Grecja

Kiedy czyta się podręczniki historyczne lub książki, to najczęściej opisują one powstanie nowych państw jako wynik powstań czy wojen narodowowyzwoleńczych, które wybuchają spontanicznie. Żadne z nich nie wyjaśniają, skąd się biorą ci powstańcy, skąd mają pieniądze i broń. A przecież bez broni i pieniędzy nie sposób walczyć. Bardzo ciekawym przypadkiem tego zagadnienia jest sposób, w jaki Grecy wywalczyli sobie niepodległość na początku XIX wieku w 1822 roku. Artur Bojarski w książce Navarino 1827 (Bellona, 2007) zamieszcza pewne informacje, które ułatwiają odpowiedzi na postawione pytania. Pisze on m.in.:

„Turcy osmańscy podbili Półwysep Bałkański w XIV wieku, w ciągu dwustu lat stopniowo opanowując tereny byłego cesarstwa bizantyjskiego, z wyjątkiem niewielkich greckich terytoriów pozostających pod władzą Wenecjan. Egipt i północne wybrzeża Afryki zostały przyłączone do państwa otomańskiego już w pierwszej połowie XV wieku. Na tle posiadłości tureckich w Afryce, Bałkany stanowiły prawdziwą mozaikę narodowościową i religijną; zarządzanie tymi terytoriami było prawdziwą zmorą dla centralnych władz w Stambule. W XIX wieku władze ottomańskie nadal rządziły imperium w tradycyjny sposób, właściwy państwom orientalnym. Porta ottomańska (rząd osmański) była przez osobiste układy silnie powiązana z lokalnymi satrapami, takimi jak Ali Pasza w Epirze czy Muhamed Ali w Egipcie, sprawującymi w imieniu sułtana władzę na podbitych terytoriach. Na najniższym szczeblu drabiny społecznej znajdowali się muzułmańscy chłopi i chrześcijańscy poddani, finansowo utrzymujący państwo przez system płaconych przez siebie podatków i haraczy.

Poważny problem dla władzy tureckiej stanowił separatyzm albańskich bejów, rządzących swymi ziemiami pod teoretycznym zwierzchnictwem sułtana. W drugim dziesięcioleciu XIX wieku na terytoriach greckich władzę stopniowo przejmował albański muzulmanin Ali Pasza, zwany Lwem z Janiny, który panował nad greckimi ziemiami do 1822 roku. Rządził posługując się starymi osmańskimi metodami, polegającymi na wyróżnianiu pewnych elit społecznych, które mógł później, niemal jak suwerenny książę, wykorzystywać w swojej niezależnej wobec Stambułu polityce. Ali Pasza opierał się na wielkich posiadaczach ziemskich, greckich przedsiębiorcach handlowych oraz dowódcach oddziałów paramilitarnych, zwanych armatolami.

Skoro opierał się na wielkich posiadaczach ziemskich i przedsiębiorcach handlowych, to znaczy, że był od nich zależny finansowo. A stąd już łatwo wywnioskować, od kogo tak naprawdę był zależny i komu podlegały te oddziały paramilitarne.

Słabość floty osmańskiej i anarchia u greckich wybrzeży sprawiła, że rozwijał się tu na wielką skalę proceder piracki. Wewnątrz lądu, dokąd uciekali chłopi z wybrzeża, źródło anarchii stanowili różnego rodzaju zbiegowie, wyrzutki, awanturnicy i rozbójnicy, zwani kleftami. Ci młodzi ludzie uciekali w góry, by uniknąć aresztowania przez władze tureckie, a ich bandy liczyły do kilkudziesięciu członków. Ali Pasza często udzielał amnestii przywódcom band kleftów – kapitanosom, a następnie werbował ich do swojej służby, by położyli kres rozbojom w górach. Armatolowie stali się za panowania Alego w latach dwudziestych XIX wieku elitą władzy na ziemiach greckich. Istnienie tych paramilitarnych oddziałów, kontrolowanych przez Greków, umożliwiło powstanie greckich oddziałów partyzanckich. Po wybuchu powstania oddziały te stały się podstawą greckich sił zbrojnych walczących przeciw tureckiemu okupantowi.

