Kto skorzysta?

W dniu 5 stycznia Tomasz Piekielnik na swoim kanale komentował symptomy, które, jego zdaniem, wskazują na to, że Polska zostanie wciągnięta do wojny na Ukrainie. W pewnym momencie (18:09) zaczyna wyjaśniać, kto może skorzystać na eskalacji tej wojny. Poniżej zapis tego fragmentu.

Czy konsekwencje nie będą dla nas opłakane w razie wywołania takiej większej wojny? Ale wskażę Państwu, kto na tym skorzysta, bo zawsze działa reguła: poszukaj, kto na czym korzysta, masz winnego sytuacji1. Gdzie można się spodziewać, nie będzie zniszczeń, nie będzie wojny? Gdzie można się spodziewać, powstaną tylko korzyści, bo jeżeli wojna eskaluje, potrzeba będzie wielkich pieniędzy. Trzeba będzie zamawiać wielkie ilości uzbrojenia. W wielkiej części trzeba będzie to robić w Stanach Zjednoczonych. A więc już wiemy, gdzie znajduje się ten prowokator i nie myślę o Amerykanach, którzy w dużej mierze nie rozumieją, co się dzieje w Europie, na Bliskim Wschodzie, którzy sami zadają pytania: dlaczego są pod okupacją? dlaczego ich kongresmeni, dlaczego ich senatorzy, dlaczego mają bardzo często, zamiast flag amerykańskich, flagi izraelskie w swoich gabinetach?; dlaczego mają napisane: I support Israel albo dlaczego mają napisane: Israel first. To są masowe przypadki, to nie są odosobnione przypadki. Zatem Amerykanie zadają sobie pytanie: jak to jest, że Ameryka jest pod polityczną okupacją? I to samo dotyczy tzw. deep state w Stanach Zjednoczonych, jako dalszego ciągu tutaj tych rozważań, który ma w kieszeni ten konglomerat militarno-zbrojeniowy, który generalnie zarabia gigantyczne pieniądze, ale walczy przede wszystkim o inną swoją odnogę, o hegemonię dolara na świecie. O to idą tutaj wojny.

Teraz, jeżeli o to idą wojny, to zastanówmy się, do czego są gotowi ci włodarze z deep state? Jeżeli mówią nam, że trzeba Rosję pokonać i mówią to także ustami polskich, niemieckich, holenderskich, skandynawskich polityków, to pytanie, do czego są gotowi posunąć się, aby zrealizować swoje cele? Czy myślicie Państwo, że zależy tym, którzy decydują o wojnach, czy im zależy na tym, że zginie np. 5 albo 50 milionów ludzi? W mojej opinii absolutnie im na tym nie zależy i te skutki uboczne nie ruszają ich totalnie. Tyle że, niestety, my znajdujemy się w tzw. strefie zgniotu. Rozumieją to politycy na Słowacji, na Węgrzech i uważam, że nawet w dużej części rozumieją to politycy niemieccy, bo zwróćcie uwagę, Niemcy nie przekazali zgody na użycie rakiet typu Taurus do atakowania celów w głębi Rosji. Niemcy w dosyć powściągliwy sposób włączają się w tę wojnę. Kanclerz Olaf Scholz dwukrotnie rozmawiał z Putinem, zabiega o jakiś kontakt, ale nie można tego powiedzieć o politykach nad Wisłą, że zabiegają o to, by zrobić wszystko, co można, aby ta wojna deeskalowała.

Zadam tu jeszcze pytanie następujące: jakie korzyści ma Polska z tego, że włącza się w wojnę na Ukrainie, że produkuje dla Ukrainy potajemnie uzbrojenie, że prowadzi naprawę sprzętu wojskowego, w tym czołgów? Jakie korzyści ma w tym Polska politycznie, jakie korzyści ma w tym polskie społeczeństwo, polscy obywatele? – Ja tych korzyści nie widzę, za to widzę ryzyka, koszty i niebezpieczeństwa. Polska klasa polityczna, antypolska klasa polityczna, która jest władzą tak zwaną – niestety, wykorzystuje polską państwowość, polski naród, polski budżet, polski system fiskalny, polską gospodarkę do tego, żeby krok po kroku stawać się stroną wojny.

