Inflacja w Polsce

Jeśli chce się ukryć prawdziwą kradzież, to kieruje się uwagę na tę małą, ale przemawiającą do wyobraźni. Największą kradzieżą jest kradzież poprzez inflację, bo ona dotyka wszystkich. Niektórzy nazywają kradzieżą spekulację giełdową w wykonaniu drobnych graczy, bo oni, według nich, nie wytwarzają żadnego dobra, a korzystają z dóbr i usług, które wypracowują inni. Takie podejście zostało spopularyzowane przez Krzysztofa Karonia autora książki Historia antykultury. Opisując to zjawisko, ogranicza się on tylko do tego środowiska i je piętnuje, nazywając tych ludzi pasożytami.

Problem jest jednak trochę bardziej skomplikowany, bo to samo, co robią drobni inwestorzy, robią również biura maklerskie, fundusze inwestycyjne, fundusze emerytalne, firmy ubezpieczeniowe itp. W tych wszystkich firmach pracują ludzie, którzy inwestują pieniądze innych i żyją z prowizji za usługę. Prowizję otrzymują bez względu na wynik. Oznacza to, że nawet gdy nie wypracują zysku dla swoich klientów, pobierają ją. Czy to jest kradzież? Spekulacja giełdowa drobnych inwestorów jest zjawiskiem marginalnym. Bo ilu ich może być w skali kraju? Kilka, kilkanaście tysięcy. Zapewne w większości przypadków są to ludzie, którzy gdzieś pracują i inwestują swoje własne pieniądze. Problem chyba więc leży w tym, by odwrócić uwagę od największych złodziei, którymi są rządy. To rządy do spółki z bankierami kreują inflację, czy hiperinflację, które pozbawiają ludzi owoców ich pracy, bo pieniądze, które zarabiają tracą na wartości. Tak było w przypadku hiperinflacji w Republice Weimarskiej i na Węgrzech, o czym pisałem w swoich blogach „Hiperinflacja” i „Hiperinflacja c.d.”. Podobnie było w Polsce.

Źródło: Wikipedia

Na powyższej tabeli wyróżniają się cztery lata: 1953, 1982, 1989 i 1990. Charakteryzuje je znacznie wyższa inflacja niż w pozostałych latach. Nasuwa się więc pytanie: jakie były tego przyczyny? Wydaje się, że rok 1989 był przygotowaniem do właściwej operacji roku 1990.

W Polsce takiej hiperinflacji jak w wymienionych krajach nie było, ale była duża inflacja, która spełniła swoje zadanie. Jeśli spojrzymy na informacje, których dostarcza Wikipedia, to nasuwają się pewne wnioski. Podaje ona dane od 1950 roku do 2020 roku. W roku 1950 – 7,5%, 1951 – 9,6%, 1952 – 14,4%, 1953 – 41,9%, 1954 – (-6,3%), 1955 – (-2,4%), 1956 – (-1%), 1957 – 5,4%, 1958 – 2,7%, 1959 – 1,1%. Coś w tym 1953 roku stało się. Co? Tego nie wiem. Nie było mnie wtedy na świecie. Całe lata 60-te i początek lat 70-tych były latami bez inflacji. I to pamiętam. Ceny oranżady i lodów były cały czas takie same. Czekolady też, ale była ona bardzo droga, bo kosztowała 18 zł. Ludzie wtedy zarabiali przeciętnie około 1500-2000 zł.

Widać więc, że początek lat 50-tych charakteryzuje duża inflacja, zwłaszcza w porównaniu z późniejszymi latami. Kulminacja następuje w 1953 roku. W pracy Jacka Luszniewicza Procesy inflacyjne w Polsce w latach 1945-1955 – przejawy, fazy, uwarunkowania, konsekwencje. Przyczynek do badań nad inflacją PRL jest opis tej inflacji. Całość pracy tu: https://ssl-kolegia.sgh.waw.pl/pl/KES/czasopisma/kwartalnik/Documents/JLsrodek_%20KES%202_18.pdf.

„Tymczasem na horyzoncie pojawił się plan sześcioletni (1950–1955), znacznie przyspieszający tempo industrializacji i otwarcie preferujący inwestycje pozbawione efektu podażowego. W praktyce przesądzało to o dalszym pogłębianiu się rozziewu między wypływem pieniądza na rynek a dostawami artykułów konsumpcyjnych. Sytuacja w 1950 r. nie wyglądała jeszcze dramatycznie, ale w niedalekiej perspektywie należało liczyć się z silnym naciskiem popytu konsumpcyjnego i poważnymi brakami rynkowymi.

Wobec powyższego władze, niejako zapobiegawczo, zdecydowały się na kolejną nieekwiwalentną wymianę pieniądza. Plan sześcioletni realizowano od początku 1950 r., odpowiednią ustawę sejmową uchwalono w lipcu, a już w końcu października ogłoszono przygotowaną w największej tajemnicy wymianę starych złotych na nowe. Tym razem nie wprowadzono żadnych ograniczeń ilościowych, ale gotówkę znajdującą się w posiadaniu ludności oraz część wkładów bankowych i oszczędnościowych (do kwoty 100 tys. zł.) przeliczano w relacji 100:1, podczas gdy ceny, płace oraz większe wkłady oszczędnościowe i bankowe – w relacji 100:3. Łączna redukcja zasobów gotówkowych ludności wynosiła więc 66 %. Całej operacji przyświecał zresztą nie tylko cel deflacyjny, ale i potrzeba znalezienia dodatkowych środków na kilkakrotnie korygowane w górę zamierzenia inwestycyjne planu sześcioletniego.”

Wymiana pieniędzy była potrzebna, by doprowadzić do równowagi rynkowej. Ludzie mieli za dużo pieniędzy w stosunku do ilości oferowanych towarów. Trzeba było po prostu zabrać je im. Wymiany dokonano tak, że gotówkę w posiadaniu ludności i wkłady bankowe do 100 tys. zł. przeliczono w stosunku 100:1, a ceny, płace oraz większe wkłady oszczędnościowe i bankowe – w stosunku 100:3. – Tak zrozumiałem sens tego, co autor powyżej napisał. Natomiast Maria Dąbrowska w swoim dzienniku dnia 2 listopada 1950 roku pisze:

»Zmiana systemu pieniężnego! Przed rokiem, czy półtora rokiem były pogłoski o wycofaniu dotychczasowych pieniędzy. Prasa je kategorycznie zdementowała, tak że stopniowo wszyscy się w związku z tą sprawą uspokoili. Ale oto uderzenie przyszło niespodziewanie. Jak świetnie trzymano to w tajemnicy, najlepszy dowód, że najlżejsza plotka tymi czasy nie pojawiła się na ten temat. Naród, który rzekomo sam się rządzi, nic nie wiedział, co o nim bez niego zdecydowano! Po kilkakrotnym wysłuchaniu powtarzanego komunikatu zorientowaliśmy się w zasadach tej reformy finansowej. Złoty oparty został (rzekomo) na parytecie złota, czyli rubla, z którym został zrównany. Ustanowiono przy tym dwie relacje zamiany starych pieniędzy na nowe. Wszystkie zobowiązania wobec państwa płatne płatne są w relacji 3 nowe złote za 100 starych. Wszystkie zobowiązania państwa wobec obywateli płatne są w relacji 1 nowy złoty za 100 zł starych. W tej samej niekorzystnej dla obywateli relacji wymieniane będą wszystkie bez rozróżnień banknoty znajdujące się w chwili ogłoszenia tej „uchwały sejmu” w rękach obywateli. Nie znalazł się nikt przytomny, kto by odradzał te wręcz antypaństwowe punkty reformy. Chodziło o uderzenie w „inicjatywę prywatną”, a uderzono w miliony biednych ludzi, wywołując ową falę nienawiści do tak nieludzkiego ustroju.«

