Po I wojnie światowej, zaraz po tym jak Polska odzyskała niepodległość, pojawiło się przysłowie: „Ni z tego, ni z owego mamy Polskę od pierwszego”. Świadczy to o tym, że Polacy nie bardzo wierzyli w odzyskanie niepodległości. Większość nie dostrzegała też zmian, które zwiastowały jej nadejście. Obecnie mamy trochę podobną sytuację, podobną w tym sensie, że większość Polaków, jak sądzę, też nie zauważa, że żyje już w zupełnie innej rzeczywistości. Parafrazując to przysłowie, możemy powiedzieć: „Ni z tego, ni z owego mamy dyktaturę od pierwszego”.
Jak zwykle wypada zacząć od definicji. Wikipedia pisze: „Dyktatura (łac. dictare – dyktować) – dawniej termin używany w starożytnym Rzymie, gdzie władzę na wypadek zagrożenia ze strony wroga obejmowała jednostka (dyktator), z czasem określenie stało się synonimem władzy opartej na przemocy.
Dyktatura to władza jednostki lub wąskiej grupy. Dyktatorzy nie wyłaniają przedstawicieli społeczeństwa w wolnych wyborach i pozostają poza faktyczną kontrolą społeczeństwa. Cechami charakterystycznymi dla dyktatury są: używanie siły wobec przeciwników politycznych, brak szacunku wobec praw obywatelskich, czy dowolność stanowienia systemu prawnego. Źródłem takiego modelu władzy może być m.in. pochodzenie czy przewaga wojskowa. Dyktatorzy na ogół starają się kontrolować nie tylko politykę kraju lecz całe życie społeczeństwa, co było szczególnie zauważalne w reżimach stosujących totalitaryzm. W dyktaturze może lecz nie musi występować system jednopartyjny. Dyktatura jest współcześnie obok demokracji konstytucyjnej najbardziej popularnym systemem sprawowania władzy.”
Według definicji Małego Słownika Języka Polskiego PWN, 1968, dyktatura to niczym nie ograniczona pełnia władzy, skupiona w rekach jednostki, grupy lub klasy.
Obecnie mamy do czynienia z taką sytuacją, że całe życie społeczeństwa, pod pozorem pandemii, jest kontrolowane przez rząd, który wydaje rozporządzenia. Sejm został prawie całkowicie wyłączony z procesu legislacyjnego i tym samym posłowie nie mają żadnego wpływu na działania rządu i pozbawieni są możliwości jego kontroli. A rząd robi, co chce: wprowadza ograniczenia lub je luzuje, ogłasza kolejną falę pandemii, a później ją wygasza, karze nosić maski lub łaskawie pozwala je zdjąć, decyduje o tym ilu ludzi może przebywać w pomieszczeniach zamkniętych, a ile osób może bezpośrednio oglądać zawody sportowe. Decyduje też o tym, które grupy zawodowe mają być objęte przymusem szczepień, a które nie, gdzie mogą wchodzić ludzie niezaszczepieni, a gdzie – nie, jakie uprawnienia będą mieli ludzie z tzw. paszportami szczepionkowymi itp.
Rząd łamie podstawową zasadę państwa demokratycznego, w którym wszyscy obywatele są równi wobec prawa, a dyskryminacja jakiejkolwiek grupy jest niezgodna z nim. Gdyby to jeszcze była demokracja, ich demokracja, to wszelkie ograniczenia wymagałyby zgody parlamentu albo przeprowadzenia referendum. Nie ma więc wątpliwości, że ta demokracja jest fikcją, tak jak fikcją była demokracja socjalistyczna, bo stan wojenny w Polsce został wprowadzony bezprawnie, niezgodnie z konstytucją, bo w momencie jego wprowadzania obradował sejm i tylko on mógł podjąć taką decyzję, a nie WRON (Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego), zwany popularnie WRON-ą. Tak więc demokracja jest dobra, ale tylko wtedy, gdy władza tak chce, gdy nie chce, to mamy dokładnie to, co mamy. Władza doskonale sobie zdaje sprawę z tego, że nie ma w społeczeństwie zgody na jej eksperymenty, dlatego, pod pretekstem wyższej konieczności, wprowadza dyktaturę, nie nazywając jej tak i zwodzi społeczeństwo argumentami, że to wszystko dla jego dobra i ochrony życia. I dla ochrony tego życia pozamykała szpitale i pozbawiła wielu ludzi podstawowej opieki medycznej. Tak się morduje ludzi w białych rękawiczkach.
