Kredyt hipoteczny

W poprzednim blogu Sumy bajońskie pisałem o tym, jak wykorzystano kredyt hipoteczny do wzbogacenia pewnej grupy ludzi kosztem wszystkich, których obarczono spłatą tego kredytu. Czyżby ten pomysł miałby być ponownie wykorzystany? Na stronie internetowej Myśli Polskiej pojawił się artykuł Nowak: Dlaczego drugi Wołyń jest kwestią czasu. Na wstępie autor wyraża swoje zadowolenie z faktu, że Ukraina przegrywa wojnę i że ją przegra. Nazywa to państwo „bękartem” paktu Ribbentrop-Mołotow. Stwierdza też, że utrata Donbasu to dopiero początek strat terytorialnych tego państwa. Poniżej jego fragment (wytłuszczenie – W.L.):

“Jeśli nie dnia, to przynajmniej nie ma tygodnia, w którym nie potwierdzałoby się, że obecne terytorium Polski będzie służyło także narodowi ukraińskiemu. Póki co, służenie Ukraińcom objawiało się głównie w sferze dyplomacji, na arenie międzynarodowej, na poziomie placówek dyplomatycznych. Dlatego też koszty utrzymywania przy życiu państwowości ukraińskiej nie były łatwe do uchwycenia przez polskich obywateli. Wymierny koszt funkcjonowania Polski jako „adwokata Ukrainy” rozkładał się w taki sposób, że przeciętny Polak nie miał prawa tego zauważyć na co dzień.

I tak, w ostatnim czasie uraczyły nas wieści o tym, że jedynie obcokrajowcy nie będą weryfikowani pod względem dotychczasowego posiadania nieruchomości pod kątem rządowych gwarancji dla kredytów hipotecznych. Polacy zaś, aby taką gwarancję od własnego rządu otrzymać, nie mogą być zawczasu właścicielami żadnej nieruchomości. Proporcja Ukraińców wśród obcokrajowców jest wiedzą powszechnie znaną, więc efekt tego rozwiązania jest dość łatwy do przewidzenia.”

Gwarancje rządowe dla kredytów hipotecznych oznaczają to, że w razie niewypłacalności osoby, która wzięła taki kredyt, obowiązek jego spłaty przejmuje państwo, czyli koszty przerzuca się na wszystkich podatników. Czy takie sytuacje będą mogły się zdarzać? Jeśli ma być drugi Wołyń, to takiej możliwości nie można wykluczyć. W końcowej części autor pisze:

“W międzywojniu sanacja oddała stery rządów nad województwem wołyńskim nieudacznemu prometeiście, wolnomularzowi i byłemu działaczowi państwowemu „Ukraińskiej Republiki Ludowej”, Henrykowi Józewskiemu. Prowadząc politykę „ukrainizacji” mającego odmienne od Galicji Wschodniej doświadczenie historyczne Wołynia, nie ukrywał on, że tworzy z podległego sobie terenu bazę wypadową dla akcji prometejskiej przeciwko Moskwie i uwolnienie spod jej władzy całej Ukrainy. Jednak to właśnie dzięki Moskwie Wołyń znajduje się dziś poza granicami Rzeczypospolitej, ale to nic. Kolejnym „Wołyniem” będzie cała Polska, a konsekwencje tego mogą być wyjątkowo ekscytujące. Radość z wojny przegranej przez „bękarta” nie będzie więc trwała zbyt długo.”

Przedostatnie zdani brzmi przerażająco. Nawet nie dlatego, że kolejnym „Wołyniem” będzie cała Polska, a dlatego, że konsekwencje mogą być wyjątkowo ekscytujące. Użycie takiego określenia w stosunku do „kolejnego Wołynia” wydaje się co najmniej niestosowne. Czy można w tym wypadku mówić o pomyłce? Tak mogłoby się zdarzyć w rozmowie na żywo, ale ktoś, kto pisze tekst, zanim go zamieści w jakimś medium, to sprawdza czy nie ma w nim błędów ortograficznych, literówek itp. Sprawdza też czy w poszczególnych zdaniach użyte zostały właściwe słowa. Nie chce mi się wierzyć, że to pomyłka. A jeśli tak, to co to oznacza?

Jak rozumieć to, że kolejnym Wołyniem będzie cała Polska? Czy to oznacza akcje terrorystyczne na terenie całego kraju? Czy to będzie druga Irlandia Północna? Przecież mamy premiera, który obiecał nam drugą Irlandię, ale nie Północną. Od początku wojny na Ukrainie masowa emigracja na teren Polski wydawała się czymś sztucznym, bo wojna toczy się na jednej piątej czy szóstej części Ukrainy. Od początku też ci „uchodźcy” byli traktowani, nie jak uchodźcy wojenni, tylko lepiej niż obywatele państwa, na którego teren przybywali. To nie dzieje się przypadkiem. Chodzi o skłócenie obu narodów, szczucie ich na siebie. Do tego dochodzi jeszcze żądanie, by Ukraińcy przebywający na terenie Polski przepraszali za rzeź wołyńską. A dlaczego oni mają to robić, skoro ich wtedy jeszcze na świecie nie było? Mogliby oczywiście przeprosić politycy, ale i oni tego nie zrobią. Inna sprawa, że tam prawdopodobnie mordowano ludność ukraińską, bo skoro jest zakaz ekshumacji, to znaczy, że jest coś do ukrycia. A co tam może być do ukrycia? Coś, co jest niezgodne z obowiązującą narracją.

Mamy więc na terenie Polski kilka milionów Ukraińców, z których część jest rytu kijowskiego, a część – rytu moskiewskiego. Mamy też mniejszość białoruską rytu moskiewskiego i ludność polską – katolicką, przynajmniej w części. W takiej sytuacji wywołanie konfliktu nie będzie trudne. A wszelkiego rodzaju niepokoje społeczne, protesty, strajki itp. są doskonałą okazją do odwrócenia uwagi od czegoś, co stwarzający taki stan chce ukryć. Co może chcieć ukryć? W takiej niestabilnej sytuacji cały plan kredytów hipotecznych może się załamać. I wówczas państwo, może nawet nowe państwo, przejmie na siebie ciężar ich spłaty. I wtedy już nikt nie dojdzie, kto brał te kredyty i w jakiej wielkości, bo mogłoby się okazać, że to jednak nie Ukraińcy w największym stopniu byli beneficjentami. I to rzeczywiście może być wyjątkowo ekscytujące.

Skoro raz stworzono w tym celu państwo, czyli Księstwo Warszawskie, które istniało tylko pięć lat, to można to zrobić jeszcze raz. Wojna trwa dopiero dwa lata. Żydzi planują na wiele lat do przodu, są konsekwentni w działaniu i cierpliwi, potrafią długo czekać na najdogodniejszy moment. Dlatego tak trudno rozszyfrować ich zamiary. By wykręcić ten numer z kredytami hipotecznymi, stworzyli nowe państwo. Do poboru rekruta nie było ono potrzebne. Napoleon podbił ten teren i mógł robić, co chciał. Żeby jednak ukryć ten geszeft, to stworzył nowe państwo. I tym razem może być podobnie. Powstanie państwa polsko-ukraińskiego będzie oznaczać likwidację obecnego. Ileż to przekrętów finansowych pójdzie w zapomnienie! I być może na tym całym zamieszaniu skorzysta wielu obywateli Izraela, którzy posiadają również obywatelstwo polskie, ale którzy nie posiadają w Polsce żadnej nieruchomości. I być może ta „Niebiańska Jerozolima” istotnie jest szykowana, ale nie na Ukrainie, tylko w Polsce… jeszcze w Polsce.

