W 1966 roku pojawił się na ekranach kin czeski film Pociągi pod specjalnym nadzorem. Parafrazując ten tytuł, mógłbym napisać: ludzie pod specjalnym nadzorem. Tak! Jest taka kategoria ludzi i do nich niewątpliwie zalicza się Ryszard Kukliński. Warto prześledzić jego życiorys, zwłaszcza okres młodości i początek kariery w Wojsku Polskim, bo wygląda na to, że już od najmłodszych ktoś rozpiął nad nim parasol ochronny. Wikipedia tak pisze o tym okresie:
Ryszard Jerzy Kukliński, ps. „Jack Strong”, „Mewa” (ur. 13 czerwca 1930 w Warszawie, zm. 11 lutego 2004 w Tampie) – pułkownik ludowego Wojska Polskiego, zastępca szefa Zarządu Operacyjnego Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, od 1970 agent wywiadu amerykańskiej Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA), na krótko przed wprowadzeniem stanu wojennego (1981) ewakuowany przez CIA do Berlina Zachodniego, pośmiertnie awansowany do stopnia generała brygady Wojska Polskiego.
W latach 1971–1981 Kukliński przekazał na Zachód ponad 40 tys. stron dokumentów dotyczących PRL, ZSRR i Układu Warszawskiego. Dokumenty te dotyczyły sowieckich planów inwazji na kraje Europy Zachodniej w okresie zimnej wojny, a także m.in. planów użycia przez ZSRR broni nuklearnej, danych technicznych najnowszych sowieckich broni m.in. czołgu T-72 i rakiet Strzała-2, rozmieszczenia radzieckich jednostek przeciwlotniczych na terenach Polski i NRD, metod stosowanych przez Armię Radziecką w celu uniknięcia namierzenia jej obiektów przez satelity szpiegowskie oraz planów wprowadzenia stanu wojennego w Polsce.
Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych Zbigniew Brzeziński określił go mianem pierwszego polskiego oficera w NATO.
Młodość
Urodził się 13 czerwca 1930 w Warszawie jako jedyne dziecko Stanisława Wincentego Kuklińskiego (1901–1943) i Anny z domu Kotaniec (1900–1963). Sam Kukliński we wczesnej młodości posługiwał się jednak jeszcze dwiema innymi datami urodzenia. Jego ojciec podczas II wojny światowej handlował drewnem. Został 13 maja 1943 aresztowany za działalność konspiracyjną, zginął w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen. Informacje te ujawnił sam Kukliński w 1987 w wywiadzie dla paryskiej „Kultury”. Twierdził także, że jego ojciec był członkiem PPS-u. Po aresztowaniu ojca Kukliński wyjechał do stryja mieszkającego na wsi pod Radomiem. Jak sam twierdził, należał do Armii Krajowej i walczył w powstaniu warszawskim, innym razem przypisywał sobie przynależność do grupy „Miecz i Pług”, natomiast kolejnym do organizacji „Młot i Sierp”. Z zeznań świadków i jego własnych zeznań przed komisją partyjną wynika jednak, że nie należał do żadnej organizacji podziemnej w okresie okupacji. 6 sierpnia 1944 ponoć wywieziono go do Niemiec. Raz utrzymywał, że wywieziono go pociągiem wraz z grupą Żydówek i przebywał na Dolnym Śląsku, według innej swojej relacji miał przebywać w obozie koncentracyjnym za pobicie niemieckich nastolatków. W konspiracji używać miał pseudonimu „Bil”. Pisał nawet, że trzy tygodnie walczył na froncie. Wydaje się najbardziej prawdopodobne, że Kuklińskiego jako młodocianego wywieziono na teren Rzeszy wraz z matką.
Po zakończeniu wojny Kukliński zamieszkał we Wrocławiu przy ul. Blaszanej 15. Początkowo usiłował uczyć się zawodu ślusarza w Zakładach Wodociągowo-Kanalizacyjnych, ale 17 września 1945 został przyjęty do Miejskiej Straży Ochrony Obiektów. Najpierw powierzono mu rolę gońca, następnie został strażnikiem w fabryce mydła. 6 stycznia 1946 wstąpił do PPR (legitymacja numer 0655929). Od 7 marca do 13 kwietnia tego roku był aresztowany jako podejrzany o napad rabunkowy, ale został zwolniony. Przyczyna zwolnienia nie jest znana, w 1992 dokumenty dotyczące tego okresu usunięto z akt sądowych. Na temat życia Kuklińskiego w tym okresie nie ma wielu konkretnych informacji. Miał on także przez pewien czas należeć do Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej i jako członek tej formacji wziąć udział w referendum ludowym, przeprowadzonym przez Krajową Radę Narodową w czerwcu 1946.
