Stanowisko

Nigdy nie byłem zwolennikiem romansów i nigdy żadnego z nich nie przeczytałem. Jednak jeden taki stoi u mnie na półce w bibliotece. To Anna Karenina Lwa Tołstoja, wydany przez PIW w 1960 roku w przekładzie Kazimiery Iłlakowiczówny. Sięgnąłem więc po tę książkę, bo już jestem zmęczony tym wszystkim, co widzę w internecie. Kiedyś mówili, że jak wejdziemy do NATO, to będziemy bezpieczni. Dziś jesteśmy w tym sojuszu i mówią nam, że Rosja nam zagraża. Kiedyś mówili, że jak wejdziemy do unii to będzie lepiej. Teraz coraz częściej mówią, że trzeba z unii wyjść, bo na tym tracimy. Kiedyś było źle w Układzie Warszawskim i w RWPG, a teraz – w NATO i w unii. Nie brak głosów, że powinniśmy skierować się na wschód, że tylko Słowianie itp. Jak to nie jest dom wariatów, to co to jest? Sięgnąłem więc w swojej desperacji po tę książkę w nadziei, że znajdę w niej coś ciekawego. To chyba też rodzaj jakiejś schizofrenii, bo skoro nigdy nie przeczytałem żadnego romansu, bo mnie to nie interesowało, to co ciekawego mógłbym tam znaleźć? Ale jak mówią: tonący chwyta się brzytwy albo: kto szuka, ten znajdzie. Jest jeden rozdział w tej powieści, wyraźnie odróżniający się od reszty. To „znalezisko” poniżej. Może jednak na początek parę informacji z Wikipedii:

Anna Karenina (ros. Анна Каренина) – klasyczna powieść psychologiczna rosyjskiego pisarza Lwa Tołstoja. Powieść powstała w latach 1873–1877, została wydana w latach 1875–1877, a polskie wydanie ukazało się w latach 1898–1900, w przekładzie J. Wołowskiego. Powstało wiele adaptacji filmowych opartych na tej powieści zarówno rosyjskich jak i międzynarodowych m.in. w 1997 z Sophie Marceau czy w 2012 z Keirą Knightley.

Stiepan Arkadiewicz Obłoński, nazywany Stiwą – brat Anny Kareniny, mąż Darii Aleksandrownej ze Szczerbackich, ojciec siedmiorga dzieci (z których przy życiu pozostało pięcioro). Zdradzał żonę z francuską guwernantką swych dzieci, co doprowadziło do konfliktu między małżonkami. Dzięki pomocy Anny, Stiwie udało się jednak uzyskać przebaczenie żony. Mieszka i pracuje w Moskwie jako naczelnik jednego z rosyjskich urzędów (pracę otrzymał dzięki szwagrowi, Aleksemu Kareninowi). Stiwa Obłoński jest człowiekiem wesołego usposobienia, bezpośrednim, o sympatycznym obejściu; jest jednak również egocentrykiem i hedonistą, dbającym tylko o własną wygodę.

