Nieformalne związki

W związku z „próbą” zamachu stanu w Rosji i działaniami Prigożyna pojawiło się i nadal pojawia mnóstwo artykułów, komentarzy, prób interpretacji tych wydarzeń. Odnoszę jednak wrażenie, że to wszystko ma raczej służyć zaciemnieniu obrazu, niż wyjaśnieniu tego, o co w tym zamieszaniu chodziło. Ponieważ ci, którzy rządzą tym światem, nie zmieniają swoich metod i zasad działania, to wypada odwołać się do tego, co już było, a co daje się jakoś sensownie wytłumaczyć. Wytłumaczyć nie znaczy udowodnić. Działań opartych o nieformalne związki nie da się udowodnić i wypada zdawać sobie z tego sprawę. Jeśli ktoś myśli, że gdzieś są jakieś twarde dowody w postaci dokumentów, zamkniętych w niedostępnych archiwach, to jest bardzo naiwny.

xxx

Tym, co już było i co zmieniło oblicze świata, jak żadne inne w XX wieku, była rewolucja bolszewicka w Rosji w 1917 roku. Antony C. Sutton w swojej książce Wall Street a rewolucja bolszewicka (1974), Wektory 2017, w podrozdziale Intencje i cele Trockiego pisze:

W rezultacie możemy wywieść następującą sekwencję zdarzeń: Trocki podróżował z Nowego Jorku do Piotrogrodu z paszportem, który otrzymał dzięki interwencji Woodrowa Wilsona, z otwartym zamiarem „kontynuowania” rewolucji. Rząd brytyjski był bezpośrednio odpowiedzialny za uwolnienie Trockiego z kanadyjskiego aresztu w 1917 roku, lecz mogły też istnieć inne „naciski”. Lincoln Steffens, amerykański komunista, pełnił funkcję łącznika między Wilsonem a Charlesem R. Crane’em oraz między Crane’em a Trockim. Ponadto, podczas gdy Crane nie zajmował żadnego oficjalnego stanowiska, jego syn Richard był osobistym asystentem sekretarza stanu Roberta Lansinga, a Crane senior bezzwłocznie otrzymywał szczegółowe raporty o postępie rewolucji bolszewickiej. Co więcej, ambasador William Dodd (ambasador USA w Niemczech za czasów Hitlera) powiedział, że Crane odegrał aktywną rolę w rewolucji Kiereńskiego. Listy Steffensa potwierdzają, że Crane postrzegał przewrót Kiereńskiego jako krok w trwającej rewolucji.

Interesujące jest jednak nie tyle to, że istniała komunikacja między tak różnymi osobami jak Crane, Steffens, Trocki i Woodrow Wilson, ile to, że istniała przynajmniej pewna zgoda co do dalszej procedury – to jest co do tego, że Rząd Tymczasowy jest faktycznie „tymczasowy” oraz że powinno dojść do „re-rewolucji”.

Z drugiej strony, interpretując intencje Trockiego, należy zachować ostrożność – był mistrzem podwójnych gier. Oficjalne dokumenty wyraźnie ukazują sprzeczne działania. Na przykład 23 marca 1918 roku Wydział Dalekiego Wschodu w Departamencie Stanu USA otrzymał dwa raporty dotyczące Trockiego – jeden kłóci się z drugim. Pierwszy, datowany na dwudziestego marca i nadany z Moskwy, odnosi się do rosyjskiej gazety „Rosyjskie słowo” i cytuje wywiad z Trockim, w którym ten stwierdził, że jakikolwiek sojusz ze Stanami Zjednoczonymi jest niemożliwy:

Radziecka Rosja nie może sprzymierzyć się (…) z kapitalistyczną Ameryką, gdyż byłaby to zdrada. Możliwe, że Amerykanie zabiegają o takie zbliżenie z nami ze względu na ich niechęć wobec Japonii, lecz w żadnym razie nie może być mowy o jakimkolwiek sojuszu z burżuazyjnym państwem.

Drugi raport, również pochodzący z Moskwy, to wiadomość datowana 17 marca 1918 roku, trzy dni wcześniej, wysłana przez ambasadora Francisa: „Trocki prosi o pięciu amerykańskich oficerów jako inspektorów armii organizowanej do obrony oraz o personel i sprzęt kolejowy”.

Ta prośba skierowana do USA jest oczywiście sprzeczna z odrzuceniem „sojuszu”.

Nim opuścimy Trockiego, należy wspomnieć jeszcze o procesach pokazowych lat trzydziestych, a w szczególności o oskarżeniach i procesach „antyradzieckiego bloku prawicowców i trockistów” z 1938 roku. Te parodie procesów sądowych, które Zachód niemal jednogłośnie potępił, mogą rzucić nieco światła na intencje Trockiego.

Sednem stalinowskiego oskarżenia było to, że trockiści byli opłacanymi agentami międzynarodowego kapitalizmu. K.G. Rakowski, jeden z podsądnych w 1938 roku, powiedział lub został nakłoniony do powiedzenia: „Byliśmy awangardą obcej agresji, międzynarodowego faszyzmu, i to nie tylko w ZSRR, lecz także w Hiszpanii, Chinach, na całym świecie”. W orzeczeniu „sądu” znalazło się stwierdzenie: „Nie istnieje na świecie nikt, kto przyniósł ludowi tyle cierpienia i nieszczęść co Trocki. To najnikczemniejszy agent faszyzmu”.

Chociaż może to być jedynie obelga powszechna pośród międzynarodowych komunistów w latach trzydziestych i czterdziestych, godne uwagi jest to, że wątki tego samooskarżenia zgadzają się z prezentowanymi w tym rozdziale świadectwami. Ponadto, jak zobaczymy później, Trocki był w stanie zdobyć poparcie wśród międzynarodowych kapitalistów, którzy przypadkiem wspierali także Mussoliniego i Hitlera.

Dopóki widzimy wszystkich międzynarodowych rewolucjonistów i wszystkich międzynarodowych kapitalistów jako zaciekłych wrogów, nie dostrzegamy kluczowej kwestii – że w rzeczywistości istniała pewna współpraca między międzynarodowymi kapitalistami a międzynarodowymi rewolucjonistami, w tym faszystami. I nie ma żadnych powodów, aby z góry wykluczać z tego sojuszu Trockiego.

Tę roboczą wstępną ocenę będziemy mogli rozwinąć, kiedy przyjrzymy się historii Michaiła Gruzenberga, głównego agenta bolszewików w Skandynawii, który pod pseudonimem Aleksander Gumberg był również doradcą Chase National Bank w Nowym Jorku, a później doradcą Floyda Odluma z Atlas Corporation. O tej podwójnej roli wiedzieli – i akceptowali ją – zarówno Sowieci, jak i jego amerykańscy pracodawcy. Historia Gruzenberga to przykład sojuszu międzynarodowej rewolucji z międzynarodowym kapitalizmem.

Spostrzeżenia pułkownika MacLeana, że Trocki miał „silne podziemne wpływy” oraz że jego „możliwości były tak duże, że wydano rozkazy, aby okazać mu wszelkie względy”, nie kłócą się w żadnym przypadku z interwencją Coultera-Gwatkina na rzecz Trockiego, czy jeśli o to chodzi, z późniejszymi stalinowskimi oskarżeniami w pokazowych procesach trockistów w latach trzydziestych. Nie kłócą się również z przypadkiem Gruzenberga. Z drugiej strony jedyne potwierdzone bezpośrednie powiązanie między Trockim a międzynarodową bankowością stanowił jego kuzyn Abram Givatovzo, który był prywatnym bankierem w Kijowie przed rosyjską rewolucją i w Sztokholmie po rewolucji. Chociaż Givatovzo deklarował antybolszewizm, w rzeczywistości działał na rzecz Sowietów w transakcjach walutowych w 1918 roku.

Czy wydarzenia te potwierdzają istnienie jakiejś międzynarodowej sieci? Po pierwsze mamy Trockiego, rosyjskiego internacjonalistycznego rewolucjonistę z powiązaniami w Niemczech, któremu pomaga dwóch rzekomych zwolenników księcia Lwowa w Rosji (Aleinikoff i Wolf, Rosjanie mieszkający w Nowym Jorku). Tych dwóch zachęca do działania liberalnego kanadyjskiego zastępcę poczmistrza generalnego, który z kolei wstawia się u prominentnego majora brytyjskiej armii w kanadyjskim sztabie wojskowym. Wszystkie te powiązania są weryfikowalne.