I teraz zwróćcie Państwo uwagę, porównajcie sobie to krótko w myślach, jak wybuchła wojna i kilka miesięcy po wybuchu, na ile mocno byliśmy uwikłani w tę wojnę? A jak to jest dziś? Przecież jeszcze niedawno głoszono, że wojsko innego państwa NATO uruchomi swoje myśliwce, żeby chronić lotnisko Rzeszów-Jasionka. Zatem jakieś dodatkowe ryzyka muszą być identyfikowane, że np. Rosja obierze za cel. Ale w wyniku czego te ryzyka są identyfikowane, że Amerykanie wprowadzają dodatkowe systemy antyradarowe? Być może do obrony, być może ofensywne. O ile jesteśmy bliżej stania się stroną tej wojny dziś, w porównaniu z czasem, powiedzmy, dwa lata temu? I pytanie, czy to jest w interesie narodowym Polski? Jeszcze inne pytanie zadam: jak Państwo myślicie, jeśli do tego dojdzie, że Rosja będzie atakować, poprzez użycie dronów czy systemów rakietowych, jakieś cele w Polsce, to jak myślicie, jakie będą tego konsekwencje? Konsekwencjami mogą być potem kolejne, powodujące eskalację i wspinanie się na drabinie eskalacyjnej, ataki nazywane odwetowymi. Ale z jakiego terytorium? Czy myślicie, że Niemcy wystrzelą jakieś rakiety ze swego terytorium albo Holendrzy, albo Francuzi? Nie, to znowu z Polski.

Tak więc może to powodować duże niebezpieczeństwo dla nas. Na marginesie zdradzę Państwu, że ja nie wierzę w to, że wojna, która mogłaby pochłonąć Polskę, będzie przypominać II światową, że zaleje nas tutaj piechota rosyjska, czołgi – w razie eskalacji wojny. Mam szczere przekonanie, że jeśli do tego dojdzie, a prawdopodobieństwo oceniam wysoko, że będą to ataki rakietowe precyzyjne, takie które mają też zneutralizować pewne cele, ale także też nie mają przyczyniać się do uznania, że jesteśmy już w pełnoskalowej wojnie. Czy strona rosyjska, realizując odpowiedzi po użyciu amerykańskiej czy angielskiej broni przeciwko celom w głębi Rosji, czy jest tutaj prowokacyjna czy raczej powściągliwa w swoich odpowiedziach?

x

W dalszej części Piekielnik cytuje Daily Mail z 3 stycznia 2025 roku, który informuje o tym, że 1700 ukraińskich żołnierzy z brygady liczącej 5400 osób, przeszkolonych i wyposażonych we Francji, uciekło z frontu. Strona ukraińska przyznaje się, mówi Piekielnik, do około 200 tys. dezercji. W tej sytuacji około 300 tys. poborowych w Polsce ma być przeszkolonych i wcielonych do wojska. I czy nie będzie ich więcej? – pyta Piekielnik. Czy Polacy będą chcieli walczyć na Ukrainie? Jaka liczba dezercji jest możliwa tutaj? W Polsce ta skala może wynieść około 40-60%. Tyle tylko, że władza, wbrew społeczeństwu, może dopuścić się zamknięcia granic. Ich zamknięcie byłoby tym bardziej szokujące, że Ukraina nie zamknęła granic dla swoich obywateli. Od początku wojny miliony Ukraińców, także młodych, opuściło swój kraj. Z publikacji bankier.pl z maja 2024 roku wynika, że zakazu wyjazdów z Polski w razie konfliktu zbrojnego chce 73% mężczyzn. Jest to według Piekielnika operacja psychologiczna, zamówiony sondaż pod pewną tezę. Czyli, moim zdaniem, gotowanie żaby na wolnym ogniu.

