Analogie

Dzieją się na naszych oczach dziwne rzeczy w związku z wojną na Ukrainie. Jaki jest prawdziwy cel tych zabiegów, to nie wiadomo, ale pewnie za jakiś czas się dowiemy. Tymczasem nie pozostaje nic innego, jak tylko poszukać podobieństw czy analogii w historii tego regionu, zwanego strefą zgniotu. Ciekawe uwagi znalazłem w powieści Arnolda Zweiga (1887-1968) Intronizacja Czytelnik 1956. To niemiecki pisarz żydowskiego pochodzenia (zwei + g), o czym zresztą Wikipedia informuje. Akcja powieści toczy się w 1918 roku i koncentruje się wokół zamiaru Niemców wyniesienia na litewski tron króla im sprzyjającego i stąd tytuł tej powieści. O traktacie brzeskim pisałem w oddzielnym blogu, jeśli więc kogoś interesują jego szczegóły, to tam je znajdzie. Poniżej wybrane fragmenty.

1

Ordynans Lebehde z Oddziału V Ober-Ostu, z czapką bez daszka wciśniętą na czoło, w pasie włożonym na płaszcz, prężnie i po żołniersku biegnie poprzez noc, z cienką teczką pod pachą. Ulice Kowna są słabo oświetlone i całkiem puste. Obywatele przebywający po godzinie siódmej wieczorem poza domem muszą mieć specjalną przepustkę; bawimy się tu wszakże w „kraj nieprzyjacielski” i rozgarnięty żołnierz, jakim jest frajter Lebehde, od dawna wie o tym. Niektórzy biorą udział w tej zabawie, inni po prostu szczerzą zęby w uśmiechu lub wzruszają ramionami. „Przecież z nami również – myśli idący szybko żołnierz – bawią się w armię na wojnie, gdy tymczasem jesteśmy tylko uwięzionymi cywilami, narodem, na który nałożono areszt, zmuszono do służby wojskowej przez klasy panujące – książęta, urzędników, zawodowych oficerów, junkrów, bankierów, profesorów, pastorów, dziennikarzy i ich kobiety, ich popleczników. Oni wszyscy trzymają ze sobą i zapewniają swej kaście władzę; ujadają wprawdzie na siebie, ale w wypadkach poważnych podtrzymują wzajemnie swoją równowagę, podobnie jak dwie załogi ciągnące linę. Te również ciągną i szarpią linę tam i z powrotem, lecz znając reguły gry, nie ustępują. Dopiero gdy jedna z załóg puści sznur, druga pada w tył; lina się zwalnia i wtedy ludzie czasem potrafią zrobić z nią coś rozsądnego”.

2

Młodzi ludzie w rodzaju Winfrieda kręcili się przed wojną setkami na niemieckich uniwersytetach. Od czasu utworzenia Rzeszy Niemieckiej nastąpił między Renem a Odrą rozkwit gospodarczy, który mimo kryzysów i wahań wydał bujny owoc w pierwszym dziesiątku lat dwudziestego wieku. Niemieckie towary, niemieccy inżynierowie, technicy, lekarze, wynalazcy i myśliciele, niemieccy muzycy i pisarze zapładniali i krzewili europejską cywilizację, podnosili znaczenie swej ojczyzny, zrównali ją z narodami o najstarszych kulturach. Wprawdzie, jeśli chodzi o współżycie ludzi, istniały pewne ograniczenia; odpowiednio do wielkości państewek, z których składała się Rzesza, jej ludność rozpadała się na poszczególne człony, ściśle zamknięte we własnych kręgach. Protestantów, katolików i Żydów łączyły tylko luźne kontakty. Robotnicy prowadzili odrębne życie, chłopi i ziemianie mieli styczność z nową epoką wyłącznie poprzez nawozy sztuczne i maszyny. Bawarczycy i Prusacy, Hesowie i Westfalczycy, Ślązacy i Brandenburczycy trwali przy ojczystych tradycjach. Lecz w wielu małych, średnich i dużych miastach rozwinęło się mieszczaństwo wychowane na niemieckich klasykach, które w sposób liberalny i wielkoduszny usiłowało za pomocą książek, idei, dzieł sztuki oraz światopoglądu urzeczywistnić jedność narodu. Rok w rok ciągnęli młodzi chłopcy i dziewczęta do wielkich miast, aby tam rozwijać swoje zdolności, czerpać wyższe wykształcenie i znaleźć zawód mogący służyć całej społeczności.

3

Karol Lebehde otwiera drzwi, wchodzi w krąg zielonego, przytłumionego światła lamp biurowych, ale natychmiast zatrzymuje się: zauważył bowiem dziwną drętwotę w tej zazwyczaj gwarnej sali z ustawionymi wzdłuż i wszerz stołami. Tylko maszyna piszącego na matrycach Nentwicha głucho grzechocze, tylko głos dyktującego podoficera Hallera rozbrzmiewa w ciszy. Równomiernie odczytuje on ze stenogramu to, co przedtem przyjął do wiadomości swym rozsądnym, opanowanym umysłem. W kącie pokoju, odwrócony tyłem, stoi ktoś w narzuconym na ramiona płaszczu. Ten ktoś również słucha, oparty o stół, z ręką na papierach, które miał przerzucić. Lebehde widzi tylko krótko ostrzyżoną głowę, lekko odstające uszy i kanciaste ramiona żołnierza.

– „Odpowiedź Rządu Rosyjskiego na nowe i ostateczne warunki zawarcia pokoju powinna nadejść w ciągu nocy. Według prywatnych doniesień z Petersburga ich przyjęcie wydaje się pewne, w przeciwnym razie rząd bolszewicki straciłby poparcie mas.” – Poparcie mas – powtarza Haller na pytające spojrzenie Nentwicha, któremu – jak wie – trzeba niekiedy pomóc. Ci milczący ludzie mają ponad mundurami twarze przeciętnych Niemców, mniej lub więcej zniszczone i zniekształcone wskutek życia w ciągłej zależności i trzech lat wojny. Ale właśnie dlatego ci słuchający komunikatu i usiłujący go zrozumieć ludzie reprezentują całą olbrzymią armię niemiecką, cały naród, wszystkich mężczyzn, a nawet kobiety, dzieci i nie narodzone jeszcze niemowlęta wszystkich europejskich warstw i klas, którym samodzielnie nie wolno decydować o swej doli, za które kto inny rozstrzyga i decyduje. Tak więc wraz z nimi, przez nich reprezentowane, cisną się niewidzialne milionowe rzesze dookoła podoficera Hallera, słuchając chciwie jego słów, w których zawarty jest los. Los Rosji?… nie tylko Rosji.

– „Rozumie się samo przez się, że przyjęcie nowych i ku naszemu ubolewaniu cięższych warunków pokojowych nie będzie łatwe dla Rady Komisarzy Ludowych. Rozsądnie myślące koła rosyjskie przyznają jednak, że zachowanie się delegacji sowieckiej wystawiło cierpliwość naszych parlamentariuszy oraz sprzymierzonych z nami rządów na najcięższą próbę i że wyłącznie manewrom komisarza Trockiego należy przypisać, iż pokój nie został zawarty na bazie łagodniejszych warunków z pierwszych tygodni rokowań i dobrych stosunków, nawiązanych w Brześciu Litewskim. Nowe warunki brzmią następująco: po pierwsze – wycofanie czerwonych oddziałów z Finlandii, Łotwy i Estonii; po wtóre – oderwanie się prowincji bałtyckich, jak również Kurlandii, Litwy, Polski oraz Ukrainy od państwa rosyjskiego na podstawie prawa o samostanowieniu narodów; Rosji nie wolno wtrącać się do układów, jakie wyodrębnione obszary zawrą z czwórprzymierzem. Po trzecie – odstąpienie Turcji Karsu, Batum i Ardaganu (Kaukaz). Po czwarte – zwrot zaległych odsetek od rosyjskich pożyczek przedwojennych, będących w posiadaniu Austrii i Niemiec, przez zdeponowanie złota wartości trzydziestu milionów rubli w Banku Rzeszy w Berlinie. Po piąte – wymiana jeńców z uwzględnieniem naszych potrzeb gospodarczych”. Od nowej linii: „Widoczne w prasie ententy rozgoryczenie z powodu pokoju na wschodzie, po którym prawdopodobnie zawarty zostanie wkrótce pokój z Rumunią, ze względu na nasze sukcesy i umiarkowanie daje nam szczególną satysfakcję”.

