Wszystko się zmienia. Jedyną niezmienną rzeczą na tym świecie jest ciągła zmiana. To prawo dotyczy również imperiów, które pojawiały się, upadały i zastępowały je nowe. W dniu 24 lipca Tomasz Piekielnik zasugerował na swoim kanale, że dochodzi do osłabienia pozycji Stanów Zjednoczonych jako hegemona i świat zmierza w kierunku wielobiegunowości. A może jest to tylko etap na drodze do pojawienia się nowego imperium, nowego hegemona – Chin. Jednak na początku, tak pomiędzy 2.30 a 10.55, Piekielnik powiedział coś ciekawego, co warto przytoczyć. Poniżej niedosłowny zapis fragmentów tej wypowiedzi.
Okazuje się, że szef tej dyplomacji (ukraińskiej) jest w Chinach. Rozmawia on tam… no właśnie! O czym on tam może rozmawiać z Chińczykami? O warunkach ewentualnego rozejmu, ewentualnego pokoju. Ale to pokazuje jeszcze coś innego. To pokazuje, że Chiny stają się coraz bardziej jawnym graczem na arenie międzynarodowej, że w tej chwili delegacje różnych państw skonfliktowanych, to nie tylko będą telefonować, umawiając się na audiencję w Waszyngtonie z prezydentami Stanów Zjednoczonych, ale w kwestiach istotnych dla bezpieczeństwa międzynarodowego, trzeba będzie pewne rzeczy ustalać z Chinami. Premier Victor Orban udał się z misją pokojową, po wizycie u Zełeńskiego i Putina, do Chin, a nie do Waszyngtonu. (…) Przed nami otwiera się wielobiegunowość świata, a byliśmy przyzwyczajeni do jednobiegunowego świata i Amerykanie mieli ostatnie słowo we wszelkich sprawach międzynarodowych.
Syjonizm to jest ruch żydowski, polegający na tym, aby Żydzi osiedlili się w tej swojej historycznej lokalizacji, objęli Jerozolimę za swoja stolicę. (…) Ruch syjonistyczny ma w swojej doktrynie gromadzenie funduszy na ten cel. No i jak Państwo wiecie nacja, o której mówimy, jest właścicielem, ktoś mógłby to powiedzieć, całego kapitału świata – powiedzmy prawie całego. Gdyby tak popatrzeć po nazwiskach osób, rodów, rodzin, będących właścicielami banków, Hollywood, firm medialnych, firm inwestycyjnych, największych banków, to rzeczywiście to się w ten sposób jasno okaże.
(…) Tym bardziej, że o wspomnianych nazwiskach, rodach czy generalnie nacji, gdy mówiłem, to też musicie Państwo wiedzieć, że np. amerykański przemysł zbrojeniowy, takie firmy jak choćby Lockheed Martin i firmy, które produkują rakiety, uzbrojenie są właśnie w dużej części w portfelu takich firm jak Vanguard, State Street, BlackRock. No i cóż, tylko pochwalić zdolności gromadzenia kapitału, choć różnymi sposobami, metodami i wzajemne wspieranie się. Życzyłbym sobie, żeby Polacy wszędzie tak się wspierali, jak ta nacja. Bylibyśmy wtedy,myślę, bardzo potężnym państwem. I wiedzielibyśmy, że na swoje władze trzeba wybierać rozsądnie czy rozsądnych i mądrych ludzi, którzy dbają o polski interes narodowy, a nie o czyjś inny.
x
Można zatem powiedzieć, że Piekielnik w paru zdaniach oddał istotę żydostwa: panowanie nad światem dzięki monopolowi na emisję pieniądza i wzajemnemu wspieraniu się. Jeśli więc firmy zbrojeniowe są zależne od żydowskiego kapitału, to nie ulega wątpliwości, że o wojnie czy pokoju decydują Żydzi. Mając monopol na emisję pieniądza decydują oni o wszystkim. Czy w takim razie decydują oni także o powstawaniu imperiów i ich znikaniu? Czy tworzenie z Chin fabryki świata i centrum światowego handu to ich dzieło?