W dniu 3 listopada 1950 roku dodaje:

»Resztę dnia zajęły mi refleksje nad owym sposobem przeprowadzenia reformy walutowej o czym głośno w mieście. I oto, co mówią ludzie. Kiedy, bodaj półtora roku temu, rozeszły się plotki o zmianie systemu pieniężnego, miał on być w samej rzeczy wówczas zmieniony. Pieniądze już były wydrukowane (data na nowych obecnych banknotach jest 1948), ale ponieważ wieść o tym się rozeszła, rząd zdementował ją w prasie i odłożył sprawę do czasu, gdy wszelkie pogłoski ucichną, a czujność narodu zostanie całkiem uśpiona. Teraz rzecz przeprowadzono w tak absolutnej tajemnicy, że nawet sejm nie wiedział, na co został w trybie nagłym zebrany w sobotę 28.X wieczorem. Plotka ulicy mówi, że wszystkim, którzy pracowali przy tej aferze zagrożono karą śmierci w razie zdradzenia tajemnicy. Zresztą ilość tych zatrudnionych była z wyjątkiem góry partyjnej i Mincowskiej Komisji Planowania – nieduża – podobno nowe banknoty drukowane były w Czechach, a bilon – w Moskwie wybijany. Pracowników, którzy drukowali ogłoszenia Banku Narodowego zamknięto na trzy doby w miejscach pracy – tak samo pracowników PKPG nie wypuszczono z miejsca pracy przez ostanie dwa dni. Tak samo Sejm, gdy tylko posłowie się zebrali, został zamknięty, nikogo nie wypuszczano, a telefony zostały wyłączone. O 11-tej w nocy, gdy ta zbójecka sprawa została załatwiona, wszyscy posłowie rzucili się do bufetu i wykupili go całkowicie aż do puszek z zepsutymi konserwami włącznie. O tejże godzinie zaczęto rozsyłać woźnych po wszystkich pracownikach instytucji bankowych i placówek handlu uspołecznionego, zwożąc ich do miejsc pracy dla przeliczenia cen, list płacy itp. Wedle ostatniej wersji podobno rząd automatycznie zarobił na tej imprezie 800 miliardów złotych, straconych przez obywateli. Należy to uważać za daninę pobraną w bezprzykładnie brutalny i bezceremonialny sposób.«

A więc wymiana pieniędzy nie byłą żadną korektą planu sześcioletniego, wbrew temu, co pisze autor cytowanego opracowania. Państwo, bez względu na ustrój, zostało chyba stworzone po to, by okradać swoich obywateli. Dalej autor pisze:

»Efekt antyinflacyjny, podobnie jak w przypadku wymiany z lat 1944–1945, okazał się krótkotrwały. Na koniec 1950 r. udało się wprawdzie poważnie ograniczyć obieg pieniężny, ale w następnych latach wysoka wzrostowa dynamika powróciła. Towarzyszyły temu – już w 1950 r. – duże przyrosty akumulacji i płac nominalnych, z jednej strony „obciążające” podaż rynkową, a z drugiej „podkręcające” popyt efektywny. Co więcej, jak wykazał przed laty M. Kucharski, jeszcze przed końcem 1950 r. odbudowane zostały rezerwy pieniężne ludności. Tak szybka kompensacja strat wywołanych jesienną wymianą pieniądza wynikała m. in. z 3- krotnie wyższej relacji przeliczeniowej płac w stosunku do gotówki oraz ulgowego naliczania przyspieszonych wpłat z tytułu podatku gruntowego i na Społeczny Fundusz Oszczędnościowy. W sumie więc wymiana z 1950 r. jedynie na bardzo krótko zastopowała powracającą tendencję inflacyjną.

W tym stanie rzeczy doszło do kolejnej korekty planu sześcioletniego powiększającej nakłady na inwestycje w przemyśle środków produkcji i – przede wszystkim – sektorze zbrojeniowym. O jej dokonaniu zadecydował wybuch wojny koreańskiej. Odpowiednie instrukcje przywieźli z Moskwy w październiku 1950 r. Edward Ochab i szef MON marszałek Konstanty Rokossowski. Promilitarna reorientacja, wprowadzana w życie od 1951 r., okupiona została dalszą redukcją wydatków na rozwój przemysłu konsumpcyjnego i rolnictwa. Skutkiem było poważne spowolnienie w gałęziach i branżach przesądzających o poziomie zaopatrzenia rynku wewnętrznego. W przypadku rolnictwa doszło nawet do absolutnego spadku produkcji (w 1951 r.), w czym udział miały także presja kolektywizacyjna, zwiększenie obciążeń z tytułu podatku gruntowego i przywrócenie dostaw obowiązkowych.

Promilitarnej korekty planu sześcioletniego w 1951 r. dokonano w sytuacji, gdy gospodarka polska znajdowała się już na ścieżce inflacyjnej. Dodatkowe nakłady na inwestycje zbrojeniowe były ogromne; w stosunku do pierwotnych zamierzeń powiększono je w 1951 r. o 70 %, w 1952 r. – o 151%, a w 1953 r. aż o 700 %. Symptomy ostrej nierównowagi rynkowej, dotyczącej głównie artykułów pochodzenia rolniczego, pojawiły się jeszcze w 1951 r. Niedobory wymusiły przywrócenie reglamentacji kartkowej na niektóre artykuły, a nawet spowodowały załamanie na rynku targowiskowym. Odzwierciedleniem kumulowania się nadwyżkowego popytu był m. in. rosnący udział przyrostu zasobów gotówkowych w ogólnym przyroście zasobów pieniężnych ludności. W 1951 r. udział ten wynosił 81,7 %, w 1953 r. – już 90,5 %. W świetle zaostrzających się braków rynkowych, a także niewielkich przyrostów oszczędności dobrowolnych (w bankach i innych instytucjach oszczędnościowych) narastanie rezerw gotówkowych ludności świadczyło o odkładaniu się coraz większych oszczędności przymusowych.

Teoretycznie lukę inflacyjną można było zamknąć, drenując ludność z części posiadanych zasobów pieniężnych. Metoda ta napotykała jednakże ograniczenia polityczne i społeczne, nie mogła więc być z całą konsekwencją stosowana. Świadczył o tym m. in. ostateczny bilans wymiany pieniądza z 1950 r. Te same powody limitowały też skutki działań deflacyjnych podejmowanych w kolejnych latach.

