Kabaret

Właśnie leci kabarecik – tak chyba w skrócie można podsumować to, co dzieje się w sejmie. Muszę przyznać, że „polscy” politycy są dobrymi aktorami. Akcja nabiera tempa i wygląda na to, że przed nami ciekawy spektakl. W dniu 18 stycznia ukazał się an Interii artykuł Wariant siłowy też jest w grze. Sejm gotowy na powrót Kamińskiego i Wąsika. Poniżej jego fragment:

Większość rządząca zapewnia, że będzie gotowa na każdy scenariusz, gdy po wyjściu na wolność Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik pojawią się w Sejmie, chcąc dalej sprawować wygaszone mandaty poselskie. Mimo tego, rządzący odczuwają niepokój związany z tym, co może się wówczas wydarzyć. – Obawiam się, że Kaczyński zrobi wszystko, żeby destabilizować pracę Sejmu włącznie z wariantem siłowym – mówi Interii Monika Wielichowska, wicemarszałkini Sejmu.

W gorącym konflikcie o przyszłość Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika jest wszystko: rozgrzane do czerwoności emocje, dualizm prawny, wielkie polityczne interesy, wyroki sądów, zainteresowanie nie tylko polskiej, ale też międzynarodowej opinii publicznej. Największy chaos związany z całą sprawą jednak dopiero przed nami.

Wskutek wszczętej przez prezydenta Andrzeja Dudy procedury ułaskawieniowej kwestią czasu jest, kiedy obaj politycy znów wyjdą na wolność. A gdy wyjdą, zapewne stawią się na pierwszym możliwym posiedzeniu Sejmu, żeby dalej sprawować swoje mandaty poselskie. Zjednoczona Prawica jest zdeterminowana, żeby ich w tym wesprzeć. To oznacza wojnę totalną przy Wiejskiej. Czy rządzący są na nią gotowi?

Marszałek Szymon Hołownia ma mieć przygotowany cały wachlarz środków zaradczych – od tych najbardziej “miękkich” aż po siłowe zaprowadzenie porządku, gdyby opozycja chciała doprowadzić do konfrontacji fizycznej.

x

Można by zadać sobie pytanie: po co oni to robią? Przecież w sprawach zasadniczych, najważniejszych dla obywateli, niczym nie różnią się. Tu panuje pełna zgodność. Tak było w przypadku „pandemii”. PiS łamał podstawowe prawa konstytucyjne obywateli, a Platforma Obywatelska nie protestowała. Podobnie jest w przypadku pomocy dla Ukrainy i sprowadzenia milionów obywateli obcego państwa i uprzywilejowania ich w stosunku do obywateli własnego państwa. Skoro w tych fundamentalnych dla obywateli sprawach nie różnią się, to znaczy, że oni o niczym nie decydują, że ktoś inny nimi kieruje. Ale nie są to ludzie przypadkowi. Ktoś ich starannie dobiera na te stanowiska. Może warto więc przyjrzeć się bliżej „bohaterowi” całej tej hucpy, czyli Mariuszowi Kamińskiemu (1965).

Wikipedia tak m.in. pisze:

W 1981 został skazany na rok pobytu w zakładzie poprawczym za zbezczeszczenie Pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej. W maju 1983 został zatrzymany według danych ówczesnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych za wznoszenie „wrogich” okrzyków w trakcie „nielegalnej” manifestacji. Zwolniono go w lipcu tego samego roku. Został następnie relegowany z liceum. Był członkiem Federacji Młodzieży Walczącej, współtworzył redakcję wydawanych przez FMW pism podziemnych „Serwis Informacyjny FMW” oraz „Nasze Wiadomości”. W 1984 rozpoczął studia w Instytucie Historii Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego (ukończył je w 1990, broniąc pracy magisterskiej Terroryzm w powstaniu styczniowym napisanej pod kierunkiem Jerzego Skowronka). Od 1984 należał do niejawnego Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Był członkiem tajnego zarządu NZS na Uniwersytecie Warszawskim. Jako przedstawiciel opozycyjnych organizacji studenckich brał udział w jednym z podzespołów Okrągłego Stołu.