Piekielnik przypomniał też, że szef polskiego MSZ-tu mówił, że polskim obowiązkiem jest strącanie rosyjskich rakiet nad Ukrainą. Mówił to w wywiadzie na łamach Financial Times. To jest portal znany na całym świecie. W ten sposób zasugerował światowej opinii publicznej, że Polskę łączą z Ukrainą jakieś szczególne relacje, że jest to prawie jedno państwo. To nie była przypadkowa wypowiedź.

x

Z tego wyłania się tragiczny scenariusz. Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wygląda ta wojna na tym froncie na dalekim wschodzie Ukrainy. Przecież tam nic nie dzieje się, poza tym, że giną tam żołnierze po obu stronach frontu. Rządy obu walczących stron nie mają skrupułów. Rosja mogłaby zakończyć tę wojnę w dwa tygodnie, ale nie chce (zapewne rozkaz), woli poświęcać swoich żołnierzy. Wysyłanie młodych poborowych, słabo przeszkolonych na front, to ich pewna śmierć. To już przerabiano w czasie I wojny światowej. Erich Maria Remarque w swojej powieści Na zachodzie bez zmian (PIW 1967) pisał:

Atak, kontratak, uderzenie, przeciwuderzenie – są to słowa, ale co one zawierają! Tracimy wiele ludzi, najwięcej rekrutów. W luki naszego odcinka znów wepchnięta zostaje rezerwa. Jest to jeden z tych nowych pułków, wyłącznie niemal chłopcy z ostatniego rocznika powołanego pod broń. Prawie niewyszkoleni, co najwyżej trochę ćwiczyli teoretycznie, zanim poszli na front. Wiedzą wprawdzie, czym jest granat ręczny, ale niewiele mają pojęcia o kryciu się, przede wszystkim nie są pod tym względem dość spostrzegawczy. Wyniosłość gleby musi mieć co najmniej pól metra, zanim ją zauważą.

Chociaż potrzeba nam posiłków, więcej niemal roboty mamy z rekrutami niźli pomocy z ich strony. Są bezradni na tym terenie ostrych ataków i padają jak muchy. Dzisiejsza wojna pozycyjna wymaga wiadomości i doświadczeń, trzeba mieć zrozumienie dla samego terenu, trzeba chwytać słuchem odmiany pocisków, ich szmery i działanie, trzeba z góry umieć oznaczyć, gdzie się wryją, jak się rozprysną i jak się można przed nimi uchronić.

Ta młoda rezerwa, oczywista, nie wie prawie nic o tym wszystkim. Zostaje zdziesiątkowana, gdyż zaledwie potrafi rozróżnić szrapnel od granatu. Ludzie bywają koszeni do cna, gdyż z trwogą nasłuchują ryjących się bomb, a puszczają mimo uszu gwiżdżące, cichutkie brzęczenie drobnych, płasko rozpryskujących się bestii. Skupiają się w gromadkę jak owce, zamiast rozbiec się pojedynczo, a nawet do rannych lotnicy strzelają jak do zajęcy.

Wybladłe twarze koloru rzepy, żałosne, kurczowo zaciśnięte ręce, opłakana odwaga tych biedaków, którzy mimo to prą naprzód i atakują, tych walecznych, biednych chłopców, którzy tak są zahukani, iż nie ośmielają się krzyczeć na głos i z postrzelonymi piersiami, brzuchami, ramionami i nogami cichutko skomlą nawołując matki i zaraz przestają, kiedy spojrzeć na nich!

Ich martwe, pokryte puchem, spiczaste twarze są przeraźliwie pozbawione wyrazu – jak twarze zmarłych dzieci.

Ściska człowieka za gardło, kiedy patrzy, jak zrywają się z miejsca i biegną, i padają, chciałoby się spuścić im lanie, że tacy głupi, wziąć ich na ramiona i zabrać stąd, gdzie nie dla nich jest miejsce. Ubrani są w szare kurtki i spodnie, i buty, ale u większości mundur jest za szeroki, luźno dynda wokół członków, barki są szczupłe, ciała za drobne, nie było mundurów przystosowanych do tej dziecinnej miary.

Na każdego starego żołnierza pada pięciu do dziesięciu rekrutów.

