Hymn

26 marca piłkarska reprezentacja Polski, po wygranym meczu barażowym z Walią, awansowała do finałów mistrzostw Europy. Tak więc zapewne, tradycyjnie, będzie mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor. Niemniej jednak będzie to okazja do trzykrotnego odegrania Mazurka Dąbrowskiego. Warto więc może bliżej przyjrzeć się temu hymnowi, okolicznościom jego powstania i głównym postaciom tamtych wydarzeń. Informacje zawarte w tym blogu pochodzą z Wikipedii, która bardzo obszernie o tym pisze. Ja wybrałem tylko niewielkie fragmenty, które skłaniają do pewnych refleksji.

Mazurek Dąbrowskiego – polska pieśń patriotyczna z 1797 roku, od 26 lutego 1927 oficjalny hymn państwowy Rzeczypospolitej Polskiej.

Słowa hymnu – nazywanego Pieśnią Legionów Polskich we Włoszech – zostały napisane przez Józefa Wybickiego. Autor melodii, opartej na motywach ludowego mazurka (właściwie mazura) pozostaje nieznany. Początkowo sądzono, że melodię tę skomponował książę Michał Kleofas Ogiński (twórca poloneza – Pożegnanie ojczyzny), potem materiały archiwalne temu zaprzeczyły i do dziś najczęściej autorzy śpiewników i prac naukowych podają określenie „melodia ludowa” (a niektórzy dodają do tego asekuracyjny znak zapytania).

Pieśń powstała w mieście Reggio nell’Emilia w ówczesnej Republice Cisalpińskiej (obecnie północne Włochy), jednak dokładna data i okoliczności jej napisania oraz pierwszego wykonania nie są pewne, do dziś pozostając przedmiotem sporów wśród historyków. Według Wojciecha Podgórskiego było to:

między 16, a 19 lipca 1797 r. – pod wpływem pierwszego wzruszenia, jakie opanowało Wybickiego na widok polskich mundurów, orłów, sztandarów – powstały strofy żołnierskiego wyznania wiary: Jeszcze Polska nie umarła.

29 sierpnia 1797 gen. Dąbrowski pisał do autora tekstu z Bolonii (powinno być: Dąbrowski pisał z Bolonii do autora tekstu – przyp. W.L.): Żołnierze do Twojej pieśni coraz więcej gustu nabierają. Z początkiem 1798 znana była już we wszystkich zaborach. Tekst ogłoszono po raz pierwszy w Mantui w lutym 1799 w gazetce „Dekada Legionowa”. Śpiewana była podczas triumfalnego wjazdu gen. H. Dąbrowskiego i J. Wybickiego do Poznania 3 listopada 1806 r., podczas powstania listopadowego (1830), styczniowego (1863), przez Polaków na Wielkiej Emigracji, w czasie rewolucji 1905, I i II wojny światowej.

Legiony Polskie we Włoszech.

Legiony Polskie we Włoszech – polskie formacje wojskowe, tworzone na terenie współczesnych Włoch, których celem była walka o niepodległość Polski. Walczące u boku wojsk francuskich i włoskich w latach 1797–1807, utworzone z inicjatywy Jana Henryka Dąbrowskiego przez Francuzów w północnych Włoszech.

Po III rozbiorze nastąpiła emigracja żołnierzy i oficerów z Polski do Włoch i Francji. Dzięki wpływom Napoleona, za pośrednictwem Agencji (polska organizacja emigracyjna założona w Paryżu po upadku powstania kościuszkowskiego w 1794) Jan Henryk Dąbrowski podpisał 9 stycznia 1797 umowę z nowym rządem Republiki Lombardzkiej. Współtwórcami Legionów byli Karol Kniaziewicz, Józef Wybicki i Antoni Amilkar Kosiński.

Oddziały otrzymały nazwę Legionów Polskich. Mundury i sztandary były zbliżone do polskich, język komend i stopnie wojskowe również były polskie. Na szlifach widniał włoski napis Ludzie wolni są braćmi. Kokardy przypięte do mundurów były trójkolorowe w nawiązaniu do rewolucji francuskiej, symbolizujące sojusz i protekcję Republiki. Dąbrowski zagwarantował ochotnikom obywatelstwo lombardzkie z prawem powrotu do kraju, gdy Lombardia będzie już wolna i bezpieczna.

W maju 1797 w szeregach Legionów stanęło około 7 tys. żołnierzy, głównie Polaków przebywających na emigracji oraz polskich jeńców i dezerterów z armii austriackiej generała Dagoberta von Wurmser w Mantui (6 tys. Polaków), wcielonych do niej uprzednio i zmuszanych do walki z Francuzami.