Krótko był działaczem Ruchu Obywatelskiego Akcja Demokratyczna. W 1991 pracował w Departamencie Zagrożeń Wewnętrznych Biura Bezpieczeństwa Narodowego, później zatrudniony w administracji zarządu Regionu Mazowsze „Solidarności”, w Głównym Urzędzie Ceł i w TVP.

Syn Arkadiusza i Teresy. Był żonaty z Anną Kasprzyszak – polską dziennikarką, działaczką opozycyjną, doradcą prezydenta Andrzeja Dudy. Jego syn Kacper jest z wykształcenia prawnikiem, byłym działaczem samorządowym (był radnym PiS w Otwocku), zatrudnionym w Banku Światowym z rekomendacji NBP w latach 2018–2023. Obecną, drugą żoną polityka jest Barbara (skończyła prawo na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, od 2004 jako adwokat w Warszawie). W 2021 została wyznaczona przez Krajową Radę Sądownictwa na stanowisko sędzi w Sądzie Rejonowym w Piasecznie.

Mariusz Kamiński deklarował się jako ateista. Mimo to w 2019, podczas zaprzysiężenia na urząd ministra spraw wewnętrznych i administracji, dodał do słów przysięgi formułę „tak mi dopomóż Bóg”.

x

A więc jako szesnastoletni chłopak zbezcześcił Kamiński Pomnik Wdzięczności Armii Czerwonej. Za coś takiego dostawało się w PRL-u wilczy bilet. Niemożliwe było podjęcie studiów, a o dobrej pracy można było tylko pomarzyć. I jeszcze ten udział w nielegalnej manifestacji, czyli recydywa. I aresztowanie tylko na dwa miesiące, a później przyjęcie na studia. Takie coś nie mogło być udziałem przeciętnego obywatela PRL-u. Musiał więc być Kamiński kimś szczególnym, pod specjalną ochroną. I tak się budowało ten kombatancki etos (ulubione słowo Geremka): prawdziwi patrioci, którzy „walczyli” o wolną Polskę. A jak już wywalczyli, no to należała się nagroda. No bo przecież ci, którzy nie „walczyli” nie mogli zostać nagrodzeni. Ale gdyby tylko spróbowali, to władze PRL-u pokazałyby im, gdzie raki zimują. Niektórzy nieświadomi i naiwni próbowali, ale marnie skończyli. Nie wiedzieli, że ta ścieżka kariery była tylko dla wybranych, czy może raczej dla narodu wybranego. Patriotyzm w tym kraju jest zarezerwowany tylko dla jednej nacji. I żadna konkurencja nie jest tolerowana.

Później był działaczem Ruchu Obywatelskiego Akcja Demokratyczna, czyli ROAD – tak światowo, po angielsku się nazwali, żeby zrobić wrażenie na ówczesnym polskim zaścianku. Ruch ten był w opozycji do Porozumienia Centrum braci Kaczyńskich.

No i na koniec syn, który został zatrudniony w Banku Światowym z rekomendacji NBP. Tu już chyba nie ma wątpliwości, z jakiej nacji wywodzi się Kamiński. Czasem wystarczy poczytać życiorysy w Wikipedii i wszystko staje się jasne.

x

O takim Radku Sikorskim (1963) można przeczytać:

W marcu 1981 w I Liceum Ogólnokształcącym w Bydgoszczy, wówczas noszącym imię Ludwika Waryńskiego, pełnił funkcję przewodniczącego uczniowskiego komitetu strajkowego, będącego odpowiedzią na tzw. wydarzenia bydgoskie.

W czerwcu 1981 wyjechał do Wielkiej Brytanii w celu nauki języka angielskiego. Po pół roku, kiedy w Polsce wprowadzony został stan wojenny, wystąpił o azyl polityczny, który przyznano mu w 1982. W Anglii podjął studia w Pembroke College Uniwersytetu w Oksfordzie. Był członkiem Klubu Bullingdona. Po trzyletnim pobycie na tej uczelni ukończył studia, uzyskując tytuł zawodowy Bachelor of Arts na kierunku PPE (politologia, filozofia, ekonomia). Zgodnie z praktyką uniwersytet ten na wniosek Radosława Sikorskiego wystawił mu także dyplom Master of Arts.