Najlepszą powieścią napisaną w języku polskim jest Faraon Bolesława Prusa i może jeszcze Quo vadis, a to ze względu na jej uniwersalność, ponadczasowość i tematykę, która może zainteresować czytelników pod każdą szerokością geograficzną, w odróżnieniu od kresowego grafomaństwa, które zdominowało literaturę polską i jest do strawienia tylko przez ludzi z kresowymi korzeniami, a więc literatura zaściankowa. Pan Tadeusz Litwina Mickiewicza, to tylko forma, owszem piękna, ale nie ma tam treści – takie pierdu-pierdu. We wstępie do swojej powieści (cytuję wydanie PIW, 1957) Prus pisze:
Rodowici Egipcjanie mieli barwę skóry miedzianą, czym chełpili się, gardząc jednocześnie czarnymi Etiopami, żółtymi Semitami i białymi Europejczykami. Ten kolor skóry, pozwalający odróżnić swojego od obcego, przyczynił się do utrzymania narodowej jedności silniej aniżeli religia, którą można przyjąć, albo język, którego można się wyuczyć.
Z biegiem czasu jednak, kiedy państwowy gmach zaczął pękać, do kraju coraz liczniej napływały obce pierwiastki. Osłabiały one spójność, rozsadzały społeczeństwo, a nareszcie zalały i rozpuściły w sobie pierwotnych mieszkańców kraju.
Faraon rządził państwem przy pomocy armii stałej i milicji czy policji tudzież mnóstwa urzędników, z których powoli utworzyła się arystokracja rodowa. Tytularnie był on prawodawcą, naczelnym wodzem, najbogatszym właścicielem, najwyższym sędzią, kapłanem, a nawet synem bożym i bogiem. Cześć boską odbierał nie tylko od ludu i urzędników, ale niekiedy sam sobie stawiał ołtarze i przed swymi własnymi wizerunkami palił kadzidła.
Obok faraonów, a bardzo często ponad nimi stali kapłani: był to zakon mędrców kierujący losami kraju.
Dziś prawie nie można wyobrazić sobie nadzwyczajnej roli, jaką stan kapłański odegrywał w Egipcie. Byli oni nauczycielami młodych pokoleń, wróżbitami, a więc doradcami ludzi dorosłych, sędziami zmarłych, którym ich wola i wiedza gwarantowała nieśmiertelność. Nie tylko spełniali drobiazgowe obrządki religijne przy bogach i faraonach, ale jeszcze leczyli chorych jako lekarze, wpływali na bieg robót publicznych jako inżynierowie tudzież na politykę jako astrologowie, a nade wszystko – znawcy własnego kraju i sąsiadów.
W historii Egiptu pierwszorzędne znaczenie mają stosunki, jakie istniały między stanem kapłańskim a faraonami. Najczęściej faraon ulegał kapłanom, składał bogom hojne ofiary i wznosił świątynie. Wówczas żył długo, a jego imię i wizerunki, ryte na pomnikach, przechodziły od pokolenia do pokolenia, pełne chwały. Wielu jednak faraonów panowało krótko, a niektórych znikały nie tylko czyny, ale nawet nazwiska. Parę razy zaś trafiło się, że upadała dynastia, a klaff, czapkę faraonów otoczoną wężem, przywdziewał kapłan.
Egipt rozwijał się, dopóki jednolity naród, energiczni królowie i mądrzy kapłani współdziałali sobie dla pomyślności ogółu. Lecz nadeszła epoka, że lud skutkiem wojen zmniejszył się liczebnie, w uścisku i zdzierstwie utracił siły, napływ zaś obcych przybyszów podkopał rasową jedność. A gdy jeszcze w powodzi azjatyckiego zbytku utonęła energia faraonów i mądrość kapłanów, i dwie te potęgi rozpoczęły między sobą walkę o monopol obdzierania ludu, wówczas Egipt dostał się pod władzę cudzoziemców, i światło cywilizacji przez kilka tysięcy lat płonące nad Nilem – zgasło.
x
W tym krótkim fragmencie jest wszystko, czego obecnie doświadczamy. Nawet tzw. deep state funkcjonowało w tamtym czasie. Wskutek wojen i napływu obcych przybyszów nastąpił schyłek potęgi Egiptu. Rzym również upadł wskutek wojen i najazdu barbarzyńców. Tylko jakoś tak dziwnie złożyło się, że upadła zachodnia część Imperium Rzymskiego, a wschodnia przetrwała jeszcze 1000 lat. Jakoś tak wybiórczo dopadł kryzys to Imperium. Natomiast po upadku części wschodniej pojawiają się dwa globalne już imperia – portugalskie i hiszpańskie. Oba położone na ziemiach byłego Imperium Rzymskiego. Jak to się stało, że z peryferyjnych prowincji Rzymu powstały potęgi morskie?
