Socjalizm i komunizm

Żeby zrozumieć ten świat, to, co wydarzyło się wcześniej i to, co dzieje się teraz, to wypadało by zapytać tych, którzy tym wszystkim trzęsą. Ale czy oni powiedzieliby nam, o co im tak naprawdę chodzi? Nie powiedzą. W 2012 roku Henry Kissinger stwierdził, że za 10 lat nie będzie Izraela. I co? Minęło 10 lat, a Izrael ma się dobrze. Trzeba więc zainteresować się tym, co mówią w swoim gronie i jak rozumieją pewne pojęcia, które nam przedstawiają zupełnie inaczej.

Takie podejście jest przedstawione w książce Socjalizm, komunizm, anarchizm, której autorem jest Zbigniew Krasnowski. Po raz pierwszy książkę tę wydano w 1936 roku. Zbigniew Krasnowski to pseudonim Tadeusza Gluzińskiego, który pod pseudonimem Henryk Rolicki wydał książkę Zmierzch Izraela. W książce Socjalizm, komunizm, anarchizm jest zamieszczonych mnóstwo cytatów z tzw. żargonowej prasy żydowskiej, w której wypowiadają się liczni politycy i ideolodzy żydowscy lat 20-tych i 30-tych XX wieku. To nie ma znaczenia, że to prawie 100 lat temu. Jak wielokrotnie podkreślałem, u Żydów nic nie zmienia się. Oni od 2000 lat robią to samo i tymi samymi metodami.

Poniżej część pierwsza rozdziału Tożsamość socjalizmu i komunizmu oraz ich ostateczny cel. A. Tożsamość socjalizmu i komunizmu:

»„Komunizm” i „socjalizm” – są to pojęcia co do swojej treści tożsame, jakkolwiek szeroki ogół dopatruje się zasadniczej w nich różnicy. Takie różniczkowanie ruchu przez szeroki ogół ludności narodów rdzennych jest zjawiskiem dla czynników żydowskich wielce dogodnym. W ten sposób bowiem udaje się im skierować w łożysko akcji wywrotowej, także spośród społeczeństw rdzennych, kategorie ludzi, które w zasadzie są jej przeciwne i nie dałyby się do niej wciągnąć, gdyby zdawały sobie jasno sprawę z tożsamości idei, ukrytej pod różnymi nazwami – „komunizmu”, „bolszewizmu”, „socjalizmu”, „marksizmu” itd.

Są ludzie, którym np. zdaje się, że „socjalizm” jest ruchem niemającym na celu wywrotu społecznego w świecie w ogóle, a w ich kraju w szczególności, a to w przeciwieństwie do „komunizmu” i „bolszewizmu”, i oto – na podstawie tego złudzenia z tych lub innych powodów wstępują do organizacji o nazwie z dodatkiem – „socjalistyczna”, czego by nie uczynili, gdyby ona miała nazwę z dodatkiem „komunistyczna” lub „bolszewicka”.

Układ stosunków na terenie Rosji, który wprowadzono w tym kraju po wywrocie październikowym 1917 r., oceniono w świecie na ogół jako szkodliwy dla najszerszych warstw tego kraju.

Ale jaką nazwę przyswojono ustrojowi, który zaprowadzono w Rosji? Temu ustrojowi przyswojono nazwę „bolszewicki”, „sowiecki” albo – „komunistyczny”.

Czy wraz z krytycyzmem pod adresem ustroju w Rosji, zachwiała się wiara szerokich mas w „socjalizm”? Nie. „Socjalizm” na ogół pozostał w opinii swej nienaruszony.

A jakiż ustrój wprowadzają w życie ci komuniści? Posłuchajmy, co mówią o tym oficjalni przywódcy zwalczającego komunizm socjalizmu.

W dniu 20 grudnia 1925 r. odbyło się w Wiedniu zebranie przedstawicieli miejscowych organizacji „socjalistycznych”, a na nim jeden z wybitniejszych przywódców tego kierunku na terenie Austrii, Otto Bauer, żyd, wygłosił referat „o perspektywach rozwoju ekonomicznego w Rosji sowieckiej”.

Najważniejsze dla nas jako socjal-demokratów – mówił – jest to, że obecnie istnieje nadzieja, iż jakkolwiek nie zostało jeszcze udowodnione, to jednak za kilka lat tam, w Rosji, może być udowodnione, że można obyć się bez kapitalizmu. Wyobraźcie sobie, jak to będzie musiało wzmóc socjalizm w całej Europie.

