Często zastanawiałem się, dlaczego relacje polsko-czeskie były takie, mówiąc delikatnie, dziwne, żeby nie powiedzieć chłodne. Przecież Czesi są pod względem kulturowym i językowym nam najbliżsi. A jednak wśród ludności tego państwa, zwanego oficjalnie Polską, lekceważący czy nawet pogardliwy stosunek do Czechów nie jest rzadkością. Tym bardziej to dla mnie dziwne, bo ja zawsze byłem nastawiony pozytywnie do nich. Skąd zatem to się wzięło i co było tego przyczyną, tych dziwnych relacji polsko-czeskich? I znów, jak w poprzednim blogu, szukając odpowiedzi, zajrzałem do książki Normana Daviesa Boże igrzysko Wydawnictwo ZNAK 1999. Pisze on tak:
Charakterystyka i powiązania Kościoła chrześcijańskiego w Polsce w pierwszych stuleciach nie były jednak proste. Apologeci katoliccy średniowiecza i epok późniejszych zawsze zwracali uwagę wyłącznie na zwierzchnictwo Rzymu i łaciński obrządek. Tymczasem Polanie przyjęli chrześcijaństwo z Czech; w tym kontekście nie należy zapominać, że aż do końca XI w. słowiańska liturgia tradycji Cyryla i Metodego współistniała na ziemiach czeskich z popieranym przez Niemców Kościołem łacińskim. Chociaż nie ma bezpośrednich dowodów na to, że chrzest władcy Wiślan z rąk Metodego wywarł jakikolwiek trwały wpływ na życie religijne na terenach położonych na północ od Karpat, nie ma wątpliwości, że znaczny procent słownictwa religijnego w języku polskim wywodzi się z form czeskich i słowiańskich, nie zaś niemieckich czy łacińskich. Takie słowa, jak „chrzest”, „kazanie”, „kościół”, „pacierz” czy „ksiądz”, dostarczają oczywistych przykładów. Zarówno Wojciech, jak i jego przyrodni brat Gaudenty, byli członkami książęcego rodu Sławnikowiców, patronów słowiańskiego obrządku; można więc oczekiwać, że przenieśli oni te sympatie na teren Polski.
Stosunki Polski z Czechami miały kapitalne znaczenie. Jako starsze z dwóch najważniejszych królestw Słowian Zachodnich, Czechy odgrywały doniosłą rolę w kulturalnym i politycznym rozwoju Polski. Czesi, wcześniej zjednoczeni w obrębie państwa wielkomorawskiego, nawiązali kontakty z zachodnim chrześcijaństwem i cesarstwem niemieckim co najmniej o wiek wcześniej niż Polanie i spełniali rolę głównego filtra, przez który docierała do Polski wiedza o Zachodzie. To właśnie z Pragi – w osobach Dubrawy i Wojciecha – po raz pierwszy dotarła do Polaków religia chrześcijańska. To z Pragi docierała do nich wiedza o subtelnościach powiązań z Niemcami, ponieważ Czechy zostały królestwem elektorskim cesarstwa na prawach inwestytury. To czeski język obdarzył ich praktycznie całym słownictwem z zakresu polityki, religii i życia społecznego. Niektórzy historycy podkreślają, że w tym stadium dziejów Polaków i Czechów w ogóle nie należało uważać za dwa odrębne narody. W pierwszej połowie XI w. istniała realna szansa utworzenia – pod przywództwem czeskim czy polskim – trwale zjednoczonego państwa Słowian Zachodnich.
Wzajemna poufałość nie przeszkodziła jednak powszechnej wówczas fali sąsiedzkich wojen. Nadała raczej szczególny koloryt ich wzajemnym stosunkom: każdy z dwóch słowiańskich braci wtrącał się w najbardziej prywatne sprawy wewnętrzne drugiego, jeśli tylko dostrzegał u niego najmniejszą oznakę słabości. Właśnie podczas jednego z takich momentów słabości – w 990 r., podczas trójstronnej walki dynastycznej Piastów, Przemyślidów, Sławnikowiców – Mieszko I po raz pierwszy namówił Ślężan i Wiślan do nieposłuszeństwa wobec Czechów. W 1003 r. Bolesław Chrobry zdobył Pragę i na krótko został wyniesiony na tron czeski. Morawy – po Dunaj i Cisę – utrzymał do roku 1017. W dwadzieścia lat później król czeski odpłacił pięknym za nadobne. Korzystając z okazji, jaka się nadarzyła w postaci wybuchu powstania pogańskiego w latach 1035-37, Brzetysław zdobył Kraków i Gniezno i uwiózł ciało św. Wojciecha. Władał Śląskiem do 1050 r.