Bullingdon Club (Klub Bullingdonu) – elitarny klub towarzyski działający na Uniwersytecie Oksfordzkim. Klub nie ma stałej siedziby. Zyskał rozgłos ze względu na zamożność swych członków oraz urządzane przez nich huczne biesiady. Członkostwo klubu uzyskać można wyłącznie w drodze zaproszenia przez osobę już będącą jego członkiem; wiąże się ono ze znacznymi kosztami, ze względu na obowiązek zakupu klubowego munduru i partycypacji w kosztach wystawnych biesiad i naprawy wyrządzanych przy tej okazji szkód.

Klub został założony ponad 200 lat temu. Niektóre źródła podają, że powstał w 1780 roku i liczył w momencie powstania trzydziestu członków, natomiast w roku 1875 uważany był za „starą oksfordzką instytucję, z wieloma pięknymi tradycjami”. Początkowo klub stanowił forum dla studentów zainteresowanych łowiectwem i krykietem.

Raport z roku 1876 relacjonował, że wśród zajęć członków klubu „krykiet miał znaczenie drugorzędne wobec obiadów oraz że mężczyźni należeli przede wszystkim do klasy ludzi majętnych”. W relacji „The New York Times” z 1913 roku, „Bullingdon jest koronnym wyrazem elitaryzmu istniejącego na Oksfordzie; jest to klub dla synów szlachty, synów wielkich fortun; członkostwo w nim to wyraz przynależności do „błękitnokrwistych” tego uniwersytetu”. Do klubu należał także hrabia Alfred Potocki, ostatni ordynat na Łańcucie.

Za typowy sposób organizowania spotkań Klubu Bullingdona uważa się zamówienie przez jego członków sali w restauracji pod zmyślonym nazwiskiem – większość restauratorów zna reputację klubu i obawia się możliwości wyrządzenia zniszczeń podczas biesiady. Przebieg spotkań zależy jednak w dużej mierze od bieżącego składu osobowego organizacji, a szkody czynione przez bullingdończyków bywały zarówno wynikiem umyślnych aktów wandalizmu, jak i skutkiem ubocznym intensywnego, wielogodzinnego biesiadowania i związanej z tym konsumpcji.

W ostatnich latach działalność klubu była stosunkowo spokojna i nie wzbudzała aż tak dużych kontrowersji, jak wcześniej. Jednak w roku 2005, po zdemolowaniu podczas obiadu XV-wiecznego pubu w hrabstwie Oxfordshire, czterech członków zostało aresztowanych, co odbiło się szerokim echem w prasie brytyjskiej.

The Bullingdon Club stał się nawet przedmiotem debaty w brytyjskiej Izbie Gmin, jako jeden z przykładów nieobyczajnego zachowania w tamtejszym społeczeństwie, a także jako polityczny przytyk pod adresem prominentnych brytyjskich parlamentarzystów, którzy w przeszłości do niego należeli: premiera Davida Camerona, ministra finansów George’a Osborne’a, a także burmistrza Londynu i premiera Borisa Johnsona.

x

Wikipedia nic nie pisze na temat rodziców Sikorskiego i rodziny, z której pochodzi, co skłania do przypuszczeń, że pochodzi on z narodu wybranego. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że jakiś osiemnastoletni chłopak z komunistycznej Polski wyjeżdża do Anglii, dostaje się na elitarny uniwersytet i zostaje przyjęty do elitarnego klubu. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że wyjeżdżając z Polski w czerwcu 1981 roku wiedział, że zostanie tu wprowadzony stan wojenny. Szybko więc, uprzednio, zaliczył epizod kombatancki i już w Anglii mógł starać się o azyl polityczny, bo przecież nie mógł wrócić do kraju, w którym inny Żyd dławił demokrację, a on przecież o nią walczył.

