Przewaga

Kampania wyborcza przybiera na sile i intensywności. Być może wielu ludzi liczy na jakieś zmiany na lepsze, ale zapewne skończy się jak zawsze. Przyczyn tego stanu należy szukać w strukturze polskiego społeczeństwa, która ukształtowała się po powstaniu styczniowym. O tym pisze w swojej książce Ministerstwo spraw obcych, czyli polskie sprawy w cudze ręce (2019) Krzysztof Baliński. To dyplomata i politolog specjalizujący się w problematyce krajów arabskich. Ambasador Polski w Syrii (1991-1994) i Jordanii (1991-1995). Autor książki „MSZ – polski czy antypolski?” Baliński pisze:

Co do elit, to wrócić należy do powstania styczniowego, które drastycznie zmieniło charakter polskiego społeczeństwa i społeczny przekrój narodu. Powstanie spowodowało zmierzch warstwy szlacheckiej do tej pory pełniącej rolę przywódczą i kulturotwórczą. Duża część najbardziej patriotycznej szlachty zginęła lub opuściła kraj (na polach bitew, w więzieniach, na Syberii w katordze, na szubienicach). 40 tysięcy powstańców i ich rodzin zesłano w głąb Rosji. Wielu zmuszono do emigracji. Majątek dużej części szlachty skonfiskowano, jako naród przestaliśmy istnieć. Padły oskarżenia, że za przyspieszeniem powstania stali Żydzi, którym zależało na wyniszczeniu szlachty i przejęciu kierowniczej roli w kraju. Przed powstaniem kierownikiem całego ruchu żydowskiego był Leopold Kronenberg. To on wraz z innymi Żydami w dużym stopniu finansowali powstanie i brali udział w jego cywilnym zarządzie. Ale udziału w powstaniu z bronią w ręku nie brali, wśród zesłanych na Sybir też ich nie było. Dla innych podejrzane wydawało się to, że zaraz po powstaniu, kiedy Polacy byli okrutnie prześladowani, a ich majątki konfiskowane, Kronenberg powrócił bezkarnie do kraju, nie siedział w więzieniu, nie był pociągany do śledztwa, nie odwiedził Syberii i majątek jego nie uległ konfiskacie. Po powstaniu Sienkiewicz, Prus, Orzeszkowa, Żeromski odstępują od idei postępowych, zwracając się ku tradycyjnej formie patriotyzmu. Nawet Aleksander Świętochowski zmienił radykalnie poglądy. Ewolucji przekonań nie tłumaczył, poza jednym tylko aspektem – stosunku do Żydów, o których pisał: „broniłem Żydów przed pięćdziesięciu laty, gdy chcieli być Polakami i dlatego ich dziś nie bronię, gdy chcą być Żydami, wrogami Polaków”. Z pozytywisty stał się zwolennikiem myśli narodowej.

Okres po powstaniu sprzyjał rozwojowi fortun niemieckich, ale przede wszystkim żydowskich: żydowskiego mieszczaństwa, handlu, rzemiosła i żydowskiej inteligencji, która zajęła miejsce poległej w powstaniu lub dogorywającej na Syberii albo pozostającej w kraju, jednak zrujnowanej przez carski terror polskiej szlachty i polskiej inteligencji. Sytuację pogorszył napływ na ziemie polskie mas żydowskich z carskiej Rosji. W miastach Polesia, Białorusi i Galicji dużą część, a nierzadko absolutną większość stanowili Żydzi, a populacja Żydów w Polsce osiągnęła 10 procent, stała się drugą co do liczebności, za to z punktu widzenia ekonomicznego, najsilniejszą i najbardziej wpływową grupą etniczną. Żydzi posiadali w całej Polsce około 75 procent nieruchomości w miastach, 80 procent zakładów przemysłowych, 85 procent w handlu, 90 procent bankowości oraz 90 procent zakładów ubezpieczeniowych. Stąd hasło Narodowej Demokracji „Polski handel w polskich rękach” i „Swój do swojego po swoje”, które podzielali także zwolennicy innych ugrupowań politycznych. Inteligencja żydowska opanowała wolne zawody, adwokaturę, medycynę, prasę, film, teatr. Na uniwersyteckich kierunkach prawniczych Żydzi stanowili ponad 50 procent studentów. Otwierało to perspektywę głęboko niepokojącą – społeczeństwo polskie stać się mogło w swej strukturze dziwolągiem: narodem chłopów i robotników, kierowanym przez inteligencje obcego pochodzenia.

