeszcze przypominamy, iż jak archipelag składa się z *wysp*, tak chcemy ukazywać, że nasza*polskość* również. Poprzez Archipelag Polskości pragniemy stworzyć przestrzeń do debaty społecznej i publicznej. W debacie tej będą brać udział przedstawiciele organizacji pozarządowych ogólnopolskich i tych lokalnych, a także przedstawiciele instytucji czy samorządowcy. Proponujemy organizacjom społecznym nie tylko możliwość miejsca na stoisko wystawowe, ale również limitowany czas, w którym mogą zaprezentować się na scenie Archipelagu Polskości.
Do zobaczenia! Stowarzyszenie Patriotyzm i Wolność
W trakcie tego Wydarzenia odbędą się dwie debaty. Pierwsza z nich to Rok 2022 Rokiem Romantyzmu Polskiego. Głosy naprowadzające to:
- Mariusz Bechta (Templum Novum): Kanonada narodowego romantyzmu.
- Jan Engelgard (Myśl Polska): Dlaczego pozytywizm jest lepszy od romantyzmu?
- Krzysztof Koehler (Instytut Książki): Dlaczego staropolszczyzna jest lepsza od romantyzmu?
- Artur Zawisza (Fundacja Patriotyzm i Wolność): Romantyzm polski jako synthesis polonitatis.
Druga debata to Wyspy organizacji społecznych tworzące archipelag polskości.
Takimi to pierdołami będą zajmować się ci „patrioci” w momencie, gdy do Polski napływają miliony obcych, gdy ukrainizacja języka polskiego postępuje w zastraszającym tempie, gdy tworzenie nowego państwa polsko-ukraińskiego trwa w najlepsze. Zorganizowanie takiego cyrku kosztuje. A kto to finansuje? No kto?
Tak dla porządku – archipelag to grupa wysp położonych blisko siebie, najczęściej o wspólnej genezie i podobnej budowie geologicznej. Nazwa wywodzi się z greckiego archḗ – początek i pḗlagos – morze.
Idea nie jest nowa. Próbę wyjaśnienia tego zjawiska można znaleźć tu: https://oees.pl/magazyny/wyspy-i-archipelagi/. Poniżej fragment:
„Dzięki mediom społecznościowym i innym formom globalnej komunikacji nowo powstające wspólnoty wypracowują wspólny światopogląd. Trwa nieustanna wymiana: nie tylko przepływ towarów i migracje ludzi, ale przede wszystkim transfer myśli, eksport i import idei, koncepcji, kultur oraz zasad. Tak powstają współczesne wyspy – oddolne inicjatywy budowane na wartościach wytwarzanych lokalnie, ale też będących elementami większej, regionalnej (krajowej lub międzynarodowej) wymiany informacji, wrażeń oraz wartości.
Wyspy, jeśli tylko nawiązują i utrzymują ze sobą kontakt, tworzą archipelagi. Archipelagi wartości. Pomiędzy wyspami dochodzi do przepływu wiedzy, wzajemnej inspiracji, a czasem – do znacznie bardziej skomplikowanych procesów społecznych, prowadzących do tworzenia się zaawansowanej sieci, społeczności, plemienia lub grupy skupionej wokół określonego zestawu wartości wspólnych.
Znane z dotychczasowego świata sieci formalne – czy to korporacyjne, czy państwowe – instytucje, ich placówki, oddziały, przedstawicielstwa, sklepy, urzędy i przystanki zaczynają dziś konkurować z archipelagami, a więc z sieciami wysp – instytucjami nowej generacji. Nawet nie zauważyliśmy, kiedy archipelagi eksplodowały wokół nas.
Najciekawsze wydają się dziś archipelagi wartości tworzące się wokół licznych NGO, które wykorzystują prezentowane wartości do zdobywania funduszy (mikrogranty, crowdfunding). Takim archipelagiem jest choćby Greenpeace – utrzymywany przez swoją społeczność, zdolny do skutecznego działania nawet w ekstremalnie trudnych warunkach, w dowolnym miejscu na świecie.
Archipelagi – mniej lub bardziej trwałe – mogą się także tworzyć wokół znanych ludzi. Dawne grupy oklaskujących fanów przeradzają się w mikrospołeczności zdolne do prowadzenia skomplikowanych operacji. Moim ulubionym przykładem takiego archipelagu jest zbudowana wokół Jurka Owsiaka społeczność Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Czymś w rodzaju archipelagu stał się – przynajmniej na jakiś czas – francuski ruch En Marche!, który wyniósł do władzy prezydenta Macrona.”