– „Zostanie” i „umiarkowanie” – to nie brzmi dobrze – zauważył żołnierz w odpiętym płaszczu nie odwracając się od stołu. – Żałuję, Berlin tak napisał – odparł Haller i podniósłszy głos dyktował dalej: „Francuskie dzienniki podkreślają z nienawiścią, że w tym pokoju bez aneksji Rosja traci cztery procent swego terytorium i dwadzieścia sześć procent ludności. Równie gwałtownie atakują angielskie głosy prasy bierność własnego rządu i rządów sojuszniczych wobec tego niemiecko-bolszewickiego spisku”.

– Bezczelność! – mruknął pod nosem frajter Lebehde. Nie wiadomo, kogo i co ma na myśli, i podobne niedopowiedzenie zawisa w całym pokoju. Wszyscy ci ludzie czują głuchą rozterkę z powodu osobliwej sprzeczności. Z radością witają pokój, gdyż jest on początkiem końca wielkiej rzezi. Ale zarazem z trwogą od wielu tygodni już patrzą, jak nadciąga; o ile bowiem utworzy się samodzielne państwa i w ten sposób pozbawi chleba armię okupacyjną, wszyscy oni wrzuceni zostaną do wielkiego kotła przeglądów, a potem na zachód. Sposób, w jaki ukartowano sprawę w Brześciu Litewskim, zadowala więc teraz ich instynkt samozachowawczy. Wszystko pozór i oszustwo, nadal trwa administracja i okupacja niemiecka, nadal istnieje wielka armia wschodnia. A jednak w wielu z nich odzywa się sumienie, rośnie niesmak i wstyd z powodu nadużycia, jakie się tu popełnia. Wydział Prasowy, podobnie jak cała armia, nie składa się z samych Wszechniemców. Jest jednak niemiecki, podporządkowuje się władzy, chociaż nie uważa jej za prawo, uznaje pięć za liczbę parzystą, tak samo jak siedem czy dziewięć, nie zajmuje w tej sprawie żadnego stanowiska.

4

Cały naród ciągnie zaprzęg, przepełniony jednym jedynym przekonaniem, idącym od wewnątrz, tak jak mu je narzucono z zewnątrz: jeszcze ostatnie uderzenie, ostatni wysiłek, ostatnia pożyczka wojenna – i latem spadnie w nasze ręce dojrzały owoc zwycięstwa w nagrodę za czteroletnie posłuszeństwo i wyrzeczenia. Oto w głębinach mórz łodzie podwodne przemykają do Ameryki po surowce i aż na Morze Śródziemne, aby zatapiać ludzi i zwierzęta; oto na powietrznych szlakach szumią Zeppeliny obładowane bombami i wielkie samoloty, a niechęć polityków milknie wobec olbrzymiej pewności siebie sztabu generalnego. Zdobycie terenu pod Amiens, Kemmel, nad Marną – czy to już naprawdę upadek mocarstw zachodnich? A Amerykanie, czy doprawdy nie potrafią wystawić we Francji armii, przeciwstawić swoich świeżych sił bojowych wyczerpanym dywizjom niemieckim? Naczelne Dowództwo Armii twierdzi, że nie potrafią, a kto wątpi w jego słowa, naraża się na aresztowanie; niemiecki polityk nie chce ściągnąć gniewu dowództwa na swoją głowę.

W przepełnionych transportach jednak, które opuszczają wschodnie wybrzeża Ameryki i lądują na zachodnich brzegach Europy wyładowując bez końca ludzi i maszyny, w tych konwojowanych dla ochrony przed łodziami podwodnymi statkach, przybywają nie tylko Jim i Jack, Bob i Bill z Teksasu, Frisco, Chicago i Seattle, z Bostonu, Filadelfii i z kotła Nowego Jorku. Wraz z nimi wślizgują się z niesamowitą siłą niewidzialne biliony maleńkich żyjątek. Siedzą w ubraniach, we włosach, w błonach śluzowych, powodują kaszel, kichanie, lekką gorączkę – nic nie szkodzi, wielkie skupiska ludzkie są zawsze ogniskiem epidemii, a z wojną łączy się nierozerwalnie dżuma. Tym razem nazywa się ona grypą. Być może, bakcyl ten w odmiennym klimacie okazuje niezwykłą zjadliwość, gdy przenika do organizmów Europejczyków, którzy nie są z nim oswojeni; tak samo było, jak twierdzą uczeni, z syfilisem. A może w innym klimacie on sam nabywa nowych właściwości. Jakkolwiek ma się sprawa, od portów zachodnio-europejskich niepowstrzymanie rozszerza się na ziemi fala choroby. Na całej ziemi, z wyjątkiem może niektórych wysp lub bardzo odległych części świata. Poza nimi jednak grypa atakuje wszędzie oddziały wojska, schrony, pociągi z urlopnikami, miasta i wsie. W maju roku 1918 epidemia wybucha w krajach prowadzących wojnę i w neutralnych, a ponieważ bierze się ją znowu ze niewinne zaziębienie, podobne do dawnych nagminnych katarów, może się ona mocno zakorzenić. Cyfra wypadków śmiertelnych wzrasta wkrótce do niewiarygodnej wysokości. Przede wszystkim mrą ludzie młodzi, dziewczęta między piętnastym i dwudziestym piątym rokiem życia, a spośród młodych kobiet zwłaszcza ciężarne.

Ludzie żyją w dziwnym nastroju. W nerwowym oczekiwaniu tego, co przyjdzie, spędzają dni tej pięknej, to ciepłej, to znów zimnej wiosny. Wypadki porywają ich z sobą, jak gdyby nurt czasu spiętrzył się i wartko gnał ku morzu, którego powierzchnia leży nisko i które go wsysa. Wszyscy przysięgają, że prawdziwe życie zacznie się na nowo, gdy skończy się rzeź. Wszyscy wierzą, że odnajdą dobra kulturalne tam, gdzie je porzucili latem 1914 roku. Trwożne napięcie moralne przepełnia świat. Niemcy zdają się zwyciężać. Jeśli jednak zwyciężą, jeśli duch bojowy wynagrodzi ich znowu, jak wynagrodził Fryderyka II u końca Wojny Siedmioletniej, to wybuchnie ogólny kryzys wartości duchowych, runą fundamenty Europy i staną się konieczne nowe, takie, przy których przemoc wyruguje prawo, a bezwzględny wyzysk – wszelkie szanse gotowości, aby także słabszym dać swobodę życia na tej kwitnącej, majowo zieleniącej się ziemi.