W czerwcu 1951 r. rozpisano nową pożyczkę wewnętrzną – Narodową Pożyczkę Rozwoju Sił Polski, ale jej efekty finansowe były zbyt małe, aby zmienić sytuację rynkową. Wiele razy podwyższano też ceny: np. na początku 1950 r. na mięso (średnio o 27 %), liczne wyroby przemysłowe, usługi komunikacyjne i pocztowe, bilety do kina; jesienią tego samego roku na alkohole (o 40–50 %); w styczniu 1953 r. właściwie na wszystko (na niektóre towary nawet do 100 %, choć przeciętnie około 40 %). Problem w tym, że równolegle bądź z niewielkim opóźnieniem podejmowano decyzje o przeciwnych skutkach. Obie podwyżki cen z 1950 r. zrekompensowano; pierwszą podniesieniem o 5 % płac, drugą licznymi obniżkami cen (m. in. szkła o 30 %, wyrobów metalowych o 29 %, maszyn i aparatów elektrycznych o 25 %, żarówek o 20 %, mięsa wieprzowego o 10 %). Tym samym stała się de facto decyzja o powrocie do dystrybucji kartkowej. Ceny objętych nią artykułów zostały bowiem zamrożone.

Zrekompensowano również najostrzejsze posunięcie antyinflacyjne – generalną podwyżkę cen, zaordynowaną 3 stycznia 1953 r. Wzrastały nie tylko ceny detaliczne, ale także taryfy transportowe i pocztowe, opłaty za gaz i energię elektryczną oraz ceny usług rzemieślniczych. Jednocześnie wycofano się z niedawno wprowadzonej sprzedaży kartkowej i dopuszczono do wolnego obrotu większość produktów rolnych (po wykonaniu 90 % obowiązkowych dostaw przypadających na dany powiat). Najważniejszą, choć nieformalną rekompensatą było podniesienie wszystkich płac, oczywiście w stopniu mniejszym od podwyżek cen. Ponadto zwiększono zasiłki rodzinne, a zatrudnionym w przedsiębiorstwach uspołecznionych dodano do płac ekwiwalenty z tytułu wzrostu kosztów utrzymania (rzędu 75 %). Sumaryczny efekt podwyżek cen szacowano na około 40 %, zaś podwyżek płac – na około 30 %.

Reforma cen i płac z 1953 r. cieszy się w literaturze przedmiotu nienajgorszą opinią. Podkreśla się, rzecz jasna, jej społeczną dotkliwość, ale z drugiej strony korzystny wpływ na stabilizowanie się sytuacji rynkowej. Pisano o osiągnięciu – pierwszy raz po wojnie – równowagi między podażą a popytem, a nawet wytworzeniu się pewnej nadwyżki podaży. Lidia Beskid oceniała, że stworzono wręcz „pierwsze podstawy do kształtowania sytuacji rynkowej zwanej rynkiem nabywcy”. To całkowicie nowe doświadczenie, nieznane dotąd ani rządzącym, ani rządzonym, miało się zmaterializować jeszcze w 1953 r. i trwać aż do końca planu sześcioletniego. Co więcej, pozwolić na stopniowe obniżki cen, realizowane od jesieni 1953 r.«

Na podstawie cytowanego opracowania wiadomo, skąd wzięła się inflacja 1953 roku. Ciekawe, że te podwyżki cen artykułów żywnościowych i nie tylko żywnościowych, były wysokie, bardzo wysokie, jeśli porównamy je z podwyżkami z grudnia 1970 roku. I jakoś dziwnie nie doszło do żadnych protestów i strajków. Te pojawiły się dopiero w 1956 roku w Poznaniu.

Od 1954 roku sytuacja, jeśli chodzi o inflację, zaczyna stabilizować się i praktycznie do końca lat 70-tych jest spokój. Dopiero w ich końcu i na początku lat 80-tych dochodzi do większych zmian. W 1978 roku inflacja wynosi 8,1%, 1979 – 7,0%, 1980 – 9,4%, 1981 – 21,2%, 1982 – 100,8%, 1983 – 22,1%, 1984 – 15%, 1985 – 15,1%. Od 1981 roku mamy inflację dwucyfrową i tak jest przez całe lata 80-te.

To, co uderza w tym zestawieniu, to rok 1982, w którym inflacja dosłownie wystrzeliwuje w górę. A więc nie lata 1980 i 1981, lata Solidarności i strajków i żądań podwyżek, tylko rok 1982, który nastąpił bezpośrednio po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku. W owym 1982 roku władza mogła wszystko. Skąd więc taka wielka inflacja? Lata 70-te to nie tylko kredyty państwowe. Wówczas wielu zaciągało kredyty na budowę domów jednorodzinnych. Władza popierała tego typu inicjatywy, bo budownictwo wielorodzinne kulało i okres oczekiwania na mieszkania wydłużał się. Jednak nie było tak, że każdy mógł wziąć kredyt. Często był to kredyt dla wybranych, limitowany, jak wszystko w PRL-u. Zapewne wielu z tych ludzi, to nie byli ludzie przypadkowi. Cechą charakterystyczną tamtego okresu było to, że pomimo wysokiej inflacji oprocentowanie kredytów było stałe. Oznaczało to, że spłata ich odbyła się tylko za część realnej wartości. W praktyce oznaczało to wybudowanie domu za 1/4 czy 1/5 realnej ceny. Za resztę zapłacili ci, którzy mieli oszczędności, których nie waloryzowano z powodu inflacji. To, że najwyższa inflacja nastąpiła w 1982 roku, w roku, w którym rygory stanu wojennego były najsurowsze, skłania do wniosku, że nie było w tym przypadku i było to częściowe uwłaszczenie nomenklatury partyjnej z przyległościami. Ale to był dopiero wstęp. Wielka kradzież na skalę międzynarodową następuje później. We wrześniu 1985 roku dochodzi do spotkania Jaruzelskiego, tego „patrioty”, z Rockefellerem. Coś tam ustalono. Nie wiadomo co, ale można domyślać się. Bez tych ustaleń kolejny przekręt z inflacją w tle nie byłby możliwy.

Od połowy lat 80-tych inflacja stopniowo rośnie. W 1985 – 15,1%, 1986 – 17,7%, 1987 – 25,2%, 1988 – 60,2%, 1989 – 251,1%, 1990 – 585,8%, 1991 – 70%, 1992 – 43%, 1993 – 35,3%, 1994 – 32,2%, 1995 – 27,8%, 1996 – 19,9% 1997 – 14,9%. W 1988 roku następuje skokowy wzrost inflacji, a w 1991 jej skokowy spadek. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki udało się ją „zdusić” i zejść z 585% na 70%. Kolejny cud nad Wisłą. Ileż to tych cudów już było! Widać więc wyraźnie, że już od 1988 roku przygotowywano się do tego skoku. W tamtym czasie też uruchomiono akcję kredytową i wielu zadłużyło się. Byli to ci, którzy inwestowali w swoją działalność gospodarczą lub rolnicy, którzy kupowali maszyny rolnicze. Tym razem jednak, w odróżnieniu od poprzedniej dekady, oprocentowanie wkładów i kredytów nie było stałe, ale rewaloryzowano je proporcjonalnie do wzrastającej inflacji. Dla inwestycji długoterminowych oznaczało to wyrok śmierci. Tak zniszczono polską, kiełkującą wtedy, przedsiębiorczość. Upieczono wtedy dwie pieczenie na jednym ogniu: zniszczono polską przedsiębiorczość i okradziono społeczeństwo. Cały dorobek jednego pokolenia w ciągu 2-3 lat.