Krótko mówiąc, relacje lojalności bywają czasem inne, niż się wydaje. Możemy jednak domniemywać, że Trocki, Aleinikoff, Wolf, Coulter i Gwatkin, działając na rzecz konkretnego wspólnego celu, mieli również jakiś wyższy wspólny cel, wykraczający ponad lojalność wobec państwa czy ponad etykiety polityczne. Należy podkreślić, że nie istnieje żaden absolutny dowód na to, że tak było. W tym momencie jest to jedyne logiczne założenie przyjęte na podstawie faktów. Tego rodzaju wyższa lojalność mogła wynikać z samej przyjaźni, chociaż rozważanie takiej poliglotycznej kombinacji wymaga znacznego wysiłku wyobraźni. Mogła jednak wynikać również z innych motywów. Obraz wciąż jest niekompletny.

xxx

No właśnie! Działając na rzecz konkretnego wspólnego celu, mieli również jakiś wyższy wspólny cel, wykraczający ponad lojalność wobec własnego państwa czy ponad etykiety polityczne, czyli ponad partie polityczne. W jednym z poprzednich blogów cytowałem Henryka Rolickiego, który w swojej książce Zmierzch Izraela cytował Heinricha Kohna z jego Die politische Idee des Judentums:

Korzenie całej religii żydowskiej tkwią w historii żydowskiego ludu. Początkiem jej jest akt historyczny: wywędrowanie z Egiptu. We wszystkich jej chwilach zwrotnych znajdujemy historyczne zdarzenia. Z nich czerpie ona swą siłę, w głębiach żydowskiego charakteru narodowego leży jej tajemnica: formą jej rozwoju jest polityka.

Rolicki od siebie dodaje: „Ubierając swój cel polityczny w szatę religijną, uzyskiwali zaszeregowanie całego plemienia i późniejszych pokoleń w jeden zastęp bojowników politycznych”.

Czyli zarówno Żyd – Heinrich Kohn jak i Henryk Rolicki mówią wprost o tym, o czym Sutton pisze tak wymijająco: jakiś wyższy wspólny cel, wykraczający ponad lojalność wobec własnego państwa czy ponad etykiety polityczne.

xxx

W końcowym rozdziale Sojusz bankierów z rewolucją Sutton m.in. pisze:

Jaki motyw tłumaczy tę koalicję kapitalistów z bolszewikami? Rosja była wówczas – jak i dzisiaj – największym niezagospodarowanym rynkiem rynkiem na świecie. Co więcej, Rosja, wtedy i teraz, była największym potencjalnym konkurentem Stanów Zjednoczonych i tym samym największym potencjalnym zagrożeniem dla amerykańskiej przemysłowej i finansowej supremacji. Rzut oka na mapę świata wystarczy, aby zobaczyć różnicę między ogromnym terytorium Rosji a mniejszymi Stanami Zjednoczonymi. Ludzi z Wall Street musi przerażać myśl o Rosji jako drugim, obok Ameryki, gigancie przemysłowym.

Dlaczego jednak pozwalać Rosji stać się konkurencją i zagrożeniem dla amerykańskiej supremacji? Pod koniec XIX wieku Morgan, Rockefeller i Guggenheim ujawnili swe monopolistyczne skłonności. W Railroad and Regulation 1877-1916 Gabriel Kolko pokazał, że to właściciele kolei, a nie rolnicy, chcieli państwowej kontroli nad koleją, aby zachować swoje monopole i zlikwidować konkurencję. Przedstawione tu dowody można zatem najprościej wyjaśnić wzrostem ambicji i poszerzeniem horyzontów syndykatu finansistów z Wall Street na skalę globalną. Gigantyczny rosyjski rynek miał zostać zmonopolizowany i przemieniony w techniczną kolonię, którą eksploatować będzie kilku wpływowych amerykańskich finansistów i kontrolowane przez nich korporacje. To, co kontrolowane przez amerykański przemysł Międzystanowa Komisja Handlu i Federalna Komisja Handlowa mogły uczynić dla tego przemysłu w kraju, planowany socjalistyczny rząd mógł zrobić dla niego za granicą – przy odpowiednim wsparciu i zachętach ze strony Wall Street i Waszyngtonu.

Gdyby to wyjaśnienie wydawało się zbyt radykalne, należy przypomnieć, że Trocki powołał carskich generałów do skonsolidowania Armii Czerwonej, to Trocki prosił o amerykańskich oficerów do kontrolowania rewolucyjnej Rosji i o wstawiennictwo za Sowietami, to Trocki zdławił pierwsze wolnościowe tendencje w rewolucji rosyjskiej, a następnie robotników i chłopów, należy też zauważyć, że oficjalna historia całkowicie ignoruje siedemsettysięczną Armię Zieloną, złożoną z byłych bolszewików oburzonych zdradą rewolucji, którzy walczyli i z białymi, i z czerwonymi. Innymi słowy, sugestia jest taka, że rewolucja bolszewicka stanowiła sojusz etatystów: etatystycznych rewolucjonistów i etatystycznych finansistów zjednoczonych przeciwko prawdziwie wolnościowym tendencjom w Rosji.

Czytelnik musi zadać sobie teraz pytanie, czy ci bankierzy byli również skrytymi bolszewikami? Nie, oczywiście, że nie. Ci finansiści nie wyznawali żadnej ideologii. Wielką nadinterpretacją byłoby założyć, że ich pomoc dla bolszewików była motywowana ideologicznie w jakimkolwiek ścisłym sensie. Finansiści kierowani byli pragnieniem władzy i dlatego wspierali wszelkie polityczne stronnictwa, które mogłyby im dać dostęp do władzy: Trockiego, Lenina, cara, Kołczaka, Denikina – wszyscy otrzymali większą lub mniejszą pomoc. Wszyscy poza tymi, którzy pragnęli prawdziwie wolnego i indywidualistycznego społeczeństwa.

Pomoc nie ograniczała się do etatystycznych bolszewików i etatystycznych antybolszewików. W swojej książce Mussolini and Fascism: The View from America (Mussolini i faszyzm: Spojrzenie z Ameryki) John P. Diggis zauważył w odniesieniu do Thomasa Lamonta z Guaranty Trust, że

ze wszystkich liderów amerykańskiego biznesu Thomas W. Lamont najsilniej popierał faszyzm. Lamont, który kierował wpływową siecią bankową J.P. Morgana, był kimś w rodzaju konsultanta biznesowego faszystowskiego rządu we Włoszech.

W 1926 roku, w kluczowym dla Mussoliniego momencie, Lamont zapewnił włoskiemu dyktatorowi pożyczkę w wysokości stu milionów dolarów. Można również przypomnieć, że dyrektor Guaranty Trust był ojcem Corlissa Lamonta, amerykańskiego komunisty. Takie bezstronne podejście do bliźniaczych systemów totalitarnych, komunizmu i faszyzmu, nie ograniczało się tylko do rodziny Lamontów. Na przykład Otto Kahn, dyrektor American International Corporation oraz Kuhn, Loeb & Co., był pewien, że amerykański kapitał zainwestowany we Włoszech znajdzie tam bezpieczeństwo, wsparcie, możliwości i nagrodę. To ten sam Otto, który w 1924 roku przekonywał socjalistyczną League of Industrial Democracy, że jej cele są jego celami. Różnią się zaś jedynie – zdaniem Otto Kahna – co do sposobu ich osiągnięcia.

Po obu stronach Atlantyku bankierzy dostrzegali zalety i potencjał marksizmu. Na przykład lord Milner był angielskim bankierem, który cieszył się wpływami w brytyjskiej polityce wojennej i który jednocześnie był zwolennikiem marksizmu. W Nowym Jorku w 1903 roku utworzono socjalistyczny klub „X”. Do jego członków należeli nie tylko komunista Lincoln Steffens, socjalista William English Walling i komunistyczny bankier Morris Hillquit, lecz również filozof John Dewey, James T. Shotwell, Charles Edward Russell i Rufus Weeks (wiceprezes New York Life Insurance Company). Na corocznym spotkaniu Economic Club w Astor Hotel w Nowym Jorku przemawiali socjaliści.

Z tych nieprawdopodobnych źródeł pochodzi współczesny internacjonalistyczny ruch obejmujący nie tylko finansistów – Carnegiego, Paula Warburga, Otto Kahna, Bernarda Barucha i Herberta Hoovera – lecz również Carnegie Foundation i jej córkę International Conciliation.

Lew Trocki również deklarował się jako internacjonalista. Wspominaliśmy z pewnym zainteresowaniem o jego powiązaniach na najwyższych szczeblach czy przyjaciołach w Kanadzie. Trocki nie był zatem prorosyjski, proaliancki czy proniemiecki, jak wielu go przedstawiało. Był zwolennikiem rewolucji i światowej dyktatury. Jednym słowem był internacjonalistą. Bolszewików i bankierów łączył zatem internacjonalizm. Rewolucja i międzynarodowe finanse wcale się ze sobą nie kłócą, jeżeli celem rewolucji jest ustanowienie bardziej scentralizowanej władzy. Międzynarodowa finansjera woli robić interesy z centralnymi rządami. Ostatnie, czego pragnie społeczność bankowa, to leseferystyczna gospodarka i zdecentralizowana władza, gdyż prowadziłyby one do rozproszenia władzy.

