Statystyki

Brytyjski polityk Benjamin Disraeli, jak dotychczas jedyny, przynajmniej oficjalnie, żydowski premier Wielkiej Brytanii, mówił, że są trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, okropne kłamstwa i statystyki. No właśnie! Przyszło nam żyć ze statystykami z dnia na dzień. Codziennie czytamy w internecie, oglądamy w telewizji lub słuchamy w radiu o kolejnych przypadkach zakażeń, zgonów, ozdrowień itp., dotyczących tzw. pandemii.

Na portalu Interia jest to wszystko bardzo dobrze opisane. Są wykresy, które pozwalają nam śledzić rozwój epidemii od samego początku. Z nich można wyczytać, że 7 listopada było 27 875 nowych przypadków zakażeń, 11 835 osób wyzdrowiało, 349 osób zmarło. Od początku zakażonych zostało 521 640 osób, wyzdrowiało – 200 510, zgonów – 7 636, aktywnych przypadków jest więc: 521 640 – 200 510 – 7 636 = 313 494. Te 313 494 aktywne przypadki w stosunku do całej ludności Polski, to – 0,82%, ale tego już Interia nie podaje. Śmiertelność tej epidemii tj. stosunek zgonów do zakażonych na dzień 7 listopada, to 1,5%.

Czy to dużo, czy mało? Skąd możemy wiedzieć, skoro nie mamy porównania? Jedyne, co możemy wyczytać z tych wykresów, to to, że od 7 października nastąpił skokowy wzrost dziennych zakażeń. Nie wiemy z jakiej przyczyny. Nie wiemy, czy od tej daty nastąpił skokowy wzrost wykonywanych testów. Informacje o nich są podawane tylko na dany dzień. Jeśli więc ta informacja jest ukryta, to znaczy, że jest niewygodna. Podobnie ma się rzecz z podawanymi wcześniej danymi dotyczącymi wieku zmarłych. Zapewne jest ona również niewygodna, bo ze względu na to, że większość z tych zgonów dotyczyła osób powyżej 70., a często powyżej 80. i 90. roku życia, to trudno było, zdrowo myślącemu człowiekowi, uwierzyć, że to z powodu koronawirusa. Życie nie trwa wiecznie. Wprawdzie z moich obserwacji wynika, że ja jestem nieśmiertelny, bo ciągle widzę nekrologi – inni umierają, a ja żyję, ale tylko do momentu sfalsyfikowania mojej teorii, czyli udowodnienia, że nie mam racji, co nastąpi w chwili mojego zgonu, ale ja tego dowodu, z oczywistych względów, nie będę mógł przyjąć do wiadomości. Nadal więc jestem nieśmiertelny. Urodziny i śmierć to nie są doświadczenia naszego życia.

Czy śmiertelność na poziomie 1,5% to dużo? Śmiertelność „hiszpanki” oceniano na 5-10%, a w niektórych rejonach na 20%. Tak więc 1,5%, to nie jest dużo. Problem jednak polega na tym, że mamy prawo przypuszczać, że jest ona zawyżona. Tym pośrednim dowodem jest fakt niepodawania wieku osób rzekomo zmarłych z powodu epidemii. Drugim faktem budzącym wątpliwość jest to, że krzywa zakażeń i wyzdrowień rośnie, od pewnego momentu, w postępie geometrycznym, a krzywa zgonów – nie. Jest prawie płaska. Na zdrowy rozum, jeśli wzrasta ilość zakażeń, a epidemia jest groźna, to powinna tak samo, proporcjonalnie, rosnąć liczba zgonów.

Portal Interia zamieszcza dane rządowe, a konkretnie: źródło danych Ministerstwo Zdrowia/WHO. Tak więc:

  • 05.06: zakażenia – 25 410, zgony – 1138, śmiertelność – 4,4%
  • 22.07: zakażenia – 61 181, zgony – 1951, śmiertelność – 3,1%
  • 11.10: zakażenia – 125 816, zgony – 3004, śmiertelność – 2,3%
  • 07.11: zakażenia – 521 640, zgony – 7636, śmiertelność – 1,5%

Ciekawe! Wraz z rozwojem „pandemii” jej śmiertelność spada. Liczba zakażeń „dramatycznie” rośnie, zgonów – też, a śmiertelność spada. Jeśli więc krzywa zakażeń i wyzdrowień rośnie w postępie geometrycznym, a zgonów – nie, to znaczy, że dane dotyczące zakażeń i wyzdrowień są sztucznie zawyżane. To da się zrobić. Wystarczy chorego na grypę zakwalifikować jako chorego na COVID-19. Nie da się jednak sztucznie zwiększyć ilości zgonów. Ludzi umiera tyle ile umiera, średnio 1000-1100 dziennie. 7 listopada zmarło z powodu koronawirusa 349 osób. Tyle udało im się naciągnąć. Mogą oczywiście dojść do tego tysiąca dziennie, co będzie oznaczało, że wszystkie zgony są z jednego powodu. Czy to możliwe? Obawiam się, że w tej „pandemii” wszystko jest możliwe. Jeśli jednak założymy, że dane nie są fałszowane, to znaczy, że wraz ze wzrastającą liczbą zakażonych śmiertelność spada, czyli wirus nie jest groźny. To z kolei oznaczałoby, że środki zapobiegawcze, które wykorzystuje się, nie służą do walki z nim tylko z ludźmi.

Prawdę mówiąc, to dziwię się, że Interia zamieszcza takie dane i wykresy, ale to tylko znaczy, że uważają nas za kompletnych idiotów, albo ci, którzy robią ten kabaret, czują się tak pewnie, że zupełnie nie zależy im na stwarzaniu pozorów. Osobiście uważam, że ta druga możliwość jest bardziej prawdopodobna.

