W czwartek 12 września przybył z wizytą do Warszawy Sekretarz Stanu USA Antony Blinken. Spotkał się z Ministrem Spraw Zagranicznych Radosławem Sikorskim, który przeczytał z kartki pewną deklarację. To, że Polska jest wasalem USA, to w to nikt nie wątpi, ale żeby to demonstrować aż tak ordynarnie, to mnie trochę zdziwiło. Chodzi o to, że Sikorski czytał z dostarczonej mu kartki tekst napisany po angielsku. Dlaczego tak sądzę? W pewnym momencie czyta on: „…a także uważamy znieść ograniczenia na użycie broni dalekiego zasięgu.” Sikorski tłumaczył więc na bieżąco tekst angielski i w pewnym momencie nie znalazł odpowiedniej składni w języku polskim. Po polsku powinno być: „…a także uważamy, że należy znieść ograniczenia na użycie broni dalekiego zasięgu”. W języku angielskim bezokolicznik, w różnych formach, jest znacznie częściej używany, niż w języku polskim, w którym nie ma dla nich odpowiednika. My raczej w tej sytuacji zamiast „znieść” powiedzielibyśmy „zniesienie”, np. – a także uważamy zniesienie ograniczenia (ograniczeń) na użycie broni dalekiego zasięgu za właściwe, konieczne itp. w zależności od tego, co zawiera wersja angielska. Prawdopodobnie więc Sikorski nie miał wcześniej okazji, by zapoznać się z treścią tej kartki, a tłumaczenie jej na bieżąco wcale takie łatwe nie jest, nawet dla kogoś, kto, jak on, zna angielski biegle. Ale treścią tego komentarza nie będą zawiłości angielskiej składni. Chciałem tylko zaakcentować to, co od razu zwróciło moją uwagę, gdy słuchałem Sikorskiego. Czy Amerykanie aż tak lekceważą Sikorskiego, że nie chciało im się przygotować wcześniej polskiej wersji tej deklaracji albo chociaż dać mu chwilę na „ogarnięcie” tego tekstu? Na wystąpienie Sikorskiego zwrócił też uwagę na swoim kanale Tomasz Piekielnik. Poniżej fragmenty jego komentarza.
Blinken w Warszawie. Zestawmy te doniesienia o wizycie Blinkena w Kijowie i w Warszawie z tym, gdzie on mógł ewentualnie jeszcze być. Mógł odwiedzić Londyn, mógł polecieć z Warszawy do Pragi, do Berlina. Ktoś stamtąd mógł tutaj przylecieć. Nic takiego się nie działo. Zatem widzimy jednoznacznie, że Blinken przywozi do Polski jakieś ordynaty, jakieś rozkazy. I w mojej ocenie wypowiedź Ministra Spraw Zagranicznych Polski, to jest symboliczna wypowiedź. I twierdzę, że kartka, z której czytał, to kartka, którą mógł sam Blinken przywieźć do Polski. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że ta retoryka jest zamówiona przez deep state w Stanach Zjednoczonych. Posłuchajmy zatem, o czym mówi Radosław Sikorski i zastanówmy się czy wy i wasi znajomi, wasza rodzina, czy się z tym zgadzacie?
Zapewnienie bezpieczeństwa Ukrainie, a więc strategicznemu przedpolu całego sojuszu północnoatlantyckiego pozostaje naszym wspólnym priorytetem i będziemy kontynuowali te wysiłki. Polska pozostaje zwolennikiem zwiększania presji na reżim rosyjski w celu zmuszenia go do zakończenia wojny przeciwko Ukrainie.