Pierwsze lata służby w Wojsku Polskim
1 października 1947 został przyjęty do Oficerskiej Szkoły Piechoty nr 1 we Wrocławiu. W 1950 został oskarżony o przynależność do AK, „Miecza i Pługa” oraz „Sierpa i Młota”. Decyzją szefa Sztabu Generalnego z 27 lipca 1950 został wydalony z uczelni i na początku sierpnia skierowany do odbycia zasadniczej służby wojskowej bez zaliczenia trzech lat pobytu w szkole do okresu służby. Po 2 tygodniach, 10 sierpnia, po interwencji gen. Stanisława Popławskiego został przywrócony do szkoły, którą ukończył we wrześniu 1950 roku, uzyskując stopień chorążego. Promocja na pierwszy stopień oficerski (chorążego) odbyła się 3 września 1950 roku. Po ukończeniu szkoły został rozkazem ministra obrony narodowej z 23 września 1950 r. skierowany do dyspozycji Departamentu Personalnego MON zamiast działu kadr jednego z okręgów wojskowych i po dwóch miesiącach skierowany do 9 Pułku Piechoty w Pile na stanowisko dowódcy plutonu. W 1951 roku otrzymał awans na podporucznika. W latach od 1951 do 1952 roku odbywał kurs metodyczno-strzelecki przy Wyższej Szkole Piechoty w Rembertowie, po jego ukończeniu został dowódcą kompanii w 9 Pułku Zmechanizowanym. W październiku 1952 wziął ślub z Joanną.
W maju 1953 roku został szefem sztabu 15 batalionu przeciwdesantowego w 3 Brygadzie Przeciwdesantowej w Kołobrzegu. W 1954 roku został dowódcą 18 batalionu przeciwdesantowego (skadrowanego) w 3 Brygadzie Przeciwdesantowej. W 1956 roku służył w 5 Kołobrzeskim Pułku Piechoty.
1 listopada 1956 roku został skierowany na roczny Kurs Doskonalenia Oficerów Piechoty w Wesołej przy Akademii Sztabu Generalnego WP w Rembertowie, który ukończył 25 sierpnia 1957 roku. Po kursie dalej służył w 5 Kołobrzeskim Pułku Piechoty na stanowisku pomocnika szefa sztabu ds. operacyjnych. Pod koniec października 1957 roku został przeniesiony na własną prośbę do 3 Brygady Obrony Wybrzeża w Kołobrzegu, a po jej przeformowaniu w 1958 roku był w 82 Pułku Zmechanizowanym, gdzie służbę pełnił do 30 września 1961 roku. W Kołobrzegu Kukliński działał w klubie jachtowym, który powstał w 1956 roku jako Klub Morski Kołobrzeg LPŻ.
W latach od 1958 do 1960 roku uczył się w I Liceum Kołobrzeskim (Liceum Ogólnokształcące im. Mikołaja Kopernika) dla pracujących, gdzie zdał maturę. W 1961 roku rozpoczął studia w Akademii Sztabu Generalnego WP.
Podjęcie współpracy z kontrwywiadem wojskowym
W 1964 roku jako współpracownik polskiego kontrwywiadu i wywiadu wojskowego, będąc studentem ASG WP, maskował zadania wykonywane przez oficera polskiego kontrwywiadu wojskowego mjr Kominka, pływając z Kołobrzegu do Szwecji swoim prywatnym jachtem. W tym samym roku ukończył studia na ASG i został awansowany do stopnia majora, a następnie przeniesiony do Warszawy, gdzie służył jako oficer sztabowy, m.in. przygotowując plany inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację.
Przynajmniej od 1962 roku Kukliński współpracował z kontrwywiadem wojskowym – Zarządem II Szefostwa Wojskowej Służby Wewnętrznej. Zdaniem niektórych badaczy od końca lat 40. współpracował z Informacją Wojskową, a w czasie przed wstąpieniem do szkoły oficerskiej ze Służbą Bezpieczeństwa.
Po studiach w ASG WP służył w Oddziale Szkolenia Operacyjnego Sztabu Generalnego (SG WP), następnie był szefem Oddziału Planowania Ogólnego w Zarządzie Operacyjnym i ostatecznie szefem Oddziału I – zastępcą szefa Zarządu I Operacyjnego SG WP. Na początku służby w Sztabie Generalnym rozpoczął działalność w wojskowym klubie żeglarskim „Atol”, którego został prezesem.
W 1965 roku brał udział w grze wojennej na północy Polski (Czersk koło Bornego Sulinowa), gdzie marszałek Andriej Grieczko pokazał kilkudziesięciu najwyższym rangą oficerom LWP mobilne wyrzutnie rakiet z głowicami jądrowymi. Na przełomie lat 1965–1966 był współautorem ćwiczenia egzaminacyjnego dla wyższej kadry dowódczej w Żaganiu.