Wygląda na to, że szykują nam wojnę domową, bo ani Polacy, ani Ukraińcy, ci nakręcani przez media i ulegający tym nastrojom, nie rozumieją, że są szczuci na siebie przez Żydów. A oni? Tak jak pisał w cytowanym artykule autor, chociaż niby w innym kontekście:

“My tylko napawamy się chwilą w zaciszu swoich domostw, gdy płomienie rytmicznie strzelają w naszych kominkach, świerszcze przyjaźnie wygrywają nocne melodie w przydomowym ogrodzie, a Ukraina właśnie przegrywa wojnę. Towarzyszka wieczoru o imieniu whisky zaprasza na spacer ścieżką prowadzącą do bajkowego nastroju, a gdzieś setki kilometrów dalej Ukraina na zawsze traci Donbas, co jest dopiero początkiem jej przygody ze zmniejszaniem swych rozmiarów.”

A to zaledwie początek. Wojna domowa w Polsce i jej konsekwencje, to dopiero będzie wyjątkowo ekscytujące. Wygląda na to, że to już się dzieje. Jakieś trzy tygodnie temu miał miejsce wypadek na Placu Rodła w Szczecinie. Zostało tam potrąconych dwadzieścia osób. Jedna z nich wymaga kosztownej rehabilitacji. Brak jakichkolwiek informacji na temat sprawcy, co oznacza, że był to Ukrainiec. Od roku ma on obywatelstwo polskie, więc poinformowano, że był to obywatel polski. Nawet nie podano jego imienia i pierwszej litery nazwiska, co jest normą w takich sytuacjach. Podobno też parę razy wjeżdżał na chodnik. Nie był to więc żaden wypadek, tylko akt terroru. W tym samym czasie złapano obywatela Ukrainy, który przygotowywał zamach we Wrocławiu. Taka informacja pojawiła się na Kanale Zero. Planował on podpalenie kilku ważnych obiektów w tym mieście. Ukrainiec został zatrzymany przez ABW. Taką informację podała TVP INFO.

Prawdopodobnie przez najbliższe trzy miesiące będzie spokój, bo zbliżają się wybory do parlamentu europejskiego. Później jednak mogą dziać się dziwne rzeczy.

Krym

W piątek 2 lutego prezydent Duda, w rozmowie z Kanałem Zero, powiedział: Nie wiem czy odzyska Krym, ale wierzę, że odzyska Donieck i Ługańsk. Krym jest miejscem szczególnym, również ze względów historycznych. Ponieważ w istocie, jeśli popatrzymy historycznie, to przez więcej czasu był w gestii Rosji. Historia Krymu jest długa, burzliwa i pod wieloma względami wyjątkowa. Ta wyjątkowość dotyczy ludności, która zamieszkiwała ten półwysep oraz zmian demograficznych i etnicznych, zachodzących tam na przestrzeni wieków, najczęściej w wyniku wysiedleń. Warto więc poznać, nawet pobieżnie, historię tego miejsca, bo jak sądzę, jest ona mało znana, chociaż w naszej świadomości funkcjonuje powiedzenie: „Gdzie Rzym, gdzie Krym?”. Mamy też Sonety krymskie litewskiego Żyda. Ale przede wszystkim Krym kojarzy się z Jałtą i konferencją jałtańską, której postanowienia, w nie tak odległej przyszłości, zostaną unieważnione. Informacje o historii Krymu pochodzą z Wikipedii. 

Pierwszymi znanymi z nazwy mieszkańcami Półwyspu Krymskiego byli Taurowie – lud irański. Następni byli Kimerowie – lud indoeuropejski. W VII wieku p.n.e. pojawili się tam Scytowie, również irańskiego pochodzenia, którzy stworzyli potężne państwo pomiędzy Dunajem a Donem, trwające do II wieku p.n.e., a po jego zniszczeniu w 331 roku przez jednego z wodzów Aleksandra Wielkiego i najazdach Sarmatów, część Scytów utworzyła nowe państwo.

Kolonie greckie na Krymie około 450 roku p.n.e.; źródło: Wikipedia.

Jeszcze w VII wieku p.n.e. pojawiają się miasta-kolonie i państwa greckie m.in. Chersonez Taurydzki. W 480 roku we wschodniej części Krymu tworzy się złożone z 30 miejscowości Królestwo Bosporańskie, w którym dominowała kultura grecka i które w IV wieku p.n.e. opanowało handel na terenach należących do Scytów. W południowej części Krymu mieszkali Taurowie, a północna była opanowana przez Scytów. W III wieku n.e. państwo Scytów krymskich najechali Goci, co było równoznaczne z upadkiem tego państwa. U schyłku IV wieku n.e. stepowe obszary środkowego i północnego Krymu opanowali Hunowie, wypierając resztki Taurów i Scytów. Hunowie nie zdołali jednak podbić ani Chersonezu, ani Bosporu. W VI wieku w obu państwach greckich dominującą religią staje się chrześcijaństwo, które pojawiło się tam na przełomie III i IV wieku i stopniowo zdobywało wpływy.

W VI wieku aktywne działania polityczne i militarne Cesarstwa Bizantyjskiego doprowadzają do znacznego rozszerzenia wpływów tego państwa na Krymie. Centrum posiadłości bizantyjskich stał się Chersonez Taurydzki na południowo-zachodnim wybrzeżu. Justynian Wielki zajął królestwo Bosporańskie (Bospor), a także cały południowy Krym. Pod koniec VII wieku na Krym dotarli Chazarowie tureckiego pochodzenia, ustanawiając swoją władzę nad częścią tego regionu.

Pod koniec X wieku wielki książę kijowski Włodzimierz I rozszerzył granice swego państwa aż do Krymu. W 988 roku przyjął on chrzest w Chersonezie i poślubił siostrę cesarza bizantyjskiego. Około 1240 roku Krym opanowali Mongołowie i włączyli go do państwa Złota Orda. W roku 1427 rozpadła się ona i powstał Chanat Krymski.

Krym w połowie XV wieku; źródło: angielska Wikipedia.

W XIV wieku w południowo-zachodniej części Krymu powstało państwo Teodoro, którego grecka ludność wyznawała prawosławie. W pierwszej połowie XV wieku, w latach 1422-1424 i 1433-1441, państwo to toczyło wojny z koloniami Genui. W 1475 roku Krym został zaatakowany przez Turków, którzy zdobyli genueńską Kaffę (Teodozję). Podporządkowali oni sobie też Chanat Krymski. Wkrótce jednak półwysep rozkwitł ponownie, głównie dzięki koloniom genueńskim, z których największą była Kaffa.

W 1774 roku, po przegranej przez Turcję wojnie z Rosją, ostatni chan krymski przyjął zwierzchnictwo Rosji, ale po aneksji Krymu w 1783 roku złożył urząd i od tego momentu Krym przeszedł pod władzę Rosji.