Interesa Obłońskiego stały nienajlepiej. 
Pieniądze za dwie trzecie lasu były już zjedzone i prawie całą resztę wybrał u kupca, z potrąceniem dziesięciu procent. Kupiec więcej pieniędzy nie dawał, tym bardziej że tej zimy Daria Aleksandrowna po raz pierwszy obstając przy prawie do swego własnego majątku odmówiła położenia na kontrakcie podpisu stwierdzającego, że pieniądze za resztę lasu otrzymała. Całą gażę pochłaniały wydatki na utrzymanie domu i na spłacenie drobnych długów, którym nigdy nie było końca. Nie mieli ani grosza.
Było to nieprzyjemne, niewygodne i tak dłużej, zdaniem Stiepana Arkadjicza, trwać nie mogło. Uważał on, że całe zło płynęło z jego zbyt małej gaży. Zajmowana przezeń posada mogła się oczywiście liczyć do wielce korzystnych pięć lat temu, obecnie jednak stosunki całkiem się zmieniły. Pietrow, który był dyrektorem banku, otrzymywał dwanaście tysięcy. Święcicki – jako członek rady nadzorczej pewnego towarzystwa – siedemnaście. Mitin założył bank i brał pięćdziesiąt. „Oczywiście zaspałem i zapomniano o mnie” – medytował Stiepan Arkadjicz. Począł tedy nadsłuchiwać, wypatrywać i wynalazłszy pod koniec zimy bardzo dobre stanowisko ruszył do ataku – najpierw z Moskwy przez ciotki, stryjów, przyjaciół, a później, gdy sprawa dojrzała, na wiosnę sam pojechał do Petersburga. Była to jedna z tych różnego kalibru posad – obecnie w Rosji namnożyło się więcej, niż bywało dawniej, przytulnych posadek łapowniczych – przynoszących od tysiąca do pięćdziesięciu tysięcy rubli rocznego dochodu, a mianowicie stanowisko członka Komisji Połączonych Agentur Wzajemnego Kredytu Kolei Południowych i Instytucji Bankowych. Posada owa wymagała, jak wszystkie tego rodzaju stanowiska, takiej olbrzymiej wiedzy i takiej aktywności, jakie rzadko dadzą się znaleźć u jednego człowieka. Ponieważ człowiek łączący w sobie te wszystkie zalety nie istniał, tedy w każdym razie lepiej było, by posadę taką zajmował ktoś uczciwy niż nieuczciwy. Obłoński był nie tylko człowiekiem przyzwoitym (bez nacisku na to słowo), ale był człowiekiem uczciwym (z naciskiem) w tym specyficznym znaczeniu, w jakim używa się go w Moskwie, gdy się mówi, uczciwy działacz, uczciwy pisarz, uczciwa gazeta, uczciwa instytucja, uczciwa tendencja – nie tylko mając na myśli to, że dany człowiek czy instytucja są bez zarzutu pod względem moralnym, lecz przy okazji zdolne są spłatać małego figla rządowi. Obłoński obracał się w Moskwie wśród kół, gdzie słowo to było w użyciu, uważany był tam za człowieka uczciwego (z naciskiem) i stąd miał na tę posadę więcej praw niż ktokolwiek inny.
Stanowisko owo przynosiło od siedmiu do dziesięciu tysięcy rubli rocznie i Obłoński mógł je objąć nie porzucając swej rządowej posady. Zależało to od paru ministerstw, od pewnej damy i od dwóch Żydów. Wszystkie te osoby Obłoński musiał, mimo że grunt był tam wszędzie już przygotowany, odwiedzić w Petersburgu. Poza tym obiecał siostrze swej Annie, że uzyska od Karenina odpowiedź co do rozwodu. Wyprosiwszy więc u Dolly pięćdziesiąt rubli pojechał do Petersburga.
Siedząc w gabinecie Karenina i wysłuchując jego memoriału o powodach złego stanu finansów Rosji Obłoński czekał tylko chwili, gdy ten skończy, by zacząć mówić o swojej sprawie i o Annie.
- Tak, to zupełnie słuszne – rzekł, gdy Karenin zdjąwszy pince-nez, bez którego obecnie czytać nie mógł, pytająco spojrzał na swego byłego szwagra – to bardzo trafne, ale mimo to zasadą naszych czasów jest wolność.
- Owszem, lecz ja wysuwam inną zasadę, w której mieści się także i zasada wolności – odparł Karenin podkreślając słowo „mieści” i wkładając znów pince-nez, by na dowód przeczytać słuchaczowi ustęp, gdzie to było powiedziane.
I przerzuciwszy pięknie napisany manuskrypt o wielkich marginesach Karenin odczytał ustęp ponownie.
- Jestem przeciwny systemowi protekcyjnemu nie gwoli poszczególnych osób, lecz dla dobra ogółu, dla dobra klas niższych na równi z wyższymi - wykładał spoglądając na Obłońskiego sponad pince-nez. - Lecz oni tego pojąc nie mogą: są zajęci jedynie prywatnymi interesami i ulegają urokowi frazesów.
Obłoński wiedział, że gdy Karenin poczyna mówić o tym, co robią i co mówią oni, ci właśnie, którzy odrzucili jego projekty i którzy winni byli wszelkiemu złu, jakie działo się w Rosji, wówczas już niedaleko do końca. Dlatego odstąpił na razie od zasady wolności i wyraził całkowitą zgodę. Karenin umilkł i począł w zamyśleniu przerzucać swój rękopis.
- Ale, ale, nawiasem mówiąc - zaczął Obłoński - chciałem cię prosić, byś w sposobnej chwili, gdy spotkasz Pomorskiego, szepnął mu słówko, że chciałem bardzo otrzymać wakujące stanowisko członka Komisji Połączonych Agentur Wzajemnego Kredytu Kolei Południowych.
Już się był przyzwyczaił do wymawiania tej nazwy, tak bliskiej jego sercu, i potrafił wypowiedzieć ją szybko i bezbłędnie.
Karenin najpierw wypytał szwagra, na czym polega działalność tej nowej komisji, a potem zamyślił się: medytował, czy w czynnościach tej instytucji nie było czegoś sprzecznego z jego projektami. Ponieważ jednak działalność tej placówki była bardzo skomplikowana, a jego projekty miały ogromnie obszerny zasięg, nie mógł się od razu zorientować, zdjął więc pince-nez i oświadczył:
- Niewątpliwie, mogę mu o tym powiedzieć; ale po co ci właściwie to stanowisko?
- Dają dobrą pensję, do dziewięciu tysięcy, a moje środki...
- Dziewięć tysięcy - powtórzył Karenin i zmarszczył brwi. Wysoka cyfra tych poborów przypomniała mu, że ewentualne stanowisko Obłońskiego sprzeciwiałoby się już przez to samo głównemu celowi jego memoriałów, które wszystkie zmierzały ku oszczędności.
- Znajduję i napisałem o tym notatkę, że te olbrzymie pensje naszych czasów są oznaką fałszywej ekonomicznej assiette1 naszej administracji.
- Jakże chcesz! - bronił Obłoński. - Przypuśćmy nawet, że dyrektor banku bierze dziesięć tysięcy. Przecież jego praca jest tyle warta... Albo że inżynier otrzymuje dwadzieścia tysięcy. To też jest rzecz w każdym calu żywa!
- Moim zdaniem pobory są zapłatą za pewien towar i powinny podlegać prawu popytu i podaży. O ile zaś wymiar poborów odstępuje od tej zasady, jak gdy na przykład widzę, że z instytutu wychodzą dwaj inżynierowie, obaj o jednakowej wiedzy i uzdolnieniu, a potem jeden otrzymuje czterdzieści tysięcy, a drugi zadowala się dwoma tysiącami, albo to, że nominacje na dyrektorów banków z olbrzymimi poborami otrzymują absolwenci Wyższej Szkoły Prawniczej, huzarzy, ludzie nie mający żadnej wiedzy zawodowej - to wnioskuję stąd, że pensje wyznacza się nie według prawa popytu i podaży, lecz po prostu stronniczo. Tu leży właśnie nadużycie, rzecz sama przez się poważna i wywierająca poza tym zły wpływ na służbę państwową. Przypuszczam, że...
Obłoński szybko mu przerwał:
- Tak, ale musisz się zgodzić, że powstaje nowa niewątpliwie pożyteczna instytucja. Jak sobie chcesz, placówka pełna życia! A specjalnie chodzi im o to, by sprawy były załatwiane uczciwie - i Stiwa wymówił ostatnie słowo z właściwym naciskiem.
Moskiewska wykładnia wyrazu uczciwy była jednak Kareninowi obca.
- Uczciwość jest właściwością negatywną - powiedział.
- Oddałbyś mi wielką przysługę - nalegał Obłoński - gdybyś zechciał jednak rzec słóweczko Pomorskiemu. Tak tylko w rozmowie...
- Zdaje mi się, że to raczej zależy od Bołgarinowa.
- Bołgarinow ze swej strony wyraził całkowitą zgodę - powiedział Obłoński czerwieniąc się.
Zaczerwienił się na wzmiankę o Bołgarinowie. Tego samego bowiem dnia odwiedził tego Żyda i wizyta owa zostawiła mu przykry posmak. Obłoński był mocno przekonany, że sprawa, której chciał służyć, była nowa, żywotna i uczciwa; tego ranka jednak, gdy Bołgarinow, oczywiście rozmyślnie, dał mu na siebie czekać przez dwie godziny w pokoju przyjęć wraz z innymi petentami, poczuł nagły niesmak.
Czy dlatego, że on, potomek Ruryka, książę Obłoński, antyszambrował2 przez dwie godziny u Żyda, czy też dlatego, że po raz pierwszy w życiu nie szedł za przykładem przodków, którzy służyli wyłącznie rządowi, lecz zamierzał obrać nowe pole działania - w każdym razie czuł się wielce zażenowany. W ciągu tych dwóch godzin czekania u Bołgarinowa Obłoński przechadzając się raźno po poczekalni i rozprostowując bokobrody to nawiązywał rozmowę z innymi petentami, to obmyślał kalambur3 na temat swego antyszambrowania u Żyda, a przez cały czas ukrywał jak najstaranniej przed innymi - i nawet przed sobą samym - uczucie jakiego doznawał.
Przez cały ten czas było mu zdecydowanie przykro i czuł się nie wiedzieć dlaczego zaambarasowany: czy dlatego, że ze zdania: „Miałem do Żyda sprawę i wyczekiwałem”4 - nic się nie dawało zrobić, czy też z jakiegoś innego powodu. gdy Bołgarinow w końcu przyjął go - zresztą nadzwyczaj uprzejmie, a przy tym z niekłamaną satysfakcją z powodu jego upokorzenia, i dał mu odpowiedź prawie równoznaczną z odmową - Obłoński postarał się jak najprędzej o tym zapomnieć. I teraz dopiero, przypomniawszy sobie cały incydent, poczerwieniał.

