Czyje państwo?

Czy polskie wojsko pojawi się na Ukrainie? Leszek Sykulski twierdzi, że tak i w swoich licznych wystąpieniach coraz głośniej to akcentuje. Czy to możliwe? Na taki scenariusz wydarzeń wskazywać mogą również zakupy broni przez Polskę m.in. w Korei oraz szykowane ustawy, dotyczące ochrony ludności cywilnej itp. Wydaje się, że taki rozwój wydarzeń jest wysoce prawdopodobny i to nie tylko ze względu na czynione przygotowania, bo stara łacińska sentencja brzmi: Si vis pacem, para bellum – Jeśli chcesz pokoju, gotuj się do wojny. Jednak Rzymianie nie byli pierwszymi, którzy przekazali tę myśl potomnym. Wcześniej uczynił to Platon, a jeszcze wcześniej Sun Tzu. Jednak w przypadku Polski wcale nie chodzi o odstraszanie potencjalnego agresora, ale o wejście do toczącej się pomiędzy jej sąsiadami wojny. A to zupełnie co innego.

Wydaje się, że walka w nie swojej sprawie i nie w obronie własnych interesów jest cechą permanentną państwa, które powstało w wyniku unii personalnej w 1385 roku, kiedy to królem Polski został Litwin – Władysław Jagiełło. Bitwa pod Grunwaldem w 1410 roku jest tego najlepszym dowodem. Kazimierz Wielki zawarł z Krzyżakami pokój i nie stanowili oni już zagrożenia. Nie miała więc Polska żadnego interesu, by wszczynać z nimi wojnę. Natomiast Litwa i owszem, miała taki interes, bo w bitwie nad Strawą (1348) pomiędzy zakonem krzyżackim a Wielkim Księstwem Litewskim, Księstwo to straciło Żmudź. Po I pokoju toruńskim (1411) Litwa odzyskała ją, a Polska nie zyskała nic.

Wojna trzynastoletnia (1454-1466) była wynikiem tego, że Związek Pruski zwrócił się do króla polskiego z prośbą o przyłączenie Prus do Polski. Rada królewska zaakceptowała prośbę i król ogłosił swoją decyzję. W wyniku II pokoju toruńskiego (1466) Polska odzyskała Pomorze Gdańskie, utracone przez Łokietka. Otoczenie króla zadecydowało, że Polska nie będzie w stanie wchłonąć całych Prus. Co to było za otoczenie, to zainteresowanych odsyłam do bloga „Prusy”. I tak dokonał się podział na Prusy Królewskie, włączone do Polski i Prusy Zakonne, które po Hołdzie Pruskim (1525) stały się Prusami Książęcymi – państwem świeckim. Konsekwencje tego stanu dały znać o sobie u progu II wojny światowej, gdy ten „korytarz”, czyli dawne Prusy Królewskie, przeszkadzał Niemcom w lądowym połączeniu z Prusami, tak jak kiedyś Żmudź przeszkadzała zakonowi krzyżackiemu w połączeniu Prus z Inflantami. I takie to były konsekwencje polityki Jagiellonów, którzy tylko wykonywali polecenia swoich nieznanych przełożonych. Później było jeszcze gorzej.

Głównym celem unii lubelskiej, a więc unii realnej, tworzącej wspólne państwo polsko-litewskie, była pomoc polskiego wojska w celu obrony ziem Wielkiego Księstwa Litewskiego, które to ziemie Księstwo odebrało Rusi Kijowskiej i o które upomniała się Moskwa, gdy wyzwoliła się spod mongolskiej dominacji. I stąd te wojny północne z Moskwą i ze Szwedami o Inflanty oraz wojny na południowym wschodzie z Turkami. Takie były konsekwencje unii z WKL, które rozciągało się od morza do morza i istotnie było wielkim. To nie był polski interes i nie polskie ziemie. A polskie ziemie, głównie Śląsk z przewagą polskiej ludności, oddano bez walki. Taki to był biznes i taka polityka. Przecież w normalnym państwie władze dbałyby przede wszystkim o własne ziemie i ich utrzymanie lub odbicie.

Kolejną hucpą była Odsiecz Wiedeńska (1683). Znowu nie we własnym interesie, chyba raczej Kościoła katolickiego: robienie za przedmurze chrześcijaństwa, czyli dla idei, a nie – dbanie o własne sprawy. Ale takie to było dziwne państwo ta Rzeczpospolita Obojga Narodów, w którym interesy jednego narodu stawiano ponad interesami – drugiego.

Następne bezsensowne działanie to udział wojska polskiego w wojnie Napoleona z Rosją. Napoleon stworzył Księstwo Warszawskie, by pozyskać rekruta na tę wojnę. A później, po klęsce, wykorzystał je do swoich celów w Hiszpanii i w zamorskich operacjach.

Polska odzyskała niepodległość w 1918 roku i początkowo były to ziemie utworzonego wcześniej przez Niemców Królestwa Polskiego, do którego dołączono ziemie zaboru pruskiego i austriackiego. Po rewolucji 7 listopada 1918 roku w Niemczech, kordon wojsk niemieckich, oddzielających Europę od Rosji bolszewickiej, sypie się i w lutym 1919 roku marszałek Foch wydaje rozkaz, by w miejsce ustępujących wojsk niemieckich wkroczyły wojska polskie. I w ten sposób kształtuje się front polsko-bolszewicki. W konsekwencji doprowadzi to do wojny 1920 roku. Była więc początkowo Polska państwem złożonym z ziem polskich: Wielkopolski, Małopolski, Mazowsza i Pomorza Gdańskiego. Komuś jednak najwyraźniej zależało na tym, by powstała inna Polska i zadecydował, że to polskie wojsko ma „bronić” Europy przed bolszewicką nawałą. A ta bolszewicka nawała była ustawką, pretekstem do zajęcia przez wojsko polskie ziem, należących kiedyś do Rusi Kijowskiej. W tamtym czasie bolszewicy nie pokonali jeszcze białych, jeszcze walczył Denikin, Wrangel i inni. Nie mieli szans na przeniesienie rewolucji do Niemiec, bo zbyt wiele ich sił wiązali biali.

W 1919 roku w maju i w październiku strona polska i bolszewicka prowadziły tajne rozmowy. Pod koniec kwietnia 1920 roku bolszewicy koncentrują wojska na froncie północnym, Piłsudski przerzuca swoje wojska na Wyprawę Kijowską. 14 maja wojska bolszewickie uderzają na froncie północnym. Piłsudski przerzuca dywizje z Ukrainy na ten front. 26 sierpnia resztki rozbitych pod Warszawą wojsk bolszewickich próbują utworzyć front biegnący od Grodna przez Białowieżę do Kamieńca Litewskiego i Tyszowca. W tym czasie stan liczebny armii polskich wzrasta do 900 tysięcy. I dopiero po miesiącu, bo 21 września, Piłsudski decyduje się uderzyć na bolszewików. 22 września ma miejsce bitwa niemeńska, która ostatecznie rozbija wojska bolszewickie. 21 września, na tajnej konferencji, kilku członków CK partii podejmuje decyzję o skierowaniu wszystkich sił przeciwko Wranglowi. 8 października wojska polskie docierają pod Mińsk. Bolszewickie władze miasta uciekają. Droga na Moskwę wolna. 12 października podpisano wstępny traktat pokojowy pomiędzy Polską i bolszewikami.

Takie to dziwne i niezrozumiałe na pozór rzeczy działy się na tej wojnie. Dopiero, gdy uświadomimy sobie, że w tej wojnie chodziło tylko i wyłącznie o to, by do ziem, które przyznano Polsce na konferencji wersalskiej, dołączyć ziemie wschodnie, to przebieg tej wojny będzie bardziej zrozumiały.

Linia frontu w grudniu 1917 i obszar okupowany przez państwa centralne po traktacie brzeskim; źródło: Wikipedia.

11 listopada 1918 roku Niemcy podpisały akt bezwarunkowej kapitulacji na zachodzie, ale ich wojska na wschodzie nadal miały pozostać pod bronią. W marcu 1918 roku bolszewicy podpisali z Niemcami traktat pokojowy w Brześciu. W listopadzie powstało państwo polskie i pomiędzy jego wschodnią granicą a granicą niemiecką z Rosją Radziecką wytworzył się pas ziemi niczyjej. Gdy w Niemczech wybuchła 7 listopada rewolucja, żołnierze zaczęli masowo dezerterować i opuszczać jednostki wojskowe. W lutym 1919 roku na ich miejsce weszło wojsko polskie. Na wieść o rewolucji w Berlinie bolszewicy unieważniają postanowienia traktatu brzeskiego i ruszają na podbój Europy. Wcześniej takiego zamiaru nie mieli, bo podpisali z Niemcami traktat pokojowy, by wszystkie siły skierować przeciwko białym, a teraz im się odmieniło. Jeszcze nie uporali się z nimi i mieli przed sobą dwa lata walk, a już chcieli podbijać Europę. Taka to była nawała, dla picu. Wszystko wcześniej wyreżyserowane i ustalone. Ale Polska „obroniła” Europę przed tą „nawałą” i dlatego w nagrodę dostała ziemie na wschodzie. – A kto to wszystko wyreżyserował? Kto zgadnie?

