Rozłam

W poprzednim blogu wspomniałem o tym, że w unii europejskiej zarysowuje się pewien podział, różnica zdań na temat tego, jakie zająć stanowisko wobec Rosji. Na początku wojny na Ukrainie cała unia wydawała się mówić jednym głosem. Jednak w miarę upływu czasu ten, zdawałoby się monolit, zaczął pękać. 1 czerwca Interia pisze:

W Europie ujawnił się podział. Kilka krajów ma własną wizję relacji z Putinem. „Europa musi zasiąść przy stole”. Hiszpania chce negocjacji z Putinem. (https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-ukraina-rosja/aktualnosci/news-europa-musi-zasiasc-przy-stole-hiszpania-chce-negocjacji-z-p,nId,6064719)

»Francja, Niemcy, Włochy, a teraz także Hiszpania opowiadają się za negocjacjami z Putinem, przy jednoczesnym utrzymaniu antyrosyjskich sankcji. Hiszpańskie media komentują spór między krajami Unii Europejskiej o sposób zakończenia wojny. Mniejsze państwa, w tym przede wszystkim kraje bałtyckie uważają, że należy kontynuować dozbrajanie Ukrainy, które ma pozwolić na zwycięstwo nad Rosją.

Jak zauważa w środę dziennik “El Espanol”, to drugie stanowisko jest zgodne z pozycją prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który powiedział, że “rozmowy dyplomatyczne toczą się na polu bitwy”, a Kijów “nie pójdzie żadne na ustępstwa wobec Rosji”.

Agencja Europa Press pisze, że podziały w UE szczególnie uwidoczniły się podczas ostatniego posiedzenia Rady Europejskiej w Brukseli, na którym przywódcy krajów bałtyckich mocno skrytykowali prezydenta Francji Emmanuela Macrona i kanclerza Niemiec Olafa Scholza za ich długą rozmowę z Putinem w miniony weekend, bez konkretnych rezultatów. Liderzy Francji i Niemiec są krytykowani również za to, że dotąd nie odwiedzili Kijowa, by osobiście wyrazić solidarność z Zełenskim.

Premier Hiszpanii Pedro Sanchez opowiedział się we wtorek za tym, by nie zamykać dyplomatycznych kanałów komunikacji z Putinem, przy zachowaniu presji sankcyjnej na jego kraj.

“Europa musi zasiąść przy stole negocjacyjnym”

Podczas konferencji prasowej po unijnym szczycie szef rządu w Madrycie bronił kontaktów Macrona i Scholza z Putinem przypominając, że oba kraje utworzyły wraz z Rosją i Ukrainą w 2014 r. tzw. format normandzki w celu znalezienia pokojowego rozwiązania konfliktu na Ukrainie. Podkreślił, że jeżeli dojdzie do rosyjsko-ukraińskich rozmów pokojowych, “Europa (także) musi zasiąść przy stole negocjacyjnym”.

Według Sancheza, cytowanego przez Europa Press, dialog z Putinem miałby służyć także zwalczaniu dezinformacji o wojnie, rozprzestrzenianej przez Kreml w krajach cierpiących z powodu rosnących cen energii i niedoboru żywności. – Ważne jest, aby te kraje wiedziały, że Europa chce i szuka pokoju i rozwiązania konfliktu mającego tylko jednego agresora: Putina – powiedział.

We wszystkich wojnach zachowywało się kanały dyplomatyczne, których nie można zamykać. Jednak trzeba powiedzieć jasno, że sankcje będą kontynuowane, dopóki ostatni żołnierz rosyjski nie opuści Ukrainy – dodał.«

A więc mamy podział. Największe państwa europejskie chcą negocjacji z Putinem, a małe państwa bałtyckie i Polska – nie chcą. Tak powoli przygotowuje się opinię publiczną w Europie do zaakceptowania zmian, jakie nastąpią po zakończeniu tej wojny. Ona będzie jeszcze jakiś czas trwać, ale w końcu wszyscy się zgodzą na negocjacje. Rosja nie zgodzi się na oddanie terenów, które zajęła i Krymu. Co w takim razie trzeba będzie obiecać Ukraińcom, by wyszli z twarzą z tej wojny? Ano połączenie z Polską. To już powoli wbija się ludziom do głów. No bo jeśli obok flag polskiej i unijnej w sejmie i senacie wiszą czy stoją flagi ukraińskie, to co to znaczy? To znaczy, że już mamy do czynienia z państwem polsko-ukraińskim.

Teraz już widać jak na dłoni, po co było wyjście Wielkiej Brytanii z unii. I jeszcze te słowa brytyjskiego premiera, wypowiedziane podczas jego wizyty w Warszawie w lutym tego roku: W potrzebie Polska zawsze może liczyć na Wielką Brytanię. Bardziej złowieszczo nie mogło to zabrzmieć. Czym się skończyła pomoc Wielkiej Brytanii w 1939 roku? Tego chyba nie muszę nikomu przypominać.

Wielka Brytania wyszła z unii, by rozbić jej jedność, a właściwie po to, by dostarczyć pretekstu do jej podziału czy może nawet likwidacji, bo ta rozszerzona unia od początku była sztucznym tworem ze względu na zbyt wielkie różnice w rozwoju pomiędzy wschodnią i zachodnią Europą. Jak widać podział ten jest nadzwyczaj trwały. Z drugiej strony połączenie Polski z Ukrainą nie może odbyć się w ramach unii, więc trzeba ją zlikwidować lub wypchnąć z niej państwa, które stworzą nowy sojusz z Wielką Brytanią na czele, czyli Wielka Brytania, Polska, Ukraina i państwa bałtyckie. Nie będzie to NATO, a Wielka Brytania leży daleko, więc Rosja zgodzi się na takie rozwiązanie.

Zmiany w Europie po tej wojnie będą równie wielkie, jak po II wojnie światowej. Jak jednak w szczegółach został rozpisany ten scenariusz, o tym pewnie dowiemy się w swoim czasie. Na razie pozostają nam domysły, które powoli znajdują potwierdzenie w rzeczywistości.

Zwrot

Na portalu ZeroHedge ukazał się 31 maja artykuł zatytułowany The New York Times’ Dramatic Shift On Victory In Ukraine (Zdecydowany zwrot New York Times’a w ocenie możliwości zwycięstwa na Ukrainie).(https://www.zerohedge.com/political/new-york-times-dramatic-shift-victory-ukraine)

»11 maja The New York Times opublikował artykuł informujący o tym, że w wojnie na Ukrainie nie wszystko idzie po myśli Stanów Zjednoczonych oraz dodatkową opinię, sugerującą, że ten zwrot jest jak najbardziej w porządku.

Następnie, 19 maja, redakcja, w pełnym składzie, przeszła od sugestii do otwartego wezwania do zmiany kierunku, oświadczając, że „całkowite zwycięstwo” nad Rosją nie jest możliwe i że Ukraina będzie musiała negocjować pokój w sposób, który odzwierciedla „realistyczną ocenę” i „granice” zaangażowania USA. The Times jest jednym z głównych opiniotwórczych mediów dla elity, więc tej deklaracji nie należy lekceważyć.

Amerykańskie ograniczenia

Poniżej najistotniejsze fragmenty tego artykułu:

„W marcu redakcja ta argumentowała, że przesłanie Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników zarówno do Ukraińców, jak i Rosjan musi brzmieć: Bez względu na to, jak długo to potrwa, Ukraina będzie wolna. …”

„Ten cel nie może się zmienić, ale ostatecznie nadal nie jest w najlepiej pojętym interesie Ameryki, aby pogrążyć się w totalnej wojnie z Rosją, nawet jeśli wynegocjowany pokój może wymagać od Ukrainy podjęcia trudnych decyzji.”

Aby upewnić się, że nie ma w tym dwuznaczności, kontynuowano:

„Decydujące zwycięstwo militarne Ukrainy nad Rosją, w którym Ukraina odzyskuje całe terytorium zajęte przez Rosję od 2014 roku, nie jest realistycznym celem. …Rosja jest zbyt silna…”

Następnie, aby upewnić się, że prezydent Joe Biden i Ukraińcy rozumieją, co powinni zrobić, dodano:

„…Pan Biden powinien również wyjaśnić prezydentowi Wołodymyrowi Zełenskiemu i jego ludziom, że istnieje granica tego, jak daleko Stany Zjednoczone i NATO posuną się w konfrontacji z Rosją, oraz że istnieją ograniczenia w zakresie broni, pieniędzy i wsparcia politycznego, jakie mogą uzyskać. Konieczne jest, aby decyzje rządu ukraińskiego opierały się na realistycznej ocenie jego możliwości oraz na tym, jak wiele zniszczeń może jeszcze znieść Ukraina”.

Gdyby prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przeczytał te słowa, z pewnością przyprawiłyby go o przyśpieszone bicie serca. Głos jego mistrzów mówił mu, że on i Ukraina będą musieli dokonać pewnych ustępstw, aby zachować twarz. Kiedy będzie on podejmować swoje decyzje, będzie musiał wrócić myślami do lutego 2014 roku i wspieranego przez USA zamachu stanu na Majdanie, którego kulminacją było pospieszne ustąpienie prezydenta Wiktora Janukowycza z urzędu i jego wyjazd z kraju.

Zbyt niebezpieczna gra

W oczach redaktorów „Timesa” wojna ta stała się wojną zastępczą Stanów Zjednoczonych przeciwko Rosji, które wykorzystują Ukraińców jako mięso armatnie – i wymyka się spod kontroli:

„Obecny rozwój wydarzeń w tym konflikcie jest chaotyczny, co może tłumaczyć niechęć prezydenta Bidena i jego gabinetu do wyznaczania jasnych celów.”

„Stany Zjednoczone i NATO są już mocno zaangażowane militarnie i gospodarczo. Nierealistyczne oczekiwania mogą wciągnąć ich jeszcze bardziej w tę kosztowną, przeciągającą się wojnę…”

„Niedawne wojownicze oświadczenia z Waszyngtonu – zapewnienie prezydenta Bidena, że Putin „nie może pozostać u władzy”, komentarz sekretarza obrony Lloyda Austina, że Rosja musi zostać „osłabiona” oraz obietnica przewodniczącej Izby, Nancy Pelosi, że Stany Zjednoczone będą wspierać Ukrainę „aż do zwycięstwa” — mogą utwierdzać w dalszym poparciu, ale nie przybliżą do negocjacji”.

Chociaż „Times” odrzuca te „porywające deklaracje”, jest aż nazbyt jasne, że dla neokonserwatystów, odpowiedzialnych za politykę zagraniczną USA, celem zawsze była wojna zastępcza mająca na celu osłabienie Rosji. Ta wojna nie stała się wojną zastępczą, ona była taką od początku.

Neokonserwatyści działają zgodnie z Doktryną Wolfowitza, ogłoszoną w 1992 roku, wkrótce po zakończeniu Zimnej Wojny 1.0, przez neokonserwatystę Paula Wolfowitza, wówczas podsekretarza obrony:

„Staramy się zapobiec zdominowaniu przez jakąkolwiek wrogą siłę regionu, którego zasoby, pod skonsolidowaną kontrolą, byłyby wystarczające do stworzenia globalnej potęgi.”

„Musimy utrzymać mechanizm odstraszający potencjalnych konkurentów nawet od aspirowania do bycia regionalną lub globalna potęgą”.

Oczywiście, jeśli Rosja jest „zbyt silna”, by można ją było pokonać na Ukrainie, to jest również zbyt silna, by pozbawić ją jej mocarstwowości.

Co się zmieniło?

Czy po siedmiu latach rzezi w Donbasie i trzech miesiącach działań wojennych na południu Ukrainy redakcja „Timesa” nagle poczuła przypływ współczucia dla wszystkich ofiar wojny i zniszczenia Ukrainy i zmieniła zdanie? Biorąc pod uwagę zachowanie „Timesa” na przestrzeni dziesięcioleci, wydaje się, że działają też inne czynniki.

Przede wszystkim Rosja poradziła sobie z sytuacją nadspodziewanie dobrze, pomimo niekorzystnych prognoz Zachodu. Poparcie dla rosyjskiego prezydenta Władimira Putina przekracza 80 proc.

Spośród 195 krajów 165 – w tym Indie i Chiny z 35 procentami światowej populacji – odmówiło poparcia sankcji wobec Rosji, pozostawiając USA, a nie Rosję, stosunkowo odizolowane od świata.

Rubel, który według Bidena będzie „gruzem”, nie tylko powrócił do poziomu sprzed lutego, ale ostatnio jego kurs jest na najwyższym poziomie od dwóch lat, wynoszącym około 60 rubli za dolara w porównaniu do 150 w marcu.

Gra słów: ruble – rubel, rubble – rumowisko, gruzy.