5

Pięć kolejnych ofensyw załamało i zdruzgotało siłę najlepszej armii świata. Obecnie wiedziano już, że gdyby pierwsza marcowa ofensywa przeprowadzona została z całą mocą, na jaką stać było wówczas Niemcy, nikt nie mógłby sobie nawet wyobrazić, co by się stało. Armia angielska zostałby unicestwiona, droga do Paryża i do morza stanęłaby otworem. Lecz generalny kwatermistrz miał inny, własny pogląd na wojnę na zachodzie; wymacywać we froncie nadwątlone miejsca, jak to zwał, zamiast stwarzać takie miejsca przez uderzenia najlepszej armii świata. Gdy oddziały walczące pod Amiens były u kresu sił, skupiał już ogromne armie we Flandrii i pod Verdun, w Alzacji, gdzie kto chciał; brak ich było tylko nad Sommą i za nią. Teraz, dokładnie w cztery miesiące później, armie te były osłabione i przerzedzone wskutek walk, zdziesiątkowane grypą, obezwładnione rozczarowaniem po tylu wielkich obietnicach. Natomiast ruszyli Amerykanie. Do tej pory dziewięć dywizji tryskających siłą i energią, wyekwipowanych do ostatniego guzika. Jutro będzie ich dziewiętnaście, pojutrze trzydzieści. Kolumny czołgów i eskadry samolotów, żłobiące niebo i ziemię. Wskutek krótkowzroczności i żądzy łupu pozwolono wojnie dociągnąć do piątego roku, a potem roztrwoniono i zmarnowano całą przyszłość i potęgę Niemiec, skupione w rękach pruskiej kasty oficerskiej.

6

W jaki sposób człowiek uczy się widzieć? Oto ktoś dorosły objaśnia dziecku wrażenia doznawane za pomocą wzroku. Samo doznanie nie daje żadnej korzyści. Bez rady i pouczenia świadomość ludzka gromadzi tylko obserwacje, co sekunda dołącza jedną do drugiej, niekiedy zdumiewa się, chciałaby się zatrzymać, odwrócić się, coś przetrawić. Lecz bez ustanku wchłanianie zasypuje ją nowymi przeżyciami: jednocześnie z narastającym pragnieniem dania temu wyrazu wzmaga się tępy ucisk, bolesna walka z wewnętrznymi oporami, z głuchą niewiedzą, z bezsiłą w wprowadzaniu ładu i zrozumienia. Dopiero gdy dziecku przyjdzie z pomocą ktoś, kto nada przedmiotom nazwy, opanuje wielką klawiaturę słów i nazwie po imieniu to, co było tylko wrażeniem, powiąże to, co w pozornym chaosie stało obok siebie, świat uzyskuje przejrzystość, nastaje światło i dzień, błyska zrozumienie i w jaskrawej eksplozji jasności ustaje dotychczasowy zamęt, (…).

xxx

W pierwszym fragmencie oddał Zweig, poprzez myśli prostego żołnierza, całą obłudę i zakłamanie tego świata. Nic nie zmieniło się od tamtych czasów. Obowiązkowa służba wojskowa to współczesne niewolnictwo. No bo jak inaczej nazwać zmuszanie ludzi do uczestnictwa w jakichś bezsensownych wojnach, w trakcie których wielu z nich może zginąć. I jaki interes ma w tym zwykły człowiek, by walczyć o jakąś abstrakcyjną rzecz czy ideę, jaką jest państwo? Jakie to ma znaczenie dla przeciętnego człowieka w Rzeczypospolitej Ukraińskiej czy jest ona pod amerykańskim, czy rosyjskim butem? Co mnie obchodzą Kresy? Ja tam nie mam i nie miałem rodziny. Stroje ludowe mojej matki czy babki były zupełnie inne, niż te, które nosiła ludność na Wołyniu. Dla mnie to nie była ludność polska, jak mi próbują wmawiać. Mnie nikt nie musi przepraszać za tę zbrodnię. To jest wewnętrzna sprawa Słowian wschodnich – wrednych, kłótliwych i zawistnych. Więcej o tym w blogu Przedmurze. Co mnie obchodzi interes oligarchów ukraińskich, amerykańskich czy rosyjskich? Oni wszyscy i tak mają żydowskie korzenie. Jak chcą się spierać ze sobą, to dlaczego ja mam ginąć w tej walce ich idei czy może raczej interesów? Tworzą różne partie, które niczym nie różnią się od siebie w kwestiach fundamentalnych, jak choćby stosunek do milionów Ukraińców – „uchodźców”, którzy stali się tu obywatelami pierwszej kategorii. Jak chcą pajacować, to niech pajacują. Co mnie to obchodzi? Co mnie to obchodzi, czy taki albo inny klaun zostanie prezydentem?

W drugim fragmencie jest skrótowy opis tego, jak powstało zjednoczone państwo niemieckie. Lecz w wielu małych, średnich i dużych miastach rozwinęło się mieszczaństwo wychowane na niemieckich klasykach, które w sposób liberalny i wielkoduszny usiłowało za pomocą książek, idei, dzieł sztuki oraz światopoglądu urzeczywistnić jedność narodu. Przez 800 lat Rzesza była zlepkiem księstw i księstewek, aż tu raptem, po zjednoczeniu w 1871 roku, powstało nowe państwo. Zaczęto ludziom wmawiać, że są jednym narodem, chociaż różnice pomiędzy Bawarczykami a Prusakami były ogromne. Książki, sztuka, idee miały potężną moc. To już było budowanie fundamentu pod: Ein Volk, ein Reich, ein Führer. Główną rolę w tworzeniu nowego państwa odegrało niemieckie mieszczaństwo, które zaczęło się tworzyć po wojnie trzydziestoletniej i nie muszę chyba dodawać, jakie ono miało korzenie. Więcej o tym w blogu Wojna trzydziestoletnia. Tymi samymi sposobami, a więc za pomocą książek, sztuki, idei i światopoglądu budowano nowy naród polski na Kresach. Nie przypadkiem powstała Trylogia. Ostatnie zdanie jej pierwszej części, czyli „Ogniem i mieczem” to: Nienawiść wrosła w serca i zatruła krew pobratymczą. Dla Sienkiewicza to pewnie była krew pobratymcza, bo jego przodkowie zaadoptowali, na mocy unii horodelskiej z 1413 roku, jeden z tych 47 herbów szlachty polskiej, a poza tym, to takie było zamówienie, by wmawiać ludziom z terenów polski piastowskiej, że na wschodzie mieszkają ich bracia.

W trzecim fragmencie poddaje Zweig ostrej krytyce zachowanie Niemiec po podpisaniu traktatu brzeskiego. Niemcy zawarły pokój z bolszewikami i po stronie niemieckiej miały powstać niepodległe państwa. Jednak wojska niemieckie nie wycofały się, a jeśli już Niemcy miały zamiar tworzyć nowe państwa, to tylko na zasadzie całkowitej im podległości. W tym miejscu wypada przybliżyć pojęcie Ober-Ost. Wikipedia tak je charakteryzuje:

Obszar Głównodowodzącego Wschodu (niem. Gebiet des Oberbefehlshabers Ost) – wydzielona część terytorium Imperium Rosyjskiego, okupowanego przez Cesarstwo Niemieckie od 1915 roku, planowana do oderwania od Rosji.

Po pokonaniu Armii Imperium Rosyjskiego w 1915 r. armia niemiecka opanowała obszar dzisiejszej Litwy, Łotwy do linii Dźwiny, wschodnią część Królestwa Polskiego, oraz zachodnie części Ukrainy i Białorusi. Na ziemiach sąsiadujących z Prusami Wschodnimi utworzono sześć okręgów administracyjnych, składające się na obszar Ober-Ost, tj.:

  • Kurlandia,
  • Litwa – na obszarze dawnej guberni kowieńskiej,
  • Wilno – Wileńszczyzna bez wschodnich krańców na lewym brzegu Dźwiny i Drui,
  • Grodno – północna część guberni grodzieńskiej,
  • Białystok – zachodnia i południowa część guberni grodzieńskiej,
  • Suwałki – na obszarze dawnej guberni suwalskiej.

Następnie okręgi były łączone, tak iż w 1917 r. istniały tylko okręgi: Kurlandia, Białystok-Grodno i Litwa.