Nie spodziewałem się, że znajdę coś, co jest tak aktualne. Przecież to wszystko dzieje się obecnie w Polsce w różnego rodzaju państwowych i prywatnych spółkach. Wyglądana na to, że ten mechanizm jest ponadczasowy, skoro tak było w Rosji pod koniec XIX wieku, gdy kształtował się ten współczesny kapitalizm, i tak jest teraz w Polsce i pewnie nie tylko w Polsce. Wygląda więc na to, że czy to kapitalizm, czy socjalizm, to jedna zasada jest niezmienna: zawsze decyzje podejmuje kolektyw. Raz nazywa się go zarządem spółki, radą nadzorczą, zgromadzeniem akcjonariuszy – a innym razem biurem politycznym, komitetem centralnym czy komitetem partyjnym. Problem jednak polega na tym, że kolektyw, jakikolwiek by on był, nie jest w stanie podjąć jednomyślnej decyzji. Te decyzje podejmuje ktoś anonimowy. I może właśnie dlatego ci ludzie, którzy dostają tak duże wynagrodzenie za pierdzenie w stołek, godzą się chętnie na rolę kukiełek: jak się sprzedawać, to za duże pieniądze. Ale czy te duże pieniądze są wystarczającym bodźcem? Gdyby nie całkowita bezkarność, to nawet wielkie wynagrodzenia nie byłyby w stanie przyciągnąć tylu chętnych. A jeśli nawet zdarzają się, bardzo rzadko, jakieś pokazowe procesy, to tylko po to, by przekonać naiwnych, że również władze podlegają prawu. Z punktu widzenia jednostki ryzyko jest, ale bardzo małe.