W Anglii należał do klubu, który urządzał huczne biesiady. Czy to był przypadek, czy może nawiązanie do tradycji? Henryk Rolicki w książce Zmierzch Izraela (1932) pisze:

Już od XIII wieku rozwija się we Włoszech prąd humanizmu, nawiązujący ideologicznie do spuścizny świata starożytnego. (…) Ogniskami humanizmu są akademie, czyli związki osób, interesujących się starożytnością. Nie należy ich mieszać z ówczesnymi uniwersytetami, choć i te stopniowo dostawały się pod wpływy humanistów.

Akademie te, zakładane zwykle przez ludzi prywatnych, nie miały oficjalnego charakteru; po prostu wielbiciele starożytności schodzili się na zebrania lub biesiady i rozmawiali częstokroć o rzeczach, o których wówczas nie było wolno mówić publicznie.

I tak słynna akademia platońska we Florencji zajmowała się Platonem i usiłowała poglądy filozofa greckiego stosować do dogmatów chrześcijaństwa. Sekundowały jej inne akademie, jak rzymska lub wenecka. Akademia rzymska nigdy nie odbywała jawnych zebrań, lecz zawsze pod osłoną jakiejś uroczystości czy też biesiady, a inne bardzo liczne akademie włoskie ukrywały się także, by uniknąć odpowiedzialności za wolnomyślne poglądy. W ten sposób organizacje te nabrały charakteru związków tajnych, a członkowie ich posługiwali się pseudonimami łacińskimi lub greckimi.

Żydzi wywierają we Włoszech znaczny wpływ na pojęcie cywilizacji klasycznej. Gemistos Plethon, dusza akademii platońskiej we Florencji (zm. 1450) był uczniem żydowskim. Nauczycielem jego był pewien uczony żyd, Elissaios, od którego zapewne przejął elementy orientalne, że celem jego była instauracja kultury i religii antycznej, a środkiem do tego – filozofia Platona i walka z arystotelizmem i scholastycyzmem. Nic dziwnego, że akademie, walczące z filozofią katolicką, biorąc swe nauki od żydów, musiały kryć się ze swoją działalnością.

x

„Przebieg spotkań zależy jednak w dużej mierze od bieżącego składu osobowego organizacji, a szkody czynione przez bullingdończyków bywały zarówno wynikiem umyślnych aktów wandalizmu, jak i skutkiem ubocznym intensywnego, wielogodzinnego biesiadowania i związanej z tym konsumpcji.”

Skąd my znamy te akty wandalizmu? Znamy to z wycieczek żydowskiej młodzieży do Oświęcimia. Hotele, w których owa młodzież nocowała, wyglądały po ich wyjeździe jak pobojowiska. Wszystko zniszczone, fekalia w pokojach: na podłodze, na ścianach i na łóżkach. Wygląda na to, że mamy tu wspólny mianownik. Czy zatem ten elitarny klub, jak pisze Wikipedia, nie jest żydowskim klubem lub takim, w którym oni dominują? – I taką to edukację odebrał w Anglii obecny minister spraw zagranicznych tego państwa, które jeszcze nazywają Polską.

Chaos prawny

Spór pomiędzy rządzącą koalicją a opozycją ujawnił stan polskiego prawa, które niby miało spełniać standardy europejskie, a okazuje się, że spełnia standardy, ale… wschodnioeuropejskie, a właściwie to ukraińskie. Nie jest to jednak wynikiem tego, że nikt tu nie potrafił stworzyć jasnego i precyzyjnego prawa, tylko dlatego, że tak miało być. Właśnie takie prawo – niejednoznaczne, które można interpretować na wiele sposobów – jest idealnym narzędziem, gdy chce się w danym państwie wprowadzić chaos, pokazać innym, że jest to państwo niepoważne, a może nawet jest jego karykaturą. Na Interii ukazał się w dniu 14 stycznia artykuł Chaos prawny w Polsce. Oświadczenie Jarosława Kaczyńskiego. Poniżej jego fragment:

Chaos prawny w Polsce. Dwa wyroki w jednej sprawie

Od kilku tygodni w Polsce panuje chaos prawny. Sytuację komplikują obecnie dwie sprawy – jedna z nich dotyczy osadzenia w więzieniach Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, z kolei druga odwołania prokuratora krajowego Dariusza Barskiego.

