Postęp

W dzisiejszym świecie, w którym następuje niezwykle szybki rozwój techniki, szczególnie tej związanej z komputerami i informatyką, ludzie na ogół nie zastanawiają się nad tym, po co to wszystko. Oczywiście do pewnego momentu ten rozwój jest jak najbardziej korzystny, szczególnie gdy chodzi o zastosowanie tego postępu w naukach medycznych czy choćby w internecie. Jest jednak pewna granica, której nie wolno przekraczać. Chodzi tu oczywiście o ingerowanie w ciało i mózg ludzki. O tym pisze w swojej książce Cyber pułapka (2023) ks. prof. Andrzej Zwoliński. Poniżej wybrane fragmenty.

Badacze i analitycy współczesnej cywilizacji wskazują, że w nowożytności miały miejsce dwie próby zawładnięcia ludzką osobą. Pierwszą z nich był krwawy despotyzm związany z totalitarnymi ideologiami XX wieku: komunizmem i faszyzmem. Druga próba polegała na planach podporządkowania człowieka radykalnym wersjom biotechnologii (neuronauce, inżynierii genetycznej, eugenice, klonowaniu). Ta druga próba wciąż trwa – próbuje zredukować osobę ludzką do przejściowego elementu ewolucji kosmicznej, kreśląc fantastyczne wizje jej przyszłości. Totalitaryzmy okazały swoją najgłębszą zawartość i była nią, jak się okazało, nienawiść do człowieka. Podobnie tragiczne skutki może nieść ze sobą projekt sprowadzający człowieka do jego cielesności. Skutkiem próby całkowitej naturalizacji człowieka będzie wielka demoralizacja humanistyczna i despotyzm, tego, co organiczne. Jest bowiem ogromna sprzeczność pomiędzy próbą wejścia nauki i techniki w ludzką sferę intencjonalną, moralną, poznawczą i decyzyjną, a perspektywą lepszego panowania nad samym sobą w samostanowieniu. Gdy podporządkowuje się samostanowienie temu, co organiczne, prowadzi to do podważenia wolności człowieka. Dokonuje się organiczno-naturalistycznej redukcji człowieka. Takie niebezpieczeństwo stwarza tzw. transhumanizm, próbujący przekroczyć granice człowieczeństwa zakreślone w sferze prawa natury i kondycji ludzkiej otrzymanej od Stwórcy.

x

Transhumanizm (czasem skracany do >H lub H+) – ruch intelektualny, kulturowy oraz polityczny postulujący możliwość i potrzebę (ale nie konieczność) wykorzystania nauki i techniki, w szczególności neurotechnologii, biotechnologii i nanotechnologii, do przezwyciężenia ludzkich ograniczeń i poprawy kondycji ludzkiej. – Wikipedia.

x

Sztuczny człowiek jako plan

Postacią z historii myśli ludzkiej, która odrodziła się w wielu powieściach science fiction w XX wieku, jest Golem z tradycji żydowskiej. Hebrajskie słowo golem oznacza twór nieukształtowany, niemający jeszcze formy. Nie jest to człowiek, lecz potencjał materii. To Adam, zanim Bóg obdarzył go życiem. Powtarzanie aktu przejścia od nieukształtowanej materii do żywej istoty było przede wszystkim doświadczeniem mistycznym, rytuałem ekstatycznym, odtwarzającym boski akt stwórczy. W kabale Golema tworzą sprawiedliwi i to wtedy, gdy są najbliżsi Bogu. Celem tego rytuału była zmiana stanu świadomości, osiągnięcie ekstazy, nie zaś tworzenie życia.

Michał Anioł Stworzenie Adama, fresk z Kaplicy Sykstyńskiej; źródło: Wikipedia.

Golem pojawił się w XII wieku jako istota człekopodobna, poruszająca się i funkcjonująca dzięki mocom stwórczym człowieka, które są mu dane przez Boga. Należało wpierw zgłębić tajemnicę świętych liter, by móc odtworzyć ten akt. Litery obdarzone są siłą, dzięki nim człowiek może uczynić stworzenie z dziewiczej ziemi, ugniatać je i zakopywać w ziemi, zataczać kręgi i sferę wokół stworzenia. Rytuał ten powtarzany 442 razy (inny wariant mówi że 462) sprawia, że stworzenie podnosi się żywe dzięki sile zawartej w tradycji liter.