Kto więc tym wszystkim rządzi? Skoro zasada działania jest wszędzie taka sama i ponadczasowa, to tylko nacja rozproszona i zasymilowana jest w stanie tego dokonać. I zawsze ten brak odpowiedzialności: czy to socjalizm, czy kapitalizm; czy to polityka, czy gospodarka.

  1. Assiette (fr.) – tu: podstawa. ↩︎
  2. Antyszambrować – wyczekiwać w przedpokoju. ↩︎
  3. Kalambur – gra słów oparta na podwójnym znaczeniu wyrazów. ↩︎
  4. Miałem do Żyda sprawę i wyczekiwałem – w oryginale nieprzetłumaczalna gra słów: było dieło do żida i ja dożidał-sia. ↩︎

15 thoughts on “Stanowisko

  1. Lata temu książka była nieodzownym elementem mojego życia. Nie jestem pewna ,ale wydaje mi się że tutaj wspominałam ,że moją przygodę z książką rozpoczęłam od kryminałów. Duże ilości ich przeczytałam. W pewnym momencie doszłam do tego że szybki wylatują mi z pamięci. Tak więc skończyłam z kryminałami. Romanse również mnie nie kręciły. W moim domu zawsze były duże ilości książek . Moja Mama mówiła że ,,za Stalina książki były bardzo tanie,, W naszych zbiorach nie przypominam sobie ,, Anny Kareniny,, Filmy oglądałam. Mnie interesowała tematyka historyczna z którą nie rozstawałam się do końca. Kilkadziesiąt lat temu gościłam w pewnym domu. W pewnym momencie gospodarz pokazał nam pomieszczenie na którego widok aż zaniemówiłam. Cały pokój od sufitu po podłogę były to regały z książkami. Coś imponującego. Trudno mi się odnieść do tematu ,który Pan poruszył. Czy chodzi o żydostwo?

    Liked by 1 person

    • Tak, wspomniała Pani o kryminałach. Tak po prawdzie, to prawie zawsze jest w tle żydostwo. Bardzo mocno zdominowało ono nasze życie, z czego większość nie zdaje sobie sprawy.