Początkowo Legiony walczyły u boku Napoleona. Pierwszy raz w kwietniu 1797 pod Rimini, Weroną i nad jeziorem Garda, w akcji przeciw zbuntowanemu ludowi włoskiemu. Po zawarciu pokoju z Austrią (w październiku tegoż roku w Campo Formio) przeistoczyły się w Korpus Posiłkowy Republiki Cisalpińskiej. Część legionistów została wysłana do Rzymu, gdzie Francja obaliła wkrótce rządy papieskie. W listopadzie 1798 uczestniczyli oni w obronie Republiki Rzymskiej. Miesiąc później oddziały legionistów pod dowództwem Karola Kniaziewicza przyczyniły się do zwycięstwa Francuzów pod Civita Castellana. Potem brali udział w zwycięskiej ofensywie republikanów na Królestwo Neapolu. Następnie tłumili antyfrancuskie powstanie chłopskie w Republice Patrenopejskiej, utworzonej w południowych Włoszech. Tu sformowano pułk jazdy istniejący potem pod różnymi nazwami, m.in. jako ułani nadwiślańscy.

W 1799 r. polscy legioniści (ok. 8 tys.) wzięli udział w walkach z wojskami II koalicji antyfrancuskiej. W tym okresie legiony poniosły szereg porażek i ciężkie straty, np.: w bitwach pod Weroną, Magnano, w oblężonej Mantui, bitwach nad Trebbią, I bitwie pod Novi i bitwie pod Bosco. Straty pierwszej legii wynosiły 2 tys. zabitych i rannych; w drugiej legii, dowodzonej wówczas przez Dąbrowskiego, pozostało tylko 800 żołnierzy zdolnych do walki. W 1799 r. powstał nad Renem, dowodzony przez gen. Kniaziewicza, legion zwany naddunajskim, a w roku 1800 Dąbrowski odbudował 6-tysięczny legion pod nazwą Pierwsza Polska Legia.

W tym czasie Francuzi odnosili kolejne zwycięstwa nad wojskami koalicji na wielu frontach, m.in.: pod Zurychem (Szwajcaria), Castricum (Holandia) w 1799 oraz pod Marengo (Włochy) i Hohenlinden (Bawaria) w 1800. Rosja poróżniona z Austrią i Wielką Brytanią wycofała się z koalicji antyfrancuskiej, a Austria zawarła pokój z Francją w Lunéville w lutym 1801 r., ale skończona wojna nie przyniosła jednak pozytywnego rozwiązania kwestii polskiej. To powodowało rozprzężenie w armii, zwątpienie, dochodziło do otwartej krytyki polityki Francji. Oficerowie podawali się do dymisji. Niewygodne Napoleonowi legie zostały wysłane na wyspę Hispaniola/San Domingo (obecnie Haiti) do tłumienia antyfrancuskiego powstania niewolników murzyńskich. Do Europy powróciło zaledwie kilkuset legionistów, którzy nie zostali zabici przez tubylców, nie zmarli wskutek chorób tropikalnych i nie osiedlili się w Ameryce. Istnieją także przesłanki, iż znaczna część Legionów Polskich, widząc haitańską walkę wyzwoleńczą, odniosła się do historii swojego narodu i przyłączyła się do walki przeciwko dodatkowym siłom francuskim.

W 1803 legioniści polscy jako wojsko najemne walczyli z Anglikami w Apulii, a w 1805 przyczynili się do zwycięstwa wojsk napoleońskich we Włoszech pod Castelfranco. Następnie w 1806 brali udział w walkach z ekspedycją sił brytyjskich w Kalabrii (południowe Włochy). W 1807 r., gdy armia napoleońska dotarła na Śląsk podczas wojny z Prusami, w Nysie, Prudniku, Korfantowie, Wrocławiu, Brzegu z pozostałości Legionów utworzono Legię Polską (Legion Polski) która, gdy dotarła do Warszawy, została przemianowana na Legię Nadwiślańską. Wielu oficerów Legionów Polskich w latach 1815-31 było podstawą armii Królestwa Polskiego i brało udział w nieudanym Powstaniu listopadowym.

Jan Henryk Dąbrowski

Jan Henryk Dąbrowski, herbu Virgo Violata (ur. 2 sierpnia 1755 w Pierzchowie, zm. 6 czerwca 1818 w Winnej Górze) – polski generał, wolnomularz, uczestnik insurekcji kościuszkowskiej (1794), twórca Legionów Polskich we Włoszech, inicjator powstania wielkopolskiego 1806 roku, naczelny dowódca wojsk polskich w 1813, senator, wojewoda Królestwa Polskiego w 1815, generał jazdy armii Królestwa Polskiego w 1815.