W lutym 1967 roku uczestniczył w delegacji MON, której przewodniczył gen. Bolesław Chocha – w rozmowie osobistej z Kuklińskim wyraził on swoje wątpliwości w sprawie zagrożeń wynikających dla Polski ze strategii wojennej ze strony ZSRR w stosunku do NATO, z którą została zapoznana polska delegacja. W 1967 odbył szkolenie w ośrodku szkolenia wywiadowczego.
xxx
To jest tylko fragment obszernej informacji, jaką zamieszcza o Kuklińskim Wikipedia. Jednak ten pierwszy okres jego życia wydaje się najciekawszym, bo najbardziej zagadkowym. Jest w nim wiele luk, niedomówień i niejasności. Tygodnik Przegląd zamieścił 14 kwietnia 2014 roku artykuł Mity, legendy i celowe kłamstwa – część I (https://www.tygodnikprzeglad.pl/mity-legendy-i-celowe-klamstwa-czesc-1/), który jest fragmentem książki Franciszka Puchały Szpieg CIA w polskim sztabie generalnym. O Ryszardzie Kuklińskim bliżej prawdy (Bellona, Warszawa 2014). Poniżej fragmenty tego artykułu:
Białe i czarne plamy w życiorysie
W opracowaniach na temat Kuklińskiego mamy do czynienia z jego fałszowanym życiorysem, zwłaszcza z lat wojny i powojennego pobytu we Wrocławiu. Pomija się jego służbę w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli (MKNiK) w Wietnamie, a eksponuje rzekome nawiązanie kontaktu z agentami CIA dopiero w 1972 r. Zasadne jest pytanie, dlaczego. (…)
Rodzice Ryszarda nie mieli żadnego konkretnego zawodu. Ojciec podejmował się różnych prac fizycznych, pracował w fabryce pilników, był woźnym, a w okresie okupacji handlował drewnem opałowym. 13 maja 1943 r. Stanisław Kukliński został aresztowany przez gestapo i wszelki ślad po nim zaginął. Pojawia się tu wiele wątpliwości. Nie wiadomo, dlaczego dopiero w 1987 r., kiedy Ryszard Kukliński już sześć lat mieszkał w USA, w wywiadzie zamieszczonym w paryskiej „Kulturze” podał, że ojciec przebywał w al. Szucha, a następnie na Pawiaku i w obozie koncentracyjnym Oranienburg-Sachsenhausen, gdzie zginął tuż przed jego wyzwoleniem. Ujawnił też, że ojciec był członkiem Polskiej Partii Socjalistycznej. 20 marca 1950 r., odpowiadając na wiele szczegółowych pytań zadawanych mu podczas przesłuchań na zebraniu partyjnym POP przy 1. Batalionie OSP nr 1 we Wrocławiu (towarzysze: Bernat, Czabański, Dyniewicz, Jabłoński, Kowalski, Kowalczyk, Kubisz, Miszka, Rapacz, Ruda, Rutkowski i inni), nie wspominał o tym.
PO ARESZTOWANIU OJCA Ryszard Kukliński wyjechał z Warszawy i zamieszkał u wuja Walentego Kuklińskiego w miejscowości Stara Wieś, gmina Stromiec, powiat Radom. Tu powstają kolejne wątpliwości, bo młodociany Kukliński, jako 14-letnie dziecko, należał rzekomo do Armii Krajowej (AK) i walczył w powstaniu warszawskim. Chętnie o tym piszą jego apologeci. Czy było to realne? Czy tak było naprawdę? Kukliński podawał, że w szóstym dniu powstania został wywieziony do Niemiec. W międzyczasie przebywał na wsi. W szkole oficerskiej raz powiadał, że należał do organizacji „Miecz i Pług”, innym razem, że do organizacji „Młot i Sierp”. Używał pseudonimu Bil. Pisał nawet, że trzy tygodnie walczył na froncie. Z tego powodu zaczęły się wspomniane już jego kłopoty w OSP nr 1.
Z opinii uzyskanej w Związku Powstańców Warszawskich (ul. Długa 18 w Warszawie) wynikało, że jeśli Kukliński nie poda swojego kryptonimu i nazwy swojej drużyny (oddziału) oraz kryptonimu dowódcy, to jego uczestnictwa w powstaniu nie da się potwierdzić. Związek nie ma odpowiedniej ewidencji, a weryfikacja jest prowadzona na podstawie relacji świadków. W okresie od 17 do 25 sierpnia 1950 r. na polecenie Komisji Partyjnej Kukliński zebrał oświadczenia od: matki – Anny Kuklińskiej, Stefana Kurka, Aleksandra Rembiszewskiego, Antoniego Wierzbickiego, Walentego Wieteski, Walentego Kuklińskiego, Władysława Górskiego i Jadwigi Płońskiej, poświadczone urzędowo przez różne instytucje.