W czasie wojen pomiędzy Polakami a cesarstwem królowie czescy często stawali po stronie cesarstwa, wdzierając się daleko w głąb kraju i prowokując najazdy odwetowe ze strony Polaków. W okresie rozbicia dzielnicowego przejściowo ustalili swoje zwierzchnictwo nad Śląskiem, Wielkopolską, Małopolską, a nawet Mazowszem. W r. 1300 Wacław II, który był już królem czeskim i księciem małopolskim, został ukoronowany na króla Polski i Gniezna. Rządził osobiście aż do swojej śmierci w pięć lat później. Jego syn, Wacław III, został zamordowany w czasie podróży do Polski, którą podjął, aby przejąć tron po zmarłym ojcu. Ten krótki okres supremacji czeskiej nie przyciąga większej uwagi polskich historyków. Jednak w oczach obserwatora z zewnątrz jest to jedna z nielicznych okazji zjednoczenia się w obliczu silniejszego wroga, jaką dzieje ofiarowały ludom Europy Środkowej. W każdym razie był to ostateczny impuls do podjęcia dzieła ponownego zjednoczenia królestwa polskiego za panowania Łokietka.
x
Pisze więc Davies, że słowiańscy bracia wtrącali się w prywatne sprawy każdego z nich. Ten okres był również, według niego, szansą na zjednoczenie. Czy wynikało to z kłótliwości jednych i drugich? Taka sugestia, nawet jeśli bardzo subtelna, zawarta jest w jego opisie relacji polsko-czeskich. Taki wniosek można by było wyciągnąć przy założeniu, że były to niepodległe państwa. W praktyce Czesi i Polacy, a raczej ich księstwa czy królestwa, były częścią Świętego Cesarstwa Rzymskiego, czyli I Rzeszy, a władcy Czech i Polski byli wasalami cesarza i papieża. Z tej racji realizowali ich politykę, której celem było niedopuszczenie do zjednoczenia się Słowian Zachodnich, bo gdyby tak się stało, to powstałoby państwo jednolite pod względem etnicznym, kulturowym i religijnym, czyli, mówiąc ogólnie, cywilizacyjnym. Trudno byłoby w nim o jakieś konflikty natury wyznaniowej czy innej. W tej strefie tak być nie mogło. Zamiast tego stworzono tu „państwo” wielokulturowe, wielowyznaniowe, zróżnicowane w sensie gospodarczym i cywilizacyjnym, czyli źródło wszelkich konfliktów. I tak to trwa do dziś. Wojna na Ukrainie i irracjonalne zaangażowanie się „Polski” w ten konflikt jest tego dowodem.
Starcie Słowian Zachodnich z cesarstwem niemieckim musiało skończyć się ich porażką. Cała Europa Zachodnia to obszar, który został podbity przez Rzym, a więc podlegał jego wpływom, czerpał z jego dorobku i doświadczenia. I to tę wiedzę i doświadczenie zachowały państwa, które powstały na terenie byłego imperium. Wprawdzie tylko niewielka część obszaru I Rzeszy znajdowała się w granicach Rzymu, ale to wystarczyło. W takiej sytuacji zetknięcie się I Rzeszy ze Słowianami Zachodnimi musiało doprowadzić do ich wasalizacji, bo ziemie, na których oni mieszkali nie wchodziły w skład Rzymu i nie mogli dorównać Niemcom pod żadnym względem. Ten podział trwa do dziś i wejście „Polski” do unii niczego nie zmieniło. A jej wyjście z unii również niczego nie zmieni, bo to też już było.
Tak więc w zależności o tego, jaki przyjmiemy punkt wyjścia, takie otrzymamy wyjaśnienie. Jeśli przyjmiemy, że Czechy i Polska były państwami niezależnymi, to zachowania ich władców wydają się co najmniej dziwne lub niezrozumiałe, a nawet nielogiczne. Jeśli natomiast założymy, że władcy Polski i Czech byli wasalami Świętego Cesarstwa Rzymskiego, a oba państwa były częścią I Rzeszy, to wszystko układa się w logiczną całość.
Prosił bym o namiary na ludzi tożsamych Panu. Czyli szukających i dążących, grzebiących i docierających. Jakieś blogi tożsame? Podobne tematycznie? Ogółem dążenie do prawdy.
LikeLike
Na Pana trafiłem z algorytmicznej podpowiedzi google tych blogów jakie odwiedzam . A obecne algorytmy się zdrowo rozchorowały i bez konkretnego linku bądź przyjaznego przekierowania w konkretne miejsce dzisiaj tak samo jak kiedyś się nie obejdzie.
śr., 23 kwi 2025, 21:45 użytkownik Edward Ciecko plebanzenobiusz@gmail.com napisał:
LikeLike
Czyli, o co mniej więcej chodzi?
LikeLike
Proszę mi wierzyć że napisałem poprawnie. Znowu wkradło się “murzyńskie” pismo.
LikeLike
znowu cuda się dzieją z moim wpisem. Jutro go powtórzę
LikeLiked by 1 person
Prosił bym o namiary na ludzi tożsamych Panu. Czyli szukających i dążących, grzebiących i docierających. Jakieś blogi tożsame? Podobne tematycznie? Ogółem dążenie do prawdy
Na Pana trafiłem z algorytmicznej podpowiedzi google tych blogów jakie odwiedzam . A obecne algorytmy się zdrowo rozchorowały i bez konkretnego linku bądź przyjaznego przekierowania w konkretne miejsce dzisiaj tak samo jak kiedyś się nie obejdzie
LikeLike
Trudno mi podać takie namiary, bo ja koncentruję się na swoim blogu i nie obserwuję “konkurencji”. Zapewne jest wiele takich miejsc, ale jeśli poruszają podobną tematykę i w podobny sposób, to na pewno znalezienie ich w żaden sposób nie będzie ułatwiane.
LikeLike