Obawy budzone przez taką perspektywę pogłębiał i zaostrzał fakt nielojalnego i często wręcz wrogiego stosunku mas żydowskich do państwowości polskiej. W tym kontekście nie sposób pominąć rysującego się dzisiaj na horyzoncie kolejnego zagrożenia. Po formalnym odzyskaniu niepodległości w 1989 roku Polacy kilkakrotnie padli ofiarą rabunku na wielką skalę. Upojeni „upadkiem komunizmu” sądzili, że są to niezbędne koszty transformacji ustrojowej, a nie skutki zawartej pod auspicjami Rockefellera umowy Jaruzelski-Geremek, w myśl której masa upadłościowa została sprawiedliwie podzielona między ludźmi Kiszczaka, a środowiskiem zbliżonym etnicznie i biznesowo do Kronenberga. „Jest koszerny interes do zrobienia” – te kultowe już słowa, które padły podczas wizyty Rywina u Michnika mogły posłużyć za motto zyskownego kolejnego zamachu na mienie Polaków – zwrot bezspadkowego mienia pożydowskiego, jako rekompensaty dla „ubogich ofiar Holokaustu”. Szykowany jest rabunek w wykonaniu potężnych mafijnych korporacji, w proceder został wplątany nasz strategiczny sojusznik, a konsekwencją będzie wytworzenie etnicznej, oligarchicznej elity mającej ogromną przewagę materialną nad resztą społeczeństwa.

xxxxxxxx

W tym miejscu wypada się zastanowić nad niektórymi wątkami poruszonymi przez Balińskiego. Dlaczego szlachta wzięła udział w powstaniu? Na co liczyła? Na powstanie państwa polskiego? Zapewne chciała ona tego państwa, bo w nim byłaby warstwą dominującą, tak jak przed rozbiorami. To był podstawowy motyw, a nie żaden tam patriotyzm. Podpuszczona przez Żydów, zaangażowała się czynnie w beznadziejną walkę. Wizja powrotu na dominującą pozycję w państwie i przywileje, jakie się z tym wiązały, przesłoniły zdrowy rozsądek. Skończyło się tak, jak musiało się skończyć – na Syberii. Natomiast na emigrację udawali się zupełnie inni ludzie. W blogu „Polacy w Brazylii” pisałem:

„Początki polskiej emigracji do Brazylii przypadają na I połowę XIX wieku. W tym czasie przybyli tu pierwsi polscy uchodźcy polityczni, uczestnicy powstania listopadowego, a następnie uczestnicy walk Wiosny Ludów i powstania styczniowego. Emigracja tego okresu, chociaż nieliczna, przyczyniła się do umacniania państwowości (Brazylia zdobyła niepodległość w 1822 roku – przyp. W.L.), rozwoju życia gospodarczego i kulturalnego Brazylii.”

Te powstania, nie tylko styczniowe, to był dobry pretekst do uzyskania azylu politycznego w wielu krajach Europy zachodniej i nie tylko. Ci ludzie często zajmowali eksponowane stanowiska w swoich nowych „ojczyznach”, szczególnie w Nowym Świecie. Ale przeważnie to nie byli Polacy tylko Żydzi lub masoni.

W wyniku powstania styczniowego polską elitą stali się Żydzi i taki stan trwa niezmiennie do dziś. Podczas II wojny światowej nastąpiło tylko dobicie resztek tych, którzy jakoś tam uchowali się. Polska rodząca się klasa przemysłowa została zlikwidowana w trakcie rewolucji 1905 roku.

Baliński wspomina o żydowskich roszczeniach, o zwrocie mienia pożydowskiego. W 1996 roku w Buenos Aires obradował Światowy Kongres Żydów, który zaszantażował polskie władze, że jeśli Polska nie spełni żydowskich roszczeń majątkowych, będzie upokarzana na arenie międzynarodowej. Mija już 27 lat i nadal jest tylko upokarzanie. Żądanie to jest niemożliwe do zrealizowania, przede wszystkim dlatego, że Żydzi dotąd nie sprecyzowali, czego tak naprawdę żądają od państwa polskiego. Bo tak naprawdę, gdyby mieli coś dostać, to musieliby sami sobie odebrać, bo to państwo i większość jego majątku, większość nieruchomości należy do nich. Chodzi więc tylko o szantaż i upokarzanie. Ten argument może być wykorzystany przy likwidacji państwa polskiego, jego podziale, czy połączeniu z częścią Ukrainy.