O Imperium Portugalskim Wikipedia tak m.in. pisze:
Portugalia była pierwszym na świecie państwem prowadzącym politykę kolonialną (od 1415). Wraz z zakończeniem rekonkwisty w prowincjach Algarve i Alentejo, kraj ten kontynuował ekspansję chrześcijaństwa poprzez eksplorację wybrzeży Afryki. W połowie XVI wieku to niewielkie królestwo było liderem globalnego handlu.
Ustanowienie pokoju z Kastylią w 1411 rozpoczęło długi okres wyjątkowo korzystnej sytuacji międzynarodowej. Południową część Półwyspu Iberyjskiego wciąż zajmował Emirat Grenady, skutecznie blokujący zapędy kolonialne najgroźniejszego konkurenta Portugalii. Ekspansję terytorialną kraju zapoczątkowało zdobycie Ceuty w 1415 i odkrycie bezludnych wysp Madery (1418) i Azorów (1432). Przyczyną takiej polityki był między innymi wysoki przyrost naturalny i brak alternatywnych możliwości rozwoju. Założona około 1416 roku we wsi Sagres Szkoła Morska Henryka Żeglarza to pierwsza tego typu placówka na świecie, która przyciągnęła wybitnych uczonych z prestiżowych studia generalia. Pobliski Przylądek św. Wincentego był wówczas uważany za koniec znanego Europejczykom świata. Wyprawy, finansowane w dużej mierze z kasy Zakonu Rycerzy Chrystusa (którego Henryk był wielkim mistrzem), miały na celu eksplorację zachodnich wybrzeży dzisiejszego Maroka i Mauretanii. Liczono na pokaźne zyski z handlu niewolnikami, kością słoniową i pieprzem. W tym samym czasie Madera i Azory, jako posiadłości portugalskie, zostały zaludnione skazańcami, którzy zapoczątkowali tam uprawę roli.
Zakon Rycerzy Chrystusa (łac. Militia Domini Nostri Jesu Christi). Na mocy bulli papieskiej z 1319 zakon przejął majątek templariuszy w Portugalii. Główną siedzibę miał początkowo w Castro Marim, a następnie w 1357 siedzibę przeniósł do dawnego głównego zamku portugalskich templariuszy w Tomarze – do tamtejszego Klasztoru Zakonu Chrystusa. Pierwszy mistrz zakonu wywodził się z zakonu Avis, ale szeregowymi członkami w pierwszym pokoleniu byli dawni templariusze. Zakon przyjął regułę Kalatrawy i duchowe przewodnictwo opactwa cysterskiego w Alcobaça. Strój zakonny był koloru białego.
Zakon odgrywał ważną rolę w Portugalii, jego majątek był wykorzystywany do finansowania wypraw zamorskich, a jego członkowie brali udział w wielkich odkryciach geograficznych oraz przyczynili się do budowy portugalskiego imperium kolonialnego. Do zakonu należeli m.in. książę Henryk Żeglarz oraz przyszły król Portugalii Jan II. Na początku XVI w. zakon miał 454 komandorii w Portugalii, Afryce i Indiach.
Wielu żeglarzy (m.in. Diogo Cão i Dinis Dias) poświęciło się badaniom wybrzeży Afryki. W 1446 roku drugi z nich dotarł do Wysp Zielonego Przylądka, które mianował portugalską kolonią. W latach 1484–1485 mało wówczas znany Krzysztof Kolumb kilkakrotnie pisał do ówczesnego króla, Jana II. Po konsultacji z grupą doradców (Junta dos Mathemáticos) monarcha odrzucił jednak na początku 1485 roku propozycję zorganizowania wyprawy z Europy przez Ocean Atlantycki na zachód do Indii. Kontynuowano zamiar opłynięcia Czarnego Lądu. W 1488 roku silny sztorm zepchnął karawele Bartolomeu Diasa do wybrzeży dzisiejszego RPA. Odkryty skrawek lądu nazwano Przylądkiem Burz. Żeglarz chciał płynąć dalej, jednak bunt załogi zmusił go do powrotu, cypel przemianowano zaś wkrótce na Przylądek Dobrej Nadziei (Cabo da Boa Esperança).