Oto zatem wyjaśnienie, które zgadza się z przedstawionymi dowodami. Ta garstka bankierów i spekulantów nie była bolszewikami, komunistami, socjalistami, demokratami czy nawet Amerykanami. Nade wszystko ludzie ci pragnęli rynków, najlepiej zmonopolizowanych i międzynarodowych – a zmonopolizowanie światowego rynku stanowiło ich najwyższy cel. Chcieli rynków, które można by eksploatować monopolistycznie bez obawy o konkurencję ze strony Rosji, Niemiec czy kogokolwiek innego – w tym amerykańskich biznesmenów spoza zaklętego kręgu. Ta zamknięta grupa była apolityczna i amoralna. W 1917 roku interesował ją tylko jeden cel: zmonopolizowanie rosyjskiego rynku pod intelektualną ochroną i przykrywką ligi na rzecz egzekwowania pokoju.

Wall Street faktycznie osiągnęła swój cel. Kontrolowane przez ten syndykat amerykańskie firmy zaczęły budować Związek Radziecki, a obecnie wprowadzają radziecki kompleks wojskowo-przemysłowy w epokę komputerów.

Dzisiaj cel ten nie stracił na aktualności. John D. Rockefeller wyłożył go w swojej książce The Second American Revolution (Druga rewolucja amerykańska) – na której okładce widnieje pięcioramienna gwiazda. W książce znajduje się otwarty apel o humanizm, to jest apel o to, aby naszym najwyższym priorytetem stała się praca na rzecz innych. Innymi słowy, jest to obrona kolektywizmu. Humanizm to kolektywizm. Warto zauważyć, że Rockefellerowie, którzy od wieku promują te humanistyczną ideę, nie rozdali innym własnego majątku. Przypuszczalnie w ich zaleceniu zawarte jest założenie, że to my wszyscy mamy pracować na rzecz Rockefellerów. Książka Rockefellera propaguje kolektywizm pod płaszczykiem „umiarkowanego konserwatyzmu|” i „dobra społecznego”. W praktyce nawołuje do kontynuowania wcześniejszego poparcia Morgana-Rockefellera dla kolektywistycznych przedsięwzięć i znoszenia praw jednostki.

Krótko mówiąc, idea dobra społecznego była i pozostaje narzędziem i wymówką dla autokreacji elitarnego kręgu, który apeluje o pokój na świecie i ludzką przyzwoitość. Jednak dopóki czytelnik patrzy na historię świata przez pryzmat nieuchronnego marksistowskiego konfliktu między kapitalizmem a komunizmem, cele takiego sojuszu między międzynarodowymi finansistami a międzynarodowymi rewolucjonistami pozostają niezrozumiałe. To samo tyczy się groteskowości propagowania dobra społecznego przez grabieżców. Jeśli sojusze te wciąż wymykają się zrozumieniu czytelnika, powinien zastanowić się nad oczywistym faktem, że te same międzynarodowe grupy zawsze chętnie wskazują, co inni powinni robić, lecz wyraźnie nie chcą zostać pierwszymi z tych, którzy oddadzą swój majątek i władzę. Ich usta są otwarte, lecz ich kieszenie zamknięte.

Tę technikę, którą monopoliści wykorzystują do kantowania społeczeństwa, wyłożył na początku XX wieku Frederick C. Howe w książce The Confessions of a Monopolist. Po pierwsze, twierdzi Howe, polityka to nieodzowna część biznesu. Kontrolowanie poszczególnych gałęzi przemysłu wymaga kontrolowania Kongresu i regulatorów, dzięki czemu można zaprząc społeczeństwo do pracy dla monopolisty. Zatem, zdaniem Howe’a, monopolista powinien kierować się dwiema zasadami: „Po pierwsze, niech społeczeństwo pracuje dla ciebie. Po drugie, uczyń z tego biznes”. Są to, jak napisał Howe, podstawowe „zasady wielkiego biznesu”.

xxx

Jeśli jest tak, jak to opisał Sutton, to interpretacja otaczającej nas rzeczywistości może być zgoła odmienna od tej oficjalnej. Jeśli rewolucja bolszewicka w Rosji została sfinansowana przez finansistów z Wall Street, to znaczy, że Związek Radziecki, a raczej jego politycy byli zależni od tych finansistów. A to może oznaczać, że jego upadek na początku lat 90-tych, podobnie jak całego bloku komunistycznego, był zaplanowany. Oficjalne tłumaczenie, że komunizm zbankrutował, nie trzyma się kupy, bo przecież ten sam komunizm w Chinach nadal trwał.

Upadek czy bankructwo Związku Radzieckiego miało swoje konsekwencje w postaci oderwania od niego całego bloku komunistycznego i przeciągnięcie go na stronę unii europejskiej oraz powstanie niepodległych państw, znajdujących się wcześniej w obrębie ZSRR. Dziś już wiemy, że najbardziej brzemienną w skutki była decyzja o powstaniu niepodległej Ukrainy. To oznaczało, że prędzej czy później dojdzie do wojny rosyjsko-uraińskiej, dlatego że już wcześniej taka wojna była. Działo się to w latach 1917-1921. Wówczas Zachodnioukraińska Republika Ludowa, powstała na terenie byłej Galicji wschodniej dążyła do utworzenia niepodległego państwa i przeciągnięcia na swoją stronę reszty Ukrainy. Ostatecznie w wyniku traktatu ryskiego z 1921 roku ustalono, że Galicja wschodnia, czyli ZRUL wejdzie w skład II RP. Dziś ten sam schemat jest ponownie wykorzystywany, tylko że trochę inaczej, bo Ukraina jest, przynajmniej teoretycznie, niepodległym państwem, ale najwyraźniej to za mało. Ona chce do unii europejskiej i do NATO. Ale nie wszyscy na Ukrainie tego chcą i stąd konflikt.

Czy Rosja, powstała po upadku Związku Radzieckiego, jest niezależna od Stanów Zjednoczonych, a właściwie od finansistów z Wall Street? Wydaje się to mało prawdopodobne, a jeśli tak, to oznacza, że w wojnie na Ukrainie Rosja realizuje cele tych finansistów. Podobnie jest w przypadku Ukrainy. Zresztą sami Amerykanie przyznali, że wydali kilka miliardów dolarów na zorganizowanie cyrku zwanego Majdanem. A skoro tak, to znaczy, że konflikt został wywołany sztucznie. I prawdopodobnie tak samo jest w przypadku „zamachu stanu” dokonanego w Rosji przez Prigozyna i jego Grupę Wagnera. Czy fakt, że Prigożyn ze swoim prywatnym wojskiem schronił się na Białorusi nie oznacza, że rozpoczął się proces przeciągania Białorusi na stronę Zachodu? W ten sposób możliwe byłoby odtworzenie I Rzeczypospolitej. Tylko po co? Może nie chodzi o nią, tylko o coś zupełnie innego?

Procent ludności żydowskiej w strefie osiedlenia około 1905 roku; źródło: Wikipedia.

Strefa osiedlenia (również granica osiedlenia, ros. черта оседлости – czerta osiedłosti) – zachodnia część Imperium Rosyjskiego stanowiąca około 20% jego europejskiej części, istniejąca w latach 1791–1917, w której nakazywano zamieszkiwać społeczności żydowskiej, utworzona 23 grudnia 1791 roku na mocy ukazu carycy Katarzyny II. W skład tej strefy wchodziły zachodnie gubernie rosyjskie, utworzone po rozbiorach Polski, także gubernie południowo-zachodnie nadczarnomorskie. – Wikipedia.

Rafał Żebrowski w swoim artykule Rocznica wydania ukazu o ustanowieniu „strefy osiedlenia” dla Żydów (https://www.jhi.pl/artykuly/rocznica-wydania-ukazu-o-ustanowieniu-strefy-osiedlenia-dla-zydow,243) m.in. pisze:

Na początku XX w. w s.o. żyło ok. 5 mln. wyznawców judaizmu, co stanowiło blisko 40% wszystkich Żydów na świecie. Natomiast poza nią stale mieszkało ich tylko ok. 200 tys. Słusznie więc wówczas podnoszono, że gdyby pozwolono im wszystkim rozproszyć się po całym Imperium, wówczas stanowiliby na tyle niewielki procent ogółu ludności, że napięcia i konflikty byłyby mniejsze niż w małych miasteczkach strefy, w których Żydzi niejednokrotnie stanowili większość, a w wielu jej guberniach – po kilkanaście procent mieszkańców, znajdując z trudem źródła utrzymania, często zmuszeni do korzystania z pomocy społecznej.