Ludność

W pierwszym ćwierćwieczu XVIII wieku ludność Krymu (należał w większości do Chanatu Krymskiego, a pewne części do Turcji) stanowiła ok. 467 tys. (95,1% Tatarzy krymscy, 2,6% Grecy, 2,1% Ormianie i inni). To była największa liczba mieszkańców Krymu przed podbojem rosyjskim, gdyż po wojnie rosyjsko-tureckiej 1768−1774 ludność zmniejszyła się do 454,7 tys., ale później całą ludność chrześcijańską (Grecy i Ormianie, łącznie 31 tys.) na rozkaz carycy rosyjskiej Katarzyny II wysiedlono z Krymu, tworząc kolonie greckie na północ od Morza Azowskiego (okolice Mariupola) oraz kolonię ormiańską Nor-Nachiczewan w pobliżu Rostowa nad Donem.

Pierwszy exodus Tatarów z Krymu miał miejsce w II połowie XVIII wieku.

Przed wcieleniem do Imperium Rosyjskiego i w pierwszych latach po aneksji, z Krymu do Imperium Osmańskiego wyjechała większość ludności tatarskiej (w tym ok. 200 tys. osiedlono w Rumelii na terenie obecnej Bułgarii południowej). Do 1785 ludność Krymu spadła do 46,5 tys. płci męskiej (w tym Tatarzy krymscy 84,1%, czyli 39,1 tys.).

Po wojnie rosyjsko-tureckiej 1787−1791 nasilił się napływ ludności z Rosji. Tak w 1793 ludność Krymu stanowiła 128 tys. (w tym Tatarzy krymscy 87,8%, Grecy 2%, Romowie 2,6%, Żydzi 1,2%, jak też Rosjanie 5% i inni), w 1835 na Krymie mieszkało już 279,4 tys. (w tym Tatarzy krymscy 83,5%, Rosjanie 4,4%, Ukraińcy 3,1%, Romowie 2,4%, Grecy 2% i inni).

Kilka lat przed wojną krymską (w 1850) ludność Krymu wzrosła do 343,5 tys. (w tym 77,8% Tatarzy krymscy, 7% Ukraińcy, 6,6% Rosjanie, 2% Grecy i inni). W czasie wojny krymskiej część Tatarów aktywnie uczestniczyła w wojnie przeciw Rosji i po wojnie wyemigrowała wraz z rodzinami do Turcji (ok. 18,5 tys.). Władze rosyjskie w czasie wojny dokonały wysiedlenia znacznej części Tatarów ze strefy nadmorskiej Krymu w głąb terenu. Ludność Krymu zmalała do 331,3 tys. w 1858 (73% Tatarzy krymscy, 12,6% Rosjanie, 4% Ukraińcy, 2,4% Grecy i inni).

Drugi exodus Tatarów z Krymu miał miejsce na początku lat 60. XIX wieku.

Tatarzy krymscy tracili stopniowo swoje ziemie. Na początku XIX w. w posiadaniu Tatarów pozostawało 30% gruntów ornych, lecz w połowie XIX w. ich obszar zmniejszył się dwukrotnie, przy tym ludność tatarska wzrosła z 140 do 240 tys., to spowodowało, że 52% chłopów tatarskich nie posiadało ziemi. Dążenie do wolności i ziemi, jak też propaganda islamska, spotęgowane przez działania władz rosyjskich (zabroniono powrotu do domów ludności wysiedlonej w czasie wojny), spowodowały masowe odejście ludności tatarskiej do Imperium Osmańskiego. Ogólny ubytek ludności Krymu w 1860 wyniósł 117 tys. – z 306 tys. do 189 tys. osób. W latach 1861–1862 wyjechało jeszcze 15 tys. Tatarów.

W wyniku emigracji całkowicie opustoszało 278 osiedli w ujezdzie (odpowiednik powiatu – przyp. W.L.) perekopskim, 20 w ujezdach symferopolskim i jałtańskim, oraz 196 w eupatoryjskim. Znaczne połacie ziemi opustoszały i jej cena spadła 7-krotnie. Do prac polowych używano wojska. W 1864 ludność Krymu wynosiła 198,7 tys. (w tym 50,3% Tatarzy krymscy, 28,5% Rosjanie i Ukraińcy, 6,5% Grecy, 5,3% Żydzi, 2,9% Ormianie i inni). To był ostatni moment, kiedy Tatarzy Krymscy stanowili większość na Krymie.

W blogu „Nacjonalizm ukraiński” pisałem, że ojciec Dmytro Doncowa (1883) odziedziczył 1500 dziesięcin (1 dz. = 1,1 ha) ziemi w guberni taurydzkiej. Rodzice Doncowa zmarli wcześnie, bo w latach 1894 i 1895. I tam, gdzie jedni tracą, inni szybko dorabiają się fortun. Masowe wysiedlenia to nie tylko okazja do zmiany etnicznego składu danej populacji, ale także okazja do wzbogacenia się wybranych osób.

Pierwszy spis powszechny Rosji w 1897 odnotował gwałtowny wzrost ludności Krymu (w wyniku przyrostu naturalnego, ale głównie napływu) do 546,7 tys. (w tym Tatarzy krymscy 35,7%, Rosjanie 33,1%, Ukraińcy 11,8%, Niemcy 5,8%, Żydzi 4,4%, Grecy 3,1% i inni). Osadnicy niemieccy stanowili aż 23% ludności pow. perekopskiego, 12% pow. eupatoryjskiego i 4% pow. symferopolskiego. Bułgarzy mieszkali głównie w pow. teodozyjskim, gdzie stanowili 5% ludności. W pow. perekopskim pojawili się osadnicy czescy i estońscy. W ujezdach kontynentalnych guberni taurydzkiej (berdiański, melitopolski, dnieprowski) dominowali Ukraińcy, przed Rosjanami. W ujezdach Krymu (symferopolski, eupatoryjski, jałtański, teodozyjski) dominowali Tatarzy przed Rosjanami, w ujeździe perekopskim u nasady półwyspu istniała równowaga czterech narodowości (Tatarzy, Rosjanie, Ukraińcy, Niemcy), w gradonaczalstwach (miastach wydzielonych) Sewastopol i Kercz-Jenikale zdecydowaną większość stanowili Rosjanie, którzy dominowali również w miastach guberni.

Od 1921 do czerwca 1922 Krym – podobnie jak sąsiednie rejony Ukrainy, Rosji (Powołże) i Kazachstanu – dotknęła klęska głodu, pogarszana jeszcze rekwizycjami płodów rolnych przez władze bolszewickie. Na terenie Krymu zmarło z głodu około 100 tys. osób, 50 tys. ludzi opuściło półwysep szukając pożywienia, co łącznie oznaczało ubytek 21% mieszkańców tego rejonu. Klęską dotknięte były głównie rolnicze obszary zamieszkane przez Tatarów. Podczas gdy w Bakczysaraju zmarło z głodu 55% mieszkańców, w Biłohirsku 48%, to w Symferopolu 13%, zaś w Sewastopolu 11%.