Z powyższego cytatu wynika, że tak powstają współczesne wyspy – oddolne inicjatywy budowane na wartościach wytwarzanych lokalnie, ale też będących elementami większej, regionalnej (krajowej lub międzynarodowej) wymiany informacji, wrażeń oraz wartości. A z treści przekazu Stowarzyszenia Patriotyzm i Wolność wynika, że jest odwrotnie, że Archipelag Polskości powstaje odgórnie.
Tak na zdrowy rozum, to nie ma takiej możliwości, by powstawały jakieś ruchy oddolne i jednoczyły się, bo ilu ludzi, tyle pomysłów. Zawsze musi być ktoś, kto tym kieruje i kto wie, do czego dąży. I zawsze muszą być pieniądze. A skąd? Może wszyscy Żydzi, bo to są ich pomysły, składają się na te inicjatywy. Teodor Jeske-Choiński w książce Historia Żydów w Polsce (1919) pisał:
»Kiedy wojenne sądy Francji wzięły za kołnierz Dreyfusa, płynęły do Paryża z całej kuli ziemskiej potoki złota. Ratować rozkazali wodzowie Judy zagrożonego hańbą współwyznawcę, hańba bowiem jego mogłaby zaszkodzić politykom żydowskim we Francji. Najuboższy sklepikarz płacił bez oporu narzucony mu przez kahał haracz. Jakiś handlarz wyszogrodzki przyznał mi się w owym czasie, że płaci miesięcznie trzy ruble na jakiegoś Dreyfusa, pytając, co to za jeden ten Dreyfus i co on takiego zrobił, iż potrzeba aż tyle pieniędzy, żeby go wydostać z rąk „gojów”. Nie wiedział biedaczysko nawet, o co właściwie chodzi, a mimo to był posłusznym bez rezonowania.«
Większość dobrze prosperujących firm, zarówno tych w skali globalnej jak i lokalnej, należy do Żydów, więc zapewne nie mają problemów, by jakąś niewielką część swoich dochodów przeznaczać na cele nie związane bezpośrednio z działalnością gospodarczą. Stworzenie czegoś takiego jak Archipelag Polskości wymaga zaangażowania wielu ludzi, a więc również pieniędzy. No bo jeśli, pragniemy również stworzyć sieć pomocową dla organizacji, wiemy i rozumiemy problemy z jakimi borykają się organizacje, to ta pomoc po części będzie zapewne finansowa, a po części organizacyjna. W ten sposób przejmuje się kontrolę nad całymi tzw. środowiskami patriotycznymi i nie tylko patriotycznymi – nad wszystkimi.
Żydzi zawsze wykorzystywali zdobycze techniki do komunikowania się i przekazywania informacji, umożliwiających podejmowanie właściwych decyzji. Kiedyś Prus w jednej ze swoich nowel, w Placówce czy Anielce, opisał jak wykorzystywali do tego celu pociągi towarowe. Umieszczali po jednym z wagonów takiego pociągu list, który docierał do adresata szybciej niż dochodziły na prowincję jakieś gazety, jeśli w ogóle tam trafiały i szybciej niż informacja rozchodziła się z ust do ust. Dziś wykorzystują internet i media społecznościowe, które należą do nich, do tworzenia takich inicjatyw, jak wyżej opisana.
Działają też oni z dużym wyprzedzeniem. Można zapytać: dlaczego dopiero teraz wyszli z taką inicjatywą? Teraz, gdy do Polski napłynęły miliony Ukraińców. Zapewne chcą wybadać jak liczne jest środowisko patriotyczne w Polsce, by podjąć działania adekwatne do stanu faktycznego.
2 czerwca na kanale eMisjaTV został wyemitowany wywiad z właścicielem łódzkiej kamienicy i jednocześnie znajdującego się w niej sklepu. Chodziło o artykuł jaki zamieściła Gazeta Wyborcza w związku z muralem znajdującym się na tej kamienicy. Mural powstał ponad dwa lata temu. Jego intencją była chęć przypomnienia o zbrodniach nacjonalistów ukraińskich na Wołyniu. Gazeta Wyborcza zarzuciła właścicielowi sianie nienawiści pomiędzy narodami polskim i ukraińskim. Dlaczego zrobiła to dopiero po ponad dwóch latach od jego powstania, gdy pojawili się w Polsce Ukraińcy? A czy właściciel kamienicy już dwa lata wcześniej wiedział, że do Polski napłyną „uchodźcy” z Ukrainy? I czy właściciel sklepu i łódzkiej kamienicy może być Polakiem? Może i tak, ale prawdopodobieństwo, że nim jest, jest znikome.
