BRICS

W dniu 24 stycznia na bułgarskim kanale Pogled Info bułgarski politolog Władimir Trifonow rozmawiał z izraelskim politologiem, ekspertem w dziedzinie bezpieczeństwa międzynarodowego i cyberterroryzmu Simonem Cipisem. Najciekawszym było jego spojrzenie czy interpretacja tego, czym jest BRICS. Poniżej streszczenie tego wątku i niektórych innych:

Po zakończeniu wojny globalny Zachód pozostał globalnym Zachodem. Tu nic nie zmieniło się. Natomiast na globalnym Wschodzie nastąpiły fundamentalne zmiany. Rozpadł się Związek Radziecki, ale nie tylko on. Rozpadł się blok państw socjalistycznych na wschodzie Europy oraz Układ Warszawski. Co mamy w zamian? W zamian mamy bardzo interesującą grę. Po pierwsze mamy globalny blok, który nazywa się BRICS. I jest w tym bloku parę osobliwości. Oprócz Federacji Rosyjskiej wszyscy pozostali członkowie BRICS to byłe kolonie Wielkiej Brytanii: Południowa Afryka, Brazylia, Chiny, Indie, Wietnam, Korea, Turcja. Jedynie Federacja Rosyjska nie była brytyjską kolonią. A zatem, co to takiego BRICS i co tam może się dziać? Według mnie są trzy scenariusze, które mogą być tam realizowane:

  • pierwszy – BRICS to anglosaski projekt, pułapka na Rosję, bo pozostałe państwa, z racji większości, mogą blokować inicjatywy Rosji, czyli taki koń trojański.
  • drugi – Rosja świadomie weszła w tę pułapkę i pewni rosyjscy politycy świadomie weszli we współpracę z Anglosasami.
  • trzeci – rosyjskie elity wiedzą, że to pułapka, ale świadomie weszły do tej gry, by przechytrzyć Anglosasów, to znaczy, używając języka piłkarskiego, wygrać z nimi na ich połowie boiska.

To trzy powody, dla których powstał BRICS. Oficjalnie mówi się, że wszystko, co nie jest Zachodem to BRICS: nie ma tam zachodniej religii, nie ma tam państw w pełni demokratycznych. Są tam dyktatury, totalitarne reżimy, monarchie, niepełne demokracje. Nie ma tam takich demokracji jak w Wielkiej Brytanii, USA, Kanadzie, Australii i Nowej Zelandii. Tak więc cechą BRICS jest wszystko, co jest antyzachodnie. Wszystko to kolonie Wielkiej Brytanii oprócz Federacji Rosyjskiej. A więc globalny Zachód kontra globalny Wschód.

x

Na pierwszy rzut oka to, w co gra Trump, to tradycyjna polityka USA: Rosja – przeciwnik od ponad stu lat. By uniknąć krytyki, Trump musi oficjalnie głosić antyrosyjską retorykę. Rosja ma trzech sojuszników w Ameryce Środkowej i Południowej. Są to Brazylia, członek BRICS, Kuba i Wenezuela. Wroga polityka Ameryki wobec Kuby i Wenezueli, to jakby atak na Rosję i chęć uniknięcia zarzutów o prorosyjskość. Tak więc Trump musi balansować. Z jednej strony droczy się z Putinem, a z drugiej – oddał jej Ukrainę, ale musi być antyrosysjki. W jaki sposób? Na Ukrainie nie może, więc musi wyżywać się na tradycyjnych sojusznikach Rosji – na Kubie i na Wenezueli. Musi pokazywać, że lubi Rosję, ale tak nie do końca i dlatego Kuba i Wenezuela to dla Trumpa taki worek bokserski, w który może uderzać, ale ten worek nie odda ciosu. I w ten sposób może powiedzieć: widzicie ja nie jestem takim wielkim przyjacielem Rosji, bo atakuję jej sojuszników.

x

Jaki teraz może być rozkład sił? Trump zadzwonił do Xi Jinpinga, a ten do Putina. Obecnie mamy złoty wiek Chin. Chiny to teraz mistrz tzw. miękkiej siły (soft power). Dlaczego? W ciągu ostatnich stu lat nie było tam żadnych wojen, oprócz II wojny światowej. Oznacza to, że ze sportowego punktu widzenia, zachowują formę. A Rosja, która również brała udział w II wojnie światowej? Rosja też jest w sportowej formie, bo Rosja, po rozpadzie ZSRR, cały czas z kimś walczy: Czeczenia, Gruzja, Syria, Ukraina. Rosja od wojny nie odzwyczaiła się, a Chiny – tak. Jak one rekompensują to sobie? Właśnie tą miękką siłą. Inwestują w nieruchomości na Zachodzie i w globalną infrastrukturę: linie kolejowe, porty morskie, międzynarodowe lotniska, w sieci hotelowe, drogi, drążą tunele (jeden z nich w Izraelu). Chiny dysponują ogromnymi zasobami i są w stanie realizować gigantyczne projekty i zarządzać nimi. Chiny inwestują w nieruchomości na Zachodzie, a Zachód inwestuje w chiński przemysł. I dlatego wojna pomiędzy Chinami a USA jest niemożliwa z punktu widzenia globalnej polityki i makroekonomii. Chiński przemysł pozwala osiągać inwestorom ogromne zyski. Chińczycy produkują dziś maszyny nie gorsze od niemieckich, ale dwa razy tańsze.