Rosja spodziewa się rekordowych zbiorów, a świat potrzebuje pszenicy i nawozów, ropy i gazu, które zapewniają znaczne dochody. UE w dużej mierze uległa rosyjskiemu żądaniu zapłaty za gaz w rublach. Sekretarz skarbu USA Yellen ostrzega Europejczyków, którzy mają skłonności samobójcze, że embargo na rosyjską ropę jeszcze bardziej zaszkodzi gospodarkom Zachodu.

Siły rosyjskie powoli, ale stale zyskują przewagę w południowej i wschodniej części Ukrainy po zwycięstwie w Mariupolu, największej dotychczas bitwie w tej wojnie i demoralizującej porażce Ukrainy.

W USA inflacja, która już przed kryzysem ukraińskim była wysoka, wzrosła jeszcze bardziej i osiągnęła ponad 8 procent, a obecnie Rezerwa Federalna stara się kontrolować ją poprzez podnoszenie stóp procentowych. Częściowo w wyniku tego rynek akcji zbliżył się do strefy niedźwiedzia. W miarę postępu wojny coraz więcej osób zgadza się z opinią Bena Bernanke, byłego prezesa Fed, przewidując okres wysokiego bezrobocia, wysokiej inflacji i niskiego wzrostu — straszliwej stagflacji.

W kraju widoczne są oznaki zmniejszającego się poparcia dla wojny. Co najbardziej uderzające, 57 republikanów z Izby Reprezentantów i 11 republikanów z Senatu głosowało przeciwko wysłaniu na Ukrainę kolejnej partii broni, w skład której wchodziły znaczne ilości wieprzowiny i ukryte bonusy dla spekulantów wojennych. (Zdumiewające, żaden Demokrata, ani jeden, nawet najbardziej „postępowy”, nie głosował przeciwko dolewaniu oliwy do ognia szalejącej na Ukrainie wojny. Ale to już inna historia.)

I chociaż amerykańska opinia publiczna nadal opowiada się za zaangażowaniem USA na Ukrainie, pojawiają się głosy przeciwne takiej polityce. Na przykład, Pew donosi, że liczba tych, którzy uważają, że USA nie robią wystarczająco dużo, zmniejszyła się w okresie od marca do maja. Wraz z rosnącą stagflacją, rosnącymi cenami gazu i żywności oraz głosami takimi jak Tucker Carlson i Rand Paul, wskazującymi na związek między inflacją a wojną, niezadowolenie z pewnością będzie rosło.

Wreszcie, gdy wojna staje się coraz mniej popularna i zbiera swoje żniwo, może to przełożyć się w latach 2022 i 2024 na słaby wynik wyborczy Bidena i Partii Demokratycznej, dla których „Times” jest tubą propagandową.

Nuta paniki

W tym apelu o znalezienie rozwiązania na drodze negocjacji jest nuta paniki. Stany Zjednoczone i Rosja to największe światowe mocarstwa nuklearne z tysiącami pocisków nuklearnych w trybie ostrzeżenia, czyli „alarmu”. W momentach zaognionego konfliktu możliwości przypadkowego nuklearnego Armagedonu są aż nazbyt realne.

Zdolność Bidena do kontrolowania wydarzeń jest poddawana w wątpliwość. Wiele osób w jego wieku radzi sobie z taką sytuacją, ale wielu – nie i wydaje się, że należy on do tej drugiej kategorii.

Neokonserwatyści kontrolują obecnie politykę zagraniczną administracji Bidena, Partii Demokratycznej i większości Partii Republikańskiej. Ale czy rządzący neokonserwatyści poddadzą się i pójdą w rozsądnym i pokojowym kierunku, jak tego chce redakcja „Timesa”?

To iluzja. Jak zauważyli inni komentatorzy, jastrzębie, tacy jak sekretarz stanu Antony Blinken, podsekretarz stanu Victoria Nuland i doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan, nie potrafią wyhamować; zawsze podwajają stawkę. Nie służą interesom ludzkości ani interesom narodu amerykańskiego. W rzeczywistości są zdrajcami USA. Muszą zostać zdemaskowani, zdyskredytowani i zepchnięci na bok. Od tego zależy nasze przetrwanie.«

Czasem mam wrażenie, że ja do znudzenia, jak mantrę, powtarzam, że te wszystkie wojny są wyreżyserowane i ta na Ukrainie też, ale co ja na to poradzę, że tak jest. Niby chodzi o to, by osłabić Rosję, by przestała być mocarstwem, bo wtedy jej agresja osłabnie i będzie bezpieczniej. No to dlaczego osłabienie tylko jednego agresora? A jeszcze większy agresor, czyli Stany Zjednoczone? Czy jego też nie należało by osłabić?

Kiedyś niejaki Giedroyć twierdził, a po nim niejaki Brzeziński również, że bez Ukrainy Rosja nie będzie mocarstwem. Bzdura, którą powtarzają za nimi wszyscy tzw. komentatorzy od geopolityki. A czym się różni polityka od geopolityki?

Gdy się spojrzy na mapę świata, to od razu widać, że największym państwem pod względem obszaru jest Rosja. Ukraina przy niej, choć największe państwo w Europie, jest bardzo mała. Jej bogactwa naturalne w porównaniu z Rosją są mizerne. Na samym tylko Uralu jest prawie cała tablica Mendelejewa, znaczy prawie wszystkie pierwiastki. A na Syberii? Że nie miałaby wyjścia na Morze Czarne? Osłabiło by to trochę jej pozycję w tym rejonie, ale nie przestałaby być mocarstwem.

Jeśli Amerykanie, jak wynika z cytowanego artykułu, doszli do wniosku, że tej wojny nie można wygrać, to czy oni byli takimi durniami, że nie wiedzieli o tym przed jej rozpoczęciem? Wiedzieli doskonale. To, o co w takim razie chodzi? We wszystkich tych analizach, dotyczących tej wojny, mówi się o wielu negatywnych jej konsekwencjach: kryzysie gospodarczym, kryzysie energetycznym, głodzie itp. Ale o jednej rzeczy, może w tym wszystkim najważniejszej, nie mówi się wcale. A skoro tak, to może to jest prawdziwy cel tej wojny. Największa po wojnie akcja przesiedleńcza i zastępowanie jednego narodu drugim, rzecz bez precedensu w najnowszej historii świata, a tu cisza. Choć z drugiej strony pojawiają się już pierwsze propozycje, które powoli odkrywają prawdziwy cel.

Niektórzy przebąkują, że wobec braku zgodności w unii europejskiej co do stanowiska wobec Rosji, należy stworzyć nowy sojusz czy nową unię, w skład której weszłyby Wielka Brytania, Polska, Ukraina i republiki bałtyckie. Nietrudno domyślić się, czyj to jest pomysł. Wygląda więc na to, że ta wojna jest po to, by odtworzyć I RP, o czym wielokrotnie wspominałem.

Dobrze wyreżyserowane? Pierwszym widocznym znakiem, że coś tu się może zmienić, były wspólnie organizowane przez Polskę i Ukrainę Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej Euro 2012. Już wtedy dano do zrozumienia, poprzez wyznaczenie na mecz finałowy Kijowa, a nie – Warszawy, kto tu jest ważniejszy. Dwa lata później Majdan, czyli amerykańska prowokacja, w wyniku której doszło do zajęcia przez Rosję wschodniej Ukrainy. Następnie wojna, pretekst do stworzenia fali uchodźców, którzy nimi nie są, w dalszej kolejności sztucznie stworzona w państwach unii różnica zdań na temat tego, czy bojkotować Rosję, czy – nie, a na końcu propozycja nowej unii czy sojuszu skierowanego przeciw Rosji. Oczywiście swoje role grają tu również Putin i Zełenski.

A więc dobrze wyreżyserowana wojna. A skoro tak, to wypada sobie odpowiedzieć na pytanie; któż jest takim dobrym reżyserem? Ten, kto dobrze reżyseruje filmy, potrafi też dobrze wyreżyserować rzeczywistość.

Specjalny status prawny

Całkiem przypadkiem natrafiłem na taki artykuł Ukraine Will Grant Poles A Special Legal Status (Ukraina nada Polakom specjalny status prawny). Został on zamieszczony na portalu South Front (https://southfront.org/ukraine-will-grant-poles-a-special-legal-status/). Czytałem go z niedowierzaniem, a nawet z przerażeniem, że można wypisywać takie bzdury, tak przekręcać historię i rzeczywistość i tak zakłamywać relacje polsko-ukraińskie. Na tym przykładzie widać dobitnie, dlaczego Żydzi przywiązują tak wielką wagę do propagandy, do opanowania środków masowego przekazu. Za pomocą mediów można wygrać każdą wojnę i spowodować, że kiedy będą likwidować państwo polskie, to inni tylko przytakną. Po raz który to już z kolei Żydzi likwidują państwo polskie?

x

Ukraina, będąc krajem poszkodowanym, aktywnie poszukuje sojuszników i towarzyszy. Polska stała się jednym z głównych sojuszników Kijowa, ale prawdziwym interesem Warszawy jest wspieranie interesów narodowych kraju, a nie ochrona narodu ukraińskiego.

Polska weszła w XXI wiek z bogatym dziedzictwem historycznym. Przeszła przez trzy rozbiory. W XX wieku Polsce udało się odzyskać ziemie zachodnie, ale nie ziemie wschodnie. Perspektywy zwrotu ziem wschodnich dla Polski zaczynają się coraz wyraźniej rysować.

22 maja Olga Sovgirya, przedstawicielka Rady Najwyższej w Trybunale Konstytucyjnym, stwierdziła, że prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zapowiedział, że wkrótce przedłoży w parlamencie projekt ustawy o nadaniu obywatelom polskim specjalnego statusu prawnego na Ukrainie, podobnego do polskiej ustawy o wsparciu obywateli Ukrainy. Wołodymyr Żeleński podziękował Sejmowi RP za uchwalenie ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy i wyraził nadzieję, że podobny dokument zostanie wkrótce przyjęty na Ukrainie.

Władimir Zełenski powiedział: „To wielki krok i gest wielkiego serca, do czego zdolny jest tylko bliski przyjaciel Ukrainy. I ten krok nie zostanie niedoceniony. Wkrótce podobny – lustrzany – projekt przedstawię Radzie Najwyższej Ukrainy. Nie daj Boże, aby obywatele polscy kiedykolwiek w swoim życiu potrzebowali tych wszystkich świadczeń w takich warunkach, w warunkach wojennych. Ale te prawa mają wielką wartość symboliczną, pokazującą, że Ukraińcy i Polacy są bliscy sobie i równi. I jestem pewien, że ukraiński organ parlamentarny poprze tę ustawę – szybko i zdecydowaną większością.

O tej ustawie poinformował sekretarz prasowy prezydenta Ukrainy Siergiej Nikiforow. Powiedział, że projekt jest w trakcie opracowywania i będzie miał podobną funkcję do polskiego, ponieważ uchodźcy z Ukrainy zostali zrównani z obywatelami polskimi, ale jedyne, czego Ukraińcy nie będą mogli zrobić w Polsce, to głosowanie. Polska przyznała ponad 3 milionom ukraińskich uchodźców prawo do życia, pracy i pobierania świadczeń socjalnych.

22 maja prezydent RP Andrzej Duda przyjechał do Kijowa i omówił tę kwestię z Radą Najwyższą. Wezwał obywateli Ukrainy, aby nie oddawali ani jednego kawałka ukraińskiej ziemi.

Powiedział: „Pojawiły się niepokojące głosy mówiące, że Ukraina musi poddać się żądaniom Putina. Tylko Ukraina ma prawo decydować o swojej przyszłości. Duda poparł wejście Ukrainy do Unii Europejskiej i zaproponował zawarcie nowego traktatu o dobrym sąsiedztwie. Zaznaczył też, że NATO jest zagrożone potencjalnym atakiem ze strony Rosji”.

Na początku maja polski przywódca wyraził nadzieję, że nie będzie granicy między Polską a Ukrainą, a kraje będą żyły w pokoju i życzliwości. Teraz polski prezydent ma nadzieję, że Ukraina wróci na swoje terytorium.

Kijowski projekt ustawy jest jeszcze w trakcie opracowywania i Rada Najwyższa pracuje nad nim, ale już wiadomo, że Polacy będą mieli prawo do pracy, będą podlegali takiemu samemu prawu podatkowemu jak obywatele Ukrainy i ochronę socjalną. Ponadto, według niepotwierdzonych informacji, niektóre uprawnienia zostaną rozszerzone.

Polacy na terytorium Ukrainy otrzymają prawdopodobnie specjalne prawa:

  • będą mogli kandydować w wyborach;
  • być mianowani do władz państwowych, na wyższe stanowiska w projektach obronnych;
  • uzyskać dostęp do tajnych danych;
  • być sędziami;
  • polska policja będzie mogła kontrolować przestrzeganie prawa i porządku na Ukrainie itp.