Trudno ocenić rolę s.o. w dziejach narodu żydowskiego. Niewątpliwie warunki życia były w niej bardzo trudne, zwłaszcza dla ubogich. Jednak trudno nie zauważyć, iż skupienie Żydów w miasteczkach strefy sprawiło, że większość z nich zachowała tradycyjną kulturę i hierarchię wartości. To właśnie głównie oni, wraz ze współwyznawcami w Królestwie Polskim i Galicji, przenieśli jidyszkejt (ducha żydowskiego), równocześnie w walny sposób przyczyniając się do powstania nowoczesnej kultury żydowskiej. To oni stali się bohaterami klasycznych dzieł Szołema Alejchema i Mendełe Mojcher Sforima. Dla przyszłości duże znaczenie miała także emigracja Żydów ze s.o. i ich udział w rozwoju skupiska żydowskiego w USA (2 mln. emigrantów w latach 1881-1914).

xxx

Rewolucja i i międzynarodowe finanse wcale się ze sobą nie kłócą, jeżeli celem rewolucji jest ustanowienie bardziej scentralizowanej władzy, a zmonopolizowanie światowego rynku stanowi najwyższy cel bankierów i spekulantów. W książce Druga amerykańska rewolucja znajduje się otwarty apel o humanizm, to jest apel o to, aby naszym najwyższym priorytetem stała się praca na rzecz innych. Innymi słowy, jest to obrona kolektywizmu. Humanizm to kolektywizm. Tak to interpretuje Sutton.

A poniżej fragment z blogu Konfucjanizm:

„W tym systemie, w którym wszystko zostało podporządkowane społecznemu życiu jednostki, jej stosunek do drugiego człowieka jest sprawą zasadniczej wagi. Właściwy stosunek do bliźniego (żen) to jedno z podstawowych pojęć konfucjanizmu. Termin żen należy do tych, które w tłumaczeniu oddać najtrudniej. Żen jest bowiem główną z cnót człowieka szlachetnego, a zarazem jego podstawowym obowiązkiem wobec całego otoczenia. Zwykle termin ten oddaje się w sinologii europejskiej przez humanitarność, cnota humanitarności, to jest to ludzki do bliźniego stosunek, właściwy stosunek do ludzi.”

Nie przypadkiem więc całą produkcję przenosi się do Chin i robi się z nich fabrykę świata, czyli monopol na światową produkcję. Nie tylko ze względu na liczbę ludności, ale przede wszystkim na mentalność Chińczyków i ich kolektywny styl życia. Ich nie trzeba formować do wymogów globalistów, bo oni zostali takimi uformowani przez konfucjanizm. Europejczyków, tych indywidualistów, nie da się przerobić. Można ich co najwyżej zutylizować poprzez mieszanie z czarnymi, muzułmanami i innymi. I to wszystko dzieje się na naszych oczach.

Rewolucja październikowa

Rewolucja (z wczesnośredniowiecznej łaciny revolutio – przewrót) – znacząca zmiana, która zazwyczaj zachodzi w stosunkowo krótkim okresie. – Tak to słowo definiuje Wikipedia. Tyle że ta znacząca zmiana nie bierze się znikąd. Efekt końcowy może i jest gwałtowny, ale wcześniej trwają długie przygotowania, nawet bardzo długie. I tak było, przynajmniej w mojej ocenie, w przypadku rewolucji październikowej, którą poprzedziła rewolucja 1905 roku i rewolucja lutowa z 1917 roku.

Właściwie to należałoby zacząć od zadania sobie pytania: Dlaczego w Rosji? Równie dobrze można zapytać: Dlaczego rewolucja francuska wybuchła we Francji, a nie – w innym kraju? Pewnie dlatego, że w owym czasie Francja była najpotężniejszym państwem w Europie i najludniejszym. To prawda, że Imperium Brytyjskie rosło w siłę, ale głównie za morzami, a poza tym, to z Anglią Żydzi uporali się ponad 100 lat wcześniej podczas rewolucji Cromwella. W czasie rewolucji francuskiej Europa była centrum świata i jej zmiana, a więc i zmiana świata, musiała zacząć się od Francji. Wydaje się, że i obecnie zmiana oblicza świata musi zacząć się od najpotężniejszego państwa. Czy mamy do czynienia z początkiem rewolucji w Ameryce? Tego nie wiemy. Wiedzą natomiast ci, którzy tym wszystkim sterują z ukrycia i anonimowo.

Ale dlaczego Rosja? Był to kraj, w stosunku do Europy Zachodniej, zacofany. Niemniej jednak miał w sobie potencjał. Z jednej strony był to największy pod względem obszaru kraj na świecie, który był spadkobiercą największego imperium w dziejach świata, imperium Czyngis-chana, z nieprzebranymi bogactwami naturalnymi. Na samym tylko Uralu, jak mówią, jest cała tablica Mendelejewa. Z drugiej strony był to kraj białego człowieka. W drugiej połowie XIX wieku ludność Rosji podwajała się co 30 lat. Wszystko wskazywało na to, że w latach 30-tych czy 40-tych XX wieku będzie to najludniejszy kraj białych ludzi. I do tego jeszcze kraj niezbyt przychylny Żydom.

Od początku XX wieku w Rosji następowało uprzemysłowienie na niespotykaną dotychczas skalę. Rozwój przemysłowy napędzany był zagranicznymi kredytami i sprowadzanymi z Zachodniej Europy maszynami i częściami zamiennymi. Rosja w czasach carskich eksportowała niemal wyłącznie surowce, tj. węgiel, drewno, ropę naftową, futra i zboże, które było jej szczególnym towarem. W 1913 roku wyeksportowano 13 mln ton zbóż. Ale była też największym producentem ropy naftowej. W 1901 roku ze złóż w Baku pochodziła ponad połowa światowego wydobycia ropy. To właśnie tam wzbogacił się, „robiąc w nafcie”, ojciec Cezarego Baryki z Przedwiośnia Stefana Żeromskiego.

Czy to nie przypomina do złudzenia polityki Gierka z lat 70-tych? Było dokładnie tak samo. Za zachodnie kredyty i technologię uprzemysławiano kraj. Za granicę wysyłano surowce, głównie węgiel i produkty rolne. I tak samo jak w Rosji pojawiły się strajki i doszło do ich rozpędzenia przy użyciu broni palnej.

Rewolucja 1905 roku nie wybuchła nagle. Kryzys gospodarczy w Rosji w latach 1900-1903 był pretekstem do wywoływania protestów. 1 maja 1900 roku doszło do manifestacji w Charkowie, w 1901 roku wybuchły strajki w Moskwie, Jekaterynosławiu, Petersburgu, Mikołajewie, Batumi, Odessie. W lipcu i sierpniu 1902 roku w strajkach na Ukrainie i Kaukazie wzięło udział około 200 tysięcy pracowników. Wojna z Japonią w 1904 roku tylko pogorszyła sytuację. 26 grudnia 1904 roku wybucha strajk w Baku i Petersburgu.

Momentem przełomowym wydaje się być krwawa niedziela 22 stycznia 1905 roku. Pop Grigorij Gapon (współpracownik Ochrany) zorganizował marsz pod Pałac Zimowy, aby osobiście wręczyć carowi petycję z ponad 135 tysiącami podpisów. Protestujący domagali się 8-godzinnego dnia pracy bez obniżania wynagrodzenia i amnestii dla więźniów politycznych. Manifestacja ta została rozbita przez siły carskie. W demonstracji wzięło udział ponad 100 tysięcy ludzi. Robotnicy nieśli portrety cara i śpiewali pieśni. W pewnym momencie, w kilku punktach miasta, zostali zaatakowani przez uzbrojoną kawalerię. Zabitych i rannych było ponad 1000 osób. Władze przyznały się do 130 zabitych i około 300 rannych. Decyzję o pacyfikacji podjął car.

Strajki do końca stycznia podjęło ponad 400 tysięcy robotników. Rozlały się one na Królestwo Polski i wybrzeże Bałtyku. W lutym do strajku włączył się Kaukaz, a w kwietniu – Ural. W marcu zamknięto wszystkie uczelnie. Wiele oddziałów wojska zbuntowało się i nie wykonywało rozkazów walki z protestującymi. Podpisanie we wrześniu 1905 roku niekorzystnego układu pokojowego z Japonią spowodowało kolejne wystąpienia. W Petersburgu Lew Trocki ogłosił strajk powszechny, a ugrupowania polityczne głosiły hasło „cała władza w ręce Rad”. Przywództwo nad ruchem rewolucyjnym objęły Rady Delegatów Robotniczych. Część żołnierzy poparło protestujących i utworzyło Rady Delegatów Żołnierskich, które przejęły władzę w wielu jednostkach. W październiku strajki sparaliżowały całą Rosję.