Syn pułkownika Jana Michała Dąbrowskiego i Zofii Marii Dąbrowskiej z domu von Lettow-Vorbek, herbu Lemiesz. Ojciec po zdobyciu Gdańska (1734) wcielony został do wojska saskiego. Matka (ur. 10 stycznia 1724 w Wiatowicach, w Małopolsce) była córką Chrystiana Lucjana von Lettowa, generała Gwardii Konnej Koronnej z rodziny pochodzenia kurlandzkiego, ale zupełnie spolonizowanej, i Ludwiki von Lettow (Allan), Szkotki, córki pułkownika Allana z Regimentu Gwardii Konnej Wlk. Księstwa Litewskiego i siostry gen. Wilhelma Miera, twórcy i dowódcy Regimentu Gwardii Konnej Koronnej.

Jan Henryk opuścił Polskę w 1766. Zamieszkał w domu ojca w Hoyerswerdzie i rozpoczął naukę na kolegium w Kamenz w Saksonii. Służbę rozpoczął w 1771 w stopniu podchorążego w wojsku saskim. W 1773 został podporucznikiem pułku szwoleżerów, a w 1777 przeszedł do gwardii. W 1779 odbył bez wielkich sukcesów kampanię w wojnie zwanej „kartoflaną”. Wojna ta nie obfitowała w większe bitwy, bowiem była to wojna manewrowa, prowadzona w celu osaczenia i odcięcia przeciwnika od magazynów, bez wdawania się w starcia zbrojne. W czasie osiemnastoletniego pobytu na obczyźnie przesiąknął w dużej mierze kulturą niemiecką (m.in. uwielbiał literaturę niemieckojęzyczną), słabo mówił po polsku, ale język ojczysty przypomniały mu obie siostry.

Od 1780, w stopniu porucznika, służył w gwardii elektorskiej w Dreźnie. Tymczasem liczba Polaków wokół Dąbrowskiego malała. Po zerwaniu unii polsko-saskiej, Polacy masowo opuszczali szeregi armii saskiej, a więc siłą rzeczy Dąbrowski wtapiał się w środowisko niemieckojęzyczne. W tym okresie Dąbrowski zdobył przygotowanie jako dowódca średniego szczebla. Wziął udział – za przyzwoleniem króla Fryderyka II – w manewrach armii pruskiej we Wrocławiu latem 1786 i manewrach wojsk rosyjskich w 1788.

W 1792 przeszedł do wojska polskiego, co nie obyło się bez namów najpierw ze strony kapitana Michała Sokolnickiego, potem generałów Krzysztofa Karwickiego, a na koniec samego króla Stanisława Augusta, który osobiście prosił elektora o zwolnienie ze służby cenionego oficera. Przyjęty do Wojska Polskiego w stopniu podpułkownika 28 czerwca, szybko awansował na wicebrygadiera 14 lipca 1792. Służył w 1 Brygadzie Kawalerii Narodowej (1 Wielkopolska), przydzielony do odwodu królewskiego, nie wziął czynnego udziału w walkach w 1792. Niezorientowany jeszcze w stosunkach, złożył przysięgę na wierność konfederacji targowickiej. W lutym 1793 roku stawił opór w Gnieźnie wkraczającym wojskom pruskim, proponował przebijanie się do wojsk francuskich, rozbiorowy sejm grodzieński (1793) wprowadził go do Komisji Wojskowej Koronnej, przygotowującej redukcję armii i przyznał mu 2000 złotych. Uznany został za „kolaboranta” i nie został dopuszczony do konspiracji.

W czasie insurekcji kościuszkowskiej wsławił się obroną Warszawy (zwłaszcza 28 VIII pod Marymontem i Powązkami) i wyprawą do Wielkopolski, gdzie został awansowany na stopień generała-porucznika. Wyprawa ta rozpoczęta została z oddziałami w sile 3 tys. ludzi i 16 dział od przebicia się 13 września pod Kamionem przez kordon pruski, po czym Dąbrowski pomaszerował do Wielkopolski, gdzie pod Słupcą połączył się z 4 tys. powstańców. Następnie zajął Gniezno i Bydgoszcz, a dzięki licznym działaniom pozorowanym wywołał panikę w Poznaniu, Toruniu i Gdańsku. Po klęsce maciejowickiej wycofał się z Wielkopolski. 18 listopada 1794 dostał się do niewoli rosyjskiej pod Radoszycami i został zmuszony (wraz z Kościuszką) do podpisania wyrzeczenia się walki z Rosją i jej sprzymierzeńcami w przyszłości. Nagrodzony złotą obrączką Ojczyzna Obrońcy Swemu.