Ze wszystkich oświadczeń jednoznacznie wynikało, że w okresie okupacji nie należał on do żadnej organizacji podziemnej. Także w zeznaniach przed Okręgową Komisją Partyjną sam Kukliński stwierdził, że do żadnej organizacji nie należał, mimo że chciał. Na dowód tego opowiedział, jak kolega Stanisław Olka zaprowadził go do kapitana straży pożarnej przy ul. Długiej w Warszawie. Kapitan obejrzał go i powiedział, że jest za mały (miał wtedy 11 lat) i że kiedy zajdzie potrzeba, to go powiadomią i przyjmą do organizacji „Miecz i Pług”. Z kolei starszy kolega, Stanisław Kumiński, mieszkający przy ul. Przejazd, obiecał mu, że zapisze go do organizacji „Młot i Sierp”, ale tu też go nie przyjęto. Musiał się zadowolić pomaganiem Kumińskiemu w rozklejaniu ulotek. Warto dodać, że jednym z organizatorów konspiracyjnej organizacji komunistycznej pod tą nazwą w 1940 r. był późniejszy gen. Teodor Kufel. W 1942 r. organizacja ta weszła w skład Polskiej Partii Robotniczej. Po wybuchu powstania warszawskiego walczył w batalionie Czwartaków (dowódca 2. kompanii na Starym Mieście i na Żoliborzu). Po wojnie gen. Kufel był m.in. szefem WSW.
Zastanawiające jest, dlaczego Informacja Wojskowa rzekomą przynależnością Kuklińskiego do organizacji podziemnych zainteresowała się dopiero pod koniec jego nauki w szkole oficerskiej, w 1950 r. Dobrze tam przecież wiedziano, że przywódcy organizacji „Miecz i Pług” kolaborowali z Niemcami.
Jak Kukliński znalazł się po wojnie na terenie Dolnego Śląska? Raz twierdził, że z pl. Mirowskiego w Warszawie, przez Wrocław został wywieziony do Berlina (Alexanderplatz). W Niemczech przebywał w Bettlern, Halbau i Leubus (Bielany, Iłowa i Lubiąż – przyp. red.). Wraz z grupą kobiet żydowskich miał być załadowany do pociągu i wieziony nie wiadomo dokąd. (…) Innym razem twierdził, że trafił do obozu koncentracyjnego, bo pobił niemieckich chłopców. Po zwolnieniu przez Armię Radziecką miał rzekomo wrócić do Warszawy. Ponieważ nie było tam warunków do życia, wyjechał do Wrocławia znanego mu z okresu wywózki. Czy tak było? Nie wiadomo.
Wydaje się bardziej prawdopodobne, że Kuklińskiego jako młodocianego wywieziono na teren ówczesnych Niemiec wraz z matką. 15-letni Kukliński zamieszkał we Wrocławiu przy ul. Blaszanej 15. Czy sam? Nie wiadomo. Początkowo usiłował się uczyć zawodu ślusarza. Starał się o to w Zakładach Wodociągowo-Kanalizacyjnych i jako datę urodzenia podał 13 czerwca 1927 r. Prawdziwą datę urodzenia, zgodną z metryką (1930 r. – przyp. red.), podał dopiero w życiorysie złożonym w Oficerskiej Szkole Piechoty nr 1. W napisanym oświadczeniu unieważnił poprzednio pisane życiorysy, gdzie jako datę urodzenia podawał 13 czerwca 1927, innym razem 1928 r.
Faktycznie do formacji zmilitaryzowanej, jaką wówczas była Miejska Straż Ochrony Obiektów, został przyjęty jako 15-latek, 17 września 1945 r. Najpierw powierzono mu rolę gońca. Następnie został strażnikiem, wyposażono go w mundur i broń. Warto dodać, że w okresie, kiedy Kukliński służył w Straży Ochrony Obiektów, pracował tam także Paweł Christ. Służył on wcześniej w Wehrmachcie. Jego żona Elżbieta z domu Moris nigdy nie nauczyła się języka polskiego i na co dzień posługiwała się niemieckim. (…)