Gdy w połowie lat 80-tych PRL powoli chylił się ku upadkowi, to przeciętny człowiek nie zdawał sobie jeszcze sprawy z tego, że idą zmiany i to diametralne, że kończy się narodowy socjalizm PRL-u, w którym był tylko jeden naród, jedno państwo i jedna partia, ale Żydzi wiedzieli.
W 1984 roku w czasopiśmie „Nurt” ukazał się artykuł, w którym jego autor Jerzy Tomaszewski oskarżył Armię Krajową o mordowanie ukraińskich cywilów. Wówczas środowisko kombatantów 27. Wołyńskiej Dywizji AK przystąpiło do zbierania relacji świadków na temat wydarzeń z okresu 1943-1944. Efektem zainicjowanych wtedy prac dokumentalnych były publikacje Władysława Siemaszko oraz jego córki Ewy Siemaszko dotyczące zbrodni popełnionych przez ukraińskich nacjonalistów na Polakach na Wołyniu.
Gdy Jan Tomasz Gross opublikował swoją książkę Sąsiedzi, to ze strony polskiej pojawiły się głosy, że jest niewiarygodna, bo opiera się na zeznaniach świadków, składanych po wielu latach. W sytuacji, gdy wielu innych świadków już nie żyje, weryfikacja tych zeznań jest niemożliwa. Taki właśnie zarzut sformułował pod adresem pracy Siemaszków Grzegorz Mazur. Zwraca uwagę podobieństwo obu książek. W obu przypadkach oparto się na zeznaniach świadków, ale nie – złożonych bezpośrednio po wydarzeniach, tylko po wielu latach później. I w obu przypadkach książki zostały napisane nie przez historyków zawodowych, tylko przez amatorów. To oczywiście samo w sobie nie jest wadą, ale uwagę zwraca ten sam schemat, co skłania do wniosku, że inspiracja wyszła z tego samego źródła. Tym bardziej zwraca na to uwagę schemat zdziczałych Polaków i bezbronnych Żydów w jednym przypadku i zdziczałych Ukraińców i bezbronnych Polaków – w drugim. I jakby jeszcze brakowało analogii, to nie ma zgody na ekshumację w Jedwabnem i na Wołyniu. A skoro tak, to oznacza to, że jest coś do ukrycia, co podważyłoby obowiązującą w obu przypadkach narrację.
Oczywiście w każdej mistyfikacji musi być ziarno prawdy. Tak jest w przypadku holokaustu. Żydzi ginęli w obozach zagłady, ale nie w takich ilościach, jak wmawia nam żydowska propaganda. Podobnie może być w przypadku rzezi wołyńskiej. Cześć z ofiar to mogła być ludność polska, ale znacznie większą część mogła stanowić ludność rusińska. To, co wiemy, to to, że ludność polska na Wołyniu stanowiła 15% całej zamieszkałej tam ludności. Wiemy też, że akcja mordowania tej ludności rozpoczęła się jednocześnie w 99 miejscowościach i wioskach. Kto tam zamieszkiwał było zapewne wiadome lokalnej administracji. Czy ta dokumentacja dostała się w ręce wycofujących się Niemców, czy może przejęła to nadciągająca Armia Czerwona? Tego nie wiemy i nie dowiemy się, ale z niej moglibyśmy się dowiedzieć prawdy. Wiemy też, że Siemaszkowie nie korzystali z niemieckich i rosyjskich archiwów. Wszystko to jest więc bardzo dziwne i zagadkowe.
Skłócanie narodów to żydowska specjalność, a nie ma do tego lepszego narzędzia, w przypadku Polaków i Ukraińców, niż rzeź wołyńska. A co by się stało, gdyby okazało się, że to nie Polaków tam mordowano? W grudniu 1937 na Wołyniu rozpoczęto akcję przymusowych konwersji lokalnych społeczności na rzymski katolicyzm. W 1938 roku rząd sanacyjny przeprowadził akcję burzenia cerkwi na Chełmszczyźnie. Odpowiedzialni za to trzej oficerowie sanacyjni zostali po wojnie oficerami LWP. Kim byli, że spotkało ich takie wyróżnienie?