W dalszej części Baliński pisze:

„W czasie wojny zginęli prości Żydzi i wybitni Polacy. Uratowali się wybitni Żydzi i prości Polacy. Dzisiejsze społeczeństwo w Polsce to żydowska głowa nałożona na polski tułów. Żydzi stanowią inteligencję, a Polacy masy pracujące – tak, uczciwie, diagnozował pewien powojenny żydowski pisarz. – Dlatego antysemityzm, wszelkie odruchy antyżydowskie w Polsce to choroba umysłowa, to buntowanie się ręki i nogi przeciwko własnej głowie. Nie może polska ręka bić żydowskiej głowy” – pouczał, już mniej uczciwie (ten pisarz to Artur Sandauer – przyp. W. L.). Strasznie dużo w tych zdaniach cynizmu i pogardy wobec Polaków, ale czy nie ma też prawdy? W Polsce nie ma polskich elit, bo wymordowali je Niemcy, bolszewickie hordy i rodacy owego pisarza. I chyba najwyższy czas, aby odpruć ten żydowski łeb obcej hydry od polskiego tułowia. Elita rządząca Polską, po wrogim przejęciu państwa w 1944 roku, w umiejętny sposób utrzymuje monopol władzy nad podbitym społeczeństwem, z którym w dodatku się nie identyfikuje. Kolejne kryzysy, przesilenia, przełomy, bunty społeczne – w latach 1956, 1968, 1970, 1976, 1980, i wreszcie w 1981 r., były przez „żydowską głowę nałożoną na polski tułów” umiejętnie manipulowane i kontrolowane. Zmieniano kilka osób w kierownictwie partii; „nowa” ekipa składała deklaracje, uspokajała nastroje, i… na stanowiska wracała ekipa stara. W 1956 r. odpowiedzialni za komunistyczne zbrodnie ubrali się w piórka demokratów i stanęli na czele rozliczeń zbrodniarzy, robiąc wszystko, by ich ziomkom włos z głowy nie spadł.

xxxxxxxx

Trudno nie zgodzić się z opisem Balińskiego. Państwo polskie, jego struktury i wszelkie instytucje są opanowane przez Żydów. Czy w takiej sytuacji możliwe jest stworzenie jakiegokolwiek ugrupowania, ruchu, partii, które byłyby wolne od żydowskich wpływów? Wydaje się to raczej niemożliwe. Wspomniałem jakiś czas temu o dwóch nowo powstałych ruchach, o Ruchu Dobrobytu i Pokoju (RDiP) i Polskim Ruchu Antywojennym (PRA). Oba zapewne odegrają ważną rolę w zbliżających się wyborach. W przypadku PRA jedną z form dotarcia do wyborców jest marsz, czyli nic nowego na polskiej scenie politycznej. Natomiast w przypadku RDiP mamy do czynienia z zupełnie nowym podejściem. Jesienią roku 2022 zapoczątkowane zostało w nim tworzenie struktur terenowych i kilka dni temu twarz tego Ruchu, Maciej Maciak, oświadczył, że ma już swoich przedstawicieli we wszystkich województwach. Ten dobór uczestników Ruchu odbywał się chyba dosyć starannie. Wprawdzie Maciak zapewnia na swoim kanale, że każdy może przystąpić do Ruchu, ale nie do końca tak jest.

Ja, chcąc sprawdzić, czy rzeczywiście tak jest, zadzwoniłem pod numer telefonu widoczny na ekranie. Nikt nie odebrał i zgłosiła się automatyczna sekretarka, ale ja rozłączyłem się. Po czterech godzinach oddzwoniła jakaś pani i zanotowała mój numer telefonu, imię i nazwisko i kod pocztowy gminy. Powiedziała, że ktoś do mnie zadzwoni, by, jak to określiła, przyjąć na platformę. Ale nikt się ze mną nie skontaktował. Wygląda na to, że jednak nie każdy może przystąpić do RDiP. Tak więc „willa z basenem” nie dla mnie. Trudno, jakoś to przeżyję.