Po pierwsze, czy Polacy mają taką opinię, większość Polaków, jak tutaj Minister Spraw Zagranicznych? Uważam, że nie. Uważam, że większość Polaków opowiada się za pokojem; uważam, że większość Polaków, szczególnie w wieku 20-40 lat, a nawet tych starszych, na myśl, że wywieranie na Rosję presji dalszej, zbrojnej, atakowanie jej terenów poprzez broń i z wykorzystaniem technologii zachodniej, która obsługiwana może być przez polskich żołnierzy, to ryzyko eskalacji wojny, ryzyko ustalenia przez Rosję celów znajdujących się na terenie Polski jako miejsca, które należy uderzyć. No i teraz powiedzieć, z czym to się może wiązać i z czym to niewątpliwie będzie się wiązać, ta eskalacja konfliktu, no to właśnie uważam, że Polacy są przeciwni prowadzeniu wojny, przeciwni wywieraniu presji, jak to powiedział Sikorski.
Po drugie, za chwilę Państwo usłyszycie te prowokacyjne nawoływanie, co do którego jestem bardzo zdumiony i zaskoczony, bo ten człowiek realizuje, w mojej ocenie podkreślam, wybitnie antypolski interes.
Od początku staliśmy w awangardzie wysiłków na rzecz pomocy wojskowej i nie tylko. Jako Zachód powinniśmy kontynuować dostarczanie Ukrainie zaawansowanych systemów obrony powietrznej i przeciwlotniczej.
Uważa pan minister, że Polska powinna kontynuować dostarczanie Ukrainie uzbrojenia w rozumieniu pomocy, czyli w rozumieniu przekazywania nieodpłatnego, przekazywania nie na zasadzie pożyczki, tylko na zasadzie: na koszt polskiego podatnika, na koszt obniżenia standardu życia w Polsce, na koszt większej inflacji w Polsce, no bo te wydatki finansowane są gigantycznym długiem. Przypomnę – w tym roku 265 miliardów deficytu, czyli dziura w kasie, o tyle więcej długu musi wziąć rząd. W przyszłym roku budżet centralny ma mieć dziurę w kasie na poziomie 289 miliardów i dodatkowo trzeba będzie nowych obligacji wyemitować, czyli nowy dług zaciągnąć w funduszach pozabudżetowych w wysokości 100 miliardów złotych. To powoduje, że bardzo wzrasta ilość pieniądza w obrocie za sprawą decyzji rządowych. Gospodarka jednak w istocie nie rośnie, wartość pieniądza musi spadać, zatem inflacja w przyszłym roku dwucyfrowa jest bardzo prawdopodobna. I to są prawdziwe konsekwencje zaangażowania Polski, rozbrajającej się, rozbrajającej swoje wojska po to, aby dozbrajać Ukrainę i zwiększać ryzyko globalnego konfliktu, zwanego III wojną światową.
…a także uważamy znieść ograniczenia na użycie broni dalekiego zasięgu. Jesteśmy przekonani o skuteczności sankcji ekonomicznych…
Wszystko w temacie. Minister Spraw Zagranicznych mówi, że jesteśmy, jako Polska, za tym, aby znieść ograniczenia w używaniu broni dalekiego zasięgu. Już wiecie, jak to należy rozumieć, bo tu nie chodzi tylko o powiedzenie, Ukraino możesz sobie strzelać rakietami na cele oddalone o 300, 400 czy 500 km, tylko tu chodzi, że społeczeństwom się mówi „Ukrainie daliśmy zgodę”, a tak naprawdę, z punktu widzenia militarnego, to dowództwo NATO, dowództwo poszczególnych państw daje rozkazy konkretnym żołnierzom, konkretnym jednostkom, które obsługują to uzbrojenie, do tego, aby wprowadzać dane, wprowadzać koordynaty i pilnować dokąd mają te rakiety dolecieć, jaki cel zniszczyć. I tym jest tak naprawdę zniesienie ograniczeń.
Polski minister spraw zagranicznych mówi, że Ameryka musi zrobić więcej, aby wzmocnić zdolności Ukrainy do atakowania Rosji. – Aljazeera.