Cóż ja mogę? W tym momencie to chyba tylko zacytować Józefa Mackiewicza, fragment jego powieści, Nie trzeba głośno mówić:

»Za kierownicą siedzi oficer legionu „Flandern” i gada bez przerwy. Zna język rosyjski nieomal płynnie, choć z naleciałościami obcego akcentu i czasem brakujące mu słowa zastępuje francuskimi, których Anton nie zna, ale zgaduje z sensu. Oficer cieszy się z towarzysza podróży, że jest Rosjaninem, inżynierem, inteligentem sowieckim, że pochodzi z Moskwy. Swemu szoferowi niemieckiemu kazał siąść do tyłu, a Antona posadził obok siebie (…).

W latach dwudziestych dyskutowano na temat odpowiedzialności za wywołanie pierwszej wojny światowej. Staremu Clemenceau postawiono pytanie: „Co będą o tym spornym i trudnym problemie myśleć historycy przyszłości?” Clemenceau odpowiedział: „Nie wiem. Ale wiem, że z pewnością nie powiedzą, że to Belgia zaatakowała Niemcy”. To jasne. Wtedy był to jeszcze elementarny fakt, z rodzaju tych, których przeinaczyć, zdawało się, niepodobna. I nie próbowały nawet przeinaczyć tego Niemcy. A w 1939 roku Sowiety twierdziły, że napadła na nie Finlandia!… Pan powiada: „Kto zaczął?” Drogi panie, od 10 tysięcy lat zawsze ktoś zaczynał. Poznałem w Berlinie bliżej pewną Ormiankę. Mówi mi: „Co wy tam krzyczycie o jakimś bolszewizmie! A znowu jak posłucham radia brytyjskiego…”

– Nie bała się przyznawać?

-Nie. Une courageuse demoiselle (dzielna panna – przyp. mój). „ To tylko słyszę, powiada, o zbrodniach hitlerowskich! C’est drole (To dziwne – przyp. mój). Turcy, o, to dopiero zaraza świata! To dopiero zbrodniarze autentyczni!” Aleksander Wielki też zaczął. I pan myśli, że jak on szedł naprzód, to spotkanych po drodze przeciwników gładził po główce? W tej chwili ważne nie zbrodnie. Nazizm, to w perspektywie historii une petite merde (gówienko – przyp. mój), fragment fizycznego terroru, jakie były i będą. Natomiast komunizm, to une peste (zaraza – przyp. mój). Żadna doktryna nie odbierała jeszcze ludziom do tego stopnia prawa do wątpliwości, prawa do porównań z tym co było. Żadna nie odbierała do tego stopnia resztki rozsądku, nie była tak skuteczna i tak zaraźliwa… A zresztą, też nie jestem pewien.«

No właśnie! Żadna doktryna nie odbierała ludziom do tego stopnia prawa do wątpliwości, prawa do porównań z tym co było. Żadna nie odbierała do tego stopnia resztki rozsądku, nie była tak skuteczna i tak zaraźliwa… Czy to, z czym obecnie mamy do czynienia, to nie jest to, co opisał Mackiewicz? Czy to komunizm? – Jego początek, czy jego kontynuacja, tyle że spotęgowana możliwościami nowoczesnych technologii? Wygląda na to, że tak. Tak mi się przynajmniej wydaje – komunizm w nowoczesnej odsłonie. A zresztą, też nie jestem pewien.

6 thoughts on “Statystyki

  1. A’propos, bo działo się a ja wyłuskałem na “moim” S24 taką konwersację :

    RobertK
    12 listopada 2020, 12:17

    Jak co roku. Pseudopatriotyczna dzicz demoluje miasto, wszczyna burdy i atakuje policję, a władza głaszcze za to bandziorków po główkach, tłumacząc ciemnemu ludowi, że burdy i demolka to robota przeciwników marszu.

    ” 12 listopada 2020, 12:32
    @RobertK

    Wszystkie te zadymy od lat są precyzyjnie opracowane i oprawione odpowiednią propagandą.

    Dasz radę wskazać macherów tego antypolskiego przedsięwzięcia jakim jest ten ” Marsz Niepodległości ” ?
    _______________________________

    I daję głowę, że nie będzie odpowiedzi bo cała, MN propaganda by im się zawaliła. Wracam obserwować tamten teren bo jest ciekawie. A propaganda tam odchodzi, że hej.

    Like

  2. Pochlebię sobie, że potrafię czytać tę ich propagandę – minęła godzina i cisza w odpowiedzi.

    ps. wcześniej wymieniliśmy tu sobie spostrzeżenia co do zadawania pytań i reakcji na nie. Wszystko układa się w sensowną całość.

    Like

    • Pytania porządkują dyskusję, a im chodzi o to, by robić ludziom wodę z mózgu, jechać na emocjach. Odpowiedzi prawdopodobnie nie będzie, a jeśli będzie, to taka wymijająca lub zupełnie nie na temat.

      Like

  3. Z doskoku i dla zaspokojenia tej ciekawości – do teraz głowa w piasek.
    Pytający strzał musiał być celny i poczynił w ich szeregach spustoszenie.

    Like

  4. Poczytalem sobie tam sporo notek i komentarzy – ale musi ich palić nawet zawoalowana sugestia, że MN nie jest dziełem Polakow ( przy każdym takim cisza i czerwone, negatywne łapki ).

    Like

    • Oni przyjęli taktykę Lenina, który kiedyś powiedział: “Po co dyskutować z towarzyszem Kautsky’m, lepiej go od razu zignorować.” Stara dobra szkoła. Wiedzą, że bezpieczniej nie wdawać się w takie dyskusje. Temat niewygodny zamilczeć.

      Like

Leave a comment