Polska jest zaangażowana w kryzys ukraiński od 2014 roku. Polscy żołnierze brali udział w operacjach bojowych na Ukrainie. Ponadto warto zauważyć, że miesiąc wcześniej Polska dostarczyła na Ukrainę sprzęt wojskowy (karabiny snajperskie, czołgi, części zamienne do samolotów). Sytuację tę można scharakteryzować jako barter: Polska zapewnia środki materialne, Ukraina zaś działania w zakresie polityki. W tej chwili wiadomo, że na razie projekt opiera się na dobrej woli i wzajemnej pomocy, ale nie można wykluczyć, że ten rodzaj współpracy przerodzi się w trwalszą współpracę. Rosja straciła szansę, by Ukraina nie uzależniła się od Polski. Ostatecznie zwyciężyła polska soft power.

Dziś pojawiła się kwestia suwerenności Ukrainy. W przyszłości może utracić część swojej suwerenności poprzez przystąpienie do UE lub całkowicie ją utracić poprzez połączenie z Polską. W tym momencie błędem byłoby formułowanie jasnych prognoz.

Wcześniej doradca prezydenta Rosji i szef rosyjskiej delegacji negocjacyjnej na Ukrainę Władimir Miedinski powiedział, że „Polska przy pierwszej nadarzającej się okazji wyrwie przyjaznej Ukrainie zachodnie ziemie ukraińskie”.

Od początku specjalnej operacji wojskowej Polska przyjęła około 3,5 mln ukraińskich uchodźców, więcej niż wszystkie inne kraje europejskie. ONZ poinformowało, że około 6,4 mln obywateli opuściło Ukrainę. Ogromna liczba uchodźców ukraińskich w Polsce uzasadnia powód powstania tej ustawy.

Te kroki prowadzą do powstania jednego państwa, do powstania najnowszej wersji „Rzeczpospolitej”. Interesy Polski opierają się na rewanżyzmie i polityce soft power. Władze ukraińskie przekazują terytoria polskiej administracji w nadziei, że uratuje to Ukrainę przed rosyjską agresją. Stwarza to zagrożenie przystąpienia Polski do wojny, co może prowadzić do dalszych reperkusji, a działania wojenne mogą przenieść się na sąsiednie rejony.

x

Te specjalne prawa są pewnie po to, by wciągnąć Polskę w wojnę z Rosją. Przecież zwykły obywatel Polski nie pojedzie na Ukrainę, bo i po co? I nie otrzyma tam takich świadczeń, jak Ukraińcy w Polsce, z tego prostego względu, że poziom życia na Ukrainie jest znacznie niższy niż w Polsce, a poza tym Ukraina jest państwem upadłym. Chodzi o to, by polscy wojskowi, politycy, prawnicy, policja itp. weszli w struktury państwa ukraińskiego, by później ich i państwo polskie pociągnąć do odpowiedzialności, na równi z Ukraińcami, za destabilizowanie tej części Europy, a pośrednio i świata. I może się jeszcze okazać, że to Polacy wywołali kryzys światowy. Ja nawet bym chciał, by Polacy byli tacy mocarni, że byliby w stanie wywołać światowy kryzys, ale na to monopol mają Żydzi.

Jest dla mnie wprost nie do uwierzenia, jak oni szybko rozmontowują państwo polskie i czynią przygotowania do utworzenia jakiejś polsko-ukraińskiej hybrydy. I nikt nawet nie raczy nas zapytać, czy my się na to zgadzamy. Nawet nie stwarzają pozorów, tak jak przed wejściem Polski do unii. Wtedy było referendum. A teraz? Jak bardzo im się spieszy! Teraz widać jak na dłoni, czym jest demokracja. Prezydent podejmuje decyzje, bo wygrał wybory. Poparło go wielu ludzi i dziś może powiedzieć, że działa w imieniu tych, którzy na niego głosowali. Naród go upoważnił. A czy mógłby tak zrobić, gdyby frekwencja wyborcza ograniczyła się do 5%, a on sam z tych 5% dostał 2%? Mógłby, tylko wtedy nie mógłby się zasłaniać narodem i jego wyborem. A w takim wypadku prawdopodobnie żaden polityk nie podjąłby ryzyka. Demokracja przy śladowej frekwencji umiera. Tak więc w demokracji, jak w żadnym innym ustroju, zwykły człowiek ma też władzę, tylko nie wie, jak z niej korzystać.

Taki przekaz, jak w cytowanym powyżej artykule, idzie w świat i ludzie w tym szerokim świecie będą przekonywani, że Polacy i Ukraińcy to dwa bratnie narody, które chcą razem żyć i razem przeciwstawiać się wspólnemu wrogowi, jakim jest Rosja. Nic bardziej błędnego. Ale słowo to potęga, te pisane i te mówione, potęga większa niż najpotężniejsze wojsko.

Broń

Obok nas toczy się wojna, dostarczane są niewyobrażalne dla nas ilości różnego rodzaju broni, a my jak we śnie, jak we mgle, to wszystko trwa obok obok nas, a my, przynajmniej niektórzy, pomagamy Ukraińcom, współczujemy im i nawet nie zdajemy sobie sprawy z zagrożenia, jakie niesie niekontrowane dostarczanie broni, której cześć trafia do ukraińskich nazistów i terrorystów. Na portalu ZeroHegde pojawił się artykuł „Czarna dziura” – Biały Dom nie wie, dokąd trafia amerykańska broń po dostarczeniu na Ukrainę (https://www.zerohedge.com/military/white-house-doesnt-know-where-us-weapons-go-after-entering-ukraine).

»Przedstawiciel USA powiedział, że Biały Dom ma „prawie zerową” zdolność śledzenia broni, którą wysyła na Ukrainę. Jak dotąd prezydent Joe Biden zatwierdził dostawy broni do Kijowa o wartości ponad 3 miliardów dolarów.

Rozmawiając z CNN o broni, jeden z informatorów powiedział: „Wiemy co się z nią dzieje przez krótki czas, ale kiedy dostarczana jest na teren, na którym toczy się wojna, tracimy kontrolę. Wpada jak do dużej czarnej dziury i ślad się urywa”.

Drugi z nich powiedział, że w USA brakuje personelu „naziemnego”, co sprawia, że śledzenie transportu broni broni jest prawie niemożliwe. Inny dodał, że CNN Ukraine zachęcano do kłamstwa, aby uzyskać dostęp do większej ilości broni, mówiąc: „To wojna – każde oświadczenie, każdy wywiad – to operacja informacyjna. Każda transmisja wystąpienia Zełenskiego jest nią również”.

Stany Zjednoczone niesławnie uzbroiły ruch oporu przeciwko syryjskiemu prezydentowi Baszarowi al-Assadowi, tylko po to, by wiele z tej broni wpadło w ręce Państwa Islamskiego i innych grup powiązanych z Al-Kaidą. Konsekwencją był islamski kalifat, który przejął duże połacie Iraku i Syrii.

Grupy neonazistowskie, takie jak Batalion Azowski, zostały włączone do ukraińskich sił zbrojnych. W niedawnym wywiadzie zapytano prezydenta Wołodymyra Zełenskiego o obecność tych ekstremistycznych grup w armii Ukrainy. Zełenski stwierdził, że „bronią naszego kraju”, mówiąc „są tym, kim są”.

Brak możliwości śledzenia, co dzieje się z tą bronią, nie powstrzymuje USA przed dalszym jej wysyłaniem na Ukrainę. W zeszłym tygodniu Biden zatwierdził pakiet broni o wartości 800 milionów dolarów. We wtorek Matt Miller, urzędnik Białego Domu, powiedział: „zawsze przygotowujemy kolejny pakiet pomocy w zakresie bezpieczeństwa”.

Stany Zjednoczone twierdzą, że transfery broni zakończyły się sukcesem przy niewielkiej ingerencji ze strony Moskwy, a trzeci informator rozmawiający z CNN twierdzi, że Rosja nie zagraża dostawom broni.

Na całym świecie jest niezliczona ilość rynków i pól bitewnych, na których mogłyby się znaleźć wszystkie te dziesiątki tysięcy karabinów, Stingerów i Javelinów. Ukraina była już przed wojną jednym z najbardziej skorumpowanych krajów świata (i najbiedniejszym w Europie). Każda wojna to wspaniała okazja dla handlarzy. – komentuje Mark Ames na Twitterze.

Odbyłem fascynującą pogawędkę z dobrze poinformowanym przyjacielem, który podpowiedział mi coś, co bardzo irytuje eurokratów: jest teraz miejsce w Europie, w którym świat przekazuje broń anonimowym osobom, które nie podlegają żadnej kontroli i nie ma nad nimi nadzoru. Spluwy, które wrócą do miast UE. – johnstokes komentuje na Twitterze.

CNN poinformowała również, że „nie wydaje się, aby Rosja aktywnie atakowała zachodnie dostawy broni na Ukrainę – chociaż nie jest jasne, dlaczego, zwłaszcza że USA mają dane wywiadowcze, według których Rosjanie chcą i dyskutowali o tym zarówno publicznie jak i prywatnie.”«

Stany Zjednoczone niesławnie uzbroiły ruch oporu przeciwko syryjskiemu prezydentowi Baszarowi al-Assadowi, tylko po to, by wiele z tej broni wpadło w ręce Państwa Islamskiego i innych grup powiązanych z Al-Kaidą. Konsekwencją był islamski kalifat, który przejął duże połacie Iraku i Syrii.

Czy możliwe, by coś takiego stało się na Ukrainie? Takie postępowanie Stanów Zjednoczonych nie jest przypadkowe. Zbyt poważni ludzie rządzą tym państwem, by podejmowano tam takie lekkomyślne decyzje. Obawiam się, że i w tym wypadku nie ma mowy o jakimś niedopatrzeniu, czy braku „naziemnego” personelu. A skoro tak, to czy grozi nam, że po zakończeniu tej wojny, może powstać jakieś państwo nacjonalistów ukraińskich na części obecnego terytorium Ukrainy? Końca wojny nie widać, a Stany Zjednoczone wysyłają na Ukrainę coraz więcej broni. Nawet drony, które są wykorzystywane do oprysku pól, mogą zostać użyte jako broń chemiczna.

Kozacy idealnie nadają się do wykorzystania jako element terrorystyczny i dywersyjny. Słowo Kozak lub Kazak według Aleksandra Brücknera jest pochodzenia tatarskiego i „wykłada się jakoby”: chudy pachołek, zdobyczy sobie szukając, nikomu poddany, za pieniądze komu chce służy. Wszelkie nazwy starszeństwa (ataman, esuał itd.), broni, ubioru, koni, żywności, urządzeń były u Kozaków tatarskie.

Będziemy mieć w Polsce kłopot, a może nie tylko w Polsce. To nie nasz styl życia i nie nasza kultura. Ci, którzy twierdzą, że nie ma czegoś takiego jak naród ukraiński, mają racje. Jest naród rusiński i naród kozacki, jeśli to półkoczownicze chazarskie plemię zasługuje na taką nazwę. Problem, nasz problem, polega na tym, że to Kozacy zdominowali państwo ukraińskie i narzucili mu swoją, wrogą nam tradycję i ideologię. Ci, którzy przekonują nas, że jesteśmy bratnimi narodami, świadomie, jak sądzę, pomijają tę niewygodną dla nich prawdę, że Kozacy, to nie nasi bracia, wprost przeciwnie.

I teraz dostają oni broń od Amerykanów i nikt nad tym nie panuje. Nie panuje, bo nie chce. Świadomie dąży do destabilizacji tej części Europy, a może nie tylko tej części. A kto tak naprawdę odpowiada za ten stan? Tego chyba już nie muszę wyjaśniać.

Grupy neonazistowskie, takie jak Batalion Azow, zostały włączone do ukraińskich sił zbrojnych.

W blogu „Amerykanie na Ukrainie” cytowałem inny artykuł z portalu ZeroHedge, w którym informowano, że to Amerykanie decydują o tym, kogo przyjmują do armii ukraińskiej. Czy o tym, że grupy neonazistowskie włączono do ukraińskich sił zbrojnych, również decydowali Amerykanie?

CNN poinformowała również, że „nie wydaje się, aby Rosja chciała przerwać zachodnie dostawy broni na Ukrainę – chociaż nie jest jasne, dlaczego, zwłaszcza że USA mają dane wywiadowcze, według których Rosjanie chcieliby i dyskutowali o tym zarówno publicznie jak i prywatnie.”

Rosjanie niby nie chcą przerwać dostaw broni na Ukrainę, a chcą. Doprawdy dziwna jest ta wojna. Wygląda na to, że to jedna wielka ustawka. Tak realizują swoje wizje wielcy tego świata: po trupach do celu; im gorzej, tym lepiej.