Oderwanie powyższego obszaru od Rosji zostało usankcjonowane w traktacie pokojowym pomiędzy państwami centralnymi a Rosją z dnia 3 marca 1918 r., który uprawomocnił się 29 marca tego roku.

x

Taki stan trwał do listopada 1918 roku, gdy w Berlinie wybuchła rewolucja. Ale zanim do tego doszło, to dużo działo się na froncie zachodnim, o czym we fragmentach czwartym i piątym. W marcu wyglądało to tak, jakby ktoś celowo powstrzymał ofensywę niemiecką, bo gdyby tego nie zrobił, to Niemcy zajęliby Francję i całe wybrzeże Europy północno-zachodniej. Wszystko jednak musiało dziać się według pewnego scenariusza i nawet niemieckie łodzie podwodne pływały do Ameryki po zaopatrzenie. Dokładnie tak samo, jak dziś to się dzieje na wojnie na Ukrainie: Zachód walczy z Rosją, ale zaopatruje się w niej w surowce i handluje z nią. Tylko po co giną ludzie po obu stronach frontu? Czy ta epidemia, która pojawiła się w końcowej fazie wojny, nie była wywołana sztucznie, by po części uwiarygodnić kapitulację Niemiec?

Niemcy skapitulowały na Zachodzie, a 7 listopada wybuchła rewolucja w Berlinie. W powieści Czarny Obelisk REBIS 2023 Erich Maria Remarque pisał: To prawda, że rewolucja z roku 1918 była najmniej krwawą na świecie. Rewolucjoniści tak się przestraszyli samych siebie, że natychmiast przywołali na pomoc dygnitarzy i generałów starego rządu, dla obrony przed ich własnym napadem odwagi. Czym też tamci wielkodusznie się zajęli.

W dniu 25 stycznia 1919 r. marszałek Foch wydał rozkaz do oddziałów niemieckich zgrupowanych wokół ośrodka Białystok-Grodno, aby przekazały Polsce terytorium do linii Brześć – Narwa – Krynki – Kuźnica – Nowy Dwór – Sopoćkinie i przepuściły wojska polskie przeznaczone do odparcia nawały bolszewickiej. (…) W takim stanie rzeczy wojska polskie, przepuszczane przez linie niemieckie, już 9 lutego 1919 r. zetknęły się po raz pierwszy z bolszewikami pod Skidlem na Niemnie, a niebawem również wzdłuż rzek Zelwianki i Różanki, koło Prużan i Kobrynia. – Tak pisał Józef Mackiewicz w powieści Lewa wolna.

Ne było więc tak, jak sugerował Mackiewicz, że niemieckie wojska na wschodzie stanowiły zaporę przed bolszewikami, bo Niemcy zawarły były z nimi pokój w marcu 1918 roku. One tam stały po to, by na terenie zachodniej Rosji powstały „niepodległe” państwa całkowicie zależne od nich. I dopóki one tam stały, to bolszewicy nie wyruszyli na podbój Europy, dopiero gdy pojawiły się tam wojska polskie, to przypomnieli sobie o tym, że oni jednak chcą podbić tę Europę. Ale jakoś tak dziwnie się złożyło, że doszli tylko do Warszawy i rozmyślili się. Wojsko polskie dotarło tam, gdzie miało dotrzeć, by Kresy mogły być włączone do powstającego państwa, czyli II RP. I dopiero teraz można zrozumieć, skąd się wziął tzw. kryzys przysięgowy w lipcu 1917 roku. Gdyby wojsko polskie złożyło przysięgę na wierność Królestwu Polskiemu, zależnemu od Niemiec i zobowiązało się do wspólnej walki obok wojsk niemieckich i austriackich, czyli gdyby w praktyce stanowiło część integralną armii cesarskiej, to nie mogłoby działać samodzielnie i nie mogłoby dojść do powstania frontu polsko-bolszewickiego, a tym samym nie mogłoby dojść do wojny polsko-bolszewickiej i w konsekwencji do utworzenia państwa polskiego w takim kształcie, w jakim powstało. Mogłoby, co najwyżej, powstać państwo złożone tylko z ziem, na których przeważała ludność polska. Ale nie taki był plan.

W końcowej części swojej powieści Zweig pisze:

„Niemcy przegrali wojnę, runęły cesarstwa i królewskie trony. Ewakuowano cały wschód, olbrzymi obszar Prus, na mocy głosowania lub bez niego, odcięto i wcielono do nowych tworów państwowych, powstałych – bez ich własnej zasługi – na szczątkach Rosji Zachodniej. Cenę za to zapłacił mogiłami żołnierskimi naród niemiecki krwawiący w rowach strzeleckich; kiedyś zażąda jej z powrotem i to z odsetkami, nie ma obawy. Tak przynajmniej myślą niezliczeni urzędnicy republiki…”

W ostatnim cytowanym fragmencie Zweig opisuje, jak działa ludzka świadomość i jak można na nią wpływać. A robi się to poprzez propagandę, atakowanie ludzi potężną dawką informacji, które niczego nie wyjaśniają, wprost przeciwnie, wywołują chaos myślowy, zamazując w ten sposób faktyczny obraz rzeczywistości. Jeśli Ameryka wycofuje się z Europy, to znaczy, że na kontynencie karty będą rozdawać Niemcy i Rosja. I dziś gra się toczy o to, ile Niemcy dostaną na wschodzie, czy zostanie odtworzona słaba I RP, czy może raczej powstaną małe państwa całkowicie zależne od Niemiec i ile z Ukrainy trafi do ich strefy wpływów.

Po co jednoczy się różne narody w jedno państwo? W takim państwie może powstać potężna armia, która może walczyć z inną potężną armią innego zjednoczonego państwa. Dzięki temu można osłabiać narody rdzenne, niszczyć ich dorobek materialny. Zjednoczone nienaturalnie państwo, jak choćby I RP, wymaga stworzenia nowego patriotyzmu, sztucznego i płytkiego, takiego jak polski, którego podstawowymi elementami są katolicyzm i język polski. Płytki to patriotyzm i nijaki. Brakuje w nim tradycji, czyli wspólnych obyczajów i systemu wartości, wypracowanych przez wieki funkcjonowania na tym samym terenie, w tym samym krajobrazie. Jednoczenie i przemieszczanie ludności z jednego miejsca na drugie niszczy ten proces i pozbawia ludzi ich tożsamości. Dla narodów rdzennych jest to zabójcze. Jedynie nacja koczownicza, która ma we krwi przemieszczanie się i życie wśród obcych, czuje się jak ryba w wodzie w takich warunkach.

Czyje państwo?

Czy polskie wojsko pojawi się na Ukrainie? Leszek Sykulski twierdzi, że tak i w swoich licznych wystąpieniach coraz głośniej to akcentuje. Czy to możliwe? Na taki scenariusz wydarzeń wskazywać mogą również zakupy broni przez Polskę m.in. w Korei oraz szykowane ustawy, dotyczące ochrony ludności cywilnej itp. Wydaje się, że taki rozwój wydarzeń jest wysoce prawdopodobny i to nie tylko ze względu na czynione przygotowania, bo stara łacińska sentencja brzmi: Si vis pacem, para bellum – Jeśli chcesz pokoju, gotuj się do wojny. Jednak Rzymianie nie byli pierwszymi, którzy przekazali tę myśl potomnym. Wcześniej uczynił to Platon, a jeszcze wcześniej Sun Tzu. Jednak w przypadku Polski wcale nie chodzi o odstraszanie potencjalnego agresora, ale o wejście do toczącej się pomiędzy jej sąsiadami wojny. A to zupełnie co innego.