Ta inflacja była ściśle skorelowana z tzw. sztywnym kursem dolara. – No! Wreszcie wyszliśmy z zaścianka i złotówka stała się wymienialna! A że to nam wszystkim, no może nie wszystkim, wyszło bokiem, to już inna sprawa.

Sztywny kurs dolara wprowadzono 1 stycznia 1990 roku. Ustalono go w stosunku 0,95 PLN/USD. To było jeszcze przed denominacją, co oznaczało, że dolara wymieniano na 9.500 zł. 17 maja 1990 roku zmieniono system kursu sztywnego na powiązanie złotego w stosunku do koszyka pięciu walut, składającego się z dolara amerykańskiego (udział 45%), marki niemieckiej (35%), funta szterlinga (10%), franka francuskiego (5%) i franka szwajcarskiego (5%). Trwało to do 14 października 1991 roku. W tym dniu wprowadzono w miejsce sztywnego kursu walutowego dewaluację kroczącą o ustalonej miesięcznej stopie dewaluacji wynoszącej 1,8%.

Co to oznaczało w praktyce? Inflacja w 1990 roku – 585%. Sztywny kurs dolara od 1 stycznia 1990 roku. My nie wiedzieliśmy, jaka będzie inflacja w tym roku, ani jak długo zostanie utrzymany sztywny kurs. Czy zamienić dolary na złotówki i włożyć na konto? A jak wycofają się z tego? To wtedy cała operacja na nic. Tak rozumował przeciętny człowiek, który nie był wtajemniczony. A kto wiedział, to wiedział. Nie dla psa kiełbasa. 1000 dolarów na 585% w skali roku. Ile to jest? – 5850 dolarów!

Powiązano kurs złotówki z walutami zachodnimi i zamrożono go na rok, by inwestorzy zachodni, czyli Żydzi, mogli się wzbogacić. Po tej operacji mogli za „zarobione” w Polsce pieniądze wykupić w niej wszystko, czego nie zlikwidowano i co uznali za warte nabycia. Nawet nie musieli wykładać własnych pieniędzy, by wykupić Polskę. Były oczywiście i inne afery typu FOZZ (Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego) czy oscylator Bagsika i Gąsiorowskiego, którzy to firmowali, a za nimi krył się faktyczny pomysłodawca i wykonawca, czyli Mosad. Żydowska wyobraźnia nie ma w tej materii granic.

1 stycznia 1995 roku wprowadzono do obiegu nowe jednostki pieniężne. Stary złoty został zastąpiony nowym w relacji 10.000:1. Narodowy Bank Polski, jak pisze Wikipedia, pod koniec lat 80-tych rozpoczął przygotowania do denominacji. Warunkiem umożliwiającym jej przeprowadzenie był spadek poziomu inflacji poniżej 10% i gwarancja utrzymania się niskiego poziomu przez dłuższy czas. Dzięki realizacji planu Balcerowicza udało się po 1990 roku zahamować inflację i ustabilizować gospodarkę. Ostatecznie decyzję o przeprowadzeniu denominacji podjęto w 1994 roku.

Tak więc wszystko było zaplanowane wcześniej. Nie pod koniec lat 80-tych, jak pisze Wikipedia, tylko w 1985 roku, gdy Jaruzelski spotkał się z Rockefellerem. Już inflacja z 1988 – 60% i z 1989 roku – 250% była przygotowaniem do właściwej operacji drenowania polskiego systemu bankowego. A później przyszedł „zbawca” Balcerowicz. Dlaczego rzeczywistość jest zupełnie inna, niż to, co nam się przedstawia? I nie zaczęło się to bynajmniej od tej kretyńskiej „pandemii”, której nie ma, a która demoluje nam nasze życie?

Hiperinflacja w Republice Weimarskiej i na Węgrzech oraz inflacja w Polsce miały dwie wspólne cechy: stosunkowo krótki okres trwania największego dodruku pieniądza i następująca po nim wymiana na nowe jednostki pieniężne. To, że w Polsce wymianę pieniędzy planowano znacznie wcześniej, to nie jest tajemnicą, skoro pisze o tym Wikipedia. I prawdopodobnie tak samo było w pozostałych przypadkach. Najpierw postanawiano w tajemnicy, że będzie wymiana pieniędzy, następnie wywoływano inflację, a po niej pojawiały się nowe pieniądze, a inflacja czy hiperinflacja znikały, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Były to więc operacje finansowe przeprowadzane w sposób świadomy i zaplanowany. Ich celem było wzbogacenie się wąskiej grupy ludzi kosztem pozostałych, niczego nieświadomych obywateli, z których zdecydowana większość uważa, że takie rzeczy dzieją się niezależnie od rządu i spadają na społeczeństwa niczym plagi egipskie.

37 thoughts on “Inflacja w Polsce

  1. Krzysztof Karoń autor książki Historia antykultury to zwykły deinformator bankowy tworzący dyrdymały dla odwrócenia uwagi.
    Narodowy Bank Polski tworzący bony na kiełbase i buty zwane PLN jest tak Polski jak jego prezes.
    inwestorzy zachodni, czyli Żydzi JP Morgan należy do anglosasów tzw WASPów.
    Minister od finansów jest z Londynu każdy po 1989 r więc temat jest bardziej złozony tak tylko uwarzam.
    Suwerenny system finansowy można wprowadzić w ciagu miesiąca, ale trzeba mieć świadome społeczeństwo, ale bardziej młode pokolenia by nie dało sie golić.
    Pierwsze prawo ekonomiczne, którego powinno się udać w szkołach To ABY SZYBKO LICZYĆ ( i strzelać) I NIE DAC OKRAŚĆ SIEBIE, SWOJEJ RODZINY I KRAJU.
    Wszystko można zmienić w ciągu 30 dni.
    Ale najpierw trzeba odzyskać władzę z tym się zgadzamy chyba? Ale bez poparcia wojska Pan nic nie zrobi, Z drugiej strony zatrudniono tyle policji, że chyba się boją………………

    Like

  2. “inwestorzy zachodni, czyli Żydzi JP Morgan należy do anglosasów tzw WASPów.
    Minister od finansów jest z Londynu każdy po 1989 r więc temat jest bardziej złozony tak tylko uwarzam.”

    W blogu “Rewolucja w Anglii” pisałem:

    Tomasz Collier, za aprobatą Cromwella, pisze panegiryk na cześć Żydów, kończąc go tymi słowami: “Poważajmy żydów! Oczekujmy pełnego chwały dnia, który uczyni ich głową narodów. O, czas ten już bliski, w którym każdy się będzie czuł szczęśliwy, jeżeli będzie mógł dotknąć choćby szaty żyda! Od nich przychodzi nasze zbawienie.”

    “Jeżeli mam pod przysięgą podać powód i przyczynę, dla której zostałem kalwinem, to muszę wyznać, że nic innego nie skłoniło mnie do tego, jak to, że między wyznaniami nie da się znaleźć takiego, które by tak dokładnie zlewało się z judaizmem i którego odpowiedzi, tyczące wiary i życia, byłyby tak z nim identyczne.”