Tradycja Golema, ożywiona w XVII, zrodziła szereg podań, np. o Golemie, który służył jako parobek (chełmońscy Żydzi), który zbuntował się i wymknął spod kontroli swojego twórcy. Najsłynniejsza jest historia Golema, którego stworzył rabbi Low, żyjący w Pradze, który ulepił go z wody i gliny, ognia i powietrza, a ożywił go słowem met (prawda) napisanym na kartce, którą włożył mu w usta lub też nakreślił na jego czole. Po wymazaniu słowa Golem pozostawał martwym posągiem, a nie żywym sługą (met). Golem był obdarzony wielką siłą, pracował fizycznie. Pewnego razu, gdy rabin zapomniał wyciągnąć kartkę z jego ust, Golem zaczął niszczyć wszystko wokół siebie, co spowodowało, że rabbi – przestraszony tym, co uczynił – zniszczył tę figurę. Jako mit nowoczesności golem oznacza sztucznego człowieka obdarzonego nadnaturalną siłą, która może jednak wymknąć się spod kontroli. Elementy tego mitu można znaleźć w historii maszyn, które wspomagają prace człowieka, są mu pomocne, lecz muszą też budzić jego respekt.

x

Golem (hebr. ‏גולם‎ lub ‏גלם‎; jid. ‏גולם‎ gojlem) – istota utworzona z gliny na kształt człowieka, ale pozbawiona duszy rozumiejącej neszama, a zatem również zdolności mowy.

Hebrajskie słowo golem pojawia się w Biblii tylko raz, w Księdze Psalmów 139:16, który to werset tradycja talmudyczna wkłada w usta Adama. W tym miejscu bywa ono tłumaczone jako „zarodek, embrion”, ale prawdopodobnie oznacza coś bezkształtnego, pozbawionego formy. W średniowieczu utożsamiano je z greckim pojęciem bezkształtnej materii – stgr. ἡ ὕλη (hē hýlē). Część tradycji żydowskiej traktuje również Adama przed obdarzeniem go bożym tchnieniem jako golema.

Tworzenie golema przez ludzi wiąże się z powtarzaniem procesu bożej kreacji. Jako że uważano, iż została ona dokonana za pomocą liter alfabetu hebrajskiego, również przez odpowiednie ich układy próbowano ponowić ten akt. Pierwsze przekazy o golemie utworzonym przez człowieka zawiera Talmud. Później na stałe praktyki te związane były z magicznym wykorzystaniem traktatu Sefer Jecira (Księga Stworzenia) i odtworzeniem podanej tam struktury boskiej kreacji. – Wikipedia.

x

Biotechnologiczne eksperymenty z człowiekiem

W miarę rozwoju techniki kontakt maszyny i człowieka staje się coraz bliższy. Kolejnym etapem ich „zbliżenia” jest nakładanie urządzenia elektronicznego na skórę, niczym kalkomania czy zmywalny tatuaż. Taki mocowany na sobie plaster zawiera czujniki, tranzystory, odbiornik radiowy, anteny bezprzewodowe, cewki przewodzące i baterie słoneczne. Pozostają one niewyczuwalne po przyklejeniu na skórę. Układy elektroniczne są umieszczone na elastycznym podkładzie, a następie na małym arkuszu cienkiego plastiku. Po zwilżeniu wodą przylegają do skóry i pozostają na jej powierzchni. Ten pomysł to kolejny krok w połączeniu świata elektroniki i biologii bez potrzeby inwazji chirurgicznej – wszczepień bezpośrednio do organizmu. Owe elektroniczne plastry mogą zawierać różnego rodzaju urządzenia, jak sterowniki zmechanizowanych protez, mogą też umożliwiać posługiwanie się komputerem czy pomagać w komunikowaniu się z innymi ludźmi lub dokonywać stałej obserwacji kondycji pacjenta.