I znowu wykorzystano Polaków do walki o nie swoje ziemie. Dostarczono broń i amunicję, umundurowanie, konie, wyżywienie itp. Po pokoju ryskim (1921) II RP uzyskała granice, które przetrwały do 1939 roku. W nagrodę zaserwowano później Polakom Katyń i Wołyń. Nie było by tego, gdyby Polska pozostała w swoich etnicznych granicach z 1918 roku. Wojna 1920 roku nie była zwycięstwem. Była porażką dla narodu polskiego, któremu przyszło żyć w jednym państwie z wrogimi mu Litwinami, Ukraińcami i Białorusinami. Każda z tych nacji mogła mieć własne państwo, tak jak stało się to po 1989 roku. Komuś to jednak nie pasowało.

W 1939 roku zostali Polacy podstępnie wciągnięci do wojny z przeciwnikiem, z którym nie mieli szans wygrać. „Sojusznicy” ich oszukali, mamiąc szybką pomocą, a masońskie władze II RP, które doskonale wiedziały, że żadnej pomocy nie będzie, cynicznie nawoływały naród do obrony ojczyzny. Później walczył on na wszystkich frontach Europy zupełnie bezsensownie, nie mając w tym żadnego interesu.

Po wojnie, wbrew obowiązującej propagandzie, na ziemie poniemieckie przesiedlano kresowe mniejszości i tym sposobem Polska znowu stała się państwem wielonarodowym. Po 24-tym lutego tego roku kolejne przesiedlenie, prawdopodobnie około 10 milionów Ukraińców, zmienia diametralnie strukturę etniczną społeczeństwa polskiego. Jednak już te powojenne przesiedlenia spowodowały to, że mniejszość ukraińska zyskała w Polsce silną pozycję. To oczywiście wszystko dzięki Żydom, którzy rządzą w tym kraju już od czasów po powstaniu styczniowym. Efekt jest taki, że ta żydowsko-ukraińska władza wyśle na Ukrainę wojsko polskie, które znowu będzie walczyć nie o interes Polski i Polaków, ale o interes jakichś nieznanych przełożonych, którzy dążą do stworzenia nowego państwa polsko-ukraińskiego.

Państwo polskie skończyło się w 1385 roku wraz z wstąpieniem na tron królewski Litwina i powstaniem unii personalnej, łączącej Polskę i Litwę. Dla Polaków nigdy nic dobrego nie wyszło z tego angażowania się na wschodzie i tym razem też nic dobrego nie wyjdzie. To wróży tylko nowe nieszczęścia. Mają Polacy pecha, że żyją w państwie, które nie jest ich państwem i nie dba o ich interesy. Wszystko wskazuje na to, że mamy początek końca czegoś, co można nazwać polskimi ziemiami etnicznymi. Ukraińcy są już w całej Polsce i będzie ich coraz więcej. Atak Rosjan na infrastrukturę energetyczną na całej Ukrainie spowoduje kolejną falę uchodźców do Polski. Tak jakby Rosjanie umówili się z Amerykanami. To już nie jest atak na cele wojskowe. On jest tylko i wyłącznie po to, by wzbudzić tę falę uchodźców. Wyłania się scenariusz podobny do tego w Kosowie, gdzie kolebka serbskiej państwowości zamieszkana jest przez muzułmanów, a Serbowie to tylko około 10% tamtej społeczności. Różnica jest taka, że Serbowie mają własne państwo, a Polacy – nie.

WKL

Obszar pomiędzy Niemcami a Rosją, to taki dziwny rejon państw, które od wieków poddaje się różnym eksperymentom. W największym stopniu dotyczy to Polski. Wydaje się, że eksperyment z Polską zaczął się od unii polsko-litewskiej, czyli unii Królestwa Polskiego z Wielkim Księstwem Litewskim. A skąd się wzięło WKL? Jak to się stało, że mała Litwa podbiła i podporządkowała sobie tyle księstw ruskich? Początkowo obszar ten zajmowało Wielkie Księstwo Kijowskie, zwane też Rusią Kijowską. Po najazdach mongolskich księstwa południowe utraciły niepodległość, a później zostały podbite przez Litwę. Z północnej części wyewoluowało Wielkie Księstwo Moskiewskie.

Wielkie Księstwo Kijowskie, Ruś Kijowska – średniowieczne państwo feudalne w Europie Wschodniej, rządzone przez dynastię Rurykowiczów pochodzenia wareskiego, oparte na plemionach wschodniosłowiańskich, z których w późniejszym okresie powstały narody rosyjski, ukraiński i białoruski. Tak oczywiście pisze Wikipedia, z której zasobów korzystam.

Ruś Kijowska przeżywała okres świetności za rządów Włodzimierza Wielkiego (960-1015), za którego panowania dokonał się chrzest Rusi w roku 988, i Jarosława Mądrego (978-1054). Od połowy XII wieku Ruś Kijowska uległa osłabieniu wskutek sporów wewnętrznych (rozbicie dzielnicowe), a także z powodu kryzysu gospodarczego wywołanego upadkiem szlaku handlowego północ-południe („od Waregów do Greków”), co było efektem utworzenia Cesarstwa Łacińskiego w wyniku czwartej wyprawy krzyżowej (1202-1204) i powstania szlaków handlowych wschód-zachód nad Morzem Śródziemnym.

Księstwa Rusi Kijowskiej po śmierci Jarosława Mądrego w 1054 roku; źródło: Wikipedia.

W 1240 roku na skutek najazdu mongolskiego większość księstw ruskich utraciła niezależność polityczną na rzecz Złotej Ordy. Jedynie księstwa Połockie i Pińskie oraz Republika Nowogrodzka ją zachowały. Moment ten jest uważany za koniec Rusi Kijowskiej.

Korzystając z rozbicia dzielnicowego i osłabienia Rusi walkami z Tatarami, Litwa w latach 1240-1392 podbiła większość zachodnich księstw ruskich, a samo państwo litewskie szybko uległo zruszczeniu. Jako pierwsze zostały podbite i przyłączone do Litwy ziemie dzisiejszej Białorusi – księstwa Połockie i Pińskie. Po klęsce poniesionej przez Księstwo Kijowskie w bitwie z wojskami litewskimi nad Irpieniem (1320) Kijowszczyzna stała się zależna od Litwy, a w 1362 roku bezpośrednio do niej włączona. Podbój Kijowszczyzny przez Litwę oznaczał gwałtowne zerwanie jej dotychczasowych więzi z Rusią Północno-Wschodnią. Z inicjatywy książąt litewskich Rurykowicze zostali pozbawieni władzy w Kijowie, po czym wyemigrowali do Briańska, a następnie do Riazania. W wyniku wojny polsko-litewskiej (1340-1392) zostało zlikwidowane księstwo halicko-wołyńskie, a jego terytorium rozdzielone pomiędzy Polskę i Litwę.

Wielkie Księstwo Litewskie – państwo powstałe w wyniku zjednoczenia przez Mendoga plemiennych księstw litewskich w roku 1240. Od 1316 do 1569 pod rządami dziedzicznych wielkich książąt litewskich z dynastii Giedyminowiczów ( i jej bocznej linii – Jagiellonów). Od 1385 w unii z Polską. W latach 1569-1795 jeden z dwóch równoprawnych członków Rzeczypospolitej Obojga Narodów. WKL obejmowało obszar dzisiejszej Litwy i Białorusi, a w okresie największego zasięgu terytorialnego (XIV-XVI wiek) również środkowej i częściowo wschodniej i południowej Ukrainy, zachodnich kresów Rosji, Podlasia oraz skrawków Mołdawii.

Wielkie Księstwo Litewskie w XIII-XV wieku; źródło: Wikipedia.

Około 1240 roku jeden z plemiennych litewskich władców, Mendog, podporządkował pozostałych kunigasów (książąt) na terenie Litwy właściwej i utworzył małe, ale szybko rozwijające się państwo ze stolicą w Nowogródku.

Litwa, konkurując z Wielkim Księstwem Moskiewskim, jednoczyła księstwa ruskie pod swoim zwierzchnictwem. W 1320 roku Giedymin zawarł sojusz z księciem twerskim. Wykorzystując osłabienie księstw ruskich, swój protektorat Litwa narzuciła Smoleńskowi (przed 1326), Pskowowi (1322), Księstwu Halicko-Wołyńskiemu (ok. 1320-1324) oraz Kijowowi (1325). Lokalni książęta (kniaziowie) zachowywali swoją władzę, ale podlegali wielkiemu księciu. W pewnym momencie granica WKL zbliżyła się do Moskwy na około 130 km. Litwini dwukrotnie oblegali Kreml w latach 1368 i 1370.

W połowie XIV wieku Księstwo składało się z Litwy etnicznej (około 80 000 km2, czyli około 10% terytorium kraju) oraz ziem ruskich (księstwo kijowskie, czernihowskie, siewierskie, wołyńskie i podolskie – 90% powierzchni kraju). Litwa etniczna liczyła około 300 000 mieszkańców, ziemie ruskie około 1 700 000 mieszkańców.

Giedymin miał siedmiu synów. Dwaj z nich, Kiejstut i Olgierd, ostatecznie podporządkowali sobie braci i ustanowili wspólne rządy na Litwie. Kiejstut był ojcem Witolda, a Olgierd – Jagiełły.