Po upadku insurekcji nie przyjął propozycji służby w armii pruskiej i rosyjskiej, lecz w poszukiwaniu dróg odbudowy Polski, zawitał najpierw do Berlina, gdzie został przyjęty przez Fryderyka Wilhelma II, a następnie udał się przez Saksonię do Paryża, gdzie dotarł 30 września 1796. Dąbrowski udał się natychmiast do Józefa Wybickiego, z którym łączyła go dawna przyjaźń, a który pertraktował z Dyrektoriatem organizację legionów polskich u boku armii francuskiej. Wkrótce generał złożył na ręce ministrów Delacroix i Pétieta prośbę o przydział do sztabu armii generała Klébera, którego poznał w czasie podróży przez Niemcy, a 10 października wystosował do Dyrektoriatu memoriał postulujący utworzenie legionów polskich przy armiach reńskiej i włoskiej.

Józef Rufin Wybicki

Józef Rufin Wybicki herbu Rogala (ur. 29 września 1747 w Będominie, zm. 10 marca 1822 w Manieczkach) – polski pisarz i polityk, szambelan Stanisława Augusta Poniatowskiego w 1780 roku, wolnomularz, napisał słowa Pieśni Legionów Polskich we Włoszech – późniejszego polskiego hymnu narodowego Mazurka Dąbrowskiego.

Z wykształcenia prawnik, działalność polityczną rozpoczął w wieku 20 lat jako poseł na sejm w I Rzeczypospolitej. Jego protest przeciw wszystkim aktom Sejmu Repninowskiego uznawany jest za jedną z ostatnich prób pozytywnego zastosowania liberum veto. Uczestnik konfederacji barskiej, na polecenie dowództwa konfederacji jeździł z poufnymi misjami do krajów europejskich. Reformator praw w Polsce przedrozbiorowej. Przystąpił do konfederacji targowickiej, potem był uczestnikiem insurekcji kościuszkowskiej. Długoletni współpracownik oraz przyjaciel gen. Jana Henryka Dąbrowskiego, z którym wziął udział w wyprawie na pomoc powstańcom w Wielkopolsce w 1794, a później współdziałał w Legionach Polskich we Włoszech, w których powstanie w 1797 miał znaczący wkład. Podczas wizyty w obozie legionów we Włoszech w 1797 stworzył słowa pieśni, która stała się później polskim hymnem narodowym – Mazurka Dąbrowskiego. Uczestnik wojen napoleońskich, w 1807 roku przyczynił się do utworzenia Księstwa Warszawskiego, którego był jednym z czołowych polityków. Podczas wojny polsko-austriackiej w 1809 organizował obronę Wielkopolski przed wojskami nieprzyjaciela. Po kongresie wiedeńskim współtworzył Królestwo Polskie. Senator-wojewoda Księstwa Warszawskiego od 1807 roku, senator-wojewoda Królestwa Polskiego od 1815, prezes Sądu Najwyższego Królestwa Polskiego w latach 1817–1820.

Józef Wybicki urodził się 29 września 1747 w Będominie koło Kościerzyny jako syn Piotra i Konstancji z Lniskich herbu Ostoja Pruska. Według samego Wybickiego jego ród miał wywodzić się od pochodzącego z Danii wojskowego Wybena, który w 1549 zaciągnął się na służbę u króla Zygmunta Augusta; odtąd jego potomkowie zamieszkiwali na Pomorzu Gdańskim, przyjmując z czasem nazwisko Wybicki; współczesne badania nie potwierdziły jednak tego twierdzenia. Józef Wybicki miał siedem sióstr: Mariannę, Brygidę, Barbarę, Elżbietę, Rozalię, Justynę, Konstancję (cztery wstąpiły do klasztoru), oraz brata Joachima, który został księdzem.

Dwór Józefa Wybickiego w Będominie, obecnie siedziba Muzeum Hymnu Narodowego; Źródło: Wikipedia.