Mam więc taką sytuację, że teoretycznie podległy sułtanowi albański muzułmanin – Ali Pasza, tworzy oddziały paramilitarne, które podlegają Grekom i które będą walczyć przeciwko władzy sułtana.

Cios zadany ottomańskiej władzy w Grecji został jednak wymierzony z zewnątrz. Pod ideologicznym wpływem rewolucji francuskiej i liberalnych powstań w Hiszpanii i Neapolu wykształceni na zachodzie Europy oraz w Rosji Grecy założyli elitarny ruch na rzecz wyzwolenia Grecji – Filiki Eteria.

Pod ideologicznym wpływem rewolucji francuskiej i liberalnych powstań w Hiszpanii i Neapolu – po nitce do kłębka.

W wyniku wojen rosyjsko-tureckich drugiej połowy XVIII wieku Rosja wyparła Turków osmańskich z Krymu i północnego wybrzeża Morza Czarnego. Rosyjska władczyni Katarzyna II nadała nowo założonym miastom bizantyjskie nazwy (Eupatoria, Sewastopol czy Odessa) oraz zaoferowała przybywającym tam Grekom dużą niezależność finansową i treny do osadnictwa. Wielu Greków skorzystało z tej oferty.

W 1814 roku trzech kupców – Athanasios Tsakalof, Emmanuel Xanthos i Nikolaos Skoufas – założyło w Odessie partię Filiki Eteria (dosłownie: Przyjacielskie Stowarzyszenie). Wiadomość o stowarzyszeniu rozprzestrzeniła się szybko na wszystkich ziemiach greckich i organizacja ta zaczęła zbierać fundusze na ewentualną walkę zbrojną o niepodległość. W tym czasie rosła pozycja bogatych greckich rodów w Konstantynopolu – fanariotów. Wkrótce zdominowali oni polityczną scenę społeczności greckiej w tym mieście i również rozpoczęli przygotowania do przyszłej walki zbrojnej. Najwybitniejszymi przedstawicielami tej partii byli Aleksandros Mawrokordatos i Aleksandros Ipsilantis.”

Natomiast Wikipedia tak opisuje Filiki Eteria:

„Filiki Eteria (dosłownie „Stowarzyszenie Przyjaciół”) – tajne greckie stowarzyszenie działające na początku XIX wieku na rzecz wyzwolenia Greków spod panowania tureckiego. Nieodwracalnie zapoczątkowało proces rozpadu imperium osmańskiego.

Filiki Eteria była jedną z licznie powstających od końca XVIII wieku heterii – tajnych stowarzyszeń. Heteria to nazwa, którą określano w starożytnej Grecji nieformalne stowarzyszenia arystokratyczne, a w Grecji nowożytnej stowarzyszenia naukowe, gospodarcze lub polityczne. Filiki Eteria została powołana w 1814 roku w rosyjskiej wówczas Odessie. Rosję postrzegano jako sojusznika greckich walk wyzwoleńczych, m.in. z uwagi na wspólne wyznanie, częste przenikanie się żywiołów greckiego i rosyjskiego i częste wojny rosyjsko-tureckie. Odessę zasiedlała liczna, dwujęzyczna ludność autochtoniczna greckiego pochodzenia i osiedlała się tu także nowa, grecka imigracja z Imperium Otomańskiego. Grecy zamieszkiwali wtedy większość wybrzeży Morza Czarnego, większą część północno-wschodnich wybrzeży Morza Śródziemnego i niemal wszystkie wyspy. Znaczące w swych krajach greckie społeczności pozostawały w bliskich wzajemnych kontaktach. Filiki Eteria została założona przez trzech średniozamożnych kupców i w pierwszym okresie rozwijała się dzięki atrakcyjności wolnościowej idei, bez przywództwa, gdyż nieujawnianie osób przywódców tłumaczono konspiracją. Przy szybkim wzroście zaprzysiężonych członków, w Rosji na czoło wysunął się Aleksander Ipsilantis (pochodzący z rodziny Greków fanariockich generał carski, syn hospodara Mołdawii Konstantyna Ipsilanti, zmuszonego do emigracji do Rosji). W Grecji najważniejszym animatorem spisku stał się grecko-prawosławny duchowny Grigirios Dikeos, szerzej znany jako Papaflessas. Jako Archimandryta, Papaflessas bez przeszkód, a początkowo także bez wzbudzania podejrzeń podróżował osobiście lub słał licznych duchownych między klasztorami i znaczącymi rezydencjami Peloponezu, synchronizując kolejne centra spisku.