Wydaje się, że walka w nie swojej sprawie i nie w obronie własnych interesów jest cechą permanentną państwa, które powstało w wyniku unii personalnej w 1385 roku, kiedy to królem Polski został Litwin – Władysław Jagiełło. Bitwa pod Grunwaldem w 1410 roku jest tego najlepszym dowodem. Kazimierz Wielki zawarł z Krzyżakami pokój i nie stanowili oni już zagrożenia. Nie miała więc Polska żadnego interesu, by wszczynać z nimi wojnę. Natomiast Litwa i owszem, miała taki interes, bo w bitwie nad Strawą (1348) pomiędzy zakonem krzyżackim a Wielkim Księstwem Litewskim, Księstwo to straciło Żmudź. Po I pokoju toruńskim (1411) Litwa odzyskała ją, a Polska nie zyskała nic.

Wojna trzynastoletnia (1454-1466) była wynikiem tego, że Związek Pruski zwrócił się do króla polskiego z prośbą o przyłączenie Prus do Polski. Rada królewska zaakceptowała prośbę i król ogłosił swoją decyzję. W wyniku II pokoju toruńskiego (1466) Polska odzyskała Pomorze Gdańskie, utracone przez Łokietka. Otoczenie króla zadecydowało, że Polska nie będzie w stanie wchłonąć całych Prus. Co to było za otoczenie, to zainteresowanych odsyłam do bloga „Prusy”. I tak dokonał się podział na Prusy Królewskie, włączone do Polski i Prusy Zakonne, które po Hołdzie Pruskim (1525) stały się Prusami Książęcymi – państwem świeckim. Konsekwencje tego stanu dały znać o sobie u progu II wojny światowej, gdy ten „korytarz”, czyli dawne Prusy Królewskie, przeszkadzał Niemcom w lądowym połączeniu z Prusami, tak jak kiedyś Żmudź przeszkadzała zakonowi krzyżackiemu w połączeniu Prus z Inflantami. I takie to były konsekwencje polityki Jagiellonów, którzy tylko wykonywali polecenia swoich nieznanych przełożonych. Później było jeszcze gorzej.

Głównym celem unii lubelskiej, a więc unii realnej, tworzącej wspólne państwo polsko-litewskie, była pomoc polskiego wojska w celu obrony ziem Wielkiego Księstwa Litewskiego, które to ziemie Księstwo odebrało Rusi Kijowskiej i o które upomniała się Moskwa, gdy wyzwoliła się spod mongolskiej dominacji. I stąd te wojny północne z Moskwą i ze Szwedami o Inflanty oraz wojny na południowym wschodzie z Turkami. Takie były konsekwencje unii z WKL, które rozciągało się od morza do morza i istotnie było wielkim. To nie był polski interes i nie polskie ziemie. A polskie ziemie, głównie Śląsk z przewagą polskiej ludności, oddano bez walki. Taki to był biznes i taka polityka. Przecież w normalnym państwie władze dbałyby przede wszystkim o własne ziemie i ich utrzymanie lub odbicie.

Kolejną hucpą była Odsiecz Wiedeńska (1683). Znowu nie we własnym interesie, chyba raczej Kościoła katolickiego: robienie za przedmurze chrześcijaństwa, czyli dla idei, a nie – dbanie o własne sprawy. Ale takie to było dziwne państwo ta Rzeczpospolita Obojga Narodów, w którym interesy jednego narodu stawiano ponad interesami – drugiego.

Następne bezsensowne działanie to udział wojska polskiego w wojnie Napoleona z Rosją. Napoleon stworzył Księstwo Warszawskie, by pozyskać rekruta na tę wojnę. A później, po klęsce, wykorzystał je do swoich celów w Hiszpanii i w zamorskich operacjach.

Polska odzyskała niepodległość w 1918 roku i początkowo były to ziemie utworzonego wcześniej przez Niemców Królestwa Polskiego, do którego dołączono ziemie zaboru pruskiego i austriackiego. Po rewolucji 7 listopada 1918 roku w Niemczech, kordon wojsk niemieckich, oddzielających Europę od Rosji bolszewickiej, sypie się i w lutym 1919 roku marszałek Foch wydaje rozkaz, by w miejsce ustępujących wojsk niemieckich wkroczyły wojska polskie. I w ten sposób kształtuje się front polsko-bolszewicki. W konsekwencji doprowadzi to do wojny 1920 roku. Była więc początkowo Polska państwem złożonym z ziem polskich: Wielkopolski, Małopolski, Mazowsza i Pomorza Gdańskiego. Komuś jednak najwyraźniej zależało na tym, by powstała inna Polska i zadecydował, że to polskie wojsko ma „bronić” Europy przed bolszewicką nawałą. A ta bolszewicka nawała była ustawką, pretekstem do zajęcia przez wojsko polskie ziem, należących kiedyś do Rusi Kijowskiej. W tamtym czasie bolszewicy nie pokonali jeszcze białych, jeszcze walczył Denikin, Wrangel i inni. Nie mieli szans na przeniesienie rewolucji do Niemiec, bo zbyt wiele ich sił wiązali biali.

W 1919 roku w maju i w październiku strona polska i bolszewicka prowadziły tajne rozmowy. Pod koniec kwietnia 1920 roku bolszewicy koncentrują wojska na froncie północnym, Piłsudski przerzuca swoje wojska na Wyprawę Kijowską. 14 maja wojska bolszewickie uderzają na froncie północnym. Piłsudski przerzuca dywizje z Ukrainy na ten front. 26 sierpnia resztki rozbitych pod Warszawą wojsk bolszewickich próbują utworzyć front biegnący od Grodna przez Białowieżę do Kamieńca Litewskiego i Tyszowca. W tym czasie stan liczebny armii polskich wzrasta do 900 tysięcy. I dopiero po miesiącu, bo 21 września, Piłsudski decyduje się uderzyć na bolszewików. 22 września ma miejsce bitwa niemeńska, która ostatecznie rozbija wojska bolszewickie. 21 września, na tajnej konferencji, kilku członków CK partii podejmuje decyzję o skierowaniu wszystkich sił przeciwko Wranglowi. 8 października wojska polskie docierają pod Mińsk. Bolszewickie władze miasta uciekają. Droga na Moskwę wolna. 12 października podpisano wstępny traktat pokojowy pomiędzy Polską i bolszewikami.

Takie to dziwne i niezrozumiałe na pozór rzeczy działy się na tej wojnie. Dopiero, gdy uświadomimy sobie, że w tej wojnie chodziło tylko i wyłącznie o to, by do ziem, które przyznano Polsce na konferencji wersalskiej, dołączyć ziemie wschodnie, to przebieg tej wojny będzie bardziej zrozumiały.

Linia frontu w grudniu 1917 i obszar okupowany przez państwa centralne po traktacie brzeskim; źródło: Wikipedia.

11 listopada 1918 roku Niemcy podpisały akt bezwarunkowej kapitulacji na zachodzie, ale ich wojska na wschodzie nadal miały pozostać pod bronią. W marcu 1918 roku bolszewicy podpisali z Niemcami traktat pokojowy w Brześciu. W listopadzie powstało państwo polskie i pomiędzy jego wschodnią granicą a granicą niemiecką z Rosją Radziecką wytworzył się pas ziemi niczyjej. Gdy w Niemczech wybuchła 7 listopada rewolucja, żołnierze zaczęli masowo dezerterować i opuszczać jednostki wojskowe. W lutym 1919 roku na ich miejsce weszło wojsko polskie. Na wieść o rewolucji w Berlinie bolszewicy unieważniają postanowienia traktatu brzeskiego i ruszają na podbój Europy. Wcześniej takiego zamiaru nie mieli, bo podpisali z Niemcami traktat pokojowy, by wszystkie siły skierować przeciwko białym, a teraz im się odmieniło. Jeszcze nie uporali się z nimi i mieli przed sobą dwa lata walk, a już chcieli podbijać Europę. Taka to była nawała, dla picu. Wszystko wcześniej wyreżyserowane i ustalone. Ale Polska „obroniła” Europę przed tą „nawałą” i dlatego w nagrodę dostała ziemie na wschodzie. – A kto to wszystko wyreżyserował? Kto zgadnie?