Najdalej idącym skutkiem królewskiej polityki była słynna wyprawa Vasco da Gamy z lat 1497–1499, który korzystając z utartych przez swoich poprzedników szlaków dotarł drogą morską do hinduskiego portu Kalikat. Mało znany jest polski epizod tej przełomowej dla Europy ekspedycji w osobie przybranego syna Vasco i ulubieńca późniejszego króla Manuela I, niejakiego Gaspara da Gamy – poznańskiego Żyda w służbie Portugalii. Niewielki ładunek pieprzu, przywieziony z tej wyprawy pozwolił na wybudowanie w lizbońskiej dzielnicy Belém (dosł. Betlejem) okazałego Klasztoru Hieronimitów. Ekspedycja Vasco da Gamy zaprzeczyła również jednoznacznie teoriom niektórych średniowiecznych uczonych, według których Afryka w ogóle nie posiadała południowego przylądka i łączyła się z ziemią zwaną Terra Incognita.
„Gdy załoga Vasco da Gamy szykowała się już do powrotu, na jej okręcie flagowym, manewrującym w pobliżu półwyspu Angediva zjawił się jakiś człowiek, który dobrze mówił po wenecku. Ubrany był w płótno, miał piękny turban na głowie, miecz u pasa. Zaledwie wyskoczył na ląd, uściskał serdecznie komendanta i kapitanów, opowiedział nam, że jest chrześcijaninem z Zachodu i we wczesnej młodości przybył do tego kraju. Obecnie znajduje się w służbie u pewnego szlachcica mauretańskiego (…). Zatem zaczął opowiadać początek swojego życia. Mówią, że w roku 1450 król polski kazał ogłosić w całym swym królestwie, aby wszyscy Żydzi, którzy się tam znajdowali, stali się chrześcijanami w ciągu 30 dni, albo żeby wyjechali z jego królestwa, a po upływie tego terminu ci, którzy się tam znajdą, zostaną spaleni. To było przyczyną, że większa część Żydów wyjechała z tego królestwa do różnych ludów, a wraz z nimi wyjechali jego ojciec i matka, którzy mieszkali w pewnym mieście Posna. Przybyli oni do Jerozolimy, a stamtąd pojechali do Aleksandrii, gdzie on się urodził” – kronika João de Barros. W rzeczywistości król polski nigdy nie wydał takiego nakazu.
Mimo nasilających się z czasem protestów innych państw, w posiadaniu Lizbony znalazły się lepiej wówczas znane tereny Afryki, Indii (zwanych od tego czasu Indiami Portugalskimi), Dalekiego Wschodu, a także nieodkryta jeszcze Brazylia, do której przypadkowo dotarła w 1500 roku ekspedycja handlowa Pedro Álvaresa Cabrala. 13 okrętów z 1200 marynarzami na pokładzie miało za zadanie założyć sieć faktorii kupieckich na wybrzeżu dzisiejszego stanu Kerala, wiatry i prądy morskie pokrzyżowały jednak te plany. Ponieważ Gaspar da Gama był przewodnikiem flotylli Cabrala, niektórzy historycy uważają go za współodkrywcę jedynej portugalskiej kolonii w Ameryce Południowej.
„Bez Żydka z Poznania do Indji krążącego a chrztem Gaspard da Gama zwanego, Vasco da Gama 1498 i Kabral 1500 nie mieliby tego powodzenia w swych wyprawach, jakie on im zjednał” – Joachim Lelewel.
x
Marek Arpad Kowalski w książce Kolonie Rzeczypospolitej (Bellona, 2005) tak pisze o „Żydku z Poznania”:
Spośród innych, nie misjonarzy, lecz podróżników, kupców, marynarzy, czy wszelkiego rodzaju śmiałków, najczęściej wymieniany jest niejaki Gaspar da Gama, zwany też Gaspar da India (ok. 1455-1510). Był to Żyd urodzony w Poznaniu, stąd zalicza się go patriotycznie do naszych rodaków, tyle że we wczesnej młodości opuścił wraz z rodzicami Polskę. Początkowo przebywał w Palestynie, stamtąd około 1470 roku udał się do Indii, gdzie w 1498 roku zetknął się z wyprawą Vasco da Gamy, służąc jej jako tłumacz i znawca miejscowych obyczajów. Przyjął chrzest, podczas którego otrzymał nazwisko dowódcy portugalskiej wyprawy, a zapewne Vasco da Gama był także jego ojcem chrzestnym. Uczestniczył później w wielu ekspedycjach morskich. Znał dobrze wybrzeża Afryki Wschodniej, co w pierwszych latach po przetarciu szlaku przez Vasco da Gamę, pomagało portugalskim żeglarzom w docieraniu do Indii słabo jeszcze znaną drogą. Ale trudno uznać go za przedstawiciela Polski wśród pierwszych odkrywców; był Portugalczykiem z wyboru.
x
Żydzi od zawsze byli narodem koczowniczym, a położenie Palestyny umożliwiało im penetrację trzech kontynentów: Europy, Azji i Afryki. I tak zapewne czynili. Po zburzeniu Jerozolimy w 70 roku n.e. Rzymianie zabrali ze sobą do Rzymu mnóstwo Żydów, a reszta rozproszyła się po całym ówczesnym świecie. Ten fakt zapewne miał wpływ na ekspansję Imperium na terenie tych kontynentów.