Wszystkie partie i reprezentujący je politycy nie mają najmniejszego wpływu na to, co dzieje się w kraju. Ich rozgrywki, partyjne przetasowania i inne tego typu gierki, to tylko taki listek figowy, mający na celu ukryć prawdziwy stan, czyli coraz bardziej panoszącą się dyktaturę i terror. Najśmieszniejsze, a właściwie to najtragiczniejsze w tym jest to, że rząd też nie ma na nic wpływu. Jest tylko zwykłym pasem transmisyjnym, wykonawcą decyzji, które zapadają gdzie indziej. Wszystko niby zależy od WHO, czyli Światowej Organizacji Zdrowia, ale i ona wykonuje czyjeś polecenia, legitymizuje je. Wszystkie rządy na świecie, nie tylko polski, zachowują się podobnie, mają te same zalecenia i tak samo na nie reagują. A skoro tak, to wniosek może być tylko jeden – mamy rząd światowy. Wprawdzie nie wiemy, gdzie on ma swoją siedzibę i kto wchodzi w jego skład, ale on jest.
Rząd ma duże możliwości. Przekupił średni i wyższy personel medyczny, „naukowców”, celebrytów itp. Podlegają mu media, wszelkie służby typu policja, wojsko, administracja centralna i terenowa, samorządy. Dysponuje więc takimi możliwościami wpływania na społeczeństwo, że skruszenie jego oporu wydaje się tylko kwestią czasu. Mimo wszystko byłoby to o wiele trudniejsze, gdyby nie miał do pomocy części tego społeczeństwa, które udało mu się przekonać do swoich racji. I ta właśnie część, a nie rząd, będzie najgroźniejsza dla pozostałej, tej opornej, niezależnie myślącej, niepoddającej się rządowej propagandzie. Ci ludzie są najbliżej i mogą presją i groźbami wywierać wpływ na niepokornych. To są często znajomi, członkowie rodziny. A może to też być zwykła złośliwość: Jak to? Nie zaszczepiłeś się? Chcesz mnie zarazić? Jesteś nieodpowiedzialny!
Kiedyś filozof i matematyk Gottfried Wilhelm Leibniz powiedział: „Dajcie mi edukację na 100 lat, a zmienię społeczeństwo.” I dziś już mamy nowe, zmienione społeczeństwo. Może nie do końca jest ono zmienione, ale chyba już w znacznej części. Dlatego rządom na całym świecie łatwiej będzie realizować swoje cele, a właściwie cele rządu światowego. Czy to się uda, czy może zdarzy się jakiś cud i do tego nie dojdzie?
Jeśli ktoś jednak chciałby pokładać nadzieje w demokracji, to może się srogo zawieść. Nie tylko obecna demokracja jest fikcją. Była nią też demokracja socjalistyczna. Również demokracja szlachecka nie odbiegała od tych standardów. Poniżej fragment z Wikipedii o tym jak zalegalizowano I rozbiór Polski:
„Sejm Rozbiorowy – sejm skonfederowany działający w latach 1773–1775, powołany przez trzy ościenne mocarstwa zaborcze: Rosję, Prusy, Austrię w celu zatwierdzenia cesji terytorium Rzeczypospolitej w czasie I rozbioru Polski.
Po dokonaniu rozbioru Polski zaborcy zażądali, aby król Stanisław i Sejm zalegalizowali ich działania. Król zaapelował do narodów Europy zachodniej o pomoc i zwlekał z powołaniem sejmu. Europejskie mocarstwa zareagowały na rozbiór Polski z obojętnością, z wyjątkiem protestu króla Hiszpanii. Podniosło się jedynie kilka głosów sprzeciwu, jak np. Edmunda Burke, który widział w rozbiorze Polski początek rewolucyjnych zmian w europejskiej równowadze sił.