W Polsce przyjął się nie do końca zgodny z rzeczywistością pogląd, że w XIV wieku Litwa była już jedynym niechrześcijańskim państwem w Europie. Fakt ten mieli wykorzystać sąsiadujący z Wielkim Księstwem Krzyżacy jako pretekst do napaści na to państwo. Litwini wchodzili także w konflikty z Koroną, ale nie przybierały one tak dużych rozmiarów. Napaści Krzyżaków stały się na tyle uciążliwe, że władający Litwą Jagiełło postanowił przyjąć za pośrednictwem Polski chrzest. Królową była wówczas niepełnoletnia Jadwiga Andegaweńska. Oba państwa miały wspólny interes – ich wrogiem był zakon krzyżacki. Na zjeździe w Krewie (niedaleko Wilna) podjęto decyzję o chrzcie Litwy i małżeństwie Jadwigi z Jagiełłą (na chrzcie przyjął on imię Władysław). Doszło do tego, że Jagiełło władał oboma państwami jako król Polski i wielki książę Litwy. Korona Polska i WKL zawarły unię personalną (unia w Krewie w 1385 roku). Oba państwa były połączone panowaniem jednego władcy, ale zachowały odrębność. Zastrzeżenie było takie, że państwa te nie mogą znaleźć się pod panowaniem różnych władców.

Powyższy, powszechnie przyjęty w Polsce, pogląd na chrystianizację Litwy jest nie do końca zgodny z rzeczywistością z uwagi na fakt, iż absolutna większość ziem wchodzących w skład Wielkiego Księstwa była ziemiami ruskimi, które zostały schrystianizowane w 988 roku w obrządku prawosławnym, wraz z przyjęciem chrztu przez Ruś Kijowską. Wielkie Księstwo Litewskie za panowania Jagiełły było państwem pogańskim jedynie na ziemiach rdzennie litewskich, które stanowiły około 10% powierzchni państwa. Sam Jagiełło został po urodzeniu ochrzczony, przez swoją matkę – ruską księżniczkę Juliannę, w Kościele prawosławnym. Jagiełło był już więc chrześcijaninem, gdy w wieku dorosłym ponownie przyjął chrzest w Kościele katolickim.

Witold bezskutecznie próbował rozbić Złotą Ordę, ponosząc klęskę w bitwie nad Worsklą (lewy dopływ Dniepru, ok. 100 km na zachód od Charkowa) 12 lub 16 sierpnia 1399 roku. Bitwa ta to jedna z największych bitew średniowiecznej Europy. Stronami konfliktu były wojska WKL i jego ówczesnych sprzymierzeńców pod wodzą wielkiego księcia Witolda, wspierające Tochtamysza próbującego powrócić na tron Złotej Ordy. Witold i Tochtamysz byli wspierani przez wojska krzyżackie, polskie i mołdawskie. Drugą stroną konfliktu były wojska tatarskie Złotej Ordy dowodzone przez Edygeja (władca Złotej Ordy w latach 1400-1412).

Ziemie ruskie pod koniec XIV wieku; źródło: Wikipedia. Na północy widoczne jest Wielkie Księstwo Moskiewskie, po jego zachodniej, wschodniej i północnej stronie – Republika Nowogrodzka, od południa Złota Orda i od południowego-zachodu WKL.

Witold, udzielając pomocy Tochtamyszowi, liczył na korzyści terytorialne dla Litwy i zawarcie w przyszłości sojuszu z Ordą przeciw Księstwu Moskiewskiemu, co czyniłoby z WKL niekwestionowanego lidera na całej Rusi. Klęska Złotej Ordy mogła doprowadzić do uzależnienia Księstwa Moskiewskiego od dynastii Jagiellonów.

W 1401 roku stryjeczny brat Jagiełły, Witold, podpisał akt unii wileńsko-radomskiej, uzyskując tym samym dla siebie tytuł wielkiego księcia Litwy. Jagiełło został jednak księciem zwierzchnikiem WKL i to on był wodzem naczelnym sił polsko-litewskich w bitwie pod Grunwaldem (1410).

Z tych informacji, które dostarcza Wikipedia wyłania się pewien dość klarowny obraz. Do unii wileńsko-radomskiej dochodzi po klęsce nad Worsklą. Ciekawe jest również to, że tam walczyli Krzyżacy, a 11 lat później byli już wrogami. Któż to tak żonglował tymi wszystkimi wojskami? Komu była potrzebna ta unia polsko-litewska? Bo na pewno nie Polsce! Polskim interesem było zabieganie o odzyskanie Śląska, na którym dominowała ludność polska, a nie pchanie się na wschód, gdzie tej ludności nie było. A zaczął ten irracjonalny pęd już Kazimierz Wielki, który podbił Ruś Halicką i Podole. Po co i w czyim imieniu?

Tak jak chrzest Polski, to było jej wejście do Europy, tak unia z Litwą była jej wyjściem z Europy i uwikłaniem się w wojny z Moskwą. To nie był polski interes, to był interes Litwy, która, korzystając z podporządkowania księstw ruskich Złotej Ordzie, podbiła południowe księstwa ruskie, tworząc w ten sposób Wielkie Księstwo Litewskie. Dalsze jej parcie na wschód załamało się wskutek osłabnięcia Złotej Ordy, a tym samym wzmocnienia się księstw ruskich. Potrzebny był jej pomocnik, pomocnik, który będzie walczył w imię interesów litewskich, a nie własnych. Paranoja. Bajką jest więc wmawianie, że unia polsko-litewska powstała w celu obrony przed zakonem krzyżackim, a później w celu obrony przed Moskwą. Skoro Litwa zabrała ziemie ruskie, to musiała liczyć się z tym, że prędzej czy później ktoś się o nie upomni, a zakon krzyżacki po reformacji (1517) przestał być zagrożeniem. Unia lubelska to rok 1569.

Wielkie Księstwo Litewskie (ciemny czerwony) w ramach Rzeczypospolitej ok. 1635; źródło: Wikipedia.

W 1569 roku za panowania Zygmunta Augusta (1520-1572), na sejmie w Lublinie doszło do zawarcia unii realnej między oboma państwami. Bezskutecznie sprzeciwiała się temu część litewskich magnatów. Postanowienia unii lubelskiej były m.in. następujące:

  • wspólny władca wybierany przez oba narody w wolnej elekcji
  • wspólny sejm walny
  • wspólna polityka zagraniczna
  • odrębne wojsko, prawo, sądy i urzędy
  • do Korony przyłączono południowe województwa Wielkiego Księstwa Litewskiego (ziemie dzisiejszej Ukrainy)
  • do Korony wcielono Prusy Królewskie

Zawarcie nowej unii walnie przyspieszyły wydarzenia międzynarodowe. Okazało się bowiem, że WKL nie było w stanie samodzielnie prowadzić wojny z Rosją Iwana IV Groźnego. Trwająca od 1558 roku wojna litewsko-rosyjska ukazała słabość państwa litewskiego, które z trudem znosiło ciosy wojsk moskiewskich. W ciągu 7 lat sojusznicza Polska wystawiła 300 rot (oddział wojskowy od 100 do 200 żołnierzy, najczęściej piechoty) wojsk kosztem 2 milionów złotych, co zyskało jej na Litwie kolejnych zwolenników ścisłego związku obu państw. Dodatkowo ciężar wojny ponosiła głównie szlachta litewska, stanowiąca pospolite ruszenie, i domagająca się z tego tytułu, wzorem jej koronnej odpowiedniczki, większego wpływu na rządy w państwie. Przeciwni zawarciu nowej unii byli tylko magnaci litewscy, którzy mogli najwięcej stracić na skutek powstania nowego związku. I stracili południowe województwa. Trudno więc im się dziwić. Ale kto tak zdecydował? To musiał być ktoś potężniejszy od magnatów litewskich. I najpewniej ten ktoś decydował o powstaniu tej unii, o jej ustroju, czyli wolnej elekcji króla i liberum veto.

Podstawowe zasady i elementy ustroju Rzeczypospolitej określano od 1573 roku mianem złotej wolności. Składały się na nie:

  • nietykalność osobista
  • wolna elekcja monarchy przez ogół szlachty
  • sejm
  • pacta conventa
  • wolność wyznawanej religii
  • rokosz – prawo szlachty do buntu przeciwko królowi, gdy ten złamie prawo lub naruszy zagwarantowane przywileje
  • liberum veto – prawo każdego pojedynczego deputowanego do sprzeciwienia się decyzji większości na sejmie
  • konfederacja – prawo do tworzenia lokalnych lub ogólnopaństwowych związków szlachty w celu osiągnięcia określonych celów politycznych

Tak opisuje ustrój Rzeczypospolitej Wikipedia, ale nie pisze, kto stworzył ten ustrój. Sam przecież nie stworzył się. Zygmunt August zmarł w 1572 roku. To był idealny moment. Już była unia i skończyła się dynastia.

Obszar Rzeczypospolitej po unii lubelskiej na tle granic państw współczesnych. 1 – Korona, 2 – Prusy, 3 – Wielkie Księstwo Litewskie, 4 – Inflanty, 5 – Kurlandia; lenno Korony i Litwy. Źródło: Wikipedia.

