Wojna na Ukrainie nie skończy się szybko. Być może na początku tego konfliktu nie było jeszcze powodu, by uważać, że będzie on długotrwały, ale dziś nie ma już chyba wątpliwości, że tak będzie. Potwierdzają to sami politycy.
Na portalu ZeroHedge ukazał się w dniu 14 czerwca artykuł Pentagon: US Will Arm Ukraine For Years To Come – Pentagon: USA zbroją Ukrainę na wiele lat (https://www.zerohedge.com/military/pentagon-us-will-arm-ukraine-years-come).
»W poniedziałek zastępca sekretarza obrony Kathleen Hicks powiedziała, że przywódcy Pentagonu wierzą, że Ukraina przetrwa inwazję Rosji i że Stany Zjednoczone przygotowują się do dozbrajania tego kraju w nadchodzących latach.
„Myślę, że możemy dziś powiedzieć sobie, że będzie kraj zwany Ukrainą. Będzie to kraj suwerenny i ten kraj będzie miał wojsko, które będzie mogło go bronić” – powiedziała Hicks podczas szczytu Defense One Tech.
„A więc patrząc w przyszłość, zastanawiamy się, czego będą potrzebowali Ukraińcy, aby bronić się w dłuższej perspektywie” – dodała.
Do tej pory USA przeznaczyły około 54 miliardów dolarów na wojnę na Ukrainie, z czego większość zostanie wykorzystana na pomoc wojskową. Fundusze mają wystarczyć na rok podatkowy 2022, który dla rządu federalnego kończy się 30 września.
Ale Hicks powiedziała, że Pentagon chce wspierać Ukrainę w dłuższej perspektywie, w ciągu najbliższych pięciu, dziesięciu, a nawet dwudziestu lat.
„Na pewno zastanawiamy się nad tym, jak ma wyglądać taka pomoc. Biorąc pod uwagę całe nasze doświadczenie, które mamy, pomagamy, doradzamy i asystujemy… krajowi partnerskiemu, w tym przypadku Ukrainie. Myślę, że jesteśmy do tego dobrze przygotowani, podobnie jak wielu naszych sojuszników i przyjaciół, a teraz pracujemy razem, aby zdecydować, jakie jest najlepsze rozwiązanie” – powiedziała.
Następnie stwierdziła, że wsparcie dotyczyłoby nie tylko dostaw broni, obejmowałoby ono stałe programy szkoleniowe: „Zastanawiamy się, jaki rodzaj sprzętu będzie potrzebny, jakiego rodzaju długoterminowe szkolenia i pomoc wojskowa”, dodała.
Prezydent Ukrainy z pasją apeluje do sojuszników o wysyłanie broni i pomoc w ograniczeniu ofiar w trwającym oblężeniu Siewierodoniecka. Zełenski mówi, że ich liczba jest „po prostu przerażająca”.
Komentarze Hicks sygnalizują, że administracja Bidena nie planuje poprawy stosunków z Rosją, ponieważ jednym z głównych powodów inwazji Moskwy na Ukrainę był sojusz Kijowa z USA i NATO oraz wsparcie militarne, jakiego mocarstwa zachodnie zaczęły udzielać od 2014 roku.«
Ta wojna musi trwać. Bez niej wygenerowanie takiego kryzysu – jaki już jest, a będzie większy – nie było by możliwe. Nie było by też możliwe wywołanie takiej fali „uchodźców”, bez których nie mogło by być tworzone wspólne państwo polsko-ukraińskie. Ci politycy doskonale wiedzą, że ta wojna została wywołana sztucznie i sztucznie musi być podtrzymywana, by można było zrealizować wyznaczone cele. A na to trzeba czasu.
W dniu 15 czerwca pojawił się na tym samym portalu artykuł Pope Doubles Down On NATO-Ukraine Comments: Russian Invasion Was “Provoked” – Papież podtrzymuje swoją wcześniejszą wypowiedź w sprawie: NATO-Ukraina: rosyjska inwazja została „sprowokowana” (https://www.zerohedge.com/geopolitical/pope-doubles-down-ukraine-war-comments-russian-invasion-was-provoked).