Amerykanie na Ukrainie

Może nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, ale III wojna światowa już trwa. Każda kolejna wojna wygląda trochę inaczej. I wojna światowa była wojną pozycyjną. Walczące ze sobą wojska, ukryte w okopach, ostrzeliwały się wzajemnie. Linia frontu była wyraźna. II – była wojną mobilną. Pojawiły się nowe rodzaje broni: wojska pancerne i lotnictwo. Linia frontu nie była już tak wyraźna, bo samoloty mogły ją przekraczać i atakować cele znajdujące się na terytorium wrogiego państwa. III – to tylko niewielki udział wojsk ograniczający się do wojny na Ukrainie. To jednak nie zmienia faktu, że w tę wojnę zaangażowane są praktycznie wszystkie państwa europejskie i Stany Zjednoczone, a nawet Japonia, która zażądała od Rosji zwrotu dwóch niewielkich wysp w archipelagu Wysp Kurylskich.

Nakładanie na Rosję sankcji przez państwa europejskie, to właśnie jest angażowanie się w tę wojnę. Ale Stany Zjednoczone i Wielka Brytania angażują się bardziej bezpośrednio. W praktyce jest to wojna NATO z Rosją na terenie Ukrainy. Podobnie było w przypadku wojny nazistowskich Niemiec z bolszewicką Rosją w Hiszpanii w latach 1936-1939.

To Amerykanie rządzą na tej wojnie, mówi francuski dziennikarz, który wrócił z Ukrainy. Taki tytuł nosi artykuł, który ukazał się na portalu ZeroHedge (https://www.zerohedge.com/geopolitical/americans-are-charge-war-says-french-journalist-who-returned-ukraine).

»Francuski dziennikarz, który pojechał na Ukrainę z bojownikami ochotnikami, gdy wrócił, powiedział stacji CNews, że to Amerykanie bezpośrednio „kierują” tą wojną.

Tak zapewniał starszy korespondent międzynarodowy Le Figaro, Georges Malbrunot. Powiedział on, że towarzyszył francuskim bojownikom-ochotnikom, z których dwóch walczyło wcześniej przeciwko ISIS.

„Zdziwiłem się i oni też, gdy dowiedzieli się, że aby móc wstąpić do ukraińskiej armii, to trzeba mieć zgodę Amerykanów – powiedział Malbrunot. Dodał też, że on i ochotnicy „prawie zostali aresztowani” przez Amerykanów, którzy twierdzili, że to oni rządzą. Dziennikarz ujawnił, że ochotnicy ci zostali zmuszeni do podpisania kontraktu „do końca wojny”.

„A kto tu rządzi? To Amerykanie, widziałem to na własne oczy” – powiedział Malbrunot, dodając: „Myślałem, że to międzynarodowe brygady, a to Pentagon.

Malbrunot wspomniał również, że Ameryka zaopatruje Ukrainę w zabójcze drony z ostrzami sprężynowymi, co potwierdził sekretarz obrony Lloyd Austin w tweecie, w którym ujawnił, że ukraińscy żołnierze byli szkoleni w zakresie obsługi tych urządzeń w Biloxi w stanie Mississippi.

Powołując się na francuskie źródło wywiadu, Malbrunot napisał również na Twitterze, że brytyjskie jednostki SAS „są obecne na Ukrainie od początku wojny, podobnie jak amerykańskie – Delta”.

Rosja najwyraźniej doskonale zdaje sobie sprawę z „tajnej wojny” prowadzonej na Ukrainie przez obcych komandosów przebywających na Ukrainie od lutego.

Zarówno Stany Zjednoczone, jak i Wielka Brytania publicznie zapewniły, że na Ukrainie nie będzie „żołnierzy w akcji”, ale wygląda na to, że wojska USA i Wielkiej Brytanii znajdują się tam od początku wojny.

„Sondaże wykazały, że w okresie poprzedzającym wojnę przytłaczająca większość Amerykanów chciała, aby nasz rząd trzymał się z dala od niej, ale nasi przywódcy wiedzą lepiej i są bardziej niż szczęśliwi, że mogą zaryzykować III wojnę światową w obronie marionetkowego reżimu na Ukrainie” – pisze Chris Menahan.«

Stany Zjednoczone walczyły ze Związkiem Radzieckim praktycznie od zakończenia II wojny światowej, tyle że były to wojny prowadzone na terytoriach państw trzecich i przy użyciu broni konwencjonalnej. Tym razem wojna toczy się nie tylko przy użyciu broni konwencjonalnej, ale również przy wykorzystaniu mechanizmów gospodarczych. Sankcje ekonomiczne ograniczają aktywność gospodarczą i wymianę handlową, przerywane są łańcuchy dostaw.

Konsekwencje tego będą bardzo poważne, bo ucierpią na tym gospodarki najbardziej rozwiniętych krajów świata, bo to one nawzajem wyniszczają się. Jeśli dodamy do tego szalejące władze chińskie, które z powodu „pandemii” zamknęły cały Szanghaj, to wyłania się z tego ponura wizja. Wszak Chiny to fabryka świata. Pół biedy, gdy nie dotrą do nas produkty przemysłowe z Chin, ale Rosja i Ukraina, to około 1/3 światowej produkcji zbóż. Wizja głodu jest jak najbardziej realna, a jeśli nawet nie głodu, to problemów z zaopatrzeniem w podstawowe produkty żywnościowe.

Różnica polega na tym, że poprzednie wojny, poza tym, że same w sobie były tragedią, to nie stanowiły takiego zagrożenia dla ludności cywilnej, bo gospodarki poszczególnych państw były w dużym stopniu samowystarczalne. A jeśli nawet cierpiały w czasie II wojny światowej z powodu zmniejszonej produkcji rolnej, to Argentyna zaopatrywała w żywność wszystkie walczące i potrzebujące strony.

Obecnie sytuacja jest diametralnie odmienna za sprawą globalizacji, czego efektem jest to, że praktycznie żadna gospodarka nie jest w stanie przetrwać, opierając się tylko na własnej produkcji, bo często nawet jej nie ma. Kapitał międzynarodowy podzielił sobie rynki światowe, czyniąc z wielu krajów jedynie wielkie hurtownie towarów napływających z różnych stron świata.

Wygląda więc na to, że globalizacja to jest kolejny punkt programu narodu wybranego na jego drodze do realizacji jego celu ostatecznego. Tylko przy takiej organizacji światowej gospodarki można szybko i skutecznie wywołać głęboki kryzys w skali świata. To może być nawet skuteczniejsze od tej sztucznej pandemii. Potrzebny był tylko pretekst do wywołania tego kryzysu i tym pretekstem stała się trwająca na Ukrainie wojna. Ona również została sztucznie wykreowana. Wszystkie wojny i kryzysy ekonomiczne wyniszczają narody rdzenne. Korzysta tylko naród rozproszony, więc to w jego interesie są te wojny i kryzysy, co w praktyce oznacza, że to on je wywołuje.

Na nic te wszystkie „uczone” wywody doktorów i profesorów, teorie geopolityczne, cykle koniunkturalne, trendy, srendy, pierdendy. Wszystko to żydowska ściema, która ma na celu robienie ludziom wody z mózgu i ukrycie przed nimi ich prawdziwych celów. Obsiedli ten internet jak szarańcza, ja od ponad 20-tu lat nie mam telewizora, i wtłaczają ludziom do głów ten żydowski kit.

Ja oczywiście pamiętam o kryzysie z 1929 roku, który też był kryzysem globalnym, gdy nie było jeszcze globalizacji w obecnej skali. Niemniej jednak był to „tylko” kryzys finansowy, też wywołany sztucznie, ale on doprowadził do wojny. Wojna jest wyższą formą kryzysu, bo, wykorzystując ją, można załatwić wiele spraw, których nie dałoby się załatwić przy wykorzystaniu kryzysu finansowego. Jedną z nich jest zmiana granic w regionie, w którym toczy się wojna. A zmiana granic oznacza po prostu powstanie nowego państwa, czy nowych państw. Tak było w przypadku wojny w Jugosławii. Bez niej jej rozpad nie byłby możliwy. Tak więc wojna na Ukrainie oznacza, że w tym rejonie dojdzie do zmiany granic – na Ukrainie i w Polsce, która jest najbardziej zaangażowana w ten konflikt.

Kiedyś w Polsce, za komuny, krążył taki wierszyk: „W Poroninie na jedlinie, wiszą gacie po Leninie, kto chce w Polsce awansować, musi gacie pocałować”. Ten Poronin wziął się stąd, że Lenin przez pewien czas tam przebywał. Dzisiaj końcowa część tego wierszyka brzmi: kto chce w Polsce awansować, musi Ukraińca w dupę pocałować. Jak na to wszystko patrzę, to przychodzi mi na myśl tylko jedno słowo i o zgrozo!… rosyjskie – naplewat, co się po polsku wykłada jako – splunąć.

Konsekwencje wojny

Wojna na Ukrainie jest największym konfliktem w Europie od zakończenia II wojny światowej. Wprawdzie 30 lat temu była wojna w Jugosławii, która doprowadziła do jej rozpadu, ale nie stanowiła ona takiego zagrożenia. Po prostu inna skala. Natomiast konsekwencje tej wojny odczuje cały świat. Nie można w tej chwili przewidzieć wszystkich jej skutków, ale nawet po tym, co już widać, zmiany będą bardzo poważne. Największe oczywiście na terenie, na którym toczy się wojna i w krajach, które najbardziej się w nią zaangażowały, czyli w Polsce.

Lenin powiedział kiedyś, że są takie okresy, w których latami nic się nie dzieje, ale są też takie, w których w ciągu tygodni dzieje się więcej, niż przez dziesiątki lat. I dokładnie w takim okresie żyjemy. Być może wielu nie zdaje sobie z tego sprawy. Tak było pod koniec I wojny światowej, gdy większość ludzi wcale nie wierzyła w to, że powstanie Polska. Nawet popularne było takie powiedzenie: ni z tego, ni z owego mamy Polskę od pierwszego. Obawiam się, że niedługo może okazać się, że ni z tego, ni z owego mamy Ukrainę od pierwszego. Być może dla wielu brzmi to obrazoburczo, ale wszystko zmierza w tym kierunku.

W tej chwili mamy do czynienia z największym po II wojnie światowej przesiedleniem ludności. Wszystkie media mówią o kryzysie uchodźczym, ale to nie są uchodźcy, to są przesiedleńcy. Obecnie w Polsce jest już ponad 2 miliony tych przesiedleńców. Jeśli ta wojna przedłuży się w niekończący się konflikt, to, według ONZ, z Ukrainy wyjedzie około 10 milionów ludzi. Jeśli większość z nich miałaby trafić do Polski, to Ukraińcy będą najliczniejszą narodowością w Polsce. Prawdę mówiąc, to uważam, że już są, jeśli dodamy do nich tych, którzy są obywatelami polskimi i uważają się za Ukraińców.

Żeby sobie uświadomić skalę tego zjawiska, to trzeba porównać go z kryzysem migracyjnym z 2015 roku, bo trzeba wiedzieć, że tak naprawdę wszelka wiedza bierze się z porównań. Rozpatrywanie jakiegokolwiek zjawiska czy zdarzenia wyrwanego niejako z kontekstu jest jałowe. W ciągu jednego roku 2015 do Europy, głównie do Niemiec i Szwecji, przybyło z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej 1,3 miliona uchodźców. To jest dwa razy mniej, niż liczba Ukraińców, która przyjechała do Polski w ciągu jednego miesiąca.

Trudno powiedzieć czy to przypadek, czy – nie, ale w Niemczech też dokonuje się wielka rewolucyjna zmiana. Dotyczy ona doktryny obronnej tego kraju. W trzecim dniu tej wojny, podczas sesji Bundestagu, kanclerz Olaf Schultz ogłosił rewolucyjny plan dotyczący armii niemieckiej. Dostanie ona jednorazowo 113 miliardów dolarów na modernizację. W następnych latach wydatki na wojsko będą wzrastać o ponad 2% rocznego PKB. Oznacza to, że roczne wydatki na zbrojenia wzrosną do 78 miliardów. To spowoduje, że armia niemiecka stanie się trzecią na świecie armią pod względem ilości funduszy przeznaczonych na jej rozwój. Tylko Chiny i Stany Zjednoczone wydają więcej na swoje wojsko. To oznacza, że budżet ten będzie większy niż Rosji. W sumie po niecałych stu latach armia niemiecka znowu będzie najpotężniejszą w Europie.

Jeśli tak się dzieje, to znaczy, że dzieje się to za przyzwoleniem Stanów Zjednoczonych, czyli Amerykanie godzą się na to, by armia niemiecka była najsilniejszą armią na kontynencie. To z kolei oznacza, że Amerykanie nie będą wtrącać się w to, w jaki sposób zakończy się ta wojna i w tworzenie powojennego porządku w Europie. Tym zajmą się Niemcy i Rosja. Dla Polski wróży to jak najgorzej.