Jak widać na załączonej powyżej mapce, obecna sytuacja bliźniaczo przypomina tę z okresu unii lubelskiej. Ta unia skutkowała tym, że zniesiono granicę pomiędzy Koroną a południowymi województwami WKL, czyli tym, co dziś nazywa się Ukrainą. I dziś też już nie ma granicy pomiędzy Polską a Ukrainą. Wtedy, jeszcze Królestwo Polskie, zaczęło pomagać Litwie w jej wojnie z Księstwem Moskiewskim, działając zupełnie bezsensownie, bo Moskwa nie zagrażała Polsce. Moskwa dążyła tylko do odebrania Litwie tego, co ona jej wcześniej zabrała, czyli księstw Rusi Kijowskiej. Dziś Polska pomaga Ukrainie, nie mając w tym żadnego interesu, bo Rosja nie ma roszczeń terytorialnych wobec Polski.

Polityka Moskwy od czasów Iwana Groźnego jest przejrzysta i prosta: zjednoczyć wszystkie ziemie ruskie. I ona obowiązuje do dziś. Nawet jeśli któreś z nich nie należą do Rosji, to i tak w jej pojęciu mają status szczególny. Stąd pojęcie bliskiej zagranicy, które obejmuje Białoruś i Ukrainę. Rosja nigdy nie zgodzi się na to, żeby ktoś inny tam rządził. Granica, której Rosja nie przekroczy, to obecna wschodnia granica Polski, ale też jest to historyczna zachodnia granica Rusi Kijowskiej. Rosja swoje zapędy imperialne skierowała na wschód. Nawet po rozbiorach Rzeczypospolitej wydzieliła Królestwo Polskie. Jeśli je zlikwidowała, to z powodu powstań, które wywoływali Żydzi. A później, gdy bolszewicy szli na zachód, to też meli w planach stworzenie Polski z jej ziem etnicznych. Wprawdzie takie państwo byłoby całkowicie od nich zależne, tak jak PRL, ale byłoby. Pomiędzy Niemcami a Rosją nie ma miejsca na całkowicie niezależne małe państwa i żadne sojusze i układy tego nie zmienią. Tylko ktoś wyjątkowo naiwny, albo działający z premedytacją przekonuje, że może być inaczej. Natomiast panslawizm, idea zjednoczenia wszystkich Słowian, jest wymysłem żydowskim i rosyjskich masonów z XIX wieku, jeszcze z czasów przedrewolucyjnych. A to, że Ameryką i Rosją żądzą Żydzi, którzy kazali obu państwom walczyć ze sobą na Ukrainie, to już inna para kaloszy. Tak samo jak kazali Polsce pomagać Litwie w XVI wieku w jej wojnie z Moskwą i w tym celu stworzyli unię polsko-litweską i ustrój tego wspólnego państwa.

Czy to Polska?

Pojawiła się ostatnio informacja, że Ukraina swój mecz w Lidze Narodów w roli gospodarza rozegra w Krakowie na stadionie Cracovii (https://sport.interia.pl/liga-narodow/news-reprezentacja-ukrainy-znow-zagra-w-polsce-tym-razem-w-krakow,nId,6224414). Poprzednie dwa mecze w tej lidze rozegrała ona w Łodzi na stadionie ŁKS. Ktoś może zapytać: I co z tego? To z tego, że jak ktoś nie zna historii polskiej piłki nożnej, to nic z tego, ale jak ktoś zna, to może zapytać: Przypadek czy świadome działanie? Czy to przypadek, że Ukraińcy wybrali stadiony najstarszych polskich klubów? Najstarsze polskie kluby piłkarskie to: Pogoń Lwów (1904), Cracovia i Wisła (1906), ŁKS (1908), Widzew Łódź (1910), Polonia Warszawa (1911), KS Warta z Poznania (1912), Legia, która powstała na Wołyniu w 1916 roku. I to właśnie na stadionie Legii Szachtar (Górnik) Donieck będzie rozgrywał swoje mecze w Lidze Mistrzów. Podobno nie ma przypadków, są tylko znaki. A skoro tak, to ukrainizacja „Polski” trwa w najlepsze. Piszę słowo Polska w cudzysłowie, bo to nie jest żadna Polska, co postaram się uzasadnić.

Piłka nożna to najbardziej popularny sport na świecie, a zatem również doskonałe narzędzie propagandy. Jak już się ludzie naoglądają, że Ukraina i ukraińskie kluby grają w Polsce, to z czasem pojawi się w ich umysłach skojarzenie, że Polska i Ukraina, to to samo. A skoro tak, to i połączenie obu państw wyda się dla nich rzeczą naturalną. I o to chodzi wielkim tego świata.

Niektórzy komentujący w internecie nie mogą zrozumieć, dlaczego akurat w Polsce Ukraińcy rozgrywają swoje mecze. Inni im tłumaczą, że to wymóg UEFA, by nie rozgrywać meczów w kraju, w którym toczy się wojna. No dobrze, ale dlaczego w Polsce? Równie blisko mają Ukraińcy na Słowację, na Węgry, do Rumunii, z którymi to państwami graniczy Ukraina.

Położenie Ukrainy w Europie; źródło: Wikipedia.

Ekspansja w kierunku południowo-wschdnim zaczęła się wcześnie, bo już za Kazimierza Wielkiego, którego to państwo miało kształt kiszki zorientowanej w kierunku północno-zachodnim i południowo-wschodnim. Za jego panowania przyłączono do jego królestwa Ruś Halicką i Podole. Skąd takie parcie na wschód? Otoczenie króla, a szczególnie Esterka, miało zapewne duży wpływ na jego politykę. Później było już tylko gorzej. Przybycie Bony (1519) otworzyło polski dwór królewski dla tajnych związków humanistycznych i dla Żydów. Zygmunt August, jej syn, odebrał odpowiednie wychowanie i wykształcenie, należał do tajnych związków. I to za jego panowania doszło do unii lubelskiej (1569). Na krótko przed zaprzysiężeniem tej unii (1 lipca), wyszły z kancelarii koronnej przywileje o wcieleniu do Korony Podlasia (5 marca), Wołynia (27 maja) i Kijowszczyzny (6 czerwca). A więc od tego momentu, to, co my dziś nazywamy Ukrainą, zostało włączone do Korony i tworzyło z nią jedno państwo. Natomiast z tak okrojoną Litwą była unia. Była to unia dwóch państw. I prawie od razu zaczęły się w tym wspólnym państwie powstania kozackie (1591-1704). Potem przyszły rzeź humańska i wołyńska. Tak więc wspólne państwo polsko-ukraińskie, to bardzo zły wybór, ale o tym bardzo dobrze wiedzą wiedzą reżyserzy tej hucpy i dlatego znowu do tego dążą.

Można więc bez wielkiej przesady powiedzieć, że Polska jako państwo narodowe skończyła się wraz z unią lubelską i włączeniem do Korony Podlasia, Wołynia i Kijowszczyzny. Natomiast polski chłop, wolny w Królestwie, stawał się powoli, w tej unii i tym wspólnym państwie, niewolnikiem.

Połączenie Korony z Wielkim Księstwem Litewskim, rozczłonkowanym w ostatniej chwili, trzy albo cztery razy większym pod względem obszaru, w którym panował ustrój feudalny, oznaczało praktycznie zdominowanie jej elit przez tych potężnych feudałów. To ci wszyscy Wiśniowieccy, Czartoryscy, Radziwiłłowie, Sapiehowie, Pacowie itp. Oni wszyscy przeszli na katolicyzm i już byli Polakami, wprawdzie tylko z nazwy, ale byli.

Jeremi Wiśniowiecki, „Polak”, pacyfikował w swoim państwie powstanie Chmielnickiego i dziś Ukraińcy nienawidzą za to Polaków. Ktoś to doskonale obmyślił. Stworzył on ustrój zwany demokracją szlachecką, w której to demokracji rządzili wielcy feudałowie, ale nie na tyle wielcy, by być całkowicie niezależnymi. Był jeszcze ktoś nad nimi. I dziś na Ukrainie nadal rządzą tacy feudałowie, zwani obecnie oligarchami.

Powstanie po pierwszej wojnie światowej państwa polskiego, zwanego II Rzeczpospolitą, w takim kształcie, w jakim powstało, było najgorszym z możliwych. To jednak nie był przypadek i wszędzie w Europie, gdzie powstawały nowe państwa, ich kształt i wytyczane granice niemal od razu rodziły niezadowolenie i konflikty. I dokładnie o to chodziło reżyserom tego wersalskiego porządku.

Na stronie „II wojna światowa”, w artykule Ziemie Odzyskane – historie wysiedlonych ( https://warhist.pl/artykul/ziemie-odzyskane-historie-wysiedlonych/) czytamy (wytłuszczenia – W.L.):

»II Rzeczpospolita borykała się z licznymi problemami związanymi z koniecznością pogodzenia silnie zróżnicowanego społeczeństwa. Mniejszości narodowe stanowiły pokaźny odsetek ogółu mieszkańców. Szacuje się, że 14% całości stanowili Ukraińcy. W spisie powszechnym z 1931 roku odnotowano 9-procentowy odsetek Żydów, 3-procentowy Białorusinów i 2-procentowy Niemców. Szczególnie liczna mniejszość ukraińska już wtedy domagała się daleko idącej niezależności, zgłaszając nawet postulaty utworzenia własnego niepodległego państwa. W czasie II wojny światowej ukraińscy nacjonaliści dokonali rzezi Polaków nazwanej później zbrodnią wołyńską. Pod koniec wojny zdawano sobie sprawę, że pokojowa koegzystencja dwóch narodów, zwłaszcza po tak krwawych doświadczeniach, nie będzie możliwa. Hekatomba II wojny światowej doprowadziła do mocnego zaburzenia proporcji liczebności społeczeństwa. W konsekwencji Polsce pozostawiono ziemie rdzennie polskie oraz poniemieckie, gdzie z kolei znajdowała się znaczna ilość zamieszkujących te rejony Niemców. Nowa Rzeczpospolita ponownie stała się państwem wielonarodowym, ale tym razem władze, głównie z polecenia moskiewskich mocodawców, wdrożyły w życie radykalny plan etnicznego ujednolicenia. Zapoczątkował on kolejną fazę przemieszczeń, stając się niezwykle ważnym elementem wspólnej historii Polski i Niemiec.