Różne okoliczności wskazują na to, że w tym czasie, gdy Kukliński pracował w Straży Ochrony Obiektów we Wrocławiu, Służba Bezpieczeństwa i Informacja Wojskowa pozyskiwały tam współpracowników. Nad obiema służbami pieczę sprawowali oficerowie radzieckich służb specjalnych. Od 7 marca do 13 kwietnia 1946 r. Kukliński przebywał w areszcie śledczym we Wrocławiu podejrzany o napad rabunkowy z bronią w ręku. Czy był winny? Do końca nie wiadomo. Niezależnie od tego prawdopodobnie wtedy został zwerbowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. Wiadomo, że w takich okolicznościach Służba Bezpieczeństwa często pozyskiwała informatorów. 1 października 1947 r., mając formalnie 19 lat i kilka miesięcy, a faktycznie nieco ponad 17 lat, Ryszard Kukliński znalazł się w Oficerskiej Szkole Piechoty nr 1 (OSP nr 1) we Wrocławiu. Wtedy przypuszczalnie Służba Bezpieczeństwa przekazała go Informacji Wojskowej. Warto zauważyć, że do 22 listopada 1947 r. dowódcą OW IV i przewodniczącym Wojewódzkiego Komitetu Bezpieczeństwa we Wrocławiu był radziecki generał polskiego pochodzenia Stanisław Popławski, późniejszy dowódca Wojsk Lądowych i II wiceminister obrony narodowej. (…)
Kukliński znalazł się w szkole po zwolnieniu z aresztu śledczego. Jak już wspomniano, w 1950 r. został oskarżony o przynależność do AK oraz organizacji „Miecz i Pług”, a także „Sierp i Młot”. Decyzją ówczesnego szefa Sztabu Generalnego WP gen. broni Władysława Korczyca 27 lipca 1950 r., a więc niemal po trzech latach nauki został wydalony z uczelni. Nie zaliczono mu trzech lat pobytu w szkole i na początku sierpnia tegoż roku skierowano go do odbycia zasadniczej służby wojskowej w Okręgu Wojskowym IV. Wówczas to nastąpiło wydarzenie bezprecedensowe: jeszcze przed upływem dwóch tygodni od pierwszej decyzji ze Sztabu Generalnego WP do komendanta szkoły przyszło pismo o przywróceniu Kuklińskiego do szkoły. 10 sierpnia tegoż roku został z powrotem przyjęty na zaopatrzenie w szkole. Benjaminowi Weiserowi opowiadał, że był „zesłany” do jednostki wojskowej w Pile na trzy miesiące. Jeżeli tak było, to nie powinien być promowany we wrześniu 1950 r. Powstaje jednak pytanie, jak wydalony ze szkoły oficerskiej został oficerem i skąd nabrał niezwykłych umiejętności systemowego gromadzenia informacji szpiegowskich. Niełatwo na nie odpowiedzieć.
Przetrzebioną teczkę Kuklińskiego odtwarzano w 1958 r., gdy nie istniała już Informacja Wojskowa, a Wojskowa Służba Wewnętrzna (WSW) z Zarządem Kontrwywiadu Wojskowego w jej strukturze organizacyjnej. Zachowały się akta personalne z okresu pracy Kuklińskiego w Straży Ochrony Obiektów we Wrocławiu. Natomiast nie odnaleziono jego podania o przyjęcie do Oficerskiej Szkoły Piechoty nr 1. Nie wiadomo, na czyje polecenie jeszcze w 1992 r. usunięto z akt sądowych dokumenty śledztwa prowadzonego przeciwko niemu z okresu, gdy pracował we wspomnianej Straży Ochrony Obiektów. Na temat tej pracy też nie ma jasności. Kukliński twierdził, że po wojnie zapisał się do Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej (ORMO) i jako członek tej formacji w wieku 16 lat brał udział w referendum ludowym („3 razy tak”), przeprowadzonym przez Krajową Radę Narodową w czerwcu 1946 r. Wtedy to ekipa radzieckich służb specjalnych pod kierownictwem płk. Arona Pałkina, naczelnika wydziału „D” Komitetu (Ministerstwa) Bezpieczeństwa Państwowego ZSRR, zainstalowana w Warszawie, nadzorowała operację fałszowania wyników referendum.
W wyjaśnieniach dla Komisji Kontroli Partyjnej w 1950 r. Kukliński zeznał, że świadomie kłamał, podając, że urodził się w 1927 r. Do Polskiej Partii Robotniczej wstąpił dobrowolnie 6 stycznia 1946 r. (nr legitymacji 0655929), a nie pod przymusem. Miał wtedy formalnie skończone 18, a praktycznie 16 lat. Wydalenie z PZPR wiązało się wtedy z usunięciem ze szkoły oficerskiej. Do akt jego sprawy kierowanej do szefa SG WP były dołączone dokumenty Informacji Wojskowej. Powrót pchor. Kuklińskiego do szkoły nastąpił zanim Komisja Kontroli Partyjnej przy Okręgu Wojskowym IV, pracująca od 17 sierpnia, podjęła decyzję w jego sprawie (26 sierpnia 1950 r.). Chociaż ukarano go naganą partyjną, ponownie został członkiem PZPR.