Car Mikołaj II został zmuszony do działania. 30 października wydał Manifest konstytucyjny (tzw. manifest październikowy), w którym obiecał obywatelom poszanowanie ich praw, powołanie parlamentu oraz rządu z premierem (Siergiej Witte). Parlament składał się z dwóch izb. Izbę wyższą tworzyła powołana przez cara Rada Państwa, izbę niższą – Duma Państwowa, wyłaniana w wyborach. Pierwsza Duma przetrwała kilka miesięcy, gdyż w lipcu 1906 roku car, niezadowolony z jej składu, przedterminowo rozwiązał ją. Druga Duma została wybrana w 1907 roku. Ze względu na to, że większość w niej mieli radykałowie, car ją rozwiązał. Trzecia Duma, wybrana na podstawie zmienionej ordynacji w tym samym roku, przetrwała 5 lat, bo większość w niej stanowili zwolennicy cara.

W 1906 roku Mikołaj II odwołał Wittego z urzędu premiera. Na jego miejsce został powołany Stołypin, który nie tylko skutecznie stłumił rewolucję, ale też dokonał wielu ważnych reform. Przeprowadził reformę agrarną, znoszącą wspólnoty gminne. Uznał wolność do zrzeszeń. Zreformował szkolnictwo i wojsko. W 1911 roku został zastrzelony.

W wyniku rewolucji 1905 roku powstał pierwszy parlament rosyjski – Duma Państwowa. Zalegalizowano działanie, zakazanych do 1905 roku, partii politycznych i stowarzyszeń. Rosja stała się więc monarchią parlamentarną.

W tym konflikcie, w 1905 roku, stronami byli rewolucjoniści i Imperium Rosyjskie, tak przynajmniej podaje Wikipedia. Dowódcami po stronie rewolucjonistów byli Lew Trocki i Feliks Dzierżyński. A partie, które były zaangażowane w rewolucję, to SDPRR, PSR, PPS, SDKPiL i Bund.

Socjaldemokratyczna Partia Robotnicza Rosji (SDPRR), której sekcjami autonomicznymi były SDKPiL i Bund, podzieliła się w 1903 roku na frakcje bolszewików i mienszewików. Był to wynik sporu pomiędzy Leninem a Julijem Martowem., który uważał, że członkowie partii powinni działać niezależnie od kierownictwa partii. Lenin był zwolennikiem silnego przywództwa. Nazwał on swoją frakcję – bolszewikami, czyli większością, choć w momencie podziału tej większości nie miała ona. Oponentów określił mianem mienszewików, czyli mniejszością. Julij Martow był Żydem, o czym wspomina Wikipedia.

Partia Socjalistów-Rewolucjonistów (PSR), tzw. eserowsy (SR), eserzy, została założona w 1901 roku przez rewolucjonistów wywodzących się z tzw. narodników. Jej celem było przekształcenie Rosji w republikę demokratyczną, w której dominowałaby klasa chłopska. Jednym z twórców i przywódców tej partii był Grigorij Gerszuni (wł. Isaak Gersz). Ważną osobistością w niej był również Jewno Azef. Do tej partii należał także Aleksander Kiereński.

Pozostałe partie to PPS, SDKPiL i Bund. Ich chyba nie trzeba bliżej przedstawiać. – I co z tego wszystkiego wynika? Wynika to, że rewolucja 1905 roku, to nie był to, jak opisuje Wikipedia, ogólnokrajowy spontaniczny zryw o podłożu społecznym i narodowym. Wprost przeciwnie! Protesty i strajki zaczęły się w 1900 roku i stopniowo rozszerzały się na cały kraj. Drugi wniosek jest taki, że wszystkie te, zaangażowane w ruchy rewolucyjne partie, były zdominowane przez Żydów lub miały ich w swoich szeregach na kluczowych stanowiskach. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza wtedy, gdy ktoś wątpi w to, że dziś w Polsce jest tak samo, że wszystkie partie są kontrolowane bądź zdominowane przez tę nację. Lenin swoją mniejszościową, w momencie podziału, frakcję nazwał, w celach propagandowych, bolszewikami, czyli większością. Ewidentnie kłamał, tak jak kłamie każdy polityk. I to też się nie zmieniło.

A jak wyglądała ta rewolucja w oczach ludzi, którzy żyli w tamtych czasach i osobiście doświadczali jej? Jednym z jej naocznych świadków był Bolesław Prus, który opisał ją w swojej, chyba ostatniej, prawie nieznanej powieści „Dzieci” (Akant Ltd, Warszawa 2002). Za PRL-u raczej nie mogła była się ukazać ze względu na sposób opisania tej rewolucji. Poniżej próbka:

-Tak, ruch ten zapowiadał się bardzo dobrze – wtrącił Świrski.

-A ciągnie się jak najgorzej – pochwycił sekretarz. – Bardzo prędko przekonaliśmy się, że robotnikom, a raczej menerom, nie chodzi o poprawę stosunków, ale o wywołanie zamętu… My pierwsze warunki robotników przyjęliśmy i gotowi byliśmy je wykonywać, ale oni tylko zaczęli stawiać coraz to nowe, coraz niemożliwsze żądania, ale jeszcze pracowali niedbale, psuli materiały, kradli, zmuszali trzymać w fabrykach takie jednostki, które kwalifikują się w najlepszym razie do wyrzucenia, w najgorszym do kryminału… A gdy oświadczyliśmy, że dalszych ustępstw fabryka nie może robić, skazano nas na śmierć.

-Cóż oni na przykład panu zarzucają?… – spytał Świrski.

-Nigdy pan nie uwierzy!… – zawołał sekretarz. – Mam zginąć za to, że kiedyś cieszyłem się zaufaniem robotników, że zachęcałem ich do uczenia się, do zawiązywania stowarzyszeń… że wreszcie w ostatnich czasach wyjaśniałem robotnikom niepraktyczność ich postępowania… A prawda!… Parę razy odezwałem się, że niepolskie to ręce i niepolskie serca kierują ruchem, który może skończyć się ogólną nędzą i upadkiem naszego narodu na korzyść nie wiadomo czyją…

To zrozumiałe, że w PRL-u taka powieść nie mogła ukazać się. Ale ten PRL był dziwny i miał różne oblicza. W pewnym momencie, około 1956 roku, komuniści postanowili wydać wybór „Kronik Tygodniowych” Prusa. Wyboru miał dokonać Zygmunt Szweykowski, historyk literatury, specjalizujący się w literaturze XIX wieku. Problem polegał na tym, że był to sanacyjny historyk, sanacyjny, bo w takich czasach przyszło mu zaczynać swoje życie zawodowe. Nie ufano mu więc i uważano, że dokona tendencyjnego wyboru. Żeby więc uniknąć tendencyjności komuniści postanowili, że należy wydać „Kroniki” w całości. Lepszego wyboru nie mogli dokonać! Prus zaczął je pisać w 1875 roku i pisał do śmierci w 1912 roku. Mamy w nich obraz Królestwa Polskiego z końca XIX i początku XX wieku. Rzecz bezcenna.

„Kroniki” były wydawane w latach 1956-1970. W sumie było 20 tomów z komentarzami, które czytelnikom z XX wieku wyjaśniały wszystko, co mogło być dla nich niezrozumiałe. Prus pisał dla swoich czytelników, którzy byli mu współcześni. Redakcję powierzono Szwejkowskiemu. Początkowo miał jeszcze nadredaktora. Później zrezygnowano z niego. Pierwsze tomy były wydawane w nakładzie 5000 egzemplarzy. Ostanie – 1500. I w tych ostatnich pisał o rewolucji 1905 roku. Do fabryk przychodziły agitatorki, młode urodziwe Żydówki, zachęcały do strajku. Co bardziej świadomi robotnicy mieli wątpliwości. Zdawali sobie sprawę z tego, że może on doprowadzić do likwidacji zakładu, a więc i ich miejsc pracy. Na takie argumenty Żydówki odpowiadały: nie martwcie się, przyjdzie Żyd i wykupi.

Tak pisał Prus i carska cenzura puszczała to, bo „Kroniki” zostały skompletowane z zachowanej prasy z tamtych czasów. Dziś takie „numery” nie przeszłyby.