Nie zaszliśmy jednak jeszcze tak daleko. To, co dzieje się teraz w Rosji, jeszcze nie jest socjalizmem, lecz nie jest również kapitalizmem. Kraj znajduje się w stanie przejściowym. Jego gospodarka zawiera w sobie wiele elementów kapitalistycznych, lecz również bardzo dużo socjalistycznych. Wielki przemysł, handel zagraniczny, duże części handlu wewnętrznego znajdują się w posiadaniu pastwa, druga część w – rękach spółdzielni. Kapitalizm został usunięty z dużej części gospodarki… Widzimy postęp, tendencję rozwoju…

Dlatego też socjalizm na całym świecie jak najsilniej jest zainteresowany, aby ten olbrzymi eksperyment rosyjskiej rewolucji nie mógł być podważony przez wrogie siły kapitalistyczne. Tym się tłumaczy nasz punkt widzenia, na którym myśmy zawsze stali i będziemy stali, że klasa robotnicza wszystkich krajów jest jak najsilniej zainteresowana w ochronie republiki sowieckiej. Cokolwiek nas oddziela od bolszewików, w stosunku do kapitalistycznej wrogości musimy z nią (republiką sowiecką) całkowicie się solidaryzować… – „Di Cukunft” (Nowy Jork) nr 3 z 1926 r. „marzec”. – „Kolonizacja żydowska w Rosji sowieckiej”, Wł. Kosowski (miesięcznik w żargonie).

A zatem „socjal-demokrata”, Otto Bauer, a więc „socjalista” spoza terenu Rosji, twierdzi, że w tym kraju buduje się ustrój „socjalistyczny”.

Walka między odłamami – „socjalistycznym” i „komunistycznym” – w wielu krajach istniejąca – jest sprawą „rodzinną” i nie dowodzi bynajmniej odrębności idei, na której odłamy te się opierają. Wszak istnieje również walka w łonie każdego z tych odłamów z osobna, jak oto na przykład w łonie rosyjskiej partii „komunistycznej” między grupą Leona Bronsteina – „Trockiego” z jeden strony, a grupą Józefa Dżugaszwili – „Stalina”, z drugiej strony. W walce tej obie grupy są jednakowo „bolszewickie”, inaczej „komunistyczne”, inaczej „socjalistyczne”. Obie usiłują zniszczyć obecny ustrój społeczny, by zmienić go na komunistyczny.

Nieustająca rewolucja

Zresztą nie chodzi o ostateczne zrealizowanie teorii socjalistycznej, komunistycznej czy innej, chodzi o sam proces tarć i nieporozumień w łonie narodów rdzennych; chodzi o „nieustającą rewolucję”, według wyrażenia Trockiego.

Organ syjonistyczny z powodu 80-tej rocznicy urodzin przywódcy obozu socjalistycznego na terenie Niemiec, Edwarda Bernsteina, żyda, w styczniu 1930 r. pisał:

Edward Bernstein uronił raz w trakcie gorącej dyskusji słowo, które wywołało największy oddźwięk. Edward Bernstein wyraził się, że dla niego nie cel stanowi istotę rzeczy, ale sam ruch. Ruch (tj. socjalistyczny, oparty, jak wiadomo, na teorii walki klas – przyp. tł.) jest ważniejszy niż cel ostateczny… – „Hajnt”, nr 8, 9 I 1930 r. – „Na jubileusz 80-lecia, Edwarda Bernsteina”.

To nieoględnie uronione zdanie jasno uwydatnia zasady polityki żydowskiej. Na to samo wskazuje również charakterystyka Trockiego na podstawie jego pamiętników, skreślona przez publicystę żydowskiego A. Riklisa.

W całej książce – pisał ten publicysta w styczniu 1930 r. – nie mówi się o tym, czy rewolucja rosyjska jest w mniemaniu Trockiego rzeczywistym zwycięstwem, czy też porażką. Trocki nie stara się nawet udowodnić, że system komunistyczny uczynił Rosję bądź szczęśliwszą, bądź piękniejszą. Jego nie interesuje pacjent, lecz tylko operacja… – „Hajnt”, nr 27, 31 I 1930 r. – „Trocki i stała rewolucja”, A. Riklis.