Powrotem Kuklińskiego do szkoły oficerskiej zajmował się też dowódca Wojsk Lądowych, II wiceminister ON, wspomniany już gen. Stanisław Popławski. Otrzymał on stosowne pismo w tej sprawie. Przewodniczący Państwowej Komisji Egzaminacyjnej płk Pawluczenkow, podlegający gen. Popławskiemu, dopuścił Kuklińskiego do egzaminów. Zaliczył on wówczas kilka przedmiotów, pozostałe zaś zaliczono mu na podstawie ocen okresowych z III roku nauki. W porozumieniu z płk. Pawluczenkowem komendant szkoły wystąpił z wnioskiem o mianowanie Kuklińskiego na stopień chorążego, tj. pierwszy wówczas stopień oficerski. (…)
Promocja na pierwszy stopień oficerski odbyła się 3 września 1950 r., ale Ryszard Kukliński w niej nie uczestniczył. W Zarządzeniu Prezydenta RP Bolesława Bieruta z 1 września 1950 r. został wymieniony na przedostatnim miejscu, niezgodnie ani z kolejnością alfabetyczną, ani też z lokatą uzyskaną według otrzymanych ocen. Po promocji chor. Kukliński nie został skierowany do dyspozycji oddziału kadr jednego z okręgów wojskowych, jak to było zazwyczaj praktykowane. Rozkazem ówczesnego ministra obrony narodowej marsz. Konstantego Rokossowskiego z 23 września 1950 r. został skierowany do dyspozycji samej centrali – Departamentu Personalnego MON. Stanowisko dowódcy plutonu w 49. pułku piechoty 14. DP w Pile objął dopiero po upływie około dwóch miesięcy. Trudno było ustalić, co Kukliński przez ten czas robił. Według znawców szpiegowskiego rzemiosła wystarczyło to do odbycia krótkiego szkolenia specjalnego w Szkole Informacji Wojskowej w Wesołej koło Warszawy. Zadziwiające jest, że sprawą Kuklińskiego, jednego z wielu podchorążych OSP nr 1, zajmowali się generałowie Korczyc i Popławski, oficerowie wysoko usytuowani w hierarchii służbowej, oddelegowani do Wojska Polskiego z Armii Radzieckiej, bliscy współpracownicy ministra obrony narodowej marsz. Konstantego Rokossowskiego. (…)
Będąc młodszym oficerem, Ryszard Kukliński ubiegał się o zatarcie kary nagany partyjnej nałożonej mu przez Komisję Partyjną OW IV we Wrocławiu w sierpniu 1950 r. 4 lutego 1954 r. poparła go Komisja Partyjna JW 3985. Komisja Partyjna przy Zarządzie Politycznym POW (majorowie: Muniak – przewodniczący, Furmanek, Niedzielski, Kawa – członkowie) również wystąpiła o zatarcie kary do Komisji Partyjnej Wojska Polskiego. Kara została zatarta. Jednak już 7 października w tym samym roku Kukliński znowu został pociągnięty do odpowiedzialności przez egzekutywę POP JW 3985 za nadużywanie alkoholu, zagubienie legitymacji partyjnej i wystawianie dokumentów nienależnych danym osobom. Komisja Partyjna Pomorskiego Okręgu Wojskowego 5 listopada 1954 r. ukarała go naganą partyjną z ostrzeżeniem, po czym wydano mu nowy dokument. We wszystkich opiniach podkreślano jednak jego właściwą postawę polityczną i duże zaangażowanie w pracy partyjnej. Jej uhonorowaniem było wybranie go w skład Komitetu Partyjnego IC MON, gdzie pracował m.in. w komisji ideologicznej.
Sławomir Cenckiewicz przypisuje Ryszardowi Kuklińskiemu przyjaźń z gen. Czesławem Kiszczakiem. W nawiązaniu do ucieczki Kuklińskiego płk Stanisław Radaj twierdził, że był on poza podejrzeniami, bo był na „ty” z gen. Kiszczakiem. Warto zauważyć, że Kiszczak w latach 1957-1965 był szefem kontrwywiadu Marynarki Wojennej. W 1967 r. został zastępcą szefa WSW gen. Teodora Kufla i odpowiadał za kontrwywiad wojskowy. Kiedy Kukliński kontynuował podróże jachtowe na Zachód, gen. Kiszczak był szefem Zarządu II – Wywiadu SG WP (1972-1978), a potem szefem WSW (1979-1981). Szefem tej służby w latach 1957-1964 był gen. Aleksander Kokoszyn. Będąc absolwentem kursów NKWD w Smoleńsku, po wojnie służył w organach Informacji Wojskowej. Od grudnia 1948 r. był m.in. szefem Wydziału I Głównego Zarządu tej służby odpowiedzialnego za ochronę kontrwywiadowczą Instytucji Centralnych MON. W 1964 r. zastąpił go gen. Teodor Kufel. Później, w latach 1979-1981, był szefem Polskiej Misji Wojskowej w Berlinie. (…)
Sekwencja zdarzeń, zestawienie różnych faktów z jego życiorysu z dużym prawdopodobieństwem może świadczyć o tym, że zanim rozpoczął współpracę z CIA i BND, był współpracownikiem służb specjalnych PRL. Po dezercji Kuklińskiego nikt z jego przełożonych nie został ukarany. Powtórzmy – w systemie, w którym istniała niemal powszechna podejrzliwość, a czujność była doprowadzona do absurdu, niezrozumiałe jest niewykrycie przez co najmniej 10 lat działalności szpiegowskiej oficera. W innych wypadkach byłoby to nie do pomyślenia. (…)
xxx
1 października 2016 roku Tygodnik Przegląd zamieścił artykuł Roberta Walenciaka Pompowanie szpiega (https://www.tygodnikprzeglad.pl/pompowanie-szpiega/). Poniżej fragmenty:
Nasuwa się pytanie, jak to możliwe, że w Sztabie Generalnym, miejscu szczególnie chronionym, mógł działać agent, w dodatku taki, który specjalnie nie krył się z tym, że ma zbyt wiele pieniędzy.