    “Jeśli więc kalwinizm i purytanizm są tak blisko judaizmu, to rodzi się pytanie: skąd takie podobieństwo? Jedynym sensownym wytłumaczeniem jest to, że powstały z inspiracji żydowskiej, że wyłoniły się z sekt, które stworzyli Żydzi. Są one (te wyznania) na polu religii tym, czym w polityce partie socjalistyczne i komunistyczne z lewej strony, a masoneria z – prawej.”

    Z mojego punktu widzenia temat nie jest bardziej złożony.

    Like

  3. http://ohsisi.pl/kto-wydymal-media-w-polsce-98-procent-kapitalu-mediow-w-rekach-zagranicznych/
    Jedni żydzi są tylko aktorami w niemieckim teatrze. Najczęściej fryce biąrą jakiegoś pejsa jako CEO i w ten sposób przekierowuje się uwagę.
    Drudzy siedzą w bankowości, funduszach hadgeingowych itp generalnie tam gdzie jest kasa.
    Jedno musimy sobie powiedzieć jak sami nię będziemy liczyli własnych pieniędzy to zrobią to inni. Na teraz musimy odzyskac handel, bankowość i prawo.

    Like

  4. Prawo do głosowania w sprawie pienięzy muszą mieć Ci co je płacą, a nie nakładają od tego trzeba zacząć.
    I prawo do broni w każdym domu.

    Like

  5. Jezeli to nie my mamy karabiny, to każdy na swój sposó powinien w miarę mozliwości robić aby nas nie wciągnięto w nie swoje rozgrywki.
    Tutaj Ryszard Filipski ma ciekawą rozmowę

    Like

    • Powinniśmy coś robić, aby nie wciągnięto nas w nie swoje rozgrywki. No tak! Ale co i jak? Wmówiono nam, że jesteśmy krajem jednolitym etnicznie i katolickim, co nie jest prawdą. Ja mieszkam w południowej części województwa Podlaskiego, w którym większość stanowią prawosławni, którzy nienawidzą katolików. Jeśli więc ktoś mi stręczy jakiś panslawizm, to mi się nóż w kieszeni otwiera. Zresztą w blogu “Nihilizm” pisałem o tym, że panslawizm i pangermanizm jest żydowskim wymysłem. Filipski był doskonałym aktorem, ale to nie znaczy, że muszę akceptować wszystko, co mówi.

      Dziś rano, będąc jeszcze w Poznaniu, obejrzałem fragment “Potopu”, w którym Radziwiłł oznajmiał zebranej szlachcie, że przeszedł na stronę króla szwedzkiego, co wywołało gwałtowny protest tej szlachty. Wspomniał, że drugi wróg wkroczył w granice Rzeczypospolitej, ale oczywiście nie powiedział, że tym pierwszym była Rosja. To film z czasów PRL-u i dlatego nie wspomniał. Przekonywał Kmicica, że dogada się z królem szwedzkim, bo jego celem jest korona, że walka ze Szwedami nie ma sensu. Litwę uratował. Korona, a więc Polska, została doszczętnie zniszczona przez Szwedów. Tak miało być. Szwedzi byli zbyt małym narodem, by podporządkować sobie taki kraj jak Korona, nie mówiąc o Rzeczypospolitej. To był sztuczny twór, ale skutki połączenia dwóch tak różnych krajów odczuwamy do dziś. Ten skutek to mieszanka różnych narodów, w różnym stopniu zasymilowanych lub – nie. Wszyscy tu oczywiście podają się za Polaków i patriotów, ale mają różne interesy. Dla mnie to, że ktoś jest katolikiem nic nie znaczy. Każdy może nim być. A co komu w sercu gra, tego nie wie nikt.

      Nie pierwszy to raz, gdy byłem na Wielkanoc w Poznaniu. I widzę, a przede wszystkim słyszę, jak wielu Ukraińców tam jest. Na Podlasiu trudno poznać Ukraińca po akcencie, bo on tu mieszka od urodzenia i go nie ma, a w Poznaniu są przyjezdni. Są wszędzie. Wcześniej, gdy działały knajpy, było ich słychać. Pełno ich było wśród obsługi hotelowej. A teraz słyszę ich w lokalnej poznańskiej telewizji kablowej. To prawda, że często mówią bardzo dobrze po polsku, bez błędów i bez akcentu, ale jest coś w ich wymowie, co ich zdradza. Ja przynajmniej to czuję i słyszę. Polska to obecnie kraj multi-kulti, jak dawna Rzeczypospolita. Jeśli prezydent Gdańska, niejaka Dulkiewicz, mówi z silnym akcentem ukraińskim, pomimo że od urodzenia mieszka w Polsce, to ona jest taką debilką? czy może raczej częściej przebywa w środowisku, w którym mówi się częściej po ukraińsku niż po polsku? A Wrocław? To nie Poznań! Co tam musi się dziać! Gdzież jest ta Polska! Jak chce się coś robić, to najpierw trzeba wiedzieć z kim, by nie znaleźć się na końcu z ręką w nocniku. Jak rozpoznać właściwych ludzi, z którymi można by się zorganizować i coś robić? Całe tzw. Ziemie Odzyskane, to Kresy, na których większość nie była Polakami, tyko polskimi obywatelami.

      Obawiam się, że Polska to jakieś wyobrażenie, jakichś nawiedzonych, oderwanych od rzeczywistości ludzi, albo tych, którzy chcą się zorientować, czy w Polsce pozostali jeszcze jacyś Polacy. Tylko kto to jest Polak? Ja się uważam za Polaka, bo nie akceptują mnie wrogo do mnie nastawieni prawosławni Białorusini i Ukraińcy. Ze zrozumiałych względów nie zaakceptują mnie Żydzi, Niemcy i wszystkie inne mniejszości w Polsce. Nie ma w Polsce mniejszości, która by mnie zaakceptowała, więc logicznie wychodzi na to, że jestem Polakiem. Tylko odnoszę takie wrażenie, że mieszkam w obcym kraju, wśród obcych ludzi. I z kim ma co zrobić?

      Like

    • Dziękuję za link. A na Podlasiu pojawiła się, jak sądzę, nowa kategoria Ukraińców. Oni mówią po rosyjsku. Nie sądzę by to byli Rosjanie. Może raczej Ukraińcy ze wschodniej Ukrainy.

      Like

      • Spoglądając na twarze tych ukraińskich ‘bidoków’ mam tę świadomość, że są tu bo muszą i mimo zrozumienia tej ich sytuacji jest we mnie jakiś wewnętrzny opór wobec tej ich obecności. Multi-kulti jest dla mnie nie do podpisania i nie mogę zrozumieć tej, mającego znamiona samobójstwa polityki otwartego społeczeństwa – otwarte staje się automatycznie bezbronnym.

        Liked by 1 person

  6. Z Sienkiewiczem Pan da sobie spokój. On pisał pod Rotszylda.
    Na dziś jedyne co można zrobić, to nie dopuścić do wojny z Rosją, albo z tym krajem co się tak teraz nazywa.
    Choć sami Rosjanie mówią, że ten Pan co teraz występuje to sobowtór, a tamtego zdjęli.
    A z drugiej strony to też dziwne, że kościół nie przetłumaczył Talmudu na polski, Tak jak to inni zrobili.