Żydów nie interesują pacjenci – narody rdzenne, żydów nie interesują wyniki projektowanej przebudowy świata; żydów interesuje sam proces operacji, sam proces walki w łonie narodów rdzennych i połączonego z nią ich osłabienia, sam ruch.«

A więc „Never ending story”, czyli ta nieustająca rewolucja, choć może tu bardziej pasowałby język niemiecki i „Die unendliche Geschichte”, bo język żargonowy, to właśnie taki zepsuty niemiecki, czyli jidysz. Mamy powyżej cytat z „Di Cukunft”, czyli „die Zukunft”, co znaczy po niemiecku „przyszłość”. Ale to taka ciekawostka.

Istotą żydowskiego działania jest więc nieustająca rewolucja i niekończące się wojny i konflikty zbrojne, w których cierpią i osłabiają się inne narody. O to chodzi w każdym konflikcie. Zatem odpowiedź na pytanie: kto zrobił rewolucję w Kijowie w 2014 roku sama się narzuca. Zresztą nie tylko w Kijowie. Wszystkie te kolorowe rewolucje były dziełem tych samych ludzi. Podobnie jest z trwającą obecnie wojną na Ukrainie. Cierpią i giną niewinni ludzie, kraj jest niszczony i jego podział jest tylko kwestią czasu. A jako bonus mają oni jeszcze ostateczne rozwiązanie kwestii polskiej i stworzenie nowej Ukrainy na terenie Rzeczpospolitej Ukraińskiej lub na jej części. I nowe konflikty, które za jakiś czas mogą doprowadzić do połączenia wschodniej części Rzeczpospolitej Ukraińskiej z obecną zachodnią Ukrainą. – A o tym, jaki jest ich ostateczny cel, to w następnym blogu.

Rzeczpospolita Ukraińska

W bogu „Finis Ucrainae” z piątku 25 lutego pisałem: „Finis Ucrainae oznacza również finis Poloniae, to znaczy koniec Rzeczpospolitej Polskiej i początek Rzeczpospolitej Ukraińskiej”. Jeszcze nie minął więc tydzień, a już można śmiało powiedzieć, że dzień 24.02.2022 jest dniem powstania nowego państwa o nazwie Rzeczypospolita Ukraińska. Wprawdzie to wszystko działa jeszcze nieformalnie, ale intencje rządzących nie pozostawiają złudzeń.

To, co się dzieje w tym kraju, można zdefiniować w jednym krótkim zdaniu: Alles für Ukrainer. To „Ukrainer” znaczy dosłownie w tym wypadku „Ukraińców”. Ukraina to w języku niemieckim „Ukraine”. Świadomie go użyłem. Należę, jak sądzę, do tej mniejszości w tym kraju, której język niemiecki podoba się, co nie znaczy, że ta sympatia przenosi się na Niemców. Wprost przeciwnie. Niczego dobrego po nich nie można się spodziewać. Zresztą nie tylko po nich. Ale przecież nie z sympatii użyłem tego języka, tylko ze względu na pewne zaszłości, jeszcze z czasów II wojny światowej. A to tylko oznacza, że budowę państwa ukraińskiego w tym kraju będą zapewne popierać nasi „przyjaciele” zza Odry. Zresztą to „zza Odry” też się pewnie za jakiś czas skończy.

Ukraińców przybywających do Polski nazywa się uchodźcami, tych wyjeżdżających do Rosji – migrantami. Takie podwójne standardy. Podobnie jak w przypadku tych „uchodźców” w Rzeczypospolitej Ukraińskiej. Dla nich jest wszystko: darmowe leczenie, zakwaterowanie, 500+ i inne zasiłki, osobne oddziały w szpitalach. Nawet, jeśli przyjeżdżają tu Ukraińcy, którzy pobierali emeryturę na Ukrainie, mają prawo do emerytury w tym kraju. Skoro wcześniej ten bandycki proukraiński rząd wymordował kilkaset tysięcy ludzi, jak nie więcej, zamykając im dostęp do usług medycznych, to teraz ma pieniądze dla tych, którzy tu nigdy nie pracowali. Na oficjalnej stronie ZUS-u są już informacje po ukraińsku. Nie tylko zresztą tam.

Na Interii też jest cały blok w tym języku. Podejrzewam, że na innych portalach jest podobnie, ale nawet nie chce mi się sprawdzać. Zapewne już niedługo będziemy mieli dwa języki urzędowe. Wszystko jest doskonale zorganizowane, tak jakby to wszystko już wcześniej było przygotowane. No bo jak to jest? Dopiero co zaczęła się wojna, a ZUS już ma swoich stronach wersję ukraińską. Takich rzeczy nie da się zrobić w ciągu dwóch czy trzech dni. A wszystko inne też już było przygotowane. Znaczy to, że wojna została zaplanowana znacznie wcześniej i zaplanowano też, ile ma trwać i jakie zmiany ma przynieść. Tylko my nic nie wiemy.