W styczniu tego roku w trakcie rozmów NATO-Rosja w Genewie, Rosjanie zażądali m. in. wycofania wojsk NATO z Europy Środkowej. NATO nie zgodziło się. Zdaje się, że robi ono dobrą minę do zlej gry. Jeśli armia niemiecka ma być tak potężna, to NATO będzie zbędne i wycofa się nie tylko z Europy Środkowej, ale z całej Europy i tym samym rosyjskie żądanie zostanie spełnione.

Ukraina jest 5-tym co do wielkości eksporterem pszenicy na świecie. W 2020 roku wyeksportowała 18 milionów ton do wielu krajów, szczególnie na Bliski Wschód i do Afryki Północnej. 60% zaopatrzenia Libanu pochodzi z Ukrainy. Egipt jest największym na świecie importerem pszenicy. 85% jego importu pochodzi z Ukrainy i Rosji. 1/3 światowego eksportu pszenicy i jęczmienia należy do Rosji. Mocno ucierpią takie kraje jak Syria i Jemen. Tym krajom grozi głód. Odcięcie rosyjskiej i ukraińskiej pszenicy od światowych rynków spowoduje drastyczny wzrost jej ceny. Ostatnio taki przypadek miał miejsce w 2010 roku. Najbardziej narażone były kraje Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki. W konsekwencji doprowadziło to do protestów i zamieszek zwanych arabską wiosną i rewolucyjnych zmian w Tunezji, Libii, Egipcie, Jemenie i Syrii.

Jednego możemy być pewni, że wojny, nie tylko te z XXI wieku, zawsze niosą ze sobą poważne zmiany dla całego świata. Po to właśnie wywołuje się je, by dokonać zmian, które nie byłyby możliwe do wdrożenia w warunkach pokojowych. Wojna Rosji z Ukrainą zmieni ten świat na wiele różnych sposobów. Nawet nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, jak on będzie po niej wyglądał, ale będzie zupełnie inny. Już teraz jednak widzimy, że akacja przesiedleńcza Ukraińców do Polski nie byłaby możliwa bez tej wojny, a zaplanowano ją, tę akcję, znacznie wcześniej.

Jaki jest cel tej wojny? Chodzi, w mojej ocenie, o dokonanie zmian w tej części Europy. Podział Ukrainy, połączenie jej zachodniej części z Polską wschodnią, Białorusią i Litwą, czyli odtworzenie I RP, może w formie federacji. Będzie to duży neutralny obszar, bez wojsk NATO czy innych, czyli to, czego chce Rosja. Niemcom też to będzie odpowiadać, jeśli dostaną swoje, utracone po II wojnie światowej, ziemie. Czy tak będzie? Na weryfikację tej mojej koncepcji trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.

Prawdziwy cel

O co chodzi w wojnie na Ukrainie? Jaki jest jej prawdziwy cel? Wszyscy straszą, że może ona przerodzić się w III wojnę światową, że Putinowi chodzi o odbudowanie Związku Radzieckiego i jego strefy wpływów. Inni mówią, że chodzi o to, by nie powstał Nowy Jedwabny Szlak, o wywołanie jeszcze większego kryzysu poprzez przerwanie łańcucha dostaw itp.

Czy rzeczywiście Putinowi chodzi o odbudowę Związku Radzieckiego i jego strefy wpływów? W takim przypadku musiałoby dojść do podziału Niemiec, a Niemcy wcale nie angażują się w ten konflikt po stronie Ukrainy. Czy chodzi o Jedwabny Szlak? Chiny są fabryką świata i eksportują na cały świat. Europa jest obecnie tylko częścią tego rynku i to wcale nie dominującą nad resztą odbiorców chińskiego eksportu. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że część dostaw odbywa się przy wykorzystaniu transportu lotniczego. A poza tym, to bez względu na to, jaką drogą docierają towary z Chin do Europy, to i tak ich dystrybucja jest pod kontrolą jednej nacji.

Jeden z polskich emerytowanych generałów powiedział, że powinniśmy odzyskać Kaliningrad. Jakby kiedykolwiek on był nasz. Drugi, też emerytowany, powiedział, że w Polsce powinny być zainstalowane rakiety dalekiego zasięgu, które mogłyby niszczeć cele w Moskwie. Minister Obrony Narodowej powiedział, że powinniśmy przyjąć tyle wojsk amerykańskich, ile to będzie możliwe. Przykłady takich wypowiedzi można mnożyć. Wygląda to na świadome drażnienie Rosji. Rodzi się więc pytanie: czy to głupota, czy działanie zamierzone? Na pewno nie jest to głupota, bo ci ludzie nie są idiotami. Wprost przeciwnie! Jeśli zajmują czy zajmowali najwyższe stanowiska, to musieli wykazać się jakimiś zaletami. Przynajmniej musieli być posłuszni i skrupulatnie wykonywać rozkazy swoich przełożonych, może nawet nieznanych przełożonych. I nadal je wykonują. Pan każe, sługa musi. „Sługa narodu” – to taki film, w którym główną rolę odgrywał obecny prezydent Ukrainy. A więc sługa narodu, tylko którego?

Niby cały świat jest przeciwko Rosji, ale chyba tylko na pokaz. Prezydent Francji upomina prezydenta USA, by nie nazywał Putina rzeźnikiem. Niemcy i Francja jakoś nie obnoszą się ze swoim poparciem dla Ukrainy, a reszta krajów unii będzie kierować się tym, jak one postępują. Jedynie Polska wychodzi przed szereg i prowokuje Rosję. Ale ci politycy w Polsce, bo nie polscy, wiedzą, co robią i po co to robią. Jeśli za jakiś czas dojdzie do zakończenia tej wojny i Rosja do spółki z Niemcami i może jeszcze z Francją ustalą nowy porządek w tej części Europy, to jedynymi winowajcami tego zamieszania będą Polska i Ukraina. A winnych trzeba ukarać. A jak? Podzielić Ukrainę i Polskę. W zamian za zgodę Niemiec na podział Ukrainy, Rosja zgodzi się na zajęcie przez Niemcy ziem utraconych przez nich po II wojnie światowej. Bardzo możliwe, że łącznie z obwodem kaliningradzkim.

Ktoś może mi zarzucić, że ja fantazjuję, że są to majaczenia jakiegoś chorego umysłu. Może, jak najbardziej, tylko że ja wiem, jaka była sytuacja przed rozbiorami Polski i wtedy też w Europie uważano, że najlepszym rozwiązaniem dla Europy są rozbiory Polski, państwa niestabilnego, niepoważnego, ogarniętego anarchią i zagrażającego reszcie Europy. Taka retoryka, w kontekście zachowania się „polskich” polityków w stosunku do Rosji, może powrócić w Europie szybciej niż nam się wydaje, takiego niepoważnego państwa, które poprzez swoje antyrosyjskie nastawienie, stanowi zagrożenie dla innych państw. A jeśli tak, to trzeba to zagrożenie jakoś zneutralizować.

W blogu „Żydzi a rozbiory” z 6 lutego 2020 roku pisałem:

»Rozkład w jakim znalazło się centrum żydowskie w Polsce zmusił ich kierownictwo do wybrania trzeciego rozwiązania. Wyjściem z tego pata były rozbiory Polski. Decyzja o nich zapadła w 1645 roku po wojnach kozackich. Najazd szwedzki i plany rozbiorowe Karola Gustawa zyskują żydowskie poparcie. Nie do końca to się udało, ale co się odwlecze, to nie uciecze. Następnym krokiem było sfinansowanie wyboru Augusta II Sasa (protestanta) na tron polski. Wojna północna (1700-1721) jeszcze bardziej osłabiła państwo. August II, w oparciu o Rosję i Prusy, snuje plany rozbiorowe. Król, który planuje zlikwidować swoje królestwo. Wydawałoby się, że to jakaś paranoja, ale gdy zajrzymy za kulisy, to wszystko staje się jasne. Warto o tym pamiętać, bo reguły w polityce są niezmienne. Obecnie jest tak samo. Nasze władze od dawna zachowują się tak, jakby chciały zlikwidować państwo, którym rządzą. Na pozór nielogiczne. Ale tylko na pozór.

W 1789 roku powstaje w Paryżu klub jakobinów, któremu przewodniczy Mirabeau, członek iluminatów bawarskich Weishaupta oraz bojownik walczący o równouprawnienie Żydów. W tym samym roku, przedstawiony przez Sieyès’a, zostaje członkiem tego klubu król Stanisław August. Klubu, który dąży do pozbawienia tronu Ludwika XVI i innych panujących w Europie. Także Szczęsny Potocki zostaje przyjęty do klubu jakobinów.

Król Polski, po pierwszym rozbiorze, pragnąc zachować swoje dobra w Galicji, składa przysięgę na wierność cesarzowi Austrii. To już jakaś paranoja! I tak pod przewodnictwem króla – jakobina, zaprzysiężonego na wierność cesarzowi, odbywają się obrady Sejmu Czteroletniego i powstaje Konstytucja 3-go maja, będąca odbiciem haseł Zgromadzenia Narodowego i Konstytuanty francuskiej. Konstytucja ta przyczyniła się do wybuchu wojny z Rosją i do powstania konfederacji targowickiej. Na jej czele staje jakobin Szczęsny Potocki. Za radą innego jakobina, Hugona Kołłątaja, akces do niej zgłasza król – jakobin. Na czele ruchu rewolucyjnego w Polsce stają też wolnomularze. W takiej sytuacji wkraczają do Polski wojska pruskie pod pretekstem walki z rewolucją i jakobinizmem. I tak dochodzi do drugiego rozbioru Polski. Tym razem bez udziału Austrii.

Swoją drogą to ciekawe. Wolnomularze rządzą Prusami – i Polską też tacy rządzą, a Prusacy wkraczają do Polski pod pretekstem walki z rewolucją i jakobinami, czyli wolnomularze „walczą” z wolnomularzami. Trochę to przypomina obecną sytuację. Na Ukrainie rządzą Żydzi, w Polsce rządzą Żydzi, w Ameryce – też i w Rosji. A tu Ukraina „walczy” z Rosją, Polska też „walczy” z Rosją, choć na razie tylko na pyskówki, mając „poparcie” Ameryki. A ona niby też „walczy” z Rosją. A za sznurki pociągają Żydzi.

O co w tym wszystkim chodziło? Zwolennicy Konstytucji 3-go maja byli jakobinami i wolnomularzami. Przywódcy konfederacji targowickiej również. Król początkowo był po jednej stronie, a później przeszedł na drugą. Prusy pod wpływem masonów. W Rosji Katarzyna II też pod ich urokiem. I oni wszyscy ze sobą „walczą”. Ale o co? Chyba nie o idee i programy polityczne, bo wszyscy z jednej stajni. Chyba tylko o to, by poprzez pozorne konflikty mieć pretekst do zlikwidowania Polski i „przemalowania” mapy Europy. To bardzo przypomina mi obecny pozorny konflikt na Ukrainie, który chyba też zmierza do tego samego. Do przemalowania mapy Europy? I znowu wymazania z niej Polski? Czy może pozostawienia „Księstwa Warszawskiego”?

Niektórzy przebąkują, że konflikt ukraiński ma na celu podział tego kraju, co już się dokonało, a jego zachodnia część ma być połączona ze wschodnią Polską, co ma dopiero nastąpić. Sądząc po tym jak kształtują się stosunki polsko-ukraińskie i jak są w Polsce traktowani imigranci ukraińscy i jak silne jest lobby ukraińskie w Polsce, to może rzeczywiście coś jest na rzeczy. Nic nie dzieje się przypadkiem. Tylko jak to zrobić? Polska jest częścią unii europejskiej i wydarcie kawałka jej obszaru, wschodniej Polski, chyba nie wchodzi w grę. Może rozwiązaniem byłoby wyjście Polski z unii. Coraz śmielej padają takie propozycje. Anglia już z niej wychodzi, a więc zapoczątkowuje pewien proces. A może jest to początek końca unii? A może tylko korekta? Stworzenie z kresów dawnej Rzeczypospolitej drugiego państwa żydowskiego. Przecież wszystko co najlepsze w żydostwie, najlepsze dla nich, powstało właśnie na tych terenach. Czują do nich taki sam sentyment jak do Palestyny.«

To, co powyżej przedstawiłem, to moja interpretacja tego, co się dzieje w związku z tą wojną. Czas to zweryfikuje. Trzeba jednak pamiętać, że w polityce prawdziwe cele są zawsze ukryte, a propaganda służy jedynie odwróceniu uwagi. Żadne media, również zagraniczne, nie zauważają tego słonia w składzie porcelany, czyli masowej akcji przesiedleńczej Ukraińców do Polski. A to oznacza podmianę społeczeństwa. Działania rządu nie pozostawiają wątpliwości, że zmiany idą w tym kierunku. I tak to przekonałem się, u schyłku swego życia, że żyłem w obcym kraju, wśród obcych ludzi, choć mówiących tym samym językiem. Wcześniej tylko tego domyślałem się, a teraz to już mam namacalny dowód. I przypomina mi się to, co napisał pod koniec swego życia Dmowski w Przewrocie popowstaniowym. Pisał wtedy nie jak mason. Prawdopodobnie już nim wtedy nie był.

