Parę dni temu pojawił się na kanale Zakazane Historie odcinek poświęcony Władysławowi Studnickiemu a zatytułowany Studnicki: Polityk, który przewidział klęskę wrześniową. Był to chyba jedyny znaczący proniemiecki polityk okresu międzywojennego i nie zmienił swoich poglądów do śmierci. Jego koncepcja opierała się na sojuszu z Niemcami przeciwko Rosji. Nie dziwi to, bo wszyscy wywodzący się z Wielkiego Księstwa Litewskiego mają antyrosyjskie fobie. Podszywają się pod Polaków i w ten sposób opinia światowa jest przekonana, że to Polacy mają te fobie i zachowują się irracjonalnie. Warto więc sobie przybliżyć tę postać, bo to ułatwi zrozumienie tego, co obecnie dzieje się w polityce tego regionu, a zwłaszcza tej umowy pomiędzy Polską i Ukrainą z 8 lipca.
Wikipedia o Studnickim pisze m.in. tak:
Władysław Studnicki-Gizbert (ur. 15 listopada 1867 w Dyneburgu, zm. 10 stycznia 1953 w Londynie) – polski polityk i publicysta, członek tymczasowego zarządu Polskiego Skarbu Wojskowego w 1912, od września 1939 zwolennik kolaboracji Polski z III Rzeszą. Brat Wacława, archiwisty wileńskiego.
W młodości uczęszczał do Gimnazjum w Dyneburgu. Od 1887 był studentem Szkoły Handlowej Leopolda Kronenberga. W 1888 r. był jednym z założycieli II Proletariatu, za działalność socjalistyczną aresztowany jesienią 1888, po ośmiu miesiącach śledztwa zesłano go na Syberię. Po powrocie z zesłania w 1896 zamieszkał w Petersburgu, a wkrótce potem w Warszawie. W 1897 wyjechał razem z bratem Wacławem do Wiednia, a następnie osiadł w Heidelbergu. Działał w Związku Zagranicznych Socjalistów Polskich i był członkiem jego władz, tzw. Centralizacji, publikował także w emigracyjnej prasie socjalistycznej, m.in. „Przedświcie”. Stopniowo jednak oddalał się od ruchu socjalistycznego w stronę poglądów bardziej narodowych. W 1901 zamieszkał w Galicji i został najpierw członkiem tamtejszego Stronnictwa Ludowego, a w 1902 Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego. W 1903 założył we Lwowie „Tygodnik Lwowski”.
W 1904 r. wydał zbiór swojej publicystyki Od socjalizmu do nacjonalizmu, gdzie przedstawił przyczyny zmiany swoich poglądów. Ostatecznie rozstał się jednak z ruchem nacjonalistycznym wobec różnic w stosunku do Rosji. W latach 1905–1910 mieszkał głównie w Warszawie, był aktywnym publicystą, będącym w opozycji do prorosyjskiej polityki Romana Dmowskiego. W latach 1906–1908 wykładał ekonomię polityczną na Wydziale Humanistycznym Towarzystwa Kursów Naukowych w Warszawie. W 1910 wydał Sprawę polską, w której głosił potrzebę odbudowy niepodległej Polski w oparciu o państwa centralne. Wysunął wówczas koncepcję tzw. trializmu, czyli poszerzenia austro-węgierskiej unii realnej o trzeci człon, którym miało być odbudowane państwo polskie. Był zwolennikiem rozbicia Rosji, która zajęła 80% terytorium I Rzeczypospolitej (w granicach z 1772). W ostatnim okresie przed wybuchem I wojny światowej był działaczem Polskiego Skarbu Wojskowego i Komisji Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych, czynił kroki na rzecz stworzenia politycznej nadbudowy dla polskich organizacji paramilitarnych. Do idei tej, w 1912 r., starał się przekonać płk. Tadeusza Rozwadowskiego, w późniejszym czasie jedynego generała Polaka w służbie austriackiej, który nawiązał kontakty z polskim ruchem strzeleckim. Członek Wydziału Finansowego Komisji Tymczasowej Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych. Po klęskach armii austro-węgierskiej jesienią 1914 stał się jednym z najwybitniejszych przedstawicieli orientacji proniemieckiej. 10 maja 1916 spotkał się z generał-gubernatorem Hansem von Beselerem, któremu przedłożył projekt powołania niepodległej Polski, ze wschodnią granicą na Dźwinie i Berezynie, z zachowaniem zachodniej granicy Królestwa Polskiego z Niemcami z 1815. 21 lipca 1916 założył Klub Państwowców Polskich. Nazywany był jednym ze współautorów aktu 5 listopada, który obiecywał utworzenie państwa polskiego. W grudniu 1916 wszedł do 25-osobowej Tymczasowej Rady Stanu dzięki poparciu okupacyjnych władz niemieckich, został z niej wykluczony w sierpniu 1917. Do końca wojny popierał ekspansję przyszłego państwa polskiego na wschód w sojuszu z Niemcami. W 1918 był zaangażowany w rozmowy o obsadzeniu tronu polskiego przez księcia saskiego Christiana. Mianowany członkiem Rady Stanu w 1918 roku.
x
Istota koncepcji Studnickiego sprowadza się do paru punktów:
- Był zwolennikiem rozbicia Rosji, która zajęła 80% terytorium I Rzeczypospolitej (w granicach z 1772).