Na portalu ZeroHedge ukazał się artykuł zatytułowany: „Dokąd uciekają ukraińscy uchodźcy.” (https://www.zerohedge.com/geopolitical/where-ukrainian-refugees-are-fleeing). I są też komentarze. Te najtrafniejsze, według mnie, to:

Poland invaded by Nazis once again. I odpowiedź na ten komentarz:

i wonder how many of these refugees are banderites? they’ll be right at home in the neo-nazi minded EU

Looks like Eastern Europe is being targeted for Socialist invasion, thats the punishment for opposing EU refugee, migration and Carbon policy – instant state sponsored population replacement.

Ten ostatni dokładnie oddaje to, co dzieje się w tym kraju: instant state sponsored population replacement, czyli szybka podmiana społeczeństwa, finansowana przez państwo.

W innym artykule: „Luongo: Pierwsze salwy, jakie będą następne kroki Putina na Ukrainie?” (https://www.zerohedge.com/geopolitical/luongo-opening-salvos-thrown-what-are-putins-next-steps-ukraine) jest zamieszczona mapka, która nie pozostawia złudzeń, co do tego, że skutkiem tej wojny będzie podział Ukrainy na dwie części. Wprawdzie są tam jeszcze inne mapki, inne warianty podziału Ukrainy, ale takie bez sensu, że chyba są tam tylko po to, by przekaz nie był tak czytelny.

Widać na tej mapce wyraźnie, że Rosjanie chcą okrążyć całą wschodnią Ukrainę. Jeśli to im się uda, to będzie to faktyczny podział Ukrainy. Rozprawią się z banderowcami po swojej stronie. A pozostali schronią się w kraju, który jeszcze oficjalnie nazywa się Rzeczpospolitą Polską, a którego już praktycznie, poza nazwą, nie ma.

Tak ja to widzę i nie zetknąłem się w tych analizach czy artykułach, które dotychczas przeczytałem, chociażby ze zbliżonymi sądami czy opiniami. Być może się mylę. Skoro inni też się mylą, to dlaczego ja miałbym być od nich lepszy?

To, co mnie jednak bardzo dziwi, to to, że nikt nie próbuje opisywać tego, co tu się na tym ukraińsko-ukraińskim pograniczu dzieje. Nawet dziś francuski dziennik Le Figaro, jak donosi Interia, zamieścił mapkę krajów udzielających pomocy Ukrainie, mapkę na której nie było Polski. Dopiero po zwróceniu mu uwagi, że to ten kraj jest najbardziej zaangażowany w tę pomoc, skorygował swoją informację. Wczoraj też jakaś niemiecka artystka zamieściła na Twitterze, czy na czymś podobnym, swoją grafikę z namalowanymi rybkami w barwach narodowych krajów, które pomagają Ukrainie. I polskiej rybki tam nie było. Dopiero po zwróceniu jej uwagi, że jest w błędzie, łaskawie domalowała jakąś taką małą. Wredni są ci Niemcy, nie lubią Polaków.

Skąd więc ta „ignorancja”? Nie wierzę w to, że w Le Figaro, jakby nie było, w jednym z najstarszych i najpoważniejszych dzienników francuskich, pracują tak niezorientowani ludzie. Oni doskonale wiedzą, co tu się dzieje. Jeśli jednak taki przekaz idzie w Europę, to jest to działanie, że się tak wyrażę uczenie, podprogowe. Przekaz jest prosty: cała Europa pomaga Ukrainie, tylko Polska – nie. Dalsze tego typu działania będą miały na celu mocniejszy przekaz: nie chcemy w Europie takiej czarnej owcy. Nic tu nie dzieje się przypadkiem i tłumaczenie tego czyjąś ignorancją jest wielką naiwnością lub wręcz głupotą. Chociaż obawiam się, że ci którzy tak to tłumaczą, doskonale wiedzą, co to za zabieg.