Politycy spierają się o prawo łaski udzielone wobec polityków PiS przez prezydenta jeszcze w 2015 roku. Głowa państwa oraz Prawo i Sprawiedliwość utrzymują, że decyzja Andrzeja Dudy sprzed dziewięciu lat pozostaje w mocy, a Kamiński i Wąsik zostali zatrzymani nielegalnie. Koalicja rządząca i większość ekspertów w dziedzinie prawa utrzymuje jednak, że akt łaski został wydany, gdy wyrok był jeszcze nieprawomocny.

Gdy 20 grudnia Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali prawomocnie skazani, marszałek Sejmu Szymon Hołownia, po zaczerpnięciu opinii prawnej Kancelarii Sejmu, zdecydował o wygaszeniu mandatów poselskich Kamińskiego i Wąsika.

Na początku stycznia nieuznawana przez unijny wymiar sprawiedliwości Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego uchyliła decyzję Hołowni. To posunięcie budzi jednak wątpliwości wielu prawników i konstytucjonalistów. Kilka dni później w środę 10 stycznia inna Izba Pracy odrzuciła z kolei wniosek odwoławczy Mariusza Kamińskiego, czym potwierdziła stanowisko marszałka Sejmu.

Dariusz Barski odwołany. Adam Bodnar podjął decyzję

Sprawa Dariusza Barskiego rozpoczęła się z kolei w piątek, gdy minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar odwołał go z funkcji prokuratora krajowego. 

Resort podkreślił, że decyzja zapadła po zleceniu zewnętrznych opinii prawnych. Skład trzech ekspertów (prof. Anna Rakowska, prof. Sławomir Patyra oraz prof. Grzegorz Kuc) stwierdził, że Dariusz Barski został powołany do służby czynnej w sposób nieprawidłowy, dlatego pełniącym obowiązki prokuratora krajowego został Jacek Bilewicz.

Innego zdania są urzędnicy powołani do prokuratury przez PiS. W ich opinii Adam Bodnar złamał ustawę o prokuraturze, ponieważ odwołując szefa PK pominął prezydenta. Nominowani podczas rządów PiS prokuratorzy dodają ponadto, że przepisy nie przewidują takiego stanowiska jak “pełniący obowiązki prokuratora krajowego”.

x

Natomiast 12 stycznia na kanale „Myśli Polskiej” Przemysław Piasta tak skomentował (od 48:40) całe to zamieszanie:

(…) Nic się nie zmieni. PiS jest wygodny dla Platformy, Platforma dla PiS-u, tylko że w tej chwili dochodzimy do coraz większej dysfunkcji ustrojowej państwa, ponieważ jedna i druga strona harcuje już do tego stopnia, że państwo jako instytucja przestaje działać. Mają już dwa różne zestawy sędziów. Wzajemnie tych sędziów nie uznają. Nie uznają różnego rodzaju przepisów. Za chwilę przedstawiciele administracji publicznej nie będą w ogóle się wzajemnie uznawać i może zacząć dochodzić do sytuacji kuriozalnych. Rzecz jasna Platforma czy szeroko rozumiany anty-PiS po przejęciu władzy w wielu kwestiach poszedł po bandzie, co już na tej antenie krytykowałem, chociażby w postaci pierwszej próby przejęcia telewizji przez pana ministra Sienkiewicza, która okazała się w oczywisty sposób sprzeczna z prawem, co słusznie wykazał Krajowy Rejestr Sądowy. A zatem sędziowie spisali się tutaj na medal. Nie zmienia to faktu, że w przypadku wygaszania mandatów poselskich kryminalistów, których sprawy dzisiaj tutaj omawiamy, mamy już do czynienia z dwoma zestawami sądów i z dwoma zestawami rozstrzygnięć, a zatem świadczy to o głębokiej dysfunkcji państwa.