W marcu 1821 roku wybuchło w Grecji powstanie zorganizowane przez Filiki Eterię. W jego początkowym okresie rzeczywiste kierownictwo objął Papaflessas. Wkrótce dostał się do Grecji książę Dimitris Ipsilantis, brat Aleksandrosa, oficer rosyjski wykształcony także na Zachodzie. Ipsilantisowi kilkukrotnie powierzano następnie zwierzchnie dowództwo wojskowe, choć raczej honorowe, niż rzeczywiste. W owym okresie rzeczywiste kierownictwo wojskowe raczej wypływało z narad samodzielnych ekonomicznie dowódców polowych, niż było jednoosobowe.”

Z tego opisu z Wikipedii można wywnioskować, że ci rozproszeni po wybrzeżach i wyspach Grecy, to po prostu greccy Żydzi, podobnie zapewne jak ci kupcy, którzy założyli stowarzyszenie. I nawet ci greccy wojskowi z Rosji nie byli dopuszczani do faktycznego kierowania powstaniem. Bardzo podobnie jak w Polsce, gdzie powstania wywoływali Żydzi.

Walki w Grecji trwały już 6 lat i praktycznie powstanie zakończyło się klęską Greków. Bojarski pisze:

»W czerwcu 1827 roku twierdza poddała się Turkom na korzystnych dla obrońców warunkach. Wojsko greckie mogło wyjść z bronią i innym sprzętem, a ludności cywilnej miasta pozwolono zabrać swoje osobiste rzeczy.

Tak zakończyła się ostatnia wielka epopeja greckiego powstania. Pogrom wojsk greckich i perspektywa klęski powstania sprawiły, że zapadła decyzja o podjęciu przez mocarstwa ofensywy dyplomatycznej. Sumienie europejskich rządów poruszył także fakt, że Ateny – stara kolebka europejskiej cywilizacji – wpadły w ręce tureckich barbarzyńców. Od upadku Akropolu interwencja mocarstw zachodnich i Rosji była tylko kwestią czasu.

6 lipca 1827 roku zostało zawarte w Londynie przymierze angielsko-francusko-rosyjskie tzw. Triplealliance.

Zgodnie z układem Wielka Brytania, Francja i Rosja, proponując swoją mediacje, zażądały od Turcji zawieszenia broni i rozpoczęcia rokowań z Grekami. Oficjalnie artykuły konwencji londyńskiej potwierdzały wolę mocarstw, by Grecja uzyskała autonomię w ramach państwa tureckiego. Grecy mieli otrzymać prawo kupna ziemi tureckiej, ale musieli uznać zwierzchnictwo Porty, której mieli płacić roczną daninę. W konwencji znalazł się także tajny artykuł, zaproponowany przez stronę rosyjską, mówiący o tym, że jeśli Turcy odrzucą żądania sprzymierzonych, to ci „przeprowadzą uspokojenie południowego Bałkanu, w imię ładu i spokoju, uczuć humanitarnych i religijnych oraz narażonych swoich interesów handlowych (korsarstwo i zamykanie cieśnin), siłą zbrojną”. Tajny układ rozumiano jednak jako ostateczność – żaden z sygnatariuszy (szczególnie Anglicy) nie chciał go na serio zastosować. W dniu 16 sierpnia 1827 roku posłowie mocarstw sprzymierzonych przedstawili Turcji ustalenia konwencji londyńskiej. Porta pewna swej siły, nie przyjęła propozycji sprzymierzonych do wiadomości. W dniu 31 sierpnia sułtan jeszcze raz oficjalnie odrzuci deklarację angielsko-rosyjsko-francuską, mówiąc, że Porta nigdy nie zgodzi się na mediację mocarstw na korzyść Greków i będzie broniła swych spraw własnymi siłami. Ambasadorowie mocarstw sprzymierzonych wydali więc kolejną notę, informująca o skutkach tej decyzji. Poinformowali mianowicie, że nie zrywając przyjacielskich stosunków z rządem Turcji, zmuszą wojska otomańskie do zaprzestania wrogich działań w stosunku do Grecji. Odpowiedź była jeszcze bardziej kategoryczna niż poprzednio.