W okresie 1929–1930 miała miejsce kolektywizacja, połączona z represjami wobec duchowieństwa (w tym muzułmańskiego) oraz narzuceniem językowi krymskotatarskiemu w 1928 alfabetu łacińskiego zamiast arabskiego, zaś w latach 1931–1933 kiedy Ukrainę i niektóre regiony Rosji (w tym Kubań i Kazachstan) nawiedziła śmiertelna klęska głodowa, wielki głód ominął Krym. W okresie wielkiego terroru w latach 1937–1938 NKWD przeprowadził dużą akcję przeciwko dotychczasowej elicie komunistów i inteligencji (w tym i krymskotatarskiej). W sumie wydarzenia te, po 1922, doprowadziły do śmierci kolejnych 40 tys. Tatarów krymskich; tym niemniej liczba Tatarów krymskich wzrosła z 179 tys. według spisu z 1926 do 219 tys. według spisu z 1939.

Trzeci „exodus” Tatarów z Krymu w 1944 roku

W czasie II wojny światowej, władze sowieckie dokonały latem 1941 deportacji z Krymu ludności niemieckiej, a w czasie okupacji hitlerowskiej władze okupacyjne wymordowały ludność żydowską, krymczacką oraz romską. W akcjach eksterminacyjnych brały udział też krymskotatarskie oddziały ochotnicze. Mordów na ludności cywilnej dokonywano także w czasie akcji pacyfikacyjnych spowodowanych aktywną partyzantką sowiecką. W myśl planów niemieckich Krym zasiedlony miał być przez Niemców i nosić nazwę Gotenland (Kraj Gotów). Po wyzwoleniu Krymu przez Armię Czerwoną w maju 1944, Józef Stalin, pod pretekstem, że w czasie okupacji ludność krymskotatarska kolaborowała z niemieckimi najeźdźcami, zadecydował o wysiedleniu wszystkich Tatarów krymskich oraz Ormian, Greków i Bułgarów z Krymu do sowieckich republik Azji Środkowej (przede wszystkim Uzbeckiej SRR). Formalną decyzję w tej sprawie podjął 11 maja 1944 Państwowy Komitet Obrony ZSRR, decyzja była sygnowana przez Stalina. Główną akcję deportacyjną przeprowadził NKWD w dniach 18–20 maja 1944. W czasie akcji wysiedlono z Krymu około 200 tysięcy Tatarów krymskich. W miejsce wysiedleńców przybyli osadnicy, głównie rosyjscy i ukraińscy.

Stan obecny

Krym zamieszkuje około 2,4 mln ludzi. Większość ludności (60,40%) stanowią Rosjanie. Oprócz nich żyją tam Ukraińcy (24,01%) i Tatarzy krymscy (10,21%)[26]. Ci ostatni stanowili ok. 20% ludności półwyspu do 18 maja 1944 roku, tj. do czasu, gdy w ramach stalinowskich represji za kolaborację (często domniemaną) z Niemcami zostali wysiedleni i zesłani do Azji Środkowej. Obecnie część tatarskich wysiedleńców i ich potomków powraca na Krym (m.in. z Uzbekistanu), gdzie jednak napotykają liczne problemy natury ekonomicznej i formalno-prawnej, np. utrudnienia w uzyskaniu prawa pobytu i obywatelstwa.

x

Ludność Krymu19391959197919892001
Ogólnie, w tys.832996,81 123,81 2011,52 135,9
Tatarzy krymscy, %19,40,71,612,1
Rosjanie, %49,671,468,467,458,3
Ukraińcy, %13,722,325,625,824,3

Powyższe informacje w tabeli pochodzą z Wikipedii. Niewątpliwie najdłużej na Krymie mieszkali Tatarzy krymscy i przez większość swego pobytu tam byli najliczniejsi. Pytanie, na które odpowiedzi nie będzie to: ilu spośród nich to byli Żydzi? Podobnie jak nie dowiemy się, ilu Żydów było wśród Rosjan, których osiedlano na Krymie. Jednego wszak możemy być pewni. Wszelkie wojny zawsze prowadzą do przesiedleń i zmiany stanu etnicznego danego terenu. Dziś my tego doświadczamy na własnej skórze, choć obawiam się, że większość ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy. Nie zdaje sobie z tego sprawy, bo im tego nie powiedziano. A dla ludzi prostych, jak się czegoś nie powie, to tego nie ma. Taka jest potęga słowa.

Krym to zagadnienie szerokie, miejsce szczególne, jak powiedział prezydent Duda, ale jego obraz będzie niepełny, jeśli nie uwzględnimy czynnika żydowskiego. Zbigniew Krasnowski, czyli Tadeusz Gluziński, w książce Socjalizm, komunizm, anarchizm (1936) pisał w rozdziale „Realizacja hasła wspólnoty w Rosji sowieckiej”:

Charakterystyka polemiki (fragmenty)

Jak już było wyjaśnione, burzenie układu stosunków, który istnieje w łonie narodów rdzennych, jest dla żydostwa koniecznością. W burzeniu zatem widzą żydzi urzeczywistnienie swego maksymalistycznego programu narodowego, w który wchodzi zarówno zapewnienie panowania żydów w diasporze, jak i odbudowa Erec Israel. Stąd gorące polemiki z syjonistami, którzy chcą jakoby obniżyć te ideały do zdobycia tylko Palestyny.

W polemikach tych poczęła być używana nazwa „Krym”, jako symbol rozwiązania zagadnienia żydowskiego przez wywrót społeczny, który umożliwia między innymi kolonizację całych połaci opanowanego przez wywrót kraju.

»Powyższy temat (tj. „Krym czy Palestyna?”, przyp. tł.) pisał w październiku 1925 r. bezimienny autor – nie schodzi z porządku dziennego żydowskiego społeczeństwa w ciągu ostatnich miesięcy. Z tego powodu prowadzone są żywe spory w Polsce i Ameryce, w Niemczech i Palestynie. Mówią o tym syjoniści, ludowcy, asymilatorzy, bundowcy i poalej-syjoniści wszystkich odcieni. Wszyscy jednak stawiają to zagadnienie w fałszywym świetle, przeciwstawiając czasami „Krym” Palestynie, czasami zaś uzupełniając jedno drugim. Żadne jednak z ugrupowań mieszczańskich i socjalistyczno-nacjonalistycznych nie ma odwagi wejrzeć w istotę rzeczywistości. Gdyby jednak posiadały odwagę, bądź możliwość urzeczywistnienia, zrozumiałyby, że to, co obecnie dzieje się w Związku Radzieckim w dziedzinie produktywizacji żydowskich mas zdeklasowanych, nie jest niczym innym jak kółkiem w łańcuchu ogólnej socjalistycznej odbudowy państwa radzieckiego oraz że obecna żydowska kolonizacja w Związku Radzieckim nie ma nic wspólnego ze wszystkimi patentowanymi nacjonalistycznymi receptami na rozwiązanie kwestii żydowskiej…

Nie „Krym”, nie jakieś dziesiątki tysięcy kolonistów żydowskich, którzy pragną tam osiąść, nie autonomia, którą oni chcą tam, lub gdzie indziej, otrzymać zupełnie mechanicznie, o ile w danym poszczególnym miejscu wytworzy się większość żydowska – nie to rozwiązuje zagadnienie żydowskie, lecz cały zespół środków, które przedsiębierze władza sowiecka, aby wciągnąć masy żydowskie do ogólnego życia gospodarczego i aby podnieść stan kulturalny szerokich mas żydowskich.

Cały Związek Sowiecki jest dla mas żydowskich, które tam zamieszkują, ich własnym krajem, tak samo jak dla wszystkich innych narodów. Nie w „Krymie” leży rozwiązanie zagadnienia żydowskiego, lecz w „październiku” (To znaczy w rewolucji, przyp. tłum.).