»Papież Franciszek potwierdził swoje wcześniejsze kontrowersyjne oświadczenie sugerujące, że konflikt rosyjsko-ukraiński jest w dużej mierze winą NATO, twierdząc również, że „wojny tej nie można sprowadzić do konfliktu dobra i zła” – jak czytamy w nagłówku wywiadu z Watykanu.
W wypowiedziach opublikowanych we wtorek przez jezuicki magazyn La Civiltà Cattolica przywódcy rzymskokatoliccy oświadczyli, że rosyjska inwazja została „być może w jakiś sposób sprowokowana”, a jednocześnie po raz kolejny powiedzieli, że pojawiły się oznaki, że NATO „szczekało u bram Rosji” w okresie ją poprzedzającym.
Duchowny nadal potępiał to, co nazwał „bezwzględnością i okrucieństwem wojsk rosyjskich”, jednocześnie ostrzegał przed typową bajkową narracją konfliktu: „dobro kontra zło”.
Podobnie jak w przypadku jego pierwszych, podobnych w tonie komentarzy, wygłoszonych na początku maja, te ostatnie wypowiedzi wywołały oburzenie wśród zachodnich ekspertów, którzy wezwali do zwiększenia wsparcia militarnego dla Ukrainy kosztem dialogu z Moskwą w celu wynegocjowania ugody kończącej wojnę:
„Musimy odejść od retoryki Czerwonego Kapturka, w którym Czerwony Kapturek jest dobry, a wilk jest zły” – powiedział Franciszek. „Wyłania się coś globalnego, a siły do tego dążące są różnorakie i wzajemnie od siebie zależne.”
W tym właśnie wywiadzie nadał więcej treści swoim wypowiedziom z początku maja na temat wojny. Powiedział, że kilka miesięcy przed inwazją 24 lutego spotkał się z „mądrą” głową pewnego państwa – chociaż Franciszek nie wymienił nazwy tego państwa, ani nazwiska tej głowy:
„…mądry człowiek, który niewiele mówi, naprawdę bardzo mądry… Powiedział mi, że bardzo się martwi tym, jak działa NATO. Zapytałem go dlaczego, a on odpowiedział: „Szczekają u bram Rosji. Nie rozumieją, że Rosja to imperium i żadna obca siła nie powinna się do niego zbliżać i stwarzać bezpośredniego dla niego zagrożenia.
„Podsumował: Taka sytuacja może prowadzić do wojny. Taka była jego opinia. 24 lutego rozpoczęła się ta wojna. Ta głowa państwa potrafiła odczytywać oznaki tego, co się dzieje”.
Dodał: “Nie widzimy całego ogromu problemów, jakie generuje ta wojna, którą być może w jakiś sposób albo sprowokowano, albo której nie zapobieżono”.
Papież powtórzył również, że przemysł zbrojeniowy na Zachodzie czerpie korzyści z rozlewu krwi: „Dostrzegam również zainteresowanie testowaniem i sprzedażą broni. To bardzo smutne, ale ostatecznie o to chodzi” – powiedział.
Odmowa papieża Franciszka potępienia Putina staje się przedmiotem debaty w Kościele katolickim.
„Ktoś może mi w tym momencie zarzucić: ale jesteś zwolennikiem Putina! Nie, nie jestem. Powiedzenie czegoś takiego byłoby uproszczeniem i błędem. Po prostu jestem przeciwny sprowadzaniu złożonej sytuacji do prostego schematu dobrych i złych, nie biorąc pod uwagę interesów obu stron. Pomimo że jesteśmy świadkami bezwzględności i okrucieństwa rosyjskich żołnierzy, nie powinniśmy zapominać o problemach i starać się je rozwiązać – wyjaśnił.
Według Vatican News, papież dodatkowo zauważył, że poza wojną ukraińsko-rosyjską „świat jest w stanie wojny…
„W pewien sposób widzimy, co dzieje się teraz na Ukrainie, ponieważ jest nam bliżej i bardziej drażni naszą wrażliwość. Ale są też inne odległe kraje – pomyśl o niektórych częściach Afryki, północnej Nigerii, północnym Kongo – gdzie trwa wojna i nikogo to nie obchodzi. Pomyśl o Birmie i Rohingya (muzułmański lud w Birmie – przyp. W.L.). Świat jest w stanie wojny. Dziś, według mnie, została ogłoszona III wojna światowa.