- 10 maja 1916 spotkał się z generał-gubernatorem Hansem von Beselerem, któremu przedłożył projekt powołania niepodległej Polski, ze wschodnią granicą na Dźwinie i Berezynie, z zachowaniem zachodniej granicy Królestwa Polskiego z Niemcami z 1815.
- Do końca wojny popierał ekspansję przyszłego państwa polskiego na wschód w sojuszu z Niemcami.
- W 1918 był zaangażowany w rozmowy o obsadzeniu tronu polskiego przez księcia saskiego Christiana.
- Dla Studnickiego najgroźniejszym przeciwnikiem była bolszewicka Rosja, a nie Niemcy, z którymi, jak podkreślał, niewielkim kosztem moglibyśmy dojść do porozumienia.
Studnickiego za jego poglądy cenili m.in. Stanisław Cat-Mackiewicz, Adolf Bocheński i Jerzy Giedroyć, który wydawał wpływowy dziennik „Polityka”. A więc dwóch Litwinów i jeden Ukrainiec. Tylko tacy ludzie mogli dogadywać się z Niemcami i niewielkim kosztem dojść z nimi do porozumienia. Ten „niewielki koszt”, to zachodnia granica Królestwa Polskiego z 1815 roku, jako przyszła granica polsko-niemiecka. A więc ten „niewielki koszt”, to rezygnacja z Wielkopolski, Małopolski i Pomorza. I to mają być Polacy i patrioci? I jeszcze ten saski książę jako król Polski.
x
Jeśli prześledzi się historię Polski, to widać, że ostatecznie przesunięcie tzw. ośrodka polskości na ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego nastąpiło w XIX wieku. Tam się wszystko działo; powstawała literatura kresowa, pierwsze partie polityczne, rozwijało się polskie szkolnictwo itp. Wszystko jednak zaczęło się od realizacji jednego z postanowień unii horodelskiej z 1413 roku, na mocy którego 47 rodów bojarów litewskich i rusińskich adoptowało herby 47 rodów szlachty polskiej. I tak bojarzy ci stali się polskimi panami, którzy prześladowali rusiński lud. Podobno tych rodów bojarskich było więcej, ale budynek, w którym przechowywano ten dokument został zniszczony podczas powstania warszawskiego. To działo się za czasów unii personalnej z Litwą. Jej zadaniem było tak naprawdę dostosowanie Korony do realiów WKL, czyli trzeba było z w miarę nowoczesnego państwa europejskiego zrobić wschodnie państwo feudalne, a z chłopów – niewolników. To trwało prawie dwieście lat.
Unia realna skutkowała tym, że jezuici wkroczyli na ziemie WKL i zapoczątkowali budowę kościołów, a ludność prawosławną zachęcali do przechodzenia na katolicyzm. Zdobywali teren tak, jak czynią to współczesne korporacje. W mieście, w którym mieszkam, rynek znajduje się przy kościele, a nie przy cerkwi, chociaż kościoły budowano tu znacznie później.
Dwa najważniejsze kroki, czyli przekształcenie rusińskiej i litewskiej szlachty w polską i ekspansja jezuitów na teren WKL, dokonały się. Jednak szlachta Korony, jakkolwiek już zdominowana przez nową szlachtę z WKL, to jednak nadal była obecna i zapewne bardziej świadoma, niż polski lud. Należało więc ją dobić, by dominacja WKL była całkowita. I temu właśnie celowi służył najazd szwedzki, czyli potop.
Oficjalnie najazd szwedzki tłumaczy się tym, że Szwecja chciała uczynić Morze Bałtyckie swoim wewnętrznym morzem. A skoro tak, to po co było iść daleko na południe, niszczyć Koronę i mordować jej ludność, tym bardziej, że Korona miała bardzo ograniczony dostęp do morza? To Prusy rządziły na południowym i wschodnim Bałtyku, więc to one stały na drodze do realizacji tego celu, ale z jakichś irracjonalnych (pozornie) powodów Szwedzi zaatakowali Koronę. Postąpili też wbrew klasycznej zasadzie prowadzenia wojny, że celem każdej wojny nie jest zniszczenie wroga, tylko podporządkowanie go własnej woli. Szwedzi niszczyli nawet te zamki, których obrońcy poddawali się. Wygląda więc na to, że celem tej wojny było zniszczenie Korony.