„Jeszcze przed ostatnim powstaniem psychika inteligencji polskiej była wcale jednolita; w okresie popowstaniowym uległa ona głębokiemu rozbiciu. Wytworzyły się odłamy inteligencji tak mało wspólnego mające między sobą, jakby należały do różnych narodów. Ścierały się między sobą trzy jej typy: zachodni, wyrosły na tradycjach polskich i wpływach europejskich; wschodni, wychowany przez rewolucję rosyjską i jej literaturę; wreszcie żydowsko-polski, reprezentowany przez spolszczonych Żydów i zżydzonych Polaków. Ostatnie dwa w postępowaniu i nawet w ideach często zbliżały się do siebie, ile że w rewolucji rosyjskiej pierwiastek żydowski coraz silniejszą odgrywał rolę. Różnice między tymi trzema typami były o wiele głębsze, niż te, które wytworzył podział narodu pomiędzy trzy państwa. Stwierdzaliśmy to w naszych latach uniwersyteckich, kiedy porozumienie się z młodzieżą Galicji i Poznańskiego przychodziło nam o wiele łatwiej, aniżeli w naszej dzielnicy z młodzieżą typu wschodniego lub żydowsko-polskiego.”

Dmowski napisał to w latach 30-tych, a zmarł 2 stycznia 1939 roku. Wygląda na to, że jego diagnoza jest nadal aktualna. Jedyna różnica polega na tym, że teraz problem dotyczy nie tylko inteligencji, ale całego społeczeństwa. Propaganda komunistyczna wmówiła ludziom, że Polska Ludowa była krajem jednolitym etnicznie, co nie było prawdą, ale ludzie uwierzyli w to i wielu nadal wierzy. A obecnie niektórzy już wmawiają nam, że prawosławny Rusin, nawet jak nie zna języka polskiego, to też jest Polakiem.

Rzeczpospolita Ukraińska

W bogu „Finis Ucrainae” z piątku 25 lutego pisałem: „Finis Ucrainae oznacza również finis Poloniae, to znaczy koniec Rzeczpospolitej Polskiej i początek Rzeczpospolitej Ukraińskiej”. Jeszcze nie minął więc tydzień, a już można śmiało powiedzieć, że dzień 24.02.2022 jest dniem powstania nowego państwa o nazwie Rzeczypospolita Ukraińska. Wprawdzie to wszystko działa jeszcze nieformalnie, ale intencje rządzących nie pozostawiają złudzeń.

To, co się dzieje w tym kraju, można zdefiniować w jednym krótkim zdaniu: Alles für Ukrainer. To „Ukrainer” znaczy dosłownie w tym wypadku „Ukraińców”. Ukraina to w języku niemieckim „Ukraine”. Świadomie go użyłem. Należę, jak sądzę, do tej mniejszości w tym kraju, której język niemiecki podoba się, co nie znaczy, że ta sympatia przenosi się na Niemców. Wprost przeciwnie. Niczego dobrego po nich nie można się spodziewać. Zresztą nie tylko po nich. Ale przecież nie z sympatii użyłem tego języka, tylko ze względu na pewne zaszłości, jeszcze z czasów II wojny światowej. A to tylko oznacza, że budowę państwa ukraińskiego w tym kraju będą zapewne popierać nasi „przyjaciele” zza Odry. Zresztą to „zza Odry” też się pewnie za jakiś czas skończy.

Ukraińców przybywających do Polski nazywa się uchodźcami, tych wyjeżdżających do Rosji – migrantami. Takie podwójne standardy. Podobnie jak w przypadku tych „uchodźców” w Rzeczypospolitej Ukraińskiej. Dla nich jest wszystko: darmowe leczenie, zakwaterowanie, 500+ i inne zasiłki, osobne oddziały w szpitalach. Nawet, jeśli przyjeżdżają tu Ukraińcy, którzy pobierali emeryturę na Ukrainie, mają prawo do emerytury w tym kraju. Skoro wcześniej ten bandycki proukraiński rząd wymordował kilkaset tysięcy ludzi, jak nie więcej, zamykając im dostęp do usług medycznych, to teraz ma pieniądze dla tych, którzy tu nigdy nie pracowali. Na oficjalnej stronie ZUS-u są już informacje po ukraińsku. Nie tylko zresztą tam.

Na Interii też jest cały blok w tym języku. Podejrzewam, że na innych portalach jest podobnie, ale nawet nie chce mi się sprawdzać. Zapewne już niedługo będziemy mieli dwa języki urzędowe. Wszystko jest doskonale zorganizowane, tak jakby to wszystko już wcześniej było przygotowane. No bo jak to jest? Dopiero co zaczęła się wojna, a ZUS już ma swoich stronach wersję ukraińską. Takich rzeczy nie da się zrobić w ciągu dwóch czy trzech dni. A wszystko inne też już było przygotowane. Znaczy to, że wojna została zaplanowana znacznie wcześniej i zaplanowano też, ile ma trwać i jakie zmiany ma przynieść. Tylko my nic nie wiemy.

Na portalu ZeroHedge ukazał się artykuł zatytułowany: „Dokąd uciekają ukraińscy uchodźcy.” (https://www.zerohedge.com/geopolitical/where-ukrainian-refugees-are-fleeing). I są też komentarze. Te najtrafniejsze, według mnie, to:

Poland invaded by Nazis once again. I odpowiedź na ten komentarz:

i wonder how many of these refugees are banderites? they’ll be right at home in the neo-nazi minded EU

Looks like Eastern Europe is being targeted for Socialist invasion, thats the punishment for opposing EU refugee, migration and Carbon policy – instant state sponsored population replacement.

Ten ostatni dokładnie oddaje to, co dzieje się w tym kraju: instant state sponsored population replacement, czyli szybka podmiana społeczeństwa, finansowana przez państwo.

W innym artykule: „Luongo: Pierwsze salwy, jakie będą następne kroki Putina na Ukrainie?” (https://www.zerohedge.com/geopolitical/luongo-opening-salvos-thrown-what-are-putins-next-steps-ukraine) jest zamieszczona mapka, która nie pozostawia złudzeń, co do tego, że skutkiem tej wojny będzie podział Ukrainy na dwie części. Wprawdzie są tam jeszcze inne mapki, inne warianty podziału Ukrainy, ale takie bez sensu, że chyba są tam tylko po to, by przekaz nie był tak czytelny.

Widać na tej mapce wyraźnie, że Rosjanie chcą okrążyć całą wschodnią Ukrainę. Jeśli to im się uda, to będzie to faktyczny podział Ukrainy. Rozprawią się z banderowcami po swojej stronie. A pozostali schronią się w kraju, który jeszcze oficjalnie nazywa się Rzeczpospolitą Polską, a którego już praktycznie, poza nazwą, nie ma.

Tak ja to widzę i nie zetknąłem się w tych analizach czy artykułach, które dotychczas przeczytałem, chociażby ze zbliżonymi sądami czy opiniami. Być może się mylę. Skoro inni też się mylą, to dlaczego ja miałbym być od nich lepszy?

To, co mnie jednak bardzo dziwi, to to, że nikt nie próbuje opisywać tego, co tu się na tym ukraińsko-ukraińskim pograniczu dzieje. Nawet dziś francuski dziennik Le Figaro, jak donosi Interia, zamieścił mapkę krajów udzielających pomocy Ukrainie, mapkę na której nie było Polski. Dopiero po zwróceniu mu uwagi, że to ten kraj jest najbardziej zaangażowany w tę pomoc, skorygował swoją informację. Wczoraj też jakaś niemiecka artystka zamieściła na Twitterze, czy na czymś podobnym, swoją grafikę z namalowanymi rybkami w barwach narodowych krajów, które pomagają Ukrainie. I polskiej rybki tam nie było. Dopiero po zwróceniu jej uwagi, że jest w błędzie, łaskawie domalowała jakąś taką małą. Wredni są ci Niemcy, nie lubią Polaków.

Skąd więc ta „ignorancja”? Nie wierzę w to, że w Le Figaro, jakby nie było, w jednym z najstarszych i najpoważniejszych dzienników francuskich, pracują tak niezorientowani ludzie. Oni doskonale wiedzą, co tu się dzieje. Jeśli jednak taki przekaz idzie w Europę, to jest to działanie, że się tak wyrażę uczenie, podprogowe. Przekaz jest prosty: cała Europa pomaga Ukrainie, tylko Polska – nie. Dalsze tego typu działania będą miały na celu mocniejszy przekaz: nie chcemy w Europie takiej czarnej owcy. Nic tu nie dzieje się przypadkiem i tłumaczenie tego czyjąś ignorancją jest wielką naiwnością lub wręcz głupotą. Chociaż obawiam się, że ci którzy tak to tłumaczą, doskonale wiedzą, co to za zabieg.

Po powstaniu styczniowym polską inteligencją stali się Żydzi. Pozbyli się tych, których nie wykończyły poprzednie powstania. Ci powstańcy dali się nabrać Żydom, którzy im wmówili, że jest szansa na odtworzenie tego kraju, w którym oni, czyli szlachta, znów będą panami i że będzie jak dawniej. Tu działał motyw ekonomiczny, a nie żaden patriotyzm. A motyw ekonomiczny jest o wiele bardziej stymulujący, niż jakiś nieokreślony patriotyzm, który chleba nie daje. Teraz Żydzi wmawiają Ukraińcom, że będą polską elitą, ale jak mają nią być, skoro to miejsce jest już zajęte? Posłużą się nimi, by zepchnąć Polaków w niebyt. A gdy już to zrobią, to pokażą Ukraińcom, gdzie raki zimują. Ale to bardzo odległa perspektywa.

To, co w tej chwili dzieje się na Ukrainie, to jedna wielka tragedia. Naród od pokoleń podzielony. Tak ułożyła się mu historia. A od 2014 roku dzieje się tam coś, co spowoduje, że nie da się tych dwóch części znowu połączyć. Tam cały czas trwa wojna, całe 8 lat, cały czas trwa bombardowanie tych republik zaanektowanych przez Rosję. I tam ginęli i giną cywile. Może część z nich to Rosjanie, ale też i Ukraińcy. I jakoś nikt nad nimi się nie ulitował, nikt się nimi nie interesował i nadal nie interesuje. A dla innych Ukraińców uchylają nieba. Perfidia posunięta do granic tego, co ludzki umysł jest w stanie zaakceptować. Ale taki jest ten dzisiejszy świat.

Na stronie The Corbett Report w artykule „Kryzys ukraiński: Co musisz wiedzieć”(https://corbettreport.substack.com/p/the-ukraine-crisis-what-you-need?s=r) autor pisze:

»A może powinniśmy zacząć historię w lutym 2014 roku, kiedy ukraiński parlament uchwalił (niekonstytucyjną) ustawę o pozbawieniu prezydentury Wiktora Janukowycza.

Ale dlaczego nie wrócić do ostrzału snajperskiego na Majdanie pod koniec tego miesiąca, który, jak później pokazano, był koordynowany przez opozycję, aby siać chaos i dzięki niemu dokonać zmiany reżimu?

Z drugiej strony moglibyśmy wrócić myślami do niesławnej rozmowy telefonicznej Victorii Nuland „pieprzyć UE”, podczas której, jako ówczesna asystentka sekretarza stanu USA, do spółki z ambasadorem USA na Ukrainie Geoffreyem R. Pyattem, zorganizowała ukraiński rząd po zamachu stanu.

Albo możemy spojrzeć wstecz do 2013 roku, kiedy Nuland przyznała, że Stany Zjednoczone wydały 5 miliardów dolarów na działania „promocyjne demokracji” na Ukrainie.

Ale chyba najlepiej zacząć od 1990 roku, kiedy sekretarz stanu USA James Baker obiecał Michaiłowi Gorbaczowowi, że NATO nie rozszerzy się „ani na cal na wschód” po zjednoczeniu Niemiec i kiedy niemiecki dyplomata Jürgen Chrobog zapewnił Rosjan „że nie będziemy rozszerzać NATO za Łabę”.

A może powinniśmy zacząć narrację od II wojny światowej, kiedy Bandera i jego ukraińscy nacjonalistyczni bracia kolaborowali z nazistami w dążeniu do utrzymania niezależności od Rosji?

A może powinniśmy wrócić do Hołodomoru, kiedy Stalin celowo zagłodził ponad trzy miliony Ukraińców w ramach próby zdławienia ukraińskich ruchów nacjonalistycznych.