Pierwsze wystąpienie Józefa Wybickiego na szerszym forum publicznym miało miejsce w 1764, kiedy odbyła się elekcja ostatniego władcy Rzeczypospolitej Stanisława Poniatowskiego. Wyjazd na elekcję Wybicki zawdzięczał związanemu z Czartoryskimi wojewodzie pomorskiemu Pawłowi Mostowskiemu, który chciał zabrać z sobą jak najwięcej zwolenników Poniatowskiego. Pobyt w Warszawie wywarł bardzo duże wrażenie na niemającym jeszcze dużo doświadczenia politycznego Wybickim. Głosował za Poniatowskim, nie zdając sobie sprawy, że jego elekcja odbywa się pod naciskiem carycy Katarzyny II. Dopiero po latach w swoim wspomnieniach właściwie ocenił ówczesną sytuację polityczną, pisząc, że elekcja to

obrządek próżny, zapytania szyderskie, bo już wiedziano niecofniętą wyrocznią Petersburga, że Poniatowski będzie królem.

Kontakty z przyszłymi członkami konfederacji barskiej Wybicki zaczął nawiązywać wkrótce po przyjeździe do Warszawy w 1767. Konfederacja w Barze została zawiązana w obronie wiary katolickiej i przeciwko polityce Rosji prawie jednocześnie z wystąpieniem sejmowym Wybickiego – 29 lutego 1768. Zaraz po powzięciu wiadomości o utworzeniu konfederacji poseł postanowił do niej przystąpić, m.in. na skutek wieści o ekscesach wojsk rosyjskich w jego dobrach.

Po klęsce konfederatów w bitwie pod Kcynią, w której wziął udział, Wybicki zbiegł przez Gdańsk i Lubekę do Holandii. 10 października 1770 został studentem prawa, filozofii i nauk przyrodniczych w Lejdzie pod przybranym nazwiskiem Josephus Enkler. Rok później wrócił do kraju i został wysłany z misją dyplomatyczną do Wiednia, gdzie miał nawiązać kontakt z ambasadą francuską. Jeszcze przed wyjazdem 5 sierpnia 1772 otrzymał od władz konfederackich, które rezydowały wówczas w Cieszynie (Cieszyn należał wtedy do monarchii Habsburgów i nie był częścią państwa polskiego), stopień wojskowy pułkownika. W Wiedniu spotkał się z księciem Antonim Barnabą Jabłonowskim (także konfederatem), z którym wiązały go już serdeczne stosunki. Po klęsce polityki barskiej i I rozbiorze Polski Wybicki powrócił do kraju.

Kiedy po fiasku polityki reform i porażkach w wojnie polsko-rosyjskiej król w lipcu 1792 przystąpił do konfederacji targowickiej, Wybicki początkowo poszedł w jego ślady, również zostając członkiem konfederacji, szybko jednak przeszedł na stronę zwolenników dalszej walki z Rosją. W obliczu coraz wyraźniej się zarysowującej perspektywy upadku kraju nastroje powstańcze i spiskowe narastały w Polsce już od dłuższego czasu. Uczestnikiem spisku, zawiązanego na emigracji w Saksonii przez Ignacego Potockiego, Hugona Kołłątaja i Tadeusza Kościuszkę, w kraju został też Wybicki, który należał do prawego skrzydła spiskowców. Po wybuchu insurekcji kościuszkowskiej wszedł do jego władz.

Na okres ten przypada również pierwsze spotkanie Wybickiego z Janem Henrykiem Dąbrowskim, przyszłym twórcą Legionów Polskich we Włoszech. Spotkanie to miało miejsce w dramatycznych okolicznościach. Dąbrowski, który młodość spędził w Saksonii i słabo mówił po polsku, dopiero w 1792 przeszedł z armii saskiej do wojska polskiego. Niezorientowany w miejscowych stosunkach, przystąpił do konfederacji targowickiej, przez co posądzono go o zdradę. Podejrzenia o wrogie knowania doprowadziły w końcu do wytoczenia mu sprawy sądowej na sesji departamentu wojskowego, która odbyła się w Warszawie 1 maja 1794. Dąbrowskiemu groziła nawet kara śmierci, został jednak uniewinniony dzięki mowie, jaką w jego obronie wygłosił Wybicki.