Często też mówi się, że planowano wtedy rozbiór Rzeczypospolitej. Być może planowano i dokonano go, bo przecież Szwecja zajęła praktycznie całą Koronę, ale tę Koronę starą, bo na krótko przed unią realną w 1569 roku połączono ją z całą południową częścią WKL, czyli z obecną Ukrainą i to wspólne państwo polsko-ukraińskie w ramach Rzeczypospolitej nadal nazywano Koroną. Natomiast Rosja zajęła całe WKL, łącznie z jej częścią południową. Z kolei Litwin Radziwiłł dogadał się z królem szwedzkim i w ten sposób Litwa też nie ucierpiała od szwedzkiego najazdu.
Szwedzi, gdyby chcieli, to pewnie mogliby zająć całą Koronę, łącznie z klasztorem na Jasnej Górze, ale wycofali się. Zadowolili się tylko Inflantami. Rosja też wycofała się. Zostawiła sobie tylko Ukrainę zadnieprzańską. Był to więc klasyczny rozbiór. Dlaczego jednak tylko taki skromny, skoro oba państwa zajęły praktycznie całą Rzeczpospolitą? Dlaczego wycofały się? Nie ulega wątpliwości, że Szwecja była zbyt małym krajem, by podporządkować sobie Koronę, a oficjalny powód, czyli chęć stworzenia z Bałtyku swego wewnętrznego morza, również był nierealny ze względu na Prusy. Wychodzi więc na to, że prawdziwym celem tej wojny było zniszczenie Korony, czyli Polski, a konkretnie jej elity, czyli magnaterii, jej zamków i posiadłości. Magnateria WKL, czyli wówczas już „polscy panowie”, nie ucierpiała. W ten sposób dokonała się podmiana elit i Wschód zdominował Rzeczpospolitą, której pozwolono jeszcze istnieć przez ponad sto lat. O tym, jak na masową skalę produkowano Polaków na wschodzie w XIX wieku, pisałem w blogu Zrozumieć Polskę.
Te nowe „polskie” elity wywodziły się z WKL, które powstało z dawnych ziem Rusi Kijowskiej, do których prawo rościła sobie Rosja i nadal rości, nazywając Ukrainę i Białoruś bliską zagranicą. A obecne „elity” również mają tam swoje korzenie. Stąd są te antyrosyjskie fobie u wszystkich tych ludzi. Nie dziwią więc poglądy Studnickiego, Giedroycia i innych, dla których ziemie polskie są tylko nic nieznaczącym dodatkiem do ich prawdziwej ojczyzny, czyli ziem byłego WKL. Nie dziwi też słynne już oświadczenie jakiegoś tam Jasiny, który powiedział, że rząd polski jest sługą Ukrainy. Nie dziwi również postawa „polskiego” rządu, który bezwarunkowo wspiera Ukrainę. Problem polega na tym, że zdecydowana większość ludzi nie zdaje sobie sprawy ze stanu faktycznego i nie rozumie, a część jest nawet zszokowana takim zachowaniem tych ludzi, których uważa za Polaków, a oni tylko ich udają.
Trzeba jednak sobie powiedzieć szczerze, że ten plan, podmiany jednego narodu społecznościami z WKL, był planem kogoś, kto stał ponad tym i tym wszystkim kierował i to, co obecnie dzieje się w relacjach polsko-ukraińskich, to również jego dzieło. Realizacja czegoś takiego jak potop szwedzki wymagała skoordynowanych działań w wielu państwach, a to mogła zrobić tylko jedna nacja. I obecnie jest tak samo. Te sługi Ukrainy to tylko żałosne kukiełki, realizujące czyjeś rozkazy.
Polska szlachta w większości, jeśli nie w całości, była żydowskiego pochodzenia i prawdopodobnie tak samo było w przypadku tych litewskich i rusińskich bojarów. Bo jest rzeczą nienaturalną, że ktoś, kto należy do najwyższej warstwy, tak ochoczo przyjmuje do swego grona innych. Cechą charakterystyczną tej warstwy w innych państwach była jej ekskluzywność. To było 1-2% całego społeczeństwa, czasem około 5%, ale nigdy 10%, jak w przypadku Rzeczypospolitej. I do tego dochodzi jeszcze ta liczba – 47. Dlaczego akurat 47, a nie 50? Dlaczego magnateria Korony została zmarginalizowana, jeśli była żydowska? No właśnie! Równie dobrze można by zadać pytanie: dlaczego doszło do Holokaustu? Problem polega na tym, że my do oceny działań Żydów stosujemy system wartości oparty na Dekalogu, który nam ułożyli właśnie oni, a ich system wartości jest zupełnie inny, dla nas nieznany. I dlatego mamy problemy z oceną i interpretacją tego, co dzieje się w polityce.
Aktualizacja z dnia 13 lipca 2024
Wskoczył mi wczoraj na ekran fragment z filmu “Lalka”. Bardzo wymowny i skłaniający do refleksji.