Pisze o tym m.in. gen. Franciszek Puchała w książce „Szpieg CIA w polskim Sztabie Generalnym”. Cytuje opowieść ppłk. Józefa Putka, który w latach 70. odpowiadał za ochronę kontrwywiadowczą Sztabu Generalnego. Putek regularnie rozmawiał z Kuklińskim i pytał go: „Rysiu, skąd masz tyle pieniędzy? Ja jestem podpułkownikiem, ty jesteś podpułkownikiem. Ja pracuję w Sztabie Generalnym, ty pracujesz w Sztabie Generalnym. Ja mam dwoje dzieci, ty masz dwoje dzieci. Ja mam pracującą żonę, ty masz pracującą żonę. Ale ja nie mam takiego domu, zachodniego samochodu, jachtu. Rysiu, skąd masz na to pieniądze?”. Mówił, że oszczędził w Wietnamie. Ale za te oszczędności kupił samochód… Nie mógł więc się rozliczyć. Oficer obiektowy napisał o tym raport do swojego zwierzchnika. Był nim płk Gendera, szef oddziału, który odpowiadał za Sztab Generalny.
Ciąg dalszy opisuje w książce „Nogi Pana Boga” Marek Barański:
„– Zawsze gdy namawiałem Gonderę, żebyśmy ostrzej wzięli się za Kuklińskiego, gdy zwracałem mu uwagę na nietypowe zachowanie tego oficera, Gondera nakazywał zostawić go w spokoju. »To porządny człowiek«, mówił, »zostaw go« i »nie czepiaj się«, »nie zapominaj, że to kolega Kiszczaka«…
– Godził się pan z tym, tak po prostu?
– A co miałem robić? Ja spełniałem swój obowiązek, meldowałem. To przełożeni nie reagowali, nie ja.
– Nie reagowali?
– Często odnosiłem wrażenie, że go kryli. (…) Tak, Kukliński był pod jakimś szczególnym parasolem. Wkrótce miałem się o tym przekonać (…). Był ostatni kwartał 1978 r. (…) Mimo że była już mniej więcej dziewiętnasta, byłem ciągle w pracy. Miałem zwyczaj wchodzić do pokojów, w których pracowali oficerowie Sztabu, bez pukania. (…) Tego wieczoru wparowałem tak do pokoju Kuklińskiego. Był już wtedy zastępcą szefa Zarządu I, czyli operacyjnego. Tu zapadały najważniejsze decyzje. Kukliński miał gabinet na pierwszym piętrze. Okna, które wychodziły na więzienie na Rakowieckiej, były zasłonięte roletami. Cześć, wołam od progu, jak to ja… A on stoi przy biurku z aparatem fotograficznym, lampa na biurku jest zapalona. W tej samej sekundzie, gdy ja wchodzę, Kukliński upuszcza aparat do przygotowanej, odsuniętej szuflady i jednocześnie nogą zatrzaskuje drzwi sejfu, który ma za plecami. On wiedział, że widziałem, a ja wiem, co zobaczyłem. Nie interweniowałem ze strachu – nie miałem przy sobie broni, ale on mógł mieć. Obaj zgodnie zagadaliśmy sytuację jakimiś banałami. Wróciłem do siebie i napisałem raport: że zastałem go na fotografowaniu dokumentów, że to działanie bez wątpienia wrogie itd.
– Był jakiś odzew?
– Owszem. Po kilku tygodniach (…) dostałem rozkaz wyjazdu do Kudowy na kurs przygotowujący do służby za granicą. Po pół roku wyjechałem na drugie pół do Ismailii, jako żołnierz XII Zmiany Polskiej Jednostki Specjalnej. Po powrocie skierowano mnie na inne stanowisko. Do pracy w Sztabie Generalnym już nie wróciłem. Po zniknięciu Kuklińskiego mój nowy szef zaprosił mnie na obiad. Po drodze powiedział mi, że Kukliński przepadł, że nie ma go od kilku dni. Pytał, co ja o tym sądzę. »Spieprzyliście sprawę – powiedziałem. – Uciekł wam. Mieliście przecież moje raporty…«. Wtedy dowiedziałem się, że teczka Kuklińskiego była pusta. Moje raporty zniknęły jak kamfora.
Pytanie brzmi: dlaczego nie uciekł pod koniec 1978 r., kiedy był na widelcu? Został przecież złapany na fotografowaniu dokumentów, nie był w stanie rozliczyć się ze swojego majątku. Wtedy się nie bał, a przeląkł się w listopadzie 1981 r., kiedy nic mu nie groziło?”.
Wniosek jest oczywisty – ktoś trzymał nad Kuklińskim parasol ochronny. Kto? Odpowiedź może być dwojaka: albo jeszcze ważniejszy agent CIA, wyżej umocowany, albo służby radzieckie.