Jedną z najbardziej produktywnych interdyscyplinarnych dziedzin badań stało się poszukiwanie tzw. sztucznej inteligencji (AI – artifical intelligence; polski odpowiednik: SI), która połączyła technikę komputerową, psychologię, matematykę, naukę o zachowaniu i neurologię. Później ta dziedzina zróżnicowała się na różne poddyscypliny.

„Poprawa” człowieka z czasem zaczęła dotyczyć wszelkich dziedzin życia ludzkiego. Do najbardziej spektakularnych działań należą próby powiększenia możliwości ludzkiego mózgu. Interfejs mózg-komputer (ang. brain-computer interface – BCI) pozwala na bezpośrednią komunikację pomiędzy mózgiem a odpowiednim urządzeniem zewnętrznym. Celem działań w tej dziedzinie jest poprawa ludzkich zmysłów albo czynności ruchowych. Neuroprotetyka ma na celu przywrócenie uszkodzonego słuchu, wzroku i czynności ruchowych. Badania nad BCI rozpoczęły się w latach 70-tych XX wieku na University of California Los Angeles (UCLA), gdzie też po raz pierwszy w historii użyto wyrażenia „interfejs mózg-komputer”. Głównym zastosowaniem BCI pozostaje medycyna, zwłaszcza prace nad umożliwieniem komunikacji zewnętrznej pacjentom w ciężkich stadiach takich chorób, jak stwardnienie rozsiane, udar mózgu czy mózgowe porażenie dziecięce. BCI znalazło zastosowanie wojskowe oraz w rozrywce – na przykład popularne „czytniki myśli” czy interfejsowe gry komputerowe.

Zwolennicy ulepszania człowieka za pomocą środków technologicznych nadają owym środkom szczególne znaczenie: poprzez nie bowiem człowiek zmierza do osiągnięcia celu, który sam wybiera, na który wskazuje i zaznacza jako ważny. Często odwołuje się przy tym do tzw. imperatywu technologicznego, który opiera się na konieczności sięgnięcia po jakąś technologię, jeżeli jest ona dostępna. Wiąże się to z niebezpieczeństwem rozminięcia się z etyką, co zachodzi zwłaszcza wówczas, gdy zastosowanie biotechniki może wiązać się z ryzykiem dla przyszłych istot ludzkich lub dla przyjmującej ją jednostki.

Postczłowiek w braterstwie z komputerem

Do bardzo niebezpiecznych działań należy eksperymentowanie z wprowadzeniem elektronicznych implantów w obszar mózgu człowieka. Zwłaszcza gdy docelowo wiąże się to z marzeniem stworzenia cyborga, za jakiego uważa się robota wyposażonego w biologiczny mózg. Ma do tego prowadzić testowanie maszyn wyposażonych w neurony pobrane od zwierząt czy ludzi. Ludzkie ciała i mózgi są traktowane jako czynniki hamujące rozwój człowieka, gdyż wiążą go z licznymi ograniczeniami. Podłączenie ich do maszyn miałoby na celu uwolnienie od tych barier.

Konstrukcje „sztucznych owadów”, czy całych zespołów maszyn podłączonych do ciała ludzkiego, wskazują na różnego rodzaju szanse, lecz i zagrożenia związane z mechanicznym podejściem do człowieka. Nikt nie może przewidzieć dalszych skutków tego typu ingerencji, zwłaszcza dla zdrowia fizycznego i psychicznego tych, którzy im się poddają. Nieznane są także skutki społeczne tej specyficznej koegzystencji człowieka i maszyny, a także przyszłość przewidywanych ich ściślejszych relacji.

Obserwacja i badania kodu genetycznego doprowadziły do idei zamiany krzemowej budowy tradycyjnych podzespołów komputerów na pracujące dzięki wykorzystaniu kwasu DNA. Byłyby to tzw. biologiczne komputery, które mogą zastąpić wielkie bazy danych. Można je wykorzystać m.in. do stworzenia inteligentnych leków, które same potrafią zlokalizować niebezpieczeństwo, a następnie zaradzić mu, wspomagając pracę układu odpornościowego. Pierwsze tego typu próby już się dokonały: w 2004 roku naukowcy Instytutu Nauki Weizmanna skonstruowali rodzaj komputera, który mógł diagnozować komórki nowotworowe, a potem zaaplikować im lekarstwo.