Rosyjski bowiem październik uczynił możliwymi wszystkie zwycięstwa szerokich mas żydowskich w byłej Rosji. „Światowy październik” („welt-oktober”) rozwiąże „światowe” zagadnienie żydowskie. Wszystkie „specyficzne” odpowiedzi na kwestię żydowską, jak syjonizm, terytorializm, autonomizm itp. są jedynie kamieniami na drodze do rzeczywistego wyzwolenia. To jest nauka wypływająca z tak popularnej obecnie „kolonizacji krymskiej”.« – „Di Woch”, Lwów (tygodnik), nr 15, 23 I 1925 r. – „Krym czy Palestyna” (bez podpisu autora).

Dążność zatem żydów do wytworzenia na terenie Rosji „kraju żydowskiego” nie jest wyrazem… „przesądów narodowych”, bo jest to przejaw budowy… „naszej ojczyzny socjalistycznej”.

W przytoczonych oddźwiękach dyskusji prowadzonej w społeczeństwie żydowskim, ujawniają się linie wytyczne, które zostały nakreślone: na dziś – rosyjski październik i żydowskie republiki w Rosji, na jutro – światowy październik…

Kolonizacja rolna w ZSRR (fragmenty)

Na historycznych ziemiach Małorusinów, Białorusinów itd. żydzi poczęli tworzyć swoje odrębne okręgi autonomiczne. Warszawski dziennik żargonowy we wrześniu 1925 r. doniósł:

Wiceprzewodniczący rady komisarzy ludowych w republice radzieckiej i przewodniczący rady ukraińskiej komisarzy ludowych, Czubar, oświadczył na ostatnim kongresie sowietów, że jednocześnie ze wzrostem żydowskiej ludności rolniczej w guberni chersońskiej, w zgodzie z podstawowymi przepisami konstytucji sowieckiej, będzie tam utworzony żydowski ośrodek administracyjny. Komisarz ludowy, Czubar, dalej wywodził, że uważa on za zupełnie możliwe, aby w okręgu chersońskim utworzyć żydowską republikę autonomiczną na podstawie ogólnego prawodawstwa narodowościowego konstytucji sowieckiej. W guberni chersońskiej zamieszkuje żydowska ludność rolnicza o ilości 30 tysięcy dusz. Ukraiński CIK (centralny komitet wykonawczy) zamierza oddać do rozporządzenia kolonizacji żydowskiej nowy teren państwowy, aby tam osiedlić 7 tysięcy rodzin żydowskich (30 tysięcy dusz). – „Der moment”, nr 205, 3 IX 1925 r. – „Myśl o żydowskim okręgu autonomicznym w Rosji nie zanikła”.

ŻAT (Żydowska Agencja Telegraficzna – przyp. W.L.) w depeszy z Moskwy we wrześniu 1928 r. doniosła:

„Komzet” (sowieckie ministerstwo do spraw kolonizacji żydowskiej – przyp. W.L.) na Dalekim Wschodzie powziął uchwałę w sprawie niezwłocznego rozpoczęcia budowy nowego osiedla żydowskiego przy rzece Amur, pomiędzy Ekaterino-Nikolsk i Pizino. Rząd zamierza tam wybudować tamę, która by zabezpieczała tę okolicę od zalewu. Teren ten znajduje się o 8 wiorst od plantacji ryżu, gdzie również będą utworzone osiedla. – „Hajnt” , nr 208, 3 IX 1928 r. – „Komzet poczyna budować nowe osiedle żydowskie nad Amurem” – depesza z Moskwy ŻAT.

ŻAT w depeszy z 19 marca 1929 r. z Moskwy doniosła:

„Komzet” przyjął ostatecznie plan kolonizacji na najbliższe 5 lat. Według tego planu do 1934 r. należy osiedlić w ogóle 48 tysięcy rodzin żydowskich. Wśród tej liczby – 12 tysięcy rodzin żydowskich ma być osiedlonych w Birobidżanie (na granicy z Mongolią – przyp. W.L.), 15 tysięcy rodzin na Ukrainie, 6500 rodzin na Białorusi. Poza tym 2500 rodzin na Kaukazie spośród żydów górskich. – „Der moment”, nr 68, 20 III 1929 r. – „Żydowski plan kolonizacyjny w Związku Sowieckim” – depesza z dnia 19 marca z Moskwy ŻAT.

Jedną z takich pożądanych dla żydostwa dzielnic był również Krym. Żyzna ziemia, ciepły klimat, dogodne warunki dla rozwoju handlu z południem Rosji – wszystko to musiało podziałać w kierunku wytworzenia tam autonomicznego okręgu żydowskiego. Depesza ŻAT z Moskwy we wrześniu 1930 r. doniosła:

Centralny komitet wykonawczy republiki krymskiej potwierdził projekt utworzenia żydowskiego okręgu na Krymie. Żydowski okręg zajmuje przestrzeń 270 tys. hektarów ziemi, obejmując żydowskie osiedla eupatoryjskiego i zachodnio-dżankojskiego okręgu. Ponad połowę tego okręgu zajmują żydowskie przestrzenie, obsługiwane przez „Agrojoint”.

„Agrojoint” – składowa część Joint Distribution Committee („Joint”), kierująca z ramienia żydostwa amerykańskiego kolonizacją żydowską w Rosji sowieckiej.

Depesza ŻAT z Moskwy w marcu 1935 r. doniosła:

Na Krymie otwarto nowy żydowski okręg narodowy. Nosi on nazwę – łarinosielski – na cześć zmarłego Jurija Łarina, jednego z czynniejszych działaczy na polu osadnictwa żydowskiego na roli. Będzie to drugi żydowski okręg na Krymie… Ten nowo założony łarinosielski obejmuje około 50 żydowskich i nieżydowskich kołchozów… Na zjeździe sowietów nowo utworzonego okręgu żydowskiego, odbytym we wsi Dżurczy, wybrano jego komitet wykonawczy w liczbie 27 osób. Plenum wybrało prezydium w składzie 9 osób. – „Der Moment”, nr 66, 18 III 1935 r. – depesza ŻAT z Moskwy.

Tak oto realizuje się „wspólnota” w Rosji po „rosyjskim październiku”. „Legalnie”, bez przelewu krwi, przechodzą w posiadanie żydowskie całe obszary ziemi…

W jaki sposób powstały wolne tereny dla kolonizacji? Przecież

rosyjska rewolucja społeczna dokonana została przez masy rosyjskie, które zostały podniecone przez komunistów. Chłopi rosyjscy zrabowali dwory pańskie i rozdzielili pomiędzy siebie ziemię… – „Hajnt”, nr 116, 26 V 1929 r. – „Ludność żydowska pod władzą sowiecką”, cz.VI „Judofobia w Rosji sowieckiej”, prof. Boris Bruckus.

a jednak organ syjonistyczny w Warszawie w lutym 1924 r. pisał, poruszając sprawę kolonizacji żydowskiej na południu Rosji:

Najbardziej odpowiedni dla żydów jest teren znajdujący się w pobliżu Odessy i Petrowska. Rząd sowiecki chce go oddać bezpłatnie, o ile żydzi zgodzą się tam pracować na roli… Są tam wolne grunty dawnej arystokracji rosyjskiej, ciągnące się na przestrzeni wielu tysięcy morgów… W czasie wojny i lat głodowych mnóstwo ludzi wymarło na półwyspie… – „Nasz Przegląd”, nr 43, 12 II 1924 r. – „Projekt republiki żydowskiej na Krymie”.