I znowu wykorzystano Polaków do walki o nie swoje ziemie. Dostarczono broń i amunicję, umundurowanie, konie, wyżywienie itp. Po pokoju ryskim (1921) II RP uzyskała granice, które przetrwały do 1939 roku. W nagrodę zaserwowano później Polakom Katyń i Wołyń. Nie było by tego, gdyby Polska pozostała w swoich etnicznych granicach z 1918 roku. Wojna 1920 roku nie była zwycięstwem. Była porażką dla narodu polskiego, któremu przyszło żyć w jednym państwie z wrogimi mu Litwinami, Ukraińcami i Białorusinami. Każda z tych nacji mogła mieć własne państwo, tak jak stało się to po 1989 roku. Komuś to jednak nie pasowało.

W 1939 roku zostali Polacy podstępnie wciągnięci do wojny z przeciwnikiem, z którym nie mieli szans wygrać. „Sojusznicy” ich oszukali, mamiąc szybką pomocą, a masońskie władze II RP, które doskonale wiedziały, że żadnej pomocy nie będzie, cynicznie nawoływały naród do obrony ojczyzny. Później walczył on na wszystkich frontach Europy zupełnie bezsensownie, nie mając w tym żadnego interesu.

Po wojnie, wbrew obowiązującej propagandzie, na ziemie poniemieckie przesiedlano kresowe mniejszości i tym sposobem Polska znowu stała się państwem wielonarodowym. Po 24-tym lutego tego roku kolejne przesiedlenie, prawdopodobnie około 10 milionów Ukraińców, zmienia diametralnie strukturę etniczną społeczeństwa polskiego. Jednak już te powojenne przesiedlenia spowodowały to, że mniejszość ukraińska zyskała w Polsce silną pozycję. To oczywiście wszystko dzięki Żydom, którzy rządzą w tym kraju już od czasów po powstaniu styczniowym. Efekt jest taki, że ta żydowsko-ukraińska władza wyśle na Ukrainę wojsko polskie, które znowu będzie walczyć nie o interes Polski i Polaków, ale o interes jakichś nieznanych przełożonych, którzy dążą do stworzenia nowego państwa polsko-ukraińskiego.

Państwo polskie skończyło się w 1385 roku wraz z wstąpieniem na tron królewski Litwina i powstaniem unii personalnej, łączącej Polskę i Litwę. Dla Polaków nigdy nic dobrego nie wyszło z tego angażowania się na wschodzie i tym razem też nic dobrego nie wyjdzie. To wróży tylko nowe nieszczęścia. Mają Polacy pecha, że żyją w państwie, które nie jest ich państwem i nie dba o ich interesy. Wszystko wskazuje na to, że mamy początek końca czegoś, co można nazwać polskimi ziemiami etnicznymi. Ukraińcy są już w całej Polsce i będzie ich coraz więcej. Atak Rosjan na infrastrukturę energetyczną na całej Ukrainie spowoduje kolejną falę uchodźców do Polski. Tak jakby Rosjanie umówili się z Amerykanami. To już nie jest atak na cele wojskowe. On jest tylko i wyłącznie po to, by wzbudzić tę falę uchodźców. Wyłania się scenariusz podobny do tego w Kosowie, gdzie kolebka serbskiej państwowości zamieszkana jest przez muzułmanów, a Serbowie to tylko około 10% tamtej społeczności. Różnica jest taka, że Serbowie mają własne państwo, a Polacy – nie.

Traktat brzeski

Wojna na Ukrainie trwa i końca nie widać. W moim przekonaniu jest ona sztucznie wywołanym konfliktem, w którym stronami walczącymi są Rosja i Ukraina, a właściwie Rosja i NATO. Jednak obie walczące strony, a właściwie ich przywódcy, są tylko wykonawcami rozkazów swoich nieznanych przełożonych. Pewną wskazówką jest sposób, w jaki toczy się ta wojna i to, że państwo potężniejsze nie wykorzystuje swego całego potencjału, by szybko ją zakończyć. Ja oczywiście wiem, że Blitzkrieg, to nie rosyjski wynalazek, że według niemieckich generałów I wojna światowa miała wyglądać tak, że obiad miał być w Paryżu, a kolacja – w Petersburgu. A jak się skończyło, to wiemy. Jednak wydarzenia tamtej wojny i ich czasowa korelacja skłania do wniosków, że nic wtedy nie działo się przypadkiem, wprost przeciwnie – wszystko było doskonale zsynchronizowanym działaniem. A skoro tak, to czy możemy negować, że obecnie jest inaczej? I jakby tego było mało, wątek ukraiński pojawia się podczas pierwszej wojny, ale też i drugiej.

Tak naprawdę działania nabierają tempa w 1917 roku, w którym dochodzi w Rosji do rewolucji lutowej, czyli abdykacji cara. I to była prawdziwa rewolucja. Rewolucja październikowa była zwykłym zamachem stanu, ale nazwano go rewolucją i tak zostało. Po prostu bardziej to przemawia do wyobraźni i ułatwia kultywowanie legendy, czyli bajkopisarstwa.

Od początku wojny rząd Niemiec utrzymywał kontakty z bolszewikami mieszkającymi głównie w Szwajcarii. Również wywiad niemiecki już w 1915 roku, za zgodą cesarza Wilhelma II, wdrożył tajny program „rewolucjonizacji i insurekcjonizacji”. Jego realizacją zajmował się wydział III G niemieckiego Sztabu Generalnego.

Richard Pipes w jednej ze swoich książek pisze, że trasa podróży pociągu z emigrantami rosyjskimi w słynnym tzw. „zaplombowanym wagonie” wiodła ze Szwajcarii przez Berlin, dalej statkiem do neutralnej Szwecji, pociągiem do granicy należącej wówczas do Rosji Finlandii i wreszcie pociągiem z Finlandii dotarli do Piotrogrodu. Przepuszczenie przez terytorium państwa wojującego na zasadzie eksterytorialnego tranzytu obywateli państwa, z którym Niemcy prowadziły wojnę, było wówczas i pozostaje do dziś wydarzeniem bez precedensu w prawie i stosunkach międzynarodowych.

Powrót 16 kwietnia z emigracji w Szwajcarii Włodzimierza Lenina pociągiem specjalnym przez okupowane przez Niemcy tereny oraz przyłączenie się grupki niezależnych socjalistów pod wodzą Lwa Trockiego, który również powrócił swobodnie do Rosji z emigracji w Stanach Zjednoczonych w maju 1917 roku, ożywiły bolszewików, którzy, w przeciwieństwie do mieńszewików i eserowców, opowiadali się za natychmiastowym przerwaniem działań wojennych. Propaganda i działalność bolszewików, w tym m.in. podróż Lenina i innych przywódców bolszewickich ze Szwajcarii do Rosji, a zwłaszcza wydawanie prasy i druków ulotnych w masowych nakładach (w tym organu bolszewików, dziennika „Prawda” i jego mutacji), była w znacznej mierze finansowana przez sztab niemieckiej armii i skarb Cesarstwa Niemieckiego. Celem programu było, poprzez aktywne wspieranie działalności bolszewików, wymierzonej w carat, wewnętrzne osłabienie Imperium Rosyjskiego i jego armii, a po zwycięskiej rewolucji wyeliminowanie Rosji z wojny, co miało ułatwić zwycięstwo Niemiec na froncie zachodnim. Z kolei przemysł niemiecki miał zyskać dostęp do jej bogactw naturalnych i jej zasobów gospodarczych.