I oto dowód na to, co powiedziałem we wstępie. Świat obiega informacja o tym, że to Sikorski namawia Stany Zjednoczone, aby to Stany Zjednoczone zniosły ograniczenia i pozwoliły Ukrainie atakować cele znajdujące się w głębi Rosji. Wychodzimy w tej chwili jak Zabłocki na mydle na tym wszystkim. To Polska będzie w ocenie społeczności międzynarodowej, można powiedzieć podstawowym, zasadniczym prowokatorem tego, co się będzie dziać, o ile do tego dojdzie.
W kontekście tego – co robią Niemcy? Niemcy zamykają granice. Od 16 września granice zamknięte z Polską i innymi państwami. Ale umówmy się, czy Niemcy nie robią tego właśnie po to, bo wiedzą, do czego za moment dojdzie? Bo dowództwo państw NATO jest poinformowane, bo rządy państwa takiego jak Niemcy i Polska wiedzą, co się będzie dziać. Dlatego zamykają granice? Bo chcą kontrolować to, co będzie się dziać i kogo wpuszczą i kogo – nie? Przypomnijmy sobie, po wybuchu wojny na Ukrainie ruszyło około 5 milionów Ukraińców ze swoich domów, głównie do Polski. Jeżeli ta wojna eskaluje, to może zechcieć jeszcze wyjechać kolejne dwa miliony, a może kolejne pięć milionów Ukraińców, a może także z Polski zechcieć wyjechać milion, dwa albo pięć milionów Polaków? A co jeśli rozpoczną się powołania? Powołania do wojska?
Jakiś czas temu wprowadzono ustawę o użyciu broni na terenie Polski przez żołnierzy i tam jest jedno bardzo ważne zastrzeżenie. Ta broń może być użyta na terenie Polski, nie na granicach, nie do obrony granicy, tylko wewnątrz kraju, nawet w sytuacji, gdy nie mamy stanu zagrożenia, stanu wojennego czy stanu wojny. I wtedy wspominałem, że kto wie czy rząd nie uszykował tu przepisów po to, by wprowadzić taki przymusowy policyjno-wojskowy terror na wypadek sytuacji takiej, gdy będą ogłoszone decyzje, o które w tej chwili nie tylko Antony Blinken zabiega. Ale co gorsza, prowokując wojnę, eskalowanie jej, zabiega też Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski. Wyobraźmy sobie, czy po ogłoszeniu takich decyzji o tym, że Polska będzie strącać rakiety, że wysyła wojska na Ukrainę, że zgoda jest co do tego, by Ukraina atakowała cele w głębi Rosji i wskutek tego trzeba przeprowadzić dodatkową mobilizację w Polsce,przywrócić obowiązkową służbę wojskową. Te decyzje mogą się bardzo szybko potoczyć. Przepisy istnieją, podstawy prawne są już do tego stworzone. Czy nie powstanie opór społeczny? Ludzie wojny nie chcą, mogą wyjść na ulicę, ale na to władza jest, moim zdaniem, przygotowana.
x
Obecna sytuacja coraz bardziej, w moim przekonaniu, przypomina tę sprzed II wojny światowej, przynajmniej w odniesieniu do Polski. Jedyne, co wtedy można było zrobić, to unikać za wszelką cenę konfrontacji z silniejszym przeciwnikiem, czyli z Niemcami. W 1939 roku było już wiadomo, że gwarancje jakich udzieliła Francja Czechosłowacji były bez pokrycia. W związku z tym nie można było mieć złudzeń co do intencji francuskiego i angielskiego rządu i rząd sanacyjny dobrze o tym wiedział, ale ponieważ musiał wykonywać polecenia swoich nieznanych przełożonych, to parł do konfrontacji. Miał oczywiście argument, że nie będzie walczył sam, bo Anglia i Francja udzieliły mu gwarancji. I wszyscy wtedy w to uwierzyli. Rząd uciekł za granicę, a ludność została.