      Like

  2. Dzięki Panu teraz już wiem że żydostwo zdominowało nasze życie. Czy nie ma podobieństwa między ,, Anną Kareniną,, a ,,Lalką,, ?

    Like

    • Czyli blog przydał się na coś. Wydaje mi się, że są to różne powieści, choć romans obecny jest w obu. Trudno mi jednak wypowiadać się, bo “Anny Kareniny” nie czytałem, tylko przekartkowałem.

      Like

  3. Tak to wygląda. Proszę świeżynka z dziś:

    https://wpolityce.pl/polityka/690996-pis-traci-wladze-w-podlaskiem-sasin-zdradzili-za-stolki

    W ramach walki o stołki PiSówa i PiSior zdradzili swoją (już byłą) żydowsko-ukraińską partyje Prawa i Sprawiedliwości. I przeszli na stronnictwo POlszewickie 😉

    Jeszcze w czasach XIX wieku z opisywanej tutaj powieści szybko by wiedzieli, co z takimi zrobić. Mimo opisywanej tam korupcji i tak standardy o niebo wyższe jak dziś. Z resztą wtedy jeszcze Europa miała totalną dominację nad resztą świata. Teraz Jacuś Sasin może tylko krzyczeć na portaliku X “Zdrajcy” i nic więcej.

    Like

    • To tylko świadczy o tym, że wybory to farsa. Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego ludzie nadal chodzą na wybory.

      Like

  4. Oczywiście że blog jest przydatny a wręcz konieczny. Chodziło mi o to że w obu powieściach dominuje podstęp i intryga. Być może że i żydostwo.

    Liked by 1 person

    • W “Lalce” Prus bardzo dobrze opisał realia Warszawy w drugiej połowie XIX wieku i społeczność żydowską, która właśnie wtedy budowała podstawę swojej przyszłej dominacji w Królestwie.

      Like

  5. Wszędzie żydostwo. Obawiam się że może dojść do tego, że jak otworzę lodówkę a z niej wyłoni się Żyd.

    Like

    • Skoro jest to naród rozproszony i zasymilowany, to musi być wszędzie. Przecież po to zostało to przez kogoś zaplanowane.

      Like

  6. Sensacja jakiej od dawna nie było. Sędzia -zdrajca sp…na Białoruś. Gdyby to stało się za rządów PiSu raban byłby na cały eurokołchoz i świat. Koalicja 13 grudnia ma problem ponieważ sędzia ten może przekazać innym służbom dokumenty ściśle tajne. I tak zapewnie się stanie. A że jest to gorący temat więc go poruszyłam. Jedno co mnie zastanawia to ,dlaczego nie miał on żadnych oszczędności a tylko kredyty. Wiadomym jest że sędziowie zarabiali bardzo dużo. Jedno co mnie do dawna nurtuje to czy sędziowie płacą składki na ZUS? Słyszałam ze płaci za nich Państwo Polskie? Mam znajomego sędziego, ale nie śmiem go o to pytać. Szukałam w necie ,ale nie znalazłam ani potwierdzenia ani zaprzeczenia. Pamiętam że był już podobny przypadek Amerykanina, który w podobny sposób postąpił.

    Like

    • Z tego co wiem, to nie płacą. A jakie tajne dokumenty on może mieć? Typowe odwracanie uwagi od spraw ważniejszych lub kreowanie pozytywnego wizerunku Białorusi. Bez Białorusi nie da się odtworzyć I RP. Jeszcze pamiętam, jak Kukliński uciekał z dokumentami na Zachód. A teraz wajchę przekręcili na Wschód. Dom wariatów i cyrk w jednym.

      Like

  7. To samo sobie pomyślałam ze to cyrk nad cyrkami. Za komuny różnie bywało, ale takich cyrków jak teraz nie odstawiano. Pamiętam bardzo dobrze sprawę Kuklińskiego. Dzisiaj znalazłam wypowiedz tego niby zdrajcy jak o nim mówią Powiedział że jest w posiadaniu sekretnych dokumentów różnego typu. Przyznam że mnie cieszy ta sytuacja. Nawalanka trwa w najlepsze . Okładają się jak bokserzy na ringu. Mnie bardziej niepokoi Ustawa 447, którą wczoraj przepchnęli w Sejmie większością głosów. Żydzi domagają się 300 mld. dolarów. Wiem że ten chciwy, zachłanny naród nie odpuści.

    Like

    • Czego oni mogą domagać się, skoro to wszystko ich. Mnie jest to wszystko obojętne, bo to nie mój kraj. O tym w kolejnym blogu.

      Like

Leave a comment