To wyeliminowanie z wojny miało odbyć się poprzez zawarcie traktatu pokojowego z Rosją, do którego dążyli bolszewicy.

Traktat brzeski – 9 lutego 1918 roku

Traktat brzeski – traktat pokojowy podpisany w Brześciu 9 lutego 1918 roku pomiędzy Cesarstwem Niemieckim , Austro-Węgrami i ich sojusznikami – Cesarstwem Bułgarii i Imperium Osmańskim a Ukraińską Republiką Ludową.

Inicjatywa tego odrębnego traktatu wyszła ze strony Niemiec, które widziały w poparciu niezależnej Ukrainy korzyści ekonomiczne (import zboża i innych surowców) i polityczne: kontrolowanie „samostijnej” Ukrainy, która stanowiłaby przeciwwagę dla Rosji i przyszłego państwa polskiego.

Na podstawie traktatu Niemcy i Austro-Węgry odstępowały proklamowanej 22 stycznia 1918 roku Ukraińskiej Republice Ludowej Chełmszczyznę z miastem Chełm i część Podlasia, a w tajnej klauzuli tego dokumentu Austro-Węgry zobowiązały się do wyodrębnienia Galicji Wschodniej wraz ze Lwowem i Przemyślem jako osobnego (autonomicznego) kraju koronnego monarchii. Poza tym traktat zawierał obietnicę pomocy militarnej dla Ukraińskiej Republiki Ludowej w zamian za milion ton zboża, które Ukraińcy zobowiązali się dostarczyć Niemcom i Austro-Węgrom do końca czerwca 1918 roku.

Traktat ten oznaczał uznanie państwa ukraińskiego przez państwa centralne. Wywołał on oburzenie wśród polskiej opinii publicznej, gdyż odstępował URL ziemie, do których, ze względów etnicznych i historycznych, rościli pretensje Polacy, jednak delegacja Królestwa Polskiego nie została dopuszczona do rokowań. Spowodowało to w konsekwencji poddanie się do dymisji Jana Kucharzewskiego wraz z rządem. Określona w powyższym traktacie granica miała przebiegać na północ od istniejącej granicy pomiędzy Austro-Węgrami a Ukrainą, zaczynając od Tarnogrodu, wzdłuż linii Biłgoraj, Szczebrzeszyn, Krasnystaw, Puchaczów, Radzyń, Międzyrzec, Sarnaki i Mielnik. Traktat ten nie został ratyfikowany przez Niemcy i Austro-Węgry, a tereny na wschód od inii wyznaczonej w traktacie z Ukrainą nie zostały przekazane temu państwu.

W negocjacjach pokojowych w Brześciu uczestniczyła równolegle delegacja RFSRR, z którą Niemcy wynegocjowały osobny, bardziej zanany traktat.

Traktat brzeski – 3 marca 1918 roku

Traktat brzeski – traktat pokojowy podpisany w Brześciu 3 marca 1918 roku pomiędzy Cesarstwem Niemieckim i Austro-Węgrami i ich sojusznikami – Cesarstwem Bułgarii i Imperium Osmańskim a Rosją Sowiecką.

Jednym ze sztandarowych postulatów bolszewików, przed zbrojnym przejęciem władzy w wyniku rewolucji październikowej, było podpisanie separatystycznego pokoju i wycofanie Rosji z I wojny światowej wbrew zobowiązaniom wobec Ententy. Po objęciu władzy Lenin zdecydował o wycofaniu Rosji z wojny. W listopadzie rozpoczęto negocjacje. Obie strony zgodziły się na jedenaście dni zawieszenia broni, a po ich upływie przedłużyły je aż do stycznia. Nie obyło się bez sporów pomiędzy Rosją a państwami centralnymi. Niemcy żądali, aby Rosja uznała ich wojenne zdobycze obejmujące Polskę, Litwę i Kurlandię. Bolszewicy upierali się, że aneksja tych terenów przez Niemców jest naruszeniem prawa do samostanowienia narodów i że pokój może być osiągnięty bez aneksji terytorialnych. Przedłużali oni rozmowy tak, aby dać szansę na rozlanie się rewolucji proletariackiej na cały kontynent. 8 stycznia Lenin wezwał do przyjęcia propozycji Niemiec, ale większość bolszewików odrzuciła to stanowisko w nadziei na kontynuowanie przedłużonego rozejmu.

10 lutego Niemcy i państwa centralne ogłosiły drugie ultimatum. Komitet Centralny ponownie je odrzucił. 18 lutego armia niemiecka wznowiła ofensywę, zbliżając się coraz bardziej do Piotrogrodu. Lenin ponownie wezwał KC swojej partii do zaakceptowania żądań państw centralnych. Tym razem poskutkowało. 23 lutego państwa centralne ogłosiły nowe ultimatum, w którym zażądały od Rosji uznania kontroli niemieckiej nie tylko nad Polską, Finlandią, Estonią, Łotwą i Litwą, ale także by Rosja uznała niepodległość Ukrainy. W przypadku odmowy zagrozili inwazją na samą Rosję. 3 marca delegacja bolszewicka podpisała traktat pokojowy, znany jako traktat brzeski.

Linia frontu w grudniu 1917 roku i obszar okupowany przez państwa centralne po traktacie brzeskim; źródło zdjęcia: Wikipedia.

Postanowienia traktatu:

  • traktat stanowił wycofanie się Rosji z wojny i zerwanie sojuszu z Ententą
  • władze Rosji Sowieckiej zgodziły się na okupację przez armię niemiecką terenów na zachód od ustalonej traktatem linii granicznej
  • oznaczało to utratę przez Rosję terenów Królestwa Polskiego, Liwy, Łotwy, Estonii, zachodniej Białorusi, Finlandii i Wysp Alandzkich, okręgów Karsu, Ardahanu i Batumi na Zakaukaziu
  • Rosja zobowiązywała się do zdemobilizowania całej armii i zawarcia pokoju z Ukrainą
  • rząd sowiecki zobowiązywał się, że rozbroi i nie dopuści do formowania nowych oddziałów polskich w Rosji
  • Rosja zgodziła się też na zapłacenie Niemcom reparacji wojennych w wysokości 6 mld marek (dzisiejsze 200 mld dolarów), z których 10 i 30 września przekazali Niemcom 662,5 mln marek

Traktat ten miał dla Niemców ogromne znaczenie, pozwalając przerzucić na zachód 44 dywizje. Po tym, jak traktat został podpisany, rząd sowiecki koncentrował swoją uwagę na próbie wzniecenia rewolucji proletariackiej w Niemczech. Wydano szereg antywojennych i antyrządowych publikacji, które były rozpowszechniane wśród wojsk niemieckich. Wkrótce po tej akcji propagandowej cesarz Wilhelm II abdykował, a nowy rząd niemiecki 11 listopada podpisał w Compiegne rozejm z Ententą. Rozejm ten i traktat wersalski uznawały pokój brzeski wraz ze wszystkimi dodatkami za niebyły, nakazując Rzeszy rezygnację ze wszystkich korzyści z niego uzyskanych. Również rząd bolszewicki uznał postanowienia traktatu za nieistniejące.

Józef Mackiewicz w swojej powieści Lewa wolna tak opisuje tamten czas:

„Ale za falochronem niemieckim, w szerokim pasie od Oceanu Lodowatego po Morze Czarne, pod zewnętrzną powłoką reprezentacyjnych deklaracji, nie układało się ani łatwo, ani zgodnie. Był to pas jedyny w swoim rodzaju, a tym różniący się od reszty Europy, że w żadnym z jego krajów, od Finlandii po Ukrainę, warstwa wyższa, szlachecka, dotychczas panująca, nie mówiła tym samym językiem co warstwa niższa, chłopska. Stąd mnożyły się trudności i powikłania haseł. Każdy na zielonym suknie hucznych stołów dyskusyjnych starał się zagarnąć palcami tyle mapy, iż nie mógł nie potrącić przy tym sąsiada. Jedni wychodzili z założenia: cuius regio eius natio; inni: „pędzić won tych, którzy nami dotychczas rządzili!”

