Ewakuacja czy ucieczka?

„Obyś żył w ciekawych czasach” – brzmi znane przysłowie, a konkretnie przekleństwo chińskiego pochodzenia. I faktycznie, przyszło nam żyć w przełomowym okresie. Niestety – zgodnie ze wspomnianą mądrością – oznacza to koniec świata, jaki znamy. – Z internetu.

Czy rzeczywiście dochodzimy do tego momentu? W dniu 27 czerwca Leszek Sykulski na swoim kanale komentował artykuł, który ukazał się na łamach Financial Times. Jego tytuł to: Polska przygotowuje plany ewakuacji dzieł sztuki na wypadek inwazji Rosji. Artykuł ten został opublikowany na podstawie wywiadu przeprowadzonego z minister kultury rządu RP Hanną Wróblewską, która powiedziała, że takie planowanie jest konieczne, ponieważ prawie 1000 polskich muzeów nie może działać w oparciu o teoretyczną koncepcję bezpieczeństwa, dopóki Rosja będzie prowadzić wojnę na Ukrainie. Powiedziała ona – kontynuuje Sykulski – że jej ministerstwo prowadzi rozmowy z władzami za granicą na temat przyjęcia ewakuowanych dzieł sztuki z około 160 instytucji zarządzanych przez państwo polskie. Plan ma być gotowy do końca roku i, jak pisze Financial Times, jest to część szerszych działań na rzecz bezpieczeństwa państwa podejmowanych przez rząd Donalda Tuska, które to plany obejmują wzmocnienie ochrony granic i podwojenie liczebności sił zbrojnych RP do pół miliona żołnierzy. Media w Polsce bardzo szybko podchwyciły temat i wczoraj, 26 czerwca, m.in. Portal Samorządowy poinformował, że ta groźba wojny ma przyspieszać konkretne działania i co więcej, że rząd RP ma szykować plan ewakuacji na Zachód nie tylko dzieł sztuki. Na Portalu Samorządowym można przeczytać wprost: Groźba wojny przyspiesza działania. Rząd szykuje plan ewakuacji na Zachód. Nikt jednak nie stawia fundamentalnego pytania: „w czyim interesie miałaby być ta wojna?”. Dlaczego dzieje się to wszystko w takim pośpiechu? Dlaczego wcześniej te plany nie zostały opracowane? Zagrożenie wojną jest realne, widać zagrożenie groźbą prowokacji, która mogłaby uruchomić spiralę wchodzenia na tę drabinę eskalacyjną i to jest bardzo niebezpieczna sytuacja.

x

To tylko fragment jego komentarza, ale jest w nim zawarte to, co najważniejsze. Jaką grę prowadzi rząd i o co w tym wszystkim chodzi? Ucieczka rządu sanacyjnego była ewenementem na skalę światową. Hitler podbił całą Europę kontynentalną, ale takiej spektakularnej ucieczki, w chwili, gdy losy wojny z Niemcami nie były jeszcze ostatecznie przesądzone, nie było. To dało oczywiście pretekst władzom Związku Radzieckiego do zajęcia wschodnich terenów II RP, bo, jak tłumaczyły, Państwo Polskie przestało istnieć. A skoro tak, to musiały one wziąć pod ochronę ludność tego terenu. Gdyby więc władze sanacyjne nie uciekły, zabierając ze sobą złoto, to władze sowieckie nie miałyby pretekstu do zajęcia tych terenów. I cały misterny plan, zakładający przyszły konflikt niemiecko-radziecki, nie mógłby być zrealizowany.

Czy zatem dziś nie mamy do czynienia z „powtórką z rozrywki”? Jaki jest niezbędny warunek, by uznać, że dane państwo przestało istnieć? – Ucieczka rządu. Dlaczego rząd ukraiński nie uciekł, pomimo rosyjskiej agresji, a rząd „polski” już się szykuje do ewakuacji? Jeśli więc dojdzie do sprowokowania Rosji, do czego, jak się wydaje, dążą gorliwie władze „polskie”, to może ona faktycznie wystrzelić kilka rakiet na budynki rządowe czy wojskowe. To oczywiście stanie się doskonałym wytłumaczeniem konieczności ewakuacji rządu. Jeśli rząd ewakuuje się, to państwo to przestanie istnieć i wówczas Niemcy będą mogły zając swoje, utracone w wyniku II wojny światowej, wschodnie ziemie, używając dokładnie tego samego argumentu, którym posłużyli się w 1939 roku bolszewicy. Oczywiście nie wszyscy będą musieli uciekać. Gauleiter von Danzig Donald Tusk raczej nie będzie musiał. On będzie u siebie. To byłoby powtórzenie wariantu z 1939 roku, tylko w odwrotnie: Rosja atakuje, a Niemcy zajmują zachodnią część Polski.