Zachodni kapitał inwestuje w chiński przemysł, ale skoro cały przemysł koncentruje się w Chinach, to Chińczykom nie pozostaje nic innego jak inwestycje na Zachodzie w sieci hotelowe, ziemię, centra biznesowe. W praktyce trzecia część nieruchomości w Ameryce należy do Chin, a cały przemysł chiński w rękach Zachodu. USA nie będzie niszczyć swego przemysłu, a Chiny nie będą niszczyć swych nieruchomości. I dlatego wojna pomiędzy Chinami a Stanami Zjednoczonymi jest niemożliwa.

x

W Davos spotkały się elity NATO i unii europejskiej. To są części składowe światowego deep state. Straszą one zagrożeniem ze strony Rosji. Natomiast Rosja nie ma sił i możliwości, by zaatakować Europę Zachodnią, pomimo że dysponuje nowoczesną bronią, ale nie jest w stanie tyle jej wyprodukować i przechować, by wystarczyła na podbicie Europy. Nikt nie jest w stanie stwierdzić, w jakim stanie jest rosyjska bron jądrowa. Jeśli w większości jest ona z czasów Związku Radzieckiego, to jest ona już w bardzo złym stanie, być może nie do użycia. Skąd więc taka retoryka u europejskich członków NATO i UE? Stąd, że za tymi ultraglobalistami, elitą wojny, stoi czarna arystokratyczna dynastia, która rządzi Europą i jej cel na przestrzeni ostatnich lat nie zmienił się. Jest nim podporządkowanie kontynentu euroazjatyckiego, na którym położona jest Rosja, która rządzi tym kontynentem. Jak można go zdobyć? Wojna z Napoleonem nie udała się, z Hitlerem też, zimna wojna również. Szukają obecnie metody konfrontacji z Rosją i rozumieją, że z ich rąk wymykają się Stany Zjednoczone. Trump zapowiedział, że przestanie finansować NATO. Zapowiedział wariant wyjścia USA z NATO, a bez USA NATO nie może istnieć. I będzie to pierwszy prezydent, który dąży do rozpadu NATO. I cały ten plan walki z Rosją rozpada się jak domek z kart.

x

Walka pomiędzy elitami odbywa się na dwóch poziomach: lokalnym i globalnym. Omówiliśmy poziom globalny, ale na lokalnym – w każdym państwie bez wyjątku, wewnątrz ich elit rządzących: politycznych i wojskowych – są przedstawiciele dwóch elit: globalna elita wojny i elita antywojenna; elita Anglosasów i elita zwolenników pokoju. Jak powstają te elity? Ludzie, którzy studiują na zachodnich uniwersytetach czy akademiach wojskowych, wracają do swoich krajów. Nie wykluczam, że ci ludzie mogą być zwerbowani przez Anglosasów. I tak przykładowo, wszyscy generałowie Sztabu Generalnego Izraela przechodzą szkolenie w USA. I wszyscy oni zajmują najwyższe stanowiska w tym sztabie. Dokładnie to samo dotyczy innych państw: Australii, Nowej Zelandii, Kanady. Wszyscy szefowie sztabów generalnych, także Wielkiej Brytanii, wszyscy bez wyjątku, odbywają szkolenia w akademiach wojskowych w USA.

Podobnie było w czasach Związku Radzieckiego. Istniał tam Uniwersytet Przyjaźni Narodów imienia Lumumby. Studenci z Środkowej i Południowej Ameryki, z Bliskiego Wschodu i z Afryki przyjeżdżali studiować na tym uniwersytecie i KGB wielu z nich werbowało. Gdy ci absolwenci wracali do swych krajów, dochodzili do władzy i działali w interesie ZSRR. Te metody działania ZSRR przejął od Anglosasów. Związku Radzieckiego już nie ma, ale Anglosasi nadal werbują studentów i wielu z nich dochodzi do wysokich stanowisk w swoich krajach, nawet do stanowiska premiera i prezydenta. I tak przykładowo, jeden z najbliższych współpracowników Gorbaczowa, Jakowlew, był brytyjskim agentem. Przeszedł szkolenie w Anglii, a później został ambasadorem ZSRR w Kanadzie. I takich agentów było mnóstwo w radzieckim rządzie. I jest to jeden ze sposobów podporządkowywania sobie przez Anglosasów różnych państw.

To jest wewnętrzna walka pomiędzy tymi dwoma elitami. Ona ma miejsce w każdym państwie i tu nie ma wyjątków. I tak jest w Rosji, w Izraelu, w Niemczech, także u was w Bułgarii. Na najwyższych szczeblach władzy obowiązkowo jest ktoś z tych elit: albo elita patriotów albo elita deep state albo Anglosasów albo globalistów czy ultarglobalistów.

xxx

Wszyscy politolodzy i tym podobni fachowcy na całym świecie mówią mniej więcej to samo, że są jakieś elity, że jest jakieś deep state i że one ze sobą walczą. Jeśli jednak Cipis powiedział wyraźnie, że Zachód zainwestował w chiński przemysł, to znaczy, że ten przemysł jest jego własnością. I teraz ten Zachód, poprzez podstawionych Chińczyków, kupuje po całym świecie wszystko, co się da. Nie ulega wątpliwości, że – wykorzystując potencjał i liczebność Chińczyków – wykupi wszystko, czyli cały świat. A kto ma od początku plan zawładnięcia wszelką własnością na Ziemi?

Ja to się robi? Bardzo prosto. Najpierw trzeba poznać ten świat. W związku z czym tworzy się dwie potęgi morskie, czyli Hiszpanię i Portugalię. Kiedy ma się już w zarysach rozeznanie, to już się wie, że prawdziwe mocarstwo, które Żydzi będą wykorzystywać do podporządkowywania reszty świata, musi leżeć na wyspach. I stąd wybór Anglii. Później doszła Ameryka, która jest prawie wyspą i Australia oraz Nowa Zelandia. Takie mocarstwo morskie umożliwia kontrolowanie wszystkich szlaków handlowych i może trzymać w szachu państwa położone na pozostałych kontynentach i wzniecać w nich wojny, samemu będąc w bezpiecznym miejscu. Nie przypadkiem też państwa protestanckie leżą na wyspach lub półwyspach jak Skandynawia albo w górach jak Szwajcaria.

Jak jednak podporządkować sobie wszystkie państwa na tych rozległych kontynentach? Co innego kontrolować szlaki komunikacyjne, a co innego całe kontynenty. Trzeba z najludniejszego, jak to było w trakcie tworzenia koncepcji, kraju, stworzyć fabrykę świata i stopniowo poprzez handel, inwestycje w nieruchomości i we wszelkie inne inwestycje, przejmować wszystko, co się da. Więcej o tym przejmowaniu w blogu Rabini.

Oczywiście podporządkowanie jest nie tylko materialne, ale również dotyczy sfery niematerialnej. Wielkie anglosaskie mocarstwo ma na wszystko pieniądze i dlatego wszystko było czy nadal jest tam na najwyższym poziomie. Dotyczy to w szczególności systemu edukacji. Zatem dla wszystkich na świecie skończenie studiów w Ameryce czy w Wielkiej Brytanii było i nadal jest wielką nobilitacją w ich krajach. I tak się tworzy własne lobby we wszystkich pozostałych państwach na świecie.

Do czego zatem to wszystko zmierza? Wszystko wskazuje na to, że NATO rozpadnie się. Co w takim razie z BRICS, które, według Cipisa, zstąpiło Układ Warszawski? Pewnie też rozpadnie się. Jeśli Trump wycofa się z Europy, a przejmie Grenlandię i oficjalnie Kanał Panamski, to będzie to oznaczać powstanie powiększonego mocarstwa morskiego, czyli: obie Ameryki, Grenlandia, Australia i Nowa Zelandia i pewnie jeszcze Japonia, o której Cipis nie wspomniał. Z drugiej strony będzie mocarstwo lądowe euroazjatyckie. To, żeby nie było wątpliwości, nie jest moja koncepcja, tylko Kissingera – dwóch konkurujących ze sobą supermocarstw: morskiego i lądowego. O tym w blogu Doktryna.

Pozostaje jeszcze kwestia tego czy to mocarstwo lądowe będzie monolitem, czy może będą w nim jakieś tarcia, bo przecież po rozpadzie NATO, a pewnie i unii, to Niemcy będą przeciwwagą dla Rosji. Być może razem z odtworzoną Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Tak dla bezpieczeństwa, by to mocarstwo lądowe nie za bardzo urosło w siłę.

Czy tak będzie? Wprawdzie pierwsze jaskółki nie czynią wiosny, ale sprawy powoli zmierzają w tym kierunku.