Największym przedsięwzięciem niemieckich projektantów nowego ładu na wschodzie były wysiedlenia Zamojszczyzny. Operację rozpoczęto pod koniec 1941 roku, jednakże z pełną mocą ruszyła dopiero w drugiej połowie 1942 roku. Wysiedlenia objęły głównie ludność zamieszkującą rejon Zamościa, Biłgoraju i Hrubieszowa. Do połowy 1943 roku Niemcom udało się wysiedlić ponad 110 tys. ludzi, z czego aż 30 tys. dzieci, z których znaczną część odesłano do Rzeszy, by tam poddać przymusowej germanizacji. Polacy trafiali do niemieckich fabryk w Rzeszy lub obozów koncentracyjnych. Przy okazji wysiedleń Niemcy dokonywali pacyfikacji polskich wsi, wdrażając tym samym w życie eksterminacyjną politykę stosowaną na podbitych terytoriach polskich. Historyk Zygmunt Mańkowski określił Zamojszczyznę mianem „poligonu doświadczalnego” dla planów niemieckiego osadnictwa w Europie Środkowej. Jednocześnie skomentował sposób rugowania Polaków: „Tryb wysiedlenia przewidywał następujące czynności: – jednostki Schutzpolizei, żandarmerii i pomocnicze miały otaczać wyznaczone wsie, spędzać ludność na plac i tu dokonywać pierwszej segregacji. Po przejrzeniu dokumentów wyłączyć miano osoby podlegające innym zarządzeniom (np. Ukraińców)” (za: portal Dzieje.pl).«

Tak więc PRL stał się państwem wielonarodowym, bo pojawił się problem Niemców, których na tzw. Ziemiach Odzyskanych mieszkało ok. 7 mln. Trzeba było ich wysiedlić i wysiedlono. Ale czy wszystkich? Nie wszystkich. Większość wyjechała, ale wielu zostało, szczególnie na Śląsku Opolskim. Na miejsce wysiedlonych przesiedlono ludność z Kresów. Wikipedia podaje takie dane – przesiedleni z:

  • Ukraińskiej SRR – 770 tys.
  • Białoruskiej SRR – 270 tys.
  • Litewskiej SRR – 200 tys.
  • Migracja spontaniczna (ucieczka ludności kresowej przed frontem latem 1944 i mobilizacja do armii Berlinga w latach 1944-1945) – 300 tys.
  • Ucieczka ludności kresowej przed ukraińskimi czystkami etnicznymi 1942-1944 – 300 tys.
  • Razem około 1.800 tys.

Zofia Lewartowska w artykule Polskie przesiedlenia – historia nieznana (https://www.lwow.com.pl/przes1.html) pisze:

„W chwili rejestracji, po stwierdzeniu autentyczności obywatelstwa polskiego, delikwent otrzymywał zaświadczenie o złożeniu papierów. Sytuację miał nadal otwartą: istniała jeszcze możliwość zmiany decyzji i pozostania. Tracił ją po odbiorze karty ewakuacyjnej, opiewającej na to, co zabiera ze sobą. Był to arkusik formatu zeszytowego, dwujęzyczny, polsko-ukraiński, zawierający podstawowe wiadomości o właścicielu karty, członkach rodziny, których zabiera i co z sobą przewozi z przedmiotów użytku domowego.”

Ten krótki fragment zawiera bardzo istotnie informacje, a mianowicie to, że przesiedleniu podlegali obywatele polscy, co nie oznacza automatycznie, że to byli Polacy. A jak jeszcze do tego dodamy, że informacje o właścicielu karty spisywano w języku polskim i ukraińskim, to mogło to oznaczać, że taki „Polak” nie znał nawet polskiego, tylko ukraiński. I siłą rzeczy narzuca się następne pytanie: Czy większość tych przesiedleńców to byli Polacy czy „Polacy”? W tym momencie przypomniało mi się, jak jeszcze nie tak dawno temu ktoś argumentował, że Polakiem może być osoba, która nie zna polskiego. Ciekawe. Czy gdybyśmy spotkali osobę, która się uważa za Anglika i nie zna angielskiego, to potraktowalibyśmy ją poważnie? No cóż, w czasie ideologicznego przygotowywania nas do koncepcji wspólnego państwa polsko-ukraińskiego trzeba być przygotowanym i na takie idiotyzmy.

Kto w takim razie mieszka na tzw. Ziemiach Odzyskanych. Prawdopodobnie większość ludzi, którzy tam mieszkają, to przesiedleni z Kresów Ukraińcy, Białorusini, Litwini i oczywiście Żydzi. Bezpośrednio po wojnie Wałbrzych był ich największym skupiskiem. Dowodów bezpośrednich na to nie znajdziemy, ale pośrednie są.

Wystarczy zwrócić uwagę na to jak działają samorządy w takich miastach jak Gdańsk czy Wrocław. Jest to typowe działanie na korzyść Niemców, a tak lubią działać Ukraińcy. Prezydent Gdańska, niejaka Dulkiewicz, pomimo że urodziła się w Polsce, to mówi z wyraźnym akcentem ukraińskim. W jakim więc środowisku wychowywała się? Ktoś, kto się nią opiekował zapewne mówił z takim akcentem, a może i najczęściej w takich środowiskach przebywa. Prezydent Wrocławia jawnie wysyła pieniądze samorządowe na Ukrainę. Marta Czech, rzeczniczka Konfederacji, mówi z wyraźnym akcentem ukraińskim i pochodzi z Wrocławia. Mirosław Czech, działacz ukraiński w Polsce, urodził się w Wałczu. Olga Tokarczuk, ukraińska Żydówka, mieszka we Wrocławiu. Znany pajac i przebieraniec, Wojciech Olszański, Ukrainiec, udający polskiego patriotę, pochodzi z Dolnego Śląska, a jego kolega, Marcin Osadowski – ze Stargardu Szczecińskiego. Takie przykłady można mnożyć bez końca, choć wiem, że to słaby argument, bo wybiórczy. W takim razie wypada odwołać się do prawa wielkich liczb i przeanalizować, jak głosuje „Polska”.

Mieszkam w południowej części województwa podlaskiego, w której prawosławni Białorusini i Ukraińcy stanowią większość. To jest obszar na południe od Białegostoku do Bugu. Polska jest podzielona: jedni głosują na PiS, drudzy na Platformę. Gdy się patrzy na mapę wyborczą Polski, to od razu rzuca się w oczy pewna prawidłowość, która trwa od samego początku III RP. Tzw. Ziemie Odzyskane i kosmopolityczna Warszawa głosują na Platformę, a reszta – na PiS. Nikt nie zauważa, albo udaje, że nie widzi, że ta południowa część Podlasia głosuje tak samo, jak Ziemie Odzyskane. To jest temat tabu. Ilekroć próbowałem wstawić taki komentarz na Interii, to nawet nie wyświetlił się na sekundę. Nadal obowiązuje PRL-owska narracja, że w Polsce Polacy i katolicy to większość, co prawdą nie jest. Być może katolicy tak, ale katolikiem może być każdy, co wcale nie znaczy, że jest Polakiem. Jeśli więc prawosławni Białorusini i Ukraińcy na Podlasiu głosują tak samo, jak ci na Ziemiach Odzyskanych, to znaczy, że ci na tych ziemiach, to w większości potomkowie przesiedlonych z Kresów tzw. mniejszości narodowych.

Jeśli polityk, taki jak Donald Tusk, mówi, że polskość to nienormalność i nie boi się, że straci elektorat, to wie, że temu elektoratowi takie stwierdzenie spodoba się i wie, że takich ludzi jest dużo, ale to nie Polacy. Jeśli grafoman Ziemkiewicz pisze książkę Polactwo i wie, że się sprzeda, to też wie, że bardzo wielu ludziom w Polsce takie sformułowanie spodoba się. Polakom zapewne nie, ale kto tam by się nimi przejmował.

Unia lubelska skutkowała tym, że wschodnie elity zdominowały ten nowy twór, a powojenne przesiedlenia utrzymały wielonarodowy charakter PRL-u, jaki charakteryzował II RP. Ostatnie wydarzenia na Ukrainie spowodowały to, że do Polski napłynęły miliony Ukraińców, ale też napływa mnóstwo Białorusinów, co widać choćby po blogach młodych Białorusinek. Wcześniej były tylko młodych Ukrainek.

Po tym masowym w ostatnich latach napływie Ukraińców do Polski do pracy i po tym, co się wydarzyło po 24-tym lutego tego roku, Polska już jest, albo wkrótce będzie krajem, w którym Polacy będą stanowili mniejszość.