Wybicki był jednym z wielu Polaków, którzy po upadku powstania kościuszkowskiego udali się na emigrację. Większość działaczy znalazła się w Paryżu, gdzie szybko podzielili się na stronnictwa odzwierciedlające niedawne podziały polityczne w kraju. Wybicki należał do konserwatywno-umiarkowanej Agencji, w której działali też Franciszek Barss i Józef Wielhorski, dążącej do odbudowy kraju w oparciu o zasady ustrojowe Konstytucji 3 maja. Początkowo współpracował też z radykalną Deputacją Polską, której celem były kontynuacja działalności spiskowej i ponowne wzniecenie powstania w kraju przy pomocy Francji i Turcji. Wybicki był jednym z 23 emigrantów powołujących Deputację, opracował też Myśli, będące swego rodzaju „aktem wiary” ruchu. Na skutek niesnasek politycznych pomiędzy emigrantami w lutym 1796 od Deputacji oddzielił się bardziej umiarkowany obóz Polscy Uchodźcy, stawiający na pomoc Francji, którego Wybicki, obok Barssa, był jednym z głównych działaczy.

Wybicki cały czas korespondował też z Dąbrowskim, zachęcając go do przyjazdu do Francji. Namowy te wkrótce zakończyły się sukcesem. W lutym 1796, a więc już po III rozbiorze Polski, po otrzymaniu kolejnego listu od Wybickiego, Dąbrowski zdecydował się na emigrację, wkrótce opuścił Polskę i po wielu perypetiach 30 września 1796 dotarł do Paryża.

xxx

Pieśń Legionów powstała w lipcu 1797 roku, a z początkiem 1798 roku znana już była we wszystkich zaborach. Wygląda więc na to, że masoni mieli dobrze zorganizowaną siatkę współpracowników. Śpiewano ją podczas tych wszystkich bezsensownych powstań, które tylko pogarszały sytuację Polaków, zamiast ją poprawiać.

Po III rozbiorze Rzeczypospolitej nastąpiła emigracja oficerów i żołnierzy do Włoch i Francji. To oni wraz z jeńcami i dezerterami z armii austriackiej tworzyli te Legiony. Mamy w tym wypadku sytuację podobną do tej, jaka miała miejsce podczas II wojny światowej. Armia Andersa została utworzona z jeńców Armii Czerwonej i ochotników, którzy do niej wstąpili. I całe to towarzystwo zostało wyprowadzone do Iranu, który był podporządkowany Anglosasom, tak jak Północne Włochy Napoleonowi. Legiony walczyły w całej Europie Zachodniej, podobnie jak wojsko polskie podczas II wojny światowej. To cecha charakterystyczna tej nowej rzeczywistości, jaka powstała po likwidacji państwa polskiego i utworzeniu unii personalnej z Litwą. Piastowie walczyli na swoim terenie i starali się odzyskać wcześniej utracone ziemie. Za Jagiellonów wojsko poszło na wschód, na obce ziemie i tam walczyło w obronie obcych interesów. Obecnie mamy powrót do jagiellońskiej paranoi.

Wacław Gąsiorowski w powieści „Rok 1809” tak pisał:

„Ludności tego państewka wolno było ginąć w Hiszpanii, podziewać się nad Renem, walczyć w cesarskich czworobokach, lecz ludności tej nie wolno było myśleć o wzmacnianiu własnych strażnic granicznych. – Księstwo Warszawskie!”

Zarówno Dąbrowski jak i Wybicki byli masonami, o czym pisze Wikipedia, więc nie jest to żadna tajemnica. Bliższe przyjrzenie się ich życiorysom pozwala na poznanie metod działania masonerii. U Dąbrowskiego można dopatrzyć się korzeni kurlandzkich i może stąd właśnie takie pozytywne nastawienie do wszystkiego, co niemieckie, a u Wybickiego – duńskich. Można powiedzieć, że masoneria, poprzez małżeństwa, przenika do elit politycznych każdego państwa. W ten sposób tworzy się nieformalna, ponadnarodowa organizacja, która realizuje własne cele, a raczej cele tych, którzy ją stworzyli i nie są to cele któregokolwiek z tych państw. Księstwo Warszawskie było modelowym przykładem takiego państwa i modelowym przykładem wykorzystania tych elit. Przykład ze współczesności? Proszę bardzo! Radek Sikorski: żona – amerykańska Żydówka, syn – w armii amerykańskiej.

Dąbrowski był bardziej Niemcem niż Polakiem, podobnie jak Donald Tusk. Wziął udział w manewrach armii pruskiej we Wrocławiu latem 1786 i manewrach wojsk rosyjskich w 1788. Złożył przysięgę na wierność konfederacji targowickiej, a więc poparł Rosję. Później uczestnik insurekcji kościuszkowskiej, tym razem przeciwko Rosji, czyli powstaniu, którego konsekwencją był III rozbiór Rzeczypospolitej. Po jego upadku nie przyjął propozycji służby w armii pruskiej i rosyjskiej. Niby walczył przeciwko zaborcom, a oni składali mu propozycje zatrudnienia w swoich armiach. Nie skorzystał. Rozkazy nakazały udać się do Paryża.