Albo do 1918, kiedy, według Putina, współczesne państwo ukraińskie stworzył Lenin, który odrzucił wniosek Doniecka i Krzywego Rogu o włączenie do Rosji Sowieckiej jako odrębnego podmiotu, i zamiast tego nalegał, aby utworzono „jeden rząd dla całej Ukrainy”.«

Piłsudski nie jest z mojej bajki, podobnie jak Dmowski, ale z jednym stwierdzeniem Piłsudskiego zgadzam się: „dzisiaj Zachód jest parszywieńki”. Jak widać nic się nie zmieniło od tamtego czasu. Potraktowali Ukraińców jak jakąś dzicz. I nas to też czeka. Poszczują jednych na drugich. Skłócone i podzielone społeczeństwa są wyjątkowo łatwe do manipulacji. Jest to masa plastyczna, którą można uformować w dowolny sposób.

Dziwna wojna

Na Ukrainie toczy się dziwna wojna. We wrześniu 1939 roku masoński rząd II RP uciekł. Naród został, bo, nawet gdyby chciał, to nie miał gdzie uciec. Choć z drugiej strony byli tacy, którzy wyjeżdżali, nie bacząc na powagę sytuacji w kraju, na wycieczki do egzotycznych krajów. Szczególnie upodobali sobie Kazachstan, a organizatorem tych wycieczek było bardzo znane i dobrze wtedy prosperujące biuro podróży o sympatycznej nazwie NKWD (nie znaju kagda wiernus damoj). I faktycznie, niektórzy do dziś stamtąd nie powrócili. W przypadku Ukrainy mamy odwrotną sytuację. Rząd został, a naród ucieka. Ucieka, bo ma gdzie uciec.

„Państwo polskie” uchyla nieba tym „uchodźcom”. Mamy więc paranoiczną sytuację. Z jednej strony jest budowany mur na granicy z Białorusią, a granica z Ukrainą jest otwarta i przelewają się przez nią tysiące osób (podobno 150 tys. dziennie), od których nie wymaga się świadectw szczepienia, nie testuje się ich, nie podlegają kwarantannie. A co na to profesorowie Horban i Simon? Gdzie się pochowali? Jeszcze niedawno straszyli nas, że jak nie zaszczepimy się w 100%, to będą setki tysięcy zakażeń dziennie. Teraz niezaszczepieni Ukraińcy rozjeżdżają się po całym kraju, a profesorowie siedzą w jakichś mysich dziurach i nawet łepka nie wychylą. Jak szybko można zgasić człowieka!

Wiedzą o tym dobrze również sportowcy i działacze. Interia pisze (28.02): „PZPN poinformował, że przyjęto zmiany w uchwałach zarządu. Na ich mocy Ukraińcy grający w naszym kraju nie będą wliczani do limitu piłkarzy spoza Unii Europejskiej.

W PKO Ekstraklasie obowiązuje limit obcokrajowców spoza Unii Europejskiej, którzy jednocześnie mogą przebywać na boisku. Obecnie w jednym czasie na murawie może być dwóch takich piłkarzy. Do tego limitu, na mocy dzisiejszej uchwały Polskiego Związku Piłki Nożnej, nie będą wliczani Ukraińcy. Taki projekt zgłosił prezes PZPN Cezary Kulesza i został on przyjęty.

Wskutek wojny do naszego kraju przyjedzie sporo imigrantów. Wśród nich będą też na pewno piłkarze. Ta zmiana ma na celu umożliwienie im łatwiejszego znalezienia klubu.”

Skąd ten pośpiech? Wojna dopiero się zaczęła i nie wiadomo, jak długo potrwa, może skończy się wkrótce. Ale nie! Oni już chyba wiedzą, że nie skończy się tak szybko, bo bez sensu byłoby ściąganie tu ukraińskich piłkarzy, którzy mieliby zaraz wracać na Ukrainę. Czy zatem mamy już do czynienia z UZPN?

„Sankcje FIFA i UEFA nie uratują życia ludziom w Ukrainie, ale są naprawdę ważne w walce z rosyjskim najeźdźcą. Czekaliśmy na nie może o dwa dni za długo. Wykluczenie jest do odwołania, więc widać, że władze światowej i europejskiej piłki pozostawiają sobie furtkę – mówi Interii Tomasz Frankowski, europoseł i były reprezentant Polski.”

Ważne to jest teraz, by powiedzieć „w Ukrainie”, a nie – „na Ukrainie”. Trzeba się mieć na baczności, bo mówienie „na Ukrainie” jest źle widziane. Nie tylko w języku polskim są takie wyjątki, że mówi się „na” zamiast „w”. W języku francuskim mówi się „en Pologne”, „en France”, „en Ukraine”, czyli w Polsce, we Francji, w Ukrainie, ale też mówi się „au Maroc”, „au Canada” i… o zgrozo!… „aux États-Unis”. To „au” i „aux”, to odpowiednik naszego „na”. Może nie każdy to wie, ale kiedyś duża część Stanów Zjednoczonych należała do Francji i stąd to „na Stanach Zjednoczonych”. Sprawa była bardzo prozaiczna. Napoleon potrzebował dużo kasy na podbój Europy i sprzedał francuskie kolonie w Ameryce Północnej. Po co więc zubażać język w imię poprawności politycznej? Te wszystkie jego nieregularności i wyjątki czynią go ludzkim i urozmaiconym, a przez to bogatszym.

Paranoja sięga zenitu. W ostatnim meczu ligowym Robert Lewandowski wystąpił w roli kapitana zespołu z Monachium, by móc założyć tę kapitańską opaskę w barwach narodowych Ukrainy. Rano postanowiłem założyć opaskę w barwach ukraińskiej flagi. To co się dzieje jest nieakceptowalne. Musimy wspierać Ukrainę. Jestem przeciwko wojnie i nie sądziłem, że do niej dojdzie. – powiedział Lewandowski w rozmowie z telewizją „Sky”. Wszyscy oni ćwierkają z jednego klucza. Niechby tylko spróbowali inaczej! Wszyscy oni są w kieszeni u tych, którzy urządzają te wszystkie hucpy.

I taką hucpą jest ta dziwna wojna. Wojna, która ma doprowadzić do podziału Ukrainy i fizycznego unicestwienia rezunów i banderowców: murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść. Bo w nowej rzeczywistości, tej która właśnie pączkuje, nie ma dla nich miejsca.

Nie wiem, czy znalazłby się taki drugi przypadek, w którym jedno państwo tak bardzo zaangażowałoby się w pomoc drugiemu, w którym toczy się wojna. „Państwo polskie” i „polski rząd” bardziej dbają o obywateli „obcego” państwa niż „swojego”. Dla nich jest teraz wszystko, łącznie z pracą i mieszkaniami. Dla nich otwierają w szpitalach oddzielne oddziały. A swoim obywatelom pozamykali je pod pozorem pandemii, co skutkowało, z braku opieki, nadmiarowymi zgonami. Polacy stają się, niby we własnym kraju, obywatelami trzeciej kategorii, bo obywatelami pierwszej kategorii są Żydzi.

Ta hucpa to też podmiana społeczeństwa. Za jakiś czas okaże się, że Ukraińcy stanowią w tym kraju większość, która zapewne opowie się za połączeniem wschodniej Polski z zachodnią Ukrainą. Podobno wielu wjeżdżających do Polski Ukraińców nie ma dokumentów. Jak nie ma, to się im wyrobi. To nic nowego. Rosjanie też wymienili ludność na Krymie tak, by większość stanowiła ludność rosyjska. I teraz mają argument.

W mieście, w którym mieszkam, w Bielsku Podlaskim, leżącym w południowej części województwa podlaskiego, tej części Polski, która nigdy nie należała do Korony, tylko do Wielkiego Księstwa Litewskiego (a więc mieszkam na Kresach), starostwo powiatowe wywiesiło, obok flagi polskiej, flagę ukraińską. Mam więc poważne powody, by zapytać: czy to jest jeszcze Polska (wiem, że to nigdy nie była Polska), czy już Ukraina? No bo skoro na ścianie urzędu wisi taka flaga, to chyba nie przypadkiem. Dotychczas, jeśli już, to wisiała tam flaga unii europejskiej, co było zrozumiałe, skoro w niej jeszcze jesteśmy. Jednak jest w tym kraju coraz więcej zwolenników tzw. polexitu. Nie wiem, czy oni zdają sobie sprawę z tego, czym to będzie skutkowało. I jakie będzie zdziwienie Ukraińców, gdy wykopią Polskę z unii, a oni tak do niej szli? A muszą wykopać, jeśli ma dojść do podziału Ukrainy i w konsekwencji do połączenia jej zachodniej części ze wschodnią Polską. W unii taki numer nie mógłby przejść.

Dziwna jest ta wojna. Wszystkie największe portale internetowe wyłączyły możliwość komentowania przez czytających. Widać mają coś do ukrycia. I my tak naprawdę nie wiemy, co tam się dzieje. Nie ma korespondentów wojennych, którzy niemalże z pola walki informowaliby nas o sytuacji na froncie. Nie mamy żadnych informacji z drugiej strony. A przecież obiektywne podejście wymagałoby zapoznania się z argumentami Rosjan. To wszystko teatr. Rosja dysponuje takim potencjałem militarnym i armią, która mogłaby zająć Ukrainę w ciągu paru dni, gdyby chciała. No właśnie! Gdyby chciała. Ale nie chce. A skoro tak, to znaczy, że cel jest inny niż nam się mówi. Choć z drugiej strony Putin jasno powiedział, jaki jest jego cel. Nie powiedział tylko, dlaczego chce to zrobić.

Mamy w tym wypadku, jak zresztą w każdym konflikcie, do czynienia z klasycznym procesem dialektycznym, w którym zderzenie przeciwieństw, czyli tezy i antytezy, prowadzi do syntezy. Konflikt przeciwieństw jest niezbędny do wprowadzenia zmian. Widocznie ktoś na górze uznał, że w tym rejonie Europy nadszedł czas na zmiany, a nic tak nie sprzyja im i nic tak ich nie usprawiedliwia, jak wojna. Pod jej pretekstem można wszystko zrobić, wszystko zmienić. Wszak wojna, jak mawiał von Clausewitz, jest jedynie kontynuacją polityki innymi środkami. Po tym konflikcie, który nie wiadomo jak długo potrwa, ta część Europy będzie wyglądała zupełnie inaczej.

Zamiana Polaków na Ukraińców to wielki koszt, to są zapewne miliardy złotych. Ktoś będzie musiał za to zapłacić. No a kto? Jeśli większość ludzi w tym kraju będą stanowić Ukraińcy, to oni będą musieli uregulować ten dług. Oni albo ich dzieci. Nie ma nic za darmo. Nie spłacą tego długu, bo to będzie za wielkie obciążenie, to będą bezlitośnie wykorzystywani przez tych, którzy organizują im całą tę operację Most bis. Nie znają swojej historii i nie wiedzą, że powstanie Chmielnickiego w pierwszej kolejności skierowane było przeciwko Żydom, którzy bezlitośnie ich wykorzystywali i poniżali. I dlatego Chmielnicki poprosił Moskwę o ich przygarnięcie, bo I RP była rajem, ale dla Żydów. A dla innych – nie tylko dla ukraińskiego ludu, dla polskiego również – była piekłem. Za jakiś czas ta ich Polszcza będzie dla nich tym, czym była I RP.

Finis Ucrainae

W poprzednim blogu napisałem, że politycy to zwykli gangsterzy i złodzieje, ale nie tylko. Jak pokazują ostatnie wydarzenia, to także mordercy, którzy nie mają żadnych skrupułów, gdy chodzi o realizację chorej ideologii chorego narodu, którego oni są podwykonawcami. Jak nie – wymyślona pandemia, w efekcie której zamknięto ludziom dostęp do opieki medycznej, co skutkowało większą niż normalnie liczbą zgonów – to bezsensowna wojna, w której najbardziej ucierpią cywile. Po co są te ataki na ludność cywilną? Tylko i wyłącznie po to, by stworzyć falę uchodźców. Cieszy się Putin i „polski rząd”, który już nie będzie musiał udawać. Będzie mógł otwarcie, bo ze względów humanitarnych, ściągać masy Ukraińców. Prezydent Duda z trudem powstrzymywał uśmiech we wczorajszym przemówieniu. Mieszkania też czekają, nie tylko na Żydów, na Ukraińców też. O to zadbali developerzy.

Finis Ucrainae oznacza również finis Poloniae, to znaczy koniec Rzeczpospolitej Polskiej i początek Rzeczpospolitej Ukraińskiej. Ta wojna jest po to, by zlikwidować państwo ukraińskie w takiej postaci, w jakiej ono obecnie istnieje i stworzyć nowy porządek w tej części Europy. Słowa Putina nie pozostawiają złudzeń. Stwierdził on, że chce zdemilitaryzować i zdenazyfikować Ukrainę. Denazyfikacja, to nic innego jak debanderyzacja Ukrainy, a to oznacza, że jedyna ideologia spajająca tę obecną ukraińską państwowość nie jest już potrzebna. A skoro tak, to oznacza to po prostu likwidację państwa ukraińskiego w tej postaci. Innymi słowy rozbiór Ukrainy, a następnie rozbiór Polski. Dlaczego Polska nie może, tak jak Czechy, być od tysiąca lat w jednym miejscu? Dlaczego tu ciągle musi się wszystko zmieniać: granice i ludzie?