Mamy więc kraj Zulu-Gula, w którym nacja, która jest zmarginalizowana i na nic nie ma wpływu, obarczana jest winą za wszelkie zło w tym kraju. Czyż można sobie wyobrazić lepszy układ dla rządzących i dla tych, którzy ich wspierają. Jak to dobrze wpływa na samopoczucie: to nie my, to Polacy.

Unia lubelska

To, co się obecnie dzieje, czyli wielomilionowa emigracja Ukraińców do Polski, nie byłaby możliwa, gdyby nie unia lubelska. A skoro jej skutki są tak dalekosiężne, to wypada zastanowić się, jak do niej doszło. Jak to się stało, że potężne państwo, zwące się Wielkim Księstwem Litewskim, sięgającym niemalże od morza do morza, uległo i zaakceptowało związek z Koroną, państwem chyba ze trzy razy mniejszym pod względem obszaru, i przyjęło jego ustrój państwowy, czyli demokrację szlachecką? Przede wszystkim trzeba pamiętać, że czas tworzenia się unii polsko-litewskiej, to czas reformacji. Koniec XIV i początek XV wieku, to czas Jana Husa i skrajnych sekt panoszących się po Europie. Spalono go na stosie 6 lipca 1415 roku podczas soboru w Konstancji. 100 lat później, w 1517 roku, objawił się Marcin Luter. Polskie elity polityczne, odpowiedzialne za powstanie unii, były wyznania kalwińskiego, a więc tego najbliższego judaizmowi.

W 1370 roku umiera bezpotomnie Kazimierz Wielki. Sukcesję po nim przejmuje Ludwik Węgierski. Jego ojcem był Karol Robert z rodu Andegawenów (Francja) a matką Elżbieta Łokietkówna, córka Władysława Łokietka i siostra Kazimierza Wielkiego. Ludwik Węgierski był królem Węgier w latach 1342-1382 i królem Polski w latach 1370-1382. W latach 1370-1382 Polska i Węgry złączone były unią personalną, tak jak później z Litwą za Władysława Jagiełły. Kłopot polegał na tym, że Ludwik Węgierski nie miał synów tylko córki. Na Węgrzech nie było to problemem, ale w Polsce – tak. W zamian za zgodę na sukcesję swoich córek do tronu polskiego w dniu 17 września 1374 roku wydał on dla szlachty polskiej przywilej koszycki, który zawiera wiele korzystnych dla niej praw. Dzięki niemu uzyskuje również ona wpływ na wybór następcy tronu. I już wkrótce korzysta z tego prawa. Gdy córka Ludwika – Jadwiga obejmuje tron polski, jej kandydatem na męża jest Wilhelm Habsburg. Jego kandydaturę popiera książę opolski Władysław Opolczyk, jednak krakowscy panowie są innego zdania. Chcą związać Polskę z Litwą i wybierają Jagiełłę.

Ludwik Węgierski wytyczył pewien szlak: w zamian za sukcesję swojej córki do polskiego tronu nadał przywileje szlachcie. Podobnie postąpił Jagiełło, który chciał zapewnić sukcesję swojemu synowi. I nie był on ostatnim z polskich królów, którzy w zamian za własne, doraźne korzyści wzmacniali wpływy magnaterii, kryjącej się pod ogólnym pojęciem szlachty.

Droga do unii lubelskiej była długa i kręta:

  • unia w Krewie z 1385 roku; na mocy tego aktu wielki książę litewski Jagiełło zobowiązał się po ślubie z Jadwigą i objęciu tronu polskiego wprowadzić na Litwie chrześcijaństwo w obrządku łacińskim oraz przyłączyć ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego do Polski. Zasada inkorporacji napotkała zdecydowany opór Litwinów i dynastii jagiellońskiej.
  • unia wileńsko-radomska z 1401 roku; oddała ona rządy na Litwie Witoldowi jako samodzielnemu władcy, przy czym pozostawał on wobec Jagiełły w stosunku zbliżonym do lennego. Witold zobowiązał się do niezawierania żadnych układów z Zakonem Krzyżackim bez zgody Jagiełły. Stan ten miał trwać do śmierci Witolda, po czym władza na Litwie miała wrócić do Jagiełły jak najwyższego księcia Litwy.
  • unia horodelska z 1413 roku; wprowadziła ona instytucję odrębnego wielkiego księcia na Litwie, wspólne sejmy i zjazdy polsko-litewskie. W celu powiązania feudałów litewskich z polskimi, 47 rodzin możnowładców i szlachty polskiej przyjęło do swych herbów 47 rodzin panów i bojarów litewskich. Jednocześnie unia horodelska miała charakter przywileju ziemskiego dla panów i bojarów litewskich, którzy uzyskali prawa dziedziczenia dóbr ojczystych i dysponowania nimi. Wprowadzono również na wzór polski urzędy wojewodów i kasztelanów. Po 1422 roku tj. po zlikwidowaniu niebezpieczeństwa krzyżackiego unia zachwiała się.
  • unia grodzieńska z 1432 roku; potwierdzona w 1434 roku. Przywracała ona konieczność zatwierdzania wyboru wielkiego księcia Litwy przez króla i panów polskich. Po okresie całkowitego zerwania unii (1440-1447) związek Polski z Litwą przekształcił się w unię personalną: jedyną więzią stała się osoba panującego.
  • unia wileńska z 1499 roku; po śmierci Kazimierza Jagiellończyka (1492) ponownie zerwana została unia personalna, a trony polski i litewski objęli dwaj bracia Jan Olbracht i Aleksander. Nowy akt unii mający charakter sojuszu obu państw zawarto w Wilnie w 1499 roku. Polacy i Litwini zobowiązali się wybierać panujących za obopólną zgodą i służyć sobie pomocą i radą.
  • unia mielnicka z 1501 roku; Akt został zatwierdzony przez Aleksandra w 1501 roku w Mielniku, nie wszedł jednak w życie, gdyż nie został zaakceptowany przez litewską radę hospodarską. Postarali się o to Jagiellonowie, gdyż ograniczał ich prawa dziedziczne do Wielkiego Księstwa Litewskiego.

W Wielkiej Encyklopedii Powszechnej PWN 1962-70 można przeczytać:

„Zacieśnienie związku państwowego między Polską a Litwą następowało w XVI wieku głównie dzięki przejmowaniu przez Litwę instytucji ustrojowych polskich i powstaniu na Litwie stanu szlacheckiego dążącego do uzyskania praw szlachty polskiej. Od połowy XVI wieku ze strony polskiej coraz bardziej stanowczo w programie ruchu egzekucyjnego wysuwano żądanie zawarcia unii z Litwą. Na Litwie unii przeciwne było możnowładztwo litewskie. Napotkało ono jednak opozycję szlachty domagającej się unii, która miała jej przynieść zrównanie ze szlachtą polską. Niebezpieczeństwo rozpadnięcia się unii po wygaśnięciu Jagiellonów, obawa przed utratą ziem ruskich i wspólnie z Polską prowadzona walka o Inflanty wpłynęła na osłabienie opozycji wielkich feudałów litewskich, którzy zaczęli szukać oparcia w Polsce przeciw wrogom zewnętrznym.

Na sejmie w 1564 roku Zygmunt August przelał swe prawa dziedziczne do Litwy na Koronę. Do zawarcia unii doszło dopiero na sejmie w 1569 roku w Lublinie (unia lubelska). Opór możnowładców, którzy opuścili nawet Lublin, został złamany przez akt inkorporacji do Polski Wołynia, Ukrainy Kijowskiej, Podola Bracławskiego i Podlasia. Uszczuplone Wielkie Księstwo Litewskie nie mogło egzystować bez oparcia o Polskę i panowie litewscy zgodzili się na unię. Aktem z 1 lipca 1569 roku Wielkie Księstwo Litewskie połączone z Polską unią realną na zasadzie równości, przy zachowaniu odrębnych urzędów centralnych, skarbu i wojska. W powstałym państwie polsko-litewskim wspólna była osoba monarchy i sejm. Moneta była bita osobno na Litwie i w Koronie. Polacy i Litwini mogli nabywać od siebie nawzajem dobra ziemskie i swobodnie przesiedlać się na terenie całego państwa. Wielkie Księstwo Litewskie zachowało odrębność prawa sądowego. Odrębność prawno-państwową Litwy i Korony zniosła Konstytucja 3 maja 1791 roku, łącząca je w jeden organizm państwowy.”

Z kolei Władysław Konopczyński w pracy Dzieje Polski nowożytnej pisze:

»Nowy statut przyjęty na długim sejmie wileńskim w 1565-1566 r. określił władzę sejmu litewskiego w duchu polskiego nihil novi. 30 grudnia 1565 r. wprowadzono sejmiki gospodarskie i poselskie; na podstawie powiatów zaprowadzono sądownictwo ziemskie, grodzkie i podkomorskie, któremu nadal podlegali także senatorowie i urzędnicy. Przez utworzenie nowych województw i kasztelanii upodobniono radę do senatu koronnego. Odtąd już i na Litwie, jeżeli pominąć osobną kategorię bojarów służebnych tudzież niejednakowe obowiązki w pospolitym ruszeniu, stał się szlachcic na zagrodzie równym wojewodzie.