Z kolei Wybicki to też niezłe ziółko. Przystąpił do konfederacji barskiej, której skutkiem był I rozbiór Rzeczypospolitej. Po klęsce konfederatów uciekł do Holandii. Później przystąpił do konfederacji targowickiej. Jednak polecenie służbowe nakazało mu przejść na stronę zwolenników walki z Rosją. W Saksonii zawiązał się spisek, którego uczestnikami byli Ignacy Potocki, Hugon Kołłątaj i Tadeusz Kościuszko. Do nich, w kraju, dołączył Wybicki. Jego owocem była insurekcja kościuszkowska, a jej konsekwencją III rozbiór Rzeczypospolitej. I ci, którzy swoimi długoletnimi działaniami doprowadzili do jej upadku, zaczęli „walczyć” o jej odbudowę. Jeśli to nie jest paranoja, to co to jest? To jest masoneria. Tak działa. I dziś działa dokładnie tak samo.

Dąbrowskiego, z racji przystąpienia do Targowicy, posądzono o zdradę i groziła mu nawet kara śmierci. Uratował go swoją mową obrończą Wybicki. Tak więc targowiczanin wybronił targowiczanina, a obaj uchodzą za wielkich patriotów.

Mamy więc taką sytuację, że nasz hymn narodowy zawdzięczamy dwóm masonom zależnym od swoich francuskich braci i stąd nie dziwi słowo „Bonaparte” w nim zawarte. Ten hymn jest jednym z tych elementów, który ma tworzyć w nas poczucie patriotyzmu i utożsamianie się z wartościami, które są w nim wyśpiewywane. Jest to więc jeden z oficjalnych elementów polskości. Pozostałe to katolicyzm i język. W to każą nam wierzyć masoni czy ich nieznani przełożeni. W ten sposób tworzy się z nas ludzi bez tożsamości. Dlaczego? Najlepiej ujął to Bolesław Prus we wstępie do swojej najlepszej powieści „Faraon”, a moim zdaniem, najlepszej – napisanej w języku polskim. Pisał tak:

„Rodowici Egipcjanie mieli barwę skóry miedzianą, czym chełpili się, gardząc jednocześnie czarnymi Etiopami, żółtymi Semitami i białymi Europejczykami. Ten kolor skóry, pozwalający odróżnić swego od obcego, przyczyniał się do utrzymania jedności narodowej silniej aniżeli religia, którą można przyjąć, albo język, którego można się wyuczyć.

Z biegiem czasu jednak, kiedy państwowy gmach zaczął pękać, do kraju coraz liczniej napływały obce pierwiastki. Osłabiały one spójność, rozsadzały społeczeństwo, a nareszcie zalały i rozpuściły w sobie pierwotnych mieszkańców kraju.”

Żydzi i masoneria wmawiają nam, że istotą polskości jest katolicyzm, no i oczywiście język. A więc są to elementy łatwe do przyjęcia przez obcych. W ten sposób polskość się rozmywa i na tej zasadzie całe Kresy nazywa się Polską. Dla mnie jednak Kresy zawsze były obce, bo nie mam tam korzeni. Również Katyń i rzeź wołyńska nie były udziałem mojej rodziny, natomiast Oświęcim – był. Dlaczego w tym kraju Zulu-Gula nikt nie mówi o tym, że nie byłoby Katynia i Wołynia, gdyby po I wojnie światowej nie przyłączono do ziem polskich Kresów, czyli ziem dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Po tych wszystkich negatywnych doświadczeniach, które opisałem w blogu „Ukraińskość”, całkowicie niezrozumiałym wydaje się taki krok. A jednak Żydzi zdecydowali, że tak ma być. Dobrze wiedzieli, do czego dążyli.

Andrzej B. Legocki w artykule O współczesnym rozumieniu polskości pisze m.in.:

„Oczywistym wymogiem tożsamości plemiennej jest pochodzenie od wspólnych przodków. Naród bowiem stanowi wspólnotę żywych i umarłych, od których żyjący się wywodzą.”