Trudno przypuścić, aby akurat w miejscowościach pożądanych dla żydostwa do kolonizacji ludność rdzenna „wymarła”.

Prawda, operował tam, jak już wiadomo, Bela Kuhn, który wymordował na Krymie kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Przypuszczalnie niejedna rodzina, stracona przez niego, uwolniła w ten sposób miejsca dla przyszłych kolonistów żydowskich…

W maju 1928 r. „Journal de Geneve” podał informację byłego dyrektora Czerwonego Krzyża (dr. Jerzego Ladygiańskiego), w której czytamy, że Bela Kuhn stracić kazał: w Teodozji 7500 osób, w Symferopolu – 12 000, w Sewastopolu przeszło 10 000, w Kerczu 6000, w Jałcie przeszło 5000… Ogólną liczę zamordowanych z rozkazu Beli Kuhna na Krymie Rosjan i Tatarów, obliczają na 60 do 70 tysięcy.

„Hajnt” nr 101 z 30 IV 1928 r. podaje:

„Pewnego razu delegowano go (Bela Kuhna) w celu zduszenia na Krymie kontrrewolucji. Bela Kuhn popełnił wówczas takie okrucieństwa, że moskiewska władza centralna musiała go odwołać. Rozkazał on wówczas rozstrzelać tysiące ludzi. Wówczas rozeszła się pogłoska, że Bela Kuhn nie jest przy zdrowych zmysłach; lecz ta pogłoska okazała się nieprawdziwa.”

Musieli jednak być i tacy chłopi na Krymie, którzy przeżyli czasy „wojny i lat głodowych”, a którym ziemię po prostu odebrano.

Historyk żydowski, Ben Cion Kac, omawiając sprawę kolonizacji żydowskiej w Rosji, w czerwcu 1928 r. pisał:

Pieniądze, które amerykańscy milionerzy dają na kolonizację, są przeznaczone na osiedlenie się żydów na Krymie w różnych okolicach. Prawda, dotąd wciąż liczono, że na Krymie jet bardzo mało wolnej ziemi, a zwłaszcza ziemi dobrej. Kalinin już od dawna wyjaśnił, że dla kolonizacji żydowskiej na Krymie jest przeznaczona ziemia, gdzie nie ma wody i która skutkiem tego nie nadaje się dla chłopa rosyjskiego, a którą filantropi amerykańscy mogą udoskonalić dla kolonizacji żydowskiej, dzięki świeżym kapitałom. To jest w północnej części Krymu. Jednak, okazuje się, że kwota dziesięciu milionów dolarów jest przeznaczona akurat na kolonizację w części południowej Krymu. Mereżin (kierownik „jewsekcji”) oświadczył, że to dlatego, iż rząd postanowił zmniejszyć przestrzeń ziemi dla włościan na Krymie. Poprzednio podzielono na rzecz Tatarów i innych dużo ziemi, lecz oni sami nie mogą jej całkowicie obrobić. Rząd sowiecki w ogóle nie chce, aby było wielu „właścicieli ziemskich”, tj. większych posiadaczy ziemi, i będzie się obecnie ustalało mniej ziemi dla każdego chłopa. W ten sposób zwolniono ziemie dla kolonizacji żydowskiej. I właśnie na tej ziemi zamierzają filantropi osiedlić sporą ilość rodzin żydowskich. W rosyjskiej prasie sowieckiej o tym nie ma ani słowa. Jest to w ogóle przeciw polityce rządu sowieckiego, który, odbierając ziemię u Tatarów i dając ją żydom, obawia się wzmożenia się judofobii, i tak już dosyć obecnie silnej. – „Hajnt’, nr 134, 8 VI 1928.

Wnioski

Słowem przez hasło „wspólnoty” do wywrotu społecznego i do „budowy” socjalizmu, a przez socjalizm do władania ziemią na prawie… własności prywatnej, i to na zwartych obszarach, mających stać się „republikami żydowskimi”…

Na nienawiści więc do właścicieli ziemskich, wywołanej wśród chłopów i w ogóle pracowników fizycznych przez… komunistów w okresie „wielkiej rewolucji rosyjskiej”, ludność żydowska, jak się okazuje, nie straciła.

Bankierzy żydowscy z krajów poza Rosją zawierają umowy z rządem „robotników i włościan”, wyjeżdżają komisje na pożądane dla żydostwa tereny, ziemię obficie dla żydów się wydziela i powstają w ten sposób w diasporze kolonie żydowskie, jako zaczątki przyszłych „republik żydowskich”.

A trzeba pamiętać to, co słusznie podkreślił Menachem Usiszkin, w grudniu 1928 r., w swojej mowie w Erec Israel na II zjeździe nauczycieli żydowskich, że

największe przewroty, najcięższe i najokropniejsze, za które ludzkość zapłaciła krwią i życiem milionów ludzi, były głównie wynikiem kwestii ziemi. Tak stało się w Irlandii, tak wydarzyło się również w innych krajach. – „Hajnt”, nr 66, 24 III 1929 r. – „Głos ziemi”, M. Usiszkin.

Tak było i w Rosji… Za ziemię ludność żydowska, wbrew przytoczonej tezie Menachema Usiszkina, nie płaci nie tylko swoją „krwią i życiem”, ale nawet pieniędzmi. Rząd sowiecki, jak wynika z przytoczonych wyżej informacji, wydziela ludności żydowskiej ziemię za darmo. Krwią zapłaciła ludność… rosyjska.

xxx

Kiedyś ktoś zadał sobie trud, by przetłumaczyć z żydowskich gazet żargonowych – czyli drukowanych w języku jidysz, czyli w zepsutym niemieckim – informacje o żydowskim osadnictwie na Krymie i w innych częściach Związku Radzieckiego. Dzięki temu wiemy, że plany osadnictwa żydowskiego na Krymie i w południowej części Ukrainy u wybrzeży Morza Czarnego, są znacznie starsze, niż nam obecnie niektórzy próbują wmówić. Stąd wniosek, że ta „Niebiańska Jerozolima” to żydowska ściema. Podobnie jak oświadczenie Kissingera sprzed 10 lat, że „za 10 lat Izraela już nie będzie”. Minęło już ponad 10 lat od tamtego momentu, a Izrael ma się dobrze, ale to Kissingera już nie ma. Równie idiotyczne są twierdzenia, że Izrael nie ma szans na przetrwanie, bo otoczony jest morzem arabskim. Problem polega na tym, że to „morze” jest skłócone, niejednolite i kontrolowane przez Żydów. Zresztą sam Izrael powstał dzięki wykupowaniu ziemi w Palestynie, która była w tamtym czasie częścią Imperium Osmańskiego, czyli Turków. A Turcja to, obok Polski i Holandii, najbardziej zażydzony kraj na świecie. Trudno więc sobie wyobrazić sytuację, że rząd turecki mógł się nie zgodzić na masowy wykup ziemi w Palestynie przez Żydów.