Kto tak uprawia politykę? Przecież polski rząd nie zachowywałby się w ten sposób. Tego typu działania, to są ewidentnie działania zamierzone na skłócanie i sianie nienawiści pomiędzy narodami polskim i tzw. ukraińskim. Czy i taki jest zamiar tych, którzy tworzą Archipelag Polskości i jednocześnie sprowadzają miliony Ukraińców do Polski?
” gdy tworzenie nowego państwa polsko-ukraińskiego trwa w najlepsze.” –
– przerzucę tym :
/ Projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego nieustannie rozwija się w bardzo szybkim tempie. Spółka zdecydowała, że “szprycha” nr 5 wybudowana zostanie aż do granicy z Ukrainą, skąd w przyszłości można będzie przedłużyć ją do Lwowa oraz docelowo – do Kijowa. /
https://www.salon24.pl/newsroom/1250933,ogromne-plany-cpk-linie-kolejowe-zostana-przedluzone-do-kijowa
LikeLike
Jednym słowem, odwracamy się dupą do Europy. Nie! – dla szybkiej kolei do Pragi i Budapesztu, nie mówiąc o Berlinie, tylko do zadupia zwanego Kijowem.
LikeLike
https://wiernipolsce1.wordpress.com/2022/09/26/kto-rzadzi-w-gdansku-syjonisci-banderowcy-czy-faszysci-ale-nie-polacy/
LikeLike
Ale ja w blogu “Czy to Polska” z 18 sierpnia pisałem, że na te poniemieckie ziemie przesiedlano przeważnie Ukraińców (karta przesiedleńca była drukowana w języku polskim i ukraińskim) i inne mniejszości z Kresów. Dla nas nie są problemem ziemie poniemieckie, bo one nam się nie należą. Niemcy sprowadzą Ukraińców do właściwego im poziomu. Naszym problemem jest to, że polskie etniczne ziemie: Wielkopolska, Małopolska, Mazowsze i Pomorze – ten korytarz, są zasiedlane Ukraińcami. Jedyna korzyść z tego jest taka, że ci powojenni przesiedleńcy i ich potomkowie przestali udawać Polaków i otwarcie manifestują swoją ukraińskość. Może dzięki temu Polacy uświadomią sobie, że są w Polsce tylko jedną z wielu narodowości i to prawdopodobnie nie najliczniejszą, po tym napływie milionów Ukraińców do Polski od 2014 roku.
LikeLike
Wczorajszy link wrzuciłem niejako z marszu, bez stosownego komentarza ( z drugiej strony co tu komentować kiedy z bezsilności ręce same się rozkładają wobec takich info ).
______________
Niemcy czyli ” Może dzięki temu Polacy uświadomią sobie, że … ” :
” Niemcy zawsze i to z całą świadomością tego faktu, zawsze podpisywali każde układy, o których wiedzieli z góry, iż są tyle warte co papier na którym były spisywane, i które tak naprawdę nigdy do niczego ich nie zobowiązywały. I takimi traktatami bez żadnej dla nich wartości, o których wiedzieli i to od samego początku, że do niczego one ich również nie zobowiązują, były porozumienia z Polską zawarte w 1970 i 1990 roku. ”
https://kresywekrwi.nowyekran24.com/post/169398,trzecia-rzesza-istnieje-nadal
… ilu, świadomych swojej tożsamości Polaków wie co naprawdę jest krojone względem tego, geograficznego terytorium Polski ?
LikeLike
W 1985 roku, podczas pobytu w Indiach, wszedłem do księgarni w Delhi i wyszukałem atlas geograficzny i otworzyłem go na mapie Europy. Na mapie Polski była wykropkowana granica z 1937 roku i napis: tymczasowo pod polską administracją. To był dla mnie szok, ale uświadomiłem sobie, że świat inaczej niż my patrzy na pewne sprawy. Dlatego moja Polska to Wielkopolska, Małopolska, Mazowsze i Pomorze, ale dziś już nawet takiej Polski nie ma, bo tu pełno Ukraińców. W Krakowie reprezentacja Ukrainy grała wczoraj ze Szkocją mecz w ramach Ligi Narodów. Ciekawe co Niemcy zrobią z tymi Ukraińcami z Gdańska, Wrocławia i Szczecina? Będą w Wolnym Mieście Gdańsk niebesko-żółte tramwaje? Będzie Dulkiewicz prezydentem Gdańska?
LikeLike