Przed koalicjantami stanęła perspektywa zastosowania w praktyce tajnego artykułu konwencji londyńskiej. W Europie wyrażano entuzjazm i ulgę, że w końcu cywilizowane państwa Europy postanowiły nie patrzeć bezczynnie na grecki dramat. Prawie wszystkie gazety europejskie donosiły na pierwszych stronach, że mocarstwa postanowiły zatamować rozlanie krwi greckiej i wyprawią wspólną flotę, która zbierze się na Morzu Śródziemnym. Gazety angielskie dowodziły, że: „Usiłowania sułtana w opieraniu się potężnym mocarstwom będą bezskuteczne…”. Z drugiej jednak strony prasa brytyjska spekulowała, iż „… rząd turecki przychyli się do żądania mocarstw sprzymierzonych”. Akcentowano także pokojowy charakter misji, dowodząc, ze „celem mocarstw sprzymierzonych nie jest prowadzenie wojny, ale owszem jej odwrócenie”. Formalnie droga do interwencji była już otwarta (zgoda rządów) i mocarstwa trójprzymierza rozpoczęły przygotowania do przeprowadzenia operacji pokojowej w celu rozdzielenia walczących stron i zaprowadzenia pokoju na południowym cyplu Półwyspu Bałkańskiego.

W dniu 7 września 1827 roku admirał Codrington otrzymał z Londynu rozkaz, aby nie dopuścić okrętów muzułmańskich do Grecji, na co było już jednak za późno. Olbrzymia flotylla turecko-egipska przecięła spokojnie Morze Śródziemne i zawinęła do zatoki Navarino u południowo-zachodnich wybrzeży Peloponezu, dokąd przybiły również okręty angielskie. Wkrótce do blokujących muzułmańską flotę okrętów wojennych Codringtona dołączyła eskadra francuska De Rigniego i okręty rosyjskie admirała Heldena. Codrington, jako już dowódca połączonych flot, nie miał dobrego zdania o swoich kolegach. Admirał Heiden był według Codringtona „zwyklym oficerem marynarki i robił to, czego od niego wymagano, de Rigny popierał Egipt i nienawidził Greków, a jego postępowanie w dużej mierze było uzależnione od faktu, że wśród kadry oficerskiej we flocie egipskiej służyło wielu francuskich najemników”. Codrington doskonale pamiętał niedawne czasy wojen napoleońskich, wiedział także, że nienawiść między Rosjanami i Francuzami utrzymywała się jeszcze dwanaście lat po wielkich wojnach. Być może dlatego też brytyjski admirał umieścił swoje okręty pośrodku, aby rozdzieliły eskadry rosyjską i francuską. Obawy, że dojdzie między nimi do wymiany ognia, okazały się później na szczęście zupełnie bezpodstawne.

Mapa Zatoki Navarino; źródło: angielska Wikipedia.

Zatoka Navarino to wymarzone miejsce na port i przystań dla statków płynących wzdłuż zachodnich wybrzeży Peloponezu. Ten naturalny port szerokości około pięciu kilometrów osłaniany jest od częstych w tym rejonie sztormów przez dwie wyspy: małą Pylos i dużą Sfakterię. Wejścia do portu broniły potężne forty, pamiętające czasy panowania weneckiego: Stare i Nowe Navarino, usytuowane z obu stron wejścia do zatoki.