No właśnie! Ta tożsamość plemienna. Moje najwcześniejsze wspomnienia z dzieciństwa, które bardzo utkwiły mi w pamięci, związane są z tym, co usłyszałem od mojej matki. Często na określenie czegoś, co jest niewyobrażalnie drogie używała określenia „sumy bajońskie”. Często też, gdy natrętnie zadawałem jakieś pytania typu: kiedy coś zrobimy czy kiedy gdzieś pojedziemy – odpowiadała: kiedy, kiedy! jak szły Szwedy. Mamy więc tu odniesienie do dwóch tragicznych wydarzeń związanych z historią Korony, czyli Polski. Szwedzi złupili Koronę, ale tę polską, bez włączonej do niej po unii lubelskiej części ukraińskiej. Sumy bajońskie również dotyczyły dawnej, polskiej Korony, czyli ziem polskich. Tych doświadczeń ludzie z kresowymi korzeniami nie mają i dlatego są mi obcy. Nie ma to najmniejszego znaczenia, że mówią po polsku i są katolikami: języka można się wyuczyć, wyznanie zmienić. I tak Kresy stały się “polskie”. W ludzie, z którego się wywodzę, pamięć o potopie, po trzystu latach, nadal była żywa. Kiedy więc widzę ludzi, którzy śpiewają ten masoński hymn, wymachują biało-czerwonymi flagami czy przypinają sobie godło narodowe, to nic to dla mnie nie znaczy. Każdy to może zrobić. I tak ta polskość rozrzedza się w tej wielonarodowej zbieraninie. Dokładnie tak samo, jak w dawnym Egipcie. To jest proces, którego nie można zatrzymać, ale może warto wiedzieć, jakie tu mechanizmy uruchomiono i dlaczego, jak Polak, to musi być katolik i dlaczego ma kochać i ginąć za ojczyznę, bliżej zresztą nieokreśloną i o nieustalonych na trwałe granicach.

x

Każdy osąd wynika z doświadczenia, czyli osobistych przeżyć. Mój negatywny stosunek do Kresów, Wschodu i prawosławia nie jest bezpodstawny. Mieszkam w południowej części województwa podlaskiego, która historycznie była częścią Wielkiego Księstwa Litewskiego. Dominującą ludnością na tym terenie są prawosławni Białorusini i Ukraińcy. Mój ojciec, który trafił tu w latach 50-tych na podstawie nakazu pracy, zawsze nazywał te tereny zachodnią Białorusią, bo wtedy białoruscy działacze wysyłali petycje do władz Związku Radzieckiego o przyłączenie Białostocczyzny do Białorusi. Ja z kolei miałem okazję przez 25 lat obracać się w środowisku prawosławnych Białorusinów i Ukraińców. I na własnej skórze doświadczyłem ich wrogiego stosunku do Polaków i katolików. Ja wprawdzie katolikiem jestem tylko z racji chrztu, na to nie miałem wpływu, ale dla nich to nie ma znaczenia. Dla nich każdy, kto nie jest prawosławny, jest obcy. Tego prawosławnego fundamentalizmu nie rozumiałem, ale zrozumiałem, gdy dowiedziałem się, że prawosławni to tak naprawdę arianie. Bliżej im do protestantyzmu, na który często przechodzą. O tym, że prawosławni, to prawdopodobnie arianie, pisałem w blogu “Arianie”. Ci ludzie mają inny system wartości, niż mój, a ich serca są skierowane na wschód. Natomiast moje serce jest skierowane na zachód. Dlatego łatwo mi rozpoznać tożsamość tych, którzy są apologetami słowiańszczyzny i panslawizmu. Dla mnie słowiańszczyzna i panslawizm są obce. Ja tego nie rozumiem.

6 thoughts on “Hymn

  1. Wszędzie Żydzi i masoneria . Nie mniej jednak artykuł bardzo ciekawy. Polacy to naród waleczny i nie ma chyba miejsca na świecie, gdzie ich waleczność nie mogła być zauważona . Nie zawsze jednak na dobre to im wychodziło. W moim domu do Hymnu podchodziło się z dużą powagą, Zawsze z podstawą wyprostowaną czyli na baczność. Teraz też to robię. W szkołach których się edukowałam również Hymn wymagał odpowiedniej postawy chociaż były to czasy głębokiej komuny. Nie wiem jak to w obecnych czasach wygląda. ,,Pożegnanie Ojczyzny,, to utwór, który był nieodzowny na Studniówkach w naszej szkole. Bardzo uwielbiany. Hymn być może że jest autorstwa Michała Kleofasa Ogińskiego, skoro są po temu wątpliwości.

    Like

    • Dziękuję za pozytywną opinie o blogu. Mój ojciec był wychowany w duchu tego fałszywego patriotyzmu i na dobre mu to nie wyszło, więc ja już się na to nie nabieram.

      Like

Leave a reply to Ewa-Maria Wegner Cancel reply