Pierwsza ewentualność jest mało prawdopodobna – ryzyko dekonspiracji takiego agenta byłoby zbyt wielkie. Nie ma zresztą sensu poświęcać kogoś ważniejszego dla stojącego niżej w hierarchii. Zostają więc radzieccy…
xxx
Z powyższych cytatów wyłania się obraz osoby zagadkowej, która miała dużo do ukrycia. Jest wiele niewiadomych, jeśli chodzi o początkowy okres życia Kuklińskiego. Przede wszystkim prawie nic nie wiadomo o jego rodzicach. Portal Historykon.pl podaje, że urodził się w rodzinie robotniczej o tradycjach katolickich i związanych z PPS. Ojciec był żołnierzem „Miecza i Pługa”. Z kolei na portalu Histmag w artykule Ryszard Kukliński: Musiałem wybrać – służyć narodowi czy Czerwonemu Imperium jego autorka Anna Szczykutowicz pisze, że „dzieciństwo przerywa mu wojna, w czasie której pomaga kolegom zamkniętym w żydowskim getcie. Jego ojciec, żołnierz AK, zostaje aresztowany przez gestapo”.
W czasie okupacji, 6 sierpnia 1944 roku, a więc w trakcie powstania warszawskiego, wywieziono go do Niemiec. Ale kto i jak? Tego nie wiadomo. 6 stycznia 1946 roku wstąpił do PPR-u. Od 7 marca do 13 kwietnia aresztowany jako podejrzany o napad rabunkowy, ale został zwolniony. Przyczyna zwolnienia nie jest znana. W 1992 roku dokumenty dotyczące tego okresu usunięto z akt sądowych.
W 1950 roku oskarżony o przynależność do AK, „Miecza i Pługa” i „Sierpa i Młota”. Decyzją szefa Sztabu Generalnego z 27 lipca 1950 roku został wydalony z uczelni – Oficerskiej Szkoły Piechoty. Po dwóch tygodniach, 10 sierpnia, po interwencji radzieckiego generała polskiego pochodzenia, Stanisława Popławskiego, został przywrócony do szkoły. 23 września 1950 roku skierowany do dyspozycji Departamentu Personalnego MON, zamiast do działu kadr jednego z okręgów wojskowych.
To tyko niektóre fakty z życiorysu Kuklińskiego, które nie pozostawiają wątpliwości, że był on osobą pod szczególnym nadzorem. Tylko pod czyim? Robert Walenciak w artykule Pompowanie szpiega skłania się do wniosku, że był to parasol radziecki. Do prawdy w tym wypadu zapewne nie dojdziemy, bo wywiady to szpiedzy, często podwójni, potrójni czy może jeszcze jacyś inni. Wszystko tam jest ściśle tajne i zagmatwane. Dostępu do żadnych archiwów nigdy mieć nie będziemy, co często niczego nie załatwia, bo dokumenty są z nich usuwane. Pozostają więc tylko domysły, a te każdy może podważyć, bo brak dowodów.
Co w takim razie pozostaje? Metoda pośrednia, czyli wnioskowanie. W przypadku wywiadów wszystko jest tajne, ale w przypadku wojen wszystko jest jawne, bo wojny dzieją się na naszych oczach, czy oczach tych, którzy wcześniej żyli. Mamy więc do czynienia z faktami, których nikt nie podważa. Z tych faktów można wyciągnąć wnioski. Ja wielokrotnie w swoich blogach udowadniałem, na podstawie tych faktów, że wszystkie te wojny to ustawki. Tak było w przypadku wojny 1920 roku, wojny niemiecko-radzieckiej czy ataku na Pearl Harbor w grudniu 1941 roku, o czym pisałem w blogu „7 grudnia”. Jeśli więc te wojny są ustawkami, to znaczy, że zostały wyreżyserowane, tj. prowadzone według wcześniej napisanego scenariusza. A jeśli tak, to znaczy, że z góry było wiadomo, kto ma być zwycięzcą w takiej wojnie, a kto – przegranym. A to oznacza, że te wszystkie wywiady, ci szpiedzy, podwójni, potrójni, do n-tej potęgi, to jedna wielka ściema, zasłona dymna. Wszystko to tylko po to, by wmówić naiwnym, że konflikt jest autentyczny, że oni walczą ze sobą tak na poważnie, że wykradają sobie jakieś tajemnice wojskowe, projekty nowych broni itp. Jedyne, co w tych wojnach jest prawdziwe, to to, że giną niewinni, niczego nieświadomi ludzie. I to jest prawdziwa tragedia.
Na takie dictum ktoś może powiedzieć, że ja zupełnie sfiksowałem, naćpałem się czegoś i teraz bredzę. Ale był, jakieś 500 lat temu poeta, któremu przypisuje się sentencję: Świat jest teatrem, aktorami ludzie, którzy kolejno wchodzą i znikają.
Oczywiście nie jest tak, że ta zabawa w wywiad jest beztroska. By to wszystko było wiarygodne, to muszą być ofiary i są. Nie przypadkiem więc obaj synowie Kuklińskiego zginęli w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach.