29 lipca przypadła kolejna rocznica śmierci Edwarda Gierka. To już 24 lata. Ale jak co roku i tym razem nie zabrakło ludzi, którzy go wspominają z sentymentem. Często jest to efekt tego, że im w jego epoce powodziło się lepiej niż innym. To nie było tak, że wszyscy mieli mieszkania, dobrze płatną pracę i mogli co roku wyjeżdżać na urlop nad morze czy w góry. Byli też w PRL-u ludzie, którzy pobierali głodowe emerytury i żyli bardzo skromnie. Były to tzw. emerytury ze starego portfela. Obejmowały one ludzi, których część aktywnego życia zawodowego przypadła na okres II RP. Nie było więc tak kolorowo, jak chcą ci ludzie, którzy podzielili się swoimi opiniami na kanale Jarosław szuka kłopotów.
Czym był zatem PRL? By odpowiedzieć na to pytanie, wypada cofnąć się przynajmniej do czasów II RP. Czym ona była? Była to Polska pańska, Polska Radziwiłłów i im podobnych. To oni zyskali na wojnie 1920 roku, bo dzięki niej ich majątki nie znalazły się w Związku Radzieckim. To była też Polska tych wszystkich, którzy w czasach zaborów zajmowali najwyższe stanowiska w administracji trzech zaborów i w większości zachowali te stanowiska, poza tymi, które przypadły „Polakom-patriotom”, czyli piłsudczykom, którzy „bezinteresownie” walczyli o Polskę. Ale na pewno nie była to Polska chłopów i mniej licznej klasy robotniczej. Większość chłopów nie mogła zapewnić swym dzieciom odpowiedniego wykształcenia. Szkolnictwo powszechne ograniczało się do sześciu klas szkoły podstawowej. Dalsza edukacja wymagała wysłania dziecka do miasta, a to dla większości z nich było za drogie. Można więc, nieco uogólniając powiedzieć, że pańska Polska okresu międzywojennego nie dbała o warstwy najniższe.
Po wojnie przyszła, wraz z nowymi „Polakami-patriotami”, Polska ludowa. W sensie ideologicznym jej ustrojem był narodowy socjalizm: jedno państwo, jeden naród, jeden przywódca (partia). PRL wmówił ludziom, że Polska Ludowa byłą państwem jednonarodowym, co nie było prawdą, bo na ziemie poniemieckie przesiedlano w większości mniejszości kresowe i potomków tych, z których w XIX wieku stworzono Polaków. PRL dał ludziom dużo: dał masom możliwość kształcenia się na wszystkich poziomach nauczania, bezpłatną opiekę zdrowotną, pracę i mieszkania. To był jednak warunek konieczny, by wyzwolić w tych masach energię niezbędną do odbudowy kraju za darmo. I faktycznie ludzie pracowali za tę przysłowiową już miskę ryżu, ale nie byli nieszczęśliwi z tego powodu. Byli przekonani, że uczestniczą w czymś wyjątkowym, że pracują dla własnych dzieci. Odbudowali tę Polskę i przy okazji Wrocław, Gdańsk, zalane przez wycofujących się Niemców Żuławy i wiele innych miast niemieckich. Oczywiście nie wszystko dało się odbudować siłą rąk i dobrą chęcią. Wiele maszyn czy technologię trzeba było kupić na Zachodzie. A skąd pieniądze? Tomasz Piekielnik powiedział swego czasu na swoim kanale, że Gomułka brał kredyty na Zachodzie pod zastaw złota, które wywieziono po wybuchu wojny.
Mijały lata, ludzie powoli przekonywali się, że nie wszystko idzie tak, jak powinno. Rosło nowe pokolenie, które już inaczej patrzyło na tę rzeczywistość i nie było skłonne do poświęceń, widząc, że wysiłek rodziców idzie na marne, a i złota już pewnie brakowało. Cóż pozostało? – Kredyt. Zaczęto budować drugą Polskę. Ile z tych pieniędzy poszło w nierentowne inwestycje, ile rozkradziono pod pozorem tych inwestycji – tego nigdy nie dowiemy się. W radiowej Trójce często w programie 60 minut na godzinę przedmiotem krytyki, czy wręcz kpin, była Dyrekcja Cyrku w Budowie. Cały plan zaciągnięcia kredytów w dewizach przy niewymienialności złotówki był skazany na niepowodzenie z tych samych powodów, dla których wiele lat później wpadli w kłopoty finansowe tzw. frankowicze. Podstawowa zasada przy braniu kredytu brzmi: bierz kredyt w walucie, w której zarabiasz. W przypadku PRL-u problemem było to, że Zachód dał kredyty, ale nie udostępnił swoich rynków zbytu dla produktów fabryk, na które je dał. Stąd prawie od razu pojawił się dotkliwy brak dewiz, którymi trzeba było spłacać raty kredytu i odsetki. Nie pomagała sprzedaż w krajach nazywanych wtedy Trzecim Światem, bo wyprodukowane towary zbywano po zaniżonych cenach, by w ogóle coś sprzedać. Kto wpadł na ten iście szatański pomysł, by w taki sposób zadłużyć PRL? Chyba nietrudno domyślić się.
Pojawiły się problemy na rynku wewnętrznym. Szczególnie dał się odczuć brak mięsa i wędlin, bo były to jedne z niewielu produktów, które udawało się sprzedawać za dewizy. Robotnicy wielkich zakładów przemysłowych zaczęli strajkować. Znowu pojawili się „Polacy-patrioci”, którzy przejęli kierownictwo nad buntującymi się masami, nocowali w tych zakładach na styropianach i tak powstał etos styropianowców. Stan wojenny rozgonił to towarzystwo, ale tylko pozornie. Epoka Jaruzelskiego to czas przygotowań do likwidacji PRL-u. Wszystko wtedy robiono, by przekonać ludzi, że socjalizm jest niereformowalny. Na rynek pracy wchodziły roczniki powojennego wyżu demograficznego. Nie było dla nich pracy, więc zaczęto wysyłać ludzi na wcześniejsze emerytury. Zliberalizowano też politykę paszportową, by umożliwić im wyjazd za granicę. Nie przypadkiem jedynym wówczas państwem kapitalistycznym, które nie wymagało wiz od obywateli Polski, była Austria. A tam były obozy tymczasowe, z których mogli oni wyemigrować do innych państw Europy Zachodniej czy dalej. Pod koniec lat osiemdziesiątych władza przystąpiła do rozmów z opozycją, czyli ze styropianowcami. Uznano, że komunizm nie sprawdził się, nie tylko w Polsce, ale i w reszcie krajów tzw. demokracji ludowej. Ale jakoś dziwnie w Chinach miał się dobrze i nawet masakra na placu Tian’anmen, czyli placu Niebiańskiego Spokoju, na wiosnę 1989 roku, nie zaszkodziła mu.
Ostatecznie styropianowcy, czyli „Polacy-patrioci”, przejęli władzę. By jednak ją utrzymać musieli przystać na jeden warunek, którego spełnienia zażądali wierzyciele. Musieli oni zlikwidować, czyli sprywatyzować, istniejące zakłady przemysłowe i państwową sieć handlową, a więc cały dorobek PRL-u wypracowany przez powojenne pokolenie oraz to, co zbudowano za ich kredyty w czasach Gierka.
Tak więc dorobek powojennego pokolenia – które nie tylko budowało zakłady przemysłowe, ale również bloki mieszkalne, szkoły, szpitale, drogi, mosty, ośrodki wypoczynkowe itp. – został przejęty przez „Polaków-patriotów”, a raczej ich mocodawców. Dla nich ci ciężko pracujący ludzie byli zwykłym balastem, którego należało się pozbyć, gdy wykonali swoje zadanie, czyli odbudowali kraj po powojennych zniszczeniach. Jeśli władze PRL-u umożliwiły wielu ludziom awans społeczny, to nie dlatego, że mieli na celu ich dobro, tylko dlatego, że chcieli wykorzystać ich entuzjazm. Był to zwykły cynizm. Dziś wielu z tych, którzy nadal żyją, nie może się pogodzić z tym, co stało się później. I może właśnie stąd taki sentyment do Gierka i jego epoki, która została tak brutalnie przerwana. Została przerwana, bo taki był scenariusz.
III RP to parodia państwa, tak jak zresztą wszystkie państwa czy raczej byty państwowo-podobne, które tworzono na tych ziemiach od unii polsko-litewskiej. Lech Wałęsa budował drugą Japonię, a Donald Tusk – drugą Irlandię. Nic z tego nie wyszło. Natomiast budowa drugiej Ukrainy przebiega sprawnie. Czy te miliony Ukraińców, które już są na tym terenie, zwanym Polską, a których jeszcze parę milionów tu przybędzie, czy oni nie staną się narzędziem, takim samym jak powojenne pokolenie PRL-u, do wykonania pewnego zadania, czyli w tym wypadku zmarginalizowania ludności tubylczej? A czy później Żydzi nie wystawią im rachunku za niegdysiejsze pogromy na Ukrainie? Są to pytania, na które trudno znaleźć odpowiedź. Zapewne kiedyś stanie się to jasne. Tylko kiedy? I czy rzeczywiście po to ich ściągają?
x
Dziś mamy kolejną rocznicę. Więcej o tym w blogu Wojna 1920 roku. Wypada więc przypomnieć pewne fakty. Królestwo Polskie powstało 5 listopada 1916 roku. W dniu 7 października 1918 roku Rada Regencyjna Królestwa Polskiego wydała deklarację niepodległości. W listopadzie Królestwo Polskie staje się zalążkiem niepodległego państwa polskiego, określanego jako II Rzeczpospolita.

11 listopada 1918 roku Niemcy kapitulują i zmuszone są do podpisania warunków zawieszenia broni. Jednak paragraf 12. tych warunków nakazuje zostać im w głębi Rosji tak długo, jak zwycięzcy uznają to za stosowne, ale 9 listopada wybucha rewolucja w Berlinie i przerzuca się na wojska polowe. Wiele oddziałów wypowiada posłuszeństwo i rusza do domów. Tylko najbardziej zdyscyplinowane jednostki zatrzymały się na linii Niemna. 13 listopada bolszewicy unieważniają postanowienia Pokoju Brzeskiego i ruszają na podbój świata. 25 listopada zajęli opuszczony przez Niemców Bobrujsk, 8 grudnia Mińsk. 3 stycznia 1919 roku zajęli Rygę, a 6 stycznia – Wilno. 9 lutego 1919 roku wojska polskie, przepuszczane przez linie niemieckie, zetknęły się po raz pierwszy z bolszewikami pod Skidlem na Niemnie, a wkrótce również koło Prużan i Kobrynia. – Tak to opisuje Józef Mackiewicz w powieści Lewa wolna. Nie precyzuje jednak, kto wydał rozkaz, by wojska niemieckie przepuszczały wojska polskie.
W takim stanie rzeczy wojska niemieckie zostały wycofane i wróciły do Niemiec. 27 grudnia 1918 roku wybucha powstanie wielkopolskie. A co by było, gdyby te wojska zostały użyte do stłumienia tego powstania? Ale gdyby nie wybuchła rewolucja w Niemczech, to nie mogłoby dojść do wycofania wojsk niemieckich z frontu wschodniego i nie mogłoby dojść do wojny polsko-bolszewickiej. A czym była ta rewolucja? Erich Maria Remarque w powieści Czarny obelisk Dom Wydawniczy REBIS 2023 pisze:
„To prawda, że rewolucja niemiecka z roku 1918 była najmniej krwawą na świecie. Rewolucjoniści tak się przestraszyli samych siebie, że przywołali na pomoc dygnitarzy i generałów starego rządu, dla obrony przed ich własnym napadem odwagi. Czym też tamci wielkodusznie się zajęli.”
x
Warto o tym wszystkim pamiętać, zwłaszcza teraz, gdy zapadają gdzieś tam wysoko, ko wie, czy nie rozstrzygające o losach tego regionu, decyzje.