    Like

    • Gdyby Sienkiewicz nie zrobił odpowiedniej korekty “Quo vadis” to o ‘Noblu’ mógłby tylko marzyć … Prus odpadł w przedbiegach za antysemityzm.

      Like

  7. “Multi-kulti jest dla mnie nie do podpisania i nie mogę zrozumieć tej, mającego znamiona samobójstwa polityki otwartego społeczeństwa – otwarte staje się automatycznie bezbronnym.”

    O to właśnie chodzi, o zniszczenie społeczeństwa, a jak o to, to wiadomo kto robi.

    Like

    • ” O to właśnie chodzi, o zniszczenie społeczeństwa ” –

      – byłem kilka razy w Paryżu i moja psyche stawała okoniem na widok tej zbieraniny z całego świata i był taki moment, że pomyślałem sobie czy czasami ta niechęć nie tkwi we mnie. Nie … moja córka mieszka w podparyskim małym, ” belle France ” miasteczku i opowiadała, że aby zachować ten charakter radni, na wniosek mieszkańców a wybiegając w przyszłość uchwalili zakaz budowy socjalnych bloków – wyższa władza nie tylko anulowała tę uchwałę ale niesiona postępem wymusiła aby w budowlanych planach było 25% tych socjalnych. W ubiegłym roku widziałem już tego efekty.
      W imię postępu – adieu, “belle France” ! … w zamian, Francuzi mają takie, ubogacające ich ‘landschafty’ : – aby całość weszła bez problemu link wstawię pod tekstem ( być może byli tego spragnieni i dostali je na zamówienie 🙂 )

      ps. na bazie tego video zaobserwowałem ciekawą sprawę … otóż, w tamtym czasie, wrzucając na youtube hasło “Paris” miałem na froncie takie i podobne filmiki i gdzieś na tydzień przed wyborami we Francji, kiedy Le Pen ocierała się o prezydenturę hasło “Paris” owocowało “belle France” obrazami – te apocaliptyczne sceny zostały zepchnięte na daleki tył. Czujemy tego bluesa ?

      Like

      • Niszczy się szybko. Odbudować trudno, a jeszcze trudniej odbudować normalne społeczeństwo. Żydzi wiedzą jak niszczyć wszystko, co nie ich.

        Like

  8. “Z Sienkiewiczem Pan da sobie spokój. On pisał pod Rotszylda.”

    Ale w omawianym przeze mnie fragmencie wszystko jest zgodne z faktami: Radziwiłł poszedł na układ z Karolem Gustawem, chciał zostać królem Polski, wojska rosyjskie wcześniej weszły na Litwę. W związku z tym nie ma najmniejszego znaczenia, że pisał on pod Rotschilda.

    Like

  9. Radziwiłł poszedł na układ z Karolem Gustawem..
    A co miał zrobić? Zrobił to co dla Litwy było na ówczesne czasy możliwe.
    Janusz Radziwiłł jawi się jako jedna z najczarniejszych postaci polskiej historii. Był jednym z ulubieńców Władysława IV, ale Jana Kazimierza już nie znosił i ustawicznie przeciw niemu spiskował. Planował detronizację Wazy i elekcję księcia siedmiogrodzkiego Jerzego II Rakoczego. To z jego poruczenia po raz pierwszy zastosowano tak zgubne liberum veto. W imieniu litewskiej racji stanu – tak sprawiedliwiał swe postępowanie – poddał się Szwedom. Zanim to jednak nastąpiło, dał się poznać jako pogromca kozaków pod Łojowem (31 VIII 1649), który brutalną siłą próbował stłumić ukraińskie powstanie. Dwa lata później zadał klęskę pułkowi czehryńskiemu pod dowództwem Martyna Nebaby.

    Jan Kazimierz był przecwelony przez Francuzów, a Karol Gustaw skąd wziął pieniądze ten szwedzki wypierdek.
    Z Niderlandów mości Panie. Dziwnym trafem po podpisaniu układu z Karolem Rosja zaprzestaje pochodu. A kto panował w Moskwie Kompania Moskiewska, a skąd brała instrukcje z Londynu.
    Musi pan patrzeć szerzej.

    Sienkiewicz napisał to co miał napisać. Jak ktoś uczy się historii na podstawie jego bajek jego problem.

    Like

    • “Radziwiłł poszedł na układ z Karolem Gustawem..
      A co miał zrobić?”
      Ja tylko stwierdziłem fakt. Nie komentowałem tego.

      “To z jego poruczenia po raz pierwszy zastosowano tak zgubne liberum veto.”
      Liberum veto to jedna z zasad ustrojowych państwa zwanego Rzeczpospolitą, powstałego po unii polsko-litewskiej. Gdyby nie było tej zasady, to Radziwiłł nie skorzystałby z niej. On tylko wykorzystał to, co stworzono prawie 100 lat wcześniej i prawdziwym winowajcą był ten, który wprowadził tę zasadę do ustroju nowego państwa.

      Radziwiłłowie byli kalwinami, a kalwinizm jest najbliżej judaizmu.

      “W imieniu litewskiej racji stanu – tak sprawiedliwiał swe postępowanie – poddał się Szwedom. Zanim to jednak nastąpiło, dał się poznać jako pogromca kozaków pod Łojowem (31 VIII 1649), który brutalną siłą próbował stłumić ukraińskie powstanie. Dwa lata później zadał klęskę pułkowi czehryńskiemu pod dowództwem Martyna Nebaby.”
      A więc litewska racja stanu była zupełnie czymś innym niż polska racja stanu, co dowodzi, że ta unia to pic na wodę fotomontaż. Powstanie ukraińskie było przede wszystkim powstaniem antyżydowskim, nie dziwi więc, że tłumił je kalwin Janusz Radziwiłł.

      “Dziwnym trafem po podpisaniu układu z Karolem Rosja zaprzestaje pochodu. A kto panował w Moskwie Kompania Moskiewska, a skąd brała instrukcje z Londynu.
      Musi pan patrzeć szerzej.”
      Rosja zajęła Ukrainę i większą część Litwy w 1654 roku. Szwedzi wchodzą w 1655 roku. Rosja zaprzestaje pochodu jeszcze w 1654 roku przed wkroczeniem Szwedów do Korony. Już wcześniej ustalono, że Rosja zajmie WKL i Ukrainę, a Szwedzi Koronę.

      “Sienkiewicz napisał to co miał napisać. Jak ktoś uczy się historii na podstawie jego bajek jego problem.”
      No to jak? Pisze Pan: “W imieniu litewskiej racji stanu – tak sprawiedliwiał swe postępowanie – poddał się Szwedom.” – Tak samo pisze Sienkiewicz. To w końcu to jest bajka, czy – fakt?

      Like

  10. Już wcześniej ustalono, że Rosja zajmie WKL i Ukrainę, a Szwedzi Koronę.
    To jest właśnie to.
    Ale tak naprawdę chodziło o przejęcie szlaku handlowego z Morzem Czarnym.
    I w takim wypadku co miał robić. Na jego miejscu zrobiłbym to samo.
    Dziś jest podobna sutuacja. Ukraina już jest podzielona. A nas chcą wciągnąć w ten trefny geszeft.
    Na dziś co możemy zrobić od jak najdalej od Ukrainy i być gotowym na wyjście z Unii jak ktoś dmuchnie w jakiś najlepiej włoski bank i domino się zacznie.
    A amerykanie na pewno w tym pomogą jak ten ostatni nr w zatoce kapitan statku dostał parę baniek zielonych właściciel armator zapłaci a jankesy osiągną swój cel, czyli przed położeniem dolara ugotować przeciwników.