Ideałem człowieka w erze komputerowej jest postczłowiek, zwany też Nadczłowiekiem czy Supermanem. To przyszła istota ludzka, której zakres możliwości został znacznie poszerzony, przezwyciężając ograniczenia natury ludzkiej, w tym także tymczasowość egzystencji związaną ze śmiertelnością. W perspektywie tej koncepcji jest zbudowanie sztucznej inteligencji, która przewyższa swoich twórców, pozostając na ich służbie. Postczłowiek miałby być genialny, inteligencją przewyższający jakiegokolwiek człowieka obecnie żyjącego, byłby niepodatny na choroby ani proces starzenia się oraz obdarzony większym potencjałem dostępnych mu przyjemności, wolny od wszelkiej skazy cielesnej. Sposobem dotarcia do tego typu ideału nowego człowieka jest między innymi molekularna nanotechnologia, inżynieria genetyczna, substancje regulujące samopoczucie, terapie przeciw starzeniu się organizmu, interfejsy neurologiczne, zaawansowane narzędzia zarządzania informacjami, które poprawią pamięć oraz synteza człowieka z maszyną. Z tej koncepcji postczłowieka wyrasta tzw. posthumanizm, który wiąże się ze zmianą postrzegania miejsca człowieka w świecie. Człowiek przestaje być centrum świata i miarą wszechrzeczy. Posthumanizm przekonuje o konieczności odejścia od antropocentrycznego punktu widzenia, wskazując powiązania człowieka ze światem zwierząt i roślin i ze wszystkim co nieludzkie. I tak na przykład studia nad zwierzętami (animal studies) postrzegane są jako część debaty posthumanistycznej.

Z ideą postczłowieka wiąże się także postgenderyzm, czyli ruch społeczny, polityczny i kulturalny, który postuluje dobrowolną eliminację płci społecznej (gender). Ma to nastąpić poprzez zastosowanie zaawansowanej biotechnologii i wspomaganych technik reprodukcyjnych. Za twórcę tego ruchu uważa się kanadyjskiego futurystę George’a Dvorsky’ego, który w eseju napisanym wraz z socjologiem dr. Jamesem Hughesem, pt. Postgenderism: Beyond the Gender Binary (2008) pierwszy użył terminu „postgenderyzm”. Postgenderyści uważają, że obecność ról społecznych i różnic między płciami, które ograniczają jednostkę, wynikają ze zbyt niskiego rozwoju społeczeństwa. Sądzą, że gdyby istniała możliwość reprodukcji wspomaganej technologicznie, seks dla reprodukcji przestałby być potrzebny. Postgenderowi ludzie mieliby zaś możliwość – zgodnie ze swoją wolą – zarówno zajść w ciążę, jak i być ojcem dziecka, co oznaczałoby eliminacje określonych ról społecznych poszczególnych płci. Ważny dla propagowania idei postgenderyzmu był esej feministki socjalistycznej z 1991 roku Donny Haraway, pt. A Cyborg Manifesto: Science, Technology and Socialist-Feminism in the Late Twentieth Century (Manifest Cyborga: Nauka, technologia i socjalistyczny feminizm pod koniec XX wieku). Proponuje ona, by wysiłki nauki zmierzały w kierunku uwolnienia kobiet od obowiązków reprodukcyjnych, gdyż dopiero wówczas będą wolne od swoich biologicznych ograniczeń. Przekroczenie identyfikacji płci ma się dokonać m.in. przez postępy w klonowaniu ludzi, partenogenezę i konstruowanie sztucznej macicy.