Rokowania

Najgorętszym pragnieniem polskich unionistów było wspólne z Litwinami sejmowanie, dlatego już od 1542 r. delegacja polska z udziałem Reja naciskała Starego Zygmunta, by litewskich panów rady i posłów ziemskich sprowadził na sejm koronny; później w 1544 r. liczne grono dostojników jeździło z biskupem Maciejowskim do Brześcia, inni delegaci w 1551 r. do Wilna, dlatego też odbyto szereg sejmików nie w Piotrkowie, ale bliżej Wielkiego Księstwa: 1554 r. w Lublinie, 1556 i 1563/64 w Warszawie, 1564 w Parczewie, 1566 znów w Lublinie. Wszelkie jednak wzmianki o powrocie do pierwotnej koncepcji, tj. do inkorporacji Litwy w jedno państwo, odrzucał senat litewski a limine (od razu, z miejsca – przyp. W.L.). Żądano za dużo i zbyt jawnie wyciągano ręce po puste przestrzenie na Rusi, które wielmoże tamtejsi uważali za swój teren ekspansji. Aż tu we wrześniu 1562 r. stało się przeczuwane przez Radziwiłłów nieszczęście: „Spokojny dotychczas, cierpliwy, znoszący ciężary wojny gmin szlachecki szał jakiś ogarnął”. Grożono panom gwałtem fizycznym. Sejm obozowy pod Witebskiem w imieniu szlachty litewskiej wystosował do Zygmunta petycję, streszczającą cały późniejszy program zespolenia: wspólna elekcja, choćby za życia króla, wspólny sejm, jednakowe urządzenia, wspólna obrona – przy zachowaniu jednak odrębności państwowej Litwy. Sam król, zaskoczony tą manifestacją i pogróżkami gminu, zachował się odpornie, a posłów rycerstwa litewskiego przybyłych na sejm egzekucyjny nie dopuścił do obrad.

Dopiero pod wrażeniem upadku Połocka Litwini urzędownie wysłali na sejm warszawski delegację z 28 obywateli różnych stanów, nie wyłączając mieszczan. Teraz Zygmunt podzielał stanowisko polskie i przez swych emisariuszy agitował po powiatach za unią, tylko chciał, aby przedstawiciele stron „w zgodzie i miłości rozmawiali”. Nie znając pewnie dawniejszych aktów, wzięto za podstawę unię mielnicką, którą jednak rozmaicie tłumaczono. Padniewski, Marcin Zborowski, Ossoliński, Siennicki wywodzili z niej wspólność sejmu i ministeriów, Litwini, przez usta Radziwiłła Czarnego (bo inni mówić nie śmieli), pragnęli unii jak najluźniejszej. Król przelał na Koronę dziedziczne prawa Jagiellonów do Litwy, ale i to poświęcenie zatarło się w pamięci, gdy wieść o zwycięstwie nad Ułą dodała animuszu Radziwiłłom. Spisano w recesie (13 marca 1564 roku) punkty uzgodnione, jednak i od nich zaczęła znów odstępować Litwa. Trzeba było zaczynać znów od sejmu litewskiego, jako od tego czynnika, w którym głos rycerstwa musiał prędzej czy póxniej zagłuszyć nieustępliwe veto panów. Otóż na ten skutek wypadało jeszcze czekać 4 lata. Daremnie w Bielsku spisano w obecności koroniarzy kompromisowe punkta „ku dokończeniu unii”: nie zatwierdził ich sejm parczewski, obesłany tylko przez 4 pańskich delegatów. I śmierć kanclerza Radziwiłła (28 maja 1565 r.) nie od razu podziałała, skoro jego miejsce na czele oligarchów separatystów zajął Rudy hetman. Nie zrażając się jednak „niewdzięcznością” Litwy, żołnierz polski niósł dalej krew na obronę Inflant i Witebszczyzny (ogółem 300 rot kosztem 2 000 000 złotych w ciągu 7 lat), co widząc, także żołnierz-pospolitak litewski zanosił dalej z obozów prośby o sejm wspólny z Koroną polską w czym przodowało zwłaszcza rycerstwo podlaskie i wołyńskie. Dodawała uporu jednym i drugim uchwalona w Koronie egzekucja; onieśmielała separatystów fatalnie zmarnowana, bo bez dostatecznej pomocy polskiej podjęta wyprawa radoszkowicka, która się obróciła w sejm obozowy. Zaś poza świadomością polityków działały na rzecz Polski wszystkie te urządzenia i zasady, których recepcję zanotowaliśmy wyżej w okresie od 1564 do 1568 r.

Sejm lubelski 1568/1569

Gdy już nie można było w żaden sposób odmówić wspólnych obrad z Koroną bez narażenia się na niełaskę króla, oligarchowie litewscy postanowili z przygotowawczego zjazdu w Wołyniu przybyć do Lublina całym sejmem, ale na czele karnego zastępu klientów. Z Radziwiłłem ramię w ramię szli teraz: jego dawny rywal Jan Chodkiewicz, starosta żmudzki, Ostafi Wołłowicz, podkanclerzy i Mikołaj Naruszewicz, podskarbi. Brakło chorego biskupa Waleriana Protaszewicza. Przez styczeń i luty 1569 r. spierały się delegacje w obliczu posłów, którym magnaci unię jak mogli „ganili, odwodzili, mierzili”. Zaniechano dla dogodzenia Litwie dawnych „spisów”, zaczęto od projektów nowych. Biskup Padniewski posuwał się w ustępstwach aż do pozostawienia Litwie osobnego rządu i osobnego sejmu, tylko nad obroną i elekcją miałyby narody radzić społem. Skorygowali ten wniosek posłowie koronni w duchu petycji witebskiej, dodając z taktycznych względów zastrzeżenie, że egzekucja nie będzie rozciągnięta na Litwę. Strona przeciwna, zamiast wdzięcznie przyjąć ten punkt, uparła się przy pierwotnym wniosku Padniewskiego: „związek wzajemny miał się ograniczyć do unii personalnej i przymierza przeciw zewnętrznym wrogom”. Na to jednym głosem ozwały się ławy polskie: egzekwować dawne spisy! Król, dogadzając unionistom, kazał Litwie zasiąść wśród Polaków w jednej sali. Tu, nagle, w nocy na 1 marca cały sejm Wielkiego Księstwa odjechał do Wilna; tylko Wołłowicz i Naruszewicz zostali w Lublinie w roli obserwatorów. Zaobserwowali wkrótce rzeczy niepokojące.

W ciągu wiosny wyszły z kancelarii koronnej przywileje o wcieleniu do Korony najpierw Podlasia (5 marca), potem Wołynia (27 maja) i Kijowszczyzny (6 czerwca). Każdej z tych dzielnic zawarowano żądane odrębności, prerogatywy, swobody językowe. Co najwięcej zabolało magnatów litewskich, to gotowość, z jaką posłowie tych dzielnic zajęli miejsca wśród koroniarzy. Jednostki sarkały; kilku dygnitarzom odebrano urzędy, za to ogół radował się zupełnym wreszcie równouprawnieniem z wolną Polską i masowo przysięgał na wierność królowi. Tak postawiwszy na swoim, unioniści, w imię dalszej harmonii, uchwalili nowy projekt unii z pozostałą Litwą, gdzie zostawiono jej odrębność państwową. Upadły serca w Wilnie; wszak państwo najżyźniejszych krain nie mogłoby się bez Polski utrzymać. Większość przysłała Chodkiewicza na ostateczne pertraktacje. Jeszcze zaapelowano do litewskich wyborców, po czym senat z nowym doborem posłów zjechał na powrót do Lublina. Spisano pakt dwustronny z nawiązaniem do skryptu Aleksandra, król bowiem uczył, że „wielkich rzeczy, które na wieki trwać mają” nie godzi się przeprowadzać siłą; 28 czerwca pod auspicjami króla, dostrajając się do jego przepięknej mowy, stwierdzili Padniewski i Chodkiewicz obustronną dobrowolną zgodę na nowy wiecznotrwały związek „wolnych z wolnymi, równych z równymi”. W dzień św. Piotra i Pawła Zygmunt August, dźwignąwszy się radością z ciężkiej choroby, sam śpiewał w kościele zamkowym Te Deum. 1 lipca zaprzysiężono unię lubelską.«

O co więc tak naprawdę chodziło w tej unii? O obronę przed wspólnym wrogiem? Jeśli prześledzi się te wszystkie unie, to nie ma w nich nic, co zwiększało by bezpieczeństwo przed wrogiem zewnętrznym. Jest natomiast wiele o dążeniach do stworzenia jednego organizmu państwowego, stworzenia takich samych instytucji państwowych i ujednolicenia prawa.

Norman Davies w książce Boże igrzysko pisze:

„Strategiczne bezpieczeństwo kraju nie było zbyt poważnie zagrożone. Na północy trzy królestwa Skandynawii na zmianę rzucały się sobie w ramiona, to wiodły ze sobą zajadłe spory. Na wschodzie imperium mongolskie rozpadło się na poszczególne ordy. Nowogród był pokojowo nastawioną republiką handlową. Księstwa rosyjskie – pskowskie, twerskie, moskiewskie, riazańskie i wiackie – były małe, a ponadto nie żyły ze sobą w zgodzie. Na południu Luksemburgowie w Czechach stanowili skuteczną przeciwwagę dla ambicji swoich węgierskich kolegów. Turków całkowicie absorbowały wydarzenia na Bałkanach. Nawet po upadku Konstantynopola w 1453 roku nie zdradzali oni żadnych zamiarów przekroczenia Dniestru. Na zachodzie cesarstwo chyliło się ku upadkowi, padłszy ofiarą swych własnych księstw składowych. Francja i Anglia toczyły wojnę stuletnią. Hiszpania wciąż jeszcze była zajęta walką o odzyskanie utraconych terytoriów. Włochy wprawdzie wspaniale się rozwijały, ale osłabiało je rozbicie. Była to epoka, w której nie istniały wielkie mocarstwa. Aż do czasu rozwoju potęgi Moskwy, Habsburgów i państwa otomańskiego pod koniec XV wieku, Europa Środkowa żyła w stanie ciągłego zamętu, nie istniały tu jednak żadne ośrodki poważnego zagrożenia.