Podczas gdy król August oraz senat debatowali nad kursem działania, cierpliwość zaborców zaczęła się wyczerpywać. W rezultacie jeden z czołowych przeciwników zgody na zagraniczne roszczenia, biskup Adam Stanisław Krasiński został porwany przez Kozaków i przewieziony do Warszawy, gdzie ambasadorzy zaborców zażądali aby król i senat zwołali sejm walny w celu ratyfikacji rozbiorów. Kolejnym dowodem ich wpływu jest fakt, że senatorzy z anektowanych terytoriów (włączając diecezję inflancką, województwo ruskie oraz województwo witebskie) odmówili udziału w kolejnych obradach senatu. Podczas gdy znikąd nie nadchodziła pomoc, a sprzymierzeni zaborcy okupowali Warszawę, aby siłą oręża wymusić zwołanie sejmu, nie było innej możliwości niż podporządkowanie się ich woli. Warszawa stała się de facto garnizonem zagranicznych mocarstw. 19 kwietnia senat zgodził się zwołać sejm walny.
Sejm ten został zwołany na 19 kwietnia 1773 na wcześniejsze żądanie rosyjskiego posła nadzwyczajnego i ministra Otto Magnusa von Stackelberga, posła pruskiego Gedeona Benoit i austriackiego Karla Reviczkyego, którzy zamierzali przeprowadzić legalizację rozbiorów przez sejm. Jednocześnie mocarstwa utworzyły wspólny fundusz korupcyjny, z kasy którego miano opłacać przychylność posłów i senatorów.
Już 16 kwietnia, 60 przekupionych posłów i 9 senatorów zawiązało konfederację, aby nie dopuścić do zerwania sejmu poprzez zastosowanie zasady liberum veto (uchwały konfederacji stanowione były większością głosów). Marszałkiem konfederacji koronnej został całkowicie oddany Rosji Adam Poniński. Jako marszałka konfederacji Wielkiego Księstwa Litewskiego wyznaczono Michała Hieronima Radziwiłła. Marszałkami sejmu byli Adam Poniński i Michał Hieronim Radziwiłł. Obradom sejmu przewodniczył Poniński, który jako jurgieltnik otrzymywał z ambasady rosyjskiej stałą roczną pensję w wysokości 24 000 dukatów.
Obradujący na Zamku Królewskim w Warszawie otoczeni zostali asystą wojska rosyjskiego. Posłowie Tadeusz Reytan i Samuel Korsak stanęli na czele opozycji przeciwko sejmowi pod węzłem konfederacji i marszałkowi Ponińskiemu. Wsparli ich posłowie: Franciszek Jerzmanowski, Stanisław Kożuchowski, Rupert Dunin, Jan Tymowski, Józef Zaremba, Michał Radoszewski, Ignacy Suchecki, Tadeusz Wołodkowicz, Stanisław Bohuszewicz. Na nic zdało się wykradzenie przez Reytana laski marszałkowskiej, co miało uniemożliwić rozpoczęcie obrad. Nikły opór ostatecznie złamały egzekucje wojskowe w domach oponentów, groźba rozszerzenia rozbiorów o centralne ziemie Polski i spalenia Warszawy w przypadku jego kontynuacji. Część senatorów została aresztowana i zesłana na Syberię.
Znanymi zwolennikami przeprowadzenia rozbioru byli: Adam Poniński, Michał Hieronim Radziwiłł, biskupi Andrzej Młodziejowski oraz Ignacy Jakub Massalski a także prymas Polski Antoni Kazimierz Ostrowski.
Sejm wyłonił ze swojego grona 99-osobową delegację, składającą się z całkowicie zaufanych i kontrolowanych przez zaborców posłów i senatorów, której zadaniem było podpisanie traktatów secesyjnych. 18 września 1773 delegacja podpisała traktaty podziałowe z przedstawicielami mocarstw. 30 września sejm zatwierdził traktat podziałowy.”
Gdzie więc szukać ratunku? Dyktatura zła, demokracja – też. Przede wszystkim świadomy opór przeciw szczepieniom jak największej ilości ludzi. Do tego potrzebna jest wiedza o naturze tych szczepionek i prawdziwych intencjach rządów na całym świecie. Dostarcza jej Michael Yeadon były wiceprezes i główny naukowiec firmy Pfizer przez ponad 16 lat: https://www.cda.pl/video/7517644fb.