Po rewolucji 1905 roku następuje parę lat spokoju do momentu wybuchu I wojny światowej w 1914 roku. Według Wikipedii katalizatorem rewolucji był przede wszystkim udział w niej Imperium. W następnym zdaniu pisze ona, że 1 sierpnia Niemcy wypowiedziały wojnę Rosji, a 6 sierpnia uczyniły to również Austro-Węgry. Jak więc Rosja miała uniknąć wojny, skoro to nie ona ją wypowiedziała? Została postawiona przed faktem dokonanym. 6 sierpnia próbował też Piłsudski wywołać powstanie w zaborze rosyjskim. Na nadzwyczajnym posiedzeniu Dumy poparto zaciągnięcie kredytów wojennych. Wyjątkiem byli socjaliści (trudowicy i socjaldemokraci), którzy jednomyślnie odmówili głosowania w tej sprawie.

Na samym początku wojny w Moskwie i Petersburgu wybuchły antyniemieckie zamieszki, zdemolowano gmach ambasady niemieckiej, napadano na sklepy i przedsiębiorstwa należące do Niemców. Likwidowano wszelkie ślady niemieckości w życiu codziennym. Niemieckojęzyczną nazwę stolicy Petersburg zmieniono na Piotrogród, zamknięto pisma niemieckojęzyczne, wielu mieszkańców Rosji zmieniło swoje nazwiska.

Od początku wojny rząd Niemiec utrzymywał kontakty z bolszewikami mieszkającymi głównie w Szwajcarii. Również wywiad niemiecki już w 1915 roku, za zgodą cesarza Wilhelma II, wdrożył tajny program „rewolucjonizacji i insurekcjonizacji”. Jego realizacją zajmował się wydział III G niemieckiego Sztabu Generalnego. Celem programu było, poprzez aktywne wspieranie działalności bolszewików wymierzonej w carat, wewnętrzne osłabienie Imperium Rosyjskiego i jego armii, a po zwycięskiej rewolucji wyeliminowanie Rosji z wojny, co miało ułatwić zwycięstwo Niemiec na froncie zachodnim. Z kolei przemysł niemiecki miał uzyskać dostęp do bogactw naturalnych Rosji i jej zasobów gospodarczych.

Przebieg wojny i niepowodzenia na froncie osłabiły pozycję cara. W styczniu i w lutym 1917 roku wybuchają w Rosji strajki. Podsycali je, jak pisze Wikipedia, polityczni agitatorzy. Jednak nie informuje skąd się oni wzięli i kim byli. Obecnie też nie wiemy kim są działacze Antify i kto ich wspiera. Za początek rewolucji lutowej uznaje się dzień 23 lutego/8 marca, gdy doszło do strajku Zakładów Putiłowskich – największej pod względem produkcji firmy metalurgiczno-maszynowej w Rosji. Protestujący wystąpili z żądaniami podwyżki wynagrodzeń o 50%. W Piotrogrodzie wybuchły rozruchy, które miały trwać nieprzerwanie do upadku monarchii. W demonstracjach uczestniczyli mienszewicy, eserowcy i bolszewicy. Następnego dnia w manifestacjach wzięło udział 160-200 tysięcy robotników, część strajkowała.

25 lutego/10 marca na ulicach manifestowało około 300 tysięcy osób, z czego najbardziej zorganizowaną grupę stanowili metalowcy. Oprócz fabryk strajkowali tramwajarze i drobni przedsiębiorcy. Po południu do akcji przeciwko strajkującym stanęli żołnierze i funkcjonariusze policji. Później tłum atakował funkcjonariuszy, a policja przestała interweniować. – Czyż nie tak jest obecnie w Ameryce, gdzie policjanci klękają przed czarnymi? Czy nie miał racji cesarz Hajle Syllasje, który w rozmowie z Orianą Fallaci stwierdził, że w świecie nigdy nie dzieje się nic nowego? W nocy z 25 na 26 lutego/11 marca władze utraciły kontrolę nad robotniczymi dzielnicami Piotrogrodu, szczególnie dzielnicą Wyborską, gdzie tłum rozbijał i podpalał komisariaty policji. W niedzielę 26 lutego/11 marca Piotrogród został otoczony przez oddziały wojska. Po południu w kilku dzielnicach otworzyło ono ogień do tłumu. Na Placu Znamieńskim zginęło około 40 osób.

Decydującym dniem protestów był 27 lutego/12 marca. Do protestujących przyłączyli się wojskowi. W nocy z 26/27 lutego żołnierze Pułku Pawłowskiego przegłosowali odmowę posłuszeństwa rozkazom strzelania do ludności cywilnej. Wkrótce dołączyły do nich oba pułki gwardyjskie: Prieobrażenski i Litewski. Rano 27 lutego/12 marca te trzy pułki, uzbrojone, wyszły na miasto. Żołnierze zaatakowali i zdemolowali koszary żandarmerii i usuwali prorządowe posterunki. Wkrótce połączyli się z protestującymi robotnikami. Wypuścili więźniów z Twierdzy Pietropawłowskiej, zdemolowali Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, bili i zabijali policjantów w mundurach. Wieczorem tłum zdobył centralę Ochrany, wyrzucając i podpalając akta. Najbardziej aktywnymi byli konfidenci.

27 lutego/12 marca na posiedzeniu Konwentu Seniorów Dumy został powołany Komitet Tymczasowy Dumy – organ wykonawczy Dumy. Był on złożony z przedstawicieli wszystkich partii politycznych. 28 lutego/13 marca przejął praktycznie wykonywanie obowiązków rządu Rosji i wyznaczył swych komisarzy do istniejących ministerstw. Tego samego dnia z inicjatywy mienszewików powstała Piotrogrodzka Rada Delegatów Robotniczych i Żołnierskich, do której fabryki i jednostki wojskowe wybrały delegatów, w przytłaczającej większości umiarkowanych socjalistów (bolszewicy i eserowcy maksymaliści uzyskali łącznie około 10% głosów).

W tym okresie cały czas zmniejszała się liczba wojsk wiernych carowi. Wobec takiego rozwoju wypadków 2 marca/15 marca car Mikołaj II uznał, że utrzymanie władzy jest niemożliwe i, na żądanie umiarkowanych polityków i monarchistów, abdykował na rzecz młodszego brata, wielkiego księcia Michała Aleksandrowicza. Wskutek ciężkiej sytuacji w kraju wielki książę nie przyjął korony i zrzekł się jej następnego dnia, przekazując całą władzę Tymczasowemu Komitetowi Dumy. – I w taki sposób nastąpił kres monarchii w Rosji.

Kierownictwo rewolucji próbowały objąć dwa ośrodki władzy powstałe 27 lutego/12 marca. Były to powołany przez Dumę i popierany przez centrystów i umiarkowanych – Komitet Tymczasowy Dumy i Piotrogrodzka Rada (Sowiet), zdominowana przez eserów i socjaldemokratów. 2/15 marca Komitet Tymczasowy Dumy, w porozumieniu z Komitetem Wykonawczym Piotrogrodzkiej Rady Delegatów Robotniczych i Żołnierskich, powołał Rząd Tymczasowy Gieorgija Lwowa.

W ten sposób powstał system dwuwładzy. Z jednej strony oficjalną władzę sprawował Rząd Tymczasowy, który był praktycznie kontrolowany przez Piotrogrodzką Radę Delegatów Robotniczych i Żołnierskich i jej Komitet Wykonawczy. Rada na własną rękę administrowała i stanowiła prawa, często nie informując o tym rządu.

6/19 marca Rząd Tymczasowy ogłosił swój program: amnestię, demokratyczne wybory do Zgromadzenia Ustawodawczego, które miało określić przyszły ustrój Rosji, wolność prasy i swobodne działanie stowarzyszeń i partii politycznych. Zapowiedziano też kontynuowanie wojny do zwycięskiego końca.

Niemcy bardzo interesowali się tym, co dzieje się w Rosji. Początkowo mieli nadzieję na podpisanie rozejmu, który ułatwiłby im działania na froncie zachodnim. Jednak rząd chciał nadal uczestniczyć w wojnie. W związku z tym Niemcy wsparli jego przeciwników i umożliwili powrót Leninowi do Rosji, aby na miejscu włączył się w działalność rewolucyjną i osłabiał wroga tj. Rosję. 3/16 kwietnia Lenin wraca z emigracji w Szwajcarii i wspiera pacyfistyczną agitację bolszewików. 4/17 kwietnia ogłasza on swoje tezy kwietniowe – referat o konieczności rewolucji socjalistycznej. 30 kwietnia/13 maja bolszewicy utworzyli paramilitarne oddziały Gwardii Czerwonej. 18 maja do Rządu Tymczasowego wchodzą mienszewicy. W czerwcu, na tle sprzeciwu wobec udziału Rosji w wojnie, powstała w partii eserowskiej frakcja lewicowych eserowców, opowiadająca się, podobnie jak bolszewicy, za opozycją wobec Rządu Tymczasowego, w przeciwieństwie do prorządowego stanowiska większości w partii S-R.