Jedynym naprawdę uciążliwym i przewlekłym problemem był Zakon Krzyżacki. Spory trwały bez końca – o prawo składu miast leżących nad Wisłą, o warunki prawne osadnictwa, o kolonistów na ziemiach litewskich. W 1398 roku wielski mistrz odebrał Gotlandię jej pirackim władcom, w 1402 roku zajął brandenburską Nową Marchię, w roku 1404 zaś – Żmudź. Nadszedł czas porachunków. Po roku 1386 przyjęcie przez Litwę chrześcijaństwa pozbawiło Zakon Krzyżacki jego podstawowej raison d’être (racji bytu – przyp. W.L.). Nie miał on jednak najmniejszego zamiaru zwijać interesu. Mimo że Krzyżacy zostali pozbawieni dopływu sił z nowo połączonego państwa Polski i Litwy, dysponowali oni wielkimi rezerwami wojskowymi, umiejętnościami technicznymi oraz poparciem dyplomatycznym z zewnątrz. Bronili swych zdobyczy z zajadłą determinacją. Dwie poważne wojny – wielka wojna w latach 1409-22 oraz wojna trzynastoletnia w latach 1454-66 – nieco tylko poskromiły pychę Zakonu i ograniczyły zajmowane przez niego terytoria. W latach trzydziestych XV wieku w ramach koalicji polskich możnowładców z czeskimi taborytami zorganizowano szereg wypraw, które dotarły do wybrzeży Morza Bałtyckiego. Wreszcie w latach 1519-21 sprawy przybrały taki obrót, że wydawało się, iż kolejna poważniejsza wojna doprowadzi do ostatecznego starcia na śmierć i życie; wtedy, w roku 1525, Zakon został nagle zsekularyzowany i rozwiązany. Jednym pociągnięciem reformacja osiągnęła to, czego Polska i Litwa nie zdołały osiągnąć przez ponad półtora wieku.

Na przestrzeni zaledwie kilku miesięcy oddziały katolickiego Zakonu Krzyżackiego zostały zdziesiątkowane wskutek masowego przechodzenia rycerstwa na luteranizm. Armia wielkiego mistrza stopniała. Aby zachować środki egzystencji, ubłagał on w 1525 roku Zygmunta, by obrócił Prusy w zeświecczone ziemie lenne Królestwa Polskiego i przyjął jego kandydaturę jako ich dziedzicznego księcia. Pierwszy akt hołdu pruskiego odbył się 10 kwietnia 1525 roku na rynku krakowskim. Odtąd Albrecht von Hohenzollern miał pozostać lojalnym poddanym Polski oraz aktywnym uczestnikiem życia politycznego w kraju.

Mimo kłopotów z Zakonem Krzyżackim, państwa Jagiellonów kontynuowały ekspansję w innych kierunkach. Litwini nadal posuwali się na południe i na wschód. Mimo porażki poniesionej w bitwie nad Worsklą, Witold dotarł do ujścia Dniepru. W 1403 roku przejął panowanie nad wschodnią częścią Podola. Polacy natomiast wkroczyli na Podole od zachodu, w 1430 roku zakładając w Kamieńcu województwo podolskie. Tak więc wiek XV był świadkiem nie tylko cichej ekspansji Polski i Litwy, ale konkurencji między obydwoma krajami, ponieważ ekspansja odbywała się w tym samym kierunku.

W tym okresie państwo Jagiellonów przejęło misjonarską rolę Zakonu Krzyżackiego. W 1387 roku prosto z uroczystości ślubnych w Krakowie, Władysław Jagiełło udał się do Wilna, gdzie ogłosił zniesienie kultu pogańskich bogów. Wycięto święte gaje dębowe, zagaszono wieczny ogień, powywracano posągi Perkuna. Vilnius przemianowano na Wilno. Założono biskupstwo wileńskie, które uzyskało liczne przywileje. Tym spośród litewskich bojarów, którzy przyjęli nową wiarę, zaoferowano wolność osobistą. W 1415 roku, podczas soboru w Konstancji, gdzie szczegółowo omówiono spór między Polską a Zakonem Krzyżackim, dotyczący metod działalności misjonarskiej, zadanie nawrócenia Litwy na katolicyzm oficjalnie powierzono metropolii polskiej.”

Jaki więc był prawdziwy cel unii polso-litewskiej? Dlaczego panowie krakowscy chcieli związać Polskę z Litwą, a nie z Habsburgami? Polscy możnowładcy, jak pisze Davies, w ramach koalicji z czeskimi taborytami, zorganizowali w latach 30-tych XV wieku szereg wypraw, które dotarły do Morza Bałtyckiego. Po co one tam dotarły? Tego Davies nie wyjaśnia. Chyba nie po to, by wylegiwać się na bałtyckich plażach. Może chodziło o Zakon Krzyżacki. W każdym razie była to ciekawa koalicja, bo taboryci byli jedną z najskrajniejszych sekt. Głosili, że sam Bóg ma panować nad ludźmi, a ludowi należy oddać władzę na ziemi. Domagali się zburzenia kościołów i zniesienia władzy monarchicznej, ceł i podatków i na prawie cztery wieki przed rewolucją francuską głosili hasła równości. Znieśli u siebie również własność prywatną i wprowadzili wspólność kobiet, proklamując likwidację rodziny. Była to sekta jawnie komunistyczna.

„Sejm obozowy pod Witebskiem w imieniu szlachty litewskiej wystosował do Zygmunta petycję, streszczającą cały późniejszy program zespolenia: wspólna elekcja, choćby za życia króla, wspólny sejm, jednakowe urządzenia, wspólna obrona – przy zachowaniu jednak odrębności państwowej Litwy.”

W 1562 roku jakiś sejm obozowy wysmażył petycję, w której była mowa o elekcji króla. Skąd taki pomysł w warunkach polowych, które nie sprzyjają raczej rodzeniu się twórczej myśli, pomijając już fakt, że o elekcji króla nikt wtedy nie słyszał. Takie rzeczy zdarzały się w przeszłości, ale to było w dawnych czasach w wizygockiej Hiszpanii. A skąd mógł wiedzieć o takim sposobie wybierania króla litewski szlachcic? Tylko od tych, którzy wtedy tam byli i o tym decydowali.

Litwini nie chcieli unii z Polską, bo, jak pisze Davies, miał miejsce konflikt interesów, czyli zainteresowanie tym samym obszarem, czyli południowo-wschodnimi kresami WKL, które obejmowało obszar wcześniejszej Rusi Kijowskiej. Siły stojące ponad Polakami i Litwinami zdecydowały, że to Koronie przypadnie w udziale ten rejon.

„Jednym pociągnięciem reformacja osiągnęła to, czego Polska i Litwa nie zdołały osiągnąć przez ponad półtora wieku.”

No właśnie! Takie wielkie zwycięstwo pod Grunwaldem, a Zakon nie padł. Jagiełło oblegał Malbork i oblegał i nic z tego nie wyszło. Widocznie „wieki zwycięzca” miał inne wytyczne od swoich nieznanych przełożonych. A później rycerstwo zaczęło przechodzić na luteranizm i Zakon padł. Tak samo z siebie zaczęło przechodzić na luteranizm? A dzisiaj „wielki” geopolityk Sykulski, wykreowany przez nieznanych przełożonych, przeprowadza wywiad z ambasadorem rosyjskim w Warszawie i wygłasza tezy, będące w sprzeczności z dotychczas obowiązującą narracją. Tak sam z siebie?

„Mimo kłopotów z Zakonem Krzyżackim, państwa Jagiellonów kontynuowały ekspansję w innych kierunkach.”

Wydaje się to nielogiczne, ale tylko wtedy, gdy założymy, że rządzą ci, którzy są na świeczniku. Nic bardziej mylnego. Jagiellonowie realizowali zupełnie inną politykę i inne cele przyświecały tym działaniom niż interes podległych im państw. Zetknięcie katolicyzmu z prawosławiem, ludami tatarskimi i tureckimi, to niekończący się konflikt. I po to była cała ta ekspansja na wschód. A kto zyskuje na wszelkiego rodzaju wojnach, powstaniach i zamieszkach?

„W tym okresie państwo Jagiellonów przejęło misjonarską rolę Zakonu Krzyżackiego.”

Murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść. A nam się wmawia, że hołd pruski to takie ważne wydarzenie w dziejach Polski, potwierdzające jej mocarstwowość. Nic bardziej mylnego, ale ten, kto pisze historię, ten rządzi teraźniejszością i stanem umysłów. Prawda zawsze była i jest ciekawa, ale jakże niewygodna dla rządzących. Tak było zawsze i tak jest obecnie.