Każdy będzie pisał później historię wypadków o tych targach i przetargach, o których miliony nie pytanych ludzi nie wiedziało nic zgoła, a często i wiedzieć nie chciało. Stąd historie te wzajemnie się pokrzyżują i zniekształcą. Tylko bolszewicy pisali historię prostolinijną. Nie było bowiem pomiędzy nimi sporów ani o ziemię, ani o język, ani o narodowość, ani o religię. Nie kryli się z tym, że im chodzi wyłącznie o – rewolucję. I jeżeli spierali się między sobą, to tylko o najlepszą taktykę, która do zwycięstwa tej rewolucji prowadzi.

Dlatego ludzie nieświatli mówili: „Zaraza”. Na tej podstawie, że podobnie jak nie rozeznać gołym okiem bakcyla choroby, tak nie rozeznać było na oko bakcyla rewolucji, który zarażał człowieka, niezależnie od jego narodowości, stanu, wyznania i wykształcenia. Ludzie mówili, że bakcyl tej zarazy przewieziony został do Rosji w zaplombowanym wagonie przez tych samych Niemców, którzy teraz zmuszeni są utrzymywać przed nią kordon sanitarny. Ludzie, nawet poniektórzy światli, dochodzili do przekonania, że wzruszenie ramion lub stuknięcie palcem w czoło lepiej tłumaczyć może to, co się dzieje, niż artykuły polityczne w gazetach.”

Na pozór wyglądały te działania na działania bez sensu, ale wszystko tak wygląda, gdy nie wiemy, kto tak naprawdę rządzi i jakie ma intencje.

6 kwietnia 1917 roku Stany Zjednoczone wypowiedziały wojnę Niemcom. Po zatopieniu w 1915 roku transatlantyku „Lusitania”, na którym znajdowało się wielu obywateli amerykańskich, Niemcy wstrzymali swoją strategię nieograniczonej wojny podwodnej na Atlantyku właśnie z uwagi na to, że mogło by to spowodować wciągnięcie USA do wojny. Teraz, wraz z rosnącym niezadowoleniem niemieckiej opinii publicznej, w lutym 1917 sztab postanowił wznowić ataki na wszystkie statki zmierzające do portów alianckich. Myślano, że dzięki temu uda się zmusić Anglię do co najmniej 6-miesięcznej przerwy w wojnie, podczas gdy siły amerykańskie potrzebowałyby co najmniej roku na stanie się znaczącą siłą na froncie zachodnim. Początkowo okręty podwodne zbierały ogromne żniwo wśród statków handlowych, później jednak, ze względu na wprowadzenie przez aliantów systemu konwojowego, straty zostały wyraźnie zmniejszone. Tak to opisuje Wikipedia.

Jakoś jednak tak się dziwnie to zbiega z powrotem do Rosji Lenina 16 kwietnia i Trockiego z emigracji ze Sanów Zjednoczonych w maju 1917 roku, a Niemcy w lutym tego roku postanowi dać Ameryce powód do przystąpienia do wojny. W listopadzie Lenin proponuje Niemcom zawarcie pokoju i oni się na to godzą, pomimo że w Rosji trwa wojna domowa i Niemcy mogliby bez trudu zająć Piotrogród i dyktować warunki. Jednak zgodzili się na rokowania pokojowe.

Tłumaczenie, że ten pokój z marca 1918 roku dawał im możliwość przerzucenia 44 dywizji na zachód jest, według mnie, bez sensu, bo przecież Stany Zjednoczone już 6 kwietnia 1917 roku przystąpiły do wojny, o czym przecież Niemcy wiedzieli, co więcej sami dali im do tego pretekst, poprzez wznowienie ataków na statki, które to ataki wcześniej wstrzymali, by nie prowokować Ameryki. Jak to nie jest dom wariatów, to co to jest? Mija 8 miesięcy i wojska niemieckie znajdują się w odległości kilkudziesięciu kilometrów od Paryża i… podpisują akt kapitulacji 11 listopada 1918 roku. Ja rozumiem, że można podpisać akt kapitulacji, gdy wojska wroga są kilkadziesiąt kilometrów od Berlina, ale na ziemi niemieckiej nie było obcych wojsk. I jeszcze nazywają ten akt kapitulacji rozejmem. Dla opinii publicznej w Niemczech to był szok i ten szok wykorzystał później po mistrzowsku Hitler. Nie było więc przypadku w takim właśnie sposobie potraktowania Niemców i zakończenia tej wojny. Na dodatek delegacje składały podpisy o 5-tej rano w wagonie kolejowym. O 5-tej rano w listopadzie to jest jeszcze ciemna noc.

Traktat brzeski zostaje zostaje anulowany. 9 listopada wybucha rewolucja bolszewicka w Niemczech. Ci sami bolszewicy, którzy dzięki wsparciu Niemiec wywołują rewolucję w Rosji, teraz robią to samo w Niemczech. Unieważniają również postanowienia traktatu brzeskiego i ruszają na podbój Europy, bo w wyniku rewolucji w Niemczech front wschodni, który decyzją aliantów miał nadal oddzielać Europę od rewolucji, zaczął się sypać, żołnierze dezerterowali i wracali do Niemiec. W miejsce ustępujących wojsk niemieckich, na mocy rozkazu Przewodniczącego Rady Wojennej Sprzymierzonych, marszałka Ferdynanda Focha, wchodzą nowo powstające jednostki wojska polskiego. Do pierwszych potyczek z bolszewikami dochodzi już w lutym 1919 roku. I tak powstaje front polsko-bolszewicki, zaczątek przyszłej wojny, w której niezrozumiałe decyzje Piłsudskiego są jakby tylko dalszym ciągiem tych niezrozumiałych decyzji z czasu I wojny światowej.

Kto więc tym wszystkim rządził i rządzi? Dlaczego postanowienia traktatu wersalskiego zostały tak sformułowane, by nikt nie był zadowolony z rozwiązań tam przyjętych. W przypadku Polski oznaczało to praktycznie skłócenie jej ze wszystkimi sąsiadami i w konsekwencji doprowadziło do Katynia i Wołynia.

Antony C. Sutton w książce Skull and bones; Tajemna elita Ameryki pisze, że wojna jest zawsze świadomym aktem twórczym konkretnych jednostek, że rewolucję ukazuje się zawsze jako spontaniczne wydarzenie skierowane przeciwko autokratycznie rządzonemu państwu, ale w żadnym z zachodnich podręczników nie znajdzie się informacji o tym, że rewolucje potrzebują pieniędzy, a źródłem tych pieniędzy w wielu wypadkach była Wall Street. Stwierdza, że oficjalna historia jest zniekształcona i ocenzurowana, ale że istnieje też inna, w znacznej mierze nieudokumentowana wersja dziejów, opowiadająca o świadomym doprowadzaniu do wojny, o celowym finansowaniu rewolucji zmierzającej do zmiany rządu i o wykorzystaniu konfliktu do zaprowadzenia Nowego Porządku Świata.

Trudno się z tym nie zgodzić. Cóż więc nam pozostaje? Jedynie na podstawie tego, co dostępne, próbować wyciągać wnioski. Przecież nie wszystko można ukryć i zafałszować. Pewne daty i fakty trzeba podać, a to może stanowić podstawę do właściwej interpretacji dziejów, do tego, że ten Nowy Porządek Świata to nic innego, jak tylko końcowy etap dążenia Żydów do realizacji ich celu ostatecznego, polegającego na uczynieniu z reszty ludzkości ich niewolników i przejęciu wszelkiej ich własności.