A to bardzo specyficzna część Europy. To pas ziemi ciągnący się od Bałtyku po Morze Czarne. Jego wyróżnikiem przez wieki było to, że zamieszkiwali go ludzie, którzy mieli problemy z określeniem własnej tożsamości narodowej, określając siebie jako tutejsi i którzy mówili innym językiem niż władza państwa, którego byli mieszkańcami. To również pas ziemi pomiędzy Rosją i Niemcami. Taka sytuacja była doskonałą okazją do ciągłych zmian. Centralne miejsce przez dwa wieki zajmowało państwo, do którego przylgnęła nazwa państwa na kółkach. Lata mijały, a sytuacja nie zmieniała się. Rozpad Związku Radzieckiego i powstanie nowych państw w tym pasie, to nawiązanie do tej wiekowej tradycji. Jakież pole do kombinacji wytworzyło się w takiej przestrzeni!

Gdy się to wszystko zaczęło wczoraj, czyli 24 lutego 2022 roku, to zajrzałem do Wikipedii, która na bieżąco aktualizowała dane o początku ataku. Z niej pochodzą poniższe informacje. Zawsze powtarzałem i będę powtarzał do znudzenia, że nie można zrozumieć teraźniejszości bez poznania tego, co było wcześniej. A pewne fakty skłaniają do wniosku, że tu chodzi bardziej o Polskę niż o Ukrainę, że to jest wstęp do przemodelowania tej części Europy.

Po długotrwałych wojnach z Turcją i Tatarami Chanat Krymski został ostatecznie w 1783 roku zdobyty przez Imperium Rosyjskie, a jego terytorium bezpośrednio wcielone do państwa rosyjskiego. W ramach tego imperium Półwysep Krymski wchodził w skład guberni rosyjskich utworzonych na ziemiach zdobytych w wojnach z Turcją, czyli tzw. Noworosji (południowo-wschodnia Ukraina, Mołdawia, Naddniestrze i południowo-zachodnia Rosja). W różnych okresach czasu należał on do guberni noworosyjskiej, taurydzkiej (historyczny Chanat Krymski) i generałgubernatorstwa noworosyjskiego. Lekceważąc tę tradycję, władze radzieckie przyłączyły w 1921 roku większość Noworosji do Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. W trakcie II wojny światowej wysiedlono z półwyspu większość ludności niemieckiej, tatarskiej, greckiej, włoskiej, ormiańskiej oraz bułgarskiej. Wysiedlenia te objęły ok. 25% całej ludności Półwyspu Krymskiego i ok 50% ludności nierosyjskiej.

W 1946 roku władze Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej zlikwidowały Krymską Autonomiczną Socjalistyczną Republikę Radziecką, przekształcając ją w obwód krymski w składzie RFSRR.

W lutym 1954 roku Krym, decyzją Nikity Chruszczowa, został przyłączony do Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Odbyło się to z okazji 300-lecia ugody perejasławskiej. Ugoda ta została zawarta 18 stycznia 1654 roku w Perejasławiu (w pobliżu Kijowa) pomiędzy Hetmanatem (Wojsko Zaporoskie) i Bohdanem Chmielnickim a Walerym Buturlinem, występującym jako pełnomocnik cara Rosji Aleksego I, na mocy której Ukraina została poddana jego władzy.

Terytorium Hetmanatu (fiolet), Siczy (sepia) i Ukrainy Słobodzkiej (zieleń); źródło: Wikipedia.

Jeszcze w ramach ZSRR Krym uzyskał ponownie status republiki autonomicznej w 1991 roku. Po uzyskaniu niepodległości przez Ukrainę, prorosyjskie władze Krymu ogłosiły w 1992 roku niezawisłość od Ukrainy na podstawie wyników referendum niepodległościowego. Jednak na skutek nacisków Kijowa, półwysep nadal pozostawał w granicach państwa ukraińskiego. Władze ukraińskie zgodziły się w 1992 roku na autonomię półwyspu, funkcjonującego od tej pory jako Autonomiczna Republika Krymu.

Krym składa się z Republiki Autonomicznej Krymu i wydzielonego miasta Sewastopol. Według ostatniego spisu powszechnego na Ukrainie z 2001 roku pierwszy podmiot zamieszkiwało 58% Rosjan, 24% Ukraińców, 12% Tatarów krymskich i ponad 1% Białorusinów, a w Sewastopolu Rosjanie stanowili 72% populacji, Ukraińcy 22%. Łącznie na Krymie ludność rosyjska stanowiła 60% mieszkańców.

Specyficzny charakter Krymu związany jest także z obecnością na tym terenie rosyjskiej Floty Czarnomorskiej, która ma w Sewastopolu swoją bazę.

Jednym z najważniejszych dokumentów podpisanych w sprawie Krymu było memorandum budapeszteńskie z 1994 roku. Na jego mocy „Ukraina otrzymała od Rosji, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii gwarancje integralności terytorialnej w zamian za przekazanie Federacji Rosyjskiej arsenału jądrowego z epoki radzieckiej (wówczas trzeciego na świecie pod względem wielkości)”.

Dziś widać ile warte są rosyjskie gwarancje, nie mówiąc o brytyjskich. Parę czy paręnaście dni temu odwiedził Warszawę brytyjski premier i powiedział, że w trudnej sytuacji Polska zawsze może liczyć na Wielką Brytanię. Gdy to przeczytałem, to uśmiałem się prawie do łez. A śmiech to zdrowie, więc jestem bardzo wdzięczny brytyjskiemu premierowi, bo ostatnio mam mało okazji do śmiechu.

Tendencje separatystyczne na wschodzie i południu Ukrainy są następstwem rewolucji z lutego 2014 roku, zwanej Euromajdanem, która odsunęła od władzy prezydenta Wiktora Janukowycza. Przyczyną wybuchu masowych, antyrządowych protestów na Ukrainie, które przerodziły się na ulicach Kijowa w rewolucję, było odłożenie podpisania przez prezydenta umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z Unią Europejską. Wobec tego zachodnia i centralna Ukraina zbuntowały się przeciwko władzy prorosyjskiej Partii Regionów.

Nikt już dziś nie ma wątpliwości, że ta rewolucja była dziełem Amerykanów, a przecież wcześniej w trakcie rozmów radziecko-amerykańskich ustalono, że Ukraina to dla Związku Radzieckiego i później dla Rosji, to bliska zagranica i jej strefa wpływów. Na ingerencję Stanów Zjednoczonych w tym rejonie zgody nie było.

W wyniku działań Rosji w okresie luty – marzec 2014 roku została zaanektowana Autonomiczna Republika Krymu wraz z miastem wydzielonym Sewastopol. Na terenie wschodniej Ukrainy, kontrolowanym przez Federację Rosyjską, proklamowano samozwańcze republiki ludowe: charkowską, doniecką oraz ługańską.

Z kryzysem ukraińsko-rosyjskim związane są żądania Rosji, która domaga się gwarancji nierozszerzania NATO i ograniczenia aktywności na jego wschodniej flance.

9 i 10 stycznia 2022 roku odbyły się w Genewie rozmowy USA – Rosja na temat przedstawionych przez Rosję w połowie grudnia 2021 roku żądań w strefie bezpieczeństwa europejskiego.

12 stycznia 2022 roku odbyło się posiedzenie Rady NATO – Rosja z udziałem przedstawicieli członków NATO. Delegacja rosyjska podtrzymywała na nim żądania dotyczące prawnie wiążących „gwarancji bezpieczeństwa” w zakresie nierozszerzania NATO:

  • nierozmieszczania w krajach graniczących z Rosją systemów uderzeniowych mogących zniszczyć cele na jej obszarze,
  • nierozlokowywania w Europie rakiet średniego i pośredniego zasięgu,
  • likwidacji infrastruktury powstałej na terytorium członków, którzy wstąpili do NATO po 1997 roku,
  • wycofania z tych państw sił natowskich.

21 lutego 2022 roku Władimir Putin podpisał deklarację uznającą niepodległość i suwerenność dwóch separatystycznych republik: Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Tuż przed godziną 6:00 czasu moskiewskiego 24 lutego Władimir Putin ogłosił, że podjął decyzję o rozpoczęciu operacji wojskowej na Ukrainie. W przemówieniu Putin powiedział, że nie ma planów okupacji terytorium Ukrainy, że narody Ukrainy mają prawo do niezależności. Stwierdził, że Rosja zamierza „zdemilitaryzować i zdenazyfikować” Ukrainę i wezwał ukraińskich żołnierzy do złożenia broni.

Putin wysunął pod adresem NATO żądania, na które ono nie może się zgodzić. Wszak to Rosjanie zaakceptowali kiedyś rozszerzenie NATO na kraje Europy środkowej. A teraz im się odmieniło. Putin nie chce okupować Ukrainy, ale chce prawnie wiążących „gwarancji bezpieczeństwa”. Kto jak kto, ale on chyba doskonale zdaje sobie sprawę z tego, ile warte są te prawnie wiążące gwarancje. O co więc tak naprawdę chodzi?

24 lutego 2022 roku o godzinie 5:45 czasu lokalnego (4:45 czasu polskiego) rozpoczęła się inwazja Rosji na Ukrainę. Ataki rakietowe wymierzono w różne części Ukrainy, m.in. w Kijów i Charków. Ukraińska Służba Graniczna potwierdziła, że jej granice z Rosją i Białorusią zostały zaatakowane: „Ataki na oddziały graniczne, posterunki graniczne i punkty kontrolne przeprowadza się z użyciem artylerii, ciężkiego sprzętu i broni strzeleckiej. Odbywa się to w obwodach ługańskim, sumskim, charkowskim, czernihowskim i żytomierskim”.

Informacja Wikipedii o godzinie ataku na Ukrainę została wczoraj, tj. 24 lutego, około południa zmieniona. Obecnie informuje ona, że inwazja rozpoczęła się o godzinie 5:00 czasu lokalnego (4:00 czasu polskiego). Dziś, tj. 25 lutego, pojawił się na portalu salon24 artykuł zatytułowany: „O 4:48 obudził ich dźwięk wybuchów i strzałów. Poruszająca relacja z Ukrainy”. Link: https://www.salon24.pl/newsroom/1207884,o-4-48-obudzil-ich-dzwiek-wybuchow-i-strzalow-poruszajaca-relacja-z-ukrainy

Dlaczego więc Wikipedia zmieniła tak szybko godzinę. Ktoś tam w końcu załapał, że o 4:45 1 września 1939 roku Niemcy napadły na Polskę. Podobno nie ma przypadków, są tylko znaki. Jakby tego było mało, to przypominam, że Polska została zaatakowana z trzech stron: z zachodu, północy i południa. Ukraina została zaatakowana też z trzech stron: ze wschodu, północy i południa. To jest bardo niebezpieczna i czytelna aluzja, że tak naprawdę zaczęło się końcowe odliczanie dla Polski jako państwa w tej postaci i że bardziej w tej wojnie to o nią chodzi.

Cały konflikt został sztucznie wykreowany. Chodzi o to, jak zmienić obecny porządek i wyjść z tego z twarzą. Inwazja to działanie metodą faktów dokonanych. To już się stało, choć nie wiemy, jak długo to potrwa i co jeszcze złego może się wydarzyć. Jednak kiedyś nadejdzie taki moment, że obie strony zasiądą do stołu i „wynegocjują” to, co już dawno zostało ustalone. Obie pewnie pójdą na jakieś ustępstwa. Putin odstąpi od swoich żądań w zamian za wschodnią Ukrainę: taka ugoda perejasławska bis. A Zachód, jak to ma w zwyczaju, poświęci dla dobra sprawy Polskę, która i tak od unii lubelskiej skierowana jest na Wschód i bliżej jej do niego niż do Zachodu. Jeśli wschodnia Ukraina odpadnie, to zachodnia będzie mogła istnieć tylko w połączeniu ze wschodnią Polską, a zachodnia Polska przypadnie Niemcom. I będzie tak jak w bajce: „Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły”.

Prawdziwy cel jest dalekosiężny i chodzi o odtworzenie państwa zwanego I RP, które to państwo było rajem dla Żydów i ma być nim w przyszłości. To ma być prawdziwy Polin. Takie jest moje zdanie, a czy tak się stanie? Czas pokaże, tylko że na to trzeba będzie jeszcze długo czekać. Dla wielu z nas za długo. Może to i lepiej.