Jednak ważniejsze jest coś innego. Maciak niejednokrotnie podkreślał na swoim kanale, że tworzy struktury, że dla niego najważniejsi są ludzie. Jak by na to nie patrzeć, to stosuje się on ściśle do leninowskiej zasady, że najważniejsze są kadry. I w tym wypadku Lenin miał rację. To, co robi Maciak, to jest zupełnie coś nowego na polskiej scenie politycznej. Czasem trafiam na komentarze na temat RDiP i niektórzy nazywają ten Ruch sektą. Sam kiedyś określiłem go jako organizację półtajną. To wszystko jednak nie zmienia faktu, że rośnie nowa siła polityczna, której na razie nie widać, poza samym Maciakiem, ale w odpowiednim czasie pojawi się i zmieni układ sił na polskiej scenie politycznej.

Czy możliwe jest, by taki Ruch stworzyła jedna osoba i bez pieniędzy? Sam Maciak często podkreśla, że do tego nie potrzeba dużych pieniędzy. Trudno jednak stwierdzić, czy tak jest, skoro Ruch ten jest zamknięty dla ludzi z zewnątrz i nikt z ulicy na spotkanie Ruchu nie wejdzie, bo nawet nie wie, gdzie ono się odbywa. Sama organizacja takiego spotkania to są jakieś koszty, choćby wynajęcie sali, nie mówiąc już o jego obsłudze. W blogu „Handel” pisałem:

„Stworzenie w krótkim czasie, może paru miesięcy, ruchu, który ma swoich przedstawicieli w większości gmin w Polsce wydaje się niemożliwe, bo przeciętny człowiek nie ma takich możliwości, ani tylu znajomych w całym kraju, nawet jeśli latami kierował lokalną telewizją kablową i ma swój kanał w internecie. To jest wielki wysiłek organizacyjny i logistyczny, który wymaga zaangażowania wielu ludzi, poświęcenia wiele czasu i mnóstwa pieniędzy. Ale jeśli zabierze się za to nacja rozproszona i zasymilowana, to jest to do zrobienia szybko i skutecznie. Po raz kolejny pokazuje ona swoją moc.”

Jeśli więc Żydzi tak dominują w polskim społeczeństwie i opanowali wszelkie dziedziny życia politycznego, gospodarczego, kulturalnego, środki masowego przekazu itp., to czy możliwe jest w Polsce stworzenie niezależnej od nich partii politycznej? Moim zdaniem – nie. Ale załóżmy, że uda się stworzyć taką partię, to co dalej? Cóż taka partia mogłaby zrobić w tym żydowskim morzu? Jedyne, co w takiej sytuacji było by realne, co mógłby zrobić przeciętny Kowalski, to niepójście na wybory: zerowa frekwencja wyborcza. Tego Żydzi boją się najbardziej. Totalna absencja wyborcza odebrałaby im argument, że rządzą w imieniu wyborców i reprezentują ich interesy. To by był koniec demokracji i wielki kłopot dla rządzących, bo co dalej? Powrót do monarchii? To jest jednak tylko teoretyczna możliwość, bo oni robią wszystko, by skłócać ludzi, przekupywać pewne wybrane grupy. I w ten sposób jedni chodzą na wybory, bo im coś ktoś dał, a inni, na złość im, głosują na konkurencyjną partię, a jeszcze inni naiwnie wierzą w wyborcze obietnice. I tak to się kręci, od wyborów do wyborów.

3 thoughts on “Przewaga

  1. Po części prawdą jest, że to ruch półtajny, gdyż oparty na zasadach organizacji bez organizacji. Do tego dochodzi cała rzesza wolontariuszy i sympatyków.
    Czy możliwe jest stworzenie organizacji bez pieniędzy? Należy przyjrzeć się genezie zaistnienia ruchu oraz fenomenowi programu Musisz to Wiedzieć. Całość oparta jest na widzach i subskrybentach programu. To właśnie oni nakłaniali Maciaka by “coś zrobić”.
    Spotkania, sale, itp. W Ruchu są ludzie różnych branż i zawodów. Załatwienie spotkania w remizie czy świetlicy gminej nie wymaga wielkich nakładów finansowych.
    Natomiast hasło “willa z basenem” jest synonimem gospodarności i dobrobytu.
    Więcej treści na stronie sympatyków https://ruchdobrobytuipokoju.108.pl/

    Like

Leave a comment