Do tego, by dokonywać podbojów a następnie bogacić się na handlu zamorskim, niezbędna była znajomość tych terenów, znajomość miejscowych stosunków i języków, a więc przypadek Gaspara da Gamy. Ale najważniejsze były pieniądze, które posiadała ta koczownicza nacja. I w takiej sytuacji można zbudować imperium: kontroluje się handel zamorski i handel kontynentalny, dysponuje się kapitałem i ma się swoich ludzi rozproszonych we wszelkich instytucjach, mających wpływ na politykę danego państwa. W ten sposób można decydować o tym czy dane imperium ma trwać, czy może należy je zlikwidować, a centrum przenieść gdzie indziej. W pewnym momencie zdecydowano, że czas Portugalii i Hiszpanii minął i cały kapitał przeniesiono do Anglii i Holandii. Stało się to po odkryciu Ameryki i po tym, jak „wypędzono” Żydów z Półwyspu Iberyjskiego. Holandia zajęła na morzu miejsce Portugalii, a Anglia – Hiszpanii. O tym, jak to się stało w tym ostatnim przypadku, pisałem w blogu Armada.
W połowie XVI wieku kilka osób z pierwszorzędnych żydowskich rodów hiszpańskich dochodzi na dworze sułtańskim do decydującego wpływu politycznego. Około 1553 roku zjawia się w Konstantynopolu zbiegła z Portugalii marranka hiszpańska Garcia Mendesia, żona bankiera. Po śmierci męża, należącego do rodu Nassich (patriarchów), prowadziła w Europie rozgałęzione interesy bankowe, pożyczając królom i możnym. Uciekłszy z Portugalii przed inkwizycją, osiadła wśród innych marranów w Antwerpii, potem w Wenecji i Ferrarze, aż powiodło się jej dostać do Konstantynopola, gdzie przeszła otwarcie na judaizm. Wkrótce potem przybył do stolicy tureckiej jej bratanek i zięć Joao Miques, który przeszedł także na judaizm i nazwał się Józef Nassi (patriarcha).
Korzystając z odpadnięcia Niderlandów od Hiszpanii, które tak popierał Józef Nassi, znajdują sobie marrani portugalscy znakomitą siedzibę w Amsterdamie (1593r.), gdzie pozwalają im powracać bez przeszkód na judaizm. Dzięki majątkom portugalskich żydów wydziera Holandia handel zamorski z rąk Portugalczyków i staje się bogatym krajem. – Henryk Rolicki Zmierzch Izraela (1932).
Po pierwszej wojnie światowej skończyła się era świata jednobiegunowego. Okres międzywojenny był okresem wielobiegunowości, ale powoli środek ciężkości przenosił się za ocean. To tam wszystko było największe i najnowocześniejsze. Po II wojnie światowej mieliśmy do czynienia ze światem dwubiegunowym. A po 1989 roku – z jednobiegunowym. Atak na WTC z 11 września 2001 roku, symboliczne zburzenie centrum światowego handlu, oznaczał prawdopodobnie początek końca dominacji Stanów Zjednoczonych, która praktycznie trwała od zakończenia II wojny światowej. Centrum świata przenosi się do Chin. Teraz tam wszystko jest największe i najnowocześniejsze. A zaczęło się bardzo niepozornie od wizyty Henry Kissingera w Chinach w 1972 roku.
x
Aktualizacja z dnia 28.07.24
Oceniając literaturę kresową zapomniałem o Józefie Mackiewiczu, którego często cytuję na tym blogu. Z nim jest jednak pewien problem, bo on nie uważał się za Polaka. Był również zdania, że połączenie tak różnych państw, jak Korona i Wielkie Księstwo Litewskie, było błędem ze względu na zbyt wielkie różnice kulturowe i nie tylko. W końcu przeszedł na prawosławie. Pisał po polsku, bo społeczności WKL nie wykształciły w pełni rozwiniętych języków. Z tego względu nie mieścił się w głównym nurcie literatury kresowej i problematyka, którą poruszał była odmienna.