Głęboką dysfunkcją państwa jest konflikt pomiędzy prezydentem a obozem rządowym w zakresie metodyki stosowania i szerokości stosowania prawa łaski przez prezydenta, szczególnie że mamy tutaj w tle wyrok Sądu Najwyższego. Wyrok, w moim mniemaniu, rozsądny i stosunkowo wyważony. Nie dyktowany politycznie, ale właśnie dyktowany pewnym pragmatyzmem ustrojowym. (…) To, co mnie jako obywatela niepokoi, to że obydwie strony harcują, a tymczasem państwo przestaje realnie funkcjonować. No bo, jeśli za chwilę marszałek Sejmu nie uzna wyroku jednej z izb Sądu Najwyższego, a rzecz jasna tak się stanie, a tymczasem druga z izb Sądu Najwyższego wyda wyrok dokładnie sprzeczny, to jest to paraliż ustrojowy państwa. Za chwilę, jeśli obie strony będą parły do konfrontacji, dojdziemy, jako państwo, do tego momentu, kiedy konstytucyjnymi metodami nie jesteśmy w stanie rozwiązać tej dysfunkcji, w którą nas ci ludzie pchają.

(…) Dzisiaj przeczytałem, że prezydent Andrzej Duda rozpoczął procedurę zmierzającą do ułaskawienia Wąsika i Kamińskiego. Paradoksalnie, mimo że byłoby to dla mnie przejawem wyjątkowej społecznej niesprawiedliwości, ponieważ panowie w oczywisty sposób są kryminalistami i zasługują zwyczajnie na to, by gnić w więzieniu, ale paradoksalnie to mogłoby być wyjście z tej patowej sytuacji. No bo, jeśli dwie strony, dwaj przedstawiciele władzy wykonawczej, a zatem prezydent i premier czy szeroko rozumiany obóz rządowy, nie będą wzajemnie uznawali własnych prerogatyw, no to będzie niebezpieczne dla państwa.

Przypominam, że jesteśmy w sytuacji niezwykle niekorzystnej dla Polski, ponieważ Polska otoczona jest przez wrogów. Nie musiało tak być, ale poprzednie rządy, nie tylko rządy PiS-u, ale także rządy obecnej koalicji, doprowadziły do tego, że niewielu mamy zgoła przyjaciół w okolicy. Szczególnie ostatnie osiem lat było dramatyczne. Skonfliktowaliśmy się z unią europejską, skonfliktowaliśmy się z Rosją w zupełnie absurdalny sposób. Popieramy Ukrainę, która nami gardzi i która gotowa jest w wyjątkowo asertywny sposób dbać o swoje interesy, tym bardziej kosztem interesów Polski. I nawet z tymi nielicznymi partnerami, z którymi przez ostatnie lata udawało się utrzymywać względnie przyjazne relacje, takimi jak chociażby Węgry, udało się w tym ostatnim okresie także skonfliktować. Sytuacja jest dramatycznie zła. I w tej sytuacji doprowadzenie do paraliżu ustrojowego państwa jest proszeniem się o kłopoty.

Jeśli ktoś z Państwa uważa, że to już nie te czasy i historia nie wykona nam tych przykrych niespodzianek, które spotkały Polaków w wieku XVIII, to zapewniam Państwa, że się mylicie. Większość z nas, jeszcze stosunkowo niedawno, była przekonana, że to nie te czasy, nie grozi nam wojna w Europie. Tymczasem mamy dużą wojnę tuż za wschodnią granicą. A zatem jest to wyjątkowo niepokojący moment i muszę zgodzić się z kolegami, że na ten moment za bardzo nie widać z niego wyjścia. Nie widać nowej formacji nie widać nowej siły, czy to społecznej czy politycznej, która mogłaby wziąć na siebie odpowiedzialność za kraj, która mogłaby ten kraj uporządkować.