To doskonałe miejsce na koncentrację floty było świadkiem jednej z najsłynniejszych bitew starożytności. W czasie wojny peloponezkiej między Atenami a Spartą flota ateńska okrążyła i wzięła do niewolo oddział Spartan obozujących na Sfakterii. To, że świetni, walczący zawsze do końca, żołnierze spartańscy poddali się wrogom, było dla ówczesnych obserwatorów czymś wcześniej niespotykanym. Jak się okazało, wydarzenie na zatoce Navarino, które nastąpiło 2252 lata później, również zaskoczyło świat.«

Cóż tam takiego się stało? Jasno i precyzyjnie opisuje to Mała Encyklopedia Wojskowa, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1970.

„Navarino, obecnie Pilos, zatoka na pd.-zach. wybrzeżu Peloponezu, w Grecji, osłonięta od strony morza wyspą Sfakterią.

20 X 1827 bitwa morska podczas greckiej wojny wyzwoleńczej 1821-29. Flota ang.-franc.-ros.-gr. (12 okrętów liniowych, 11 fregat i 8 mniejszych jednostek z 1275 działami; dca wiceadm. Codrington) miała wykonać demonstrację w celu zmuszenia Turków do zawieszenia broni z powstańcami gr. Podległe Codringtonowi jednostki bez walki wpłynęły do zatoki i zakotwiczyły w środku półksiężyca utworzonego przez jednostki tur.-egip. (3 okręty liniowe, 16 fregat, liczne mniejsze jednostki z 2250 działami). Z niewyjaśnionej przyczyny (zapewne prowokacyjne zabicie franc. parlamentariusza) flota Codringtona rozpoczęła ogień. Flota tur.-egip. poniosła druzgocącą klęskę, straciła 1 okręt liniowy, 12 fregat, 22 korwety, 25 mniejszych jednostek i 4000 ludzi. Straty Codringtona: 182 zabitych i 445 rannych.”

Walki na lądzie toczyły się jeszcze przez dwa lata, ale ta bitwa miała decydujący wpływ na odzyskanie przez Grecję niepodległości. Trudno tak naprawdę zrozumieć jak mogło dojść do tak wielkich strat po stronie turecko-egipskiej i tak małych po stronie mocarstw europejskich. Nie chce mi się wierzyć, że Turcy i Egipcjanie byli tak nieporadni, zwłaszcza, że wśród Egipcjan byli francuscy oficerowie najemnicy. Mieli oni prawie dwa razy więcej dział niż koalicja europejska. Poza tym u wejścia do zatoki, od strony osłaniającej ją wyspy i z drugiej strony, na lądzie, Turcy również mieli działa, których mogli użyć w trakcie walki, czyli zaatakować przeciwnika od tyłu. Jeśli tak się nie stało, to jedyne wytłumaczenie, to zwyczajna ustawka lub sabotaż, że strony dowództwa tureckiego. Z drugiej strony w bitwie pod Synopą w 1853 roku pomiędzy flotą rosyjską a osmańską podczas wojny krymskiej, Turcy ponieśli ogromne straty, a Rosjanie wyszli prawie bez szwanku. Być może flota turecka służyła tylko do przewozu armii lądowej. A jeśli tak, to po co podejmowała walkę z góry skazaną na porażkę?

W końcowej części książki autor pisze:

»W konsekwencji uznano, że konferencja państw w sprawie Grecji odbędzie się w Londynie. Tam też, pod wpływem Brytyjczyków, mocarstwa określiły terytorium nowego państwa greckiego w węższych niż wcześniej projektowano granicach (obawiano się kontroli finansowej Petersburga nad greckim rządem).