Naiwnością byłoby uważać, że Żydzi działają w ten sposób, że skoro, jak niektórzy twierdzą (żydowska ściema), Izrael nie przetrwa, to trzeba szukać nowego miejsca. Nie! Na taką spontaniczność, to może mogą pozwolić sobie inne nacje, ale nie Żydzi. Z Izraela nie wycofają się, chyba że sami tak zadecydują, ale na pewno nie zmuszą ich do tego inni. To oni i tylko oni tworzą światową politykę i nic bez ich zgody nie dzieje się. O tym, czy Żydzi będą tworzyć swoje kolonie w Związku Radzieckim, nie decydował ani rząd radziecki, ani amerykański. Tak było przed II wojną światową. Czy coś się zmieniło pod tym względem? Czy obecnie jest inaczej? Nie ma podstaw, by tak twierdzić. A więc wojna na Ukrainie wybuchła, bo oni tak chcieli. I obaj prezydenci, ten amerykański i ten rosyjski, są sługami narodu żydowskiego. Ale o tym nie wolno głośno mówić.

Sytuacja polityczna na świecie jest wyjątkowo niebezpieczna. Mamy kilka wojen lokalnych. Najważniejsze jest jednak to, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych, a konkretnie w Teksasie. Czy to może być początek nowej wojny secesyjnej? Gdyby tak miało się stać, to prawdopodobnie oznaczałoby to początek „welt-oktober”, czyli „światowego października”, czyli światowej rewolucji.

Ostateczny cel socjalizmu

Krąży po internecie taki krótki film z 2018 roku zatytułowany „Co przykrywa wojna na Ukrainie? Niebiańska Jerozolima”. Zdaje się, że jego popularność wzrosła na skutek wybuchu wojny na Ukrainie. Ta koncepcja, czyli przeniesienie Izraela na teren południowej Ukrainy, jest dla wielu przyczyną wybuchu tej wojny. Sam pomysł nie jest nowy i Żydzi rozważali takie rozwiązanie na początku XX wieku, jeśli nie wcześniej. Po rewolucji październikowej powstawały żydowskie okręgi autonomiczne. Na Ukrainie: pierwszy – w guberni chersońskiej, drugi – na Zaporożu, trzeci – w powiecie krzyworoskim. Na Krymie: pierwszy – w okolicy Eupatorii i zachodnio-dżankojskiego okręgu, drugi – Łarinosielski, nazwany tak na cześć Łuria Łarina, jednego z najczynniejszych działaczy na polu osadnictwa Żydów na roli.

A jak sami Żydzi widzą ten problem? Poniżej druga część rozdziału Tożsamość socjalizmu i komunizmu oraz ich cel ostateczny. B. Ostateczny cel socjalizmu. Cytat pochodzi z książki Socjalizm, komunizm, anarchizm wydanej w 1936 roku. Jej autorem jest Zbigniew Krasnowski.

»Aby zaś przekonać się, na czym istotnie polega treść idei socjalizmu i w czyim interesie jest on przez czynniki żydowskie tak usilnie w życie wprowadzany, warto zapoznać się z rozumowaniem myśliciela żydowskiego, dr. Chaima Żytłowskiego, który na przykładzie obrazowym wyjaśnia istotę „celu ostatecznego” i „maksymalizmu”:

Dzika miejscowość – pisał dr Chaim Żytłowski – winna być obrócona w zdrowe ludzkie osiedle. Duże skały mają być wysadzone dynamitem, aby można było przeprowadzić koleje i drogi bite. Trujące błota mają być osuszone, stepy – nawodnione i zalesione, dzikie zwierzęta – wyniszczone. Lecz gospodarze tej dzikiej miejscowości nie chcą, aby ją obrócić w ludzkie osiedle.

Ma się rozumieć, można sobie wyobrazić, że ta okolica „sama przez się” może również poprawić się. Błota wysychają, nawet skały rozpadają się. Ma się rozumieć, można również iść na kompromis z gospodarzami. W tym roku osuszyć kawałek błota, w następnym drugi i tak stopniowo, stopniowo, przy pomocy Boskiej, okolica się zaludni.

Ale możliwy jest inny wypadek: maksymalistyczny. Otóż ci, którzy zainteresowani są w zmianie, starają się sami stać się gospodarzami okolicy. A kiedy dawni gospodarze zostali wypędzeni, biorą się należycie do pracy – z całą wiedzą techniczną i z całą miłością oraz oddaniem się swemu ideałowi.

Może zdarzyć się, że nie jest to sprawa mała, może zdarzyć się, że każdy nowy krok w tej dzikiej nieznanej okolicy wymaga ofiar. Lecz urzeczywistnienie ideału jest zapewnione: ci, którzy stali na drodze do niego, zostali usunięci.

W tym wypadku urzeczywistnienie celu ostatecznego (lub ideału) można począć liczyć od tej chwili, kiedy okolica przeszła pod władzę nowych gospodarzy.

Maksymalizm zmierza do tego, aby socjaliści stali się gospodarzami obecnego życia społecznego i aby przystąpili do przebudowy i budowy swoich ideałów. A maksymaliści wierzą, że nie ma żadnych teoretycznych zastrzeżeń, które by mogły przeszkodzić urzeczywistnieniu ich celu końcowego już obecnie i to w zakresie maksymalnym w tylko co wyjaśnionym sensie… – „Fraje szriften far idiszen socjalistiszen gedank”, Zamelbuch, Wilno, 1926 r., September – „Kilka myśli o „celu ostatecznym” i „maksymalizmie”, dr Chaim Żytłowski.

Kim są „gospodarze tej dzikiej miejscowości” , którzy nie chcą, aby ją obrócić „w ludzkie siedlisko”? To są narody rdzenne, które nie chcą dopuścić, aby ich kraje ojczyste zostały opanowane przez żywioł obcy. A kto są ci, którzy „są zainteresowani w zmianie” i którzy „starają się sami stać się gospodarzami okolicy”? To są członkowie narodu żydowskiego, którego byt w warunkach rozproszenia musi być oparty na pasożytowaniu na narodach rdzennych.

Kiedy następuje dla żydostwa urzeczywistnienie jego ideału, że „dawni gospodarze zostali wypędzeni”, a ono już może wziąć się „należycie do pracy: z całą wiedzą techniczną i z całą miłością oraz oddaniem się swemu ideałowi”? Ten warunek następuje wówczas, gdy „socjaliści stali się gospodarzami obecnego życia społecznego”… Od tej chwili „okolica przeszła pod władzę nowych gospodarzy”, czyli właściwie żydostwa…

Od tej chwili „okolica” poczyna obracać się „w ludzkie osiedle”, czyli dany kraj staje się całkowicie dostępny najazdowi żydowskiemu.

Od tej chwili czynniki żydowskie, świadome swoich celów i zadań – w przeciwieństwie do otoczenia, nierozumiejącego o co chodzi – mogą wziąć się do pracy, wyrażając się słowami dr. Żytłowskiego, „z całą wiedzą techniczną i z całą miłością oraz oddaniem się swemu ideałowi”…

Ponieważ żywioł żydowski jest obecnie rozproszony na całym świecie, więc aby ten „ideał” osiągnąć, należy zniszczyć życie narodów rdzennych w skali światowej, na podobieństwo Rosji z jej wywrotem październikowym z roku 1917. Mówiąc tedy symbolicznie słowami żydów samych:

Światowy październik rozwiąże światowe zagadnienie żydowskie”… – „Di Woch”, nr 15, 23 X 1925 r. – „Krym czy Palestyna”.