Przedmiotem analiz Nowego Człowieka są przede wszystkim konsekwencje – dla indywidualnego i społecznego życia ludzi – wprowadzenia najnowszego typu technologii. Jednym z wątków tych analiz jest „sztuczne ciało” jako efekt nałożenia technik komputerowych na naturalne fizyczne uposażenie człowieka, które otrzymujemy rodząc się ludźmi. Już E. Fromm przestrzegał przed zjawiskiem, które nazwał „robotyzmem” i które rozumiał jako modyfikowanie psychofizycznego ustroju człowieka, czy przedłużanie jego życia, co niesie za sobą zmiany typu kultury. Za szczególnie niebezpieczne uznawano wówczas różnego rodzaju „maszyny telepatyczne”, które podpowiadają człowiekowi, co ma czynić, myśleć, czy co ma uważać za dobre, a więc manipulują jego stanami emocjonalnymi i popędami. Wizje te w dużej części spełniły się już, na przykład w cyberseksie.

x

Niektórzy wprost przestrzegają przed biblijną Bestią, która już nadeszła. Jej znakiem, zgodnie z dowolnie odczytywanym fragmentem Apokalipsy św. Jana (Ap 13,11-18), są właśnie „chipy” („otrzymują znamię na prawą rękę lub czoło i że nikt nie może kupić ni sprzedać, kto nie ma znamienia” -Ap 13,16-17). Twierdzi się nawet, że uważać należy na smart card (ang. karty płatnicze), które są „podstawą znaku Bestii”. Stąd wielu uwrażliwia całe społeczności na przyjmowanie technologii mikrochipów identyfikacyjnych, w tym elektronicznych dowodów osobistych czy tzw. bezpiecznych kart ubezpieczeniowych. Groźby upatruje się nawet w kodach kreskowych czy coraz powszechniejszych tagach RFID (radio-frequency identification – przyp. W.L.).

Lęki i obawy związane z urządzeniami elektronicznymi najnowszej generacji wiążą się z ideą magicznego człowieka, stworzonego technikami magicznymi Golema. Ta żydowska tradycja wiąże się bowiem z ideą tworzenia, będącego imitacją mocy stwórczej Boga, czyli z prowokowaniem konfliktu z mocą Stwórcy. Pełne pychy wejście w kompetencje Boga, bez zważania na granice natury i daną człowiekowi kondycję i możliwości, było odczytywane jako grzeszny bunt i konkurowanie z Bogiem. Grzech pychy jest odejściem człowieka od prawdy o sobie samym i oddaniem się grzesznemu marzycielstwu o swobodnej samokreacji.

Myśliciel i analityk współczesności Karl Jaspers stwierdził: „Człowiek po raz drugi włamał się w organizm natury i ją opuścił, by w niej stworzyć dzieło, którego by ona nie tylko nigdy nie stworzyła, ale które nadto zaczyna z nią teraz rywalizować o władzę i potęgę”. Już F. Bacon postulował, aby rozwoju konstrukcji teoretycznych i polepszania ludzkiej kondycji nie traktować oddzielnie, czy nawet jako przymiotów przeciwstawnych, jak to czyniła myśl starogrecka. Dlatego konieczne jest – postulował – aby pilnować zbieżności prawdy i pożytku, a nigdy nie podporządkowywać prawdy pożytkowi. Należy ustanawiać między nimi stosunek należności. Praktyczny pożytek (practicita), bez prawdy, jest dla Bacona czymś arbitralnym, przypadkowym, niezdolnym do postępu i rozwoju. Pogoń za natychmiastowym wynikiem praktycznym, bez namysłu nad jej sensem i pożytkiem, jest typowa dla magii i alchemii – zachłannych w dążeniu do praktycznych rezultatów, przy ignorowaniu braków i luk w teoriach, którymi magowie i alchemicy posługują się w swoim działaniu. Są to teorie subiektywne, niemożliwe do skodyfikowania i naukowej weryfikacji. Bacon zaś twierdził, że do realizacji dzieł należy bardziej dążyć z tego powodu, że są rękojmiami prawdy, niż ze względu na wygody życiowe.