Po powstaniu styczniowym polską inteligencją stali się Żydzi. Pozbyli się tych, których nie wykończyły poprzednie powstania. Ci powstańcy dali się nabrać Żydom, którzy im wmówili, że jest szansa na odtworzenie tego kraju, w którym oni, czyli szlachta, znów będą panami i że będzie jak dawniej. Tu działał motyw ekonomiczny, a nie żaden patriotyzm. A motyw ekonomiczny jest o wiele bardziej stymulujący, niż jakiś nieokreślony patriotyzm, który chleba nie daje. Teraz Żydzi wmawiają Ukraińcom, że będą polską elitą, ale jak mają nią być, skoro to miejsce jest już zajęte? Posłużą się nimi, by zepchnąć Polaków w niebyt. A gdy już to zrobią, to pokażą Ukraińcom, gdzie raki zimują. Ale to bardzo odległa perspektywa.

To, co w tej chwili dzieje się na Ukrainie, to jedna wielka tragedia. Naród od pokoleń podzielony. Tak ułożyła się mu historia. A od 2014 roku dzieje się tam coś, co spowoduje, że nie da się tych dwóch części znowu połączyć. Tam cały czas trwa wojna, całe 8 lat, cały czas trwa bombardowanie tych republik zaanektowanych przez Rosję. I tam ginęli i giną cywile. Może część z nich to Rosjanie, ale też i Ukraińcy. I jakoś nikt nad nimi się nie ulitował, nikt się nimi nie interesował i nadal nie interesuje. A dla innych Ukraińców uchylają nieba. Perfidia posunięta do granic tego, co ludzki umysł jest w stanie zaakceptować. Ale taki jest ten dzisiejszy świat.

Na stronie The Corbett Report w artykule „Kryzys ukraiński: Co musisz wiedzieć”(https://corbettreport.substack.com/p/the-ukraine-crisis-what-you-need?s=r) autor pisze:

»A może powinniśmy zacząć historię w lutym 2014 roku, kiedy ukraiński parlament uchwalił (niekonstytucyjną) ustawę o pozbawieniu prezydentury Wiktora Janukowycza.

Ale dlaczego nie wrócić do ostrzału snajperskiego na Majdanie pod koniec tego miesiąca, który, jak później pokazano, był koordynowany przez opozycję, aby siać chaos i dzięki niemu dokonać zmiany reżimu?

Z drugiej strony moglibyśmy wrócić myślami do niesławnej rozmowy telefonicznej Victorii Nuland „pieprzyć UE”, podczas której, jako ówczesna asystentka sekretarza stanu USA, do spółki z ambasadorem USA na Ukrainie Geoffreyem R. Pyattem, zorganizowała ukraiński rząd po zamachu stanu.

Albo możemy spojrzeć wstecz do 2013 roku, kiedy Nuland przyznała, że Stany Zjednoczone wydały 5 miliardów dolarów na działania „promocyjne demokracji” na Ukrainie.

Ale chyba najlepiej zacząć od 1990 roku, kiedy sekretarz stanu USA James Baker obiecał Michaiłowi Gorbaczowowi, że NATO nie rozszerzy się „ani na cal na wschód” po zjednoczeniu Niemiec i kiedy niemiecki dyplomata Jürgen Chrobog zapewnił Rosjan „że nie będziemy rozszerzać NATO za Łabę”.

A może powinniśmy zacząć narrację od II wojny światowej, kiedy Bandera i jego ukraińscy nacjonalistyczni bracia kolaborowali z nazistami w dążeniu do utrzymania niezależności od Rosji?

A może powinniśmy wrócić do Hołodomoru, kiedy Stalin celowo zagłodził ponad trzy miliony Ukraińców w ramach próby zdławienia ukraińskich ruchów nacjonalistycznych.

Albo do 1918, kiedy, według Putina, współczesne państwo ukraińskie stworzył Lenin, który odrzucił wniosek Doniecka i Krzywego Rogu o włączenie do Rosji Sowieckiej jako odrębnego podmiotu, i zamiast tego nalegał, aby utworzono „jeden rząd dla całej Ukrainy”.«

Piłsudski nie jest z mojej bajki, podobnie jak Dmowski, ale z jednym stwierdzeniem Piłsudskiego zgadzam się: „dzisiaj Zachód jest parszywieńki”. Jak widać nic się nie zmieniło od tamtego czasu. Potraktowali Ukraińców jak jakąś dzicz. I nas to też czeka. Poszczują jednych na drugich. Skłócone i podzielone społeczeństwa są wyjątkowo łatwe do manipulacji. Jest to masa plastyczna, którą można uformować w dowolny sposób.