Ostatnim razem, gdy zasugerował, że Zachód jest co najmniej w równym stopniu winny toczącej się wojny na Ukrainie, amerykańskie i zachodnie elity uruchomiły lawinę krytycznych opinii, sugerując, że w jakiś sposób liberalny papież Franciszek również został „zneutralizowany” przez Putina (jak na ironię oszczerstwo zazwyczaj zarezerwowane dla Trumpa lub ogólnie Republikanów).«
Na to, by konflikt mógł trwać i sprawiać wrażenie naturalnego, to nie może być tak, że wszyscy „huzia na Józia”, bo wtedy szybko skończyłby się. Ponieważ po stronie Ukrainy opowiedziały się wszystkie kraje NATO i unii, a Rosji nie potępia wiele krajów spoza Europy, to pewna równowaga jest zachowana. Niemniej jednak, żeby nie wyglądało tak, że cała Europa jest przeciwko Rosji, to papieżowi przydzielono rolę jej obrońcy, a przynajmniej obiektywnego arbitra tego konfliktu. W takim przypadku już nie cała Europa jednoznacznie potępia Putina. Papież, choć już dużo stracił ze swojego autorytetu, to nadal jest głową Kościoła katolickiego. Nie bez znaczenia jest również fakt, że w obu skłóconych krajach obowiązuje prawosławie, co automatycznie ustawia go w roli bezstronnego obserwatora.
Najlepsi na świecie reżyserzy wybrali scenę, czyli miejsce konfliktu, dobrali aktorów i przydzielili im odpowiednie role. I przedstawienie trwa albo jak śpiewał niegdyś utalentowany wokalista: the show must go on.
Wydłużanie konfliktu jest na rękę z następnym planem globalistów, czyli głodem.
Ciekawe co Polacy zrobią na jesień jak już ostro śrubę koszerne nierządy dokręcą?
LikeLike
To trudno przewidzieć, bo temu pokoleniu głód jest nieznany. Podejrzewam jednak, że będzie tak, jak w przypadku pokoleń, które go doznawały. Będą po prostu cierpieć. Sami nie zorganizują się.
LikeLike
Ja obecnie mieszkam na wsi, ale tuż na granicy miasta. Po prostu widzę wieś i miasto przez okno 🙂
Z głodu nie umrę, ale takim mieszkańcom miast powyżej 150 000 mieszkańców współczuje, ponieważ ściśnie za żołądek. Ja zawsze mam swój ogródek i jedzenie od lokalnych rolników. Sterujący tym cyrkiem widzę już fizycznie eliminują… Tylko szprycami oberwało głównie lewactwo i te od “Newsweeka” i te pseudo katolickie od “Gościa Niedzielnego”.
Teraz już chcą głodzić każdego jak leci.
LikeLike
“Ja zawsze mam swój ogródek i jedzenie od lokalnych rolników.”
Ale w Australii podobno już zakazano przydomowych ogródków. Jest Pan tylko w tej kolejce na samym końcu, ale i o Panu nie zapomną.
LikeLike
Aż mi się przypomniało jak satanista Rothshield powiedział coś w stylu: “Gdybyśmy chcieli to zabronilibyśmy ludziom trawę kosić”.Swoją drogą sterujący tym cyrkiem mogą i takiego Rotshielda odwalić, ponieważ według mnie on nie jest na szczycie piramidy. Przecież czołowi bankierzy masowo ginęli w wypadkach. Wtedy policjantów pilnujących wykonywania takiego antyludzkiego prawa należy rozliczyć ze szczególną surowością by do końca swoich dni odpracowywali winy!
LikeLike
Zapewne Rotszyld nie jest na szczycie piramidy, bo gdyby był, to nie słyszelibyśmy o nim. Problem polega na tym, że my nie wiemy, kto tym wszystkim kieruje, a pokonanie niewidzialnego przeciwnika jest niemożliwe.
LikeLike
[…] wm). Konflikt z reżimem kijowskim może potrwać i do 2024 roku (szczegóły: https://bb-i.blog/2022/06/17/wojna-na-lata/) zatem 12.08.2022 roku na blogu debiutuje wersja numer 7 […]
LikeLike