    Like

    • .”Już wcześniej ustalono, że Rosja zajmie WKL i Ukrainę, a Szwedzi Koronę ” –

      – czyli już było czuć pismo nosem, że, wcześniej czy później I RP pójdzie pod nóż.

      Mam tu taką, w temacie rozbiorów, net konwersację :

      Spór toczył się już od pierwszych chwil po upadku, choć raczej nikt nie negował zbrodniczości polityki sąsiadów. Dotyczył raczej tego, na ile mogliśmy być silniejsi, aby się bronić, a na ile plan ogólny i wielkie ruchy geopolitycznych płyt tektonicznych i tak by nas zgniotły. Najskuteczniej wyzwanie podjął Tadeusz Korzon, wykonując niezwykłą pracę historyka, opartą na wszystkich dostępnych materiałach źródłowych. Powstało sześciotomowe dzieło “Wewnętrzne dzieje Polski za Stanisława Augusta”, kopalnia wiedzy o epoce, oparta na danych statystycznych. Obraz jaki się wyłonił zdumiał wszystkich – Rzeczpospolita od sejmu zatwierdzającego I rozbiór zaczęła się rozwijać w bardzo szybkim tempie, pod każdym względem, zwłaszcza demograficznym. Ściągała inwestorów z całej Europy, dość powiedzieć, że w Warszawie na Elektoralnej 7, Tomasz Dangel ( protoplasta czynnej do dziś i wielce dla Polski zasłużonej rodziny ), założył największą w Europie fabrykę powozów. Oczywiście drugi i trzeci rozbiór położyły temu kres, ale niedługo potem, dzięki polityce Druckiego – Lubeckiego, Królestwo Polskie stało się najszybciej rozwijającym regionem w Europie. Szybciej niż Anglia. Badał to Stanisław Smolka.
      Nic dziwnego, że ani Korzona, ani Smolki i kilku innych ( Skarbka, Surowieckiego, Rembowskiego ) w PRL nie wydawano, budując fałszywy obraz. To jak widać tkwi głęboko i jest nieusuwalne.
      Istnieje wielkie grono ludzi, mimowolnie usprawiedliwiających zaborców. To nie ich wina, że napadli na kogoś, tylko wina napadniętego, że nie miał sił do skutecznej obrony. Zupełna aberracja.”

      I odp.

      ” wielkie ruchy geopolitycznych płyt tektonicznych i tak by nas zgniotły ” –

      – przecież to I RP była taką potężną płytą … czy to tylko pozór ?

      W tym miejscu można zastanawiać się czy konstytuujący ROP ustrój to dzieło dyletantów czy zakulisowo prowadzonych gier na maksymalnie osłabienie Państwa – Państwa, które mając potencjał mogło stać się granitową płytą a zostało, summa summarum sprowadzone na poziom luźnych piasków.

      Like

  11. “– czyli już było czuć pismo nosem, że, wcześniej czy później I RP pójdzie pod nóż.”

    Karol Gustaw pierwszy snuje plany rozbioru, po nim August II Sas. Skoro pierwsza propozycja rozbioru pojawia się w niecałe 100 lat po unii, to rodzi się pytanie: po co ta unia? Litwini od początku byli przeciw, ale zmuszono ich. A kto ich zmusił i jakich użył argumentów? Tego nie wiemy, możemy się tylko domyślać, ze w grę wchodziło przekupstwo. Powstało więc sztuczne państwo, a właściwie twór, który państwem nie był. Stworzono mu takie zasady ustrojowe, by było słabe i w każdej chwili do likwidacji.

    “Potop” nie miał na celu likwidacji tego tworu, który rozpadłby się w pięć minut, gdyby Litwinom pozostawiono wolną rękę. Chodziło o zniszczenie Korony, która była daleko bardziej rozwinięta gospodarczo niż Litwa. Poziomem rozwoju niewiele odbiegała od Europy Zachodniej. I cel osiągnięto. Zniszczono kraj, ludność zdziesiątkowano, dobra materialne i kulturalne splądrowano i zabrano do Szwecji.

    Rozwój pod względem demograficznych po pierwszym rozbiorze odbywał się dzięki masowemu napływowi ludności żydowskiej i znacznie większemu przyrostowi naturalnemu wśród tej ludności, niż wśród ludności polskiej. Jak się w kraju multi-kulti nie chce dostrzec wielu narodowości i tego, że wszelkie inwestycje były dziełem obcych, podobnie jak dziś, to się pisze bzdury, chyba że cytujący tych historyków świadomie coś pominęli.

    Królestwo Polskie rozwijało się nie dzięki polityce Druckiego-Lubeckiego, który miał tyle do powiedzenia, co Balcerowicz. Całe to Królestwo to była jedna wielka strefa bezcłowa do handlu z Rosją. I stąd napływ obcego kapitału. Po I wojnie światowej i odzyskaniu przez Polskę niepodległości ten kapitał szybko wyniósł się, bo nie było interesu do handlu z Rosją z terenu Polski.

    Polska (Korona) jako państwo i naród skończyła się po wojnach szwedzkich. Pozostała tylko nazwa i język. Nie twierdzę, że Polacy całkowicie wyginęli, ale stanowią we własnym niby kraju tło i margines.

    Like

    • Co Pan Pisze? Gdze się Pan uczył historii?
      Czy czytał Pan cokolwiek o Druckim Lubeckim?
      To przecież Londyn rozwalił nam bank i przemysł stalowy poprzez powstanie listopadowe!!!
      Zawsze każdy kto nas wpędzi pod kosiarkę buduje potem pomniki ku chwale tak było z durniem Sobieskim i mamy bardzo ładny jedo pomnik i agentem City Kościuszko i mamy Panoramę Racławicką.
      Tak samo steruje się Rosjanami i amerykanami o innych nie wspomnę.

      Like

  12. Druccy-Lubeccy (także tylko Lubeccy) – ród kniaziowski (książęcy) pochodzenia litewskiego, będący gałęzią kniaziów Druckich, biorący swe nazwisko od miejscowości Lubecz vel Lubczo, leżącej w powiecie łuckim i położonej niedaleko Drucka, w którym Lubeccy, podobnie jak inni kniaziowie idący od Druckich, posiadali swoje udziały.

    Inicjator założenia Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w 1825 roku i Banku Polskiego w 1828. Jego dziełem była wstępna industrializacja ziem Królestwa, rozwój starych gałęzi przemysłu jak hutnictwo w Zagłębiu Staropolskim oraz nowych jak górnictwo w Zagłębiu Dąbrowskim czy włókiennictwo w Łodzi. Dzięki swoim wpływom w Sankt Petersburgu i argumentacji politycznej doprowadził do zniesienia bariery celnej między Rosją i Polską, co zapewniło wyrobom polskim nieograniczoną niemal możliwość zbytu na terenie Rosji i tranzyt przez Rosję dalej na wschód. Chroniąc kraj od konkurencji wyrobów pochodzących z krajów niemieckich, wprowadził protekcyjne cła przywozowe na granicy z Prusami.