xxx

Trudno nie zgodzić się z analizą dokonaną przez Przemysława Piastę, jednak wnioski, to jakby inna para kaloszy. Jeśli założymy, że ten spór jest autentyczny, to oczywiście możemy krytykować obie strony. Prawdą jest jednak to, że bez względu na to, czy jest on autentyczny czy wykreowany, sytuacja robi się niebezpieczna. Państwo, które jest skłócone ze wszystkimi sąsiadami czeka marny los. To samo dotyczy Ukrainy. Słabe państwo, które walczy z mocarstwem, jest z góry skazane na porażkę. Izolacja Polski na arenie europejskiej będzie miała ten sam efekt. Jednak analogia z XVIII wiekiem i rozbiorami jest raczej chybiona. Tu chodzi o odwrotny proces, o odtworzenie I RP. Wyjątkowe zaangażowanie Polski w wojnę na Ukrainie i wyjątkowa pomoc dla obywateli Ukrainy w Polsce ma przekonać państwa europejskie i opinię publiczna w Europie, że Polska i Ukraina to prawie jeden naród. Tak więc spór ten jest tylko częścią większego scenariusza, który posłusznie realizują obie „skłócone” strony.

Jak zakończyć wojnę, by Ukraina wyszła z niej z twarzą? Wiadomo, że terenów zajętych przez Rosję nie odzyska. Jedyne więc sensowne rozwiązanie, to takie które już w historii było. To połączenie Korony z południową częścią Wielkiego Księstwa Litewskiego, które dokonało się na krótko przed unią lubelską (1569). Tak powstało wspólne państwo polsko-ukraińskie, które nadal nazywano Koroną, a które już nią nie było. I tak Polska wyszła z Europy i stała się częścią zacofanego tworu zwanego I RP. Czy czeka nas powtórne wyjście z Europy? Gdyby Polska, a ściślej cała Europa Wschodnia, nie była w unii europejskiej i w NATO, to żądania Ukrainy w sprawie wejścia do tych organizacji nie miałyby sensu. Cz to możliwe, by ci najlepsi scenarzyści i reżyserzy już wtedy wiedzieli, po co wciągają państwa tego regionu do unii i NATO?

Połączenie z częścią Ukrainy będzie się wiązało z utratą ziem zachodnich, no ale w zamian „Polska” dostanie zachodnią Ukrainę, czyli nie będzie pokrzywdzona. Oczywiście to będzie wiązało się z wyjściem Polski z unii europejskiej. No, ale skoro jest z nią skłócona, to nie będzie to trudne. Stworzenie takiej strefy buforowej pomiędzy Niemcami a Rosją będzie wymagało jeszcze włączenia Białorusi lub jej części oraz republik bałtyckich. Tylko czy rzeczywiście chodzi o taką strefę? Może oficjalnie tak to będzie tłumaczone, ale prawdziwy cel jest pewnie inny. Wszak I RP była państwem, które sami Żydzi nazywali swoim rajem. Czy chodzi im zatem o odtworzenie tego raju? Czy może raczej ma to mieć jakieś symboliczne znaczenie? Chabad Lubawicz deklaruje chęć stworzenia „nowego Izraela”. Miejsce owego tworu ich zdaniem zostało podyktowane przez historię. To dawne tereny Rzeczpospolitej, dziś Polski i Ukrainy.

Niektórzy twierdzą, że wojna na Ukrainie wybuchła po to, by uniemożliwić powstanie Jedwabnego Szlaku, dzięki któremu towary z Chin mogłyby docierać do Europy najkrótszą drogą i bez pośredników. Trudno uznać tę argumentacje za przekonywującą, bo przecież cały handel jest w rękach żydowskich i nie ma to najmniejszego znaczenia, którędy docierają one do Europy. Tak czy inaczej muszą przejść przez żydowskie centra dystrybucji i o tym, jaka ostatecznie będzie cena tych produktów, decydują Żydzi. W takim razie wypada sobie zadać jeszcze jedno pytanie: A do kogo należą przedsiębiorstwa transportowe? Czy Żydzi byliby na tyle nieroztropni, by pozwolić sobie na uzależnienie od obcych firm przewozowych? Ale o tym nie wolno głośno mówić. – Dlatego twierdzę, że w wojnie na Ukrainie chodzi o dokonanie zmian na mapie politycznej Europy wschodniej i centralnej. I tylko na skutek wojny można ich dokonać, jak również masowych przesiedleń. Nie przypadkiem przecież napływ emigrantów do Europy zachodniej następował po kolorowych rewolucjach.