Niespodziewany atak gazowy zgładza wielu. Nie zdołali przeczuć nawet, co ich czeka. Na dnie jednego okopu znajdujemy pełno sinoniebieskich głów ze sczerniałymi wargami. W jednym z lejów za wcześnie rozluźnili maski ochronne; nie wiedzieli, iż gaz najdłużej trzyma się na dnie; gdy spostrzegli na górze innych bez maski, oni także zerwali je i dosyć jeszcze nałykali się, aby spalić sobie płuca. Stan ich jest beznadziejny, umierają dławiąc się w krwotokach i atakach duszności.

Widzimy ludzi, którzy jeszcze żyją, choć brak im czaszki, widzimy żołnierzy, którzy biegną, choć obie stopy poszarpane są na strzępy; potykają się na kikutach aż do następnej dziury; jakiś frajter czołga się dwa kilometry na rękach i wlecze za sobą zmiażdżone kolana, inny idzie do punktu opatrunkowego, a ponad jego kurczowo zaciśniętymi dłońmi wypełzają jelita; widzimy ludzi bez ust, bez szczeki, bez twarzy; znajdujemy jednego, który przez dwie godziny zaciśniętymi zębami wpijał się w tętnicę ramienia, aby krew nie spłynęła. Słońce wschodzi, noc powraca, granaty gwiżdżą, życie dobiega końca. Jednak pasmo zrytej ziemi, na której leżymy, obroniliśmy, oddano co najwyżej kilkaset metrów. Ale na każdy metr przypada jeden poległy.

I jeszcze taka ciekawostka:

Stopniowo miarkujemy, że zbliża się ostra zawierucha. Balony, juchy, wypatrzyły dym z naszego komina, dostajemy się pod ogień. To te drobne pryskające bestyjki, które robią niewielkie dziurki i sypią się tak daleko i płasko. Wciąż bliżej świszczą wokół nas, ale przecie nie możemy zostawić jedzenia na pastwę losu.

x

Tak więc Piekielnik mówi otwartym tekstem, że Stany Zjednoczone nie są suwerennym państwem. Dalej z jego wywodu wynika, że nie są takimi państwami Polska, Niemcy, Holandia, państwa skandynawskie. Jeśli nie są one niezależne, to czy mogą być niezależne takie państwa jak Francja, Wielka Brytania, Włochy, Hiszpania? A czy Rosja i Chiny mogą być niezależne? Jeśli wywód Piekielnika ma być logiczny, to konsekwentnie, te państwa też nie są suwerenne, o czym pisałem w poprzednim blogu. Jeśli nie są suwerenne, to wniosek Piekielnika, że te wojny toczą się o dominację Ameryki i dominację dolara jako waluty światowej jest nielogiczny. Nie będę wnikał w to, o co toczą się wojny na Bliskim Wschodzie i gdzie indziej, bo mnie to nie interesuje. Obchodzi mnie to, co tutaj się dzieje.

Jeśli Słowacja i Węgry prowadzą inną politykę wobec Ukrainy, to dlatego, że ci, którzy rządzą Ameryką, tak każą tym państwom. Tu polecam blog Victor Orban. Mamy więc taką sytuację, że najbardziej agresywnie zachowują się polscy politycy, ci z republik bałtyckich i zachodni, ale państwa zachodnie są daleko od Ukrainy i żadnych konsekwencji nie poniosą. Wyraźnie więc widać, że agresywnie zachowuje się wszystko to, co kiedyś należało do I RP. I to jest wskazówka, że w tej wojnie chodzi o odtworzenie tego żałosnego tworu. W pierwszej kolejności chodzi o stworzenie wspólnego państwa polsko-ukraińskiego, które faktycznie będzie państwem ukraińskim, choć pewnie nadal będą nazywać to Polską.