x

Polityka nie ma nic wspólnego z uczciwością, a tym bardziej z demokracją. Alan Bullock w swojej książce Hitler – studium tyranii, Czytelnik 1975 pisał:

Hitler miał tylko jedną drogę, która mogła uwieńczyć powodzeniem jego politykę legalności, a okazję do tego dawał mu szczególny system rządów w Niemczech. Po załamaniu się w 1930 roku koalicji, której przewodził Herman Müller, jego następca na fotelu kanclerza, Brüning, i następca Brüninga, Papen, musieli rządzić bez mocnego oparcia w parlamentarnej większości i bez widoków na wygranie wyborów. Wynikające ze stanu wyjątkowego uprawnienia prezydenta, z których korzystali, by rządzić za pomocą dekretów, dawały wielką władzę prezydentowi i jego doradcom. W rezultacie władza polityczna w Niemczech przeszła od narodu w ręce małej grupki ludzi z otoczenia prezydenta. Najważniejszymi osobami w tej grupce byli: generał von Schleicher, Oskar von Hindenburg, Otto Meissner, szef kancelarii prezydenta, Brüning i, potem, gdy wpadł w niełaskę – Papen, jego następca na fotelu kanclerza. Gdyby Hitler zdołał nakłonić tych ludzi, by go uznali za partnera i mianowali kanclerzem z prawem stosowania dekretów prezydenta – co oznaczało rząd prezydencki w przeciwieństwie do parlamentarnego – wówczas mógłby zrezygnować ze zdobycia większości w wyborach, co mu się stale nie udawało, jak również z ryzykownej próby puczu. (…)

Mamy więc wytłumaczenie owych skomplikowanych i wykrętnych posunięć w wewnętrznej polityce Niemiec w okresie jesień 1931-32, styczeń 1933, kiedy gra się udała i Hindenburg legalnie powierzył Hitlerowi urząd kanclerza. Raz po raz wznawiane rozmowy małej grupki ludzi rządzących przy pomocy dekretów prezydenta z przywódcami nazistów stanowią niejako kamienie milowe na drodze nazistów do władzy.

x

Obecne zawirowania wokół ostatnich wyborów, to nic innego jak tylko próby destabilizowania systemu prawnego państwa, jego ośmieszania na arenie międzynarodowej, co w konsekwencji ma prowadzić do sytuacji podobnej do tej sprzed rozbiorów. W tym wypadku jednak nie chodzi o nie, a o stworzenie nowego państwa, które powstanie w wyniku połączenia centralnej i wschodniej Polski z zachodnią Ukrainą.

Taki stan to efekt bycia strefą zgniotu od czasu unii lubelskiej. Trudno zatem, by w takim miejscu mogło kiedykolwiek powstać cokolwiek sensownego. Do tego potrzebna jest stabilizacja, taka jak na zachodzie Europy, gdzie państwa mają niezmienne od setek lat granice.

2 thoughts on “Ewakuacja czy ucieczka?

  1. Już widzę jak by wyglądała ta “ewakuacji dzieł sztuki na wypadek inwazji Rosji”… Dyplomatyczne nazwanie kradzieży na żywca. Wytwory kultury by wprost wpadały do willi i pałacyków przełożonych naszych kacyków. Dla przypomnienia Bronisław Komorowski przy opuszczaniu Pałacu Prezydenckiego nawet żyrandol ukradł…

    Ja na miejscu Rosji tylko bym czekał aż odpowiednia ilość pasożydów z nierządu RP wsiądzie do samolotu i wysłał na niego rakietę. Samolot nie ma żadnych szans.

    Like

    • Rosja oczywiście będzie współpracować z odpowiednimi władzami, jak w przypadku katastrofy smoleńskiej, ale w tym wypadku samolotu nie zestrzeli, bo chodzi o to, by rząd uciekł. Przecież w 1939 roku mogliby ten uciekający rząd zatrzymać, ale wtedy nie mieliby argumentu, że państwo przestało istnieć. Obecnie, tak jak w 1939 roku, mamy do czynienia ze ścisłą współpracą Niemiec i Rosji.

      Liked by 1 person

Leave a comment