xxx

Pisze autor, że istotą komunizmu i faszyzmu (chyba powinno być – nazizmu) była nienawiść do człowieka. Podobne tragiczne skutki, pisze dalej, może nieść ze sobą projekt sprowadzający człowieka do jego cielesności. Otóż, ten projekt jest sam w sobie nienawiścią do człowieka od samego początku pojawienia się takiej idei. Nie ma w tym nic dziwnego, bo Golem wywodzi się z tradycji żydowskiej, a w tej tradycji nienawiść do ludzi, których Żydzi za ludzi nie uważają, jest ciągle obecna. Stąd cała ta nowoczesna technologia – którą wprowadza się pod pozorem udogodnień, wygód, poprawy ludzkiego zdrowia i organizmu człowieka – ma na celu zniszczenie człowieka: podporządkowanie go i sprowadzenie go do roli posłusznej maszyny, pozbawionej własnej woli, niezdolnej do samodzielnego myślenia i bezpłciowej.

Mamy więc tu do czynienia z tak zwanym posthumanizmem, w odróżnieniu od humanizmu, w którym człowiek był centrum świata i miarą wszechrzeczy. Humanizm to prąd, który pojawił się na początku renesansu i podważał średniowieczny porządek, w którym to Bóg był w centrum świata i był miarą wszechrzeczy. Początkowo pojawił się on we Włoszech i duży wpływ na niego wywarli Żydzi, działając w różnego rodzaju tajnych związkach. Humanizm wyostrzył konflikt pomiędzy wiarą a wiedzą. Negował metodę średniowiecznych scholastyków, którzy uważali, że poznanie jest możliwe w oparciu o metodę dedukcji, bez udziału obserwacji i eksperymentu, które były podstawą dla humanistów. Stąd taki rozwój w renesansie magii, alchemii i astrologii.

Autor dobrze opisał zjawisko i zagrożenia z niego płynące, ale wydaje się, że daje do zrozumienia czytelniom, że jest to proces, którego ludzie nie kontrolują lub wymyka się spod tej kontroli. Tak sugeruje tytuł książki Cyber pułapka. W mojej ocenie tak nie jest. Wszystko jest pod kontrolą i rozwija się w zamierzonym kierunku. Natomiast ci bezkrytyczni użytkownicy, którzy tak chętnie akceptują te zmiany, nie zdają sobie sprawy z zagrożenia i w stosunku do nich ten tytuł ma uzasadnienie.

Ludzie, by być aktywnymi i twórczymi w swojej pracy, potrzebują pieniędzy. Jeśli je mają, to mają motywację do pracy. Tam, gdzie są pieniądze, ludzie pracują efektywniej. I rozwijają się te dziedziny nauki i przemysłu, gdzie te pieniądze są. Gdzie ich nie ma, nie ma rozwoju i bogactwa. Tak więc o tym, czy jakaś branża przemysłowa, czy dziedzina nauki się rozwija, decydują pieniądze, a ściślej ci, którzy mają monopol na ich kreowanie i dystrybucję. Jeśli więc te branże nowych technologi i biotechnologii rozwijają się tak dynamicznie, to znaczy, że ten, kto rozdziela pieniądze, kieruje ich największy strumień do tych właśnie branż. I one rozwijają się, ale w tym kierunku, w jakim chce ten, który daje te pieniądze. I dlatego wszystko jest pod kontrolą.

Jest tylko jeden naród na świecie, który cechuje:

  • rozproszenie i asymilacja
  • monopol na kreowanie pieniądza
  • monopol na światowy handel
  • monopol medialny

To te najważniejsze czynniki, a są jeszcze inne, które są niezbędne, by rządzić światem i decydować o jego rozwoju w pożądanym dla siebie kierunku. W blogu „Dobry interes” zamieściłem krótkie video z wypowiedzią Brauna, w której opowiadał o tym, jak jego przodek stał się Polakiem. Teraz pojawia się tam komunikat: „This video is private”. Ja jednak mam ten zwyczaj, że zapisuję treść prezentowanego video, więc każdy może sobie przeczytać, ale już nie obejrzeć i wysłuchać. Szybko się zorientowali, że Braun tą wypowiedzią zdemaskował się. Tak działa monopol medialny. I pomimo, że on zgasił im świece chanukowe, to oni „zgasili” mu to video – tak w ramach „rewanżu”. I tak działa monopol medialny.