Nia graniczna według poprzednich ustaleń międzynarodowych miała przebiegać przez góry od zatoki Wolos na wschodzie do zatoki Arta na zachodzie. Po konferencji granica miała być przesunięta na południe. Na wschodzie zaczynała się w Zeitouni, trochę na północ od Termopili, i biegła przez kraj w kierunku Vrachori aż do rzeki Aspropotamos, aby połączyć się z morzem na zachód od Missolungi. Włączone zostały zatem z państwa greckiego m.in. Akarnania i Tesalia, które Grecy ostatnio zdobyli.

Te istotne ustalenia przeprowadzono w Londynie bez konsultacji ze stroną grecką, a nawet bez porozumienia z nią. Mimo to Zgromadzenie Narodowe Greków wydało dekret godzący się na to rozwiązanie. Pod wpływem ambasadora brytyjskiego „reprezentanci narodu greckiego” postanowili nie przekazywać prezydentowi uprawnień do udziału w negocjacjach; wymuszono także na nim, aby zgodził się na wprowadzenie w życie ustaleń z Londynu. Prezydent grecki Kapodistrias nie został zaproszony do żadnych negocjacji ani nawet nie był poinformowany o przebiegu rozmów w sprawach jego kraju. Grecja walcząca prawie dziesięć lat z okrutnym wrogiem i ciesząca się sympatią całego cywilizowanego świata została utworzona przez mocarstwa jako – cytując „The Annual Register” – „rzecz do przekształcania dla własnej przyjemności”.

Oręż rosyjski, wywalczywszy sobie drogę do Stambułu, okazał się bezradny wobec zdecydowanego sprzeciwu brytyjskiej dyplomacji. Politycy z Downing Street strzegli wpływów angielskich nad Bosforem, ale powrót do status quo na Bałkanach sprzed wojny rosyjsko-tureckiej (1828-1829) nie był już możliwy. Rywalizacja rosyjsko-brytyjska w tym zapalnym rejonie Europy będzie miała swoje apogeum w czasie wojny krymskiej i wojny domowej w Grecji w latach czterdziestych XIX wieku. Proces kształtowania nowożytnego państwa greckiego znajdzie swój epilog w traktacie londyńskim zawartym 3 lutego 1830 roku, kiedy to mocarstwa zgodziły się w końcu przyznać niepodległej Grecji Peloponez, środkową Grecję, cześć Tesalii i kilka wysp archipelagu greckiego.«

Jak widać na przykładzie Grecji,wielkie mocarstwa traktują małe państwa i narody instrumentalnie, nie licząc się zupełnie z ich zdaniem. W XIX wieku wielcy tego świata uznali, że na tym etapie rozwoju potrzebne są im państwa narodowe i zaczęli je tworzyć poprzez dezintegrację niektórych imperiów, jak choćby osmańskiego, austriackiego, czy hiszpańskiego w Ameryce Łacińskiej. Powstanie nowych państw poprzedzały oczywiście powstania narodowe i wojny narodowowyzwoleńcze. Wszystko to niby spontaniczne, ale dlaczego akurat mniej więcej w tym samym czasie? Trend ten jeszcze przeciągnął się na okres po I wojnie światowej, gdy powstała II RP. Oczywiście ona też powstała z woli wielkich mocarstw, a nie dlatego, że Polacy sobie to państwo wywalczyli, jak się nam wmawia. Te państwa powstawały najczęściej tak, by od razu rodzić konflikty i w tym wypadku II RP jest wzorcowym przykładem tego, jak stworzyć państwo, by było w nim jak najwięcej konfliktów narodowościowych. W przypadku Grecji też było chyba nie do końca tak, jakby sobie tego Grecy życzyli, skoro w latach czterdziestych XIX wieku, a więc w zaledwie 10 lat po zdobyciu niepodległości, wybucha tam wojna domowa. Dziś, gdy państwa narodowe spełniły swoją rolę, są one likwidowane poprzez tworzenie państw wielonarodowych.

My obecnie w Polsce doświadczamy na własnej skórze, jak instrumentalnie Amerykanie traktują Polskę. Zrobili sobie z niej zaplecze logistyczne do prowadzenia wojny na Ukrainie, a jak uznają za stosowne, to zmuszą Polaków do walki w nieswojej sprawie.

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s