Od 3/16 do 7/20 lipca miały miejsce w Piotrogrodzie burzliwe demonstracje robotników, żołnierzy i marynarzy, połączone z blokadą Pałacu Taurydzkiego – siedziby Piotrogrodzkiej Rady Delegatów Robotniczych i Żołnierskich, w której większość mieli popierający rząd mienszewicy i eserowcy. Była to nieudana próba przejęcia władzy przez bolszewików. Po powrocie Aleksandra Kiereńskiego (ministra wojny) z frontu w dniu 6 lipca/19 lipca Rząd Tymczasowy opanował sytuację przy pomocy lojalnych oddziałów garnizonu piotrogrodzkiego i żołnierzy ściągniętych z frontu, ujawniając uprzednio w prasie część zdobytych dokumentów o zagranicznym finansowaniu bolszewików. Rząd zdelegalizował ich partię jako agentów niemieckich. Lenin ukrył się w Finlandii. 8/21 lipca, po dymisji Georgija Lwowa, nowy gabinet skompletował Aleksander Kiereński. Był on przekonany o wyeliminowaniu zagrożenia ze strony bolszewików. Tymczasem sytuacja gospodarcza pogarszała się z dnia na dzień. Postępował paraliż państwa i armii – jedynej siły, która mogłaby powstrzymać bolszewików. 26 lipca/8 sierpnia zjazd bolszewików postanowił rozpocząć przygotowania do przejęcia władzy drogą powstania zbrojnego.

1/14 września Rząd Tymczasowy proklamował ustrój republikański Rosji. 25 września/8 października w wyniku nowych wyborów w sekcji robotniczej Rady Piotrogrodzkiej większość uzyskali bolszewicy na czele z Trockim, który został nowym przewodniczącym Rady. Pomiędzy 3/16 października a 10/23 października Lenin potajemnie wraca do Piotrogrodu. Do 24 października/6 listopada pozostaje w ukryciu. 10/23 października Komitet Centralny bolszewików przyjął rezolucję o powstaniu zbrojnym i stworzył pierwsze Biuro Polityczne. 12/25 października Rada Piotrogrodzka utworzyła Komitet Wojskowo-Rewolucyjny, oficjalnie dla obrony stolicy przed Niemcami – w rzeczywistości jako sztab przygotowujący przewrót.

17 /30 października sprzeciwiający się tej decyzji członek KC Lew Kamieniew (wraz z Grigorijem Zinowjewem), zwolennik idei „jednolitego rządu socjalistycznego” w koalicji z eserowcami i mienszewikami – w wywiadzie dla gazety Nowaja Żyzn, podał do publicznej wiadomości swój (i Zinowiewa) sprzeciw wobec planu zbrojnego obalenia Rządu Tymczasowego. W skład rządu wchodzili bowiem przedstawiciele partii demokratycznych – dwóch partii socjalistycznych (eserowców i mienszewików) i będącej w mniejszości liberalnej partii kadetów (KD – konstytucyjno-demokratyczna). Ogólnorosyjskie wybory parlamentarne miały się odbyć za niespełna trzy tygodnie 12 listopada/25 listopada 1917 roku.

24 października/6 listopada Rząd Tymczasowy zadecydował o zamknięciu bolszewickich gazet oraz o wymianie oddziałów garnizonu stolicy, ale to tylko przyspieszyło wybuch powstania. O jego dacie przesądził ostatecznie termin II Wszechzwiązkowego Zjazdu Rad, który miał rozpocząć obrady 25 października/7 listopada i który Lenin chciał postawić przed faktem dokonanym przejęcia władzy przez bolszewików.

24 października/6 listopada oddziały porządkowe bolszewickiej Organizacji Wojskowej, na rozkaz Komitetu Wojskowo-Rewolucyjnego Rady Piotrogrodzkiej, bez oporu zajęły strategiczne punkty stolicy Rosji, zaczynając od centrali telefonicznych (w stanie wojennym w Polsce w 1981 roku odłączono telefony), budynku Poczty Głównej i telegrafu oraz mostów na Newie. Odbywało się to najczęściej przez prostą zmianę posterunków. Gwardia Czerwona zajmowała lokalne posterunki policji i przejmowała jej funkcje. Wieczorem 24 października/6 listopada do siedziby komitetu Wojskowo-Rewolucyjnego Rady Piotrogrodzkiej dotarł Lenin, który do tej pory ukrywał się w mieszkaniu konspiracyjnym.

25 października/7 listopada cały Piotrogród, oprócz siedziby rządu – Pałacu Zimowego, był w rękach bolszewików. Przewrót odbył się prawie niepostrzeżenie – toczyło się normalne życie miasta – jeździły tramwaje, czynne były kina, restauracje, odbywały się koncerty i występy baletowe. Pałac Zimowy został zdobyty dopiero 26 października/8 listopada 1917 roku o godz. 2.10 w nocy.

27 października/9 listopada obradujący od poprzedniego dnia II Zjazd Rad Delegatów Robotniczych i Żołnierskich ogłosił, po przemówieniu Lenina, przejęcie władzy przez „Rząd Tymczasowy Robotników i Chłopów – Radę Komisarzy Ludowych”, składającą się wyłącznie z działaczy bolszewickich, której przewodniczącym został przywódca bolszewików – Lenin. Oznaczało to faktyczne zakończenie okresu dwuwładzy w Rosji i przejęcie pełni władzy przez partię bolszewików za fasadą władzy rad.

Bolszewicy nie zdecydowali się na odwołanie wyborów do Zgromadzenia Ustawodawczego (Konstytuanty), które Rząd Tymczasowy Aleksandra Kiereńskiego rozpisał na 12/25 listopada. Publicznie bowiem deklarowanym przez bolszewików (na II Zjeździe Rad) powodem zbrojnego przejęcia przez nich władzy była ochrona wolnych wyborów do Zgromadzenia Konstytucyjnego przed „zamachem reakcji”. Wolne wybory wygrała partia eserowców (socjalistów-rewolucjonistów) (58% głosów, 410 mandatów) dzięki powszechnemu poparciu na wsi. Bolszewicy uzyskali 25% głosów i 125 mandatów – jednak wygrali w Piotrogrodzie, Moskwie, oddziałach Frontu Zachodniego i Północnego, ale parlament zebrał się tylko jeden raz 18 stycznia 1918 roku, po czym został rozpędzony przez bolszewików. Masową manifestację w obronie Konstytuanty w Piotrogrodzie rozpędzono z użyciem broni palnej przez oddane bolszewikom oddziały strzelców łotewskich.

Fakty powyższe, dotyczące przebiegu rewolucji, zaczerpnąłem z Wikipedii, która korzystała z wielu źródeł, m.in. z prac Richarda Pipes’a. W swojej książce Rewolucja rosyjska, której fragment cytuje Wikipedia, pisze on:

Wydarzenia, które doprowadziły do obalenia Rządu Tymczasowego, nie miały charakteru żywiołowego: były wynikiem spisku zawiązanego przez ściśle zakonspirowaną organizację. Dopiero po trzech latach wojny domowej i nieprzebierającego w środkach terroru spiskowcy zdołali podporządkować swemu panowaniu większość ludności. Październik był klasycznym „coup d’etat”, przechwyceniem władzy państwowej przez znikomą mniejszość, dokonanym – z uwagi na demokratyczne konwencje epoki – przy zachowaniu pozorów uczestnictwa mas, ale bez ich zaangażowania. Do działań rewolucyjnych wprowadzono metody bardziej odpowiednie dla stanu wojny, niż polityki. Zamach bolszewicki przebiegał w dwóch fazach. W pierwszej, trwającej od kwietnia do lipca, Lenin usiłował przechwycić władzę w Piotrogrodzie za pomocą demonstracji ulicznych wspieranych siłą zbrojną. Na wzór rozruchów lutowych zamierzał nasilać te demonstracje, aż zamienią się w pełną rewoltę, w wyniku której władza zostanie przekazana najpierw radom, a zaraz potem jego partii. Strategia ta zawiodła: w lipcu trzecia próba niemal doprowadziła partię bolszewików do zguby. Do sierpnia bolszewicy odzyskali siły na tyle, aby ponownie sięgnąć po władzę, ale tym razem posłużyli się inną strategią. Trocki, który przejął przywództwo, kiedy Lenin ukrywał się przed policją w Finlandii, unikał demonstracji ulicznych, a przygotowania do bolszewickiego zamachu ukrywał za kulisami sfałszowanego i bezprawnego zjazdu rad, jednocześnie wprowadzając do akcji specjalne oddziały szturmowe, które miały zająć najważniejsze placówki rządowe. „De nomine” przejęcie władzy miało być tymczasowe i prowadzone w imieniu rad; „de facto” jednak było trwałe i służyło partii bolszewickiej.