Dr I. Szechtman: Dwa „państwa przyszłości”

I tak myśli ogół społeczeństwa żydowskiego. Wskazując na niknące ostatnio wśród żydostwa wpływy Bundu jako wyraziciela poglądów co do możności ujarzmienia narodów rdzennych za pomocą częściowego u nich przewrotu, znany publicysta żydowski, dr I. Szechtman, w marcu 1935 r., m.in. pisał:

I naród (żydowski, przyp. tłum.) wewnętrznie odwrócił się od golusu (obecnego bytu w krajach rozproszenia, przyp. tłum.), od jego doświadczeń i rozczarowań, od jego zwycięstw i porażek. Wyschły ostatnie złudzenia. Psychologicznie przezwyciężono wszystkie oczekiwania, związane zazwyczaj z teraźniejszością i przyszłością bytu w golusie. Wszystkie rozczarowania skierowano na radykalną przebudowę zbankrutowanych form narodowego i społecznego bytu golusowego. Przy tym przebudowa nie może być stopniowa, częściowa, niedostrzegalna, ale – przeciwnie – radykalna, kategoryczna, zapierająca oddech: jej sens i patos polegają na całkowitym zaprzeczeniu form życia golusowego. To zaprzeczenie i zwalczanie golusu poszły dwiema całkowicie różnymi drogami: przez syjonistyczne państwo żydowskie i przez sowieckie państwo przyszłości. Między tymi dwoma „państwami przyszłości” istnieje przepaść. Oba zawierają jednak cechę wspólną: stanowcze i radykalne zaprzeczenie golusu. Oba wychodzą z założenia całkowitej przebudowy ustroju narodu żydowskiego. Tylko bowiem taka ideologia jest do przyjęcia dla narodu żydowskiego, który utracił wszystkie złudzenia co do możliwości przystosowania się do bytu golusowego… – „Der Moment”, nr 54, 4 III 1935 r. – „Rozważania o dawniejszym bohaterze”, dr I. Szechtman, Paryż.

A zatem, aby żydostwo mogło istnieć, muszą być wytworzone dwa „państwa przyszłości”: jedno w Erec Israel, a drugie – w pozostałej części kuli ziemskiej na wzór ustroju sowieckiego, czyli pierwsze, jako metropolia, a drugie – jako kolonie żydowskie, przeznaczone dla narodu „wybranego” do eksploatacji gojów.

Te cele żydostwo zdoła osiągnąć przez „światowy październik”, swoisty „cel ostateczny” pasożyta.«

Ten światowy październik to po prostu światowa rewolucja. I to się dzieje. Zaczęło się parę lat temu od kryzysu migracyjnego na Zachodzie, poprzedzonego przez kolorowe rewolucje w Afryce i konflikty zbrojne na Bliskim Wschodzie. Później doszła sztucznie wywołana „pandemia”, a teraz wojna. To wszystko, to jedna wielka, nieustająca rewolucja, mająca na celu wyniszczanie i osłabianie narodów rdzennych i w konsekwencji ich podporządkowanie. Wojna to najbardziej gwałtowna, niszcząca forma rewolucji. Po niej ta część Europy będzie wyglądała zupełnie inaczej, bo każda wojna przynosi wielkie zmiany. Zmiany, których nie można by było wprowadzić w warunkach pokojowych. Po wojnach ludzie są bardziej skłonni do zaakceptowania nawet największych zmian, nawet jeśli są one dla nich niekorzystne. I po to są te wojny wywoływane. Ta obecna, wygląda na to, że jest elementem tej permanentnej rewolucji i nie została wywołana po to, by przenieść tam Izrael.

Jak na razie przepowiednia Henry Kissingera z 2012 roku o tym, że za 10 lat nie będzie Izraela, nie sprawdza się. 11 marca ukazał się na portalu Interia artykuł Trwa wielka operacja przerzutu ukraińskich Żydów (https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-ukraina-rosja/aktualnosci/news-trwa-wielka-operacja-przerzutu-ukrainskich-zydow,nId,5885967). Mamy więc do czynienia z kolejną operacją Most. Ilu z tych Żydów wyjedzie do Izraela, a ilu zostanie w Polsce? Oto jest pytanie! Interia pisze:

»Tysiące ukraińskich Żydów jadą przez Polskę do Izraela. Trwająca dziś operacja była przygotowywana kilka tygodni przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji na Ukrainę – podaje “Rzeczpospolita”. Trwa 16. dzień inwazji Rosji na Ukrainę.

Jak podaje dziennik, główny szlak przerzutu ukraińskich Żydów wiedzie przez Polskę. Inne przez Rumunię, Węgry i w mniejszej skali przez Mołdawię. Centrum dowodzenia znajduje się w hotelu Novotel w centrum Warszawy, działa tu tymczasowy oddział ambasady izraelskiej, pracują przedstawiciele organizacji, w tym Agencji Żydowskiej, zajmujący się organizowaniem aliji, powrotu do kraju przodków, czyli migracji do Izraela.

“Pierwszy lot z Warszawy odbył się w poprzedni wtorek. Potem kolejne dwa. Na piątek i sobotę szykujemy następne” – powiedział “Rzeczpospolitej” Szmuel Szpak, główny menedżer operacji przerzutu, wcześniej przez cztery i pół roku szef Agencji Żydowskiej na Ukrainie (ewakuował się z Kijowa wraz z pracownikami ambasady izraelskiej pod koniec lutego).

Poinformował, że przygotowania zaczęły się pod koniec stycznia. Na uwagę gazety, że to dużo wcześniej, niż Putin zaczął wojnę, odpowiedział: “Mieliśmy informacje”. Szmuel Szpak dodał, że jego organizacja zawczasu przygotowała schronisko przy polskiej granicy koło Lwowa. Tam trafiali ukraińscy Żydzi, których potem kierowano do sąsiednich krajów.

W Warszawie – jak czytamy – procedura trwa trzy doby: potwierdzenie przez ambasadę prawa do aliji, wypełnienie koniecznych dokumentów, wydanie wizy i skierowanie na lotnisko. Paszport dostaje się już w Izraelu.

Dotychczas z Polski wyleciały, jak mówi Szpak, “setki” osób. “Gotowi jesteśmy na kilka tysięcy” – podkreśla Szpak.«

Bardzo wymowne i dające do myślenia jest to “mieliśmy informacje”. Skąd mieli? Wiadomo skąd mieli. Są Żydami, to mieli je od Żydów, co pośrednio oznacza, że to oni kierują tą wojną po obu stronach i oni decydowali o tym, kiedy ona wybuchnie. I przenieśli ambasadę Izraela z Kijowa do Warszawy. A zatem mamy teraz w Rzeczpospolitej Ukraińskiej dwie ambasady Izraela. Jedna jest w samym centrum Warszawy na skrzyżowaniu dwóch głównych warszawskich ulic: Marszałkowskiej i Alei Jerozolimskich. Tak więc ambasada Izraela na Ukrainie mieści się w Warszawie w Alejach Jerozolimskich. – To ja już nie wiem, w jakim państwie ja żyję. Czy to jest Polin czy Rzeczpospolita Ukraińska?