Gdyby jeszcze tylko gra toczyła się o stworzenie takiego panoptikum, to pół biedy, ale coś gorszego nam szykują. Jeśli po wybuchu wojny na Ukrainie jej granice nie zostały zamknięte, umożliwiając milionom ludzi – w tym, tym w wieku poborowym – przesiedlenie się, głównie do Polski, to znaczy, że mamy do czynienia z procesem czystki etnicznej. Scenariusz wgląda tak:

  • przesiedlenie do Polski milionów Ukraińców pod pozorem wojny, która toczy się jedynie na 1/5 obszaru tego państwa
  • uprzywilejowanie przesiedleńców pod każdym względem w porównaniu do obywateli polskich
  • umożliwienie wyjazdu osobom w wieku poborowym i ciche przyzwolenie na dezercję tych już powołanych do służby
  • zamiar wysłania na Ukrainę wojska polskiego i równoczesnego zamknięcia granic w sytuacji, gdy większość Ukraińców w wieku poborowym przebywa w Polsce

Trzy z tych czterech warunków niezbędnych do przeprowadzenia czystki etnicznej już zostały spełnione. Pozostaje jeszcze czwarty. Gdy wojsko polskie pojawi się na Ukrainie, to zacznie się końcowe odliczanie dla Polaków czy tych, których władza uważa za Polaków.

  1. IS FECIT, CUI PRODEST Uczynił ten, dla kogo było to korzystne (zasada dochodzenia karnego) ↩︎

5 thoughts on “Kto skorzysta?

  1. Wysłanie Wojska Polskiego jeśli można to tak określać w kraju mającym status neokolonii to byłby ostateczny rozkład tego państwa z kartonu. Ukraina też już nie istnieje. Powstaje tam nowy byt. Ciekawe jak się by zachowało społeczeństwo, gdyby naprawdę doszło do wojny. Prawdziwych wrogów pod nosem mają przecież. Żadnych wojen nie potrzeba.

    Opisany tutaj plan to efekt synergii dwóch rzeczy:

    • Zdominowania Polski przez obcych,
    • I skrajnie naiwnego polskiego społeczeństwa!

    Polacy z tak skrajną naiwnością chcą aspirować do krajów zachodnich. One są wyrachowane i bezwzględnie realizujące swoje interesy. Z resztą Rosja tak samo robi.

    Like

    • Czy to jest skrajnie naiwne społeczeństwo, czy efekt historii? Czy jest w Europie drugie takie państwo, które zostało rozebrane przez trzy inne państwa, które po tych rozbiorach zainstalowały, każdy na swoim terenie, swoje administracje, czyli swoich ludzi. I ci ludzie zaadoptowali język polski i nic więcej. Dowód – Stuhr. II RP to utrwalanie tego stanu. PRL – przesiedlenia mniejszości kresowych. Czasy po III RP, to przesiedlenia Ukraińców, jeszcze nie zakończone. Polacy w tym kraju to najniższa kasta. Czym jest więc to społeczeństwo? Czym są te miliony Ukraińców przesiedlonych tu po 24 lutego 2022 roku?

      Liked by 1 person

    • Tadeusz Ross na początku lat 90-tych spopularyzował to pojęcie. Zulu-Gula to był człowiek, który przybył z dalekiego kraju i komentował wydarzenia w Polsce. Nazwa “Zulu-Gula” kojarzy się z Afryką, czyli z Murzynami. Aluzja twórców tego pojęcia stała mi się zrozumiała, gdy zacząłem poznawać prawdziwą historię Polski i dowiedziałem się, że Słowianie wschodni nigdy nie stworzyli własnego państwa. Rosję, jako państwo, stworzyli Waregowie, czyli przodkowie Skandynawów. Później dzieło kontynuowali Niemcy. Jedynie Słowianie zachodni, czyli Czesi i Polacy stworzyli własne państwa. Czesi zostali zdominowani przez Niemców, a Polacy przez Słowian wschodnich, którzy nie dostali się pod panowanie Waregów. Tak więc Słowianie wschodni są, jako społeczności, na poziomie Murzynów, którzy nie wyszli poza organizację plemienną. Polska zdominowana przez tych właśnie Słowian wschodnich, niezdominowanych przez Waregów, jest dlatego nazywana przeze mnie krajem Zulu-Gula.

      Like

Leave a comment