    W XVIII wieku był członkiem loży wolnomularskiej Świątynia Izis, członkiem honorowym lóż: Doskonała Jedność w 1820 roku, Przyjaciele Ludzkości, Zum Gutten Hirten w 1821 roku.

    To są informacje z Wikipedii. Wygląda więc na to, że pochodził z rodziny litewsko-zydowskiej. Po unii polsko-litewskiej rozpoczynają się tu rządy Żydów i Kacapów. Jego polityka gospodarcza była nakierowana wyłącznie na współpracę z Rosją. On ją firmował własnym nazwiskiem, tak jak Balcerowicz swoim. Odebrał wykształcenie wojskowe w Petersburgu. W odróżnieniu od Balcerowicza nie był ekonomistą. Firmował ten plan, ale zapewne nie był jego twórcą, tak jak Balcerowicz nie był twórcą swojego planu. królestwo Polskie było zacofane pod względem społecznym. Jeśli ktoś mógł w nim liczyć na rozwój to tylko ziemiaństwo i obcy kapitał. Do dupy z takim “państwen”, ministrem i taką gospodarką.

    Like

  13. Niech Pan inf z Wikipedii bierze z dystansem.
    Niech Pan przeczyta co o nim pisza Rosjanie lub jakieś pamietniki.
    Jemu udało się umorzyć długi min z Prusami i innymi krajami i dzięki tym umiejętnościom miał duży kredyt zaufania.
    To, że robiono wszystko, by handel nie był w Polskich rękach to jest wiadome.
    Ale przypisywanie wszystkiemu żydom to jakaś obsesja. To że mają finase w znacznej bardzo dużej części to fakt i nikt temu nie przeczy, ale nich Pan patrzy na inne czynniki
    https://www.savethemales.ca/001904.html?_ga=2.131148103.994208081.1617671450-862523881.1603179005
    A w dużej części to też jest nasza wina, niestety.

    Like

  14. “Jemu udało się umorzyć długi min z Prusami i innymi krajami i dzięki tym umiejętnościom miał duży kredyt zaufania.”

    Inni nie dali rady, a on taki zdolny. Jak się wprowadzi wysokie cła na towary z Prus i otworzy rynek rosyjski, to każdy dureń by potrafił. A czemu Rosja swojemu pupilkowi nie miałaby pomóc? Balcerowicz to taki drugi Drucki-Lubecki tylko działający w odwrotnym kierunku. Temat ciekawy i chyba warto mu poświecić blog.

    Że ja wszystko przypisuję Żydom? Obsesja? Może i tak. Nie wszystko robią sami. Mają do usług masonów, szabesgojów, partie polityczne itp. Nie moja to wina, że ludziom przedstawia się podstawioną rzeczywistość i zafałszowaną historię.

    Like

    • ” jak to się dzieje, że naród obdarzony tyloma talentami, taką inteligencją, tak wrażliwym sercem, wyznający wzniosłą wiarę i twardą moralność, tak dzielny i dynamiczny – bywa w bezpardonowy sposób atakowany … ” –

      – gdyby te przymioty realizowali u siebie nikt by ich nie haczył.

      Dobrze rozpoznałem ?

      Like

  15. Widzę, że ma Pan na blogu gościnny napad “zdrowego rozsądku” – to jedna z form działania hasbary. Również łatwa do identyfikacji. “To nie jest takie proste, świat jest skomplikowany, wielobiegunowy, zapytajmy ekspertów co o tym sądzić”.
    Tymczasem trwa prywatyzacja świata. Bardzo fajna seria filmów o obywatelstwie korporacyjnym. Może jeszcze trochę na wyrost, ale to tylko kwestia czasu. CO TO OZNACZA? Korporacje mają właścicieli. Jeżeli zaczniemy grzebać w tym, kto jest ostatecznym właścicielem firm, okaże się, że jest to tylko kilka podmiotów w skali całego świata. A ich właścicielami są konkretni ludzie, ukrywający się za bezosobowymi tworami. Dojdzie do tego, że “obywatele korporacji” po prostu będą ich własnością, co oznacza, że każdy będzie maił iluś tam gojów, tak jak obiecuje Talmud. Zapraszam na film.

    Like

    • Ma Pan rację, niestety. Niestety nie dlatego, że ma Pan rację, tylko dlatego, że w tym kierunku zmierza nasza rzeczywistość. Dziękuję za link. Kanał warty oglądania, jak sądzę. A co do skomplikowania świata, to był taki średniowieczny teolog angielski William of Occam, który sformułował zasadę zwaną brzytwą Occama (Ockhama), że do objaśniania rzeczywistości nie należy używać większej liczby niezależnych bytów, niż jest to absolutnie konieczne. Mówiąc wprost, oznacza to, że najprostsze opisy rzeczywistości są najbliższe prawdy. Wspomniałem o tym w blogu “Metoda”.

      Like

    • Posłuzył się Pan Bald TV i dobrze. Tam też są filmiki o wałku klimatycznym itp.
      Napisał Pan :
      Tymczasem trwa prywatyzacja świata. Bardzo fajna seria filmów o obywatelstwie korporacyjnym. Może jeszcze trochę na wyrost, ale to tylko kwestia czasu. CO TO OZNACZA? Korporacje mają właścicieli. Jeżeli zaczniemy grzebać w tym, kto jest ostatecznym właścicielem firm, okaże się, że jest to tylko kilka podmiotów w skali całego świata. A ich właścicielami są konkretni ludzie, ukrywający się za bezosobowymi tworami. Dojdzie do tego, że “obywatele korporacji” po prostu będą ich własnością, co oznacza, że każdy będzie maił iluś tam gojów, tak jak obiecuje Talmud.
      Klikamy i co nam wyskakuje:
      https://www.forbes.com/sites/davidrvetter/2020/09/21/warlike-prince-charles-calls-for-marshall-plan-to-fight-climate-change/?sh=736f31ae245f
      To dopiero jest hasbara. Jeszcze tylko nie rozkminiłem, w której kieszeni nosi myckę.

      Like

  16. Chłopcy na posyłki nie noszą mycek.
    O czym pan tu pisze i co pan wkleja? Artykuły z Forbesa? Bez żartów. I bez odzewu.

    Like

  17. Doszedłem do tego:

    “Proszę zwrócić uwagę, że mianowanie urzędników spośród biedaków, którym trzeba zapłacić co miesiąc, zamiast dobierać ich spośród bogaczy, którzy mają na utrzymanie do końca życia, umacnia mechanizm podatkowy, polegający na dewaluacji waluty. Urzędnikowi rząd dodrukuje pieniądz, a tymczasem posiadającym zje ich gospodarskie oszczędności inflacja. Płatny urzędnik naciska na państwo, by emitowało pieniądz nieustannie, niezależnie od stanu gospodarki. Bogaty urzędnik naciskałby na państwo inaczej: by chroniło własność, a gdy produktywność gospodarowania wzrośnie, samodzielnie wyemitowałby potrzebną ilość pieniądza dla ułatwienia wymiany wyprodukowanych towarów.”

    Dalej już nie dałem rady.

    Like

Leave a comment