Dziś jest realizowany podobny scenariusz. Polski rząd prze do wojny z Rosją, której nie będzie w stanie pokonać, bo Rosja jest mocarstwem i wielcy tego świata nie wyznaczyli jej roli chłopca do bicia. Ta rolę wyznaczyli Polsce. No ale my jesteśmy w najpotężniejszym sojuszu militarnym, więc nie jesteśmy sami i dlatego Rosja jest do pokonania. To jest obowiązująca narracja i to jest alibi rządu, by mógł wprowadzić polskie wojsko do wojny z Rosją. Jednak w odróżnieniu od sytuacji z września 1939 roku Polski nikt nie napadł, tylko jej rząd chce napaść na inne państwo. Jeśli więc tak się stanie, to największym winowajcą, a tym samym przegranym będzie Polska, bo to Polska napadła, a Ukraina tylko broniła się i gdyby nie pomoc Polski, to może wcześniej byłaby bardziej skłonna do rozmów pokojowych. „Polski” rząd robi wszystko, by Polska stała się kozłem ofiarnym tego konfliktu, głównym sprawcą wszelkiego zła.
Widać wyraźnie, że „polski” rząd robi wszystko, by zniszczyć państwo w sensie gospodarczym: oddawanie wszystkiego Ukrainie, zaciąganie kredytów, których nigdy nie spłaci, więc wierzyciele rozgrabią wszystko, co ma jakąś wartość. Zachowuje się on tak jak kiedyś Jagiellonowie, którzy rozkradli majątek Korony. W latach 80-tych zrobili to samo z majątkiem PRL-u komuniści. Odnoszę wrażenie, że to niszczenie gospodarki III RP, jaka by ona była, ma na celu dostosowanie jej standardów do standardów ukraińskich, bo tylko wtedy możliwe będzie stworzenie nowego państwa ukraińskiego, które straciwszy tereny na wschodzie, zrekompensuje je sobie na zachodzie. I to nowe państwo ukraińskie pewnie nadal będą nazywać Polską, tak jak za czasów I RP wspólne państwo polsko-ukraińskie nadal nazywano Koroną.
Wygląda na to, że „polski” rząd prowadzi działalność dywersyjną w stosunku do państwa, którym rządzi. Na to wskazuje jego zachowanie przed nadchodzącą powodzią, co nie było żadną niespodzianką, bo zdjęcia satelitarne nie pozostawiały były złudzeń, co miało nastąpić. Ale o tym w następnym komentarzu.
” Jak oni to robią ? ” czyli czerwona, powodziowa kartka : https://www.youtube.com/watch?v=hWNs58F89Y8&t=1141s
” Tych ludzi czyta się jak książkę ” … uffff !!!
LikeLike
Już wczoraj obejrzałem ten materiał i jeszcze ten sprzed wczoraj. Postaram się odnieść do nich w kolejnym komentarzu.
LikeLike
Co do ostatnich zdań Pana tekstu zgadzam się w stu procentach. W żadnej mierze nie jest to polski rząd. Ten poprzedni również nie był polskim rządem. Ten obecny to pro niemiecki a ten miniony pro ukraiński. Słuchając wystąpień Dudy zawsze jest temat ukraiński. On już chyba ma jakiegoś pierdolca na ich punkcie. Nie wiem czy ten obecny rząd jest tak nieudolny czy robią to celowo ,aby zniszczyć Polskę. Pokazuje to wszystko co dzieje się na terenach zalanych . Żadnej nie ma tam organizacji która by mogła odpowiednio pokierować wszystkim co tam się dzieje. Tragedia jaka tam się rozgrywa można nijak nazwać jak piekłem na Ziemi. Pan Tusk pokazał klasę i swoją wyższość paradując w kurtce za 10 tyś. Co tam powódz ,co tam tragedie ludzkie wygląd i klasa się liczy. Nic więcej.
LikeLike
“Nie wiem czy ten obecny rząd jest tak nieudolny czy robią to celowo ,aby zniszczyć Polskę.” – Robi to celowo, bo ma taki rozkaz od swoich nieznanych przełożonych.
LikeLike