Pipes, jak podaje Wikipedia, to amerykański historyk i sowietolog pochodzenia polsko-żydowskiego. Twierdzi on, że wydarzenia, które doprowadziły do obalenia Rządu Tymczasowego nie miały charakteru żywiołowego, ale były wynikiem spisku zawiązanego przez ściśle zakonspirowaną organizację. A więc tajne związki, związki, które towarzyszą ludzkości od najdawniejszych czasów. Znamy je z czasów reformacji i wcześniejszych, ale też i późniejszych. Ich cel jest zawsze ten sam: wywoływanie zamieszek, rozruchów, rewolucji. A któż za tym stoi – chciałoby się zapytać. Trocki, z tego co pisze Pipes, dysponował specjalnymi oddziałami szturmowymi. A skąd one się wzięły? Kto je wyszkolił? Kto je finansował? – Są pytania, na które żadni historycy nie chcą odpowiadać, no, może nie wszyscy!

Antony C. Sutton (1925-2002) angielski ekonomista, historyk i pisarz, autor m.in. książki Wall Street i rewolucja bolszewicka, w innej swojej pracy Skull and bones Tajemna elita Ameryki (1983) pisze:

W latach 1917-1921 Sowieci przejęli kontrolę nie tylko nad Rosją, ale i nad Syberią i Kaukazem. Stany Zjednoczone podjęły interwencję na Syberii, wzdłuż trasy Kolei Transsyberyjskiej. Ze sporządzonych przez George’a Kennana oraz historyków radzieckich opisów tej amerykańskiej interwencji wynika, że była to operacja wymierzona przeciwko władzom rewolucyjnym. W rzeczywistości było zupełnie inaczej. Powodem, dla którego Stany Zjednoczone rozlokowały swoje oddziały na trasie Kolei Transsyberyjskiej, było powstrzymanie Japończyków, nie Sowietów. Gdy Amerykanie opuszczali Władywostok władze radzieckie zgotowały im huczne pożegnanie. Jest to kolejna nieopowiedziana historia, o której milczą podręczniki.

Nie sposób tego wszystkiego zrozumieć, tych wszystkich rewolucji, wojen, przewrotów, jeśli nie znamy filozofii ludzi, którzy tym wszystkim kierują. I to też wyjaśnia Sutton w cytowanej wyżej książce:

Na przestrzeni ostatnich dwustu lat, od czasu gdy w niemieckiej filozofii rozbłysła gwiazda Kanta, można wyróżnić dwa sprzeczne ze sobą systemy filozoficzne oraz przeciwstawne idee państwa, społeczeństwa i kultury. W Stanach Zjednoczonych, na terenie Brytyjskiej Wspólnoty Narodów i we Francji podstawą filozofii jest jednostka oraz prawa jednostki. Tymczasem w Niemczech, od czasów Kanta, przez Fichtego i Hegla aż do roku 1945, filozofia opierała się na powszechnym braterstwie, odrzuceniu indywidualizmu i ogólnym sprzeciwie wobec klasycznej zachodniej myśli liberalnej w niemal wszystkich jej aspektach. Niemiecki idealizm, jak już zauważyliśmy w poprzednich częściach, stanowił podstawy filozoficzne prac zarówno Karla Marksa i lewicowych heglistów, jak i Bismarcka, Hitlera i heglistów prawicowych. Na tym właśnie polega paradoks: Hegel zapewnił podstawy teoretyczne nie tylko najbardziej konserwatywnym ruchom niemieckim, ale i najbardziej rewolucyjnym ruchom XIX wieku. Korzenie filozofii zarówno Marksa, jak i Hitlera tkwią w heglizmie.

Z systemu filozoficznego Hegla wywodzi się dialektyka historyczna, czyli przekonanie, że wszystkie wydarzenia historyczne są skutkiem konfliktu pomiędzy przeciwstawnymi siłami. Te powstające wydarzenia są czymś innym od wydarzeń konfliktowych i od nich wyższym. Każdą ideę lub realizację idei można uznać za „tezę”. Teza ta będzie zachętą do pojawienia się sił jej przeciwnych, czyli „antytezy”. Ostatecznym rezultatem nie będzie natomiast ani teza, ani antyteza, lecz synteza tych dwóch skonfliktowanych sił.

W innym miejscu Sutton pisze: Nasz dwupartyjny, republikańsko-demokratyczny system (w istocie tworzy go jedna heglowska partia, a nikt inny nie jest ani mile widziany, ani w ogóle do niego dopuszczony) stanowi odbicie nowego heglizmu. Niewielka grupa – bardzo niewielka grupa – jest w stanie z jego pomocą manipulować i do pewnego stopnia kontrolować społeczeństwo, wykorzystując je do swoich własnych celów. – Czy POPiS jest taką jedną partią heglowską? Na to pytanie niech już każdy sam sobie odpowie.

Prawdopodobnie najtrudniejszym zadaniem stojącym przed autorem tej książki będzie przekazanie czytelnikowi w istocie trywialnej informacji: celem Zakonu (ta tajemna siła Ameryki – przyp. mój) nie jest „lewica” ani „prawica”. „Lewica” i „prawica” są sztucznie wykreowanymi narzędziami mającymi posłużyć wprowadzeniu zmiany, a ich skrajne odłamy stanowią istotne elementy w procesie kontrolowanej zmiany.

Filozofią heglowską można zatem dużo wyjaśnić: przyczyny rewolucji, konfliktów, wojen itp. Ale można też wyjaśnić i to, z czym mamy obecnie do czynienia. Pod pozorem pandemii państwa zaczynają odbierać ludziom ich podstawowe prawa. I to Sutton wyjaśnia:

W systemie heglowskim konflikt ma kluczowe znaczenie. Co więcej, w opinii Hegla i systemów opierających się na jego filozofii państwo jest absolutem. Państwo wymaga od każdego obywatela całkowitego posłuszeństwa. W tak zwanym systemie organicznym jednostka nie istnieje sama dla siebie, ale jej celem jest wypelnianie zadania przewidzianego dla niej przez państwo. Wolność można znaleźć jedynie w posłuszeństwie wobec państwa. W hitlerowskich Niemczech wolność nie istniała, wolności nie przewiduje marksizm, nie będzie jej także wtedy, gdy zapanuje Nowy Porządek Świata. I jeśli przypomina to orwellowski Rok 1984, to tak właśnie ma być.

Mówiąc krótko, państwo jest najważniejsze, a konflikt jest narzędziem umożliwiającym zaprowadzenie idealnego społeczeństwa. Wolność jednostki kryje się w jej posłuszeństwie wobec rządzących.

Czym jest więc państwo? Jest nim rzecz jasna samozwańcza elita. Co ciekawe, Fichte, który zaprezentował te idee jeszcze przed Heglem, był masonem, niemal na pewno należał także do iluminatów, a z całą pewnością był ich protegowanym. Johann Wolfgang Goethe (wśród iluminatów znany jako Abaris) zapewnił Fichtemu stanowisko na Uniwersytecie w Jenie.

Co więcej, wyznawana przez iluminatów zasada, że cel uświęca środki – zasada, którą Quigley uznał za niemoralną, a stosowana zarówno przez Grupę (angielski odpowiednik Zakonu – przyp. mój), jak i Zakon – wywodzi się z filozofii heglowskiej.

Ten ostatni cytat wyjaśnia obecną sytuację. Pod pretekstem pandemii dąży się do wprowadzenia przymusowych szczepień, których celem nie jest ochrona zdrowia, tylko podporządkowanie jednostek państwu, poprzez wszczepianie czipów i wstrzykiwanie do organizmu nieznanych substancji. Tak ma wyglądać Nowy Porządek Świata, w którym państwo będzie absolutem. Będzie to jedno ogólnoświatowe państwo.

W tym wszystkim jest, przynajmniej dla mnie, uderzające podobieństwo w mentalności dwóch narodów: Żydów i Niemców. W obu dominuje podporządkowanie się jednostki ogółowi. U Żydów datuje się to od czasów reform Ezdrasza i Nehemiasza w V wieku p.n.e. Nie dziwi więc to, że filozofia heglowska narodziła się w Niemczech. Józef Ignacy Kraszewski w swojej powieści ŻYD Obrazy współczesne, która ukazała się w 1866 roku, wkłada w usta jednej z jej postaci takie słowa:

Otóż, najukochańsi Niemcy – kończył Duńczyk – wierzcie mi, że nie mówię tego przez zazdrość o posiadanie Szlezwiku i Holsztynu, bo wcale mi te księstwa nie smakują… wy się mylicie grubo, utrzymując, iż Schiller, Goethe, Kant, Hegel byli Niemcami…

Jeśli więc Hegel nie był Niemcem, a Hitler, jak pisał cytowany przeze mnie Sutton, z niego czerpał, to robi się ciekawie…